- W empik go
Prawdziwie wolni - ebook
Wydawnictwo:
Rok wydania:
2014
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Prawdziwie wolni - ebook
Czy istnieje coś, co cię męczy? Coś, z czym się zmagasz i od czego nie potrafisz się uwolnić, bez względu na to, ile razy próbowałeś? W 2004 roku Robert Morris przemienił akt dawania w swoim bestselerze Błogosławione życie i teraz robi to samo z duchową wolnością w swojej najnowszej książce, Prawdziwie wolni.
Biblia mówi jasno, że niektóre problemy są tylko ludzkimi kłopotami, ale pewne próby, przez które przechodzimy, są działaniem wroga w naszym życiu. W jaki sposób zatem mamy rozróżnić jedno od drugiego?
Prawdziwie wolni pokaże ci znaki ostrzegawcze, które mogą świadczyć o tym, że twoje życie jest otwarte na zło i podpowie, w jaki sposób pokonać wroga i stać się wolnym. Robert Morris za pomocą jasnego, opartego na Biblii nauczania zaprasza cię w podróż do prawdziwej wolności. Autor dzieli się tym, w jaki sposób Bóg pomógł mu odnaleźć wolność od chronicznej choroby, pożądliwości, pokus i niepewności, co pomoże ci wejrzeć w twoje własne troski i zmagania.
Jeżeli kiedykolwiek zastanawiałeś się: Dlaczego ciągle powtarzam te same błędy? Dlaczego nie potrafię się zmienić?, to wiedz, że istnieje wyjście! Za pomocą odpowiednich wersetów biblijnych, modlitw i pytań do rozważania lub dyskusji w grupie książka wyjaśnia, w jaki sposób możesz znaleźć trwałe wyzwolenie i żyć jako prawdziwie wolny człowiek.
Robert Morris jest założycielem i pastorem seniorem Kościoła Gateway, ogromnej wspólnoty w Dallas-Forth Worth Metroplex, która powstała w 2000 roku i od tego czasu rozrosła się do ponad trzydziestu sześciu tysięcy aktywnych członków. Robert występuje w cotygodniowym programie telewizyjnym The Blessed Life (Błogosławione życie), który jest oglądany w ponad stu milionach domów w Stanach Zjednoczonych i ponad dwustu krajach na całym świecie. Robert posiada doktorat z literatury i pełni funkcję przewodniczącego rady King’s University. Jest autorem jedenastu bestselerowych książek, m.in. Błogosławione życie, Błogosławiony Kościół oraz Bóg, jakiego nie znałem. Robert i jego żona, Debbie, są małżeństwem od ponad trzydziestu pięciu lat. Mają troje dzieci i sześcioro wnucząt.
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 978-83-66051-18-8 |
Rozmiar pliku: | 2,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Słowa uznania dla książki Prawdziwie wolni
Książka Prawdziwie wolni we wspaniały sposób przypomina nam, że wokół nas toczy się duchowa walka, ale w Chrystusie mamy zwycięstwo. Ta książka może dać ci nadzieję, bez względu na to, z czym aktualnie się zmagasz.
– Joyce Meyer
wykładowca biblijny i autorka bestselerów
Prawdziwie wolni wskazuje drogę do rzeczywistego uwolnienia z umysłowych męczarni, autodestrukcyjnych nawyków, nieświadomych pokładów dumy, braku przebaczenia i ukrytych grzechów. Otwiera bramy, przez które Boże Słowo zaopatruje nas w pełnię wolności umysłu, duszy, myśli, nawyków i emocji. Oto skoncentrowana na Chrystusie, całkowicie oparta na Słowie i dana nam przez Boga droga do wolności. Prawdziwie wolni to cierpliwe odkrywanie studiów biblijnych, które objawiają moc Królestwa Zbawiciela, górującą nad tym wszystkim, co demoniczne, zwodnicze i destrukcyjne w naszym życiu.
– pastor Jack W. Hayford Chancellor
King’s University, założyciel Church on the Way
Rzadko można spotkać kogoś, kto nie walczy z powracającymi grzechami albo grzesznymi wzorcami myśli. Dlatego właśnie nowa książka pastora Roberta, Prawdziwie wolni, jest obowiązkową lekturą dla każdego, kto jest zmęczony zniewoleniem przez destruktywny ciąg. Szczerość pastora Roberta jest rozbrajająca, a jego sugestie praktyczne, ale – co najważniejsze – jego wgląd w duchowość przemienia życie. Mam nadzieję, że przeczytasz tę książkę i staniesz się Prawdziwie wolni.
– Craig Groeschel
pastor senior Kościoła Lifechurch.tv
oraz autor książek Wierzący Niepraktykujący oraz Walka
Nikt, kto odniósł sukces, nie może kroczyć przez życie, nie konfrontując się z tym, co go hamuje. Jeżeli w swoich relacjach w pracy czy relacji z Bogiem chcesz przejść na kolejny poziom, musisz odkryć to, co cię przed tym powstrzymuje. Zasady i porady Roberta Morrisa pomogą ci rozpocząć podróż w kierunku prawdziwie wolnym.
– John C. Maxwell
autor bestselerów
Ta książka przepełniona jest uwalniającymi prawdami, które powinien znać każdy wierzący. Robert ma talent do prostego i praktycznego przedstawiania prawd Biblii. Prawdziwie wolni to nie tylko świetna książka – to duchowe doświadczenie, które pogłębi twoją relację z Chrystusem i uwolni cię do życia, które zaplanował dla ciebie Bóg.
– Jimmy Evans
założyciel i dyrektor generalny Marriage Today
Jestem wdzięczny za szczerość i odwagę Roberta Morrisa jakie zawarł w książce Prawdziwie wolni. Dzielenie się swoją własną historią i praktycznymi radami, dotyczącymi tego, w jaki sposób wygrał w swoich osobistych bitwach, jest inspirujące. Każdy, kto kiedykolwiek zmagał się z kajdanami grzechu w swoim życiu, powinien koniecznie przeczytać tę książkę!
– Perry Noble Senior
pastor w Newspring Church, autor książek Unleash! oraz Overwhelmed
W Modlitwie Pańskiej Jezus uczy nas, jak się modlić: „I nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj od złego.”. W przypowieści o siewcy opisuje szatana jako tego, który szybko przychodzi, by wyrwać dobre nasienie. Z całą pewnością toczymy walkę – w naszych myślach, emocjach oraz duszach – a wrogiem jest nie tylko nasze ciało, ale sam diabeł. Robert Morris odsłania naturę tego, z czym się zmagamy, i pokazuje pewne sposoby na zwycięstwo. Każdy wierzący musi przeczytać tę książkę.
– Pat Boone
chrześcijański aktywista i artysta estradowy
Kilka lat temu miałem okazję wysłuchać cyklu wykładów pastora Roberta Morrisa pod tytułem „Prawdziwie wolni”. Do tej pory poruszane przez niego zagadnienie uwolnienia było tym, które z jednej strony odsuwano na bok, traktując jako nie istniejący problem lub też – z drugiej strony – czyniono z niego niemalże centralne przesłanie Biblii. Jak widać po lekturze książek pastora Roberta Morrisa, umieszcza on ów temat uwolnienia we właściwym miejscu i przedstawia go w sposób zrozumiały, zachęcając do zdrowej codziennej praktyki w osobistym życiu chrześcijanina i Kościoła.
– Krzysztof Zaręba
Pastor Przełożony Społeczności Chrześcijańskiej „Północ”Dedykacja
Książkę dedykuję mojej pięknej żonie, Debbie,
która od ponad trzydziestu pięciu lat towarzyszy mi we wszystkich trudnościach i zwycięstwach.
Wprowadzenie Nareszcie wolny
Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli!
List do Galatów 5,1
P oczątek ich zapominalstwa przypadł na piętnasty dzień drugiego miesiąca ówczesnego kalendarza. Na pustyni jednak większość ludzi nie zawracała sobie głowy sprawdzaniem aktualnego dnia tygodnia.
Właściwie wszyscy zauważali tylko swój pot i to, jak bardzo cuchnęli. Widzieli piasek, który wdzierał się do sandałów, przesypywał przez palce ich stóp, po czym wraz z każdym stawianym krokiem wędrował do oczu i nosów. Odczuwali upał, który z każdym oddechem wypalał ich płuca.
Izraelici zderzyli się z rzeczywistością pustyni.
Zimne wody i drzewa palmowe oazy w Elim znajdowały się już daleko za nimi. Ulga, jaką dawał cień w Dolinie Synaju, również była już tylko wspomnieniem. Ziemia obiecana wydawała się nadal tak odległa, że mieli wątpliwości, czy w ogóle do niej dotrą.
Cały ten smród, upał, kurz i pustynny brud tworzyły razem świetny grunt, na którym mogło wyrosnąć zapominalstwo. Rozdział 16. Księgi Rodzaju pokazuje, że narzekanie, które pojawiło się piętnastego dnia drugiego miesiąca po wyjściu z Egiptu, mogło wyglądać następująco:
– Hej – Izraelita otarł pot z czoła. – Oddałbym wszystko, żeby móc teraz siedzieć w cieniu mojego starego domu.
– Taa… – odrzekł inny, z tęsknotą w oczach. – Było nam naprawdę dobrze, prawda?
Do rozmowy wtrącił się trzeci.
– W Egipcie siedzieliśmy wokół mis z mięsem i jedliśmy to, co chcieliśmy. Pamiętacie te świeże cebule, czosnek i pory? To było takie smaczne!
Czuli, że ślina napływa im do ust, nawet pomimo suchego powietrza. I wtedy rozpoczęło się narzekanie.
Jak źle było naprawdę
Uchwyciłeś tę ważną prawdę, o której zapomnieli Izraelici?
Oni byli niewolnikami!
Izraelici uciekli z niewoli egipskiej dzięki mocy Boga, ale na pustyni byli ciągle zniewoleni wybiórczą pamięcią o tamtym życiu.
W Egipcie być może jedli, bardzo okazjonalnie, świeże cebule, czosnek i pora. Ale również pracowali od świtu do zmierzchu, każdego dnia, zgodnie z nieugiętymi zasadami, robiąc coś z niczego. Egipt to byli okrutni tyrani, baty, łańcuchy, kajdany i ogromna nędza. Ich mali synowie zostali nawet kiedyś utopieni w wodach Nilu.
Izraelici ciągle i desperacko błagali Boga o uwolnienie.
A teraz zapomnieli o swojej niewoli.
Zapomnieli również, że Bóg odpowiedział na ich płacz. Bóg posłał im wybawcę, który miał ich stamtąd wyprowadzić.
Ale wstrzymajmy się na chwilę. Zanim zbyt ostro skrytykujemy Izraelitów, zastanówmy się, czy przypadkiem sami nie mamy tendencji do podobnych zachowań.
Ten obecny Egipt
Jeżeli jesteśmy chrześcijanami, to oznacza, że Pan uwolnił nas z niewoli. Poprzez swoje dzieło na krzyżu Jezus usunął naszą rozpacz, ciemność, a w ich miejsce postawił zwycięstwo, siłę i wolność. To, co stare, przeminęło. Nadeszło nowe. Jesteśmy nowym stworzeniem (2 Kor 5,17). Nie musimy już wracać do Egiptu.
A jednak…
Życie w niewoli ciągle nas kusi. Odkrywamy, że ciężko pozbyć się naszego starego, szkodliwego myślenia. Trudno jest pokonać tamte niezdrowe nawyki. Wyryte w nas negatywne wzorce ciągle nas oplątują – dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, a nawet rok po roku.
Czasami czujemy się spętani tymi kajdanami. Tęsknimy za wolnością, dzięki której możemy swobodnie przyjść do Boga – jako ludzie, których stworzył i odkupił. Jednak wypełnia nas strach, ciężar i ciemność. Zastanawiamy się, w którą stronę się zwrócić.
Musimy dostrzec rzeczywistość i obecność duchowego królestwa. Musimy w pełni wejść w Boży plan uzdrowienia naszego zniszczonego świata. Musimy wejść do życia, uzdrowienia, czystości, wolności, świętości i prawdy.
Ale jak?
W końcu wolny
Na następnych stronach chciałbym zbadać z Tobą cudowną prawdę, która mówi, że obietnica wolności jest obietnicą całkowitego uwolnienia.
Zapomnij o swoim osobistym Egipcie. Nie chcesz do niego wrócić, ale być może nigdy w pełni nie zbadałeś rzeczywistości, w której jesteś prawdziwie wolny. Dużym problemem dla nas jest to, że zło nadal istnieje na świecie. Tak, Chrystus pokonał grzech i śmierć, ale w swojej nieskończonej mądrości – z powodów, które często trudno nam zrozumieć – zło nadal może działać i mieć na nas swój wpływ. Nadal możemy być przez nie gnębieni. Co więcej, może nas kontrolować, nawet jeśli jesteśmy zbawieni.
W następnych rozdziałach ujawnimy potrzebę, z której mogłeś sobie nie zdawać sprawy. W tym momencie istnieje biblijny dowód na to, że zło może mieć na nas negatywny wpływ. To samo zło może nas usidlić i zranić, gnębić i zrobić krzywdę, utrudnić nam życie, a nawet zniewolić przez szkodliwe wzorce, co do których wydawało nam się, że się ich pozbyliśmy.
W tej książce nie chcemy jednak badać zła. Nie usłyszysz długich historii o tym, co dziwne, okrutne, niezwykłe. Nie opowiem żadnej z tych opowieści, które nie pozwalają zasnąć w nocy albo brzmią jak wyjęte z tabloidu. Zamiast tego chciałbym skupić się na dobroci, mocy i prawdzie Jezusa Chrystusa. O tym właśnie jest ta książka: o Bogu, który uwalnia. Jezus otrzymał wszelką moc (Mt 28,18). On pokonał śmierć, piekło i zło (1 Kor 15,54-56), a teraz siedzi po prawicy Boga i będzie rządził na wieki (Dz 2,33).
Dobra nowina jest taka, że bez względu na to, z czym się dzisiaj zmagasz, zawsze jest nadzieja. Oczywiście, w tym życiu pokusa nigdy tak naprawdę nas nie opuści. Zawsze będziemy czuli pociąg do myśli i działań, które ponownie mogą stać się dla nas jarzmem niewoli (Gal 5,1). Musisz jednak wiedzieć – i żyć zgodnie z tym – że nie musisz już wracać do Egiptu. Z Jezusem Chrystusem możesz być w końcu wolny – na zawsze, prawdziwie i do końca.
Jeżeli to jest coś, czego żywo pragniesz, zapraszam Cię do lektury.
Robert Morris
Dallas, TeksasRozdział pierwszy: On jest większy
Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz (…) przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich.
List do Efezjan 6,12
Razem z moją żoną, Debbie, właśnie budujemy dom. Stanie on na wiejskiej ziemi, którą niedawno kupiliśmy. Za każdym razem, gdy odwiedzamy budowę, pracujący na niej wykonawcy witają nas serdecznie, a możliwość obserwowania, jak nasze marzenie nabiera kształtów, jest ekscytująca.
Jednak któregoś dnia mieliśmy pewien incydent z udziałem zwierzęcia. Muszę tu zaznaczyć, że kocham zwierzęta. Psy, koty, konie, żyrafy, zebry, szympansy. Gdy byłem dzieckiem, uwielbiałem chodzić do zoo, a jako dorosły lubię mieć w domu zwierzaka. Ale są pewne stworzenia, z którymi mam problem. W dziczy – w porządku. Żyj i daj żyć innym. Ale jeżeli takie zwierzę znajdzie się w moim domu albo w pobliżu bliskich mi osób, niech lepiej uważa.
Tak naprawdę w obrębie Dallas-Fort Worth Metroplex1, gdzie obecnie mieszkamy, nic ci nie grozi. Ale jeśli wyjedziesz z miasta, szybko odkryjesz, że Teksas to teren mrówek ogniowych, tarantuli i – zgadłeś – grzechotników.
Zatem tego dnia odwiedziliśmy z Debbie plac budowy. Fundamenty były wylane, podłoże pod podłogi przygotowane, a szkielet domu wzniesiony. Ale to było wszystko. Nasz dom był szeroko otwarty na dziką przyrodę. Gdy szliśmy wzdłuż budowy, Debbie nagle się zatrzymała.
– Robert! – zawołała. – Szybko, spójrz tam!
Oczywiście niedaleko od miejsca, w którym stała moja żona, na podłodze mojego przyszłego domu leżał zwinięty grzechotnik. Łatwo można było się domyślić, dlaczego wszedł do środka. Jeden z robotników zostawił kawałek swojego obiadu – jajko ugotowane na twardo. Grzechotnik wśliznął się do środka, z uśmiechem na pysku, żeby się poczęstować.
Co zrobiłbyś w takiej sytuacji?
Pamiętaj: kocham zwierzęta. Żyj i daj żyć innym. Ale w sercu jestem również chłopakiem z Teksasu. Jeżeli w łazience znajdę nurkującą w zlewie tarantulę, nie będę próbował się z nią zaprzyjaźnić. To samo dotyczy grzechotników. Mam małe wnuki i nie chcę w swoim domu potomstwa jadowitych węży.
Tak naprawdę grzechotnik należy do rodziny żmijowatych, nie jest gatunkiem węża. Jest introwertykiem i lubi samotność, a atakuje zwykle wtedy, gdy poczuje się zagrożony. Ale jeżeli grzechotnik zaatakuje – a zrobi to, jeśli będzie miał okazję – w swoich kłach ma na tyle dużo jadu, by poważnie kogoś zranić, a nawet zabić.
Co zrobiłem?
Chwyciłem najbliższą kantówkę, obszedłem go i uderzyłem w głowę.
Duchowe węże
Wiesz co? Z tym samym problemem mierzy się wielu ludzi. Niechciane węże, z gatunku duchowych, mogą wśliznąć się do naszego domu, zwłaszcza gdy drzwi i okna są szeroko otwarte. Te duchowe węże są niebezpieczne. Nie powinno się ich traktować jak przyjaciół. Należy pokazać im drzwi.
Mimo że jest to temat, z którym chcemy zmierzyć się w tej książce, zdaję sobie sprawę, że niektórzy z ideą duchowych węży mogą czuć się niewygodnie. Chcę zatem rozpocząć tę dyskusję pewnym fragmentem i modlę się, żeby zapisał się on w twojej głowie i nigdy jej nie opuszczał. Znajdziemy go w 1 Liście Jana 4,4: „(…) ponieważ większy jest Ten, który w was jest, od tego, który jest w świecie”.
Bóg jest większy!
To właśnie przede wszystkim o tym jest ta książka. Bóg zawsze jest większy. Dzięki Bogu nie mamy się czego bać.
Dlaczego jestem tego tak pewien? Dlatego że wierzę w prostą, jasną prawdę.
Jakiś czas temu mój przyjaciel poleciał na Haiti. Jest to kraj głębokiej nędzy i szeroko rozpowszechnionych praktyk okultystycznych. Misjonarz, u którego mój przyjaciel się zatrzymał, opowiedział mu, w jaki sposób razem z kilkoma innymi osobami założył Kościół w jednej z wiosek. Jedyny kawałek ziemi, jaki mogli zakupić pod budowę kościoła, sąsiadował z domem szamanki.
– Wow – powiedział mój przyjaciel. – Nie baliście się?
Misjonarz jakby od niechcenia przyglądał się swoim paznokciom.
– Nie – odpowiedział. – Mamy Chrystusa.
To jest jasna prawda. Jako wierzący mamy Chrystusa! Nigdy nie musimy się bać. Prawdą jest jednak również to, że wierzący nie są odporni na działanie zła. Tak, wiem, że to nie jest przyjemna świadomość. Ale nigdy nie osiągniemy tego poziomu pokoju, radości i efektywności, do których zostaliśmy powołani, jeżeli w pewnych sferach naszego życia będziemy pod wpływem zła. Lider w Kościele będzie mógł prawdziwie prowadzić Boży lud w wolności, tylko jeśli sam będzie tej wolności przykładem.
Czy w Twoim życiu znajduje się taka sfera, w której nie potrafisz odnieść zwycięstwa? Czy jest jakiś grzech, który stale na nowo wyznajesz? Powiedziałeś Bogu: „Nigdy więcej tego nie zrobię”, ale nic się nie zmienia. Czy stale zmagasz się z depresją, złością, pożądaniem, niezadowoleniem, urazą, goryczą, zazdrością czy rozpaczą?
Wpływ duchowego zła jest częstszy, niż nam się wydaje. Duchowe węże mogą wśliznąć się przez otwarte drzwi i okna naszego życia. Musimy się z tym uporać. Powinniśmy mieć świadomość, że duchowy ucisk może spotkać każdego.
Również ciebie i mnie.
Mamy Chrystusa
Biblia pokazuje, że diabeł jest realny, a List do Efezjan 6,10-13 nawołuje:
W końcu bądźcie mocni w Panu – siłą Jego potęgi. Obleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła. Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich. Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko.
Zwróć uwagę, że „walkę toczymy (…) przeciw pierwiastkom duchowym zła”. To jest kluczowe pojęcie. Duchowe ataki są prawdziwe i mogą dzisiaj siać spustoszenie w ludzkim życiu. Jednak kiedy Jezus jest naszym trenerem, nie musimy przegrywać tych walk. Jezus nas zbawia. Jezus nas uwalnia. Szkoli nas, żebyśmy mogli odeprzeć moc zła i wyzwala nas od wszystkiego, co może nas zatrzymać.
Cała moc i władza zostały dane Chrystusowi (Mt 28,18), a On chce nas uwolnić z duchowej opresji. To jest dobra nowina. Wolność jest dla nas dzisiaj dostępna. Ale nigdy nie staniemy się wolni, jeśli najpierw nie zrozumiemy, że jesteśmy związani. Musimy wiedzieć, że problem złego wpływu duchowego jest bardzo realny.
W świetle tych słów istnieje słowo, o którym musimy porozmawiać. Zdaję sobie sprawę, że już sam jego dźwięk może wywoływać dreszcze, ale jest to słowo biblijne, więc nie cofajmy się przed nim. A brzmi: „demony”.
Czasami ludzie mówią o demonach w znaczeniu metaforycznym. Wspominają np. o sławnym piosenkarzu, który „pokonał swoje demony” – zwykle jakieś uzależnienie – i teraz wrócił na szczyty list przebojów. Albo słyszymy, jak ktoś mówi: „Tak, muszę się pozbyć tego demona”, co oznacza, że człowiek ten musi pokonać pewien problem.
Biblia nie używa słowa „demon” w taki sposób. W 5. rozdziale Ewangelii Marka znajduje się rzeczywisty przykład nieczystego ducha, który zamieszkał w czyimś ciele. Jezus i uczniowie płynęli łodzią po Jeziorze Galilejskim. Przybili do południowego brzegu i wyciągnęli łódź na brzeg „krainy Gerazeńczyków” (w. 1) i od razu spotkali nagiego mężczyznę, który biegał po cmentarzu. To nie jest zbyt ładny widok, ale taki właśnie Biblia prezentuje.
Uczniowie popytali okolicznych mieszkańców i dowiedzieli się, że ten człowiek żył pomiędzy grobami. Wyobraź to sobie – on spał i jadł w tych ciemnych miejscach. Dniami i nocami krzyczał i tłukł kamieniami. Zachowywał się niebezpiecznie i wykazywał ponadnaturalną siłę. Mieszkańcy tego regionu próbowali go związać łańcuchami i pętami, ale on je bez trudu rozrywał.
Gdy ów mężczyzna z daleka zobaczył Jezusa, od razu do Niego przybiegł, złożył Mu pokłon i zawołał głośno: „Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam cię na Boga, nie dręcz mnie” (w. 7).
Jasne jest, że to demon mówił przez tego mężczyznę (Jezus nie męczyłby człowieka). A Pan odpowiedział po prostu: „Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka!” (w. 8). Porozmawiali jeszcze chwilę i demon wyjawił swoje imię – Legion, które jest rzymskim określeniem grupy 6 826 żołnierzy. Innymi słowy, tego człowieka nękało wiele demonów. Błagały, by Jezus ich nie odsyłał. Chciały zostać tam, gdzie udało im się już stworzyć bastion. Jezus dał więc demonom pozwolenie, by weszły w stado świń, pasących się niedaleko. Demony wyszły z tego człowieka i weszły w zwierzęta, które gwałtownie rzuciły się ze skały prosto do jeziora, w którym utonęły.
Gdy okoliczni mieszkańcy usłyszeli, co się stało, popędzili na cmentarz i zobaczyli Jezusa, stojącego z tym samym mężczyzną, który jeszcze niedawno żył pośród grobów. Człowiek ten był już ubrany i przy zdrowych zmysłach. Został uwolniony!
A teraz czas na zastosowanie tego biblijnego fragmentu. Najpewniej ani ty, ani ja nie będziemy biegać nago po miejskim cmentarzu, ale mimo to demony mogą mieć na nas wpływ. Jeżeli w naszym życiu jest jakaś szczególna trudność, jeśli borykamy się z jakąś słabością, jeżeli nie potrafimy zapanować nad jakąś sferą grzechu, wtedy możemy znajdować się pod duchowym atakiem.
Być może jest to grzech, który wiele razy wyznawaliśmy, ale ciągle na nowo w niego popadamy. Może jest to sfera naszego życia, wobec której czujemy się bezsilni. Zaciskamy zęby i postanawiamy nie nawalić, ale nie możemy odnieść zwycięstwa, bez względu na to, jak bardzo się staramy.
Może w naszym życiu znajduje się jakaś ciemna sfera – dawna rana albo zaangażowanie w coś nielegalnego. Coś, co przez lata ukrywaliśmy, ale to ciągle negatywnie na nas wpływa. Nie potrafimy uwolnić się od tej mrocznej strefy. Problemem jest najpewniej duchowa opresja. Skoro tak długo się z nią zmagamy, to nie jest zwykła słabość.
Głowa do góry! Jest nadzieja. Jestem zaangażowany w służbę od ponad trzydziestu lat i zauważyłem, że od duchowego ucisku nie potrafili uwolnić się tylko ci, którzy tak naprawdę nie chcieli przyznać, że mogą się w takim ucisku znajdować.
Spójrzmy na dwa ważne biblijne fakty.
- • Fakt nr 1: Demony naprawdę istnieją.
Nigdy nie myślałem zbyt wiele na temat realności demonów, dopóki nie zdałem sobie sprawy, że zmagam się z duchowym uciskiem. Byłem chrześcijaninem. Kochałem Pana. Zacząłem nawet już zwiastować. Jednak ciągle byłem bardzo mocno przywiązany do żądzy i niemoralności. Odniosę się do tego bardziej szczegółowo w dalszej części książki. Chciałbym jednak powiedzieć ci o tym już teraz, żeby pomóc ci pozbyć się piętna wstydu i strachu związanego z byciem duchowo uciśnionym. Jako wierzący musimy być transparentni i odpowiedzialni przed sobą nawzajem w kwestii naszych zmagań i słabości.
Tak, byłem odpowiedzialny za swój własny grzech. Ale w grę wchodziły również inne czynniki, które sprawiały, że byłem jego niewolnikiem.
Stałem na środku kościoła, zwiastując Boże Słowo. Zauważyłem piękną kobietę, która siedziała w drugim rzędzie, i całą siłą woli próbowałem odeprzeć pożądliwość. Próbowałem wszystkiego, co znałem, żeby zablokować te myśli.
Modliłem się o ten problem. Przeszukiwałem swoją Biblię, z nadzieją, że nagle znajdę odpowiedź. Raz czy dwa przeczytałem nawet książkę dotyczącą samopomocy. Jednak pomimo moich starań, nie potrafiłem zwalczyć tego problemu.
Może masz podobny ciężar, którego nie potrafisz się pozbyć. Może ty także znajdujesz się w mocy pożądliwości albo twoim problemem jest brak przebaczenia, gorycz, złość, obżarstwo czy rozpacz. Chcesz się uwolnić, ale bez względu na to, jak bardzo próbujesz, nie potrafisz tego zrobić.
Jeżeli tego doświadczasz, twoje zmagania mogą wynikać z duchowego ucisku.
Jedną z największych strategii szatana jest zwodzenie ludzi, by nie wierzyli w jego istnienie. Popularne jest również przedstawianie diabła i jego bandy jako karykaturalnych postaci. Taki szatan to tylko mały, czerwony chochlik z ogonem i widłami w dłoni, który siedzi na czyimś ramieniu. Można się z niego śmiać i na pewno nie należy go brać na poważnie, nawet jeśli istnieje.
Jednak Pismo Święte naucza, że szatan i jego demony są prawdziwe. Nie ma w nich niczego zabawnego i ich istnienie musimy traktować poważnie.
W Ewangelii Mateusza 12,24 szatan jest opisany jako „książę demonów” – to on dowodzi hordą. W Nowej Biblii Króla Jakuba słowo demon pojawia się osiemdziesiąt dwa razy – w innych wydaniach Pisma Świętego występuje ono osiemdziesiąt razy. Rozbieżność polega oczywiście na różnym sposobie tłumaczenia tego słowa2.
W samych Ewangeliach słowo demon pojawia się sześćdziesiąt jeden razy3. Zastanów się nad tym. Jezus sześćdziesiąt razy albo mierzył się bezpośrednio z demonami, albo też mówił o nich. To słowo pojawia się zarówno w Starym, jak i Nowym Testamencie, ale najczęściej występuje w Ewangeliach, ponieważ to wtedy Jezus żył na ziemi i „uciśnionych odsyłał wolnymi” (Łk 4,18).
Chrystus zwiastował Ewangelię, uzdrawiał chorych i wypędzał demony (Mt 11,2-5; Mk 1,34-39) i do tego samego powołał swoich uczniów (Mt 10,5-8). Pismo Święte mówi, że demony to upadłe anioły. Są duchami pozbawionymi ciała. Zanim powstał świat, pomiędzy dobrem a złem rozegrała się wielka bitwa. Jedna trzecia aniołów stanęła po stronie szatana i razem z nim upadła (Ap 12,3-9). To jest zła wiadomość. Jednak ta dobra wiąże się z prostą matematyką. Jeżeli jedna trzecia aniołów upadła, to znaczy, że dwie trzecie nie. Jesteśmy w drużynie zwycięzców, przyjacielu.
Ale naprawdę dobra nowina jest taka, że matematyka nie jest tutaj ważnym czynnikiem. Pismo Święte mówi jasno, że Jezus jest większy od szatana i wszystkich zastępów demonów razem wziętych. Pamiętasz ten werset, do którego zapamiętania cię zachęcałem? „Większy jest Ten , który w was jest, od tego, który jest w świecie” (1 J 4,4).
Demony były prawdziwe za czasów Jezusa i są prawdziwe również dzisiaj. Jeżeli nie wierzylibyśmy w demony, wtedy musielibyśmy wyciąć wiele z biblijnego nauczania. Niektórzy tak zwani uczeni próbują to robić. Twierdzą oni, że Jezus tylko udawał, że wypędza demony z ludzi, ponieważ ówczesna kultura w nie wierzyła. Zgodnie z tym myśleniem, przyczyna naturalnie występujących fizycznych i umysłowych problemów była zrzucana na demony. Powszechnym sposobem radzenia sobie z nimi w świecie zabobonów Bliskiego Wschodu w pierwszym wieku było wypędzanie demonów. Zatem Jezus kontynuował tę praktykę, z szacunku do kultury.
Taki sposób myślenia to profanacja Pisma Świętego. Nigdy nie daj się zwieźć takiej herezji. Przez wieki stosowano upuszczanie krwi, jako sposób dający nadzieję na wyleczenie z różnych chorób. Dzisiaj wiemy, że jest ono niezwykle szkodliwe. Gdyby Jezus przyszedł na ziemię w średniowieczu, to czy wówczas pozwalałby ludziom, by się wykrwawiali, tylko po to, żeby dostosować się do kultury? Oczywiście, że nie.
W Liście do Efezjan 6,11-12 i w innych fragmentach jest jasno napisane, że istnieje cały zastęp upadłych aniołów, które są również obecne „w czasach ostatnich” (1 Tm 4,1).
Dlaczego fragmenty Ewangelii miałyby się różnić w kwestii chorób i opętania przez demony, gdyby opętanie było nieprawdziwe? Przykładowo, w Ewangelii Mateusza 9,32-33 znajduje się opis historii człowieka, który był „niemową opętanym przez demona”.
W swojej przedmowie do książki „Listy starego diabła do młodego” C. S. Lewis napisał:
Istnieją dwa równie wielkie, a równocześnie przeciwstawne sobie błędy, w które może popaść nasze pokolenie. Jednym z nich jest niewiara w ich istnienie. Drugim wiara i przesadne, a zarazem niezdrowe interesowanie się nimi.
Mój dobry przyjaciel, pastor Jack Hayford parafrazuje Lewisa w następujący sposób: „Istnieją dwie grupy ludzi, które szatan kocha i którymi się ekscytuje: sceptycy i ludzie przesądni”. Sceptycy to ludzie, którzy uważają, że demony nie istnieją lub też istniały tylko w czasach Jezusa. Szatan kocha tych ludzi, ponieważ jeżeli – zgodnie z ich założeniem – nie istnieje, to nie stanowi zagrożenia, prawda? Jeżeli nie wierzysz w szatana, wtedy nie ma powodu, byś traktował poważnie następujące słowa z 1 Listu Piotra 5,8: „Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży, szukając, kogo pożreć”.
Z drugiej strony ludzie przesądni widzą szatana skrytego za każdym krzakiem. Wierzą, że każdy problem, każda choroba, każda dolegliwość i każdy grzech są wywołane przez demona. To również jest zwiedzenie. Biblia jasno mówi, że niektóre trudności są tylko naturalnymi problemami. Nie są skutkiem działania nieprzyjaciela, ale pojawiły się jako normalna część życia. Gdy Jezus udał się na pustynię, gdzie przez czterdzieści dni i nocy pościł, był głodny (Łk 4,1-2), a tego głodu nie wywołał demon. Był to po prostu efekt braku jedzenia.
Pismo Święte jasno mówi również, że nasze grzechy właściwie w ten sam sposób mogą być wywołane przez nasze pożądliwości (Jk 1,13-14), nasze ciało (ludzką naturę – Ga 5,19-21), „pychę życia” (1 J 2,16) oraz złe serca (Mk 7,21-22). Nie wszystkie grzechy są skutkiem demonicznego wpływu. Nie możemy mówić: „diabeł kazał mi to zrobić” za każdym razem, gdy wpadamy w problemy. To może się wydawać świetnym sposobem na wyjście z opresji, ale często nie jest prawdą.
Zarówno sceptycy, jak i ludzie przesądni mylą się. Jeśli znajdziesz się w którymś z tych obozów, wtedy musisz przenieść się do obozu środkowego. Nie jesteśmy sceptyczni ani przesądni. Nie kwestionujemy istnienia demonów, ani też nie widzimy w nich głównej przyczyny każdego problemu. Po prostu uznajemy, że one naprawdę istnieją i możemy doświadczyć duchowego ucisku.
- • Fakt 2: Demony mogą wpływać na ludzi, nawet wierzących, i gnębić ich.
W niektórych kościołach obecnie popularne jest nauczanie, że słowo na u – uczniostwo – jest jedynym rozwiązaniem życiowych problemów. Przez owo uczniostwo rozumiemy czytanie Biblii i naśladowanie Jezusa. Uczniostwo to bardzo dobra rzecz. Kościół, który prowadzę, ma duże doświadczenie w uczniostwie. Wielkie Posłannictwo, zapisane w Ewangelii Mateusza 28,18-20, mówi jasno, że mamy czynić uczniami ludzi ze wszystkich narodów. Mamy ich chrzcić i uczyć przestrzegać wszystkiego, co Jezus przykazał. To jest uczniostwo.
Zauważ jednak, że w nauczaniu Jezusa znajduje się jeszcze jedno słowo na u – uwolnienie. Jeżeli ktoś czyta Biblię, modli się i żyje zgodnie z Ewangelią, to dobrze. Ale czasami musimy być też uwolnieni z duchowych więzów. Jezus przyszedł, żeby nas wyzwolić, a nie możemy stać się wolnymi, jeśli nie wiemy, że znajdujemy się w ucisku.
Spora część Kościoła nie docenia głębokości i szerokości wolności, za którą Jezus dla nas umarł. Tak, w Chrystusie zostaliśmy uwolnieni od przymusu pójścia do piekła po śmierci. To jest końcowe uwolnienie. Ale z pewnością zostaliśmy też uwolnieni od jarzma grzechu i wstydu już w tym życiu. Istnieją pewne wymiary wolności, które niektórzy wierzący przeoczyli.
Mój bliski przyjaciel nawrócił się podczas Ruchu Jezusa w latach 70. Wcześniej prowadził życie zgodne z nurtem hippisów – eksperymentował z narkotykami, jeździł autostopem po kraju i robił inne rzeczy typowe dla tego środowiska. Potem się nawrócił. Zaczął uczęszczać do kościoła, którego nauka była mocno oparta na Biblii i który rozumiał rzeczywistość duchowej wojny. Poszedł do koledżu biblijnego, w którym również temat walki duchowej był znany. Potem chciał zwiastować na całym świecie, poszedł więc do szkoły językowej, gdzie spotkał misjonarzy z innych religijnych środowisk, którzy z kolei nie wierzyli w duchową wojnę. Był zszokowany. Zdawało się, że ci ludzie wierzą w demony, ale na pewno nigdy nie modlili się o czyjeś uwolnienie. Byli przekonani, że jeśli ktoś chodzi do kościoła i dobrze postępuje, to Bóg się wszystkim zajmie.
Mój przyjaciel zapytał ich wprost:
– Nie wyganiacie demonów z ludzi?
A oni odpowiedzieli:
– No nie.
Następnie zadał im to, jakże logiczne, pytanie:
– Czyli zostawiacie je w środku?
Biblia jasno mówi o dwóch celach służby Jezusa. Jego misja polegała na tym, aby „szukać i zbawić to, co zginęło” (Łk 19,10), ale również by „zniszczyć dzieła diabła” (1 J 3,8). Jako pastor obserwuję takie działania diabła i jego sługusów z pierwszej ławki. Widziałem, jak zakuwają ludzi w niezdrowe nawyki, wzory destrukcyjnego zachowania i ciągi porażek. I tak, wiele z tych uzależnień, przymusów i więzów składa się z elementów fizycznych i umysłowych. Ale istnieje również jasny i prawdziwy składnik duchowy, który na pewno nie jest udziałem wyłącznie ludzi niewierzących.
Możemy być nowo narodzeni, znać Boże Słowo i nawet być powołani do pełnoetatowej służby, ale to nie oznacza, że od razu będziemy żyć w pełni wolności, za którą Jezus dla nas umarł. Tak naprawdę osiągnięcie i utrzymanie jej wymaga uwagi, wysiłku i czujności.
