Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Propedeutyka polytyki jak utyka… deKadencja 1 - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
10 lutego 2025
30,00
3000 pkt
punktów Virtualo

Propedeutyka polytyki jak utyka… deKadencja 1 - ebook

To co wyczyniają zapalczywi politycy i - zwykle z premedytacją - media, na przestrzeni ostatnich dekad dorosłego żywota dla wrażliwych i refleksyjnych jest nie do zniesienia. Nie bez powodu tak wielu rodaków rezygnuje np. z telewizji, prasy a nawet z naszych - powiedzmy - demokratycznych wyborów. Niestety, smartfonów i im podobnych już, się pozbyć nie da.
Aby zachować własną jeszcze równowagę psychiczną i wytrzymać indoktrynację czy w większości głupawy jazgot, w tym reklam itp., musiałem sam sobie upuścić „złej krwi". Jeśli przy tym kogoś podratuję swą pisaniną - warto było. Zawiedzionych czy zgorszonych, nawet spośród mi bliskich, nie przepraszam. Stało się. Pomijam przymus sądowy, jeśli się co chytrze, lecz nadto - wypsnęło.

Stanisław Ćwiek - wykształcenie prawnicze, doświadczenie zawodowe jak i życiowe, nie do powielenia. Za PRL-u w milicji, za demokracji w policji. „Dopieszczany" w obu formacjach. Raz talonem na zakup malucha, po wielokroć słowem, uściskiem dłoni (żółwików jeszcze nie było), pisemną laurką (opinia, dyplom), medalem, odznaczeniem, regularnie kopertą i zawsze zbyt skąpą. Przez blisko 20 lat współ i kierował służbą kryminalną w województwie gdańskim, aby w ostatnich sprawować nadzór nad całym pionem zwalczającym ten rodzaj przestępczości jako z-ca komendanta wojewódzkiego policji. Z tytułu solidnego bagażu doświadczeń oraz dokuczliwej wrażliwości na każdą krzywdę i prostactwo, popełnia także i tę książkę w postaci I tomu.

Kategoria: Poezja
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8308-978-2
Rozmiar pliku: 727 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Pokonasz

SŁOWO WSTĘPNE

To może... i następne?

Głównie z pozoru może się wydać, że jestem pesymistą, zgorzkniałym frustratem czy zawiedzionym współczesną rzeczywistością. Nadto, cniącym do minionego i tylko wtedy lepszego czasu.

Owo wrażenie mogą odnieść jedynie czytający zbyt szybko, zbyt wolno, pobieżnie lub z trudem (zwłaszcza, że stosuję swoisty styl a w nim dobór bądź pomijanie niektórych znaków interpunkcyjnych). Otóż, tak nie jest. Wszystkich i wszystko czego nie tknąłem krytycznie, z sarkazmem, ironią czy choćby przekąsem – podziwiam, lubię lub akceptuję. Nielicznych – ma się rozumieć – kocham a zwierzętami i całą naturą, zachwycam.

Ogrom emocjonalnych doznań serwowanych przez polityków, za pośrednictwem mediów dokładających swoje, nie pozostaje bez wpływu na wszystkich nas. Tylko przypuszczam, że należę do stosunkowo nielicznych tak długo i tak wytrwale odnoszących się do ich postępowania i przekazu – w formie jak niżej. Mogę śmiało być dumny, że nie dałem się uzależnić od inżynieryjnego już oddziaływania na umysły i całą psychikę tak przez polityków jak media. Przynajmniej dotąd tak mi się wydaje. W większości krytycznie odnoszę się do osób, jak i sposobu sprawowania władzy w moim kraju. Nierzadko wychodzę poza opłotki. Z oczywistych względów jest mi to nieobojętne. Nie jesteśmy przecież wyłącznie kibicami we własnej ojczyźnie.

Politycy i dysponujący mediami, nie są ponad a nas winni traktować poważnie. Bez manipulacji pod słupki sondażowe, bez przemilczania niewygodnych faktów czy wciskania choćby zakłamanej ale obowiązującej – ich zdaniem – poprawności. Słuchajmy czego nie mówią, czytajmy między wierszami. O n i w większości niczego nie głoszą bezinteresownie. Nie gódźmy się na bezwolne i jednostronne traktowanie. Z góry już było. Niestety, wraca i to z domieszką nieudolnie skrywanej bądź nawet nie – premedytacji, niekiedy perfidii.

Nie oczekuję sukcesu ale po cichu liczę na zainteresowanie a jeszcze myślących samodzielnie, również na wyrozumiałość. Wyrażam też przekonanie, że wielu z Państwa, przynajmniej częściowo, podzieli moje rozterki i troski o Wspólny Dom.POBUDKA

O historii współczesnej

To nieznośnie poważnej

To żałośnie śmiesznej

Raczej późno niż wcześnie

Jasne że nie wszystko

Co mam na wątrobie

Nieco tutaj o zjawisku

No i tyle o osobie

Mocno podejrzewam

Jednym – nawet wiem

Jak radochę wlewam

Innym to już grzech

Wielu bez wątpienia

W sercu ma jak ja

Na hucpę się wpienia

Póki co bezsilnie trwa

Reszta co na moje racje

Wielce wzburzy się

Niech hołubi chamokrację

I na mnie się drze

Będzie sporo wkurzające

W poprawności tylu tkwi

Psycho komfort nieco zmącę

Bo za słodko im się śpi

Jeśli się nie zgadzasz

– Już tutaj tłumaczę –

Może ciut przesadzam

Lecz myślę inaczej

MAJ 2015 ROK
– WIADOMOŚCI

Dobra – przegrał Komorowski

Zła – wygrał Duda

..

To wola Boska

Przegrał Bronek i Komorowska

Były i cuda

Wygrała Kornhauser i Duda

BEZ DYLEMATU PRZY URNIE

Tak ich polubiłem

Że obu zakreśliłem

JAK SIĘ NIE MA CO SIĘ LUBI TO SIĘ NIE LUBI CO SIĘ MA

..

Gęba nadęta

– Na Prezydenta!

Jak żeśmy chcieli

A nawet żądali

To żeśmy mniely

No bo dostaly

Moc mniał tu móc

A zwykły … elektryk

Wczepił się Bolek

Pod żyrandolem

Dzisiaj Niebożę

Już nic nie może

Ale Cyckiewicz

Oraz Plotkarczyk

Zawtra i toże

Co i raz sporzej

..

Ustawicznie ekstra gadacz

Polityczny wręcz wyjadacz

Wobec kontuzji goleni

Opcję na światową zmienił

Od lewicy do średnicy

Nie wiem jak ma ku mennicy

U nas już był nieomylny

Lgnął do obcych byle silnych

Po mężowskim tutaj stanie

Kombinował żeby w klanie

Nieustannie przekonany

Lewicowo rozedrgany

Licho zabrzmi oto zdanie

Że robotę na majdanie

Jacyś tam oligarchowie

– I bez dumy o tym powiem –

Polsce już od kresów mili

Jemu i nam docenili

Stepan z Banderą tak mają

Rączki/łapy – zacierają

Na tym i tamtym świecie

W końcu jej łopot słyszycie

A o nim boleśnie wiecie

..

Nie mylić Wawelskiego

Z elity posierpniowej

I satyryka Niedzielskiego

Z Elity kabaretowej

Wizjoner szczytnych iluzji

Zapragnął zmieniać

Front walki Rosji i Gruzji

Ku chwale Czeczenii

Ochroniarz nie przeszkodził

Jego wybitnej odwadze

Trzy w jednym wziął pogodził

Aż zamarł Szewardnadze

Odwagę godną kaprala

Bratu wykazał swojemu

Oraz posługę wasala

Bratu zza wody Wielkiemu

Na polu walki w koszuli

Mąż stanu – ba – epokowy

Kulom się ani przykulił

Bo stan miał podgorączkowy

Jemu – opozycjoniście

– Żeby Kreml był przejęty –

Wypadało osobiście

Aż Rosji poszło w pięty

Majestat sobą roztaczał

W poddaństwie rodzinnym słusznie

Jak krzesła nogą wyhaczał

Z meldunkiem bratu – zausznie

Czegóż to tu by nie było

Przy powiązaniu liczniej krwią

Gdyby szczęśliwie trafiło

Się nam ... jednojajowe trio!?

