- W empik go
Promyk - ebook
Promyk - ebook
Gdy Agatka dowiaduje się, że tata postanowił zaadoptować psa, jest zaciekawiona i nie może się doczekać, żeby go zobaczyć. Wspólnie z tatą jadą do schroniska odebrać Promyka, który będzie psem taty. Bo Agatka mieszka z mamą a tata sam. Promyk nie jest słodkim szczeniaczkiem , ale dużym wyżłem, który wiele już w życiu przeszedł. A jednak tacie od razu przypadł do serca. Agatka też go polubiła i ma nadzieję, że będzie mogła czasem chodzić z nim na spacery. Tylko czy mama się zgodzi? Bo jest wiecznie niezadowolona i burczą na siebie tatą przy każdej okazji. Tymczasem okazuje się, że mama na widok psa się rozpromienia. I istotne znaczenie ma to że Promyk jest wyżłem… Opowieść o tym jak wiele w życiu ludzi może zmienić pies.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7551-778-1 |
Rozmiar pliku: | 4,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wszystko się zaczęło, kiedy tata powiedział mi o psie. Był ciepły letni dzień. Jadłam rurki z bitą śmietaną, a tata pił kawę. Siedzieliśmy na dworze przy stoliku przed moją ulubioną kawiarnią. Pełno w niej było książeczek dla dzieci. Zawsze wybierałam jedną i prosiłam tatę, żeby mi poczytał. Tamtego dnia też czekałam na początek historii. Nie pamiętam już, o czym miała być. Tata jakoś długo przewracał kartki, jakby się ociągając. Zamiast zacząć czytać, spojrzał na mnie dziwnie poważnie.
– Będę miał psa – oznajmił.
– Naprawdę? – zapytałam zaskoczona. Tata nigdy wcześniej nie interesował się zwierzętami. – Takiego słodkiego szczeniaczka? – Ucieszyłam się na myśl, że będę mogła do woli bawić się z pieskiem. Przypomniałam sobie, jak zazdrościłam Wojtkowi z sąsiedniego bloku, kiedy rodzice kupili mu ślicznego małego owczarka. Beri miał fajne grube łapy, które plątały mu się, kiedy z wywieszonym językiem biegł za rzuconym patyczkiem. Był taki śmieszny! Ale Wojtek nikomu nie pozwalał się z nim długo bawić. „Zostaw już! To mój pies!” – powtarzał w kółko.
– Niezupełnie, Agatko… – Tata się uśmiechnął. – To całkiem spory pies. Pewnie nawet większy od ciebie.
– Taki ogromny? – Rozłożyłam ręce na boki, żeby pokazać, jak dużego psa sobie wyobrażam.
– Nie, Promyk wcale nie jest wielki. Sięga mi mniej więcej dotąd. – Tata wstał i klepnął się w udo trochę powyżej kolana.
– To dlaczego mówisz, że jest większy ode mnie?! – oburzyłam się i stanęłam obok taty, trącając go nosem w bok. Jak na moje osiem lat może i nie byłam bardzo wysoka, ale bez przesady!
– Jeśli Promyk stanie na dwóch łapach, to pewnie jest taki. – Tata pokazał dłonią kilka centymetrów nad moją głową, a potem pogłaskał mnie po włosach.
No tak, psy chodzą przecież na czterech łapach. To może ja powinnam zejść na czworaki i sprawdzić, dokąd sięgam tacie? – zastanowiłam się. Ale nie zjadłam jeszcze wszystkich rurek, więc nie chciałam pobrudzić palców, bo tata na pewno kazałby mi zaraz znowu iść do łazienki umyć ręce.
Okazuje się, że wcale nie tak łatwo porównywać psa z człowiekiem. Chociaż pies też na pewno lubi, kiedy się go głaszcze – pomyślałam i przytuliłam się do taty. Potem znowu usiedliśmy przy stoliku.