Propedeutyka polytyki jak utyka… deKadencja 1 - ebook
Propedeutyka polytyki jak utyka… deKadencja 1 - ebook
To co wyczyniają zapalczywi politycy i - zwykle z premedytacją - media, na przestrzeni ostatnich dekad dorosłego żywota dla wrażliwych i refleksyjnych jest nie do zniesienia. Nie bez powodu tak wielu rodaków rezygnuje np. z telewizji, prasy a nawet z naszych - powiedzmy - demokratycznych wyborów. Niestety, smartfonów i im podobnych już, się pozbyć nie da.
Aby zachować własną jeszcze równowagę psychiczną i wytrzymać indoktrynację czy w większości głupawy jazgot, w tym reklam itp., musiałem sam sobie upuścić „złej krwi". Jeśli przy tym kogoś podratuję swą pisaniną - warto było. Zawiedzionych czy zgorszonych, nawet spośród mi bliskich, nie przepraszam. Stało się. Pomijam przymus sądowy, jeśli się co chytrze, lecz nadto - wypsnęło.
Stanisław Ćwiek - wykształcenie prawnicze, doświadczenie zawodowe jak i życiowe, nie do powielenia. Za PRL-u w milicji, za demokracji w policji. „Dopieszczany" w obu formacjach. Raz talonem na zakup malucha, po wielokroć słowem, uściskiem dłoni (żółwików jeszcze nie było), pisemną laurką (opinia, dyplom), medalem, odznaczeniem, regularnie kopertą i zawsze zbyt skąpą. Przez blisko 20 lat współ i kierował służbą kryminalną w województwie gdańskim, aby w ostatnich sprawować nadzór nad całym pionem zwalczającym ten rodzaj przestępczości jako z-ca komendanta wojewódzkiego policji. Z tytułu solidnego bagażu doświadczeń oraz dokuczliwej wrażliwości na każdą krzywdę i prostactwo, popełnia także i tę książkę w postaci I tomu.
| Kategoria: | Poezja |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8308-978-2 |
| Rozmiar pliku: | 727 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
SŁOWO WSTĘPNE
To może... i następne?
Głównie z pozoru może się wydać, że jestem pesymistą, zgorzkniałym frustratem czy zawiedzionym współczesną rzeczywistością. Nadto, cniącym do minionego i tylko wtedy lepszego czasu.
Owo wrażenie mogą odnieść jedynie czytający zbyt szybko, zbyt wolno, pobieżnie lub z trudem (zwłaszcza, że stosuję swoisty styl a w nim dobór bądź pomijanie niektórych znaków interpunkcyjnych). Otóż, tak nie jest. Wszystkich i wszystko czego nie tknąłem krytycznie, z sarkazmem, ironią czy choćby przekąsem – podziwiam, lubię lub akceptuję. Nielicznych – ma się rozumieć – kocham a zwierzętami i całą naturą, zachwycam.
Ogrom emocjonalnych doznań serwowanych przez polityków, za pośrednictwem mediów dokładających swoje, nie pozostaje bez wpływu na wszystkich nas. Tylko przypuszczam, że należę do stosunkowo nielicznych tak długo i tak wytrwale odnoszących się do ich postępowania i przekazu – w formie jak niżej. Mogę śmiało być dumny, że nie dałem się uzależnić od inżynieryjnego już oddziaływania na umysły i całą psychikę tak przez polityków jak media. Przynajmniej dotąd tak mi się wydaje. W większości krytycznie odnoszę się do osób, jak i sposobu sprawowania władzy w moim kraju. Nierzadko wychodzę poza opłotki. Z oczywistych względów jest mi to nieobojętne. Nie jesteśmy przecież wyłącznie kibicami we własnej ojczyźnie.
Politycy i dysponujący mediami, nie są ponad a nas winni traktować poważnie. Bez manipulacji pod słupki sondażowe, bez przemilczania niewygodnych faktów czy wciskania choćby zakłamanej ale obowiązującej – ich zdaniem – poprawności. Słuchajmy czego nie mówią, czytajmy między wierszami. O n i w większości niczego nie głoszą bezinteresownie. Nie gódźmy się na bezwolne i jednostronne traktowanie. Z góry już było. Niestety, wraca i to z domieszką nieudolnie skrywanej bądź nawet nie – premedytacji, niekiedy perfidii.
Nie oczekuję sukcesu ale po cichu liczę na zainteresowanie a jeszcze myślących samodzielnie, również na wyrozumiałość. Wyrażam też przekonanie, że wielu z Państwa, przynajmniej częściowo, podzieli moje rozterki i troski o Wspólny Dom.POBUDKA
O historii współczesnej
To nieznośnie poważnej
To żałośnie śmiesznej
Raczej późno niż wcześnie
Jasne że nie wszystko
Co mam na wątrobie
Nieco tutaj o zjawisku
No i tyle o osobie
Mocno podejrzewam
Jednym – nawet wiem
Jak radochę wlewam
Innym to już grzech
Wielu bez wątpienia
W sercu ma jak ja
Na hucpę się wpienia
Póki co bezsilnie trwa
Reszta co na moje racje
Wielce wzburzy się
Niech hołubi chamokrację
I na mnie się drze
Będzie sporo wkurzające
W poprawności tylu tkwi
Psycho komfort nieco zmącę
Bo za słodko im się śpi
Jeśli się nie zgadzasz
– Już tutaj tłumaczę –
Może ciut przesadzam
Lecz myślę inaczej
MAJ 2015 ROK
– WIADOMOŚCI
Dobra – przegrał Komorowski
Zła – wygrał Duda
..
To wola Boska
Przegrał Bronek i Komorowska
Były i cuda
Wygrała Kornhauser i Duda
BEZ DYLEMATU PRZY URNIE
Tak ich polubiłem
Że obu zakreśliłem
JAK SIĘ NIE MA CO SIĘ LUBI TO SIĘ NIE LUBI CO SIĘ MA
..
Gęba nadęta
– Na Prezydenta!
Jak żeśmy chcieli
A nawet żądali
To żeśmy mniely
No bo dostaly
Moc mniał tu móc
A zwykły … elektryk
Wczepił się Bolek
Pod żyrandolem
Dzisiaj Niebożę
Już nic nie może
Ale Cyckiewicz
Oraz Plotkarczyk
Zawtra i toże
Co i raz sporzej
..
Ustawicznie ekstra gadacz
Polityczny wręcz wyjadacz
Wobec kontuzji goleni
Opcję na światową zmienił
Od lewicy do średnicy
Nie wiem jak ma ku mennicy
U nas już był nieomylny
Lgnął do obcych byle silnych
Po mężowskim tutaj stanie
Kombinował żeby w klanie
Nieustannie przekonany
Lewicowo rozedrgany
Licho zabrzmi oto zdanie
Że robotę na majdanie
Jacyś tam oligarchowie
– I bez dumy o tym powiem –
Polsce już od kresów mili
Jemu i nam docenili
Stepan z Banderą tak mają
Rączki/łapy – zacierają
Na tym i tamtym świecie
W końcu jej łopot słyszycie
A o nim boleśnie wiecie
..
Nie mylić Wawelskiego
Z elity posierpniowej
I satyryka Niedzielskiego
Z Elity kabaretowej
Wizjoner szczytnych iluzji
Zapragnął zmieniać
Front walki Rosji i Gruzji
Ku chwale Czeczenii
Ochroniarz nie przeszkodził
Jego wybitnej odwadze
Trzy w jednym wziął pogodził
Aż zamarł Szewardnadze
Odwagę godną kaprala
Bratu wykazał swojemu
Oraz posługę wasala
Bratu zza wody Wielkiemu
Na polu walki w koszuli
Mąż stanu – ba – epokowy
Kulom się ani przykulił
Bo stan miał podgorączkowy
Jemu – opozycjoniście
– Żeby Kreml był przejęty –
Wypadało osobiście
Aż Rosji poszło w pięty
Majestat sobą roztaczał
W poddaństwie rodzinnym słusznie
Jak krzesła nogą wyhaczał
Z meldunkiem bratu – zausznie
Czegóż to tu by nie było
Przy powiązaniu liczniej krwią
Gdyby szczęśliwie trafiło
Się nam ... jednojajowe trio!?
Postuluję co ulicę
Aby tej wagi dostojnik
– Nawet co drugą przecznicę –
Winien – nie nagi – mieć pomnik
Wrogowie by chcieli gnojnik
Ja – na pohybel wam – dranie!
Mniejsi zaprzańcy odstojnik
Wnoszę – okamerowanie!
Na szepty czy gadu gadu
Koło pomników napisy
„Nie przyłaź tu – spieprzaj dziadu
Narażasz się pod przePiS-y”
..
Co drugie zdanie to orędzie
Jest super a suprzej będzie
Demokracji utrwala cud
On i z nim będziemy mieć w bród
Nieustannie przypominał
Jak wzbogacił etos finał
Mówią – uniknął pręgierza
Dzięki sędziemu z Paryża
Plotą na ludu nizinach
Że g. oblał pomnik Lenina
Hejter wyśmiał ekstremalne
Dzieło że ono ekskrementalne
O herbowym bohaterze
W bajki po prostu nie wierzę
Z niczego plotki i ploty
Np. damy i kaszaloty
..
Kandydat Duda
Obiecał cuda
Jeszcze gdy elekt
Że będzie wiele
W prezydenturę
– Tylko niektóre
Jak się nie uda
To nie obłuda
I nie wytykać
– To polityka
Ciutek przejęty
Nieco nadęty
My poczekamy
I kredyt... damy
..
A pominięty
Tu a nie ówdzie wyklęty
Sorry – przymiotnik zajęty
Wymóg – przeklęty!
