Prawo do samoobrony jako środek zwalczania terroryzmu międzynarodowego - ebook
Prawo do samoobrony jako środek zwalczania terroryzmu międzynarodowego - ebook
We współczesnej polskiej nauce prawa międzynarodowego można wymienić zaledwie kilka opracowań monograficznych dotyczących prawnych aspektów użycia siły zbrojnej. Recenzowana praca zmieni z pewnością ten stan rzeczy. […] Poziom analiz składających się na recenzowaną książkę jest bez wątpienia wysoki. Rzadko w polskiej literaturze prawa międzynarodowego mamy do czynienia z pracami prezentującymi autorską wizję par excellence. Tak jest w tym przypadku. Uwagi Autora są dobrze osadzone w szeroko wykorzystanym orzecznictwie i w krytycznie uwzględnionej obszernej, głównie angielskojęzycznej, literaturze przedmiotu. Największą zaletą książki jest właśnie krytyczny stosunek zarówno do orzecznictwa, zwłaszcza Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości, jak i wobec poglądów doktryny.
Dr hab. Roman Kwiecień, prof. UMCS
Spis treści
Kategoria: | Europejskie |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7641-914-5 |
Rozmiar pliku: | 675 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
AJIL – American Journal of International Law
Dz.U. – Dziennik Ustaw
EJIL – European Journal of International Law
ETPC – Europejski Trybunał Praw Człowieka
ICLQ – International and Comparative Law Quarterly
KNZ – Karta Narodów Zjednoczonych
KPM – Komisja Prawa Międzynarodowego
LNTS – League of Nations Treaty Series
MPEPIL – Max Planck Encyclopedia of Public International Law
MTK – Międzynarodowy Trybunał Karny
MTS – Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości
ONZ – Organizacja Narodów Zjednoczonych
Pakt B.-K. – Pakt Brianda-Kelloga
Pakt LN – Pakt Ligi Narodów
RB ONZ – Rada Bezpieczeństwa ONZ
UN Doc. – United Nations Document
UNTS – United Nations Treaty Series
ZaöRV – Zeitschrift für ausländisches öffentliches Recht und Völkerrecht
ZO ONZ – Zgromadzenie Ogólne ONZ
YbUN – Yearbook of the United NationsOd autora
Niniejsza praca jest wynikiem kilkuletnich badań prowadzonych w ramach Zakładu Prawa Międzynarodowego Publicznego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Na rezultat prowadzonych badań istotny wpływ miało uzyskanie stypendium Fundacji im. Alexandra von Humboldta, które umożliwiło mi odbycie w roku akademickim 2007/2008 rocznego stażu w niemieckim Max-Planck-Institut für ausländisches öffentliches Recht und Völkerrecht w Heidelbergu, jak również dwumiesięcznego stypendium samego Max-Planck-Institut, które pozwoliło mi na ponowny pobyt badawczy w Heidelbergu w 2010 r.
Do prowadzonych badań przyczyniła się również zagraniczna kwerenda biblioteczna odbyta w ramach projektu badawczego realizowanego przez Instytut Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk finansowany ze środków na naukę w latach 2006–2009 jako projekt badawczy 1H02A 036 30.
Praca uwzględnia stan prawny i faktyczny na dzień 1 marca 2013 r.Rozdział 2. Ramy normatywne prawa do samoobrony
2.1. Samoobrona w dobie przed Kartą Narodów Zjednoczonych
Jak ujął to Roberto Ago, jeśli samoobrona ma być rozumiana – jak to ma miejsce we współczesnym prawie międzynarodowym – jako nadzwyczajna przesłanka wyłączająca bezprawność działania niezgodnego z ogólnym zakazem użycia siły zbrojnej, nie można doszukiwać się jej w porządku prawnym, który takiego zakazu nie formułuje¹⁰¹. Dlatego też ścisłej genezy instytucji samoobrony we współczesnym rozumieniu należy się doszukiwać dopiero w okresie, w którym rozpoczął się w prawie międzynarodowym proces odchodzenia od definiowania wojny jako dopuszczalnego środka rozwiązywania sporów i jej delegalizacji. Proces ten rozpoczął się dopiero w pierwszej połowie XX w., a szczególnego znaczenia zaczął nabierać w okresie międzywojennym, w którym po raz pierwszy w historii doszło do delegalizacji wojny mocą postanowień Układu ogólnego w sprawie wyrzeczenia się wojny jako instrumentu polityki narodowej z 1928 r., zwanego powszechnie Paktem Brianda-Kelloga (dalej Pakt B.-K.)¹⁰².
Koncepcja samoobrony jako uzasadnienie odwołania się do użycia siły zbrojnej znana była oczywiście dużo wcześniej, a jej początków można doszukiwać się już w starożytności¹⁰³, a następnie w średniowieczu. W średniowieczu szczególne znaczenie ma w tym kontekście wykształcona na bazie filozofii chrześcijańskiej – ale czerpiąca też z myśli starożytnej, zwłaszcza Cycerona – prawno-naturalna koncepcja wojny sprawiedliwej. Samoobrona była jednak wówczas rozumiana zasadniczo odmiennie niż współcześnie, gdyż służyła nie tyle samej legalizacji działań o charakterze zbrojnym, lecz powołanie jej miało dominujący wymiar etyczny i teologiczny¹⁰⁴. Z drugiej strony, trzeba zauważyć, że to właśnie na gruncie doktryny wojny sprawiedliwej argumenty etyczne i teologiczne przenikały się z argumentacją prawną i nie jest przypadkiem, że za pierwsze dzieła poświęcone prawu narodów uznaje się właśnie prace poświęcone stosowaniu siły zbrojnej¹⁰⁵. Jak ujął to Roman Kwiecień „w ramach klasycznej tradycji wojny sprawiedliwej, wojny podejmowane z pobudek etycznych stanowiły swoiste archetypy wojen prawomocnych”¹⁰⁶.
Nie należy jednak – co trafnie podkreśla Stephen C. Neff – utożsamiać pojęcia wojny sprawiedliwej z wojną o charakterze obronnym. Iusta causa, czyli słuszna przyczyna, która stanowiła jedno z pięciu kryteriów średniowiecznej koncepcji wojny sprawiedliwej¹⁰⁷, była bowiem rozumiana bardzo szeroko i obejmowała także działania o charakterze zaczepnym, o ile służyły one podstawowemu celowi, czyli zwalczaniu zła i obronie dobra – tylko w tym najszerszym sensie można mówić o jej obronnym charakterze¹⁰⁸. W omawianym okresie historycznym charakter wojny pomiędzy dwoma państwami był więc rozstrzygany na podstawie kryterium słusznej przyczyny (lub jej braku), a nie prawie do samoobrony przed bezprawnym atakiem¹⁰⁹. W tym kontekście wyraźnie widać, że wojna obronna jawiła się jako instytucja o istotnie odmiennym charakterze od wojny sprawiedliwej, czy też ściślej – jedynie jako możliwy element definiowania wojny sprawiedliwej¹¹⁰.
Podkreślenia wymaga też podział średniowiecznych wojen na toczące się między ówczesnymi państwami i określane jako wojny publiczne oraz – nader powszechne wówczas – wojny prywatne. O ile odniesienie do wojny obronnej dotyczyło tej pierwszej kategorii, o tyle bezpośrednie powoływanie samoobrony, jako naturalnego prawa każdego do odparcia siły siłą, charakterystyczne było przede wszystkim w kontekście wojen prywatnych. W konsekwencji samoobrona miała w takim rozumieniu istotnie węższy charakter, sprowadzony zasadniczo do prawa odparcia rzeczywistej napaści.
Takie ujmowanie samoobrony typowe było – przynajmniej do pewnego stopnia – także dla polskiej XV-wiecznej szkoły prawa wojny. Cechą charakterystyczną, która przyczyniła się do jej oryginalności, było podkreślanie przez jej współtwórców, zarówno przez Stanisława ze Skarbimierza, jak i przez Pawła Włodkowica, szczególnej roli pokoju. Roman Kwiecień, komentując kazanie De bellis iustis Stanisława ze Skarbimierza, zauważa, że dla jego autora „to zachowanie pokoju, a nie status prawny i religijny sprzymierzonych, stanowi wartość naczelną, pozwalającą na kwalifikację wojen jako sprawiedliwych bądź niesprawiedliwych i tym samym jako prawnych i bezprawnych”¹¹¹. Nacisk na zachowanie pokoju był ściśle powiązany z zawężającym interpretowaniem słusznej przyczyny i formułowaniem wysoce wówczas nowatorskiego postulatu zakazu wszczynania wojen w celu zbrojnego nawracania pogan i niszczenia ich państw. W takim zawężającym ujęciu słusznej przyczyny wzrasta niewątpliwie znaczenie samoobrony, jako niebudzącego wątpliwości uzasadnienia wojny.
Na szczególna uwagę zasługuje kazanie De bellis iustis Stanisława ze Skarbimierza, które stanowi spójny wykład wojny sprawiedliwej opracowany na początku XV wieku¹¹². Bezpośrednio do samoobrony odnosi się autor ten w kazaniu dwukrotnie: w paragrafie 12. i w paragrafie 19. Rozdzielenie tych fragmentów, niewątpliwie zakłócające spójność wywodu, Ludwik Ehrlich przypisuje pomyłce kopisty¹¹³. Nie sposób nie zauważyć, że w kontekście całości wykładu kwestia samoobrony, ujęta w dwóch zwięzłych paragrafach, stanowi problem istotny, ale zdecydowanie nie pierwszoplanowy i niebudzący większych kontrowersji. W paragrafie 12. Stanisław ze Skarbimierza przywołuje za wcześniejszymi autorami – przede wszystkim za Wilhelmem z Rennes, znanym glosatorem Rajmunda z Penjafort – wywodzącą się z prawa rzymskiego zasadę, „że każdemu wolno z mocy prawa przyrodzonego siłę siłą niezwłocznie odeprzeć z zastrzeżeniem bezwinnej ostrożności”¹¹⁴. Dopuszczalne jest to bez należytego upoważnienia monarchy lub kościoła. Kwestia braku upoważnienia jest rozwinięta z odniesieniem do prawa rzymskiego w paragrafie 19. kazania. Ujęcie takie jest widoczne również u Pawła Włodkowica, który w dziele Ad Episcopum Cracoviensem z 1432 r. pisze, między innymi, że „igdy bowiem nie jest pozwolone przez prawo, aby wojna mogła nastąpić z własnej mocy, chyba gdy się odpiera siłę siłą z zastrzeżeniem bezwinnej ostrożności”¹¹⁵. Dalsza część paragrafu 12. kazania kanonika wawelskiego dotyczy natomiast rozumienia niezwłoczności odparcia napaści. Formułuje on w tym kontekście postulat szerokiego – jak zauważa Ludwik Ehrlich, szerszego niż autorzy wcześniejsi¹¹⁶ – rozumienia tego pojęcia, zgodnie z którym jeśli zaatakowany „nie może natychmiast zgromadzić wojska, dopiero po miesiącu lub dwóch, lub więcej, aby w ten sposób uwolnić grody czy odebrać łup, będzie się uważało, że niezwłocznie się broni czy chroni”¹¹⁷.
Jak łatwo zauważyć, powyższe postulaty czytane z dzisiejszej perspektywy pobrzmiewają zaskakująco aktualnie, czy to odnośnie do współczesnego ujmowania prawa do samoobrony jako użycia siły dopuszczalnego pomimo braku autoryzacji RB ONZ, czy też odnośnie do współczesnego ujmowania wymogu natychmiastowości użycia siły w samoobronie. Należy jednak pamiętać – na co wskazuje też cytowany wyżej fragment – że ówczesne rozumienie samoobrony rozciągało się nie tylko na samo odparcie ataku, ale również na odebranie łupu, czy nawet na pomszczenie napaści¹¹⁸, choć akurat w tej ostatniej kwestii Stanisław ze Skarbimierza zdaje się zachowywać daleko idącą powściągliwość.
W poglądach krakowskich uczonych uwidacznia się też problem nieostrego podziału na wojny publiczne i wojny prywatne. Za Ludwikiem Ehrlichem przyjmuje się dość powszechnie, że w kazaniu De bellis iustis Stanisław ze Skarbimierza rozumie wojnę jako wojnę publiczną a nie wojnę prywatną¹¹⁹. Wskazywać na to mogą, między innymi, przekształcenia w powoływanych w paragrafie 12. poglądach Wilhelma z Rennes. O ile ten ostatni wyraźnie odnosi się do wojen prywatnych, używając słowa „szlachcic”, o tyle słowo to jest konsekwentnie zastępowane przez Stanisława ze Skarbimierza słowami „król” lub „monarcha” albo w ogóle pomijane¹²⁰. Wydaje się jednak, że o ile krakowski uczony niewątpliwe koncentrował się na problematyce wojen publicznych, o tyle nie był w stanie pominąć problematyki wojen prywatnych, choć były one ówcześnie zjawiskiem zdecydowanie bardziej powszechnym na zachodzie Europy niż w Polsce. Świadczyć o tym zdaje się pierwsze zdanie paragrafu 12. kazania („Może też ktoś, dla odzyskania własności i obrony ojczyzny, wszcząć wojnę bez upoważnienia monarchy czy kościoła”¹²¹). W ten sam sposób tłumaczyć można odwołujący się do prawa rzymskiego paragraf 19. kazania, gdzie również mowa jest o prawie każdego do obrony bez upoważnienia ze strony monarchy lub kościoła i o przyrodzonym prawie, „aby każdy zachowywał siebie przy życiu, a siłę lub gwałt jak może odciskał i przeciwdziałał (im)”¹²².
Podział na wojny publiczne i wojny prywatne utrzymał się także w następnych stuleciach i jego uwzględnianie charakterystyczne jest na przykład dla czołowych przedstawicieli początku ery nowożytnej: Alberico Gentiliego i Hugo Grocjusza¹²³. Rekonstruując, między innymi, ich poglądy, Stephen C. Neff wskazuje na cztery podstawowe różnice pomiędzy wojną obronną a samoobroną: po pierwsze, wojna obronna była prerogatywą państw, a samoobrona prawem osób prywatnych; po drugie, wojna obronna miała zdecydowanie szerszy charakter i w przeciwieństwie do samoobrony mogła obejmować działania prewencyjne; po trzecie, samoobrona była ograniczona jedynie do odparcia samego ataku, podczas gdy wojna obronna mogła mieć dalej idący charakter; po czwarte wreszcie, do wojny obronnej w przeciwieństwie do samoobrony stosował się formalny wymóg jej wypowiedzenia¹²⁴. Powyższe rozróżnienie na wojnę obronną i samoobronę, które do pewnego stopnia jest obecne także w późniejszej refleksji filozoficznej i prawnej¹²⁵, pozwala na ściślejsze zrozumienie genezy współczesnej konstrukcji prawa do samoobrony. Konstrukcji tej jest niewątpliwie znacznie bliżej, nie tylko terminologicznie, do drugiej z wymienionych tradycji. W tym kontekście widać też wyraźnie nowatorstwo omówionego wyżej podejścia Stanisława ze Skarbimierza, który sprowadzał pojęcie samoobrony w istotnym stopniu – choć, jak zaznaczono wyżej, nie wyłącznie – do publicznej wojny obronnej.
Akceptacja znaczenia wojny w stosunkach międzynarodowych i jej prawne uznanie narastało od XVII w., poprzez wiek XVIII, żeby osiągnąć swój szczyt w wieku XIX, kiedy wojna stała się jedną z instytucji prawa międzynarodowego¹²⁶. W konsekwencji tego stanu rzeczy prawne ujęcie samoobrony jako przesłanki legalizacji odwołania się do użycia siły zbrojnej nie miało istotnego znaczenia. Stan ten zaczął się zmieniać – jak zaznaczono na wstępie niniejszego rozdziału – dopiero z rozpoczęciem procesu delegalizacji wojny, który nabrał istotnego znaczenia w okresie międzywojennym. To właśnie wtedy prawo do samoobrony zaczyna być konstruowane jako przesłanka wyłączająca bezprawność użycia siły zbrojnej.
Przed odniesieniem się do okresu przedwojennego warto jednak zatrzymać się nad jednym dziewiętnastowiecznym przypadkiem: incydentem parowca Caroline z 1837 r. Stał się on bowiem punktem odniesienia w kształtowaniu się prawa do samoobrony nie tylko w okresie międzywojennym, ale pozostaje takim do dnia dzisiejszego, zyskując miano swoistego casus classicus prawa do samoobrony. Mianem tym określił incydent parowca Caroline Robert Jennings w szeroko powoływanym do dnia dzisiejszego artykule z roku 1938¹²⁷.
Incydent związany był z kanadyjską zbrojną rebelią przeciwko panowaniu brytyjskiemu, która rozpoczęła się w 1837 roku¹²⁸. Grupy powstańców kanadyjskich przekraczały granice kanadyjsko-amerykańską, szukając schronienia i korzystając z nieformalnego wsparcia ludności amerykańskiej. Rząd amerykański zachowywał neutralność, choć faktycznie nie był w stanie przeciwdziałać powszechnie udzielanemu rebelii wsparciu. W dniu 13 grudnia 1837 r. znacząca grupa rebeliantów opanowała brytyjską wyspę Naval leżącą na granicznej rzece Niagara, nieopodal słynnego wodospadu o tej samej nazwie. Wyspa ta była w założeniu bazą wypadową do ataków na lądowe terytorium brytyjskiej Kanady. Atakowano z niej także brytyjskie jednostki przepływające nieopodal. Rebelianci wynajęli niewielki parowiec o nazwie Caroline, który wykorzystywali do zaopatrywania się w broń, amunicję i do transportu ochotników z terytorium amerykańskiego. Parowiec ten został zniszczony w nocy 29 grudnia 1837 r. przez ekspedycję brytyjską, kiedy cumował w porcie po amerykańskiej stronie granicy. Incydent ten wywołał zdecydowany protest rządu amerykańskiego zarzucającego Brytyjczykom naruszenie amerykańskiego terytorium i zapoczątkował następnie długotrwałą wymianę korespondencji dyplomatycznej pomiędzy stroną amerykańską a brytyjską. Do eskalacji sporu doszło na skutek zatrzymania przez władze amerykańskie w 1840 r. na terytorium Stanów Zjednoczonych Alexandra McLeoda, podwładnego rządu brytyjskiego, podejrzanego o udział w ekspedycji¹²⁹. Od samego początku sporu dotyczącego zniszczenia parowca Caroline strona brytyjska powoływała się przede wszystkim na – łącznie wówczas rozumiane – działanie w samoobronie (self-defence) i w celu zapewnienia przetrwania (self-preservation)¹³⁰. Ta argumentacja doprowadziła do sformułowania przez amerykańskiego sekretarza stanu Daniela Webstera odpowiedzi, która przeszła do historii jako „formuła Webstera” albo „doktryna Caroline”. Daniel Webster użył sformułowania, że aby skutecznie powoływać się na przedstawioną argumentację, rząd brytyjski musi „wykazać konieczność samoobrony, natychmiastowej, nieodpartej, nie pozostawiającej wyboru środka, ani chwili na zastanowienie” („to show a necessity of self-defense, instant, overwhelming, leaving no choice of means, and no moment for deliberation”) i dalej, że „działanie, uzasadnione koniecznością samoobrony, musi być ograniczone przez tę konieczność i jednoznacznie się w niej mieścić” („the act, justified by the necessity of self-defense, must be limited by that necessity, and kept clearly within it”)¹³¹.
Formułę Webstera, zgodnie z którą prawo do samoobrony pozostaje ograniczone warunkami natychmiastowości, konieczności i proporcjonalności dość powszechnie uznano za odzwierciedlenie uregulowania prawa do samoobrony w normie zwyczajowej. Podejście takie było i jest typowe zarówno w dobie Ligi Narodów, jak i pod rządami Karty Narodów Zjednoczonych. Także współcześnie, wobec wyzwań XXI wieku, formuła Webstera jest konsekwentnie przywoływana¹³². Niewątpliwie automatyczne powoływanie formuły Webstera jako odzwierciedlenia współcześnie obowiązującej normy zwyczajowej jest daleko idącym uproszczeniem. Było to zresztą przedmiotem gruntownej krytyki w literaturze¹³³. Należy zgodzić się z opinią, że w pierwszej połowie XIX wieku – w zupełnie odmiennym stanie prawnym, szeroko dopuszczającym odwołanie się do wojny w stosunkach między państwami – formuła Webstera nie odzwierciedlała ówcześnie obowiązującej normy zwyczajowej, ani też, jako odizolowany incydent, takiej normy nie tworzyła. Nie powinno to jednak prowadzić do zanegowania jej znaczenia dla współcześnie kształtowanego zakresu prawa do samoobrony, jak czynią to cytowani autorzy¹³⁴. W tym zakresie ograniczenia prawa do samoobrony warunkami zawartymi w formule Webstera pozostają niezwykle adekwatne, ale też prowadzą do istotnych sporów o ich zakres i o odniesienie ich do określonych sytuacji, w których może mieć zastosowanie prawo do samoobrony. Rację ma więc James A. Green, stwierdzając, że z dzisiejszej perspektywy nie ma znaczenia status prawny, jaki miała formuła Webstera w czasie kiedy została sformułowana, czy w okresach następnych. Kwestią zasadniczą pozostaje określenie statusu formuły Webstera dzisiaj, wobec obowiązującego stanu prawnego i w świetle współczesnej praktyki państw¹³⁵. Inaczej mówiąc, należy odpowiedzieć na pytanie w jakim stopniu i w jakim kontekście postulowane przez Webstera ograniczenia prawa do samoobrony są współcześnie zasadne – to bowiem, że zasadne są nie może budzić żadnych wątpliwości. Próba odpowiedzi na tak postawione pytanie będzie konsekwentnie podejmowana w dalszych częściach niniejszego opracowania.
Incydent parowca Caroline jest też niezwykle istotny z perspektywy podejmowania problemu będącego głównym tematem niniejszej pracy, tj. kwestii dopuszczalności zastosowania prawa do samoobrony wobec aktorów niepaństwowych. Zbrojna akcja sił brytyjskich skierowana była bowiem nie przeciwko innemu państwu, w tym wypadku Stanom Zjednoczonym, lecz przeciwko rebeliantom. Doszło do niej jednak na terytorium innego państwa, gdzie rebelianci otrzymywali wymierną pomoc w walce oraz schronienie. Działo się tak pomimo oficjalnie deklarowanej neutralności Stanów Zjednoczonych, których władze nie były jednak w stanie nieformalnemu wsparciu rebeliantów skutecznie przeciwdziałać. Jest to więc modelowy przykład sytuacji, z którą mamy do czynienia także współcześnie, zwłaszcza w kontekście zagrożenia międzynarodowym terroryzmem.
Co więcej, należy zwrócić uwagę, że użycie siły przez Brytyjczyków nie stanowiło typowego odparcia mającej miejsce napaści zbrojnej. Było to raczej działanie w celu uniemożliwienia prowadzenia przez rebeliantów działań zaczepnych i zorganizowania napaści zbrojnej na dużą skalę w przyszłości. Mamy tu więc do czynienia z niezwykle istotnym współcześnie dylematem dotyczącym zakresu dopuszczalnej samoobrony uprzedzającej/prewencyjnej. Incydent parowca Caroline uwypukla w jaskrawy sposób połączenie problemu dopuszczalności działań w samoobronie przeciwko aktorom niepaństwowym z kwestią uprzedzającego/prewencyjnego charakteru takich działań. Ten drugi problem wynika z samej istoty działań zbrojnych aktorów niepaństwowych, najczęściej nie prowadzących konwencjonalnie zorganizowanych działań zbrojnych, lecz atakujących – co zwłaszcza typowe jest dla zjawiska współczesnego międzynarodowego terroryzmu – znienacka i w znaczących odstępach czasowych.
Wszystkie wymienione wyżej aspekty każą uwzględnić incydent parowca Caroline i sformułowaną w jego kontekście formułę Webstera jako istotny punkt odniesienia w rozważaniach nad dzisiejszym stanem prawnym regulującym dopuszczalność powołania prawa do samoobrony przeciwko aktorom niepaństwowym.
Jak zaznaczono na początku niniejszego rozdziału, ścisłej genezy instytucji samoobrony we współczesnym rozumieniu należy się doszukiwać dopiero w okresie, w którym rozpoczął się proces delegalizacji wojny w prawie międzynarodowym. Początki tego procesu sięgają przełomu XIX i XX wieku, lecz postępuje on bardzo wolno. Przyspieszenia nabiera dopiero po zakończeniu I wojny światowej na skutek związanych z nią traumatycznych doświadczeń. Wtedy to właśnie gwałtownie rośnie rola instytucji samoobrony. W ocenie Stephena C. Neffa „one of the most significant, but least noticed, developments of the interwar period was to bring self-defence, in the narrow sense of warding off an attack, into the law of interstate relations in a significant way for the first time”¹³⁶.
Pierwszym istotnym ograniczeniem dopuszczalności odwołania się do wojny wprowadzonym po I wojnie światowej było sformułowane w Pakcie Ligi Narodów (dalej: Pakt LN) uwarunkowanie legalności wojny od wcześniejszego wykorzystania procedury rozwiązywania sporów na podstawie Paktu LN. Było to więc ograniczenie czysto formalne i pojęcie wojny nadal było rozumiane w dziewiętnastowiecznym znaczeniu dopuszczalnego środka rozwiązywania sporów międzynarodowych¹³⁷, a odwołanie się do wojny po bezskutecznym wykorzystaniu przewidzianej procedury pozostawało legalne. Nie może więc dziwić, że Pakt LN w żaden sposób nie odwoływał się do pojęcia samoobrony.
Sytuacja zmienia się diametralnie w momencie przyjęcia w 1928 r. Paktu B.-K., który po raz pierwszy zdelegalizował wojnę w prawie międzynarodowym. Takie ujęcie doprowadziło do diametralnego wzrostu znaczenia pojęcia samoobrony. Nie stanowiła ona bowiem zakazanej wojny i w konsekwencji działanie w samoobronnie było równoznaczne z działaniem legalnym. Takie ujęcie widoczne jest zwłaszcza w kontekście artykułowania stanowisk państw w procesie negocjacyjnym prowadzącym do przyjęcia Paktu B.-K. O ile bowiem sam Pakt B.-K. żadnego odniesienia do pojęcia samoobrony nie zawierał, o tyle państwa negocjujące wyraźnie wyrażały swoje zgodne stanowiska, że podjęcie działań zbrojnych w samoobronie jest przyrodzonym prawem każdego państwa i nie stanowi wojny w rozumieniu Paktu B.-K.¹³⁸ Charakterystyczne było w tym względzie stanowisko Polski wyrażone w nocie z dnia 17 lipca 1928 r. stanowiącej odpowiedź na zawierającą projekt Paktu B.-K. notę amerykańską z dnia 23 czerwca 1923 r. W nocie z 1928 r., w której rząd polski akceptował projekt i wyrażał gotowość podpisania paktu, zawarto trzy uwagi interpretacyjne. Zgodnie z jedną z nich, Pakt B.-K. w żaden sposób nie naruszał przyrodzonego każdemu państwu prawa do „uprawnionej obrony”¹³⁹. Natomiast o braku odniesienia w Pakcie B.-K. do prawa do samoobrony zadecydowało konsekwentne stanowisko amerykańskie, zgodnie z którym pojęcie to nastręczało poważne problemy w odniesieniu do sformułowania jego precyzyjnej definicji legalnej¹⁴⁰.
Znaczenie Paktu B.-K. jest niewątpliwie przełomowe – także ze względu na uzyskanie przez ten dokument powszechnego zakresu stosowania¹⁴¹. Niemniej jednak trzeba zauważyć, że przejawem omawianego ujęcia prawa do samoobrony były już – wcześniejsze od Paktu B.-K. – traktaty lokareńskie¹⁴², a konkretnie Traktat o gwarancjach wzajemnych zawarty w dniu 16 października 1925 r. przez Niemcy, Belgię, Francję, Wielką Brytanię i Włochy¹⁴³. Zgodnie z jego art. 2 Niemcy i Belgia oraz Niemcy i Francja zobowiązały się we wzajemnych stosunkach nie wszczynać napaści, nie dokonywać inwazji ani nie uciekać się do wojny. Równocześnie jednak art. 2 stanowił także, że zobowiązanie powyższe nie rozciąga się na wykonania prawa do „uprawnionej obrony”. Na analogicznej konstrukcji oparty był też przyjęty w ramach Ligi Narodów tzw. Protokół genewski z 1924 r. dotyczący pokojowego rozstrzygania sporów międzynarodowych¹⁴⁴, który jednak nigdy nie wszedł w życie. Dokument ten nie posługiwał się co prawda pojęciem samoobrony, lecz stanowił, że wyjątkiem od nałożonego zobowiązania do powstrzymania się od wszczynania wojny pozostaje „przeciwstawienie się aktom agresji”¹⁴⁵. Podobne ujęcie można znaleźć także w dwustronnych umowach zawieranych w tym czasie¹⁴⁶.
W omawianym okresie zarysowuje się też wyraźne prawne przeciwstawianie samoobrony i agresji¹⁴⁷, która to relacja pozostaje kluczową do dnia dzisiejszego. Państwo, które indywidualnie używa siły zbrojnej działa w samoobronie lub dopuszcza się aktu agresji. Współcześnie tertium non datur. Natomiast w okresie międzywojennym istniały dwie opcje, aby państwo, które jednostronnie użyło siły zbrojnej, mogło wykazać działanie zgodne z prawem (tym samym unikając możliwości zastosowania wobec niego sankcji na podstawie Paktu LN i nie naruszając zobowiązań wynikających z Paktu B.-K.). Alternatywą powołania się na prawo do samoobrony pozostawała jeszcze możliwość odwołania się do – zasadniczo niedopuszczalnych współcześnie – instytucji represaliów zbrojnych. Było to możliwe w kontekście dominującego ówcześnie subiektywnego definiowania wojny. Zgodnie z tym ujęciem wojna w sensie prawnym miała miejsce tylko wtedy, gdy istniał zamiar państw do wszczęcia wojny. Decydująca była więc intencjonalność, a nie natura samych dokonanych aktów. Obiektywne ujmowanie wojny warunkujące jej istnienie od oceny określonych działań zbrojnych państw (ich dwustronności, ale także stopnia ciężkości aktów zbrojnych) było poglądem zdecydowanie mniej podzielanym. Niewątpliwie brak zdefiniowania wojny zarówno w Pakcie LN, jak i w Pakcie B.-K. otwierał możliwości nadużyć interpretacyjnych i ostatecznie przesądzał o ich nieefektywności. Trzeba też zwrócić uwagę, że szerszy zakres miały natomiast gwarancje wynikające z wymienionego wyżej traktatu lokareńskiego, który zakazując, poza wojną, także wszczynania napaści i dokonywania inwazji wykluczał odwołanie się do represaliów zbrojnych¹⁴⁸. Podobnie, dalej niż zobowiązania z Paktu B.-K., sięgały zobowiązania wynikające z późniejszych dwustronnych traktatów zabraniających agresji, w tym traktatów zawartych przez Polskę ze Związkiem Radzieckim w 1932 r. i z Niemcami w 1934 r.¹⁴⁹
Trafnie zauważa się w literaturze, że powołanie się na represalia zbrojne było często korzystniejsze dla państw, gdyż nawet jeśli dane państwo nie wykazało bezprawności działań drugiej strony, na które podjęte zbrojne działania odwetowe stanowiły odpowiedź i w konsekwencji instytucja represaliów zbrojnych nie mogła znaleźć zastosowania, to i tak państwo to nie ponosiło odpowiedzialności za wszczęcie wojny, gdyż prawnie ona nie istniała – rozstrzygający był brak zamiaru jej wszczęcia¹⁵⁰. Natomiast bezskuteczne powołanie się na samoobronę zasadniczo powinno było wiązać się z uznaniem odpowiedzialności za wszczęcie nielegalnej wojny. Tak było na przykład w przypadku granicznego konfliktu zbrojnego z 1925 r. pomiędzy Bułgarią i Grecją, która bezskutecznie powoływała się na forum Ligi Narodów na działanie w samoobronie, a także w przypadku nieuznania przez Ligę Narodów argumentacji Włoch uzasadniających samoobroną inwazję Etiopii w 1935 r.
Co interesujące, praktyka wykazała jednak, że bezskuteczne powoływanie się na samoobronę niekoniecznie skutkować musiało prawnym uznaniem wojny. Tak było na przykład w konflikcie mandżurskim z 1931 r. Japonia, która dokonała inwazji na chińską Mandżurię, powoływała się – między innymi – na działania w samoobronie. Pomimo że argument ten nie został przyjęty na forum Ligi Narodów i w konsekwencji uznano działania Japonii za bezprawne, to stwierdzono, że – ze względu na brak odniesienia się do pojęcia wojny przez strony konfliktu – prawnie ona nie istnieje. Uznawanie danych konfliktów zbrojnych nie jako wojny lecz jako relacji „agresja-samoobrona” wiązało się także z prawnym ujmowaniem neutralności państw. Na państwach neutralnych spoczywały bowiem obowiązki symetrycznej neutralności wobec państw toczących wojnę, co mogło prowadzić do stawiania jednej ze stron w znacząco gorszej sytuacji faktycznej, nawet jeśli była ona ofiarą agresora. Paradoksalnie więc państwo będące ofiarą agresora nie miało interesu, aby dążyć do kwalifikowania konfliktu jako wojny i wstrzymywało się z deklaracją wojny. Sytuację tego typu ujmuje bardzo obrazowo na przykładzie praktyki amerykańskiej Stephen C. Neff¹⁵¹. Wskazuje on przykładowo, że uznanie konfliktu włosko-etiopskiego za wojnę przez Stany Zjednoczone (a także przez inne państwa) skutkowało znaczącym pogorszeniem sytuacji Etiopii, która nie była w stanie otrzymać odpowiedniej pomocy amerykańskiej w postaci uzbrojenia, co stawiało ją na przegranej pozycji wobec znacznie silniejszego i samo wystarczającego przeciwnika, który był agresorem. Aby uniknąć powtórzenia takiej sytuacji w kolejnym przypadku, Stany Zjednoczone nie uznały za wojnę konfliktu zbrojnego pomiędzy Japonią a Chinami z 1937 r. (żadna ze stron nie wypowiedziała wojny, a Japonia bezskutecznie powoływała się na działanie w samoobronie), aby nie stawiać w gorszej sytuacji Chin, będących w istocie ofiarą japońskiej agresji.
Powyższe przykłady wyraźnie wskazują, że odwoływanie się do prawnego pojęcia wojny stawało się coraz mniej adekwatne i istotnie przyczyniało się do wysokiej nieefektywności regulacji międzywojennych. Natomiast już w tym okresie coraz bardziej zaczęły zyskiwać na znaczeniu pojęcia agresji i samoobrony. Znajdzie to pełny wyraz prawny w prawnomiędzynarodowych regulacjach dopuszczalności użycia siły zbrojnej ukształtowanych po II wojnie światowej. Doświadczenie okresu międzywojennego stanie się nie do przecenienia. Nie sposób jednak nie zauważyć, że już w okresie międzywojennym bardzo wyraźnie rysuje się też tendencja do nadużywania prawa do samoobrony i powoływania się na nie przez państwa w istocie będące agresorem.
