Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Profesor Dębski. Lekarz od cudu życia - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
1 lipca 2019
31,50
3150 pkt
punktów Virtualo

Profesor Dębski. Lekarz od cudu życia - ebook

Pacjentki mówiły o nim, że jest jak Juda Tadeusz, patron od spraw trudnych i beznadziejnych. Bo profesor Romuald Dębski nie był zwyczajnym ginekologiem-położnikiem. Raczej ostatnią szansą na macierzyństwo. Kobiety, które przez lata bez powodzenia starały się zajść w ciążę, leczyły się właśnie u niego. I rodziły dzieci. Mimo swoich chorób: endometriozy, raka, bezowulacyjnych cyklów, chorób tarczycy, wad serca czy niepełnosprawności.

Ta książka to zbiór opowieści kobiet, których inni specjaliści nie umieli lub bali się leczyć. Pod prostymi słowami kryją lata oczekiwań, niepewności, braku nadziei. To także zapis czasów, w których pacjentki niejednokrotnie musiały walczyć, aby zajść w ciążę i urodzić dziecko. Dla nich warszawski lekarz był cudotwórcą i to one mają prawo postawić pytanie – kto tak naprawdę jest pro-life?

Kategoria: Obyczajowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8103-527-9
Rozmiar pliku: 3,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Nie­dziel­ny wie­czór, 9 grud­nia 2018 roku. Je­den z tych nie­licz­nych, kie­dy pro­fe­sor Ro­mu­ald Dęb­ski nie pra­co­wał. Od­po­czy­wał, krzą­ta­jąc się po kuch­ni swo­je­go domu na war­szaw­skich Bie­la­nach.

Uwiel­biał go­to­wać i lu­bił owo­ce mo­rza. Z ho­ma­rów, prze­grzeb­ków, kra­bów, kre­we­tek wy­cza­ro­wy­wał ku­li­nar­ne cuda.

Tego wie­czo­ru przy­rzą­dzał swo­ją po­pi­so­wą taj­ską zupę z owo­ca­mi mo­rza. Jego żona Ma­rze­na, rów­nież pro­fe­sor me­dy­cy­ny, gi­ne­ko­log, w po­ko­ju obok oma­wia­ła ze zna­jo­mą le­kar­ką ja­kiś skom­pli­ko­wa­ny me­dycz­ny pro­blem – te­mat ich wspól­ne­go ar­ty­ku­łu. Zwy­czaj­ny, spo­koj­ny wie­czór u Dęb­skich. W miesz­ka­niu uno­sił się już de­li­kat­ny, sma­ko­wi­ty za­pach ko­la­cji.

Na­gle usły­sza­ły dziw­ny ha­łas. Po­bie­gły do kuch­ni. Pro­fe­sor, nie­przy­tom­ny, le­żał na pod­ło­dze.

Za­czę­ły re­ani­ma­cję, we­zwa­ły po­go­to­wie.

– Mąż upadł. Jak to się sta­ło? Dla­cze­go? Nie wiem do­kład­nie – wspo­mi­na tam­ten wie­czór Ma­rze­na Dęb­ska. – Do­szło do zła­ma­nia krę­go­słu­pa w od­cin­ku szyj­nym, uci­sku na­czyń do­pro­wa­dza­ją­cych krew do mó­zgu, za­trzy­ma­nia krą­że­nia.

Ka­ret­ka przy­je­cha­ła po pięt­na­stu mi­nu­tach. Pro­fe­sor, mimo nie­usta­ją­cej ak­cji re­ani­ma­cyj­nej, wciąż był nie­przy­tom­ny. Gdy am­bu­lans do­tarł do Szpi­ta­la Bie­lań­skie­go, cze­ka­li już na nie­go naj­lep­si spe­cja­li­ści. Zde­cy­do­wa­li, że trze­ba ope­ro­wać. Na­tych­miast.

12 grud­nia 2018 roku me­dia obie­gła nie­praw­dzi­wa in­for­ma­cja, że słyn­ny gi­ne­ko­log nie żyje. Pierw­sza na­pi­sa­ła o tym „Ga­ze­ta Wy­bor­cza”, za nią inne dzien­ni­ki, por­ta­le i ser­wi­sy in­for­ma­cyj­ne. Wi­ki­pe­dia zdą­ży­ła na­wet uzu­peł­nić bio­gram Dęb­skie­go o datę śmier­ci.

Pro­fe­sor Ma­rze­na Dęb­ska na­pi­sa­ła wte­dy spro­sto­wa­nie, któ­re umie­ści­ła na stro­nie „Bie­lań­skich Mam”:

„Sza­now­ni Pań­stwo, Dro­dzy Przy­ja­cie­le, Ko­cha­ne Pa­cjent­ki. Pro­fe­sor Dęb­ski jest w szpi­ta­lu, wal­czy o ży­cie. Dzię­ku­je­my za sło­wa wspar­cia, któ­re do­sta­je­my ze­wsząd, ogrom­nie dużo dla nas zna­czą. Pro­fe­sor nie wie­rzył w cuda. On je po pro­stu ro­bił. Wie­rzy­my, że taki cud przy­da­rzy się i jemu. W peł­ni na to za­słu­żył”.

Ale cud się nie zda­rzył. Pro­fe­sor od­szedł w czwar­tek 20 grud­nia, parę mi­nut po dru­giej w nocy. Do koń­ca nie od­zy­skał przy­tom­no­ści.

Miał za­le­d­wie 62 lata.

------------------------------------------------------------------------

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij