Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Powieści Józefa Ignacego Kraszewskiego. Tom 6 - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
11 września 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Powieści Józefa Ignacego Kraszewskiego. Tom 6 - ebook

Powieści Józefa Ignacego Kraszewskiego. Tom 6 to zbiór wyjątkowych dzieł jednego z najwybitniejszych polskich pisarzy, Józefa Ignacego Kraszewskiego (1812–1887). Kraszewski, autor ponad 200 powieści, był niezwykle wszechstronnym twórcą, który w swojej bogatej twórczości poruszał zarówno tematy historyczne, jak i społeczne, kreśląc realistyczne obrazy życia w Polsce. Jego powieści charakteryzują się wnikliwą analizą psychologiczną postaci, doskonałym odwzorowaniem tła historycznego oraz mistrzowskim językiem, który oddaje klimat epoki. Tom VI zawiera następujące powieści:

- Dziennik Serafiny. Z autografu spisał B.... B.... – intymny zapis przeżyć bohaterki, odsłaniający jej emocje i przemyślenia.

- Dziwadła. Powieść współczesna – fascynująca analiza ludzkich charakterów i społecznych zawiłości.

- Emisarjusz – historia tajemniczego posłańca, pełna napięcia i intryg politycznych.

- Ewunia. Opowiadanie z końca XVIII wieku – opowieść o miłości i trudach życia w końcówce XVIII wieku.

- Grzechy hetmańskie. Obrazy z końca XVIII wieku – powieść ukazująca mroczne zakulisowe życie ówczesnej elity.

Tom 6 to idealna propozycja dla miłośników polskiej literatury, którzy cenią realistyczne i historyczne opowieści z głębokim przesłaniem. Kraszewski jak zawsze zachwyca swoją umiejętnością przenoszenia czytelnika w czasy, o których pisze, tworząc niezapomniane historie pełne emocji i refleksji.

Kategoria: Powieść
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7639-709-2
Rozmiar pliku: 895 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

DZIENNIK SERAFINY. Z AUTOGRAFU SPISAŁ B.... B....

PROLOG.

— Jak co komu służy!!

Stara to a wielce prawdziwa pogadanka. Inni znajdują na drodze pieniądze, klejnoty, szczęśliwe znajomości, literaci zwykle trafiają na papiery. Rzecz dowiedziona. Probatum est. Piszący to przynajmniej w całem swem życiu nie był w nic tak zamożnym jak w bibułę. Sama ona wychodziła naprzeciw niemu, nastręczała mu się w postaci naturalnej i pod przybraną ludzką fizjognomią, zastępowała mu drogę, napełniała tłumoki, prześladowała go w domu, goniła za nim w podróży, nie dawała pokoju nigdy.

Sami osądźcie. Nie mówiąc już o żadnych przygodach, należących do poufnej biografii (której wcale się pisać nie myśli) — opowiem tylko jak przyszedłem do tego dziennika Serafiny. Wyraźna ręka, nie powiem Opatrzności, byłoby to za zuchwale, ale jakiejś ironji losu... Ledwie Pamiętnik Panicza został przełożony na język zrozumialszy dla ogółu — ledwie tłumacz miał czas go strawić i trochę zapomnieć... gdy, zapewne karząc go za indyskretne jego wydanie, nieznośny katar zapędził winowajcę do Vichy... Podróż tę, skłonny on był uważać jako słuszną karę wymierzoną za to, że śmiał się porwać zuchwale i wystawić w mniej korzystnem świetle tę szacowną część naszego społeczeństwa, która porządku i ładu jest podporą. Stanąwszy w Vichy, począł on pić ciepłą wodę za grzechy żywota i usunąwszy się od ludzi, rozmyślał nad przewinieniami swemi. Skrucha już, już miała się dostać do zatwardziałego serca jego... Było to dnia 9. czerwca, ranek nieco pochmurny, pogoda trochę wątpliwa, humor nastrojony do niej... Po dwóch półszklankach zdroju Szpitalnego (L'Hopital) — który ironia losu znowu dla literatów widocznie przeznaczyła i stosownie zamianowała... pacjent przechadzał się po jak najodludniejszych uliczkach... gdzieby najmniej ludzi mógł spotkać... Trzeba było nareszcie przed zbliżającą się kąpielą wytchnąć nieco... Ławka się sama nastręczała... W okolicy nie było nikogo, rozkwitłe lipy (przedwcześnie) woń miłą rozlewały do koła... dalej nieco platany osłaniały sklepieniem liści swych szerokich od przeciskającego się z za chmur słońca...

Miejsce zdawało się do rozmyślania o grzechach jakby stworzone umyślnie... nie dochodził tu ani gwar przekupniów, roznoszących balony (L’amusement des enfants, la tranquillite des parents!) ani przemysłowców, zachęcających do loteryj, na których można było wygrać łyżkę blaszaną i pudełeczko papierowe, ani właściciela zakładu — a la Revanche, zapraszającego do patrjotycznych exercycji kulami przeciw pikielhaubie misternie zamaskowanej.... Ławka była wygodną i — co rzadko — nie mokrą... Z uczuciem miłego pokoju piszący rozparł się, pewien, że go tu ani oko, ani szczebiocące usta, ani gwar żaden nie doleci, gdy, poruszając się... usłyszał szelest złowrogi.

Nie był to głos ludzki, był to dobrze mu znany głos — prześladującej go bibuły! Strwożonemi powiódłszy oczyma, spostrzegł zmięty zeszyt jeden tuż na ławce, a drugi taki na ziemi...

Zrazu... vade retro Satanas! — myśl powziął uczciwą i najlepszą, ale — nigdy się pierwszego natchnienia nie słucha... a Talleyrand, czy Metternich kazał się go też wystrzegać... myślą tą było papieru nie tknąć, na szelest jego kusicielski uszy zaplombować po Ulissesowsku i uciec...

W tem oczy... oczy co tylu zgubiły ludzi... padły na ów papier, a raczej na owe zwitki, których część na wilgotnym żwirze leżała..., a część zmięta i pogięta świadczyła o wzgardzie, jakiej doznały... Litość i ciekawość razem opanowała serce... ręka się posunęła mimowolnie ku zagadkowym skrypturom, rzuconym tak na losy... i na niebezpieczeństwa wiosennego klimatu... Na pierwszy rzut oka łacno poznać było rękę niewieścią, tę rękę, której żaden w świecie mężczyzna nigdy wynaśladować nie potrafi, rękę pełną wdzięku, uczucia, żywą, niepewną siebie, a tak ponętną dla męzkiego serca i wejrzenia.

Oba zwitki zapisane gęsto... w różnych znać dobach i warunkach życia, na przemiany, szeroko a blado, czarno i gęsto, fantastycznie tak, że można było kilku rąk w jednej się domyślać i kilku charakterów w osobie, co ją posiadała... oba zwitki... były widocznie dziennikiem... co więcej, co dziwniej, co cudowniej... pisała je rodaczka jakaś na pół, naturalnie, po polsku, pół po francuzku... bo francuzczyzna weszła tak w nasze życie i obyczaj, iż bez niej nikt przyzwoity się obejść nie potrafi...

W tym zbiegu okoliczności, który wydawcy Pamiętnika Panicza, poddawał dziennik panny, jakby stworzony aby mu służył za pendant — mimowolnie musiał on uczuć zrządzenie losu, nakaz, przymus, aby z niego korzystał...

Sic fata tulere.

Zapomniawszy o godzinie kąpieli, o obowiązku przechadzki po szpitalnej wodzie, szczęśliwy (czy nieszczęśliwy) znalazca zaczytał się w dzienniczku tak okrutnie, że w całem Vichy dzwoniono po hotelach na ten rodzaj obiadu Gargantui, który się tu nazywa śniadaniem — gdy się opamiętał...

Raz tylko przemknęła mu się zdala jakaś wdzięczna postać niewieścia przed oczyma, z ogonem, z szynionem, ze wszystkiemi najprzyzwoitszych i najmniej przyzwoitych osób atrybutami... zdawała się chcieć wstrzymać i postrzegłszy rękopism już w znacznej części... wyczytany... pierzchła... bardzo szybko... Być może... iż to była autorka dziennika, być może, iż tylko przyjaciółka, której opiece został polecony... ale z powodu odsłonienia tajemnic serca niewieściego... nie śmiała się upomnieć o własność rękopismu... Takim sposobem, pomimo iż uczciwy znalazca, odczytawszy cały dziennik, zaraz nazajutrz przybił na tablicy wiadomość o nim i ofiarował się zwrócić go, za udowodnieniem własności, autorce — nikt się już aż do dnia 26. czerwca nie upomniał o papiery panny Serafiny...

Mało kto z nas, mniej lub więcej, nie jest fatalistą — od wiary uczciwej w Opatrzność, do zaślepionej ufności w nieuniknione figle losu, rządzące nami, przestrzeń daleko jest mniejszą niż się zdaje. Gotowiśmy się, jak do wielu innych grzechów (bo na cóż by się i taić je przydało!) przyznać się do trochy fatalizmu. Odczytawszy dziennik panny Serafiny, uderzyło nas jego pokrewieństwo moralne z Pamiętnikiem Panicza... Ztąd wpadliśmy na myśl obowiązku ogłoszenia tej zguby, nie darmo do rąk naszych zbłąkanej... I — otóż jakim sposobem czytelnik skazany jest na wysłuchanie tych zwierzeń tak poufnych — które, choć by one się czasem nieco jednostajnemi wydały, wiele przecież nauczyć, wiele dać do myślenia mogą...

Nie dajemy tu ani istotnych dat dziennika, ani nazwisk i imion w nim znalezionych... Po bliższem rozpatrzeniu się w szacownym autografie — zdaje się, że on dostać się musiał do Vichy, nie z autorką samą, ale z krewną jakąś lub przyjaciółką, która rozrywała swe kuracyjne nudy tą lekturą i usnąwszy może nad nią, zerwała się potem zbudzona, zapomniawszy o zwitkach, które na ławce i żwirze na piszącego czekały...

Sama treść dziennika zdaje się dowodzić tego.

Taka jest historja notatek panny i pani Serafiny... w wiernym odpisie podanych na pożytek powszechny... Do poufnej historji naszych czasów i obyczajów i te kilka kart przydać się mogą... Raczcie je przyjąć dobrem sercem, czcigodni czytelnicy i — proszę — nie odgadujcie nikogo, nie domyślajcie się osób, nie łamcie sobie napróżno głowy nad odkryciem owej Serafiny... bo myśmy, z obowiązku powieściopisarskiego sumienia, ślady prototypu jak najtroskliwiej zataili…

Drezno.

Lipiec 1875 r.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: