- W empik go
Prometeusz skowany - ebook
Prometeusz skowany - ebook
„Prometeusz skowany” to jedyna zachowana część trylogii Ajschylosa opowiadająca o micie o Prometeuszu. W jej skład wchodziły również tragedie „Prometeusz niosący ogień” oraz „Prometeusz wyzwolony”. Akcja tragedii rozgrywa się w momencie wymierzenia kary Prometeuszowi za podarowanie ludziom ognia. Tytan, przykuty do skał Kaukazu, wygłasza słynną mowę o przeznaczeniu, przed którym nawet sam Zeus nie jest w stanie uciec.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8217-532-5 |
Rozmiar pliku: | 2,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kratos i Bia, Hefajstos, (Prometeusz).
Spadziste góry w Scytii, przerwane doliną. W dolinie sterczy skała. W oddali szumi morze. Kratos (Gwałt) i Bia (Przemoc) pojawiają się, wlokąc olbrzymiego Prometeusza. Towarzyszy im Hefajstos z narzędziami do przykucia Prometeusza do skały.
KRATOS
I oto stanęliśmy na okrajach ziemi,
Pomiędzy skityjskiego brzegu bezludnemi
Skałami. Hefajstosie! Niech twój umysł zważa
Na rozkaz, dan od ojca, byś tego zbrodniarza,
W żelazne, niezerwalne wziąwszy go kajdany,
Co tchu do tej opoki przykował krzesanej.
Albowiem płomień ognia, twoją chwałę drogą,
Ukradłszy, dał go ludziom... Winien ci jest bogom
Pokutę: niech ma karę za swój czyn zbrodniczy,
Z Zeusa niech się władzą nieuchronną liczy
I zrzeknie się miłości, którą ma dla człeka.
HEFAJSTOS
Kratosie i ty, Bio! Żadne z was nie zwleka
Wypełnić woli Boga, lecz mnie brak odwagi,
Ażebym mógł przemocą do tej turni nagiej,
Na wichrów tych igrzysko, krewne przybić plemię.
Lecz muszę to uczynić, ciężkie bowiem brzemię
Na barki swoje ściąga, kto się, nieposłuszny,
Sprzeciwia woli Ojca. O ty, wielkoduszny
Temidy prawej synu, patrzaj, co się święci;
Z niechęcią mam cię dzisiaj, na przekór twej chęci
Skutego w te spiżowe, niezłomne łańcuchy,
Do skał odludnych przybić, w tej pustyni głuchej,
Gdzie głosu nie dosłyszysz, nie ujrzysz postaci
Człowieczej! Za to ciało twoje kwiat swój straci
W niesytym ogniu dziennym; noc się utęskniona
Pojawi, zgasi żar ten, a potem znów skona
Poranny chłód pod tchnieniem miłosnego słońca:
I tak cię twa niedola żreć będzie bez końca,
Bo ten, co by cię zbawił, dotąd niepoczęty!
Za miłość swą do ludzi takie zbierasz sprzęty!
Sam bóg, wbrew woli bogów w ponadmiar wysokiej
Dla człeka żyłeś części, przeto tej opoki
Strzec będziesz beznadziejnej, wyprężon, kolana
Nie mogąc zgiąć; pierś twoja, snem nieuciszana,
Jękami nie rozwieje zaciekłości Boga.
Tak! Każda nowa władza twarda jest i sroga.
KRATOS
Przecz zwlekasz, przecz w daremnym zawodzisz mi słowie?
Czyż bogiem, którym inni wzgardzili bogowie,
Nie gardzisz, chociaż skarb twój ludzkiej wydał rzeszy?
HEFAJSTOS
Zbyt silnym jest krwi związek i wspólność pieleszy.
To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.