Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja
  • Empik Go W empik go

Powiedz, czego pragniesz - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
12 lutego 2025
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Powiedz, czego pragniesz - ebook

Jej praca to piękno. Jej ciało to sztuka.

Na co dzień Vanessa jest odnoszącą sukcesy influencerką urodową. Pomaga kobietom zyskać pewność siebie i wyglądać jak najlepiej. Nikt, poza jej najlepszą przyjaciółką Ivy, nie wie, że prowadzi podwójne życie. Nocami przechodzi do ciemniejszej strony internetu, gdzie zachęca widzów do odkrywania swojej seksualności, jednocześnie realizując własne fantazje. Chciałaby przenieść nagrywane filmy na wyższy poziom, ale brakuje jej odpowiedniego partnera…

Kiedy pewnego dnia przyjeżdża do rodzinnej chaty, aby nakręcić kolejne materiały, czeka ją miła niespodzianka. Spotyka tam najlepszego przyjaciela swojego starszego brata, Reeda, który sześć lat temu zniknął z jej życia bez pożegnania. Szybko dochodzi do wniosku, że Reed może być dokładnie tym, kogo potrzebowała. Mężczyzna niechętnie poddaje się pożądaniu do Vanessy, nie chcąc zdradzić w ten sposób przyjaciela. Tylko że Vanessa nie jest osobą, która łatwo się poddaje… A sam Reed najmniejszym gestem rozpala ją do czerwoności.

Ta historia jest naprawdę HOT. Sugerowany wiek: 18+

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8371-855-2
Rozmiar pliku: 1,9 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ 1

Vanessa

– ODROBINA MAKIJAŻU KAŻDEJ DAMIE DODA KURAŻU.

Energicznym ruchem odkładam pędzel na zawalony kosmetykami blat i opieram ręce na biodrach. Jeszcze ostatni rzut oka i stwierdzam, że jestem zadowolona z efektów swojej pracy. Sięgam po smartfona, dotykam czerwonego kółeczka i zatrzymuję nagrywanie.

– Skończyłam – oznajmiam.

Ivy wstaje i pochyla się w stronę wielkiego, podświetlanego lustra, na które wydałam masę pieniędzy, żeby się sobie przyjrzeć. Szeroko otwartymi oczami wpatruje się w swoją odmienioną twarz. Prostokątna rama lustra jest otoczona jasnymi, okrągłymi żarówkami. Oszczędzałam prawie rok, żeby je kupić, bo ogromnie zależało mi na profesjonalnym oświetleniu do nagrywania materiałów na vloga. Przyjaciółka uśmiecha się z dumą, a mnie serce podskakuje z radości.

– Jak ty to robisz, V? – pyta Ivy pełnym podziwu głosem.

– Lata praktyki – wyjaśniam. – Plus całe mnóstwo zużytych chusteczek do demakijażu, bo kiedy nie byłam zadowolona z efektu, po prostu zaczynałam od początku.

Moja najlepsza przyjaciółka odkąd skończyła siedemnaście lat, jest podporą klubu U Delilah. Zdecydowała się na tę pracę, żeby szybko zarobić trochę grosza i wyprowadzić się od mamy. Szefowi zupełnie nie przeszkadzało, że jest nieletnia. Rzucił okiem na Ivy i ani słowem nie skomentował jej fałszywego dowodu. Od czasu do czasu maluję ją, kiedy ma spędzić wieczór w pracy, a ona przysięga, że mój makijaż trzyma się dłużej. Ivy lubi klubowe życie i potrafi o siebie zadbać. Zarabia tyle pieniędzy, że stać ją na luksusowe wakacje i zakupy w snobistycznych sklepach, lubi powtarzać, że do szczęścia nie potrzebuje mężczyzny. W wieku dwudziestu dwu lat za samodzielnie zarobione pieniądze kupiła swoje pierwsze mieszkanie, niewielki apartament w Queens. Był w fatalnym stanie i wymagał natychmiastowego remontu, ale Ivy wcale to nie przeszkadzało, bo wreszcie miała własny kąt.

– Za każdym razem, gdy sama zrobię sobie taką kreskę, wyglądam, jakbym użyła grubego pisaka, a na dodatek malowała się po ciemku. Nigdy bym nie wpadła na to, żeby użyć dwóch różnych kolorów! Ty zawsze potrafisz dobrać odpowiednie barwy. – Odsuwa się i przegląda pod innym kątem, dumając nad efektami mojej pracy. – Dziewczyny będą mi zazdrościć, kiedy nad ranem zapalą się światła, a ja nadal będę wyglądała świeżo.

Jest w niej tyle pewności siebie, że aż muszę się uśmiechnąć. Cieszę się, że jest zadowolona. Przygodę z makijażem zaczęłam po śmierci rodziców. W mediach społecznościowych mogłam dać upust emocjom i oderwać się na chwilę od prawdziwego życia, w którym ich straciłam. Miałam wrażenie, że staranny makijaż powstrzyma łzy. W końcu kto by płakał po nałożeniu na rzęsy drogiej maskary albo uzyskaniu na powiekach idealnego efektu ombre w barwach zachodzącego słońca? Pewnego lata malowałam usta każdym odcieniem różu, jaki zdołałam wyszukać. Nieskończona gama kosmetyków i produktów do makijażu przyprawiała mnie o zawrót głowy. Tak się złożyło, że w tamtym okresie wiele moich przyjaciółek miało podobne zainteresowania, więc chętnie dzieliłyśmy się pomysłami i trikami. Wkrótce zaczęłam robić zarówno selfie, jak i wspólne zdjęcia z koleżankami. Codziennie byłam kimś innym i bardzo mi się to podobało. Im głębiej wchodziłam w świat makijażu, tym bardziej fascynowały mnie kolory i techniki. Stworzyłam w mediach społecznościowych profil Blush My Cheeks, na którym opowiadałam o tajnikach urody. Mniej więcej dwa lata później projekt nabrał rozpędu i od tego czasu moja popularność stopniowo rosła. Moje motto brzmi: uśmiechaj się, błyszcz, zachwycaj.

– Twarz nie spłynie mi aż do świtu – stwierdza Ivy, przypatrując się uważnie swojemu odbiciu. – Tancerki wyglądają wtedy strasznie, a mężczyźni dają nogę.

– Twarz ci nie spłynie…? – Marszczę brwi.

– Kiedy całą noc tańczysz, makijaż dosłownie ścieka po spoconej twarzy i wyglądasz jak roztopiona świeca.