Jest niepotrzebny
Z Wielkimi nie zasłużył
By mężów aż tak chwalebny
Stan z pocztem wydłużył
Taka to racja
Odkąd partii korporacja
Rządzi jako demokracja
Pt. Świętokracja
W III RP BYŁ TAKI MARSZAŁEK
Mikołaj Poważny Kozakiewicz
W poczet zaliczany na stałe
Wiesław Srebrzysty Chrzanowski
Z obliczem w zawiłości i troski
Maciej Przerwa Płażyński
Uznany... że nie Tetmajer
Józef z Łemków Oleksy
Miał koneksje i łysą pałę
Gudzowatemu na chwałę
Ale słownictwo niebywałe
Marek WSz Borowski
(Dobrze że nie Korowski)
Odróżnia czarne i białe
Dzięki żeś jest na stałe
Pan Zych Józef Stary
(Ten od przechwałek
Że mu staje ... bo jary)
Za tyle gadania mądrego
Darujmy lapsusa jednego
OMC prezydent Cimoszewicz
Głosem – czasami z fochami
Tak mnie jak innych pokrzepi
A część z nas nieco odchami
Marek (ps. Talib) Jurek
Gdzie nie fanatyk
To tam dogmatyk
W dyskusji niezłomny
Aż karkołomny
Gotów dowodzić
Że u nas bywał potop
A nigdy powodzi
Ludwik Trzeci Dorn
Polubił Wojsko Policję i BOR
Zapragnął redakcyjnych wcieleń
I rozdawania kamaszy wiele
Gdy zagroziły nam Seszele
I wiejska rozróba w wesele
Nie pomógł piękny umysł jego
Jednojajowi nie chcieli trzeciego
Nieobroniłsław Komorowski
Oprócz premiera
Zaliczył wszystko
Niech się zabiera
I to – bez bulu* – wszystko
*– może bólu – też nie wiem
Panste Fan Taksiołowski
Jeden dzień niecały
W nerwach zwykle cały
Dla wielu nieładnie
Gdy mówił dosadnie
G–zniszczoł Gilotyna
Nabył wizerunek na obstalunek
Oby zaprzestał nas uwodzić
I uchodzi za kogo ma uchodzić
Ewa Koparka Rozpacz
Kiedy chciała miała klasę
Sporo błędów popełniła
Przychylną i wielu z nas prasę
Niby naiwna i zawsze miła
Jerzy Tembr-Erlich
Dwa razy po dwa dni całe
A głos jak nad czy feld-marszałek
Radosław Myśliwy Sikorski
Pełen wad także polskich
Może przez swoją żonę
Co różnych trzyma stronę
Jedną z pewnością zaletę ma
Szczery o stosunkach z USA
Drugiej też nie przemilczę
Stosunek do watahy wilczej
Małgorzata Kidawa Błońska
Jakich ma przodków
I jak ich wiele
Szapo ba dla nich
Przez to o niej się nie ośmielę
Marek Wierny Kuc-Ciński
Że marszałkiem będzie
Sam prezes Jar-Osła-wczyński
Namaścił go jakiś rok prędzej
Sprawne już pierwsze posiedzenie
Regulamin obkuty z wyprzedzeniem
Czy znakomitości z sejmu jakoś się doliczę
Gdy tę plejadę chcieć uzupełniać o ich vice
Był Putra co wąsami talerz i panie omiatał
A to Tusk który niekiedy w gałę zaharatał
Pani której nazwisko – kiedyś doborowy
Rozsławił Kierzkowski – kolarz torowy
Był pan Szmajdziński – wicemarszałek
Chciał dobrze a wybrał źle ... na stałe
Był taki z przerostem formy Cezary
Erlecki pragnący ładniejszym kary
I innych wielu – za tycia – legendy
Chcieliby zawsze i znane wszędy
Jeśli uraziłem (bo ciut popiłem)
Gorzej pominąłem bo wziąłem
Najgoręcej Was przepraszam
– Gdzie mi tam klasa Wasza
PALETA WSPÓŁCZEŚNIE NAJTROSKLIWSZYCH
Polska na PRAWO I SPRAWIEDLIWOŚĆ… na lewo*
PLATFORMO na OBYWATELI. Cośmy od ciebie chcieli tośmy już mieli.*
SOJUSZ Ledwie Dycha – gubi go Leszka pycha
Chcieli wielko wyszło mało POLSKIE STRONNICTWO LUDOWE – każdemu się oddać gotowe*
SAMOOBRONA – poległa sama.
Nie zdążyła o nas*
Pierwej Zjednoczona Potem Rozgoniona – wzorcem dla reszty naznaczona*
*– PiS, PO, SLD, PSL, S, PZPR.
Dość niewiele z abecadła
Sobie przysporzyli nam zalali sadła
..
Już przejściowo będzie cudnie
Zamieńmy Północ na Południe
Zachód dajmy na Wschód
Choćby dla opóźnienia szkód
A potem nie zaznamy krachu
Jak wszędzie już będzie Zachód
..
Kochajmy Panów
Z kochanych Stanów
Wymagana moda
– Zjednoczonym loda
Udział w lodach
Naszej(?) Polski
Potwierdził – dodam
MSZ – Psikorski
(Za to go lubię
A żona – oskubie)
..
Poprzez swe karesy
Wielu naszych panów
O żywotne dba interesy
Zjednoczonych Stanów
Dla cudzych uciech
Zza wodnego bezkresu
Popis-owo tracą czucie
Własnego interesu
..
W krótkich spodenkach chłopcy
Stawiają wnyki i kopią szańce
Bo przy granicy koza się bobcy
– Poddadzą ją łapance
Szczują tchórzliwie sforę obcych
Bo groźna na wschodniej flance
A z kozy pożytek może mieć cyrk
– To ci dopiero sztabowe łamańce
..
Gdyby mnie nagle do woja
Gdzie bezpieczeństwa ostoja
Nieswojo ogarnia bojaźń
Nie będę za woja ani kowboja
Nie oblecze w gieroja
Najlepsza też zbroja
Będzie że kawał gnoja
Z postawą lumpa opoja
Aczyński nie Priamem
A Cierewicz nie Hektorem
Ta Polska to nie Troja
I bajka w niej nie moja
Gdy minie paranoja
Wtedy choćby z oldboja
Korzyść mieć będzie
Twoja Oraz Ojczyzna moja
DŁUGO POCZEKA
Umysłowy kaleka
Chce ratunku z daleka
MEMENTO PRAWIE DAREMNE
Czy warto
Pójść na owartość
Niejednemu poszło w pięty
Zrazu usta potem cały został zamknięty
..
Majestatyczny w Belwederze
A do chałupy na motorowerze
..
Naiwny bądź pomylony
Wierzy Stanom ...
(–) Zniesmaczony
..
Do wojska chciał przejęty
Syn sąsiada Walenty
Został przyjęty
Wielu pójdzie w pięty
Jak stopień otrzyma niezłomny
A stanowisko wyklęty
CORVIN–MIKE-RACJA
Poprzez oracje
Walczy o racje
A jego narracja
To zamordyzacja
..
Mam żądze
Więc rządzę
..
Historia lubi
Zataczać koło
Można się pogubić
Gdy toczy je swołocz
..
I do tych piszę
Co to już niewielu
Nad nami proszę ciszej
My kochaliśmy i tę z PRL-u
..
Taktyka polityka
I … etyka utyka
BENEFICJENCI
Pora by mieć jak prześladowany cieć
Wielką na to ma chęć zasłużony cieć
Tak też ma mieć jego z niego dumny zięć
Każdy taki cieć i zięć tak powinien mieć
AMBITNY DO MNIEJ AMBITNEGO
Nie chodzi wcale
O jakieś detale
Nawet medale
Chcę stale
Być w chwale
– Cymbale!
!!
Do Trybunału
Z konfesjonałów
A na prezesów
Z kardynałów
(Nocą i nie pomału)
MOŻE WYSTARCZY PRZEGŁOSOWAĆ
Papieżowi się nakaże
Kiedyś bieg wydarzeń
– Na ołtarze...
Z partii marzeń!
..
Niepozorny chłopak
Parł na męża opatrzności
Lecz działając na opak
Został mężem opaczności
Wybaczmy temu panu
Co grozi słowem i może orężem
On pcha się na męża stanu
Bo nie potrafi być mężem
..
Nie sieje nie orze
A drze się i krzyczy
Że jego jest Orzeł
Bo on z prawicyBÓG HONOR OJCZYZNA
Rzeczywistość
Lud Wybór Szarzyzna
Próg Dołek Płycizna
Bó(u)l Donek Kaczyzna
Dług Horror Obczyzna
Hurt Detal Starzyzna
Kram Handel Pstrokacizna
Knur Ubój Głowizna
Ból NFZ Dłużyzna
Cnota Kwota Nie pierwszyzna
Sex Tradycja Spuścizna
Wzwód Żona Pańszczyzna
Gej Puder Bielizna
Stóg Łono Opuchlizna
Gbur Wzór Kolizja
Wódz Lepper Charyzma
ZUS KRUS Cienizna
OFE Wybór Naiwność
Żyd Weksel Prowizja
Goj Kredyt Golizna
Szlak Traf Ojcowizna
Głóg Seler Włoszczyzna
PO i PIS Oszołomizna
Blichtr Euro Drożyzna
Nóż Kindżał Krzywizna
Skok Portfel Łatwizna
Trud Dyplom Stromizna
Buta Drapak Angielszczyzna
Szmal Hazard Lewizna
Media Serwis Naiwniak
Bank Umowa Chińszczyzna
Dron Gruz Noktowizja
Stóg Igła Robocizna
Bób Junior Zielenizna
Cyc Pic Opalenizna
Krach Głowin Dulszczyzna
Cud Wrót Niemczyzna
Mól Książka Stęchlizna
Kur Odwet Spalenizna
Smród Fetor Zgnilizna
Świątek Piątek Telewizja
Grób Sterydy Tężyzna
Extra Liga Słabizna
Chlew Pomór Trucizna
Brud Szczur Komisja
Mózg Karbid Szpetynizna
Lech Łemek Zamojszczyzna
Lech Czech Opolszczyzna
Lech Rus Wileńszczyzna
Pech Scyzoryk Kielecczyzna
Fach Remont Wścieklizna
Skóra Fura (też rura) Insygnia
Czar Par Gejowszczyzna
Drink Bród Mielizna
Niechluj Ozor Kaszubszczyzna
Cud Pióro Polszczyzna
TVN Pono Ogłupizna
Spór Dyshonor Płaszczyzna
Kibol Ustawka Mężczyzna
Zmrok Skok Rewizja
Łapu-capu Tragedia Smoleńskszczyzna
Czart Kozioł Rogacizna
Anioł Teściowa Nierogacizna
Kant Sponsor Darowizna
Bruk Gender Dziczyzna
Trud Głód Malizna
Kim Kaczor Podobizna
Tusk Kaczor Kołowacizna
Szpak Nabiał Siwizna
Gach Zdrada Blizna
Wóz Promile Decyzja
Złom Mięso Dywizja
– A marzeniem – przyznasz
BÓG HONOR OJCZYZNA
U NASZEJ TRANSFORMACJI KOLEJNOŚĆ DEMOKRATYZACJI
Obce banki sprowadzili
Mediów polskich się pozbyli
Zakłady zrujnowali
Zabytki przejęli
Niektóre podpalili
Lepsze tanio wykupili
Autostrady oddali
Albo wydzierżawili
Byśmy tym za nie bulili
Co odnawiaczom byli mili
Stocznię w muzea zmienili
Na połowy limity narzucili
Za to wędki doradzali
Żebyśmy się bogacili
Teraz krócej bo się myli
Ogłupili
Obłupili
Wydoili
Nagrabili
Uzależnili
Upokorzyli
Sp….lili
A dowodzili
Że wyzwolili
Nawrócili
Ocalili
Unowocześnili
Rosję pobili
Stany podbili
Unii wcisnęli
NATO ściągnęli
Zunifikowali
I wolność dali
Nie wybaczyli
Tym od syfonów
Saturatorów
Że z nich pili
Choć się brzydzili
Pamiętam
Zapewniam
Odnowicieli
W tym burzycieli
Że w PRL-u
Rodzice was wielu
Na drzewach nie żyli
Są dowody że się myli
..
Nowy parlament
Osiągnął firmament
Ma wyborczy abonament
Postanowił – remanent!
Podniósł się lament
Taki autorament
Wywoła zamęt
Piszmy testament
Daruj sobie atrament
(Rzekłby J Putrament)
..
Co się dzieje
Świat się śmieje
Wcześniej złodzieje
Dziś dobrodzieje
Na tyle ofiarują
Na ile reklamują
Za Twoje za moje
Nigdy za swoje
..
Kiedy partii czas przemija
Wielce żadnej to nie sprzyja
Z luster w oczy patrzy bojaźń
Żal z fruktami się rozmijać
Późno im ludu żałować
Przychodzi się licytować
Wina twoja a nie moja
Moja mała wielka twoja
Tryumfalny jak był przyjazd
Z rządów jest fatalny wyjazd
Teraz potrwa kołomyja
Wdziera się i paranoja
Każdy członek niczym pijak
Grozi macha patrzy kija
Wodzowi nabrzmiewa szyja
Wygranego chce lać w … czy jak
Z członkiń miłe niczym żmije
Z wolnych stanów już niczyje
Krzyczą syczą wywijają
Transparenty rozwijają
Na manifę choćby chodu
Pod sztandarem KOD-u
Wczoraj jeszcze chryja
Dzisiaj hasła jakoś nijak
Z czasem partii też przemija
I przebrzmiewa kołomyja
Może zechce paranoja
Powoleńku ustępować
Cóż zostaje demokracja
Właściwiej – jej pozoracja
Nie chce jakoś nas omijać
A potrafi wręcz dobijać
Teraz to jak chciały będzie
– Zjednoczone – wszędzie
Bo ci nowi na urzędzie
Konsultują tam orędzie
NIEUNIKNIONE?
Raz się zawiodłem
Światopoglądem
Stąd nie chcę z prądem
Pogląd był błędem
Za pisaninę sądzę
W niej niby poglądy
Zaszczycony będę
Prokuratora Urzędem
Potem dostąpię
Przed Wysokim Sądem
Co stoi za Rządem
Zarażony Rządu trądem
W obronie jak szaniec
Niech za mną stanie
Że dość mam poglądów
A wręcz ich nie manie
Mimo podsłuchów i podglądów
Wykażę brak poglądów
Też za metryki wglądem
Że nie jestem wielbłądem
Obawiam się tezy Kobry*
Ten tylko jest dobry
Kto dla nas dobry!
Niechby to i sam Chrobry
A mnie jak nie wprost
To mogą wziąć wspak
Jak nie za poglądy
… To za ich brak
Łzy lejesz czy pomyje
Kobrze się widzi niedobrze
Tak piszesz bo chyba pijesz
A przez to żyjesz w poprzek
*– Minister ps. Kanister
SKUTKI POKUSY
Kilka w Konstytucji
Wymienionych instytucji
Próbowało obstrukcji
Częściowo destrukcji
Dla jej restauracji
A właściwiej restytucji
A nie żeby rewolucji
Dzięki konstrukcji
Pewnych instrukcji
Z administracji
I reorganizacji
Środków w Policji
Ich koncentracji
Celem mobilizacji
Do inwigilacji
Dokonano penalizacji
Poddano likwidacji
Szeregu korporacji
Zakazano inflacji
Zyskano na waloryzacji
By sięgnąć deflacji
Wolność do pauperyzacji
Zasługą indoktrynacji
Przy pełnej aklamacji
Zakazano masturbacji
Rozważa się menstruacji
Żadnej też konfabulacji
Dla komfortu demokracji
W tradycji cywilizacji
Taki w konsekwencji
Ciąg normalizacji
Z potrzebą stabilizacji
Bez mowy o konsultacji
Ze zbędnością akceptacji
Będących w opozycji
Dzięki dominacji
Sejmowej koalicji
Ja w swej petycji
Do instytucji
Prewencyjnych
Penitencjarnych
Wychowawczych
Izolacyjno-separacyjnych
Też represyjnych
Mam szereg propozycji
Chcę koordynacji
W ich partycypacji
Przy organizacji
Resocjalizacji
Większych posiłków racji
Głównie kolacji
Na spacerniku rekreacji
Oraz zakazu penetracji
Przy fizycznej dominacji
Niezależnie od gracji
Z obawy kompromitacji
Zaniechałem w petycji
O swojej rehabilitacji
W kierunku personifikacji
Własnej nobilitacji
Ku beatyfikacji
(–) Uzdrowiciel Konstytucji
– Uzdrawiany w izolacji
BAJKA
W czasach odległych od PeeReLu
O czym słyszało (ze mną) niewielu
Król edykt ogłosił wypisz wymejluj
Na dziedzińcu wzorcem z Wawelu
Ten to dostanie mą piękną córę
Kto konno wjedzie na szklaną górę
O wysokości bliskiej Nosalu
Było w edykcie i to bez żalu
No i marzyło rycerzy – oj wielu
Już wirtualnie o swoim weselu
Sięgali światełka jakby w tunelu
Ba dostojeństwa z purpurą w szynelu
Potem przy króla tronie w fotelu
A to cichaczem z dwórką w hotelu
A to znaczniejszych przywilejów
Ale monarcha użył... fortelu!?
Dyskrecją stało się poliszynela
Że król nakazał wcześniej w żelu
Wyżelować szkło góry przez czeladź
A na urwiskach dodać krochmalu
Gdyby zbrakło to w brylantynie
Na samym czubku w wazelinie
Niechby miejscami i w żelatynie
Taką przewidział im drogę jedynie
Pogroził przy tym że ... o jeju
Niech się nie waży i broń Boże
Kto nad przepaścią dodałby kleju
– Obetnie wtedy ... albo i gorzej
On już w beciku potem pierzynie
– Bo urodzony był na Podhalu
Dudki ukochał – po skurczysynie
A duszę zaprzedał dla szmalu
Tak pretendenci marzeń pragnący
Z całego kraju przybyli się rwący
No i do celu nadzwyczaj prący
Wadium bezzwrotne złożyli – chcący
(Żeby nie było niechcący)
A warte było wręcz po cholerze
To i bulili do kasy w plenerze
Tłumnie i konno dumni rycerze
W szranki stając naiwni szczerze
Pod górą szklaną w szczerym polu
W feerii odbitych promieni kolorów
I zjawiskowych doznań walorów
Nie przewidując w trudzie – horroru
Na nic starania i wszelkie spory
Także gdybania o start czy fory
Że ktoś na szkapie i nawet nisko
Czy ów na Arabie a też za ślisko
Że w skale rowy i koniom za trudno
Że złe podkowy że im się wychudło
Rycerstwo pobladło w długi popadło
A sama królewna – jęk – czupiradło!
Z nieba nie spadło – król ją do wieży
I głaszcząc sadło tylko się szczerzył
Do wystrychniętych lojalnych rycerzy
Dumając ile by tak sprzeniewierzyć
A kwestią było już spoza sporu
Ile uczynił dla dworu splendoru
A ile rycerzom przydał honoru
Że pokładały się im damy dworu
Swej faworycie ekstra odmierzył
Zachował i na zaciężnych żołnierzy
Powinowatym majątki poszerzył
A krewnym aż ... nie uwierzysz
Jak w każdym z modeli wielu
I przykładowo – tajemnym kartelu
Władza równego jest pokroju
Też w utopijnie tonącym ustroju
W końcu rządzący to zmierzający
Do immanentnie tak osobistych
Aż egzogennie transparentnych
Jak szklana góra przezroczystych – celówWHO IS WHO
PARAFIANINEM
Co daje i bierze daninę
A na spowiedzi wyznaje winę
CHRZEŚCIJANINEM
Dobroci ma plątaninę
W piątek bez mięsa i precz słoninę
LUTERANINEM
Ani celibat ni też papieże
Trójjedynemu wiara jedynie
No i nie mylić z Lutherem
Kingiem Martinem
MUZUŁMANINEM
To ludzi kochanie
I coraz częściej dżihadowanie
ZIELONOŚWIĄTKOWCEM
Jemu biblia natchnieniem
A święci pojęcie obce
W Trójcy Jedynego wierzenie
NARODOWCEM
Ojczyzny wyznawanie
Często o Dmowskim Romanie
Nieco historii naginanie
A dla higieny – też innych pranie
PIS-OWCEM
Jak nie z nim – toś pogrobowcem
Zomowcem ubowcem i spiskowcem
Posegreguje wszystkich po trochu
A kto nie pasi – kolana na grochu
KOR-OWCEM
Kto manifestował aj waj
Robotnikom tu nie raj
A to całkiem fajny kraj
Solidarny w nim Polak
Od Pucka po Ełk do Opola
Jak niemal przedszkolak
Dawał temu się zwieść
– Giermek głosił taką wieść
I synowej Adama M – teść
LEWICOWCEM
Temu nie popłaca
Solidna praca
Jakoś to będzie
Ojczyzna wszędzie
KODOWCEM
Ni pies ni wydra
A opozycja jak hydra
Szefostwo wie co chce
Manifestanci jeszcze nie
Zadaję pytanie nam – Czy
Znowu ten sam pęd owczy
W ślad – jakby po KOR-ze
A tu – o litość ja w pokorze
RESORTOWCEM
Ten z tych co władzy są mili
Ci sprzed władzy i po niej
To się sprzeniewierzyli
POGROBOWCEM
– Wystarczy i tak już manowce
500 +
Były globulki i sprężyny
– System już prawie cały –
Aplikowały toto dziewczyny
Przestrogi na domiar miały
Z tradycją w zgodzie
Ta brzydsza płeć
Kondoma na co dzień
Lubiła mieć
Potwierdza życie
W nim multum praktyki
Z technik obyciem
Z rozwojem techniki
Boom kopulacji
Zagroził paradoksalnie
Stagnacją prokreacji
Omal nieodwracalnie
A że to – ludzie ludziska
– Zbędny frasunek
Wzięła nam władza bliska
Pod lupę stosunek*
Na zupki rozważa bony
I chrupki w zależności
Od możliwości strony
Szczególnie zaś płodności
W grę wchodzi podarunek
Gdzie trzeba – denaturat
Czy każdy inny trunek
Co pasuje – akurat
Warunek z władzy strony
Wywalić tabletki sprężyny
Globulki nawet kondomy
Na co dzień i w imieniny
Dla jego przestrzegania
Stosować myśli się drony
W celu monitorowania
Kopulacji z każdej strony
Bezwarunkowy to warunek
Czas nagli bo święta tuż tuż
Na drugie – 500 – obstalunek
Decyzja zapadła ... i już
*– Nie czytać: Lupę pod stosunek
..
Chociaż pamięć ledwie dyszy
Wspominamy towarzyszy
Jak to Słowian szanowali
Nawet Rosjan uznawali
(Chyba że się kto nawalił)
A że przyjaźń wyznawali
I gdzie ZOMO zawsze stali
Ot po prostu – byli mali
Ba przekrętów – zabraniali
(To i widać – zbaraniali)
Kto nie z Moskwą wiecie
I Moczarem Mieciem
Tego zmieciem było przecież
Najstarsi to znają ciecie
(A wtedy – najmłodsze dziecię)
Dzisiaj czasy odwrócone
– Tylko Stany Zjednoczone!
Głusi nawet ostro słyszą
– Na pohybel towarzyszom!
(Stany witać macie – ciszą)
Nie pasuje ich kochanie?
Awansujesz – góra cieciem
Plus co najmniej wyszydzanie
I tak dalej ... przecie wiecie
(Puszczą cię w jednej skarpecie)
NAPRAWA SŁUŻBY ZDROWIA
Od transformacji wydarzeń
Przeprowadziły protestów masę
– Tak pielęgniarki jak i salowe
Zaszczycali je z rzadka lekarze
Zwykle oni głównie o kasę
– One o igły jednorazowe
Nie było protestu ani pochodu
Bez troski o zdrowie narodu
– Przy okazji o bandaże
Po tenże system polemiczny
Sięgał personel medyczny
– Lekarze jednak o apanaże
Zastosowali z premedytacją
Protestów premedykację
– Pod siebie metodycznie
Tak naprawiali i się urządzali
Aż od pacjentów p/o/o/d/g/r/a/d/z/a/l/i
– Szczelnie miło ekonomicznie
Rozwijać zaczęto zasady sobie
Systemie – ty mnie a ja tobie
– I pacjent się tu nie wetnie
Z „przymusu” chorych pominięto
Poziom pod siebie osiągnięto
– Już głośno klniemy i szpetnie
Tak to zwieńczyli swoje lekarze
Personel nadal wygląda marzeń
– Szczególnie ten pomniejszy
Pełne nadziei nasze mniemanie
Na leczenie czy usprawnianie
– Musiano (bo chciano?) spieprzyć
Na trzeźwo ulżę sobie jeszcze
(Zanim kurwami zbeszczeszczę)
– Opluć co przyszło złowieszcze
Nadto rządzącym zadaję pytanie
Po co pierdoły głosicie tanie
– Powodujecie jedynie dreszcze!
Chwiejnie rozważam stąd chodu
Dwa kroki miękko do tyłu
– Jeden twardo do przodu
..
Myślę i myślę tak sobie
Trzeba by zacząć pić i pić
Za służby zdrowia zdrowie
Żeby przestała gnić i gnić
I oby żeby wnuczka lekarzem
Zechciała chcieć i mogła być
A rady i wady moich marzeń
Pozwolą zaprzestać wyć i wyć?
..
Sto lat a co toast trzeci – Cola
I ... będę przeciw!
TERAZ MAMY WYMARZONE
Ważną partią była jedna
W swoim czasie wredna
Radość nas rozpiera
Że ich wiele teraz
Bo ta niegdysiejsza
Ułomna i zakłamana
A każda dzisiejsza
Święcie pomazana
Może nie taka niezłomna
Ciut jedynie oszołomna
Będzie wiekopomna
No i jaka skromna!
NFZ
Sami modni
Pro i w stylu
Już zachodni
A jak brzydzą PRL-u?
Nie przychodzą
Do przychodni
Medyków uwodzą
Nieustannie głodnych
Oni leczą się inaczej
Dużo wcześniej
Komercyjnie raczej
Daj Boże skutecznie
Tylko my ci zacofani
(Śmieją się na świecie)
Kajdanowi fani
Przecie wiecie – w NFZ-cie
Ile w nim od rzeczy
Wie się albo czuje
Czas tu głównie leczy
Niecierpliwy – symuluje
..
Diagnozują politycy
Jakie tętno na ulicy
Kiedy się podniesie
Wietrzą swoją jesień
Gdy gwałtownie skacze
Władza niemal płacze
Opozycja wręcz inaczej
Takie jej prawo sobacze
Kiedy gorycz i złość ludu
Z czary wzbiorą aż rozleją
Arogancja (nie ma cudów)
Chamstwo tupet ... wieją
..
Wasza prawica jest jak grzesznica
A jak dziewica nasza prawica
Za darmo damy atrament
Na waszych rządów testament
Zapewnimy też w przyszłości
Tylko od nas przykrości
I ograniczy się do rzadkości
Internowanym podłości
A wasz min sprawiedliwości
Jadał będzie pyszności
Ubogacimy też parlament
Na ... wieki wieków amen
O KUKLE CZY O KUKLI
BOJĘ SIĘ UWYPUKLIĆ
O MOŻLIWĄ ODMIANĘ
NIE BĘDZIEMY SIĘ TŁUKLI
Ci z Waszyngtonu
Może nawet Las Vegas
Zwerbowali po kryjomu
Wojskowego u nas... szpiega
Wnet wazeliniarze
Co to śmieją się do sera
Ze szmaty w szczycie marzeń
Uszyli kukłę – swoistego bohatera
Sprawa haniebna
Plus jej podły skutek
Grają nim razem też z osobna
Jak ten od rymu co strzela w słupek
Zdrajca naszą dumą?
Wzorcem w naśladowaniu?
Monitorowaną pozostanie dżumą
By truchło nie cuchło przy wspominaniu
..
Ty bogatych racje
Ja biednym szacunek
Ty złodziejską demokrację
Niekoniecznie ja komunę
Nie zachwalaj platformy
Bo przeciągasz strunę
Jestem niereformowalny
Ale wolny i frywolny
Ty niby globalny
A jakiś bezwolny
To świat i bajka Twoja
Nie mój i nie moja Takiś
Ty przyjaciel
Ciągle mi pierniczysz
Więc pierniczę i ja Cię
W tym głównie temacie
JASTRZĘBIE TO PRZY NICH GOŁĘBIE
28 MARCA 2016
FAKTY PO FAKTACH
Miecz Damoklesa nad nami
Na końskim włosie zawisł
Nie tylko z MON-u niby nasi
Ostro ku NATO poczęli się łasić
Telewizyjny kwartet w chórze
Zalecał się jak ta na rurze
Co moment było jak w mantrze
No i tym gorzej im dłużej
Atomowym silosem jak kagankiem
Ozdobić zachcieli wschodnią flankę
W Sokółce czy Ełku marzą by rynek
Zaszczytu doznał w nowej doktrynie
Spragnieni głowic jądrowych
Z jądrami pozamieniali głowy
Pewnie dostali dłużnicy Stanów
Akonto po worku + 5 bananów
Kraj można udupić podpalić
Byle na szklanej a cudzej fali
Wykazać się macho i to co kręci
– Tragi-komicy – przy tym nadęci
Wielce uczenie się popisywali
Umizgiwali – mało nie posikali
– Broń nuklearną żeby im dali –
Władcy z amerykańskiej centrali
A pan miluszek z logo w kajdanach
Wpuszczał malców dla nie stąd pana
Tak naiwnego strugał jak Niemiec
Aż pozazdrościłwby i sam Ziemiec
Jak to uwodził z Kowna Panienka
I Kozioł stary a nadal w spodenkach
Był i Zalewacz z angielska potakując
Niby że myślał – aaaaaa – eksponując
Załapał się przy nich Grek Lorbas
Całość jak koszmar Teatru Kobra
Kiedyś Piłsudski nawet Marszałek
Taki – jak ulał – ogłosił kawałek
„Wam kury szczać prowadzać
A nie politykę uprawiać”
– Powiem jak chleba zjadacz
Co rozum i dusza podpowiada
Chłopięce dla was podchody
Jeden z drugim – kolego*
I pancerne samochody
Najwyżej z klocków Lego!
Pogonić trzeba ich choćby za to
Jak szczują do wojny nas i NATO
Jak prowokują sąsiadów możliwych
Szczęśliwie – póki co – cierpliwych
Chcę zadać pytanie drodzy rodacy
Czy aby to byli polscy Polacy?
Może ojczyzną ich nie jest Polska
Jakaś stanowa może – bądź Wolska
Z każdym z tych niby panów
Na środku dokonam oceanu
Będąc w ratunkowej łodzi
Sabotażu – choć nie uchodzi
By nigdy nami taki nie dowodził
Co z własną głupotą się pogodził
I żeby nigdy szaleni w telewizji
A nawet przenigdy takich wizji
*– wyłącznie dla rymu