2.2. Współczesne podstawy prawa do samoobrony
Traumatyczne doświadczenie II wojny światowej wymusiło podjęcie na nowo wysiłków w celu zapewnienia utrzymania międzynarodowego pokoju. Niewątpliwie bardzo pomocne w podjętych pracach były negatywne doświadczenia z mechanizmami okresu międzywojennego, których nieefektywność w pełni obnażyła tragedia wojny światowej na niespotykaną dotychczas skalę. Wysiłki te doprowadziły do przyjęcia w 1945 r. KNZ konstytuującej ONZ. Głównym celem ONZ stało się utrzymanie międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa, czemu służyć miały kompleksowo uregulowane mocą KNZ reguły ograniczające dopuszczalność użycia siły zbrojnej, zabezpieczone mechanizmami sankcyjnymi. Rozwiązania KNZ niemal natychmiast po jej przyjęciu stały się przedmiotem kontrowersji i poważnej krytyki. Kontrowersje trwają do dnia dzisiejszego. Niemniej jednak regulacja KNZ nadal – mimo upływu blisko 70 lat – wytycza współczesne podstawy dopuszczalności użycia siły zbrojnej. Nie sposób też nie zauważyć, że pomimo częstej adekwatności podnoszonych uwag krytycznych, regulacja ta istotnie przyczyniła się do uchronienia świata od kolejnej katastrofy zbrojnego konfliktu światowego.
Współczesne prawnomiędzynarodowe ramy dopuszczające użycie siły zbrojnej oparte są na sformułowanym w art. 2 ust. 4 KNZ zakazie groźby i użycia siły, od którego to zakazu przewidziano wyłącznie dwa, wyraźnie ze sobą powiązane, wyjątki: użycie siły w ramach systemu bezpieczeństwa zbiorowego z upoważnienia RB ONZ na podstawie jej kompetencji z rozdziału VII KNZ, oraz użycie siły w ramach samoobrony na podstawie art. 51 KNZ.
Od razu rzuca się w oczy kilka podstawowych różnic w stosunku do regulacji okresu międzywojnia opartych na Pakcie LN i Pakcie B.-K. W ujęciu KNZ delegalizacja objęła także samą groźbę użycia siły. Przede wszystkim jednak wprowadzono ściśle określony mechanizm sankcyjny w ramach systemu bezpieczeństwa zbiorowego. Wyraźne są też różnice terminologiczne i wynikające z nich konsekwencje. KNZ odchodzi od prawnego pojęcia „wojny” i zastępuje je szerszym pojęciem „użycia siły”, co miało w swej istocie przyczynić się do wyeliminowania wspomnianych wyżej, typowych dla okresu międzywojennego, prób kwalifikacji działań zbrojnych państw nie jako zabronionej wojny, lecz jako innych niezabronionych form użycia siły zbrojnej. Ujęcie przyjęte w KNZ prowadzi w konsekwencji do całkowitego zdelegalizowania represaliów zbrojnych, co jest współcześnie powszechnie akceptowane¹⁵². Odejście od pojęcia wojny przejawia się też w użyciu w KNZ innych kluczowych terminów, tj. „samoobrony”, „agresji” i „napaści zbrojnej”. Deprecjacji prawnego pojęcia wojny w międzynarodowym porządku prawnym okresu powojennego dopełnia pojęcie „konfliktu zbrojnego”, przyjmowane dla określenia sytuacji faktycznych działań zbrojnych, które zaczęło być powszechnie stosowane w instrumentach dotyczących ius ad bellum a zwłaszcza ius in bello.
Zastosowana terminologia i związane z nią kwestie interpretacyjne od samego początku zrodziły jednak na gruncie KNZ zróżnicowane i zasadnicze problemy. Po pierwsze, art. 2 ust. 4 KNZ posługuje się jedynie pojęciem „siły” bez dookreślenia jej jako „siły zbrojnej”, co było asumptem do prób prawnego rozciągnięcia zakazu również na inne formy siły. Współcześnie jednak pozostaje jednoznaczne, że art.2 ust. 4 KNZ odnosi się tylko do pojęcia „siły zbrojnej”¹⁵³. Pojawiło się też istotne pytanie jak rozumieć dookreślenie z art. 2 ust. 4 in fine KNZ, mówiące o zakazie groźby i użycia siły „przeciwko integralności terytorialnej lub niepodległości politycznej jakiegokolwiek państwa bądź w jakikolwiek inny sposób niezgodny z Celami Narodów Zjednoczonych”¹⁵⁴. Zgodnie z powszechnie dominującym poglądem nie można jednak powyższego dookreślenia interpretować w sposób zawężający zakaz groźby i użycia siły zbrojnej. Takie ujęcie znajduje zresztą potwierdzenie w travaux préparatoires do art. 2 ust. 4 KNZ, które wskazują na wolę szczególnego podkreślenia przez niektóre mniejsze państwa waloru ochronnego zakazu wobec integralności terytorialnej i niepodległości politycznej¹⁵⁵. Natomiast zwrot „bądź w jakikolwiek inny sposób niezgodny z Celami Narodów Zjednoczonych” ma w stosunku do poprzednich dwóch charakter domykający, co pozostaje ewidentne, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że podstawowym celem ONZ pozostaje utrzymanie międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa¹⁵⁶.
Na gruncie KNZ wysoce niejasna pozostawała też – i pozostaje nadal – relacja pomiędzy pojęciami agresji i napaści zbrojnej, ściśle przekładająca się w tym drugim przypadku na zakres znaczeniowy pojęcia samoobrony. Antycypując dalszą szczegółową analizę tej kwestii, która zostanie podjęta poniżej¹⁵⁷, można stwierdzić, że jest to przykład problemu interpretacyjnego, który w dużym stopniu przypominać będzie charakterystyczne dla okresu międzywojennego spory dotyczące takiej kwalifikacji prawnej podjętych przez państwa działań zbrojnych, aby uniknąć uznania ich za niedopuszczalną wojnę.
Wprowadzenie do KNZ pojęcia samoobrony uporządkowało – przynajmniej do pewnego stopnia – nomenklaturę w tym względzie, która wcześniej obejmowała także pojęcia takie, jak „uprawniona obrona”, „wojna obronna”, czy „obrona konieczna”. W języku polskim przyjęło się konsekwentnie używać terminu „samoobrona” za angielskim tekstem autentycznym KNZ (ang.: self-defence) i rosyjskim (ros.: самооборонa). Takim samym znaczeniem posłużono się również w chińskim tekście autentycznym (chiński: zìwèi¹⁵⁸). Warto jednak podkreślić różnice pomiędzy pięcioma tekstami autentycznymi KNZ. We francuskim i hiszpańskim tekście autentycznym posłużono się bowiem terminem „uprawniona obrona” (fr.: légitime défense; hiszp.: legítima defensa).
Wersja angielska od początku wzbudzała kontrowersje w związku z nieadekwatnością tego terminu w kontekście jego wymiaru zbiorowego. Identyczny problem powstaje w języku polskim. Z językowego punktu widzenia mówienie bowiem o samoobronie zbiorowej jest niepoprawne¹⁵⁹. Nie zmienia to jednak faktu, że takie pojęcie przyjęło się i jest dzisiaj powszechnie stosowane. Odnosząc się do prawa do samoobrony zbiorowej należy zaznaczyć, że jest ono ściśle zależne od prawa do samoobrony indywidualnej. Wiąże się to z wymogiem sformułowania przez zaatakowane państwo żądania przystąpienia przez inne państwa do samoobrony zbiorowej. Wymóg ten, podniesiony przez MTS w wyroku w sprawie Nikaragui z 1986 r.¹⁶⁰ i potwierdzony w wyroku w sprawie platform wiertniczych z 2003 r.¹⁶¹, nie jest współcześnie kontestowany. Pamiętać oczywiście należy, że prawo do samoobrony zbiorowej może wiązać się ze wzajemnymi zobowiązaniami państw na mocy dwu- lub wielostronnych umów międzynarodowych gwarantujących wzajemne zobowiązania obronne. W tym kontekście można więc mówić o obowiązku samoobrony zbiorowej w rozumieniu udzielenia wsparcia w odparciu napaści zbrojnej przez zaatakowane państwo. Problematyka samoobrony zbiorowej nie będzie jednak w niniejszym opracowaniu przedmiotem szczegółowej, odrębnej analizy.
Jak już zaznaczono wyżej, w KNZ przewidziano jedynie dwa wyjątki od zakazu użycia siły zbrojnej: użycie siły w ramach systemu bezpieczeństwa zbiorowego i użycie siły w wykonaniu prawa do samoobrony. Samoobrona stała się więc jedną z podstawowych instytucji prawnej regulacji dopuszczalności użycia siły zbrojnej. Równocześnie jednak, twórcy KNZ nadali jej w stosunku do systemu bezpieczeństwa zbiorowego charakter wtórny. Przy założeniu bowiem efektywnego funkcjonowania tego ostatniego, znaczenie prawa do samoobrony miało mieć jedynie charakter pomocniczy i tymczasowy. Wyraźnie widoczne jest to w samym sformułowaniu art. 51 KNZ, który stanowi:
„Nic w niniejszej Karcie nie narusza przyrodzonego prawa każdego członka Organizacji Narodów Zjednoczonych, przeciwko któremu dokonano napaści zbrojnej, do indywidualnej lub zbiorowej samoobrony, zanim Rada Bezpieczeństwa zastosuje środki konieczne dla utrzymania międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa. Środki podjęte przez członków w wykonaniu prawa do samoobrony są natychmiast podawane do wiadomości Radzie Bezpieczeństwa i w żaden sposób nie naruszają wynikającej z niniejszej Karty kompetencji i odpowiedzialności Rady do podjęcia w każdym czasie akcji, jaką uzna ona za konieczną dla utrzymania albo przywrócenia międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa”¹⁶².
Art. 51 KNZ przewiduje więc ścisłe powiązanie – i faktyczne podporządkowanie – prawa do samoobrony kompetencjom RB ONZ. Wyraźnym tego przejawem jest też usytuowanie art. 51 w rozdziale VII KNZ. Należy zgodzić się z poglądem, że praktyka wskazuje na generalną akceptację takiego podporządkowania przez państwa¹⁶³. Nie pozostaje jednak ono nieograniczone, a kluczowe znaczenie ma powszechnie akceptowane kryterium efektywności podjętych środków. Niemniej jednak, to właśnie ocena efektywności podjętych środków i kwestia, kto do podjęcia tej oceny jest uprawniony pozostaje wysoce sporna.
Wyraźnym przejawem podporządkowania w KNZ prawa do samoobrony systemowi bezpieczeństwa zbiorowego jest też zobowiązanie danego państwa do natychmiastowego poinformowania RB ONZ o podjęciu działań w samoobronie. Jako takie zobowiązanie to nie jest kontestowane, choć państwa nie zawsze go dopełniały. Jak trafnie podkreśla Emmanuel Roucounas¹⁶⁴, od czasu wydanego w 1986 r. przez MTS wyroku w sprawie Nikaragui¹⁶⁵ brak wypełnienia tego obowiązku uznaje się za istotną przesłankę uznania, czy samo państwo było świadome działania w samoobronie, co może mieć znaczenie przy ocenie sytuacji, w których odwołanie się przez dane państwo do prawa do samoobrony pozostaje sporne. Podejście takie potwierdziła w 2005 r. Komisja ds. Roszczeń pomiędzy Erytreą a Etiopią¹⁶⁶.