Potrząsam głową.

– To absolutnie niedopuszczalne – stwierdzam z udawaną powagą. – Masz na sobie Diora. Będziesz wyglądała tak samo świeżo jak teraz.

Wiem, ile czasu spędzi w pracy, więc użyłam produktów z górnej półki, żeby makijaż był trwały. Podkład zapewnia nieskazitelne krycie i pozostanie na skórze Ivy aż do jutra, jeśli tylko będzie tego chciała. Połyskujący róż w brzoskwiniowym odcieniu pięknie podkreśla jej wydatne kości policzkowe. Powieki pokryłam dwoma odcieniami mocno napigmentowanego, niebieskiego cienia do powiek, a następnie białym eyelinerem narysowałam delikatne, cienkie, rozdwajające się kreski. Wzdłuż łuku brwiowego dodałam kilka kropek. Dla uzyskania efektu głębi i kontrastu lekko przydymiłam dolną powiekę, podobnie jak kąciki oczu – w ten sposób spojrzenie nabiera wyrazistości. Ivy przesuwa opuszkiem palca wskazującego po dolnej wardze, żeby sprawdzić, czy już wyschła.

– To supertrwała szminka. Wytrzyma do rana – uspokajam przyjaciółkę.

– Nawet jeśli zrobię komuś laskę?

Szeroko się uśmiecham. Ivy jest rozkosznie bezpruderyjna.

– Całkiem możliwe. Daj mi znać, jeśli postanowisz to sprawdzić. Sama chętnie się dowiem. – Zastanawiam się nad jej fryzurą. – Powinnaś lekko pofalować włosy i podpiąć kilka kosmyków, żeby odsłonić twarz.

– Możesz to zrobić?

Z entuzjazmem kiwam głową i włączam lokówkę. Odczuwam głęboką satysfakcję, kiedy dzięki mnie dziewczyna wygląda jak milion dolarów. Cieszę się jej szczęściem.

– A tak w ogóle, czy ci się to podoba, czy nie, tym razem ci zapłacę – oświadcza stanowczo Ivy.

– Naprawdę mam cię „niechcący” przypalić? Bo zaraz to zrobię. Przestań z tym płaceniem.

– Przecież od nieznajomych z internetu bierzesz pieniądze. Dlaczego ode mnie nie chcesz?

– To co innego. W przypadku klientek to moja praca. Ty jesteś jakby moją własną laleczką. – Końcówką lokówki wskazuję komórkę na statywie. – Poza tym zarobię pieniądze, kiedy wrzucę film poklatkowy, który nagrałam, robiąc ci makijaż. W ten sposób mi zapłacisz. Moje fanki lubią, kiedy między zwykłymi nagraniami od czasu do czasu wrzucę taki filmik.

– To nie wystarczy.

Przyglądam jej się w zamyśleniu. Nie chcę jej pieniędzy, ale właśnie przyszedł mi do głowy pewien pomysł.

– W takim razie może mi pomożesz to wszystko spakować? Kurier ma odebrać paczkę jutro z samego rana.

Wskazuję podbródkiem na podłogę, gdzie leży brązowe, tekturowe pudło, a obok piętrzą się kosmetyki i inne rzeczy. Są tam nawet ubrania z metkami. Jako influencerka dostaję mnóstwo produktów. Przeróżne marki i firmy wręcz zasypują mnie rozmaitymi gratisami. Jest tego tak dużo, że część zaczęłam przekazywać organizacjom charytatywnym. Raz na kilka tygodni przygotowuję dużą paczkę i cieszę się, że w ten sposób mogę komuś sprawić radość.

– Umowa stoi. Wysyłasz te rzeczy do Sanctuary? – pyta Ivy. Radośnie przytakuję. – Jak miło! Napiszę do przyjaciółki, żeby jej o tym powiedzieć.

Ivy natychmiast sięga po komórkę. Pewnego wieczoru, kiedy zajadałyśmy się meksykańskim jedzeniem w naszej ulubionej knajpce, wspomniałam jej, że muszę się rozglądnąć za kolejną organizacją charytatywną. Ivy zaproponowała, żebym wybrała prowadzoną przez jej przyjaciółkę organizację non–profit wspierającą kobiety i dzieci. Gdy mi o niej opowiedziała, wiedziałam, że to strzał w dziesiątkę.

W związku z rozwojem mediów społecznościowych można dzisiaj zarabiać dosłownie na wszystkim. W czasach raczkującego vlogowania – zanim ludzie zrozumieli, o co tak naprawdę w tym chodzi – przecierałam szlaki: malowałam się przed kamerą, jednocześnie opowiadając o codziennych sprawach albo dzieląc się nowinkami ze świata mody. Następnie wrzucałam nagranie na YouTube i inne platformy. Teraz mam ponad trzysta tysięcy followersów i jestem profesjonalną influencerką urodową.

Przynajmniej oficjalnie.

– Cholera… – szepcze Ivy, zerkając na komórkę. – Tylko nie to!

– Wszystko w porządku? – pytam, podpinając falujący loczek.

– Znasz mamuśkę U Delilah? Tę zarządzającą garderobą, w której się wszystkie przygotowujemy? Kennedy? Jest w szpitalu, a jej facet został aresztowany za przemoc domową.

– Masz na myśli Chaos? – upewniam się, a Ivy kiwa głową. – Zapomniałam, że ma na imię Kennedy – dodaję.

– Zobacz, jak zmasakrował jej twarz. Co za typ! To okropne. – Ivy podnosi telefon, żebym mogła spojrzeć.

Oddech więźnie mi w gardle. Twarz Kennedy jest napuchnięta i posiniaczona, głowę ma zabandażowaną.

– Porządnie oberwała. Minie kilka tygodni, zanim dojdzie do siebie – mówię.

Ivy dostaje kolejną wiadomość, a ja wracam do kręcenia jej włosów, zasmucona tym, co właśnie zobaczyłam. Miałam okazję poznać Chaos. Pracuje w klubie jeszcze dłużej od Ivy. Dba o każdą podopieczną i chętnie bierze pod swoje skrzydła każdą nową dziewczynę, nawet jeśli poznała ją zaledwie pół minuty wcześniej. Krążą plotki, że nie może mieć dzieci i dlatego traktuje dziewczyny z klubu jak córki.

Wyczuwam, że Ivy gapi się na mnie w lustrze, więc spoglądam na nią pytająco.

– O co chodzi?

– Co powiesz na szybki zarobek dziś w nocy?

Wiem, do czego zmierza, i potrząsam głową.

– W klubie jest dzisiaj duża impreza. Jakiś studencik się żeni, na zmianie tańczy aż dwadzieścia dziewczyn. Przyjedzie cały autokar chłopaków, więc pieniądze będą płynęły wartkim nurtem. Drużba zarezerwował klub kilka miesięcy temu. W taką noc można się spodziewać nieziemskich napiwków! Możesz spokojnie liczyć na pięćset dolarów.

Tyle że wszystko zależy od dobrej woli dziewczyn, których nawet nie znam. Mamuśki zarabiają dobre pieniądze, ale tylko jeśli klub i tancerki wyjdą na swoje. Dostają swoją część po skończonej zmianie. A niektóre dziewczyny są skąpe i nie chcą się dzielić.

– Kuszące, ale nic z tego.

– Będę twoją żywą reklamą. Wiem, że dziewczyny będą się ustawiać do ciebie w kolejce! Dobrze ci zapłacą, żeby makijaż im nie spłynął, szczególnie w taką noc jak ta. – Ivy nadal próbuje mnie przekonać.

– Nie chodzi o pieniądze. To duża presja. Tak jakbyś pracowała za kulisami, a ktoś by ci powiedział, że za minutę wchodzisz na wybieg. – Ivy robi nadąsaną minkę, a ja zaczynam mięknąć. – Co dokładnie miałabym robić?

– Poprawiać dziewczynom makijaż w przerwach. Ocierać pot, przynosić im wodę, pilnować, żeby po występie wytarły rurę, sama wiesz…

– Byś troskliwą mamuśką, ale w szpilkach i nasutnikach – kończę za nią. – Na pewno jedna z dziewczyn odnajdzie się w tej roli o wiele lepiej niż ja.

– Widziałaś, jak one nakładają makijaż? Boże, tylko nie to! Nie poproszę żadnej z nich. Chcemy dostawać dobre napiwki! Nie mamy szans, żeby rozbić bank dzisiejszej nocy, jeśli dziewczyny będą wyglądały jak Szkieletor. – Ivy marszczy nos. – A odkąd to przeszkadza ci, że pokażesz trochę ciałka? Oglądałam twoje filmiki z serii _Dojść albo nie dojść, oto jest pytanie_, Poppy. Przecież wiem, że pruderyjna to ty nie jesteś. – Rumienię się. Spoglądamy na siebie porozumiewawczo, ponieważ dzielimy pewien sekret. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami od ponad dwudziestu lat. Nie ma rzeczy, których o sobie nie wiemy albo których nie odkryłyśmy. Czasem wspólnie.

W ciągu dnia jestem influencerką, a w nocy – pracuję na kamerce. Poppy to moje alter ego z dostępnej tylko dla zarejestrowanych członków erotycznej strony w płatnym serwisie Sanctuary Vine. Ivy jest jedną z bardzo niewielu osób, które wiedzą, czym zajmuję się po godzinach. Noah oczywiście nic nie wie i mam zamiar dopilnować, żeby tak zostało. Myśli, że __ Blush My Cheeks __ to jedyny profil, który prowadzę. Gdyby się dowiedział, że działam również w branży erotycznej, wyrzekłby się takiej siostry.

Mniej więcej rok temu Ivy przedstawiła mnie swojej przyjaciółce, luksusowej prostytutce zatrudnionej w miejscu obsługującym najlepiej zarabiających Amerykanów. Ona z kolei skontaktowała mnie ze swoją szefową, Madame, a następnie pomogła mi utworzyć profil i założyć stronę Shameless Tease. Wyjaśniła mi, jak daleko mogę się posunąć z eksplorowaniem swojej seksualności – co sprowadzało się do tego, że tak daleko, jak zechcę – i jakie treści mogę tworzyć. Minęło pół roku, odkąd naprawdę daję się ponieść swoim najskrytszym fantazjom i wcale tego nie żałuję. Mogę działać we własnym tempie i robię tylko to, na co jestem gotowa. Orgazm przed kamerą to był przypadek, ale jednocześnie najlepsze, co mogło mi się przytrafić. W pewnym momencie było mi tak dobrze, że po prostu nie mogłam przestać. Tamtej nocy moje zarobki poszybowały w górę jak szalone… A wszystko dlatego, że facet, z którym umówiłam się przez Tindera, miał najmniejszego kutasa na świecie! Kiedy uprawialiśmy seks, nie byłam nawet pewna, czy jest we mnie. Wróciłam z randki sfrustrowana i niezaspokojona, więc postanowiłam ponarzekać na ten temat na Shameless Tease. I właśnie wtedy jeden z widzów zaproponował, żebym w czasie transmisji na żywo skorzystała z zabawki erotycznej. Byłam troszkę wstawiona i więcej niż troszkę napalona, więc to zrobiłam. W ten sposób przeżyłam jeden z najlepszych orgazmów oraz nagrałam najpopularniejszy ze swoich filmików. Na samo wspomnienie nadal robi mi się gorąco.

Obnażanie się przed innymi – tak aby mogli o mnie fantazjować – budzi we mnie dreszczyk emocji. Lubię, kiedy na mnie patrzą. Lubię być w centrum uwagi. Sanctuary Vine ma ponad dwadzieścia milionów subskrybentów, na samą myśl o tym zaciskam uda. Miliony ludzi włącza internet, żeby oglądnąć coś seksownego. Nigdy nie miałam problemów z rozbieraniem się przed kamerą. Nagość dodaje mi siły. Bez ubrania czuję się seksowna, pożądana i pociągająca, ale również nieosiągalna. Nie lubię tańczyć przed pijanymi facetami znajdującymi się trzy metry ode mnie. Przed kamerą nie muszę słuchać gwizdów i kretyńskich komentarzy ani obawiać się niechcianego dotyku. Moja praca w branży erotycznej jest bezpieczna.

Ivy przygląda mi się uważnie.

– A gdybyś nie musiała być w samej bieliźnie? Czy sukienka mini byłaby w porządku? W klubie dla panów raczej nie możesz pojawić się w garsonce, więc nawet nie pytaj.

– No dobrze… – Zgadzam się z ociąganiem, jakby to było z mojej strony wielkie poświęcenie, ale zaraz uśmiecham się szeroko.

Ivy wzdycha z ulgą, a jej twarz się rozpromienia.

– Serio to zrobisz?

W głębi serca uwielbiam pomagać ludziom, a taką ofertę trudno odrzucić. Nie przepadam za zakulisowym harmiderem i próbuję go za wszelką cenę unikać. Kiedy wrócę do domu, będę musiała wziąć gorącą kąpiel, żeby się rozluźnić. Chwilę potrwa, zanim adrenalina opadnie, chociaż będzie czwarta rano, a ja będę chciała tylko wskoczyć do łóżka. Jednak po całej nocy w klubie będę zbyt nakręcona tymi wszystkimi światłami i emocjami, żeby tak po prostu zasnąć. W rezultacie stracę pół kolejnego dnia, bo będę musiała odespać.

– Możesz przełożyć to na jutro. – Ivy wskazuje coś za moimi plecami. – Wiem, że nie masz na dziś żadnych planów z wyjątkiem Netflixa i zabaw solo. Widziałam tę nową zabawkę, która do ciebie przyszła. Ty niegrzeczna dziewczynko!

Odwracam się i patrzę na otwarte pudełko na stoliku nocnym. Nie mam faceta, który ciągnąłby mnie za włosy i dawał mi w tyłek, więc muszę sobie radzić w inny sposób.

– Jedna ze sponsorujących mnie marek przysłała bieliznę, którą mam mieć na sobie w kolejnym filmiku, oraz kilka nowych zabawek erotycznych do wypróbowania, zanim pojawią się w sprzedaży – wyjaśniam.

– W takim razie może załatwisz, co masz do załatwienia, a potem podjedziesz do Delilah i zrobisz nas na bóstwa? Możesz wystąpić w jednym z nowych strojów i nagrać się w akcji, a potem wrzucić filmiki do sieci jako materiały promocyjne. A jeśli nie chcesz, to włóż tę swoją czerwoną mini i czarne pończochy do połowy uda.

Wsuwam w jej włosy ostatnią spinkę i utrwalam fryzurę lakierem.

– Brzmi dobrze.

– Dziękuję, kochana! – mówi Ivy. – Wyglądam jeszcze bardziej olśniewająco niż zwykle! Zrobisz dziś furorę, malując dziewczyny.

– Na to liczę – odpowiadam z szerokim uśmiechem.

Ivy wstaje i pomaga mi spakować paczkę dla fundacji. Rzeczy jest tyle, że potrzebujemy kolejnego pudła. Zabezpieczamy obie paczki taśmą i już są gotowe do wysyłki. Ivy pokazuje mi wiadomość od swojej przyjaciółki, która dziękuje za pomoc i nie może się doczekać otrzymania przesyłki.

– Powiem ci jeszcze szybko, co powinnaś ze sobą wziąć, bo Jerry, ten mój beznadziejny szef, już nam tego nie zapewnia: chusteczki nawilżane do rąk i twarzy, a także do pędzli. Jeśli masz jednorazowe rękawiczki, to też je zabierz. Zawsze przecieraj dziewczynom twarze, zanim zaczniesz je malować. No chyba że chcesz coś złapać. – Krzywię się. – Nie wiesz, gdzie przed chwilą były, co robiły ani czy porządnie wytarły rurę. Lepiej dmuchać na zimne. Poza tym w każdym klubie znajdzie się jedna niechlujna dziewczyna, która nie myje rąk. Dlatego każdej, która przed tobą stanie, najpierw wręczaj dwie mokre chusteczki. Jedną do rąk i jedną do twarzy.

– Super.

– Jest, jak jest. – Ivy pochyla się i cmoka powietrze koło mojego policzka. – Bądź w klubie nie później niż o dziesiątej, żeby się zorientować, co i jak, zanim o północy zgasną światła. Resztę omówimy na miejscu. Przy wejściu pytaj o Bruce’a. Powiem mu, żeby cię wpuścił i zaprowadził do garderoby. Ratujesz mi życie! Zapraszam cię na mimozę.

– No myślę!

Ivy uśmiecha się promiennie i posyła mi całusa.ROZDZIAŁ 2

Vanessa

POSTĘPUJĘ ZGODNIE ZE WSKAZÓWKAMI IVY i idę za Bruce’em przez pogrążony w mroku, pachnący bogactwem klub. Pomieszczenie wypełnia zapach białego piżma, a ja natychmiast przenoszę się w myślach do czasów dzieciństwa, kiedy mama przed wyjściem do pracy spryskiwała się swoimi ulubionymi perfumami. Do ścian są przymocowane końce niezliczonych sznurów małych lampek, które spotykają się na środku sufitu, tworząc w ten sposób dekadencki żyrandol. W kątach pomieszczenia znajdują się subtelne kompozycje kwiatowe w różnych odcieniach koloru kremowego. Stoliki są nakryte czarnymi obrusami i ozdobione przyjemnymi dla oka bukiecikami jaśminu. To nie jest pierwszy lepszy klub ze striptizem. Nie wszystkie tego rodzaju lokale to zwykłe nory. U Dalilah jest naprawdę elegancko.

Rozglądam się po pomieszczeniu i widzę, że cztery z sześciu podestów do tańca na rurze są w użyciu. Przyglądam się, jak jedna z tancerek wiruje z lekkością wokół rury, a jej ruchy są idealnie płynne, choć ma nagie piersi. Odwiedzam kluby ze striptizem, w jednym z nich nawet pewna piękna kobieta zatańczyła tylko dla mnie, a jednak ruchy tej tancerki są tak swobodne, płynne, niemal hipnotyzujące, że nie mogę oderwać od niej oczu. Jestem zachwycona.

– Nie wiem, czy Ivy ci powiedziała… – odzywa się Bruce, wyrywając mnie z zamyślenia. Szybko spoglądam w jego stronę. – Należy ci się jeden drink i jeden posiłek. Podejdź do mnie, kiedy będziesz chciała zamówić, a ja się wszystkim zajmę. Za kolejne zamówienia płacisz sama. Możesz sobie robić przerwy na papierosa, nie musisz za każdym razem pytać. – Kiwam głową, choć nie palę. – Bez Chaos dziewczyny nie mogą się odnaleźć. Szukamy kogoś, kto ją zastąpi, dopóki nie stanie na nogi. Tym razem skurwiel naprawdę ją pokiereszował. Dzięki, że zgodziłaś się przyjść na ostatnią chwilę.

Tym razem? Na usta ciśnie mi się wiele pytań, ale na razie nie ciągnę tematu. Jeszcze będzie okazja o tym pogadać.

– To Nowy Jork. Szybko kogoś znajdziecie – mówię.

– Dziewczyny tańczą co najmniej trzy utwory – kontynuuje, nie zwracając uwagi na moje słowa. – Przy pierwszym mogą być w kostiumie. Przy kolejnym ściągają górę. Przy trzecim muszą pozbyć się również dołu. Wszystkie o tym wiedzą, ale niektóre próbują się od tego wymigać, kiedy pilnuje ich ktoś nowy. Musisz na to uważać. Kieruj się grafikiem, który zostawiła Chaos, i nic w nim nie zmieniaj. Jeśli dziewczyny będą kombinować, przyjdź z tym do mnie.

Facet jest nieco onieśmielający.

– Rozumiem – mówię.

Basy głucho dudnią, odbijając się od ścian, kiedy zmierzamy w stronę przerobionej na garderobę piwnicy. Barczysty Bruce ledwo się mieści w tym mrocznym, wilgotnym korytarzu, a drewniana podłoga skrzypi pod jego ciężarem. Otwiera drzwi do tętniącej życiem garderoby. Z głośników dobiega oldskulowy hip–hop, a powietrze jest przesycone zapachem tanich perfum. Widzę dwie wypełnione po brzegi otwartymi produktami kosmetycznymi półki, a obok nich stojak na wieszaki na kółkach. Przed chwilą musiała przyjść dostawa z sex shopu, ponieważ do kostiumów nadal są przyczepione metki. Niektóre kobiety przechadzają się praktycznie nago. Sączą drinki albo gawędzą z koleżankami, nie przejmując się, że są w negliżu.

Szukam wzrokiem miejsca, w którym będę dziś urzędować. Na widok długiego, jasno oświetlonego stołu, który dzisiejszej nocy będzie należał tylko do mnie, ogarnia mnie taka radość, że aż radośnie się uśmiecham. Nagle czuję się podekscytowana tą nową przygodą. Mieszkam z bratem, więc nawet w domu nie mam wiele prywatności, a w tym momencie czuję się autentycznie szczęśliwa.

– Vanessa! – Ktoś za mną wykrzykuje moje imię.

Odwracam się i dostrzegam Ivy. Z zaciekawieniem jej się przyglądam. Jest już w kostiumie, gotowa do wyjścia na scenę. Ma na sobie przystrojoną cekinami narzutkę, która tak naprawdę więcej odsłania niż zasłania. Na jej biodrach krzyżują się ozdobione malutkimi, fioletowymi i zielonymi kryształkami sznureczki, które biegną w stronę ramion. Strój jest pstrokaty, ale efektowny, a Ivy ładnie w nim wygląda. Pod spodem ma bikini, a ja wracam w myślach do rozmowy z Bruce’em i zastanawiam się, czy to właśnie są te warstwy, które przyjaciółka będzie po kolei zdejmować.

– Świetnie wyglądasz – mówię. – Nieczęsto mam okazję oglądać się w takim wydaniu.

Ivy się uśmiecha.

– To twoje stanowisko. Gdybyś czegoś potrzebowała, zawołaj mnie – mówi Bruce. Następnie kładzie moją torbę na blacie, równocześnie zwracając się do Ivy: – Wyjaśnij jej wszystko. Daj znać, gdyby coś było nie tak. Bądź gotowa do wyjścia na scenę o tej godzinie co zwykle.

– Robi się, szefie – mówi Ivy, a Bruce wychodzi.

– To twój szef?

– Nie, a szkoda. Traktuje nas lepiej niż ten obleśny Jerry. Żartujemy sobie, że Bruce jest naszym tatuśkiem, ponieważ dba o nas tak samo jak Chaos. Może i mamy opinię ekskluzywnego klubu ze striptizem, ale to nie znaczy, że klienci zawsze traktują nas z szacunkiem. No dobrze, rozpakuj się i możemy zaczynać. Pochwaliłam się swoim makijażem i fryzurą, żeby cię zareklamować. Już masz pięć dziewczyn chętnych na metamorfozę.

Ivy opowiada mi w skrócie, jak będzie przebiegać noc. Przeglądamy grafik, tłumaczy mi, na czym polegają obowiązki dziewczyn i czego się mogę ogólnie spodziewać. Mówi, że jeśli klient bierze dziewczynę do prywatnego pokoju, wcześniej muszą mi o tym powiedzieć, żebym mogła nanieść zmiany w grafiku i szybciej wysłać na scenę kolejną tancerkę. Wspomina też, o której zamykają, bo mam zostać aż do końca, czyli prawie do rana.

– Dziewczyny mogą wypić jednego drinka przed wyjściem na scenę, ale nie więcej.

– Pewnie gdyby piły więcej, klub by na tym tracił.

– Jerry nie lubi cykniętych dziewczyn.

– Za to lubi nieletnie. – Uśmiecham się złośliwie.

Ivy kładzie palec na wydatnych ustach, żeby mnie uciszyć, po czym puszcza do mnie oko. Bierzemy się do roboty.

– Kiedy dziewczyny schodzą ze sceny, bądź gotowa, żeby obetrzeć im pot i poprawić makijaż. Czasem bezwiednie ocierają twarz i się rozmazują. Wtedy muszą go nałożyć na nowo, a na to nie ma czasu. Najważniejsza sprawa, o której nie wolno ci zapomnieć, to żebyś rzeczy osobiste zawsze zamykała na klucz w tej szafce za tobą. Nawet przez sekundę nikomu tutaj nie ufaj. Zostaw tam telefon i portfel, a klucz przez cały czas trzymaj przy sobie. Kocham prawie wszystkie te dziewczyny, ale to nie zmienia faktu, że kradną jak najęte. Nie chcę się z nikim kłócić, ale zrobię to, jeśli będę musiała. Każda z nas pracuje na własny rachunek. Każda dziewczyna odpowiada za siebie.

Ivy opiera ręce na biodrach. Podążam za jej spojrzeniem i patrzę na blat pełen produktów kosmetycznych i pędzli do makijażu, które tam ułożyłyśmy. Na widok tej feerii barw uśmiecham się do siebie.

– Gotowa? – pyta Ivy.

– I to jak!

Czas na krótką przerwę udaje mi się wygospodarować dopiero godzinę przed zamknięciem lokalu. Staję z boku, opieram się o ścianę. Jestem ukryta w cieniu, nikt mnie nie widzi, za to ja mogę się przyglądnąć każdemu w klubie. Obserwuję kobiety poruszające się w uwodzicielski sposób przed grupą mężczyzn. Taniec erotyczny nie jest dla kobiet o słabych nerwach. Nie ma mowy, żebym potrafiła utrzymać się tak wysoko, bez najmniejszego wysiłku wirując w powietrzu jak wstążka, na dodatek przytrzymując się tylko jedną ręką. Jedna z tancerek jest zupełnie naga, z szeroko rozłożonymi nogami obraca się na rurze, zjeżdżając w dół, a ja mimowolnie zaciskam uda. Wydaje się obiecywać gorący seks do utraty tchu, a tłum ochoczo jej potakuje. Mężczyźni krzyczą i bezwiednie chwytają się za krocza, żeby poprawić sztywniejące członki. Jej bujne piersi wyglądają na naturalne, poruszają się wraz z jej ciałem.

Chętnie bym się z nią przespała.

Tylko kilka dziewczyn wyszło z klientem do prywatnego pokoju, co mnie wcale nie dziwi. Większość studenciaków uważa, że taniec erotyczny na ich kolanach to najlepsza rzecz na świecie, więc tłoczą się na parkiecie w oczekiwaniu na swoją kolej. Ja też lubię takie seksowne ocieranie się, czemu nie, jednak co się dzieje w prywatnym pokoju, zostaje w prywatnym pokoju, a to bardziej w moim stylu.

Bruce podaje mi mocny gin z tonikiem, który zamówiłam. Upijam pierwszy łyk, po czym niemal duszkiem dopijam resztę. Umierałam z pragnienia. Pobiłam dzisiaj rekord, przygotowałam aż dwanaście dziewczyn. Na szczęście ostatnia godzina przed zamknięciem klubu mija spokojnie, prawie nie muszę się zajmować tancerkami.

– Jak tam? – pyta Ivy, zdecydowanym krokiem zmierzając za kulisy.

Za nią podąża kilka dziewczyn, którym uważnie się przyglądam, zanim zerkam na przyjaciółkę. Jestem pod wrażeniem własnych umiejętności. Makijaż Ivy jest prawie nienaruszony. Garderoba zapełnia się kolejnymi tancerkami, zaczynają trajkotać, jednocześnie zrzucając kostiumy. W tym świecie skromność praktycznie nie istnieje.

– Spłynął mi makijaż? – pyta Ivy, choć doskonale wie, że tak się nie stało.

– Ani trochę. Czego nie można powiedzieć o niektórych z twoich koleżanek… – odpowiadam. Ivy z błyszczącymi oczami wyjmuje pieniądze i rzuca na stół. Unoszę brwi. – Widzę, że dobry wygląd się opłaca.

– A żebyś wiedziała. Pomóż mi przeliczyć.

– Tutaj? – Rozglądam się dookoła.

– Tak. Przed wyjściem musimy się podzielić napiwkami z tobą i kelnerkami. Należy im się za pomoc z prywatnymi tańcami, przygotowywanie drinków i takie tam.

Siadam koło niej i zaczynam układać banknoty według nominałów.

– A jak tam napiwki za makijaż? – chce wiedzieć Ivy.

– Zaskakująco wysokie. Większe niż się spodziewałam. Zarobiłam kilkaset dolarów.

Ivy rozwija kolejny banknot i kładzie go na stosiku.

– Z czasem będzie jeszcze lepiej. Powinnaś przyjść jutro i znowu zrobić nas na bóstwa. Naprawdę kogoś potrzebujemy. Mamy kolejny wieczór kawalerski.

– Chciałabym, ale nie mogę. Wyjeżdżam do chaty na weekend. Ale może wpadnę kiedy indziej. Wydaje mi się, że wasze show dodało mi odwagi, żeby wreszcie iść na całość. Jeszcze tego nie zrobiłam, ale chyba już wystarczająco długo drażnię się z widzami.

Nie pokazałam się jeszcze przed kamerą całkiem nago i od przodu, kiedy zabawiam się jakimś erotycznym gadżetem. Nie uraczyłam też widzów zbliżeniem cipki.

– Nie możesz się tego doczekać, co? – pyta Ivy.

– To źle?

Parska cichym śmiechem.

– Rozmawiasz ze striptizerką. Oczywiście, że nie! Wiesz, że ci powiem, żebyś szła na całość. Seks się sprzedaje. Co cię powstrzymuje?

– Nie wiem, jak zareagowałby brat, gdyby odkrył, czym się zajmuję. Jeśli to zrobię, nie będzie już odwrotu.

– A teraz Noah ogląda twój kanał?

Robię wielkie oczy i gwałtownie potrząsam głową.

– Tak myślałam – kwituje Ivy. – Pomyśl, w internecie jest zatrzęsienie erotycznych stron. Nikt nie zna ich wszystkich. Obstawiam, że Noah nigdy nie natrafi akurat na twój kanał, więc już dawno powinnaś była to zrobić. A tak przy okazji, to odwrotu nie ma już od chwili, kiedy pierwszy raz szczytowałaś przed kamerą.

Ma rację.

– Nie wie nawet, że korzystam z chaty.

Ivy nieruchomieje i wybałusza na mnie oczy.

– Jak to możliwe? Spędzasz tam tyle czasu, a on o tym nie wie?

Potrząsam głową.

– Nigdy tam nie zagląda, więc uznałam, że nie muszę mu mówić, że tam jeżdżę. Podczas pobytu kręcę tyle materiału, że starcza mi na mniej więcej trzy miesiące.

– No to gdzie jego zdaniem się podziewasz, kiedy znikasz na dwa dni?

– Myśli, że spędzam czas z tobą.

Ivy chichocze, zabezpieczając gumką zwitek banknotów. Wręczam jej pozostałą część gotówki, a przyjaciółka odkłada kilka banknotów studolarowych, a resztę chowa.

Noah w ogóle nie jest zainteresowany Blush My Cheeks. Zwykle pracuje, a nawet gdy ma wolne, to nie ma ochoty oglądać filmików, na których robię makijaż. Jestem przekonana, że nie odkryje mojego alter ego, czyli Poppy. Musiałby dokładnie prześledzić moje profile w mediach społecznościowych, zasubskrybować mój kanał na YouTube, porządnie pogrzebać w internecie, żeby odnaleźć Sanctuary Vine, zostać płatnym członkiem, a następnie jeszcze znaleźć kanał Shameless Tease. Jestem dobra w oddzielaniu od siebie swoich dwóch tożsamości. Nikt się niczego nie domyśla. I Noah też nie będzie.

Ivy pomaga mi spakować moje rzeczy. Żegnamy się z niespiesznie szykującymi się do wyjścia dziewczynami, po czym idziemy na parkiet. Idę za Ivy, która wręcza kelnerkom ich część napiwku. Bruce otwiera przed nami drzwi i wychodzimy na tętniącą życiem ulicę. Trudno uwierzyć, że już prawie piąta rano, bo dzielnica jest pełna ludzi, a wokół unosi się wesoły gwar. Co kilka sekund rozlega się klakson. Zgodnie ruszamy w stronę najbliższej stacji metra.

– Myślę, że to zrobię. Plaster trzeba zerwać jednym ruchem, więc po prostu nakręcę ten filmik. Może przed nagraniem wypiję lampkę wina, żeby się rozluźnić.

– Zawsze możesz oglądnąć materiał, zanim go wrzucisz na kanał. Jeśli nie będziesz się czuła komfortowo, po prostu tego nie zrobisz. Zapisz nagranie w wersjach roboczych. Może wykorzystasz je przy jakiejś szczególnej okazji, kiedy będziesz chciała wrzucić coś wyjątkowego.

Uśmiecham się, bo podoba mi się ten tok myślenia. Od razu mi lepiej.

– Chyba właśnie tak zrobię.

– Daj mi znać, kiedy wypuścisz ten odcinek, chętnie go obejrzę. Mam nadzieję, że zarobisz krocie.

Na policzki wypływa mi gorący rumieniec, oczy mam jak spodki.

– Cholera, nie, lepiej tego nie rób… – Chichoczę z zażenowaniem.

Ale kąciki moich ust się podnoszą i koniec końców uśmiecham się szeroko. Przyjaciółka trąca mnie w ramię.

– Żartuję… Zresztą i tak już cię widziałam nago…

Na wspomnienie naszych bezwstydnych nastoletnich lat czerwienię się jeszcze bardziej. Całowałyśmy się wtedy, i nie tylko…

– Wiesz, zawsze się zastanawiałam, czy chłopcy eksperymentują z innymi chłopcami tak jak dziewczyny z dziewczynami.

Ivy potrząsa głową.

– Zapomnij. Mężczyźni myślą, że są tacy hop do przodu, ale tak naprawdę to my, kobiety, nie mamy zahamowań. Oni nie krzyżują mieczy tak, jak my lgniemy do swoich kądzieli.ROZDZIAŁ 3

Vanessa

CO TAKIEGO MA W SOBIE TA PORA ROKU, kiedy liście na północnym wschodzie Stanów zmieniają kolor, że natychmiast mam ochotę zwinąć się w kłębek przed kominkiem, nakryć cieplutkim kocem i popijać gorące kakao?

Trzymam kierownicę jedną ręką, pozwalam myślom swobodnie krążyć. Za oknem bezkresne połacie zielonej trawy, nad ziemią unosi się cienka warstwa mgły. Intensywnie żółte i brązowo–czerwone liście drżą na wietrze, są takie piękne! Odsuwam szybę i nabieram głęboko do płuc świeżego powietrza, po czym wypuszczam je razem ze wszystkim, czego tak kurczowo się trzymałam. Uwielbiam odwiedzać chatę o tej porze roku. Jesień to moja ulubiona pora roku, a góry Pocono wyglądają jak z Pinteresta. Wracam myślami do czasów, kiedy moja rodzina spędzała tutaj ferie zimowe, piekąc mnóstwo ciasteczek i wygłupiając się w śniegu. Kiedy tutaj jestem, najmocniej czuję więź z rodzicami. Noah lubił tu przyjeżdżać, ale od kilku lat rzadko tu bywa.

Po narodzinach Noaha rodzice nie planowali więcej dzieci. Chcieli tylko jedno. Jedenaście lat później mama myślała, że przechodzi menopauzę, a tu na świecie niespodziewanie pojawiłam się ja. Lubię myśleć, że byłam szczęśliwym zrządzeniem losu, szczególnie dla brata. Wkrótce po tym, jak straciliśmy rodziców, a on został moim opiekunem prawnym, popadł w konflikt z prawem. Byłam wtedy nastolatką i nie rozumiałam, co się dzieje, dopóki w środku nocy nie pojawiła się u nas policja, żeby skontrolować moje warunki bytowe. Wcześniej Noah został aresztowany. Powiedział, że ta noc zmieniła wszystko. Że gdyby nie ja, wylądowałby za kratkami.

Oboje rodzice świadczyli usługi doradztwa finansowego największym firmom zajmującym się funduszami hedgingowymi na Manhattanie, dzięki czemu przed przedwczesną śmiercią udało im się spłacić nasz rodzinny dom i chatę. Ich oszczędności zostały równo podzielone między nas. Większość pieniędzy już się rozeszła, ale co nieco jeszcze zostało. Nie mamy żadnych zobowiązań finansowych, płacimy tylko podatki i media. Żadne z nas nie widzi powodu, dla którego mielibyśmy się wyprowadzić i sprzedać domy. Noah kiedyś mi powiedział, że rodzice kochali góry i właśnie tam chcieli nas wychowywać, ale pieniądze były w Nowym Jorku, więc ostatecznie zamieszkaliśmy na Long Island.

Rodzice umarli we śnie z powodu ulatniającego się dwutlenku węgla. Ja byłam wtedy na obozie letnim, a Noah już się wyprowadził i mieszkał z kolegą. Przyjechał, żeby mnie odebrać z obozu i przekazać mi tragiczne wieści. Wszystko stało się tak szybko, że kiedy wracam do tego pamięcią, wspomnienie jest jakby rozmazane. W jednej chwili pluskałam się w jeziorze z przyjaciółmi, a w kolejnej stałam przed podwójnym grobem. Po pogrzebie pracownik opieki społecznej przedstawił nam dwie możliwości. Albo trafię do rodziny zastępczej, albo brat przejmie opiekę nade mną. W ten sposób Noah w wieku dwudziestu czterech lat został moim opiekunem prawnym. Nie wiem, co by się ze mną stało, gdyby nie on. Tak wiele mu zawdzięczam. Jednak od kilku lat jesteśmy dla siebie bardziej współlokatorami niż rodzeństwem.

Moja komórka dzwoni. Szybko zerkam na ekran i uśmiecham się szeroko.

– Wreszcie! – mówię zamiast powitania.

– Wiem, wiem… Przepraszam. Poprosili mnie, żebym zastąpiła jedną z dziewczyn w klubie, i utknęłam tam na dłużej. Była impreza, z której nie mogłam się urwać. Ci mężczyźni nie powinni się upijać w ciągu dnia, bo przecież muszą wrócić do pracy i zasiąść za swoimi wielkimi dyrektorskimi biurkami, a jednak piją na umór, a wtedy zaczynają szastać forsą.

– U Delilah? – upewniam się.

– O tak! Zdziwiłabyś się, ile przyjęć firmowych obsługujemy. Nic tak nie sprzyja integracji, jak wspólne oglądanie rozbierających się i tańczących na rurze kobiet. Przynajmniej dwa razy w tygodniu mamy otwarty bufet z kobietami i stekami w ramach spotkań pracowniczych. Czasem facet tak się upija, że tancerka może wykorzystać sytuację i całkiem go oskubać. Jeśli zaciągnie gościa na zaplecze, to już po nim. To się ciągle zdarza. Mniej więcej dwa lata temu przyszedł do nas facet, żeby zapytać, czy może wynająć prywatny pokój i zjeść tam lunch. Haczyk był taki, że musiałam leżeć na stole zupełnie naga z rozłożonymi nogami, tak żeby mógł zjeść swojego steka, podziwiając mnie. To było zwyczajne wtorkowe popołudnie. Cóż, jak dla mnie niech tu urządzają nawet baby shower. Skoro mogę zarobić, to zawsze jestem na tak.

– I zrobiłaś to? Leżałaś naga na tym stole?

– Pewnie, że tak! Całe szczęście akurat miałam świeżo wydepilowane bikini. Powiedziałam mu, żeby przychodził, kiedy tylko chce. I facet zjawia się raz na pół roku w przerwie na lunch.

Śmieję się. Ivy nie wstydzi się tego, kim jest, a ja to w niej uwielbiam.

– Opłaciło się chociaż? – dopytuję.

– Wyszłam stamtąd bogatsza o tysiąc dolarów, więc nie narzekam.

Uśmiecham się od ucha do ucha.

– To połowa twojej miesięcznej raty za mieszkanie! Miałabyś ze mną na pieńku, gdybyś pozwoliła takiej forsie przejść sobie koło nosa!

– Teraz rozumiesz, o co mi chodzi? – kwituje Ivy. – No dobrze, to co planujesz na dzisiaj? Opowiadaj! Przyznałaś się Noahowi, że jedziesz do chaty?

– Nie. Powiedziałam mu, że robię sobie z tobą babski weekend w Atlantic City. Jesteś moim alibi.

– Nie zdradzę cię.

– Nie żeby miał coś przeciwko moim wypadom do chaty… Po prostu im mniej w tym momencie wie, tym lepiej.

Skręcam w długą, wijącą się drogę. Tak jak inne domki w tej okolicy, nasza chata jest położona w zacisznym, oddalonym od głównej drogi miejscu. Mamy dziesięć akrów ziemi. Korony wysokich drzew tworzą sklepienie tunelu, w którym się zanurzam, wjeżdżając na prywatny podjazd. Wzbiera we mnie fala wspomnień. Ostatni raz przyjechaliśmy tu z całą rodziną po drzewko na Boże Narodzenie. Noah i ja nie kontynuowaliśmy tej tradycji po śmierci rodziców. Może w tym roku uda mi się go przekonać, żebyśmy do niej wrócili i wreszcie pozbyli się sztucznej choinki.

– Już zapomniałam, jak pięknie i cicho jest tutaj po zmroku. – Wzdycham.

Nagle dostrzegam błysk latarki i marszczę brwi. Serce zaczyna mi mocno bić. Czar jesiennego weekendu za miastem nagle pryska.

– Co do…?

– Co się dzieje? – pyta Ivy, ale nie odpowiadam. Jestem zbyt zaaferowana światłem, którego nie powinno być w chacie. Wyłączam reflektory i powoli zwalniam sprzęgło, żeby niezauważalnie wjechać i zatrzymać się przed domem.

– Chyba ktoś jest w chacie. – Odruchowo ściszam głos, choć przecież intruz nie może mnie usłyszeć.

– Może Noah?

– Nie. To na pewno nie on. – Szybko się rozglądam, wypatrując jakiegoś samochodu osobowego lub terenowego, czegokolwiek. – Nie ma jego auta.

– Ale ktoś jest w domu? Jesteś pewna?

– Tak.

Gwałtownie nabiera tchu, po czym szepcze:

– To na pewno dziki lokator. Wezwij policję.

– Widzę sylwetkę w oknie. To zdecydowanie mężczyzna. Krąży po pokoju.

Wyłączam silnik, zastanawiając się, czy może zapomniałam zamknąć drzwi na klucz, kiedy ostatni raz tu byłam. Jednak to nie w moim stylu. Zresztą zawsze sprawdzam, czy na pewno wszystko jest pozamykane.

– Co się dzieje? – pyta Ivy.

– Nie wiem. Nie widzę żadnego ruchu, a zasłony są zaciągnięte. Przed domem nie ma samochodu. – Odpinam pojemnik z gazem pieprzowym od breloczka i mocno ściskam w dłoni. Jeśli ktoś mnie zaatakuje, najpierw prysnę mu w oczy, a potem z całej siły kopnę w jaja. Tata powtarzał: „Zasuń mu solidnego kopa w klejnoty”. Właśnie tego mam zamiar się trzymać, jeśli kiedykolwiek ktoś mnie zaatakuje. Na szczęście nigdy nie miałam okazji sprawdzić, czy to działa.

– Co zrobisz?

– Nie rozłączaj się – mówię, ostrożnie otwierając drzwi samochodu.

– Nie wysiadaj z auta! Chcesz, żebym zadzwoniła na policję? Nie bądź jedną z tych idiotek, które próbują być odważne, a kończą posiekane na milion kawałeczków przez jakiegoś psychopatę! – wyrzuca z siebie Ivy. – V! Posłuchaj. Nie ruszaj się z miejsca, a ja sprowadzę pomoc.

Zamykam drzwi samochodu najciszej, jak potrafię. Biorę głęboki wdech i spoglądam w stronę chaty.

– Wchodzę.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: