- W empik go
Powiernik - ebook
Powiernik - ebook
Młody mecenas był coraz bardziej zaintrygowany. Coś zaczęło się dziać, jeszcze dobrze nie wiedział co. Dotąd była tylko historia, zioła, czytanie znaków, szykowanie obrzędów, obcowanie z naturą.
Teraz pojawiła się tajemnica. I to jakaś zakazana tajemnica. Rokicki był zachwycony czymś, co Marek mu opowiedział, ale co to było? I dlaczego Rokicki dotychczas to przed nim ukrywał? Co ma się wydarzyć na Szczodre Gody?
Powiernik odpowie Wam na te wszystkie pytania, pod warunkiem, że uwierzycie i poczujecie ten tajemniczy boski świat.
Kategoria: | Fantasy |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-962057-8-0 |
Rozmiar pliku: | 1,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Hm, dziwne…
Bardzo dziwne…
Zaiste, drogie siostry. Ja też nic nie widzę – dodała trzecia.
Cóż zatem czynimy?
– Dawno taki cudak nam się nie trafił.
– Bardzo dawno.
– Ja już nawet nie pamiętam kiedy… Tniemy?
– Ale gdzie?
– Gdzie bądź?
– Jakże to: „gdzie bądź”?! Nie uchodzi…
– No to gdzie?
– No właśnie, gdzie?
– Nie wiem gdzie, ale jak tak można „gdzie bądź”, siostry?
– Ja też nie wiem.
– Ani ja – dodała druga, skrobiąc zasuszonym paluchem po siwej głowie.
– Znowu ględzicie, babki? – odezwał się śpiewny głos za ich plecami. – Co tak wydziwiacie przy tym maluchu?
Staruszki jednocześnie i zdecydowanie szybciej niż wskazywałby na to ich wiek, odwróciły się do przybyłej.
– A ty tu czego, smarkata? Strzybóg nami rządzić nie będzie –
zaskrzeczała jedna ze staruch.
– I nie zamierza. Wystarczy, że Rod trzyma was na postronku.
– Nie pozwalaj sobie, niewiastko. – Druga z sióstr wyciągnęła
w stronę dziewczyny kościsty paluch.
Ta prychnęła i wzruszyła ramionami.
– Tak czy owak, Strzybóg ma wobec chłopca jakieś plany, więc skoro wy się zastanawiacie, to dumajcie dalej, a ja sobie go obejrzę – oświadczyła głosem znamionującym zakończenie dyskusji, ominęła trzy zgrzybiałe kobieciny i podeszła do łóżeczka.
– Witaj, maleńki. – Uśmiechnęła się do śpiącego niemowlaka.
– W takim razie przekaż łaskawie swojemu lekkoduchowi, że nic nie widzimy.
Dziewczyna popatrzyła surowo na trzy zgarbione staruchy.
– Po pierwsze, nie lekkoduchowi. Nawet wy nie jesteście zwolnione z oddawania należnego szacunku Bogom. A po drugie, co znaczy: „nie widzimy”?
– Właśnie to. Nie widzimy. Zupełnie niczego nie widzimy.
– Wy? Rodzanice? Nie widzicie?
– Ano nie – skrzeknęły chórem.
– To co teraz?
– Może utniemy gdzie bądź? – odezwała się trzecia starucha, dotąd tylko obserwująca rozmowę sióstr z młodą kobietą.
– Świętowit ci rozum odebrał?! – wrzasnęła dziewczyna, aż starucha się skuliła.
– Nie wrzeszcz, stworze. Bycie ulubienicą Strzyboga nie zwalnia cię z szacunku dla nas – zaskrzeczała najbardziej wygadana z Rodzanic.
– Przepraszam bardzo, do licha ciężkiego, ale jakie: „gdzie bądź”? To jest wasz pomysł? Przeciąć kądziel gdzie bądź?
– Siostra trochę się zapędziła, ale to nie zmienia faktu, że nie wiemy, co robić – mruknęła starowina.
– Odłóżcie kądziel – wypaliła młódka.
– Jakże to: „odłóżcie”? – spytały chórem.
– Normalnie. Odłóżcie. Już tak drzewiej bywało.
– I co, może nam zaraz powiesz, że ma żyć wiecznie?
– Bogowie zdecydują.
– Młoda niewiasto. – Pierwsza siostra aż sapnęła z oburzenia. –
Jesteśmy Rodzanice. To my decydujemy, jak tniemy kądziel życia i…
– I w istocie ze wszystkim biegniecie do Roda – przerwała bezceremonialnie wywód staruchy. – A Rod musi liczyć się ze zdaniem pozostałych. Odłóżcie kądziel, poczekajcie, a jak kiedyś ujrzycie jego przeznaczenie, to wtedy przetniecie, tam gdzie trzeba. A nie: „gdzie bądź” – prychnęła na koniec.
– A Strzybóg to właściwie czego od niego chce?
– Nie mam pojęcia, nie zwierzał mi się. Poza tym to jego sprawa – rzekła dziewczyna dobitnie. – Odłóżcie kądziel, nie musimy zawsze znać wszystkich zamysłów Bogów, prawda?
Staruszki spojrzały po sobie, pokiwały głowami i w milczeniu zwinęły kądziel w motek.
– Niech będzie. Może to i lepszy pomysł – rzuciła pierwsza starucha, zanim wszystkie rozpłynęły się w powietrzu.
Dziewczyna pokręciła głową z lekką dezaprobatą i ponownie odwróciła się w kierunku łóżeczka, gdzie niczego nieświadomy brzdąc cicho mruczał przez sen.
– Ech, maluchu… – westchnęła. – Strzybóg poleca mi ciebie chronić, nie wiem dlaczego, a nawet Rodzanice nie mają pojęcia, jaki będzie twój los…
Popatrzyła z czułością i zaciekawieniem na niemowlę.
– Co z ciebie za cudak, Mareczku?