Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Poznaj Mnie Bliżej - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
8 sierpnia 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Poznaj Mnie Bliżej - ebook

Sandra od urodzenia jeździ na wózku inwalidzkim i jest chora na żółtaczkę. Wśród koleżanek jest brzydkim kaczątkiem a kolegów obiektem ciągłych kpin i żartów. Czuje się niepotrzebna i nie kochana. Jej rodzice próbują znaleźć dla niej pocieszenie, aż w końcu nadchodzi ten dzień, który odmieni jej los na zawsze. Poznaj historię, która wzruszy cię do łez i pokaże co naprawdę znaczy słowo miłość i przyjaźń. Te słowa mają wielką moc dla każdego z nas. Powieść oparta na faktach.

Kategoria: Proza
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8245-953-1
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Od autora

Cześć moi kochani. Chciałbym w tej opowieści poruszyć temat, który jest dla wielu trudny. Nie wiem dlaczego ktoś może o tym nie rozmawiać i po prostu milczeć jak grób. Jestem zdania, że każdy powinien o tym rozmawiać w swoim towarzystwie. Czy to młodszy czy starszy. Jak to jest, że osoby, które chodzą mają lepiej niż te, które nie chodzą? Nikt na to nie odpowie, ale jednak trzeba znaleźć odpowiedź na to pytanie. Książka ta opowiada o wielkiej sile przyjaźni, ale i miłości z osobą niepełnosprawną jeżdżącą na wózku. One są takie same jak my i jest na to wiele sportowych czy życiowych przykładów. Każdy z nas chciałby poznać tego Jedynego czy tą Jedyną. Lecz trzeba wiedzieć, że to właśnie ta osoba. Owa opowieść łamie wszelkie założone jak kolczuga bariery społeczne względem tych osób. One również potrafią nie tylko pokonywać swoje własne bariery, ale i kochać. Powieść ta wzruszy was do łez i i postara się odpowiedzieć na jedno proste a zarazem trudne pytanie. Brzmi ono co wybierzesz na początku związku i wchodząc w niego. Łóżko czy serce? Odpowiedz sobie sam. Pokaże również siłę miłości i przyjaźń bo prawdziwa miłość ani przyjaźń nie zna granic. Zapraszam was do zapoznania się z nią i przygotujcie chusteczki.

Powieść oparta na Faktach.Prolog

— Daria mam extra pomysł powiedział Darek szturchając mnie lekko ramieniem spod biurka. Był wysoki mierząc ponad 190 centymetrów wzrostu i przy tej okazji bardzo przystojny. Posiadał również to coś czego pragnęła każda kobieta. Te oczy patrzące na mnie zrobiły wielkie i piorunujące wrażenie. Kolana ugięły się pode mną i zrobiły się jak z waty. Musiałam go mieć i to już taką miałam pierwszą myśl, którą chciałam zrealizować. On sam patrzył na mnie tym samym uroczym spojrzeniem mówiącym Tak Daria jest piękną kobietą. Również jej potrzebuje. Odgoniłam sama z siebie na chwilę swoje myśli i powiedziałam do niego :

— Tak słucham cię Darku jaki masz pomysł?

Dodatkowo spojrzała jeszcze raz prosto w jego oczy czując jego intensywne perfumy. Ciesząc swój nos ślicznym zapachem dodała :

— Ładnie pachniesz kolego i spojrzała w tej samej chwili na ekran komputera.

Zobaczyli właśnie tą dziewczynę pełną łez. Zauważyli, że od dziecka była niepełnosprawna. Według ich doniesień zbierała na leczenie, bo była chora na zaawansowaną żółtaczkę. Patrząc na jej zdjęcie, gdy siedziała na swoim wózku inwalidzkim i ocierała łzy chusteczką było widać jak jej smutno. Wyglądała jak siedem nieszczęść. To była właśnie prawdziwa ona, lecz Daria posiadała na komputerze jeszcze kolejne zdjęcie. Nacisnęła myszkę, przejechała nią po ekranie monitora i kliknęła w nie. To było drugie zdjęcie, którego wcale nie chcieli oglądać. Musieli to jednak zrobić dla jej własnego dobra mimo wielkich niechęci. Widać było iż jest ono przerobione. To co zobaczyli wprawiło ich w czyste osłupienie. Brudne, poszarpane i pełnie ironizowania wobec niej i jej osoby z wulgarnymi szykanami. Nie chcieli ich cytować i nawet nie raczyli tego zrobić. Zwyczajnie we własnym zakresie mieli znaleźć tych uczniów i dać im życiową nauczkę. Przeczytali jedynie te najbardziej łagodne takie jak precz z naszej budy, takie osoby nie nadają się do normalnego życia czy jak ona może rozłożyć komukolwiek nogi. Oboje pracowali jako nauczyciel W-fu i języka Polskiego w szkole. Tam właśnie przebywała ich zdaniem owa dziewczyna ze zdjęcia i uczyła się. Daria i Darek byli dużo bardziej wykształceni niż niektórym niedowiarkom się wydawało. Oboje poza tym pedagogiką skończyli też dziennikarstwo i posiadali w tej dziedzinie tytuł magistra. To był ich konik i pasja, którą oboje wykonywali poza godzinami pracy w szkole. Zarabiali na tym nie małe pieniądze. Coraz bardziej czuli, że być może w przyszłości staną się dobrymi przyjaciółmi. Być może najlepszymi bo w końcu przyjaźń z kobietą istnieje pomyślał patrząc na swoją koleżankę. Nie mogąc dłużej na to patrzeć wyłączyli zdjęcie i zastanowili się co zrobić. Po przebłysku jakiego doznał Darek patrząc na nią powiedział:

— Musimy jej pomóc i napisać coś o niej. Najlepiej będzie rozpocząć cykl artykułów o osobach takich jak ona. Ta dziewczyna powinna być szanowana tak samo jak inni. Denerwuje mnie taki brak szacunku. Będzie krótki a potem zaczniemy pisać o niej samej i opisywać jej historię. Zatrzymamy cały ten proceder.

Kiwnęła głową i zgodziła się bez najmniejszego oporu. Ona sama nie tolerowała takich nieprzyjemności i miała ku temu niezmiernie ważny powód. Jej świętej pamięci tata Mirek był osobą niepełnosprawną. Jej mama mimo początkowej niechęci i strachu przed takim życiem ostatecznie dała mu szansę. Pokochała go, wzięła z nim ślub i urodziła dwójkę pięknych córek. Ją i jej rodzoną siostrę, która teraz mieszkała już w Anglii i miała własne życie w tym trójkę dzieci. Darek a pracowali ze sobą już kilka lat opowiadał również swojej koleżance o sobie. Miał kochającą rodzinę i brata z którym do dzisiaj utrzymywał stały kontakt. Trzymali się a ich relacja okraszona wielką braterską miłością i przyjaźnią trwa do dnia dzisiejszego. Często specjalnie po pracy czy w wolny weekend jeździł do niego do Poznania, aby spędzić z nim czas. Nie znali się jeszcze na tyle dobrze z Darią, by mógł opowiadać intymne szczegóły z jego prywatnego życia. To jednak miało się wkrótce zmienić. Zgodzili się pomóc i znaleźli jedynie jej nazwisko Juzgowska. Nie mogli nic więcej wiedzieć, lecz jak to mówili co to dla nich. Jako, że to był ich konik mogli błyskawicznie znaleźć rozwiązanie tego problemu. Byli pełni dumy z prostego powodu. To oni będą pierwszymi, którzy opiszą to i puszczą do brukowców i Kieleckich gazet. Rozwiązali już nie jedno takie śledztwo dziennikarskie. Chcieli je zacząć, ale potrzebowali do tego zgody szefostwa.

Ich szef starszy pan po 50 mający dzieci i deklarujący wierność w związku sam był kiedyś na ich miejscu. Pracował w tej gazecie od kilkunastu lat. Miał jednak specyficzne poczucie humoru i jak to śmiał mawiać rządze Mądrze i skromnie dzięki wam. Prywatnie Pan Irek zarządca tej dziennikarskiej działalności był wyjątkowo ciepłą osobą. Była ona połączeniem dziennika Kieleckiego i po części Gazety Wyborczej. Tą pierwszą zarządzał Pan Irek zaś tą drugą Pani Mirosława bardziej oschła i stanowcza kobieta na wysokim stanowisku. Zrobili sobie przerwę jedząc swoje kanapki i pijąc gazowaną wodę z kranu. Cierpliwie czekali aż Irek skończy swoją konferencję i dopiero wtedy mieli do niego pójść. Mogli mówić do niego po imieniu, bo wyraził na to pełną zgodę. Skończyli już swoją kolację i zauważyli jak z jego gabinetu ktoś wychodzi. Byli to kontrahenci oraz pani wiceprzewodnicząca Rady Miasta Pani Iza. Pożegnała się z nim uściskiem dłoni i wyszła już z budynku wraz z pozostałymi. Irek siedząc już po spotkaniu zadzwonił do swojej ukochanej żony Malwiny. Kobieta odebrała telefon stacjonarny i przewijając niemowlaka zapytała go :

— Dzień dobry słodziaku. Pomóc ci w czymś?.

Irek puścił jej buziaczka do telefonu i odparł po chwili:

— Wrócę dzisiaj lekko później. Muszę jeszcze porozmawiać z tymi młodymi. Czuje, że mają do mnie sprawę i to pilną.

Nakarmiła dziecko piersią i położyła je do kołyski. Ich synek Miłosz był dla niej całym światem. Ona zajmowała się głównie domem czekając aż on wróci z pracy. Kilka razy myślała, że jej ukochany mąż miał romans z sekretarką, ale za każdym razem się myliła. Musiał zostawać odrobinę dłużej w pracy, ale zawsze dawał jej znać tak jak teraz. Musiała naprawić jego utracone zaufania i starała się jak mogła. Była zazdrosna, ale on miał prawo jej nie ufać. Teraz kiedy ich synek zasnął myślała jak poprawić sobie i jemu humor. Pełna lęków powiedziała więc do słuchawki:

— Kochanie mogę zrobić ci kolację i oddać ci się jeśli chcesz.

— Tak chętnie i przecież ci wybaczyłem to już dawno. Niedługo wróce kotko -odparł drapieźnie i z humorem do słuchawki.

Kobieta odwzajemniając ton swojego męża powiedziała tylko :

— To szykuj się na noc pełną wrażeń tygrysie i rozłączyła się.

Dopiero teraz mogli śmiało wejść do jego gabinetu. Siedział tam jedynie on paląc cygaro przy otwartym oknie.

Patrzył przez nie przyglądając się widokowi miasta. O tej wieczornej porze a była godzina 18.15 wyglądało naprawdę uroczo. Zapalone światła lamp i latarnie świeciły pełnym blaskiem oświetlając okolicę. Pełne uroku neony reklamowe przeróżnych marek kosmetycznych, medycznych, farmaceutycznych i sportowych. Oprócz tego światła i reflektory przejeżdżających przez okolicę samochodów w tym Opli, Skód i wielu innych znanych i lubianych światowych marek ale i polskich marek. Najczęściej jeszcze wtedy na ulicach był widziany polski klasyk. Polonez bo o nim mowa w przyszłości miał stać się samochodem legendą, który miał być warty krocie i sprzedawać się jeszcze po roku 2000. Właśnie to przypominało, że znajdują się oni w swoim rodzinnym mieście Kielcach. Stare budynki, otoczone parkingami, zabytkowe średniowieczne kościoły przypominające o świetności miasta oraz cudowny widok z okna na stare miasto. Jako, że jego biuro i okno znajdowało się na 5 piętrze robiło to nie małe wrażenie. Jego opinia na temat jego gabinetu była taka. Mój gabinet jest przytulny i mały. Biurko na którym stał kolos komputerowy tamtych czasów Amiga 64 oraz dwie stojące po lewej stronie szafki z jego dziennikarskimi nagrodami, które zbierał przez długie lata. Nie musiał się nimi chwalić. Jego pracownicy musieli wiedzieć to, że są autentyczne i prawdziwe. Oprócz tego w biurze dyrektora stała jeszcze jedna szafka po prawej stronie. Była ona mniejsza niż poprzednie, ale z prostej przyczyny. Irek był sentymentalną osobą ceniącą sobie wartość miłości i rodziny. Uważał się jak sam śmiał to mawiać przy wielu okazjach, że jest wiernym barankiem, który ma jedną owcą. Ze swoją własną żoną przeżywali renesans swoich uczuć. Potwierdzało to jego podejście do zalotów jego sekretarek i pracownic, które były nim zauroczone. Łagodnie odrzucał je i sam znajdował dla nich odpowiednich kandydatów na partnerów. Działało to w 90 % i był z tego dumny. Miał żonę od 20 lat i był głową rodziny. Własne i stosowne zasady dotyczące kobiet w dzieciństwie wystarczyły, aby dochować wierności jednej kobiecie. Wpajała mu je mama kobieta zamężna i tak samo jak później on oddana jego ojcu. Trzymał w tej szafce zdjęcia swojej ukochanej żony i dzieci. Miał ich dwóje. Dziewczynkę o imieniu Malwina, która miała już wtedy 9 lat i chłopca Tomka w wieku 8 lat. Gdy w gabinecie nie było nikogo potrafił bez zahamowań wziąć jedno ze zdjęć i pocałować.

Czekała go jeszcze jedynie ta jedna rozmowa z jego pracownikami. Po niej mógł już spokojnie i bez oporu wrócić z pracy do domu i cieszyć się swoją rodziną.

Nie chcieli go niepokoić. Ta sprawa wymagała jednak jego pełnej zgody i akceptacji. Według ich wewnętrznych zasad to właśnie szef podpisywał i dopuszczał sprawy do obrotu, lub je odrzucał, lecz bardzo rzadko. Daria i Darek trzymali się regulaminu i postępowali zgodnie z regułami. Z tego powodu zapukali do jego gabinetu. Czekali na jego odpowiedź, aby mogli wejść do środka i porozmawiać z nim. Proszę odparł po usłyszeniu ich pukania. Weszli do środka, powiedzieli mu cześć szefie i usiedli na fotelach. Chcieli go w ten sposób zobaczyć i widzieć. Jeśli się jest zainteresowanym rozmową zawsze patrzy się rozmówcy w oczy. Stara jak świat, acz jak ważna zasada komunikacji. Oboje patrzyli mu w oczy rozmyślając co powiedzieć. Być może opętał ich strach i on to wyczuł? Nie wiadomo. Jako pierwsza odezwała się Daria i powiedziała:

— Szefie nasz kochany. Potrzebujemy twojej zgody na kolejne śledztwo. Będziemy badać dość delikatną sprawę.

— Słucham jaką -odparł pocągając dym z cygara.

Do rozmowy włączył się Darek i kładąc ręce na oparciu powiedział:

— Ta sprawa dotyczy niepełnosprawnej uczennicy. Ona jeźdżi na wóżku. Zakładamy z Darią, że jest szykanowana i bita w szkole. Chcemy to zbadać i napisać o niej w gazecie.

Jego reakcją było klaśnięcie w dłonie. Taka mogła być reakcja na to co usłyszał od swoich podopiecznych. Uśmiechnął się i kolejny raz puścił dym z cygara. Spodziewał się każdego rodzaju rewelacji, ale nie aż takich. Rozpierała go wewnętrzna duma i szczęście. On również pomagał kilku fundacjom, które zajmowały się takimi osobami. Znowu puścił z cygara chmurę przed okno i odparł:

— Rozumiem was i daje zielone światło. Możecie prowadzić to śledztwo. Dowiedźcie się też jak najwięcej o niej i rozpiszcie to. Już tęsknie za moimi dzieciakami.

— To niech szef już idzie do domu zasugerowali mu oboje widząc jego stęksnioną minę.

— Macie rację pójdę już -odparł i pakując już swoje rzeczy do torby wyszedł z biura. Ruszył on od razu po wyjściu z budynku w stronę swojego Poloneza. Wcześniej jak to miał w zwyczaju pożegnał się z nimi oraz pozostałymi współpracownikami. Dotarł do samochodu, wsiadł do niego i odpalając już silnik ruszył do domu.

Dostając na to zgodę mieli oni pełne pole do popisu. Mając do tego jej zdjęcie i dziennikarski dryg mogli rozpocząć swoją pracę już niedługo.

Ich dzień pracy kończył się wyjątkowo pochmurnie i deszczowo. Po wyjściu ze swojego biura a było tuż przed godziną 19 zaczął padać deszcz. Odbijające i coraz mocniej kapiące z nieba krople deszczu mogły ich zmoczyć. Nie tylko ich, lecz również ich ubrania i kurtki przeciwdeszczowe, które mieli na sobie. Zastanowili się przez chwilę co zrobić stojąc pod dachem. Ulewa coraz mocniej przybierała na sile ukazując swoją potęgę. Padało coraz mocniej i silniej przez to całe miasto wręcz tonęło w wodzie i kroplach deszczu. W pobliżu około 50 metrów dalej znajdował i dalej znajduje się w Kielcach postój taksówek. Pobiegli przykrywając się kurtkami do jednej ze stojących tam taksówek. Wsiedli do środka, usiedli w tyłu i odparli do siedzącego z przodu kierowcy:

— Proszę pana. Oboje potrzebujemy podwózki do domu.

— Dobrze akurat jestem wolny dokąd proszę państwa? Zapytał odpalając silnik.

Podali mu swoje dokładne adresy i poprosili o jak najszybszy dojazd. Nacisnął kierunkowskaz i ruszył śmiejąc się pod nosem z nudnego i suchego żartu o taksówkarzach. Kiwnął głową i jeszcze zatrzymując się na pobliskich światłach powiedział:

— Żelazna i Petyhorska są dość blisko siebie. Już idziemy dodał naciskając pedał gazu.

Do pierwszego domu na Żelazną 25 dojechał po około 10 minutach. Daria wysiadła obok swojego domu, zapłaciła 35 zł i wysiadła z samochodu. Zanim jednak odjechał dalej kobieta powiedziała przez szybę :

— Stary ogarniemy to rano przed lekcjami. Najlepiej koło 10. Jesteśmy w tym mistrzami.

— No pewnie, że jesteśmy Dario. Dobrze jutro koło 10 w naszym pokoju nauczycielskim.

— Zgoda Elo -odparła na koniec i pomachała mu ręką na pożegnanie.

— Siema rzucił i pożegnał się z nią sztamą.

Taksówkarz ruszył na ulicę Petyhorską wykręcając z parkingu. Dojechał na nią po około 7 minutach i zaparkował obok jego klatki parkując tak, aby wykręcić. Darek zapłacił mu 15 zł, wysiadł z pojazdu i udał się już do swojego domu na spoczynek.

Wykąpał się, przebrał w piżamę i natychmiast udał się do łóżka żony spać. Odpłynął i zasnął tak głęboko, że jego małżonka wtuliła się w niego całując go w szyję.

Kolejny dzień zaczął się tak samo jak każdy inny. Wstał przeciągając się jeszcze na łóżku. Jego żona przetarła oczy przewracając się na drugą stronę. Spała tak słodko, iż Darek nie chciał jej budzić. Sam przetarł oczy i podniósł się z niego. Wykonał swoją poranną rutynę i zjadł swoje ulubione śniadanie robione od lat. Usmażył jajecznicę z boczkiem i wchłonął ją jak smok. Dodał do tego kilka kanapek z serem i szynką wołową. Po zjedzeniu śniadania ubrał się, pocałował swoją śpiącą małżonkę w czoło i wyszedł z domu do pracy. Zostawił jej również słodką kartkę na szafce w przedpokoju i powoli zamknął drzwi na klucz. Wsiadł do swojego samochodu odpalił go i patrząc na zegarek ruszył do szkoły gdzie uczył na spotkanie z Darią.

Oboje pracowali w Liceum imienia Henryka Sienkiewicza. Reszta nie była wiadoma. Po prostu tam pracowali ciesząc się kontaktem z młodzieżą i ich nauczaniem. Dojechał na miejsce o 9.50.Wybiegł jak z procy za swojego Poloneza i pobiegł prosto do pokoju nauczycielskiego. By się do niego dostać okrążył sale lekcyjne, oraz pokój Dyrektora. Uczniowie witali się z nim mówiąc mu dzień dobry. Odpowiadał tak samo uśmiechając się do każdego z nich. Po dotarciu na miejsce otworzył drzwi. Wszedł do środka i spostrzegł innych nauczycieli w środku. Wszyscy byli do siebie przyjaźnie nastawieni. Lubili się i to było widać. Tworzyli oni zgrany Team nauczycieli, którzy uczyli swoich uczniów i młodzież. Przywitał się z nimi podaniem dłoni a kobiety przytulił jak to miał w zwyczaju. Podszedł do Darii i do niej również się przytulił. Odwzajemniła uścisk i po chwili puściła go. Pozostali nauczyciele mieli już o tej porze swoje zajęcia i musieli na nie pójść. Jeszcze raz przywitali się z nimi i truchtem wybiegli z pokoju wprost do swoich sal lekcyjnych.

Musieli się śpieszyć i wygrać wyścig z czasem. Chcieli zdążyć na swoje zajęcia a niektóre z sal były oddalone o kilka długich szkolnych korytarzy.

Gdy zostali sami w pokoju Daria zapytała go wsypując kawę do szklanek:

— Jak tam twój poranek Darek?. U mnie był przebojowy uwierz mi.

Nastawił wodę w czajniku i postawił go na miejsce. Nacisnął guzik, czekając aż woda się zagotuje. Pili Jacobs Kronong swoją ulubioną kawę rozpuszczalną. Czekając aż woda będzie gotowa Darek odpowiedział na jej pytanie mówiąc:

— Zwykły i rutynowy. Moja małżonka jeszcze spała, kiedy ja wstawałem. Zjadłem śniadanie i przyjechałem tutaj. Nic nazwyczajnego. Teraz ty opowiedź Daria co się działo. Zaparzymy sobie kawę, pogadamy o tym i zajmiemy się naszą sprawą.

Kiwnęła głową i z wielką ekscytacją odparła do niego:

— Mój mąż miał wyjątkowo dobry humor. Kochałam się z nim dzisiaj z samego rana. Wiesz jaką to daje energię. Mówię ci Darek. Jeszcze jak mówi ci, że cię kocha w łóżku. Jestem szczęśliwa i gotowa do działania stary.

Po tym co usłyszał musiał nadrobić swoje łóżkowe zaległości z własną żoną. Zbierał się do tego już długo. Miał dzisiaj tylko dwie lekcje więc tak to sobie zaplanował. Wiedział, że zbyt dużo pracuje i powiedział sam do siebie, że czas to zmienić. Daria opowiedziała mu już zalewając kawę, że ona i jej mąż uprawiają seks prawie codziennie. Mówiła to emocjonalnie i pełna życia. Darek słuchał i miał coraz większą ochotę to zmienić. Postanowił najpierw jak to ładnie ujął wziąć swoją żonę i porozmawiać z nią szczerze o ich sferze łóżkowej. Ostatni raz robiłem to trzy tygodnie temu Dario przyznał się jej biorąc łyka swojej kawy. Dyskutowali na ten jak i inne tematy przez następne kilkanaście minut. Taka zwyczajna rozmowa przy kawie o związkach i życiu. Nie wstydzili się rozmawiać o swoim drugim zawodzie przy innych nauczycielach, ale po prostu nie zdążyli o tym wspomnieć. Powód był prosty. Po prostu pobiegli oni już na swoje zajęcia. Wypili do końca swoje kawy i oboje wymyli kubki w znajdującym się tam kranie. Usiedli i mieli już przejść do sedna ich rozmowy. Mieli wymyślić plan jak zacząć ostatecznie działać. Rozmowę o ich planie zaczęła Daria mówiąc :

— Słuchaj stary. Plan jest taki. Znajdziemy ją i pogadamy. Najpierw zapytamy czy się zgodzi. Musimy mieć to wszystko spójne Darek. Opowiedźmy tą opowieść od samego początku aż do teraz.

— Masz rację Dario. Poszukamy materiałów i tego co się da o tej dziewczynie. To na pewno będzie wzruszająca opowieść pełna zawirowań i łez.

— Do tego napisana przez nas haha dodała z wielką euforią.

Nie zwlekając na to jakie mieli zajęcia od razu rozpoczęli swoje śledztwo i chcieli ze wszystkich swoich sił znaleźć tą osobą i napisać o niej opowieść. Osoba ta miała na nazwisko Juzgowska.Ciężkie początki

Zdanie wypowiedziane przez panią Iwonę nie było wyciągnięte na wyrost. To była czysta i szczera prawda. Ludzie nazywali ją różnie od co, ale tak bywa w każdym zawodzie. Jedni nazywali ją chodzącym aniołem inni oschłą diablicą i służebnicą diabła. Każdy mógł mieć i miał różne zdanie, ale nie można było jej obrażać i karcić za pracę jaką wykonywała. Ktoś mógłby mieć opinie czubka, ale na pewno nie ona. Oprócz swojej pracy zawodowej psychologa dziecięcego miała jeszcze inne pasje. Brylowała w takich dziedzinach jak łyżwiarstwo i gra w siatkówkę. Nie zapominała o tym, ze pasje muszą być łączone z życiem małżeńskim. Inaczej mogłoby się to skończyć rozwodem czego nikt nie chciał. Pracowała w największej poradni psychologicznej NZOZ Syntonia w Kielcach przy ulicy Podgórskiej 20. Nie tylko pomaganie innym było jej życiem. Miała drugie równie ciekawe i pełne wrażeń. Życie to trwało od przeszło 20 lat i za nic w świecie nie chciała go zmieniać. Sielanka być może jakby powiedziała to sama zainteresowana, ale było w tym dużo humoru i zarazem prawdy. Iwona była szczęśliwą mężatką od ponad 20 lat i mamą dwójki dziewczynek Tosi i Zosi. Jej mąż z zawodu okulista wspierał w tym swoją żonę. Był takim samym tatą jaką ona mamą czyli wręcz wybornym. Prawda była taka, że gdyby nie Iwona Leszek mógłby się już dawno zatracić w tym co robił. Został pochłonięty nie przez pornografię, alkohol czy seks. Coś zupełnie innego dominowało nad nim i ponad 20 lat temu jego żona uratowała mu życie. Czy to było błahe i z pozoru dziecinne i infantylne. Odpowiedź psychiatry który to stwierdził brzmiała nie. Leszek już wtedy pod kuratelą swojej narzeczonej bo zaręczył się z Iwoną wcale nie udawał mięczaka i tchórza. Z początku mogłoby się tak wydawać ale po wizycie u psychiatry wszystko się rozjaśniło. Dzisiaj gdy to wspominają może wydawać się to nawet śmieszne ale w tamtym okresie nie było im do śmiechu. Lekarz badając 26 chłopaka bez namysłu już wiedział co mu jest. Musiało minąć kilka godzin do wyników badań, ale on z politowaniem i lekkim uśmiechem odparł :

— Nie jesteś jedynym przypadkiem młody człowieku. Ma pan 26 lat i nadal mieszkasz u mamy. To byłoby nic nadzwyczajnego gdyby nie to, że pan ma 26 lat. Cierpi pan na lęk przed dorosłością i musi pan to wyleczyć.

Zdumiony diagnozą lekarza zapytał go :

— Panie doktorze a w tym wieku to normalne?.

Lekarz podrapał się po brodzie i odparł mu szybko:

— Tak normalne, ale tak być nie może. Zrób to dla siebie i ukochanej. Kobiety lubią mądrych facetów, odpowiedzialnych jak gazele i mądrych jak wielkie i urocze słonie. Znajdź pan pracę i wyprowadzać się od rodziców. Nie możesz żyć do 30 na ich garnuszku młody człowieku.

Było mu wstyd. W tamtym momencie ogarnął go smutek i fala wstydu. Niestety siedzący przed nim psychiatra miał całkowitą słuszność. Ogarnął go paniczny lęk przed pracą, spłacaniem rachunków i własnym kącikiem. Sam z siebie wyczuł, że coś nie gra, ale nie wiedział co. Powziął się i postanowił, że po tej wizycie zmieni się i swoje życie. Gdy już opanował wstyd odpowiedział lekarzowi :

— Dobrze na pewno tak zrobię. Dziękuje za pomoc.

— Proszę i pan o tym pamięta.

Faktycznie pod wpływem narzeczonej i najbliższej rodziny, która zmieniła zdanie po tej wizycie wyprowadził się z domu i zaczął pracować. Skończył również zaocznie studia okulistyczne pisząc z tego magisterkę. Czasy się zmieniły a ich małżeństwo przetrwało wszystko. Pani psycholog doskonale wiedziała dlaczego jej mąż wspomniał o tym przy obiedzie. Nie było to praktyką, ale wtedy przyznała mu rację. Wiedziała, że będzie w końcu musiała porozmawiać również o tym. Otrzymała wielkie wsparcie swojego męża jeszcze przed wizytą w domu swojej pacjentki. Jej ukochany wycałował ją przy ścianie po obiedzie i odparł :

— Wszystko ma swój czas. Trawa rośnie, nasz amstaff a nawet nasze dzieci. Chce z całego serca, żebyś pokazała tej dziewczynce, że wózek to nie wyrok. Każdy zasługuje by żyć i cieszyć się chwilą. Jeśli ją wesprzesz odpłaci ci się zaufaniem i akceptacją samej siebie. Dasz radę kocham cię.

— Ja ciebie też mężu -odparła i udała się już na miejsce.

Był dokładnie 14 września 1991 roku. Dzień ten, który zaczynał się jak każdy inny miał należeć do wyjątkowych. Sandra wstała jak zwykle i dostała swoje śniadanie do łóżka. Jajecznica z boczkiem pachniała pyszne i wyglądała zdrowo. Przebudziła się i pierwsze co zrobiła to podniosła się z pomocą swojej mamy. Kobieta posadziła ją na wózek dała śniadanie i zapytała:

— Jak się dzisiaj czujesz Sandro?. Pani Iwona przyjdzie za trzy godziny o 11.00. Chce cię poznać i porozmawiać. To ci pomoże córeczko jestem pewna.

Zjadła śniadanie i po dłuższej chwili odparła swojej mamie :

— Moja intuicja jest niezawodna mamo. Przeczuwam, że ta pani będzie niezwykle sympatyczna i pomoże mi psychicznie. Chce się z nią zobaczyć i pogadać.

— Oczywiście córeczko już na nią czekamy.

Pani Iwona była punktualna i w punkt 11 zjawiła się u nich w domu. Nie lubiła się spóźniać i piętnowała to. Uśmiechnęła się szczerze do jej rodziców i weszła do środka. Zdjęła kurtkę i buty zostawiając je w przedpokoju. Zaczarowała ją swoim optymizmem i uśmiechem. Pani Iwona kucnęła przed Sandrą i wystawiła swoją dłoń mówiąc :

— Cześć Sandro. Jestem tu po to, aby ci pomóc.

Odwzajmniła uśmiech i przycisnęła rękę mówiąc:

— Wiem i nazywa się pani Iwona. Moje przeczucie podpowiada mi, że ta pani będzie miła i mi pomoże. Naprawdę dziękuje, że pani tutaj jest.

Kobieta była zaskoczona i pełna emocji. Pomyślała sobie jak 4 letnie dziecko może jej już dziękować. Czuła, że kryje się za tym coś więcej i musiała dowiedzieć się co. Przyglądając się jej zauważyła na jej twarzy smutek. Pogłaskała jej dłoń i dodała mówiąc:

— Wszystko będzie dobrze młoda damo. Chodź do pokoju to porozmawiamy.

Wzięła uchwyty wózka i popchała ją do pokoju. Poprosiła o zostanie z nią przez ponad godzinę, aby mogła z nią szczerze porozmawiać. Kiwnęli głowami i zostali już je w spokoju. Gdy zamknęły się drzwi pani psycholog usiadła już na łóżku i zaczęła z nią rozmawiać. Sandra powoli się przed nią otwierając przyznała bez bicia iż nie może spać w nocy, towarzyszą jej koszmary senne i zawsze płaczę. Po tym jak znalazła się w takiej sytuacji zamknęła się w sobie stając się małomówną i smutną dziewczynką. Co noc przed snem próbowała nie patrzeć, lecz nie potrafiła. Jej nogi pozbawione sprawności stanowiły dla niej przekleństwo. Bolało ją to i dlatego potrafiła przepłakać pół nocy. Czasami we śnie wyobrażała sobie siebie jako osobę, która chodzi. Wykonywała wtedy ruchy, chodziła, jeździła na rowerze jak jej mama i nawet biegała. Te sny nie pomagały tylko jeszcze bardziej pogłębiały narastającą depresję. Mówiła to powoli nie w całości otwierając się jak pudełko czekoladek. Pani psycholog czuła, że to trudne i nie naciskała na nią. Miał to być cykl ich spotkań nawet trzy letni a to było pierwsze z nich. Sandra mówiła mało i zdawkowo starając się opanować swój płacz. Dlatego jej nie naciskała i starała się rozmawiać odpowiednim tonem. Miała tu temu piękny głos i odpowiednie podejście. Jej terapeutyczna godzina upłynęła jak z armaty. Otwierając już drzwi przez ułamek sekundy widać było uśmiech Sandry. Dziewczynka udała się już z powrotem do siebie i czekała na swoje drugie śniadanie.

Po tym wywiadzie Pani Iwona wychodząc od nich powiedziała do jej rodziców :

— Dziewczynka potrzebuje terapii i wielkiej troski. Czuje się samotna i opuszczona z powodu swojej przypadłości. Miewa koszmary tak mi powiedziała. Pomogę jej najpierw pogodzić się z tym wózkiem a następnie gdy u państwa będę pokaże jej osobiście, że to nie jest wyrok i koniec świata.

— Przepraszam, że zapytam, ale czy pani dużo bierze za te wizyty? -zapytała jej mama próbując wyjąć portfel.

Kobieta natychmiast machnęła ręką i odparła :

— Nie chce od państwa pieniędzy. Czuje się wtedy źle. To żaden wstyd mieć i wychowywać takie dziecko. Pomogę jej prosto od serca nie za forsę.

Aniela natychmiast schowała przygotowane w portfelu pieniądze i poszła już robić obiad. Cieszyła się z bezinteresownej postawy jednego z lepszych psychologów w całym mieście. Pani Iwona z wielką powagą na twarzy ubrała się i wyszła już z ich domu. Obiecała przyjść za trzy dni, by kolejny raz sprawdzić jej stan psychiczny.

Pani Iwona wykonała tytaniczną wręcz pracę. Niczym doświadczony gracz na growych automatach przechodziła przez kolejne poziomy jej psychiki. Łatwe czy trudne ale wykonywała je z uśmiechem i skromnością. Przechodziła kolejne etapy pomagając w tej sposób dziewczynce. Mimo, że była mała podczas ich sesji terapeutycznych starała się rozumieć jak najwięcej. Wszystkie sesje z panią Iwoną powoli niczym klocki Lego budowały jej postrzeganie świata i psychikę. Już po kilku sesjach jej sny zmieniły się o 180 stopni. Stonowane i lepsze, dobre i niepowtarzalne. Zamiast strachu i bólu śniła jej się miłość rodziców, poznanie chociaż o tym jeszcze nie myślała swojego jedynego mężczyzny i wielka trawa otoczona łąką. Jej własna łąka otoczona różami bez kolców, tulipanami i hiacyntami. Wychodziła z lęków i strachu przed własnymi demonami, które ją dręczyły. Wszystko dzięki umiejętnościom i podejściu jej Pani psycholog. Już gdy pojawiała się w drzwiach na jej twarzy gościł uśmiech. Czy gdy ktoś skaczę ze spadochronu bez niego uważa, że to śmieszne i zabawne? Oczywiście, że nie. Każde takie podejście prowadzi do zgubnej drogi powiedziała jej Pani Iwona na jednej z sesji. Odkąd zaczęła się jej terapia upłynęły ponad 3 lata. Żaden czas pogardy i szykan tak nazwała to sama Sandra która po psychologicznym pójściu pod górę zaczęła odżywać. Przez ten czas również rozwijała się prawidłowo mimo swojej niesprawności. Nauczyła się tak samo jak jej brat czytać, pisać i mówić. Nawet jej brat Krzyś mimo, że był młodszy podświadomie czuł co się święci. Miał tylko 5 lat, ale również pomagał i wspierał psychicznie swoją siostrę. Siedział i chodził jeszcze do przedszkola, które lubił. Dziewczynka zmieniła się. Z nieśmiałej i pełnej smutku stała się wesoła i radosna. Bała się najbardziej pójścia do szkoły i szykan. Mimo opanowania strachu szkoła mogła być zupełnie inna. Różne dzieci, podejścia do dzieciństwa i wychowanie. Musiała przełknąć ślinę i pojechać na pierwszy dzień do swojej nowej szkoły podstawowej. Tego dnia ubrała się, zjadła śniadanie i wsiadła do ich samochodu. Wsparcie jakie dawali jej rodzice i brat musiało jej pomóc. Jej tata odpalił silnik samochodu i ruszył wprost do jej nowej szkoły podstawowej na Radiowej. Pomogli jej wysiąść z samochodu, posadzili na wózek i pocałowali w czoło. Powiedzieli coś miłego i zabawnego by dodać jej otuchy. Sandra sama wjechała do budynku szkolnego mówiąc tylko czołem i starała się nie zwracać uwagi na zaczepki.

Nowe wyzwania i początki szkolne nie były łatwe. Już po dwóch tygodniach musiała mierzyć się ze złośliwymi komentarzami i uwagami na temat swojego wyglądu. Jaka to jest gruba, brzydka i czegoś tam nie potrafi. Starała się nie zwracać na to uwagi i zachowywać pozory. Chodziła zwyczajnie do szkoły, uczyła się czego musiała i coraz bardziej zakładała twardą skorupę. W szkole mimo okazywania uczuć wobec innych nie znajdowała zrozumienia i akceptacji. W oczach kolegów czuła inność i brak możliwości według oczywiście nich zaprzyjaźnienia się z kimkolwiek. Dziewczynki nie podchodzili do niej chłodno, ale niestety chłopcy już tak. To oni byli wszystkiemu winni. Wychowani w bogatych rodzinach, gdzie panowały pieniądze i luksus wyśmiewali biedniejszych materialnie. Nie była ona zbyt urodziwa co nie znaczy, że musiała być ciągle smutna. Myślała o powrotach do domu lekcjach, które musiała zrobić i swoim bracie. Znowu upłynęło trochę czasu od kiedy rozpoczęła naukę w podstawówce. Miała niecałe 10 lat gdy płakała na korytarzu. Łzy płynęły jej ciurkiem do nosa. Zakryła swoją twarz i starała się udawać, że jest wszystko w porządku. Wcale nie było. Zauważyła to przechodząca za w czasu jej wychowawczyni pani Suchalska. Lubiła ją, szanowała i nie umiała patrzeć jak dzieci płaczą. Kucnęła podeszła do niej i zapytała:

— Sandruś dlaczego płaczesz?.

Podniosła swoje zapłakane oczy i odparła do niej:

— Wyzywają mnie z powodu wózka i mojej niesprawności. Szydzą ze mnie i mają z tego niezłą zabawę. Od samego początku tak jest. Oni mają coś ja nie mam nic proszę pani.

Takie sytuacje wśród dzieci mogły się zdarzyć. Porażona tym co usłyszała chciała zareagować natychmiast. Nie tolerowała takiego zachowania a pracowała ponad 30 lat w tej placówce szkolnej. Przytuliła swoją podopieczną i natychmiast zapytała:

— Powiedz mi kochanie. Kto ci to zrobił i robi? Mi możesz powiedzieć pomogę ci.

Znów spojrzała prosto w oczy swojej wychowawczyni. Nie mając szczególnie nic do stracenia odparła jej:

— Bartek i spółka. Uwzięli się na mnie i myślą, że mogą wszystko bo mają kasę i drogie Nokie. Ja chce być tylko lubiana proszę pani nawet z tym-mówiąc to wskazała na swój wózek.

Grymas na twarzy jej wychowawczyni mówił sam za siebie. Opanowała emocje i wiedziała, że tylko zastosowanie pewnego triku położy temu kres. Już miała go na końcu języka i w swojej głowie. Pomysł był nie lada wyzwaniem, ale musiały zostać podjęte pewne kroki. Z lekkim uśmiechem na twarzy łapiąc się za podbródek nauczycielka odparła do niej:

— Takie dzieci mogą nie mieć lekko. Są pozbawieni tego co ty Sandra. Dostają drogie prezenty z miłości, której tam prawie nie ma. Z tego powodu Bartek i pozostali się tak zachowują. Damy im lekcję życia Sandro. Podjedź wózkiem pod klasę po 6 lekcji i czekaj na mnie proszę.

Co miała znaczyć ta cała lekcja dowiedziała się dopiero później. Po rozmowie z nią kiwnęła tylko głową i znowu rozmyślała. Tym razem jej głowę zaprzątało słowo klucz do zrozumienia tej całej sytuacji. To słowo to miłość.

Jak zapowiedziała tak zrobiła. Cała lekcja miała odbić się echem na dorosłe życie dzieci. To one te które dokuczały i szykowały biedną Sandrą miały jak przypuszczała doświadczyć tego samego. Przeciwnie i jej wychowawczyni zrobiła to zupełnie inaczej niż przypuszczała. Po 6 lekcji Bartek i spółka zaczęli swój taniec. Wyzywali ją, śmiali się z jej nóg i przeklinali. Pani Suchalska tylko na to czekała. Pociągnęła chłopca za kołnierz i przy całej klasie a ona była gapiami odparła:

— Każdy z nas uczy się całe życie prawda. Czy twój dziadek tak by postąpił gówniarzu? -ryknęła opanowując złość kobieta ciągnąc go dalej za kołnierz. Chłopczyk patrząc na swoich kolegów i Sandrę spokorniał. Niewiele brakowało a najbardziej spokojna nauczycielka w szkole zdzieliła by go po tyłku linijką i to bez hamulców. Nie rozumiejąc co się dzieje powiedział tylko:

— Proszę pani ja jestem zmuszany. Może po prostu jej zazdroszczę. Bo ona ma rodziców a moi mnie mają wie pani gdzie w poważaniu. Moich kolegów też. Jeżdżą po Polsce a ja zostaje tylko z babcią i dziadkiem całymi dniami. Brakuje mi wie pani czego. Tego czegoś co ma Sandra. Wyzywam, bije i przeklinam bo to forma odreagowania.

— Zdajesz sobie sprawę Bartek, że to zła droga? Zapytała puszczając jego kołnierz i odstawiając go na ziemię.

— Nie wiedziałem, ale chce dostać swoją karę. Ja chce tylko, że moi rodzice wyszli z cienia i się mną zajęli-odparł i schylił głowę tak samo jak jego szkolni kumple.

Brak akceptacji wśród rodziców był spotykanym w społeczeństwie problemem. Rodzice zajmujący się pracą i obowiązkami zawodowymi często zostawiali swoje dzieci. Pracowali od rana do nocy jak to oni mówili dla dobra dziecka. Bartek wychowywany przez babcię i dziadka i prawie nie widząc rodziców zamknął się na świat. Czuł się gorzej niż Sandra i musiał wyładować swoją frustrację na rówieśnikach. Dziewczynka podjechała blisko niego wystawiając dłoń na zgodę. Przerażony Bartek ujął jej dłoń i zanim zdążył coś powiedzieć dziewczyna powiedziała:

— Bartku nie musisz tego robić. To nie ty powinieneś dostać nauczkę. To żadna frajda mieć rodziców z doskoku. Mogę to zrozumieć. Wybaczam ci Bartku. Zrobimy coś takiego, aby oni cię w końcu zobaczyli.

Odwróciła głowę do swojej wychowawczyni i odparła patrząc jej w oczy:

— Ja tego tak nie zostawię. Nie zamierzam patrzeć na kolegę, który cierpi z takiego powodu. Proszę mnie podnieść -odparła stanowczo tonem nie znoszącym sprzeciwu.

Nie sprzeciwiła się jej. Pomimo jej postury zdołała podnieść ją z wózka i trzymać w swoich rękach. Oparła się rękoma o jej szyję i trzymała się tak. Zastanawiała się co ona kombinuje, ale domyślała się tego. Było widać na pierwszy rzut oka pomyślała nauczycielka widząc minę Sandry.

Dziewczynka nie tracąc swojej godności spojrzała na Bartka i powiedziała:
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: