Powrót do Włoch - ebook
Powrót do Włoch - ebook
Ava i włoski biznesmen Cesare di Goia pobrali się z miłości, jednak wkrótce po ślubie Cesare odsunął się od żony. Cesare miał jednak powód, o którym nie chciał mówić. Dopiero dramatyczne wydarzenia uświadomiły mu, że rodzina jest dla niego najważniejsza. Chce odzyskać Avę. Wraca do domu we Włoszech, lecz wówczas Ava, która ma już dość osamotnienia w małżeństwie, występuje o rozwód...
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-1449-0 |
Rozmiar pliku: | 756 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Signora?
Wyrwana z głębokiego snu Ava odgarnęła z czoła pasmo tycjanowsko rudych włosów, lecz to nie pomogło jej pozbyć się wspomnienia koszmaru, które nadal tkwiło na skraju świadomości.
– Przepraszam, że panią budzę, ale znowu dzwoni signore di Goia – oznajmiła stewardesa w szmaragdowym uniformie z emblematem swojego pracodawcy i podała jej telefon. Już po raz trzeci, odkąd odrzutowiec di Goii wystartował przed niemal ośmioma godzinami z wyspy Bali.
Avę ogarnęły rozmaite emocje, rozpraszając resztki lęku wywołanego złym snem. Dojmujące poczucie utraty Cesarego zmieszane z niemal bezradnym podnieceniem na myśl o nim. Na kilka chwil zapomniała o rozdzierających serce zniszczeniach, jakie niedawno widziała. Nawet z odległości dzielących ich tysięcy mil uległa władzy tego mężczyzny, którego – o czym w głębi duszy wiedziała – traciła z każdą upływającą sekundą.
– Proszę mu powiedzieć raz jeszcze, że porozmawiam z nim po wylądowaniu – odrzekła, wiedząc, że musi zachować całą energię na to, co ją wkrótce czeka.
Stewardesa wydawała się zdumiona.
– Ale… on nalega – wyjąkała niepewnie.
Niewątpliwie pierwszy raz widziała, by ktoś się sprzeciwiał Cesaremu di Goii i pozostawał nieczuły na jego bogactwo i potęgę, o których świadczył chociażby elegancki wystrój wnętrza tego olbrzymiego odrzutowca – głębokie klubowe fotele z bordowej skóry przykryte kaszmirowymi narzutami i marmurowe stoliki.
Ava, chcąc wybawić stewardesę z tej kłopotliwej sytuacji, wzięła od niej telefon.
– Cesare – rzekła bez tchu.
– W końcu raczyłaś odebrać – usłyszała w słuchawce głęboki, napięty głos.
-- Dlaczego miałabym odbierać telefony od ciebie, skoro ty od kilkunastu dni nie odbierałeś moich? Obiecałeś mi, że wrócisz na Bali w ubiegłym tygodniu – odparła zirytowana lekceważeniem, z jakim traktował ją przez ostatni rok ich małżeństwa.
– Rozmowy biznesowe w Abu Zabi się przedłużyły. Z przyczyn obiektywnych.
„Z przyczyn obiektywnych”. Ileż razy już to wcześniej słyszała!
– Oczywiście. Coś jeszcze? – burknęła.
– Owszem. Wyjaśnij mi, dlaczego zarekwirowałaś mój samolot. Tego nie było w planie.
– Wiem, ale moje plany też uległy zmianie. Z przyczyn obiektywnych – dorzuciła sarkastycznie.
– Na czym polega ta zmiana? – warknął.
– Dowiedziałbyś się, gdybyś w ciągu minionych dwóch tygodni zechciał odebrać telefon ode mnie.
– Przecież rozmawialiśmy w tym czasie…
– Nie, Cesare, nie rozmawialiśmy. Zadzwoniłeś dwukrotnie, za każdym razem oznajmiając mi tylko, że twój powrót się opóźni… – Urwała z obawy, że głos się jej załamie, gdy przypomniała sobie wszystkie swoje starania, by uratować ich małżeństwo, które w końcu jednak runęło w gruzy. – Tak czy owak, oszczędzam ci konieczności długiej podróży albo wymyślenia kolejnego usprawiedliwienia. Do widzenia, Cesare.
– Ava…
Rozłączyła się, a gdy po chwili telefon zadzwonił ponownie, nie odebrała, tylko odłożyła go na stolik. Chociaż serce biło jej mocno ze zdenerwowania, uśmiechnęła się na widok oszołomionej miny stewardesy. Po chwili dziewczyna wycofała się na swoje stanowisko z przodu samolotu.
Ava nieco drżącymi rękami nalała sobie szklankę wody z kryształowego dzbanka i wypiła łyk. Tak, Cesare panował niepodzielnie w swoim świecie. Ale ona nigdy nie godziła się tańczyć tak, jak jej zagrał – co w przeszłości w równym stopniu gniewało go i intrygowało.
Przeszłość… Okres, zanim popadli w zobojętnienie, zanim Cesare stopniowo odsunął się od niej i coraz więcej czasu spędzał w Rzymie, a nie w ich domu nad jeziorem Como. Zanim zniszczenia wywołane trzęsieniem ziemi w rejonie południowego Pacyfiku zdruzgotały resztki jej marzeń o ocaleniu rodziny.
Decyzja, którą tak odważnie podjęła wczoraj na Bali, teraz przejęła ją lękiem. Wstała i ruszyła przejściem między fotelami. Weszła do mniejszej z dwóch sypialni i przyjrzała się śpiącej Annabelli. Łagodny blask lampy oświetlał kruczoczarne włosy córeczki. Ava, nie potrafiąc się oprzeć, uniosła cyfrowy aparat fotograficzny wiszący na szyi i zrobiła kilka zdjęć, a potem cicho opuściła sypialnię i wróciła na swój fotel.
Desperacko starała się opanować. Miniony miesiąc był okropny i wiele ją kosztował, ale musiała pozostać silna, by spojrzeć prawdzie w oczy.
Poślubiłam Cesarego zbyt pochopnie…
Ta myśl przejęła ją bólem i lękiem. Ich związek od początku był gwałtowny i burzliwy. Ava uległa namiętności, której nie potrafiła pohamować ani zrozumieć. Ale nawet w tym szalonym wirze randek i upajającego seksu traktowała Cesarego jak uosobienie bezpieczeństwa i rodziny, której nigdy naprawdę nie miała.
Do czasu…
Przypomniała sobie żarliwe oświadczyny Cesarego. Jak na ironię, następnego dnia odkryła, że zaszła z nim w ciążę. A wkrótce potem zaczął się od niej oddalać…
Potrząsnęła głową i odsłoniła okno samolotu, wpuszczając do środka ciepły blask poranka. Ogrzał jej twarz, ale nie rozmroził zimnej bolesnej bryły w sercu. Nie! Nie może pozwolić, by Cesare ją pognębił. Choćby dlatego, że Annabella potrzebuje matki niepogrążonej w goryczy i przynajmniej zadowolonej z życia. Ava sądziła, że stworzyła z Cesarem rodzinę, o jakiej zawsze marzyła, lecz to się okazało złudzeniem. Ten seksowny, pełen energii mężczyzna zmienił się wkrótce w człowieka, który odnosił się do niej z równie chłodną obojętnością jak niegdyś jej ojciec. A Ava, usiłując rozpaczliwie trzymać się tej iluzji, niemal straciła córkę. Annabella już i tak wiele wycierpiała i Ava nie zamierzała narazić jej na kolejne stresy.
– Do diabła, co ty wyprawiasz?
Głęboki, ponury głos Cesarego przejął Avę lękiem, podobnie jak jego wysoka, muskularna postać. Stanął w drzwiach frontowych – dumny i wyniosły niczym któryś z setek posągów zdobiących stolicę jego ojczystego kraju. Włosy miał wilgotne po niedawnym prysznicu. I jak zawsze mówił dokładnie to, co myśli, nie przejmując się tym, czy ktoś postronny go usłyszy.
– Przestraszysz dziecko – powiedziała, tuląc do siebie córeczkę.
Zmierzył je obie spojrzeniem oczu koloru roztopionego złota i skrzywił się lekko.
– Ona śpi.
– Ale obudzi się, jeśli będziesz tak wrzeszczał. Wystarczająco wiele przeszła i nie chcę, by się zdenerwowała.
– Wiem, przez co przeszła – rzekł, emanując niemal fizycznie wyczuwalnym napięciem.
– Przypominam ci, bo wydaje się, że o tym zapomniałeś. Tak jak zapomniałeś o nas. A jeśli chodzi o moje postępowanie, chyba wyjaśniłam je dostatecznie jasno.
– Masz na myśli ten zdawkowy esemes: „Przylecimy o 14:00”, który wysłałaś do mnie tuż przed opuszczeniem Bali w moim samolocie? A może równie zagadkową uwagę przez telefon, że twoje plany też uległy zmianie?
– Jedno i drugie – odparła.
– Ava! – rzucił ostrzegawczym tonem.
– Wpuścisz mnie, czy zamierzasz prowadzić tę rozmowę w progu? A w ogóle, co tu robisz? Ostatnio prawie nie bywałeś w rezydencji – powiedziała.
To kolejna oznaka wycofania się Cesarego, którą ignorowała nazbyt długo.
– Nieważne, co tu robię. Miałaś zaczekać na Bali, dopóki nie rozwieją się wszelkie obawy o stan zdrowia Annabelli. Wtedy przyleciałbym po was.
– Lekarz przed trzema dniami zezwolił jej na podróż.
W oczach Cesarego zamigotało zaskoczenie. Popatrzył na stojący za Avą samochód.
– A Rita?
– Przeżyła koszmar podczas trzęsienia ziemi. Kiedy wypisano ją ze szpitala, kupiłam jej bilet powrotny na samolot do Londynu. Dręczy ją poczucie winy z powodu tego, że straciła z oczu Annabellę, gdy zaczęły się wstrząsy – odpowiedziała Ava, przypominając sobie nieukojoną rozpacz niani dziewczynki. – Uznałam, że tak będzie lepiej.
Cesare z ponurą miną pokiwał głową.
– Załatwię jej leczenie i wypłacę godziwą odprawę. Ale ty nie musiałaś jeszcze opuszczać Bali…
– Nie, Cesare, nie tylko Rita potrzebowała po tej tragedii znaleźć się z powrotem w domu. Miałeś wrócić na Bali przed dwoma tygodniami, lecz zamiast tego poleciałeś do Singapuru, a potem do Nowego Jorku.
– To nieodpowiednia pora na rozmowę.
– Od bardzo dawna nie było odpowiedniej pory – odparła Ava. Ogarnął ją smutek. – Teraz Annabella i ja przybyłyśmy do domu. Powinieneś mi podziękować, że oszczędziłam ci konieczności długiej podróży. Czy przebywanie z nami pod jednym dachem stanowi dla ciebie problem?
– Nie – odparł gniewnym tonem.
Ava mocniej przytuliła córeczkę.
– Miło mi to słyszeć. Za nic nie chciałabym sprawić ci kłopotu.
Znużonej po dwunastogodzinnym locie Avie coraz bardziej ciążyła na rękach niemal już czteroletnia dziewczynka. Starała się jednak tego nie okazać, gdy mąż nadal mierzył ją gniewnym wzrokiem, stojąc w drzwiach rezydencji Villa di Goia.
– Ava, powinniśmy byli najpierw to przedyskutować…
– Dobrze, że nie jestem paranoiczką, bo uznałabym, że unikasz mnie jeszcze bardziej niż zwykle – burknęła, a gdy Cesare nie zaprzeczył, serce przeszył jej ból. – Chyba masz rację, że to nieodpowiednia pora. Zabiorę Annabellę na kilka godzin do mojej pracowni. Zawiadom mnie, gdy opuścisz rezydencję, a wtedy tu wrócimy.
Chciała odejść, ale chwycił ją za ramię.
– Nie, Annabella zostanie ze mną.
– Chyba nie sądzisz, że choćby na chwilę spuszczę ją z oczu po tym, co przecierpiała? – odparła Ava i usiłowała się uwolnić, lecz przyciągnął ją do siebie.
Jego bliskość sprawiła, że serce zabiło jej mocno, a oddech przyspieszył. Podniosła na niego wzrok, usiłując opanować to niechciane podniecenie.
– Daję ci dziesięć minut na wyjawienie mi tych twoich nowych planów – rzekł ostro.
– Nie, muszę najpierw ułożyć Annabellę do popołudniowej drzemki. Potem możemy odbyć spokojną rozmowę.
Cesare zaśmiał się cicho.
– Spokojną? Nie pamiętasz, jak się poznaliśmy, cara?
Niemal ją przejechał, gdy stała na jezdni, pochłonięta fotografowaniem starożytnej rzymskiej budowli. Zszokowana tym, że cudem uniknęła śmierci, walnęła pięścią w maskę jego czerwonego maserati. A gdy Cesare wysiadł, by obejrzeć uszkodzenie, jego furię niemal natychmiast zastąpiło inne, jeszcze bardziej niebezpieczne uczucie.
– Ledwie zdążyliśmy się sobie przedstawić, zanim zdarliśmy z siebie nawzajem ubrania – mówił dalej. – Dio mio, zaledwie kilka godzin później straciłaś ze mną dziewictwo na masce mojego samochodu.
– Dlaczego do tego wracasz? – spytała, oblewając się rumieńcem.
– Przypominam ci po prostu, że nic między nami nie działo się nigdy spokojnie.
– Nie przeze mnie – odparła.
Wiedziała, że dla dobra córki musi stłumić emocje, jakie budzi w niej Cesare. Znów spróbowała się wyswobodzić i tym razem ją puścił.
– Zaprzeczaj, ile zechcesz, cara, ale oboje wiemy, że łączy nas niepohamowana namiętność.
Mierząc ją wzrokiem drapieżnego ptaka przyglądającego się bezbronnemu królikowi, otworzył szerzej drzwi, odstąpił na bok i skrzyżował ramiona na piersi. Ava po chwili wahania przestąpiła próg tego pięknego palazzo nad jeziorem Como, który od czterech lat był jej domem.
Rozejrzała się dyskretnie i jak zawsze zaparło jej dech w piersi. Wspaniałe wnętrze utrzymane w chłodnym kremowym odcieniu kontrastowało atmosferą z wyłożonym terakotą dziedzińcem z licznymi wodotryskami. Wysokie ściany zdobiła sztukateria, a powietrze chłodziły wentylatory umieszczone dyskretnie na sklepionych sufitach. Korytarze biegnące do czterech skrzydeł rezydencji zalewało jaskrawe słoneczne światło wpadające przez otwarte okna. Posadzki z weneckiego marmuru, wytworne meble oraz wiszące na ścianach renesansowe obrazy i portrety rodzinne wciąż przypominały czasy, kiedy Villa di Goia była sławnym muzeum.
– Proponuję, żebyś zamiast podziwiać wystrój, wyjaśniła swoje postępowanie – rzekł sucho Cesare. – Zostało ci tylko osiem minut.
Ava odetchnęła głęboko i spojrzała na niego.
– A ja proponuję, żebyś przestał pilnować zegarka i pomógł mi ułożyć Annabellę do snu.
Zacisnął usta i wziął od niej dziewczynkę.
– Wygląda dobrze – szepnął.
– I tak się czuje. Doktor jest bardzo zadowolony z jej rekonwalescencji – odrzekła Ava.
Z wyrazu twarzy Cesarego odczytała bez trudu, że myśli o tym, kiedy ostatnio trzymał tak córeczkę w ramionach. Gdy ruszył w kierunku imponujących schodów prowadzących na piętra wschodniego skrzydła pałacu, spytała zdziwiona:
– Przeniosłeś jej sypialnię?
– Tak. Chciałem mieć Annabellę bliżej siebie – wyjaśnił i Avę zabolało, że nie wspomniał o niej.
Podążyła za nim. Sypialnię dziewczynki pomalowano na jej ulubione kolory różowy i zielony i wypełniono wszelkiego rodzaju zabawkami, jakie mogłaby sobie wymarzyć. Ava przyglądała się, jak Cesare ostrożnie ułożył dziewczynkę na szerokim łóżeczku, zdjął jej buciki i skarpetki i okrył kocykiem. Przeszył ją ból. Ileż razy w przeszłości marzyła, by mąż zajmował się tak troskliwie i czule ich córeczką!
Odwrócił się i spojrzał na nią.
– Chodź. Teraz już możemy porozmawiać – rzekł i energicznym krokiem ruszył do drzwi.
Zdenerwowana i spięta weszła za nim do salonu. Stanął przy wysokim oknie i wyjrzał na piękny, nienagannie utrzymany ogród i prywatną przystań nad jeziorem. Widok był zachwycający i Avę przez chwilę kusiło, by wziąć aparat fotograficzny.
– Powinnaś była zaczekać na mnie na Bali – powiedział Cesare, nie odwracając się.
– Wiesz, że nie lubię słuchać niczyich poleceń. A poza tym nie spieszyłeś się zbytnio, by przywieźć nas z powrotem do domu.
– Miałaś tam wszystko, czego potrzebowałaś.
– Owszem, służba była na każde moje skinienie. Ale życie w całkowicie obcym otoczeniu nie wpływało korzystnie na Annabellę. Dlatego wróciłyśmy – wyjaśniła spokojnie.
– Należało mnie uprzedzić!
– Co właściwie tak cię złości? To, że chciałam wrócić do domu, czy że podważyłam twoją władzę?
Gwałtownie wciągnął powietrze.
– Wiele się zmieniło…
– Doskonale zdaję sobie z tego sprawę.
– To dlaczego wróciłaś wcześniej, niż planowaliśmy?
– Ponieważ nie chodzi tylko o ciebie. Chciałam, żeby Annabella jak najszybciej powróciła do normalnego życia. Poza tym moje plany naprawdę się zmieniły. Podpisałam umowę na obsługę fotograficzną ślubu Marinella.
Cesare zmarszczył brwi.
– Jesteś nagradzaną autorką fotoreportaży. Dlaczego zamierzasz robić zdjęcia ślubu celebryty?
– Przyjęłam zlecenie, które pozwoli mi mieć przy sobie Annabellę, a nie jechać na drugi koniec świata.
Zacisnął szczęki.
– Ceremonia ślubna Marinella stanie się medialnym cyrkiem. Nie chcę, żeby Annabella była narażona na coś takiego.
– Nigdy nie pozwalam, by moja praca w jakikolwiek sposób zakłócała jej życie. Teraz też z pewnością tak nie będzie.
– Nie zamierzałaś wcześniej poinformować mnie o tym kontrakcie?
– To uboczny skutek mojej niechęci do bycia porzuconą.
– Nie zostałaś porzucona. Annabella potrzebowała opieki medycznej i aż do teraz nie mogła podróżować. Zgadzam się, że powinna była wrócić do domu, ale nie…
– Ale nie twoja żona – dokończyła z napięciem Ava, a gdy się nie odezwał, powiedziała drżącym głosem: – Nie musisz nawet tego mówić. W tej chwili najważniejsze jest dla mnie dobro córeczki. Możesz więc nadal ignorować moją obecność. Albo wrócić do Rzymu.
Oczy Cesarego błysnęły groźnie. Zacisnął pięści. Milczał długo, wreszcie rzucił szorstkim tonem:
– Zostanę tu przez lato.
Serce jej zamarło.
– Ta sytuacja będzie dla nas obojga bardzo niezręczna.
– Nie chcę cię tutaj. Nie teraz.
Ta otwarta deklaracja głęboko ją zraniła.
– Dlaczego?
– Jestem obecnie w trakcie… – urwał i przeczesał palcami włosy. – Oboje wiemy, że od jakiegoś czasu między nami się nie układa. A w tym momencie nic nie powinno mi… przeszkadzać.
Odetchnęła drżąco.
– Nasze małżeństwo jest dla ciebie niepożądaną przeszkodą?
Na policzku Cesarego zadrgał mięsień.
– Tak. Gdybyś została na Bali…
– Ale nie zostałam. Ten dom jest także moim, więc będziesz musiał tolerować moją obecność, podobnie jak obecność Annabelli.
– Tolerować jej obecność? Przecież jestem jej ojcem…
– Wierz mi, wolałbyś nie wiedzieć, jak oceniam ciebie jako ojca i męża.
Cesare zbladł lekko pod opalenizną. Opanował się z wysiłkiem.
– Jeśli chcesz spokojnej rozmowy, proszę bardzo. Ale radzę ci, bądź ostrożna. Nie pozwolę, by nieporozumienia między nami zaszkodziły naszej córce.
Usiłując stłumić ból wywołany słowami męża, Ava usiadła możliwie jak najdalej od niego.
– Powinniśmy przynajmniej ustalić harmonogram. Będziesz spędzał z córką poranki, kiedy spotykam się z klientami. Ja będę się nią opiekowała po południu.
Pomyślała o swoim władczym, porywczym włoskim mężu nawykłym do dyrygowania wszystkimi. A potem o dorastaniu w domu na odludziu rządzonym przez zdystansowanego emocjonalnie ojca, który ją ignorował, i o naśladujących go w tym jej braciach.
– Dlaczego wróciłaś? – powtórzył pytanie Cesare.
– Ponieważ moja córka potrzebuje domu.
W jego oczach pojawił się znowu niebezpieczny błysk.
– Nasza córka – poprawił ją ostro.
Zerwała się gwałtownie na nogi.
– Czyżby? W ciągu minionego roku ledwie ją zauważałeś. Wolałeś przebywać w Rzymie i wynajdywałeś coraz to nowe preteksty, żeby tu nie wracać. Dlaczego teraz nagle się zjawiłeś? Co się zmieniło? Co kazało ci ni stąd, ni zowąd odgrywać rolę kochającego tatusia?
Przez twarz Cesarego przemknął osobliwy wyraz – zbyt szybko, by Ava mogła go rozszyfrować.
– Ona jest moją córką – rzucił. – I nigdy nie zrezygnuję z praw rodzicielskich.
– Teraz tak mówisz! Ale nie możesz zawieszać swojego rodzicielstwa, ilekroć przyjdzie ci na to ochota. Nagle znalazłeś czas, by zmieścić Annabellę w swoim rozkładzie zajęć. Ale na jak długo? A jeśli pojawi się kolejna perspektywa zawarcia intratnej umowy biznesowej w Abu Zabi, Doha czy Mongolii? Znowu znikniesz, by ścigać kolejną zawodową okazję?
Cesare spochmurniał.
– Uważasz, że porzuciłbym córkę dla interesów?
– Och, nie bądź taki oburzony. Ile razy zostawiałeś mnie i odlatywałeś swoim odrzutowcem gdzieś na koniec świata, kiedy nadarzała się kolejna biznesowa szansa, zbyt korzystna, by z niej zrezygnować?
Lekceważąco machnął ręką.
– To co innego.
– Ponieważ chodzi o twoją córkę, nie o żonę? – spytała oburzona. – I mówisz to teraz, gdy bez skrupułów przedłożyłeś interesy nad przywiezienie Annabelli do domu?
Wiedziała, że Cesare zawsze planuje swoje posunięcia na wiele kroków naprzód. Tym większą podejrzliwość budziła w niej jego nieoczekiwana decyzja, by spędzić lato w rezydencji nad jeziorem Como i przypomnieć sobie o córce.
– Sytuacja się zmieniła, Ava.
– Oświeć mnie. Na czym dokładnie polega ta zmiana?
Odwrócił wzrok.
– Przyznaję, że trzęsienie ziemi otworzyło oczy również mnie. Zgadzam się, że Annabella potrzebuje bezpieczeństwa i znajomego otoczenia. A zawody, jakie obydwoje wykonujemy, są bardzo wymagające. Jeśli wyniknie coś nieoczekiwanego, dziecko musi mieć zapewnioną odpowiednią opiekę. Chwilowo zajmie się nią Lucia, zanim nie zatrudnię nowej niani.
Ava głośno wciągnęła powietrze.
– Chryste, masz czelność twierdzić, że trzęsienie ziemi otwarło ci oczy, a zaraz potem oznajmić, że ochoczo porzucisz córkę, jeśli pokusa zawarcia jakiejś lukratywnej transakcji okaże się zbyt silna!
Spojrzenie Cesarego zlodowaciało.
– Poświęcę Annabelli tyle czasu, ile to możliwe, ale nie zrezygnuję z pracy tylko dlatego, że nastała pora urlopowa.
– Oczywiście, że nie zrezygnujesz. Wcale mnie to nie zaskakuje. Cesare di Goia, świetnie prosperujący inwestor, nie zmieni się ani na jotę, prawda?
– Annabella za kilka tygodni skończy cztery lata.
Zaskoczona tą nagłą zmianą tematu Ava zmarszczyła brwi.
– Tak, doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Poczyniłam w związku z tym pewne plany.
– Ale jeśli masz obsługiwać ślub Marinella, musisz przez najbliższe trzy tygodnie być w Toskanii.
– Widzę, że jesteś dobrze poinformowany.
Wzruszył ramionami.
– Z jakiegoś powodu Agata Marinello powiadamia mnie o wszelkich szczegółach przygotowań do ślubu jej syna.
– Twoja firma wspiera finansowo program reality show Reynalda Marinella, a ty niewątpliwie będziesz gościem honorowym ceremonii ślubnej.
– Nawet jeszcze nie zaakceptowałem zaproszenia – odparł ze zniecierpliwieniem Cesare. – Nie w sytuacji, gdy… – urwał i potrząsnął głową. – Paolo w ciągu godziny odwiezie cię na lotnisko, a stamtąd polecisz rejsowym samolotem do Toskanii. Ja będę potrzebował swojego odrzutowca. Annabella zostanie tutaj ze mną. Kiedy wrócisz z tego ślubu, porozmawiamy – oznajmił i podniósł słuchawkę wewnętrznego telefonu. – Polecę Lucii, żeby przyniosła ci napoje orzeźwiające, zanim wyjedziesz.
– Rodzina Marinello przed trzema dniami zmieniła miejsce ceremonii ślubnej. Oficjalnie jeszcze tego nie ogłoszono, ale wiem, że przeniesiono ją nad jezioro Como. Przypuszczam, że właśnie dlatego zjawiłeś się tutaj. – Widząc, że Cesare zmarszczył brwi, Ava wzruszyła ramionami. – Spotkam się z nimi jutro po południu, żeby omówić kwestię zdjęć przedślubnych. Ale niezależnie od tego mam wrażenie, że nie zrozumiałeś, co usiłuję ci powiedzieć. Nie rozstanę się z Annabellą ani na chwilę.
Cesare powoli odwiesił słuchawkę intercomu. Serce mocno waliło Avie w piersi.
– Ostrzegam cię, nie przeciągaj struny – rzekł cicho, lecz stanowczo.
– A może powinieneś po prostu zrezygnować z tego udawania tatusia, wrócić do Rzymu i zostawić nas tutaj w spokoju.
Oparł się o ścianę w swobodnej pozie i włożył ręce w kieszenie. Ale Avy nie zwiodło jego pozorne opanowanie. Leniwe spojrzenie, jakim ją zmierzył, wzbudziło w niej lęk. Wiedziała, że Cesare bywa najbardziej niebezpieczny właśnie wówczas, gdy wydaje się najspokojniejszy.
Niedbale wzruszył ramionami.
– Po namyśle dochodzę do wniosku, że masz rację. Powinniśmy zaakceptować fakt, że nasze małżeństwo jest już tylko fikcją. Wtedy będziemy mogli omówić najistotniejszą kwestię prawnej opieki nad moją córką.
Ava parsknęła szorstkim śmiechem.
– Naprawdę myślisz, że jakikolwiek sąd na świecie przyzna prawo do opieki nad córką ojcu, który dotąd prawie wcale się nią nie interesował?