Jezus wykupił nas z niewoli, żebyśmy mogli cieszyć się życiem w wolności. Jednak jeśli możemy doświadczać takiego życia, logiczne wydaje się założenie, że możemy również pójść w drugą stronę i doświadczać opresji, a nawet niewoli. Możemy ponieść porażkę w kwestii życia w wolności, która do nas należy. Druga część Listu do Galatów 5,1 ostrzega nas przed tym: „Stójcie więc niezachwianie i nie poddawajcie się znowu pod jarzmo niewoli”.
Często utrudnieniem we właściwym zrozumieniu tego jest myślenie o demonach, oparte na obrazach z Hollywood. Wyobrażamy sobie dziewczynę, której głowa kręci się dookoła albo mężczyznę, który w lustrze – zamiast swojego odbicia – widzi inną twarz. Od czasu do czasu demony mogą się wyraźnie objawiać, ale ich wpływ na nasze życie jest zwykle dużo bardziej subtelny.
Kolejny problem ze zrozumieniem tego tematu może wynikać z określenia „opętany przez demona”, które znajdujemy w Ewangelii Mateusza 4,24 i Marka 1,32, a który określa ludzi uzdrowionych przez Jezusa. Oryginalne greckie słowo to daimonizomai – gdzie daimoni oznacza „demona” a zomai „bycie opętanym”. W języku angielskim „posiąść coś” oznacza zawładnąć tym. Jednak zomai, które jest dość często używane, nie do końca wskazuje własność czy posiadanie. Oznacza ono panowanie nad czymś albo zdobycie kontroli. Przykładowo w Ewangelii Łukasza 21,19 podstawa słowotwórcza dla zomai została użyta w tym wersie: „Przez wytrwałość swoją zyskacie dusze wasze”. Jezus nie mówił, że musimy posiąść swoją duszę, ponieważ ona należy do Niego. Miał na myśli raczej to, że musimy przejąć kontrolę nad swoją duszą.
Zdaję sobie sprawę, że wyrażenie „opętany przez demona” ma obecnie silny ładunek i gdy tylko się pojawia, od razu zapalają się czerwone lampki. Dlatego też pomocne może być myślenie o opętujących demonach jako o złych duchach „zdobywających władzę lub wpływ nad” ludźmi. Ten wpływ przychodzi czasami z zewnątrz, gdy kuszą ludzi do złego albo „wiercą dziurę w brzuchu” i zawstydzając z powodu grzechów, które wyznali. Wpływ demonów może pojawić się również wewnątrz. Wówczas powoduje, że ludzie działają lub myślą w określony sposób.
Niektórzy uczeni twierdzą, że chrześcijanie nie mogą być pod wpływem demonów, ponieważ zamieszkuje w nich Duch Święty. Myślą w następujący sposób: jeżeli Bóg żyje w danym człowieku, to niemożliwym jest, by jednocześnie przebywał w nim demon, czy by miał możliwość dręczenia go. Jednak Pismo Święte naucza, że Bóg jest wszechobecny. Jeżeli Bóg jest wszędzie, a demony mogą istnieć w Bożym świecie, to znaczy, że mogą również istnieć w ciele, w którym mieszka Pan. A jeśli definiujemy opętanie w oryginalnym znaczeniu, jako zdobycie kontroli nad kimś, wtedy stwierdzenie, że demoniczny wpływ może pojawić się ze środka osoby wierzącej, mieści się w biblijnych ramach.
Demon nie może posiąść chrześcijanina. Nie ma mowy. Ale czy chrześcijanin może znaleźć się pod wpływem demona albo pod jego kontrolą, nawet wewnątrz? Jak najbardziej.
Greek-English Lexicon J. Louwa i Eugene Nida’y rzuca dodatkowe światło na kwestię wpływów demonicznych: „Nie można mówić o osobie, która została opętana przez demona. Bardziej odpowiednim sformułowaniem jest osoba, która posiada demona. W innych przypadkach używa się sformułowania demon wykorzystuje osobę lub demon wydaje komuś polecenia”.
Jeden z najbardziej czytelnych biblijnych przykładów demonicznego wpływu na osobę wierzącą znajduje się w 2 Liście do Koryntian 12,7, w którym Paweł pisze: „Aby zaś nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień, dany mi został oścień dla ciała, wysłannik szatana, aby mnie policzkował - żebym się nie unosił pychą”. Zauważ, że Paweł napisał, że „posłaniec” (angelos) szatana został posłany, by być cierniem w jego „ciele” (sarki). Te słowa sugerują, że anioł szatana, znany również jako demon, dotykał jego fizycznego ciała.
Duch nowo narodzonej osoby wierzącej został ożywiony i opieczętowany przez Bożego Ducha (J 6,63; Ef 2,1-5; 1 P 3,18). Jednak zgodnie z tym, co Paweł napisał w innym miejscu, wierzący mogą żyć albo zgodnie z ciałem, albo zgodnie z Duchem Świętym. Według Listu do Efezjan 4,26-27, jeżeli wybieramy życie zgodne z ciałem (np. gdy poddajemy się gniewowi), „dajemy miejsce” diabłu, umożliwiając mu wpływanie na nas. Użyto tutaj greckiego słowa topos, które oznacza „miejsce lub położenie geograficzne, z którego on może nas kontrolować”. Słowo tłumaczy się czasami również jako „punkt oparcia”.
Bez względu na to, skąd pojawia się demoniczny wpływ – z zewnątrz czy wewnątrz – zawsze mamy być gorliwi. W obliczu tych zagadnień nie wolno nam popadać w szaleństwo ani tracić rozsądku. Musimy zachować zdrową równowagę pomiędzy tymi ekstremami, reagując na te hordy i demoniczne duchy z autorytetem i pomagając innym rozpoznać oraz zaakceptować własną odpowiedzialność za życiowe decyzje.
Jeżeli chcemy wzrastać jako chrześcijanie, musimy w to zaangażować oba słowa na u. Potrzebujemy zarówno uwolnienia jak i uczniostwa. Pastor Hayford mówi: „Nie możesz nauczać demona, ani nie możesz pozbyć się ciała!”. Uczniostwo i uwolnienie muszą iść ramię w ramię.
Dobre wieści przed nami
W jaki sposób ktoś zaczyna podlegać wpływom demonów?
W Ewangelii Jana 10,1 Jezus powiedział: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto nie wchodzi do owczarni przez bramę, ale wdziera się inną drogą, ten jest złodziejem i rozbójnikiem”. Owczarnia to miejsce, w którym znajdują się owce, ludzie wierzący. Diabeł przychodzi kraść, zabijać i niszczyć (w. 10), ale nie może dostać się przez drzwi. Próbuje zatem w inny sposób. I będzie to robił wszelkimi dostępnymi środkami.
Powiedzmy, że którejś nocy leżysz w swojej sypialni na piętrze i słyszysz dzwonek do drzwi. Schodzisz na dół i przez dziurkę od klucza widzisz, że po drugiej stronie stoi złodziej. Wyraźnie widać, że to on. Na twarzy ma kominiarkę z dziurami na oczy i nos. W ręku trzyma broń, która jest zwrócona prosto w twoje drzwi. Ma również pusty worek, który niewątpliwie chce wypełnić łupami. Być może trzyma nawet wielką tabliczkę, na której widnieje napis: „Niebezpieczeństwo! Jestem włamywaczem. Zamierzam cię skrzywdzić”.
Co byś zrobił?
Cóż, niewątpliwie zabarykadowałbyś drzwi. Wezwałbyś pomoc. Zadzwoniłbyś na policję, a potem pobiegł na górę i chwycił kij baseballowy, który trzymasz pod łóżkiem, na wypadek najgorszego.
Czego byś nie zrobił? To jest raczej jasne, prawda?
Nie uchyliłbyś drzwi, żeby przyjrzeć się włamywaczowi. Nie pogadałbyś z nim, żeby poznać jego złe sposoby działania. Nie podałbyś mu ręki, a już na pewno nie zaprosiłbyś go do środka, żeby mógł usiąść na chwilę w salonie i dobrze się poczuć.
Wiesz co? Właśnie tak zachowuje się zbyt wielu ludzi w przypadku demonicznego złodzieja, czekającego pod ich drzwiami. Zamiast stawić mu opór (Jk 4,7), oni uchylają drzwi i nieodwracalnie zapraszają do środka.
Załóżmy, że jakaś chrześcijanka pije za dużo alkoholu i się upija. Potem wsiada do auta, rusza i powoduje wypadek, który kończy się śmiercią jakiegoś człowieka. Czy alkohol ma tę kobietę w swoim posiadaniu? Nie, ona nadal jest osobą wierzącą. Nadal należy do Boga. Ale z całą pewnością była pod wpływem tego alkoholu. On sprawił, że zrobiła coś całkowicie niezgodnego ze swoim charakterem. Zraniła ludzi. Zraniła samą siebie. Gdy spożyła za dużo alkoholu, otworzyła drzwi złu, które na nią wpłynęło.
Albo wyobraźmy sobie mężczyznę, który ogląda pornografię. Właśnie otworzył drzwi wrogowi, a ten wśliznął się do środka. Nie zapanuje nad tym człowiekiem, ale będzie miał na niego wpływ. Ów mężczyzna na co dzień jest dobrym mężem i ojcem. Ale pod naciskiem wroga może zacząć robić coś kompletnie wbrew sobie, co zaszokuje jego samego i wszystkich wokół.
Być może teraz zacząłeś się martwić, że ty również masz problem z duchowym uciskiem. Jeżeli tak jest, nie chcę, żebyś czuł z tego powodu winę czy wstyd. Nie chcę nawet, żebyś czuł strach. Dobra wiadomość jest taka, że możesz być wolny. Szatan będzie próbował przekonać cię do myślenia, że tego uwolnienia mogą doświadczyć tylko inni ludzie, ty sam nie. Będzie sugerował, że bardzo zgrzeszyłeś albo jesteś słaby. Ale to wszystko jest kłamstwem. Szatan nie ma mocy, by cię powstrzymać przed przyjściem do Jezusa.
Być może w pewnej sferze swojego życia pozwoliłeś złu zbudować twierdzę, ale Jezus zawsze pokaże drogę do uwolnienia.
Na następnych stronach przyjrzymy się bliżej temu, w jaki sposób możemy stać się wolni i co to tak naprawdę oznacza, ale zacznijmy teraz – od prawd, które omówiliśmy w tym rozdziale. Tak, demony istnieją. Tak, one naprawdę mogą na nas wpływać, kontrolować nas, uciskać i posiąść. Ale jest dobra wiadomość: Jezus naprawdę uwalnia ludzi!
W Ewangelii Łukasza 10,17 Jezus posyła siedemdziesięciu dwóch uczniów, by zwiastowali ludziom. Uczniowie wracają podekscytowani z następującą wiadomością: „Panie, przez wzgląd na Twoje imię, nawet złe duchy nam się poddają”.
Jezus nie jest zaskoczony. Wręcz przeciwnie, odpowiada im: „Widziałem szatana, spadającego z nieba jak błyskawica. Oto dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach, i po całej potędze przeciwnika, a nic wam nie zaszkodzi” (w. 18-19). Jezus nie zachęca swoich uczniów, żeby afiszowali się ze swoją duchową zdolnością do stąpania po wężach czy innych jadowitych stworzeniach. Odnosi się do ich raportu o demonach. Poprzez służbę Jezusa demony stały się posłusznymi, poddanymi sługami.
Chrystus nie kończy w tym miejscu. Dodaje: „Jednak nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie” (w. 20). To ma być zawsze główny punkt wszelkich duchowych dyskusji: Jezus daje wolność i życie.
I tak chciałbym zakończyć ten rozdział – na Jezusie. On jest zawsze Tym, którego chcemy wychwalać. On jest zawsze Tym, który otrzymuje wszelką chwałę.
Pozwolisz, żebym się o ciebie pomodlił? Bóg nie jest ograniczony czasem, przestrzenią czy kartkami tej książki. Pisząc te słowa, modlę się o ciebie. Modlę się, żebyś, jeśli masz problem z tymi kwestiami, zrozumiał, że wolność jest ci dana przez Jezusa. On zawsze się o ciebie troszczy. On zawsze cię kocha. Jego ramiona zawsze są dla ciebie szeroko otwarte.
Pomódl się ze mną tymi słowami:
Panie, jesteś wspaniały. W Tobie jest wszelka moc i władza. Potrzebuję uwolnienia. Jestem uciśniony. Jestem zniewolony i chcę przestać szukać wymówek. Nie chcę się tego lękać. Panie, w imię Jezusa Chrystusa, proszę, uwolnij mnie. Amen.
Pamiętam, że gdy po raz pierwszy zrozumiałem, że jestem zniewolony, bardzo się zaniepokoiłem. Ale im więcej o tym myślałem i im częściej czytałem Boże Słowo, tym więcej było we mnie nadziei, ponieważ zrozumiałem, że mogę być wolny.
Oto obietnica z Bożego Słowa: „Jeżeli więc Syn was wyzwoli, wówczas będziecie rzeczywiście wolni” (J 8,36). To dla nas świetna wiadomość. Ale to jest proces, a my musimy zamknąć przed złem okna i drzwi naszego domu. W następnym rozdziale powiem więcej na temat tego, jak to zrobić.
Pytania do rozważania lub dyskusji w grupie:
1. 1. Demony są realne. Pismo Święte mówi, że ich istnienie jest prawdą – tak samo dla nas dziś, jak i dla ludzi z czasów biblijnych. Czego, gdy dorastałeś, byłeś uczony jeśli chodzi o rzeczy ponadnaturalne? Czy środowisko, z którego się wywodzisz, kazało ci wierzyć, że demony nie istnieją? Czy może dorastałeś w kulturze przesądów, która nie tylko wierzyła w demony, ale również bała się ich? Wyjaśnij.
2. 2. Co może świadczyć o tym, że ktoś znajduje się pod wpływem demonów?
3. 3. Czy kiedykolwiek zostałeś uwolniony od wpływu zła? Czy było to natychmiastowe uzdrowienie, czy też stanowiło Boży proces? Wyjaśnij.
4. 4. Przeczytaj ponownie 1 List Jana 4,4. Jaką kluczową prawdę, płynącą z tego wersetu, powinieneś zapamiętać?
5. 5. Poproś Boga, żeby pokazał ci, czy w twoim życiu jest taka sfera, w której szczególnie pragnie obdarzyć cię wolnością.
Książka Prawdziwie wolni we wspaniały sposób przypomina nam, że wokół nas toczy się duchowa walka, ale w Chrystusie mamy zwycięstwo. Ta książka może dać ci nadzieję, bez względu na to, z czym aktualnie się zmagasz.
– Joyce Meyer
wykładowca biblijny i autorka bestselerów
Prawdziwie wolni wskazuje drogę do rzeczywistego uwolnienia z umysłowych męczarni, autodestrukcyjnych nawyków, nieświadomych pokładów dumy, braku przebaczenia i ukrytych grzechów. Otwiera bramy, przez które Boże Słowo zaopatruje nas w pełnię wolności umysłu, duszy, myśli, nawyków i emocji. Oto skoncentrowana na Chrystusie, całkowicie oparta na Słowie i dana nam przez Boga droga do wolności. Prawdziwie wolni to cierpliwe odkrywanie studiów biblijnych, które objawiają moc Królestwa Zbawiciela, górującą nad tym wszystkim, co demoniczne, zwodnicze i destrukcyjne w naszym życiu.
– pastor Jack W. Hayford Chancellor
King’s University, założyciel Church on the Way
Rzadko można spotkać kogoś, kto nie walczy z powracającymi grzechami albo grzesznymi wzorcami myśli. Dlatego właśnie nowa książka pastora Roberta, Prawdziwie wolni, jest obowiązkową lekturą dla każdego, kto jest zmęczony zniewoleniem przez destruktywny ciąg. Szczerość pastora Roberta jest rozbrajająca, a jego sugestie praktyczne, ale – co najważniejsze – jego wgląd w duchowość przemienia życie. Mam nadzieję, że przeczytasz tę książkę i staniesz się Prawdziwie wolni.
– Craig Groeschel
pastor senior Kościoła Lifechurch.tv
oraz autor książek Wierzący Niepraktykujący oraz Walka
Nikt, kto odniósł sukces, nie może kroczyć przez życie, nie konfrontując się z tym, co go hamuje. Jeżeli w swoich relacjach w pracy czy relacji z Bogiem chcesz przejść na kolejny poziom, musisz odkryć to, co cię przed tym powstrzymuje. Zasady i porady Roberta Morrisa pomogą ci rozpocząć podróż w kierunku prawdziwie wolnym.
– John C. Maxwell
autor bestselerów
Ta książka przepełniona jest uwalniającymi prawdami, które powinien znać każdy wierzący. Robert ma talent do prostego i praktycznego przedstawiania prawd Biblii. Prawdziwie wolni to nie tylko świetna książka – to duchowe doświadczenie, które pogłębi twoją relację z Chrystusem i uwolni cię do życia, które zaplanował dla ciebie Bóg.
– Jimmy Evans
założyciel i dyrektor generalny Marriage Today
Jestem wdzięczny za szczerość i odwagę Roberta Morrisa jakie zawarł w książce Prawdziwie wolni. Dzielenie się swoją własną historią i praktycznymi radami, dotyczącymi tego, w jaki sposób wygrał w swoich osobistych bitwach, jest inspirujące. Każdy, kto kiedykolwiek zmagał się z kajdanami grzechu w swoim życiu, powinien koniecznie przeczytać tę książkę!
– Perry Noble Senior
pastor w Newspring Church, autor książek Unleash! oraz Overwhelmed
W Modlitwie Pańskiej Jezus uczy nas, jak się modlić: „I nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj od złego.”. W przypowieści o siewcy opisuje szatana jako tego, który szybko przychodzi, by wyrwać dobre nasienie. Z całą pewnością toczymy walkę – w naszych myślach, emocjach oraz duszach – a wrogiem jest nie tylko nasze ciało, ale sam diabeł. Robert Morris odsłania naturę tego, z czym się zmagamy, i pokazuje pewne sposoby na zwycięstwo. Każdy wierzący musi przeczytać tę książkę.
– Pat Boone
chrześcijański aktywista i artysta estradowy
Kilka lat temu miałem okazję wysłuchać cyklu wykładów pastora Roberta Morrisa pod tytułem „Prawdziwie wolni”. Do tej pory poruszane przez niego zagadnienie uwolnienia było tym, które z jednej strony odsuwano na bok, traktując jako nie istniejący problem lub też – z drugiej strony – czyniono z niego niemalże centralne przesłanie Biblii. Jak widać po lekturze książek pastora Roberta Morrisa, umieszcza on ów temat uwolnienia we właściwym miejscu i przedstawia go w sposób zrozumiały, zachęcając do zdrowej codziennej praktyki w osobistym życiu chrześcijanina i Kościoła.
– Krzysztof Zaręba
Pastor Przełożony Społeczności Chrześcijańskiej „Północ”Dedykacja
Książkę dedykuję mojej pięknej żonie, Debbie,
która od ponad trzydziestu pięciu lat towarzyszy mi we wszystkich trudnościach i zwycięstwach.
Wprowadzenie Nareszcie wolny
Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli!
List do Galatów 5,1
P oczątek ich zapominalstwa przypadł na piętnasty dzień drugiego miesiąca ówczesnego kalendarza. Na pustyni jednak większość ludzi nie zawracała sobie głowy sprawdzaniem aktualnego dnia tygodnia.
Właściwie wszyscy zauważali tylko swój pot i to, jak bardzo cuchnęli. Widzieli piasek, który wdzierał się do sandałów, przesypywał przez palce ich stóp, po czym wraz z każdym stawianym krokiem wędrował do oczu i nosów. Odczuwali upał, który z każdym oddechem wypalał ich płuca.
Izraelici zderzyli się z rzeczywistością pustyni.
Zimne wody i drzewa palmowe oazy w Elim znajdowały się już daleko za nimi. Ulga, jaką dawał cień w Dolinie Synaju, również była już tylko wspomnieniem. Ziemia obiecana wydawała się nadal tak odległa, że mieli wątpliwości, czy w ogóle do niej dotrą.
Cały ten smród, upał, kurz i pustynny brud tworzyły razem świetny grunt, na którym mogło wyrosnąć zapominalstwo. Rozdział 16. Księgi Rodzaju pokazuje, że narzekanie, które pojawiło się piętnastego dnia drugiego miesiąca po wyjściu z Egiptu, mogło wyglądać następująco:
– Hej – Izraelita otarł pot z czoła. – Oddałbym wszystko, żeby móc teraz siedzieć w cieniu mojego starego domu.
– Taa… – odrzekł inny, z tęsknotą w oczach. – Było nam naprawdę dobrze, prawda?
Do rozmowy wtrącił się trzeci.
– W Egipcie siedzieliśmy wokół mis z mięsem i jedliśmy to, co chcieliśmy. Pamiętacie te świeże cebule, czosnek i pory? To było takie smaczne!
Czuli, że ślina napływa im do ust, nawet pomimo suchego powietrza. I wtedy rozpoczęło się narzekanie.
Jak źle było naprawdę
Uchwyciłeś tę ważną prawdę, o której zapomnieli Izraelici?
Oni byli niewolnikami!
Izraelici uciekli z niewoli egipskiej dzięki mocy Boga, ale na pustyni byli ciągle zniewoleni wybiórczą pamięcią o tamtym życiu.
W Egipcie być może jedli, bardzo okazjonalnie, świeże cebule, czosnek i pora. Ale również pracowali od świtu do zmierzchu, każdego dnia, zgodnie z nieugiętymi zasadami, robiąc coś z niczego. Egipt to byli okrutni tyrani, baty, łańcuchy, kajdany i ogromna nędza. Ich mali synowie zostali nawet kiedyś utopieni w wodach Nilu.
Izraelici ciągle i desperacko błagali Boga o uwolnienie.
A teraz zapomnieli o swojej niewoli.
Zapomnieli również, że Bóg odpowiedział na ich płacz. Bóg posłał im wybawcę, który miał ich stamtąd wyprowadzić.
Ale wstrzymajmy się na chwilę. Zanim zbyt ostro skrytykujemy Izraelitów, zastanówmy się, czy przypadkiem sami nie mamy tendencji do podobnych zachowań.
Ten obecny Egipt
Jeżeli jesteśmy chrześcijanami, to oznacza, że Pan uwolnił nas z niewoli. Poprzez swoje dzieło na krzyżu Jezus usunął naszą rozpacz, ciemność, a w ich miejsce postawił zwycięstwo, siłę i wolność. To, co stare, przeminęło. Nadeszło nowe. Jesteśmy nowym stworzeniem (2 Kor 5,17). Nie musimy już wracać do Egiptu.
A jednak…
Życie w niewoli ciągle nas kusi. Odkrywamy, że ciężko pozbyć się naszego starego, szkodliwego myślenia. Trudno jest pokonać tamte niezdrowe nawyki. Wyryte w nas negatywne wzorce ciągle nas oplątują – dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, a nawet rok po roku.
Czasami czujemy się spętani tymi kajdanami. Tęsknimy za wolnością, dzięki której możemy swobodnie przyjść do Boga – jako ludzie, których stworzył i odkupił. Jednak wypełnia nas strach, ciężar i ciemność. Zastanawiamy się, w którą stronę się zwrócić.
Musimy dostrzec rzeczywistość i obecność duchowego królestwa. Musimy w pełni wejść w Boży plan uzdrowienia naszego zniszczonego świata. Musimy wejść do życia, uzdrowienia, czystości, wolności, świętości i prawdy.
Ale jak?
W końcu wolny
Na następnych stronach chciałbym zbadać z Tobą cudowną prawdę, która mówi, że obietnica wolności jest obietnicą całkowitego uwolnienia.
Zapomnij o swoim osobistym Egipcie. Nie chcesz do niego wrócić, ale być może nigdy w pełni nie zbadałeś rzeczywistości, w której jesteś prawdziwie wolny. Dużym problemem dla nas jest to, że zło nadal istnieje na świecie. Tak, Chrystus pokonał grzech i śmierć, ale w swojej nieskończonej mądrości – z powodów, które często trudno nam zrozumieć – zło nadal może działać i mieć na nas swój wpływ. Nadal możemy być przez nie gnębieni. Co więcej, może nas kontrolować, nawet jeśli jesteśmy zbawieni.
W następnych rozdziałach ujawnimy potrzebę, z której mogłeś sobie nie zdawać sprawy. W tym momencie istnieje biblijny dowód na to, że zło może mieć na nas negatywny wpływ. To samo zło może nas usidlić i zranić, gnębić i zrobić krzywdę, utrudnić nam życie, a nawet zniewolić przez szkodliwe wzorce, co do których wydawało nam się, że się ich pozbyliśmy.
W tej książce nie chcemy jednak badać zła. Nie usłyszysz długich historii o tym, co dziwne, okrutne, niezwykłe. Nie opowiem żadnej z tych opowieści, które nie pozwalają zasnąć w nocy albo brzmią jak wyjęte z tabloidu. Zamiast tego chciałbym skupić się na dobroci, mocy i prawdzie Jezusa Chrystusa. O tym właśnie jest ta książka: o Bogu, który uwalnia. Jezus otrzymał wszelką moc (Mt 28,18). On pokonał śmierć, piekło i zło (1 Kor 15,54-56), a teraz siedzi po prawicy Boga i będzie rządził na wieki (Dz 2,33).
Dobra nowina jest taka, że bez względu na to, z czym się dzisiaj zmagasz, zawsze jest nadzieja. Oczywiście, w tym życiu pokusa nigdy tak naprawdę nas nie opuści. Zawsze będziemy czuli pociąg do myśli i działań, które ponownie mogą stać się dla nas jarzmem niewoli (Gal 5,1). Musisz jednak wiedzieć – i żyć zgodnie z tym – że nie musisz już wracać do Egiptu. Z Jezusem Chrystusem możesz być w końcu wolny – na zawsze, prawdziwie i do końca.
Jeżeli to jest coś, czego żywo pragniesz, zapraszam Cię do lektury.
Robert Morris
Dallas, TeksasRozdział pierwszy: On jest większy
Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz (…) przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich.
List do Efezjan 6,12
Razem z moją żoną, Debbie, właśnie budujemy dom. Stanie on na wiejskiej ziemi, którą niedawno kupiliśmy. Za każdym razem, gdy odwiedzamy budowę, pracujący na niej wykonawcy witają nas serdecznie, a możliwość obserwowania, jak nasze marzenie nabiera kształtów, jest ekscytująca.
Jednak któregoś dnia mieliśmy pewien incydent z udziałem zwierzęcia. Muszę tu zaznaczyć, że kocham zwierzęta. Psy, koty, konie, żyrafy, zebry, szympansy. Gdy byłem dzieckiem, uwielbiałem chodzić do zoo, a jako dorosły lubię mieć w domu zwierzaka. Ale są pewne stworzenia, z którymi mam problem. W dziczy – w porządku. Żyj i daj żyć innym. Ale jeżeli takie zwierzę znajdzie się w moim domu albo w pobliżu bliskich mi osób, niech lepiej uważa.
Tak naprawdę w obrębie Dallas-Fort Worth Metroplex1, gdzie obecnie mieszkamy, nic ci nie grozi. Ale jeśli wyjedziesz z miasta, szybko odkryjesz, że Teksas to teren mrówek ogniowych, tarantuli i – zgadłeś – grzechotników.
Zatem tego dnia odwiedziliśmy z Debbie plac budowy. Fundamenty były wylane, podłoże pod podłogi przygotowane, a szkielet domu wzniesiony. Ale to było wszystko. Nasz dom był szeroko otwarty na dziką przyrodę. Gdy szliśmy wzdłuż budowy, Debbie nagle się zatrzymała.
– Robert! – zawołała. – Szybko, spójrz tam!
Oczywiście niedaleko od miejsca, w którym stała moja żona, na podłodze mojego przyszłego domu leżał zwinięty grzechotnik. Łatwo można było się domyślić, dlaczego wszedł do środka. Jeden z robotników zostawił kawałek swojego obiadu – jajko ugotowane na twardo. Grzechotnik wśliznął się do środka, z uśmiechem na pysku, żeby się poczęstować.
Co zrobiłbyś w takiej sytuacji?
Pamiętaj: kocham zwierzęta. Żyj i daj żyć innym. Ale w sercu jestem również chłopakiem z Teksasu. Jeżeli w łazience znajdę nurkującą w zlewie tarantulę, nie będę próbował się z nią zaprzyjaźnić. To samo dotyczy grzechotników. Mam małe wnuki i nie chcę w swoim domu potomstwa jadowitych węży.
Tak naprawdę grzechotnik należy do rodziny żmijowatych, nie jest gatunkiem węża. Jest introwertykiem i lubi samotność, a atakuje zwykle wtedy, gdy poczuje się zagrożony. Ale jeżeli grzechotnik zaatakuje – a zrobi to, jeśli będzie miał okazję – w swoich kłach ma na tyle dużo jadu, by poważnie kogoś zranić, a nawet zabić.
Co zrobiłem?
Chwyciłem najbliższą kantówkę, obszedłem go i uderzyłem w głowę.
Duchowe węże
Wiesz co? Z tym samym problemem mierzy się wielu ludzi. Niechciane węże, z gatunku duchowych, mogą wśliznąć się do naszego domu, zwłaszcza gdy drzwi i okna są szeroko otwarte. Te duchowe węże są niebezpieczne. Nie powinno się ich traktować jak przyjaciół. Należy pokazać im drzwi.
Mimo że jest to temat, z którym chcemy zmierzyć się w tej książce, zdaję sobie sprawę, że niektórzy z ideą duchowych węży mogą czuć się niewygodnie. Chcę zatem rozpocząć tę dyskusję pewnym fragmentem i modlę się, żeby zapisał się on w twojej głowie i nigdy jej nie opuszczał. Znajdziemy go w 1 Liście Jana 4,4: „(…) ponieważ większy jest Ten, który w was jest, od tego, który jest w świecie”.
Bóg jest większy!
To właśnie przede wszystkim o tym jest ta książka. Bóg zawsze jest większy. Dzięki Bogu nie mamy się czego bać.
Dlaczego jestem tego tak pewien? Dlatego że wierzę w prostą, jasną prawdę.
Jakiś czas temu mój przyjaciel poleciał na Haiti. Jest to kraj głębokiej nędzy i szeroko rozpowszechnionych praktyk okultystycznych. Misjonarz, u którego mój przyjaciel się zatrzymał, opowiedział mu, w jaki sposób razem z kilkoma innymi osobami założył Kościół w jednej z wiosek. Jedyny kawałek ziemi, jaki mogli zakupić pod budowę kościoła, sąsiadował z domem szamanki.
– Wow – powiedział mój przyjaciel. – Nie baliście się?
Misjonarz jakby od niechcenia przyglądał się swoim paznokciom.
– Nie – odpowiedział. – Mamy Chrystusa.
To jest jasna prawda. Jako wierzący mamy Chrystusa! Nigdy nie musimy się bać. Prawdą jest jednak również to, że wierzący nie są odporni na działanie zła. Tak, wiem, że to nie jest przyjemna świadomość. Ale nigdy nie osiągniemy tego poziomu pokoju, radości i efektywności, do których zostaliśmy powołani, jeżeli w pewnych sferach naszego życia będziemy pod wpływem zła. Lider w Kościele będzie mógł prawdziwie prowadzić Boży lud w wolności, tylko jeśli sam będzie tej wolności przykładem.
Czy w Twoim życiu znajduje się taka sfera, w której nie potrafisz odnieść zwycięstwa? Czy jest jakiś grzech, który stale na nowo wyznajesz? Powiedziałeś Bogu: „Nigdy więcej tego nie zrobię”, ale nic się nie zmienia. Czy stale zmagasz się z depresją, złością, pożądaniem, niezadowoleniem, urazą, goryczą, zazdrością czy rozpaczą?
Wpływ duchowego zła jest częstszy, niż nam się wydaje. Duchowe węże mogą wśliznąć się przez otwarte drzwi i okna naszego życia. Musimy się z tym uporać. Powinniśmy mieć świadomość, że duchowy ucisk może spotkać każdego.
Również ciebie i mnie.
Mamy Chrystusa
Biblia pokazuje, że diabeł jest realny, a List do Efezjan 6,10-13 nawołuje:
W końcu bądźcie mocni w Panu – siłą Jego potęgi. Obleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła. Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich. Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko.
Zwróć uwagę, że „walkę toczymy (…) przeciw pierwiastkom duchowym zła”. To jest kluczowe pojęcie. Duchowe ataki są prawdziwe i mogą dzisiaj siać spustoszenie w ludzkim życiu. Jednak kiedy Jezus jest naszym trenerem, nie musimy przegrywać tych walk. Jezus nas zbawia. Jezus nas uwalnia. Szkoli nas, żebyśmy mogli odeprzeć moc zła i wyzwala nas od wszystkiego, co może nas zatrzymać.
Cała moc i władza zostały dane Chrystusowi (Mt 28,18), a On chce nas uwolnić z duchowej opresji. To jest dobra nowina. Wolność jest dla nas dzisiaj dostępna. Ale nigdy nie staniemy się wolni, jeśli najpierw nie zrozumiemy, że jesteśmy związani. Musimy wiedzieć, że problem złego wpływu duchowego jest bardzo realny.
W świetle tych słów istnieje słowo, o którym musimy porozmawiać. Zdaję sobie sprawę, że już sam jego dźwięk może wywoływać dreszcze, ale jest to słowo biblijne, więc nie cofajmy się przed nim. A brzmi: „demony”.
Czasami ludzie mówią o demonach w znaczeniu metaforycznym. Wspominają np. o sławnym piosenkarzu, który „pokonał swoje demony” – zwykle jakieś uzależnienie – i teraz wrócił na szczyty list przebojów. Albo słyszymy, jak ktoś mówi: „Tak, muszę się pozbyć tego demona”, co oznacza, że człowiek ten musi pokonać pewien problem.
Biblia nie używa słowa „demon” w taki sposób. W 5. rozdziale Ewangelii Marka znajduje się rzeczywisty przykład nieczystego ducha, który zamieszkał w czyimś ciele. Jezus i uczniowie płynęli łodzią po Jeziorze Galilejskim. Przybili do południowego brzegu i wyciągnęli łódź na brzeg „krainy Gerazeńczyków” (w. 1) i od razu spotkali nagiego mężczyznę, który biegał po cmentarzu. To nie jest zbyt ładny widok, ale taki właśnie Biblia prezentuje.
Uczniowie popytali okolicznych mieszkańców i dowiedzieli się, że ten człowiek żył pomiędzy grobami. Wyobraź to sobie – on spał i jadł w tych ciemnych miejscach. Dniami i nocami krzyczał i tłukł kamieniami. Zachowywał się niebezpiecznie i wykazywał ponadnaturalną siłę. Mieszkańcy tego regionu próbowali go związać łańcuchami i pętami, ale on je bez trudu rozrywał.
Gdy ów mężczyzna z daleka zobaczył Jezusa, od razu do Niego przybiegł, złożył Mu pokłon i zawołał głośno: „Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam cię na Boga, nie dręcz mnie” (w. 7).
Jasne jest, że to demon mówił przez tego mężczyznę (Jezus nie męczyłby człowieka). A Pan odpowiedział po prostu: „Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka!” (w. 8). Porozmawiali jeszcze chwilę i demon wyjawił swoje imię – Legion, które jest rzymskim określeniem grupy 6 826 żołnierzy. Innymi słowy, tego człowieka nękało wiele demonów. Błagały, by Jezus ich nie odsyłał. Chciały zostać tam, gdzie udało im się już stworzyć bastion. Jezus dał więc demonom pozwolenie, by weszły w stado świń, pasących się niedaleko. Demony wyszły z tego człowieka i weszły w zwierzęta, które gwałtownie rzuciły się ze skały prosto do jeziora, w którym utonęły.
Gdy okoliczni mieszkańcy usłyszeli, co się stało, popędzili na cmentarz i zobaczyli Jezusa, stojącego z tym samym mężczyzną, który jeszcze niedawno żył pośród grobów. Człowiek ten był już ubrany i przy zdrowych zmysłach. Został uwolniony!
A teraz czas na zastosowanie tego biblijnego fragmentu. Najpewniej ani ty, ani ja nie będziemy biegać nago po miejskim cmentarzu, ale mimo to demony mogą mieć na nas wpływ. Jeżeli w naszym życiu jest jakaś szczególna trudność, jeśli borykamy się z jakąś słabością, jeżeli nie potrafimy zapanować nad jakąś sferą grzechu, wtedy możemy znajdować się pod duchowym atakiem.
Być może jest to grzech, który wiele razy wyznawaliśmy, ale ciągle na nowo w niego popadamy. Może jest to sfera naszego życia, wobec której czujemy się bezsilni. Zaciskamy zęby i postanawiamy nie nawalić, ale nie możemy odnieść zwycięstwa, bez względu na to, jak bardzo się staramy.
Może w naszym życiu znajduje się jakaś ciemna sfera – dawna rana albo zaangażowanie w coś nielegalnego. Coś, co przez lata ukrywaliśmy, ale to ciągle negatywnie na nas wpływa. Nie potrafimy uwolnić się od tej mrocznej strefy. Problemem jest najpewniej duchowa opresja. Skoro tak długo się z nią zmagamy, to nie jest zwykła słabość.
Głowa do góry! Jest nadzieja. Jestem zaangażowany w służbę od ponad trzydziestu lat i zauważyłem, że od duchowego ucisku nie potrafili uwolnić się tylko ci, którzy tak naprawdę nie chcieli przyznać, że mogą się w takim ucisku znajdować.
Spójrzmy na dwa ważne biblijne fakty.
- • Fakt nr 1: Demony naprawdę istnieją.
Nigdy nie myślałem zbyt wiele na temat realności demonów, dopóki nie zdałem sobie sprawy, że zmagam się z duchowym uciskiem. Byłem chrześcijaninem. Kochałem Pana. Zacząłem nawet już zwiastować. Jednak ciągle byłem bardzo mocno przywiązany do żądzy i niemoralności. Odniosę się do tego bardziej szczegółowo w dalszej części książki. Chciałbym jednak powiedzieć ci o tym już teraz, żeby pomóc ci pozbyć się piętna wstydu i strachu związanego z byciem duchowo uciśnionym. Jako wierzący musimy być transparentni i odpowiedzialni przed sobą nawzajem w kwestii naszych zmagań i słabości.
Tak, byłem odpowiedzialny za swój własny grzech. Ale w grę wchodziły również inne czynniki, które sprawiały, że byłem jego niewolnikiem.
Stałem na środku kościoła, zwiastując Boże Słowo. Zauważyłem piękną kobietę, która siedziała w drugim rzędzie, i całą siłą woli próbowałem odeprzeć pożądliwość. Próbowałem wszystkiego, co znałem, żeby zablokować te myśli.
Modliłem się o ten problem. Przeszukiwałem swoją Biblię, z nadzieją, że nagle znajdę odpowiedź. Raz czy dwa przeczytałem nawet książkę dotyczącą samopomocy. Jednak pomimo moich starań, nie potrafiłem zwalczyć tego problemu.
Może masz podobny ciężar, którego nie potrafisz się pozbyć. Może ty także znajdujesz się w mocy pożądliwości albo twoim problemem jest brak przebaczenia, gorycz, złość, obżarstwo czy rozpacz. Chcesz się uwolnić, ale bez względu na to, jak bardzo próbujesz, nie potrafisz tego zrobić.
Jeżeli tego doświadczasz, twoje zmagania mogą wynikać z duchowego ucisku.
Jedną z największych strategii szatana jest zwodzenie ludzi, by nie wierzyli w jego istnienie. Popularne jest również przedstawianie diabła i jego bandy jako karykaturalnych postaci. Taki szatan to tylko mały, czerwony chochlik z ogonem i widłami w dłoni, który siedzi na czyimś ramieniu. Można się z niego śmiać i na pewno nie należy go brać na poważnie, nawet jeśli istnieje.
Jednak Pismo Święte naucza, że szatan i jego demony są prawdziwe. Nie ma w nich niczego zabawnego i ich istnienie musimy traktować poważnie.
W Ewangelii Mateusza 12,24 szatan jest opisany jako „książę demonów” – to on dowodzi hordą. W Nowej Biblii Króla Jakuba słowo demon pojawia się osiemdziesiąt dwa razy – w innych wydaniach Pisma Świętego występuje ono osiemdziesiąt razy. Rozbieżność polega oczywiście na różnym sposobie tłumaczenia tego słowa2.
W samych Ewangeliach słowo demon pojawia się sześćdziesiąt jeden razy3. Zastanów się nad tym. Jezus sześćdziesiąt razy albo mierzył się bezpośrednio z demonami, albo też mówił o nich. To słowo pojawia się zarówno w Starym, jak i Nowym Testamencie, ale najczęściej występuje w Ewangeliach, ponieważ to wtedy Jezus żył na ziemi i „uciśnionych odsyłał wolnymi” (Łk 4,18).
Chrystus zwiastował Ewangelię, uzdrawiał chorych i wypędzał demony (Mt 11,2-5; Mk 1,34-39) i do tego samego powołał swoich uczniów (Mt 10,5-8). Pismo Święte mówi, że demony to upadłe anioły. Są duchami pozbawionymi ciała. Zanim powstał świat, pomiędzy dobrem a złem rozegrała się wielka bitwa. Jedna trzecia aniołów stanęła po stronie szatana i razem z nim upadła (Ap 12,3-9). To jest zła wiadomość. Jednak ta dobra wiąże się z prostą matematyką. Jeżeli jedna trzecia aniołów upadła, to znaczy, że dwie trzecie nie. Jesteśmy w drużynie zwycięzców, przyjacielu.
Ale naprawdę dobra nowina jest taka, że matematyka nie jest tutaj ważnym czynnikiem. Pismo Święte mówi jasno, że Jezus jest większy od szatana i wszystkich zastępów demonów razem wziętych. Pamiętasz ten werset, do którego zapamiętania cię zachęcałem? „Większy jest Ten , który w was jest, od tego, który jest w świecie” (1 J 4,4).
Demony były prawdziwe za czasów Jezusa i są prawdziwe również dzisiaj. Jeżeli nie wierzylibyśmy w demony, wtedy musielibyśmy wyciąć wiele z biblijnego nauczania. Niektórzy tak zwani uczeni próbują to robić. Twierdzą oni, że Jezus tylko udawał, że wypędza demony z ludzi, ponieważ ówczesna kultura w nie wierzyła. Zgodnie z tym myśleniem, przyczyna naturalnie występujących fizycznych i umysłowych problemów była zrzucana na demony. Powszechnym sposobem radzenia sobie z nimi w świecie zabobonów Bliskiego Wschodu w pierwszym wieku było wypędzanie demonów. Zatem Jezus kontynuował tę praktykę, z szacunku do kultury.
Taki sposób myślenia to profanacja Pisma Świętego. Nigdy nie daj się zwieźć takiej herezji. Przez wieki stosowano upuszczanie krwi, jako sposób dający nadzieję na wyleczenie z różnych chorób. Dzisiaj wiemy, że jest ono niezwykle szkodliwe. Gdyby Jezus przyszedł na ziemię w średniowieczu, to czy wówczas pozwalałby ludziom, by się wykrwawiali, tylko po to, żeby dostosować się do kultury? Oczywiście, że nie.
W Liście do Efezjan 6,11-12 i w innych fragmentach jest jasno napisane, że istnieje cały zastęp upadłych aniołów, które są również obecne „w czasach ostatnich” (1 Tm 4,1).
Dlaczego fragmenty Ewangelii miałyby się różnić w kwestii chorób i opętania przez demony, gdyby opętanie było nieprawdziwe? Przykładowo, w Ewangelii Mateusza 9,32-33 znajduje się opis historii człowieka, który był „niemową opętanym przez demona”.
W swojej przedmowie do książki „Listy starego diabła do młodego” C. S. Lewis napisał:
Istnieją dwa równie wielkie, a równocześnie przeciwstawne sobie błędy, w które może popaść nasze pokolenie. Jednym z nich jest niewiara w ich istnienie. Drugim wiara i przesadne, a zarazem niezdrowe interesowanie się nimi.
Mój dobry przyjaciel, pastor Jack Hayford parafrazuje Lewisa w następujący sposób: „Istnieją dwie grupy ludzi, które szatan kocha i którymi się ekscytuje: sceptycy i ludzie przesądni”. Sceptycy to ludzie, którzy uważają, że demony nie istnieją lub też istniały tylko w czasach Jezusa. Szatan kocha tych ludzi, ponieważ jeżeli – zgodnie z ich założeniem – nie istnieje, to nie stanowi zagrożenia, prawda? Jeżeli nie wierzysz w szatana, wtedy nie ma powodu, byś traktował poważnie następujące słowa z 1 Listu Piotra 5,8: „Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży, szukając, kogo pożreć”.
Z drugiej strony ludzie przesądni widzą szatana skrytego za każdym krzakiem. Wierzą, że każdy problem, każda choroba, każda dolegliwość i każdy grzech są wywołane przez demona. To również jest zwiedzenie. Biblia jasno mówi, że niektóre trudności są tylko naturalnymi problemami. Nie są skutkiem działania nieprzyjaciela, ale pojawiły się jako normalna część życia. Gdy Jezus udał się na pustynię, gdzie przez czterdzieści dni i nocy pościł, był głodny (Łk 4,1-2), a tego głodu nie wywołał demon. Był to po prostu efekt braku jedzenia.
Pismo Święte jasno mówi również, że nasze grzechy właściwie w ten sam sposób mogą być wywołane przez nasze pożądliwości (Jk 1,13-14), nasze ciało (ludzką naturę – Ga 5,19-21), „pychę życia” (1 J 2,16) oraz złe serca (Mk 7,21-22). Nie wszystkie grzechy są skutkiem demonicznego wpływu. Nie możemy mówić: „diabeł kazał mi to zrobić” za każdym razem, gdy wpadamy w problemy. To może się wydawać świetnym sposobem na wyjście z opresji, ale często nie jest prawdą.
Zarówno sceptycy, jak i ludzie przesądni mylą się. Jeśli znajdziesz się w którymś z tych obozów, wtedy musisz przenieść się do obozu środkowego. Nie jesteśmy sceptyczni ani przesądni. Nie kwestionujemy istnienia demonów, ani też nie widzimy w nich głównej przyczyny każdego problemu. Po prostu uznajemy, że one naprawdę istnieją i możemy doświadczyć duchowego ucisku.
- • Fakt 2: Demony mogą wpływać na ludzi, nawet wierzących, i gnębić ich.
W niektórych kościołach obecnie popularne jest nauczanie, że słowo na u – uczniostwo – jest jedynym rozwiązaniem życiowych problemów. Przez owo uczniostwo rozumiemy czytanie Biblii i naśladowanie Jezusa. Uczniostwo to bardzo dobra rzecz. Kościół, który prowadzę, ma duże doświadczenie w uczniostwie. Wielkie Posłannictwo, zapisane w Ewangelii Mateusza 28,18-20, mówi jasno, że mamy czynić uczniami ludzi ze wszystkich narodów. Mamy ich chrzcić i uczyć przestrzegać wszystkiego, co Jezus przykazał. To jest uczniostwo.
Zauważ jednak, że w nauczaniu Jezusa znajduje się jeszcze jedno słowo na u – uwolnienie. Jeżeli ktoś czyta Biblię, modli się i żyje zgodnie z Ewangelią, to dobrze. Ale czasami musimy być też uwolnieni z duchowych więzów. Jezus przyszedł, żeby nas wyzwolić, a nie możemy stać się wolnymi, jeśli nie wiemy, że znajdujemy się w ucisku.
Spora część Kościoła nie docenia głębokości i szerokości wolności, za którą Jezus dla nas umarł. Tak, w Chrystusie zostaliśmy uwolnieni od przymusu pójścia do piekła po śmierci. To jest końcowe uwolnienie. Ale z pewnością zostaliśmy też uwolnieni od jarzma grzechu i wstydu już w tym życiu. Istnieją pewne wymiary wolności, które niektórzy wierzący przeoczyli.
Mój bliski przyjaciel nawrócił się podczas Ruchu Jezusa w latach 70. Wcześniej prowadził życie zgodne z nurtem hippisów – eksperymentował z narkotykami, jeździł autostopem po kraju i robił inne rzeczy typowe dla tego środowiska. Potem się nawrócił. Zaczął uczęszczać do kościoła, którego nauka była mocno oparta na Biblii i który rozumiał rzeczywistość duchowej wojny. Poszedł do koledżu biblijnego, w którym również temat walki duchowej był znany. Potem chciał zwiastować na całym świecie, poszedł więc do szkoły językowej, gdzie spotkał misjonarzy z innych religijnych środowisk, którzy z kolei nie wierzyli w duchową wojnę. Był zszokowany. Zdawało się, że ci ludzie wierzą w demony, ale na pewno nigdy nie modlili się o czyjeś uwolnienie. Byli przekonani, że jeśli ktoś chodzi do kościoła i dobrze postępuje, to Bóg się wszystkim zajmie.
Mój przyjaciel zapytał ich wprost:
– Nie wyganiacie demonów z ludzi?
A oni odpowiedzieli:
– No nie.
Następnie zadał im to, jakże logiczne, pytanie:
– Czyli zostawiacie je w środku?
Biblia jasno mówi o dwóch celach służby Jezusa. Jego misja polegała na tym, aby „szukać i zbawić to, co zginęło” (Łk 19,10), ale również by „zniszczyć dzieła diabła” (1 J 3,8). Jako pastor obserwuję takie działania diabła i jego sługusów z pierwszej ławki. Widziałem, jak zakuwają ludzi w niezdrowe nawyki, wzory destrukcyjnego zachowania i ciągi porażek. I tak, wiele z tych uzależnień, przymusów i więzów składa się z elementów fizycznych i umysłowych. Ale istnieje również jasny i prawdziwy składnik duchowy, który na pewno nie jest udziałem wyłącznie ludzi niewierzących.
Możemy być nowo narodzeni, znać Boże Słowo i nawet być powołani do pełnoetatowej służby, ale to nie oznacza, że od razu będziemy żyć w pełni wolności, za którą Jezus dla nas umarł. Tak naprawdę osiągnięcie i utrzymanie jej wymaga uwagi, wysiłku i czujności.
Jezus wykupił nas z niewoli, żebyśmy mogli cieszyć się życiem w wolności. Jednak jeśli możemy doświadczać takiego życia, logiczne wydaje się założenie, że możemy również pójść w drugą stronę i doświadczać opresji, a nawet niewoli. Możemy ponieść porażkę w kwestii życia w wolności, która do nas należy. Druga część Listu do Galatów 5,1 ostrzega nas przed tym: „Stójcie więc niezachwianie i nie poddawajcie się znowu pod jarzmo niewoli”.
Często utrudnieniem we właściwym zrozumieniu tego jest myślenie o demonach, oparte na obrazach z Hollywood. Wyobrażamy sobie dziewczynę, której głowa kręci się dookoła albo mężczyznę, który w lustrze – zamiast swojego odbicia – widzi inną twarz. Od czasu do czasu demony mogą się wyraźnie objawiać, ale ich wpływ na nasze życie jest zwykle dużo bardziej subtelny.
Kolejny problem ze zrozumieniem tego tematu może wynikać z określenia „opętany przez demona”, które znajdujemy w Ewangelii Mateusza 4,24 i Marka 1,32, a który określa ludzi uzdrowionych przez Jezusa. Oryginalne greckie słowo to daimonizomai – gdzie daimoni oznacza „demona” a zomai „bycie opętanym”. W języku angielskim „posiąść coś” oznacza zawładnąć tym. Jednak zomai, które jest dość często używane, nie do końca wskazuje własność czy posiadanie. Oznacza ono panowanie nad czymś albo zdobycie kontroli. Przykładowo w Ewangelii Łukasza 21,19 podstawa słowotwórcza dla zomai została użyta w tym wersie: „Przez wytrwałość swoją zyskacie dusze wasze”. Jezus nie mówił, że musimy posiąść swoją duszę, ponieważ ona należy do Niego. Miał na myśli raczej to, że musimy przejąć kontrolę nad swoją duszą.
Zdaję sobie sprawę, że wyrażenie „opętany przez demona” ma obecnie silny ładunek i gdy tylko się pojawia, od razu zapalają się czerwone lampki. Dlatego też pomocne może być myślenie o opętujących demonach jako o złych duchach „zdobywających władzę lub wpływ nad” ludźmi. Ten wpływ przychodzi czasami z zewnątrz, gdy kuszą ludzi do złego albo „wiercą dziurę w brzuchu” i zawstydzając z powodu grzechów, które wyznali. Wpływ demonów może pojawić się również wewnątrz. Wówczas powoduje, że ludzie działają lub myślą w określony sposób.
Niektórzy uczeni twierdzą, że chrześcijanie nie mogą być pod wpływem demonów, ponieważ zamieszkuje w nich Duch Święty. Myślą w następujący sposób: jeżeli Bóg żyje w danym człowieku, to niemożliwym jest, by jednocześnie przebywał w nim demon, czy by miał możliwość dręczenia go. Jednak Pismo Święte naucza, że Bóg jest wszechobecny. Jeżeli Bóg jest wszędzie, a demony mogą istnieć w Bożym świecie, to znaczy, że mogą również istnieć w ciele, w którym mieszka Pan. A jeśli definiujemy opętanie w oryginalnym znaczeniu, jako zdobycie kontroli nad kimś, wtedy stwierdzenie, że demoniczny wpływ może pojawić się ze środka osoby wierzącej, mieści się w biblijnych ramach.
Demon nie może posiąść chrześcijanina. Nie ma mowy. Ale czy chrześcijanin może znaleźć się pod wpływem demona albo pod jego kontrolą, nawet wewnątrz? Jak najbardziej.
Greek-English Lexicon J. Louwa i Eugene Nida’y rzuca dodatkowe światło na kwestię wpływów demonicznych: „Nie można mówić o osobie, która została opętana przez demona. Bardziej odpowiednim sformułowaniem jest osoba, która posiada demona. W innych przypadkach używa się sformułowania demon wykorzystuje osobę lub demon wydaje komuś polecenia”.
Jeden z najbardziej czytelnych biblijnych przykładów demonicznego wpływu na osobę wierzącą znajduje się w 2 Liście do Koryntian 12,7, w którym Paweł pisze: „Aby zaś nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień, dany mi został oścień dla ciała, wysłannik szatana, aby mnie policzkował - żebym się nie unosił pychą”. Zauważ, że Paweł napisał, że „posłaniec” (angelos) szatana został posłany, by być cierniem w jego „ciele” (sarki). Te słowa sugerują, że anioł szatana, znany również jako demon, dotykał jego fizycznego ciała.
Duch nowo narodzonej osoby wierzącej został ożywiony i opieczętowany przez Bożego Ducha (J 6,63; Ef 2,1-5; 1 P 3,18). Jednak zgodnie z tym, co Paweł napisał w innym miejscu, wierzący mogą żyć albo zgodnie z ciałem, albo zgodnie z Duchem Świętym. Według Listu do Efezjan 4,26-27, jeżeli wybieramy życie zgodne z ciałem (np. gdy poddajemy się gniewowi), „dajemy miejsce” diabłu, umożliwiając mu wpływanie na nas. Użyto tutaj greckiego słowa topos, które oznacza „miejsce lub położenie geograficzne, z którego on może nas kontrolować”. Słowo tłumaczy się czasami również jako „punkt oparcia”.
Bez względu na to, skąd pojawia się demoniczny wpływ – z zewnątrz czy wewnątrz – zawsze mamy być gorliwi. W obliczu tych zagadnień nie wolno nam popadać w szaleństwo ani tracić rozsądku. Musimy zachować zdrową równowagę pomiędzy tymi ekstremami, reagując na te hordy i demoniczne duchy z autorytetem i pomagając innym rozpoznać oraz zaakceptować własną odpowiedzialność za życiowe decyzje.
Jeżeli chcemy wzrastać jako chrześcijanie, musimy w to zaangażować oba słowa na u. Potrzebujemy zarówno uwolnienia jak i uczniostwa. Pastor Hayford mówi: „Nie możesz nauczać demona, ani nie możesz pozbyć się ciała!”. Uczniostwo i uwolnienie muszą iść ramię w ramię.
Dobre wieści przed nami
W jaki sposób ktoś zaczyna podlegać wpływom demonów?
W Ewangelii Jana 10,1 Jezus powiedział: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto nie wchodzi do owczarni przez bramę, ale wdziera się inną drogą, ten jest złodziejem i rozbójnikiem”. Owczarnia to miejsce, w którym znajdują się owce, ludzie wierzący. Diabeł przychodzi kraść, zabijać i niszczyć (w. 10), ale nie może dostać się przez drzwi. Próbuje zatem w inny sposób. I będzie to robił wszelkimi dostępnymi środkami.
Powiedzmy, że którejś nocy leżysz w swojej sypialni na piętrze i słyszysz dzwonek do drzwi. Schodzisz na dół i przez dziurkę od klucza widzisz, że po drugiej stronie stoi złodziej. Wyraźnie widać, że to on. Na twarzy ma kominiarkę z dziurami na oczy i nos. W ręku trzyma broń, która jest zwrócona prosto w twoje drzwi. Ma również pusty worek, który niewątpliwie chce wypełnić łupami. Być może trzyma nawet wielką tabliczkę, na której widnieje napis: „Niebezpieczeństwo! Jestem włamywaczem. Zamierzam cię skrzywdzić”.
Co byś zrobił?
Cóż, niewątpliwie zabarykadowałbyś drzwi. Wezwałbyś pomoc. Zadzwoniłbyś na policję, a potem pobiegł na górę i chwycił kij baseballowy, który trzymasz pod łóżkiem, na wypadek najgorszego.
Czego byś nie zrobił? To jest raczej jasne, prawda?
Nie uchyliłbyś drzwi, żeby przyjrzeć się włamywaczowi. Nie pogadałbyś z nim, żeby poznać jego złe sposoby działania. Nie podałbyś mu ręki, a już na pewno nie zaprosiłbyś go do środka, żeby mógł usiąść na chwilę w salonie i dobrze się poczuć.
Wiesz co? Właśnie tak zachowuje się zbyt wielu ludzi w przypadku demonicznego złodzieja, czekającego pod ich drzwiami. Zamiast stawić mu opór (Jk 4,7), oni uchylają drzwi i nieodwracalnie zapraszają do środka.
Załóżmy, że jakaś chrześcijanka pije za dużo alkoholu i się upija. Potem wsiada do auta, rusza i powoduje wypadek, który kończy się śmiercią jakiegoś człowieka. Czy alkohol ma tę kobietę w swoim posiadaniu? Nie, ona nadal jest osobą wierzącą. Nadal należy do Boga. Ale z całą pewnością była pod wpływem tego alkoholu. On sprawił, że zrobiła coś całkowicie niezgodnego ze swoim charakterem. Zraniła ludzi. Zraniła samą siebie. Gdy spożyła za dużo alkoholu, otworzyła drzwi złu, które na nią wpłynęło.
Albo wyobraźmy sobie mężczyznę, który ogląda pornografię. Właśnie otworzył drzwi wrogowi, a ten wśliznął się do środka. Nie zapanuje nad tym człowiekiem, ale będzie miał na niego wpływ. Ów mężczyzna na co dzień jest dobrym mężem i ojcem. Ale pod naciskiem wroga może zacząć robić coś kompletnie wbrew sobie, co zaszokuje jego samego i wszystkich wokół.
Być może teraz zacząłeś się martwić, że ty również masz problem z duchowym uciskiem. Jeżeli tak jest, nie chcę, żebyś czuł z tego powodu winę czy wstyd. Nie chcę nawet, żebyś czuł strach. Dobra wiadomość jest taka, że możesz być wolny. Szatan będzie próbował przekonać cię do myślenia, że tego uwolnienia mogą doświadczyć tylko inni ludzie, ty sam nie. Będzie sugerował, że bardzo zgrzeszyłeś albo jesteś słaby. Ale to wszystko jest kłamstwem. Szatan nie ma mocy, by cię powstrzymać przed przyjściem do Jezusa.
Być może w pewnej sferze swojego życia pozwoliłeś złu zbudować twierdzę, ale Jezus zawsze pokaże drogę do uwolnienia.
Na następnych stronach przyjrzymy się bliżej temu, w jaki sposób możemy stać się wolni i co to tak naprawdę oznacza, ale zacznijmy teraz – od prawd, które omówiliśmy w tym rozdziale. Tak, demony istnieją. Tak, one naprawdę mogą na nas wpływać, kontrolować nas, uciskać i posiąść. Ale jest dobra wiadomość: Jezus naprawdę uwalnia ludzi!
W Ewangelii Łukasza 10,17 Jezus posyła siedemdziesięciu dwóch uczniów, by zwiastowali ludziom. Uczniowie wracają podekscytowani z następującą wiadomością: „Panie, przez wzgląd na Twoje imię, nawet złe duchy nam się poddają”.
Jezus nie jest zaskoczony. Wręcz przeciwnie, odpowiada im: „Widziałem szatana, spadającego z nieba jak błyskawica. Oto dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach, i po całej potędze przeciwnika, a nic wam nie zaszkodzi” (w. 18-19). Jezus nie zachęca swoich uczniów, żeby afiszowali się ze swoją duchową zdolnością do stąpania po wężach czy innych jadowitych stworzeniach. Odnosi się do ich raportu o demonach. Poprzez służbę Jezusa demony stały się posłusznymi, poddanymi sługami.
Chrystus nie kończy w tym miejscu. Dodaje: „Jednak nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie” (w. 20). To ma być zawsze główny punkt wszelkich duchowych dyskusji: Jezus daje wolność i życie.
I tak chciałbym zakończyć ten rozdział – na Jezusie. On jest zawsze Tym, którego chcemy wychwalać. On jest zawsze Tym, który otrzymuje wszelką chwałę.
Pozwolisz, żebym się o ciebie pomodlił? Bóg nie jest ograniczony czasem, przestrzenią czy kartkami tej książki. Pisząc te słowa, modlę się o ciebie. Modlę się, żebyś, jeśli masz problem z tymi kwestiami, zrozumiał, że wolność jest ci dana przez Jezusa. On zawsze się o ciebie troszczy. On zawsze cię kocha. Jego ramiona zawsze są dla ciebie szeroko otwarte.
Pomódl się ze mną tymi słowami:
Panie, jesteś wspaniały. W Tobie jest wszelka moc i władza. Potrzebuję uwolnienia. Jestem uciśniony. Jestem zniewolony i chcę przestać szukać wymówek. Nie chcę się tego lękać. Panie, w imię Jezusa Chrystusa, proszę, uwolnij mnie. Amen.
Pamiętam, że gdy po raz pierwszy zrozumiałem, że jestem zniewolony, bardzo się zaniepokoiłem. Ale im więcej o tym myślałem i im częściej czytałem Boże Słowo, tym więcej było we mnie nadziei, ponieważ zrozumiałem, że mogę być wolny.
Oto obietnica z Bożego Słowa: „Jeżeli więc Syn was wyzwoli, wówczas będziecie rzeczywiście wolni” (J 8,36). To dla nas świetna wiadomość. Ale to jest proces, a my musimy zamknąć przed złem okna i drzwi naszego domu. W następnym rozdziale powiem więcej na temat tego, jak to zrobić.
Pytania do rozważania lub dyskusji w grupie:
1. 1. Demony są realne. Pismo Święte mówi, że ich istnienie jest prawdą – tak samo dla nas dziś, jak i dla ludzi z czasów biblijnych. Czego, gdy dorastałeś, byłeś uczony jeśli chodzi o rzeczy ponadnaturalne? Czy środowisko, z którego się wywodzisz, kazało ci wierzyć, że demony nie istnieją? Czy może dorastałeś w kulturze przesądów, która nie tylko wierzyła w demony, ale również bała się ich? Wyjaśnij.
2. 2. Co może świadczyć o tym, że ktoś znajduje się pod wpływem demonów?
3. 3. Czy kiedykolwiek zostałeś uwolniony od wpływu zła? Czy było to natychmiastowe uzdrowienie, czy też stanowiło Boży proces? Wyjaśnij.
4. 4. Przeczytaj ponownie 1 List Jana 4,4. Jaką kluczową prawdę, płynącą z tego wersetu, powinieneś zapamiętać?
5. 5. Poproś Boga, żeby pokazał ci, czy w twoim życiu jest taka sfera, w której szczególnie pragnie obdarzyć cię wolnością.
więcej..