Postuluję co ulicę

Aby tej wagi dostojnik

– Nawet co drugą przecznicę –

Winien – nie nagi – mieć pomnik

Wrogowie by chcieli gnojnik

Ja – na pohybel wam – dranie!

Mniejsi zaprzańcy odstojnik

Wnoszę – okamerowanie!

Na szepty czy gadu gadu

Koło pomników napisy

„Nie przyłaź tu – spieprzaj dziadu

Narażasz się pod przePiS-y”

..

Co drugie zdanie to orędzie

Jest super a suprzej będzie

Demokracji utrwala cud

On i z nim będziemy mieć w bród

Nieustannie przypominał

Jak wzbogacił etos finał

Mówią – uniknął pręgierza

Dzięki sędziemu z Paryża

Plotą na ludu nizinach

Że g. oblał pomnik Lenina

Hejter wyśmiał ekstremalne

Dzieło że ono ekskrementalne

O herbowym bohaterze

W bajki po prostu nie wierzę

Z niczego plotki i ploty

Np. damy i kaszaloty

..

Kandydat Duda

Obiecał cuda

Jeszcze gdy elekt

Że będzie wiele

W prezydenturę

– Tylko niektóre

Jak się nie uda

To nie obłuda

I nie wytykać

– To polityka

Ciutek przejęty

Nieco nadęty

My poczekamy

I kredyt... damy

..

A pominięty

Tu a nie ówdzie wyklęty

Sorry – przymiotnik zajęty

Wymóg – przeklęty!

Jest niepotrzebny

Z Wielkimi nie zasłużył

By mężów aż tak chwalebny

Stan z pocztem wydłużył

Taka to racja

Odkąd partii korporacja

Rządzi jako demokracja

Pt. Świętokracja

W III RP BYŁ TAKI MARSZAŁEK

Mikołaj Poważny Kozakiewicz

W poczet zaliczany na stałe

Wiesław Srebrzysty Chrzanowski

Z obliczem w zawiłości i troski

Maciej Przerwa Płażyński

Uznany... że nie Tetmajer

Józef z Łemków Oleksy

Miał koneksje i łysą pałę

Gudzowatemu na chwałę

Ale słownictwo niebywałe

Marek WSz Borowski

(Dobrze że nie Korowski)

Odróżnia czarne i białe

Dzięki żeś jest na stałe

Pan Zych Józef Stary

(Ten od przechwałek

Że mu staje ... bo jary)

Za tyle gadania mądrego

Darujmy lapsusa jednego

OMC prezydent Cimoszewicz

Głosem – czasami z fochami

Tak mnie jak innych pokrzepi

A część z nas nieco odchami

Marek (ps. Talib) Jurek

Gdzie nie fanatyk

To tam dogmatyk

W dyskusji niezłomny

Aż karkołomny

Gotów dowodzić

Że u nas bywał potop

A nigdy powodzi

Ludwik Trzeci Dorn

Polubił Wojsko Policję i BOR

Zapragnął redakcyjnych wcieleń

I rozdawania kamaszy wiele

Gdy zagroziły nam Seszele

I wiejska rozróba w wesele

Nie pomógł piękny umysł jego

Jednojajowi nie chcieli trzeciego

Nieobroniłsław Komorowski

Oprócz premiera

Zaliczył wszystko

Niech się zabiera

I to – bez bulu* – wszystko

*– może bólu – też nie wiem

Panste Fan Taksiołowski

Jeden dzień niecały

W nerwach zwykle cały

Dla wielu nieładnie

Gdy mówił dosadnie

G–zniszczoł Gilotyna

Nabył wizerunek na obstalunek

Oby zaprzestał nas uwodzić

I uchodzi za kogo ma uchodzić

Ewa Koparka Rozpacz

Kiedy chciała miała klasę

Sporo błędów popełniła

Przychylną i wielu z nas prasę

Niby naiwna i zawsze miła

Jerzy Tembr-Erlich

Dwa razy po dwa dni całe

A głos jak nad czy feld-marszałek

Radosław Myśliwy Sikorski

Pełen wad także polskich

Może przez swoją żonę

Co różnych trzyma stronę

Jedną z pewnością zaletę ma

Szczery o stosunkach z USA

Drugiej też nie przemilczę

Stosunek do watahy wilczej

Małgorzata Kidawa Błońska

Jakich ma przodków

I jak ich wiele

Szapo ba dla nich

Przez to o niej się nie ośmielę

Marek Wierny Kuc-Ciński

Że marszałkiem będzie

Sam prezes Jar-Osła-wczyński

Namaścił go jakiś rok prędzej

Sprawne już pierwsze posiedzenie

Regulamin obkuty z wyprzedzeniem

Czy znakomitości z sejmu jakoś się doliczę

Gdy tę plejadę chcieć uzupełniać o ich vice

Był Putra co wąsami talerz i panie omiatał

A to Tusk który niekiedy w gałę zaharatał

Pani której nazwisko – kiedyś doborowy

Rozsławił Kierzkowski – kolarz torowy

Był pan Szmajdziński – wicemarszałek

Chciał dobrze a wybrał źle ... na stałe

Był taki z przerostem formy Cezary

Erlecki pragnący ładniejszym kary

I innych wielu – za tycia – legendy

Chcieliby zawsze i znane wszędy

Jeśli uraziłem (bo ciut popiłem)

Gorzej pominąłem bo wziąłem

Najgoręcej Was przepraszam

– Gdzie mi tam klasa Wasza

PALETA WSPÓŁCZEŚNIE NAJTROSKLIWSZYCH

Polska na PRAWO I SPRAWIEDLIWOŚĆ… na lewo*

PLATFORMO na OBYWATELI. Cośmy od ciebie chcieli tośmy już mieli.*

SOJUSZ Ledwie Dycha – gubi go Leszka pycha

Chcieli wielko wyszło mało POLSKIE STRONNICTWO LUDOWE – każdemu się oddać gotowe*

SAMOOBRONA – poległa sama.

Nie zdążyła o nas*

Pierwej Zjednoczona Potem Rozgoniona – wzorcem dla reszty naznaczona*

*– PiS, PO, SLD, PSL, S, PZPR.

Dość niewiele z abecadła

Sobie przysporzyli nam zalali sadła

..

Już przejściowo będzie cudnie

Zamieńmy Północ na Południe

Zachód dajmy na Wschód

Choćby dla opóźnienia szkód

A potem nie zaznamy krachu

Jak wszędzie już będzie Zachód

..

Kochajmy Panów

Z kochanych Stanów

Wymagana moda

– Zjednoczonym loda

Udział w lodach

Naszej(?) Polski

Potwierdził – dodam

MSZ – Psikorski

(Za to go lubię

A żona – oskubie)

..

Poprzez swe karesy

Wielu naszych panów

O żywotne dba interesy

Zjednoczonych Stanów

Dla cudzych uciech

Zza wodnego bezkresu

Popis-owo tracą czucie

Własnego interesu

..

W krótkich spodenkach chłopcy

Stawiają wnyki i kopią szańce

Bo przy granicy koza się bobcy

– Poddadzą ją łapance

Szczują tchórzliwie sforę obcych

Bo groźna na wschodniej flance

A z kozy pożytek może mieć cyrk

– To ci dopiero sztabowe łamańce

..

Gdyby mnie nagle do woja

Gdzie bezpieczeństwa ostoja

Nieswojo ogarnia bojaźń

Nie będę za woja ani kowboja

Nie oblecze w gieroja

Najlepsza też zbroja

Będzie że kawał gnoja

Z postawą lumpa opoja

Aczyński nie Priamem

A Cierewicz nie Hektorem

Ta Polska to nie Troja

I bajka w niej nie moja

Gdy minie paranoja

Wtedy choćby z oldboja

Korzyść mieć będzie

Twoja Oraz Ojczyzna moja

DŁUGO POCZEKA

Umysłowy kaleka

Chce ratunku z daleka

MEMENTO PRAWIE DAREMNE

Czy warto

Pójść na owartość

Niejednemu poszło w pięty

Zrazu usta potem cały został zamknięty

..

Majestatyczny w Belwederze

A do chałupy na motorowerze

..

Naiwny bądź pomylony

Wierzy Stanom ...

(–) Zniesmaczony

..

Do wojska chciał przejęty

Syn sąsiada Walenty

Został przyjęty

Wielu pójdzie w pięty

Jak stopień otrzyma niezłomny

A stanowisko wyklęty

CORVIN–MIKE-RACJA

Poprzez oracje

Walczy o racje

A jego narracja

To zamordyzacja

..

Mam żądze

Więc rządzę

..

Historia lubi

Zataczać koło

Można się pogubić

Gdy toczy je swołocz

..

I do tych piszę

Co to już niewielu

Nad nami proszę ciszej

My kochaliśmy i tę z PRL-u

..

Taktyka polityka

I … etyka utyka

BENEFICJENCI

Pora by mieć jak prześladowany cieć

Wielką na to ma chęć zasłużony cieć

Tak też ma mieć jego z niego dumny zięć

Każdy taki cieć i zięć tak powinien mieć

AMBITNY DO MNIEJ AMBITNEGO

Nie chodzi wcale

O jakieś detale

Nawet medale

Chcę stale

Być w chwale

– Cymbale!

!!

Do Trybunału

Z konfesjonałów

A na prezesów

Z kardynałów

(Nocą i nie pomału)

MOŻE WYSTARCZY PRZEGŁOSOWAĆ

Papieżowi się nakaże

Kiedyś bieg wydarzeń

– Na ołtarze...

Z partii marzeń!

..

Niepozorny chłopak

Parł na męża opatrzności

Lecz działając na opak

Został mężem opaczności

Wybaczmy temu panu

Co grozi słowem i może orężem

On pcha się na męża stanu

Bo nie potrafi być mężem

..

Nie sieje nie orze

A drze się i krzyczy

Że jego jest Orzeł

Bo on z prawicyBÓG HONOR OJCZYZNA

Rzeczywistość

Lud Wybór Szarzyzna

Próg Dołek Płycizna

Bó(u)l Donek Kaczyzna

Dług Horror Obczyzna

Hurt Detal Starzyzna

Kram Handel Pstrokacizna

Knur Ubój Głowizna

Ból NFZ Dłużyzna

Cnota Kwota Nie pierwszyzna

Sex Tradycja Spuścizna

Wzwód Żona Pańszczyzna

Gej Puder Bielizna

Stóg Łono Opuchlizna

Gbur Wzór Kolizja

Wódz Lepper Charyzma

ZUS KRUS Cienizna

OFE Wybór Naiwność

Żyd Weksel Prowizja

Goj Kredyt Golizna

Szlak Traf Ojcowizna

Głóg Seler Włoszczyzna

PO i PIS Oszołomizna

Blichtr Euro Drożyzna

Nóż Kindżał Krzywizna

Skok Portfel Łatwizna

Trud Dyplom Stromizna

Buta Drapak Angielszczyzna

Szmal Hazard Lewizna

Media Serwis Naiwniak

Bank Umowa Chińszczyzna

Dron Gruz Noktowizja

Stóg Igła Robocizna

Bób Junior Zielenizna

Cyc Pic Opalenizna

Krach Głowin Dulszczyzna

Cud Wrót Niemczyzna

Mól Książka Stęchlizna

Kur Odwet Spalenizna

Smród Fetor Zgnilizna

Świątek Piątek Telewizja

Grób Sterydy Tężyzna

Extra Liga Słabizna

Chlew Pomór Trucizna

Brud Szczur Komisja

Mózg Karbid Szpetynizna

Lech Łemek Zamojszczyzna

Lech Czech Opolszczyzna

Lech Rus Wileńszczyzna

Pech Scyzoryk Kielecczyzna

Fach Remont Wścieklizna

Skóra Fura (też rura) Insygnia

Czar Par Gejowszczyzna

Drink Bród Mielizna

Niechluj Ozor Kaszubszczyzna

Cud Pióro Polszczyzna

TVN Pono Ogłupizna

Spór Dyshonor Płaszczyzna

Kibol Ustawka Mężczyzna

Zmrok Skok Rewizja

Łapu-capu Tragedia Smoleńskszczyzna

Czart Kozioł Rogacizna

Anioł Teściowa Nierogacizna

Kant Sponsor Darowizna

Bruk Gender Dziczyzna

Trud Głód Malizna

Kim Kaczor Podobizna

Tusk Kaczor Kołowacizna

Szpak Nabiał Siwizna

Gach Zdrada Blizna

Wóz Promile Decyzja

Złom Mięso Dywizja

– A marzeniem – przyznasz

BÓG HONOR OJCZYZNA

U NASZEJ TRANSFORMACJI KOLEJNOŚĆ DEMOKRATYZACJI

Obce banki sprowadzili

Mediów polskich się pozbyli

Zakłady zrujnowali

Zabytki przejęli

Niektóre podpalili

Lepsze tanio wykupili

Autostrady oddali

Albo wydzierżawili

Byśmy tym za nie bulili

Co odnawiaczom byli mili

Stocznię w muzea zmienili

Na połowy limity narzucili

Za to wędki doradzali

Żebyśmy się bogacili

Teraz krócej bo się myli

Ogłupili

Obłupili

Wydoili

Nagrabili

Uzależnili

Upokorzyli

Sp….lili

A dowodzili

Że wyzwolili

Nawrócili

Ocalili

Unowocześnili

Rosję pobili

Stany podbili

Unii wcisnęli

NATO ściągnęli

Zunifikowali

I wolność dali

Nie wybaczyli

Tym od syfonów

Saturatorów

Że z nich pili

Choć się brzydzili

Pamiętam

Zapewniam

Odnowicieli

W tym burzycieli

Że w PRL-u

Rodzice was wielu

Na drzewach nie żyli

Są dowody że się myli

..

Nowy parlament

Osiągnął firmament

Ma wyborczy abonament

Postanowił – remanent!

Podniósł się lament

Taki autorament

Wywoła zamęt

Piszmy testament

Daruj sobie atrament

(Rzekłby J Putrament)

..

Co się dzieje

Świat się śmieje

Wcześniej złodzieje

Dziś dobrodzieje

Na tyle ofiarują

Na ile reklamują

Za Twoje za moje

Nigdy za swoje

..

Kiedy partii czas przemija

Wielce żadnej to nie sprzyja

Z luster w oczy patrzy bojaźń

Żal z fruktami się rozmijać

Późno im ludu żałować

Przychodzi się licytować

Wina twoja a nie moja

Moja mała wielka twoja

Tryumfalny jak był przyjazd

Z rządów jest fatalny wyjazd

Teraz potrwa kołomyja

Wdziera się i paranoja

Każdy członek niczym pijak

Grozi macha patrzy kija

Wodzowi nabrzmiewa szyja

Wygranego chce lać w … czy jak

Z członkiń miłe niczym żmije

Z wolnych stanów już niczyje

Krzyczą syczą wywijają

Transparenty rozwijają

Na manifę choćby chodu

Pod sztandarem KOD-u

Wczoraj jeszcze chryja

Dzisiaj hasła jakoś nijak

Z czasem partii też przemija

I przebrzmiewa kołomyja

Może zechce paranoja

Powoleńku ustępować

Cóż zostaje demokracja

Właściwiej – jej pozoracja

Nie chce jakoś nas omijać

A potrafi wręcz dobijać

Teraz to jak chciały będzie

– Zjednoczone – wszędzie

Bo ci nowi na urzędzie

Konsultują tam orędzie

NIEUNIKNIONE?

Raz się zawiodłem

Światopoglądem

Stąd nie chcę z prądem

Pogląd był błędem

Za pisaninę sądzę

W niej niby poglądy

Zaszczycony będę

Prokuratora Urzędem

Potem dostąpię

Przed Wysokim Sądem

Co stoi za Rządem

Zarażony Rządu trądem

W obronie jak szaniec

Niech za mną stanie

Że dość mam poglądów

A wręcz ich nie manie

Mimo podsłuchów i podglądów

Wykażę brak poglądów

Też za metryki wglądem

Że nie jestem wielbłądem

Obawiam się tezy Kobry*

Ten tylko jest dobry

Kto dla nas dobry!

Niechby to i sam Chrobry

A mnie jak nie wprost

To mogą wziąć wspak

Jak nie za poglądy

… To za ich brak

Łzy lejesz czy pomyje

Kobrze się widzi niedobrze

Tak piszesz bo chyba pijesz

A przez to żyjesz w poprzek

*– Minister ps. Kanister

SKUTKI POKUSY

Kilka w Konstytucji

Wymienionych instytucji

Próbowało obstrukcji

Częściowo destrukcji

Dla jej restauracji

A właściwiej restytucji

A nie żeby rewolucji

Dzięki konstrukcji

Pewnych instrukcji

Z administracji

I reorganizacji

Środków w Policji

Ich koncentracji

Celem mobilizacji

Do inwigilacji

Dokonano penalizacji

Poddano likwidacji

Szeregu korporacji

Zakazano inflacji

Zyskano na waloryzacji

By sięgnąć deflacji

Wolność do pauperyzacji

Zasługą indoktrynacji

Przy pełnej aklamacji

Zakazano masturbacji

Rozważa się menstruacji

Żadnej też konfabulacji

Dla komfortu demokracji

W tradycji cywilizacji

Taki w konsekwencji

Ciąg normalizacji

Z potrzebą stabilizacji

Bez mowy o konsultacji

Ze zbędnością akceptacji

Będących w opozycji

Dzięki dominacji

Sejmowej koalicji

Ja w swej petycji

Do instytucji

Prewencyjnych

Penitencjarnych

Wychowawczych

Izolacyjno-separacyjnych

Też represyjnych

Mam szereg propozycji

Chcę koordynacji

W ich partycypacji

Przy organizacji

Resocjalizacji

Większych posiłków racji

Głównie kolacji

Na spacerniku rekreacji

Oraz zakazu penetracji

Przy fizycznej dominacji

Niezależnie od gracji

Z obawy kompromitacji

Zaniechałem w petycji

O swojej rehabilitacji

W kierunku personifikacji

Własnej nobilitacji

Ku beatyfikacji

(–) Uzdrowiciel Konstytucji

– Uzdrawiany w izolacji

BAJKA

W czasach odległych od PeeReLu

O czym słyszało (ze mną) niewielu

Król edykt ogłosił wypisz wymejluj

Na dziedzińcu wzorcem z Wawelu

Ten to dostanie mą piękną córę

Kto konno wjedzie na szklaną górę

O wysokości bliskiej Nosalu

Było w edykcie i to bez żalu

No i marzyło rycerzy – oj wielu

Już wirtualnie o swoim weselu

Sięgali światełka jakby w tunelu

Ba dostojeństwa z purpurą w szynelu

Potem przy króla tronie w fotelu

A to cichaczem z dwórką w hotelu

A to znaczniejszych przywilejów

Ale monarcha użył... fortelu!?

Dyskrecją stało się poliszynela

Że król nakazał wcześniej w żelu

Wyżelować szkło góry przez czeladź

A na urwiskach dodać krochmalu

Gdyby zbrakło to w brylantynie

Na samym czubku w wazelinie

Niechby miejscami i w żelatynie

Taką przewidział im drogę jedynie

Pogroził przy tym że ... o jeju

Niech się nie waży i broń Boże

Kto nad przepaścią dodałby kleju

– Obetnie wtedy ... albo i gorzej

On już w beciku potem pierzynie

– Bo urodzony był na Podhalu

Dudki ukochał – po skurczysynie

A duszę zaprzedał dla szmalu

Tak pretendenci marzeń pragnący

Z całego kraju przybyli się rwący

No i do celu nadzwyczaj prący

Wadium bezzwrotne złożyli – chcący

(Żeby nie było niechcący)

A warte było wręcz po cholerze

To i bulili do kasy w plenerze

Tłumnie i konno dumni rycerze

W szranki stając naiwni szczerze

Pod górą szklaną w szczerym polu

W feerii odbitych promieni kolorów

I zjawiskowych doznań walorów

Nie przewidując w trudzie – horroru

Na nic starania i wszelkie spory

Także gdybania o start czy fory

Że ktoś na szkapie i nawet nisko

Czy ów na Arabie a też za ślisko

Że w skale rowy i koniom za trudno

Że złe podkowy że im się wychudło

Rycerstwo pobladło w długi popadło

A sama królewna – jęk – czupiradło!

Z nieba nie spadło – król ją do wieży

I głaszcząc sadło tylko się szczerzył

Do wystrychniętych lojalnych rycerzy

Dumając ile by tak sprzeniewierzyć

A kwestią było już spoza sporu

Ile uczynił dla dworu splendoru

A ile rycerzom przydał honoru

Że pokładały się im damy dworu

Swej faworycie ekstra odmierzył

Zachował i na zaciężnych żołnierzy

Powinowatym majątki poszerzył

A krewnym aż ... nie uwierzysz

Jak w każdym z modeli wielu

I przykładowo – tajemnym kartelu

Władza równego jest pokroju

Też w utopijnie tonącym ustroju

W końcu rządzący to zmierzający

Do immanentnie tak osobistych

Aż egzogennie transparentnych

Jak szklana góra przezroczystych – celówWHO IS WHO

PARAFIANINEM

Co daje i bierze daninę

A na spowiedzi wyznaje winę

CHRZEŚCIJANINEM

Dobroci ma plątaninę

W piątek bez mięsa i precz słoninę

LUTERANINEM

Ani celibat ni też papieże

Trójjedynemu wiara jedynie

No i nie mylić z Lutherem

Kingiem Martinem

MUZUŁMANINEM

To ludzi kochanie

I coraz częściej dżihadowanie

ZIELONOŚWIĄTKOWCEM

Jemu biblia natchnieniem

A święci pojęcie obce

W Trójcy Jedynego wierzenie

NARODOWCEM

Ojczyzny wyznawanie

Często o Dmowskim Romanie

Nieco historii naginanie

A dla higieny – też innych pranie

PIS-OWCEM

Jak nie z nim – toś pogrobowcem

Zomowcem ubowcem i spiskowcem

Posegreguje wszystkich po trochu

A kto nie pasi – kolana na grochu

KOR-OWCEM

Kto manifestował aj waj

Robotnikom tu nie raj

A to całkiem fajny kraj

Solidarny w nim Polak

Od Pucka po Ełk do Opola

Jak niemal przedszkolak

Dawał temu się zwieść

– Giermek głosił taką wieść

I synowej Adama M – teść

LEWICOWCEM

Temu nie popłaca

Solidna praca

Jakoś to będzie

Ojczyzna wszędzie

KODOWCEM

Ni pies ni wydra

A opozycja jak hydra

Szefostwo wie co chce

Manifestanci jeszcze nie

Zadaję pytanie nam – Czy

Znowu ten sam pęd owczy

W ślad – jakby po KOR-ze

A tu – o litość ja w pokorze

RESORTOWCEM

Ten z tych co władzy są mili

Ci sprzed władzy i po niej

To się sprzeniewierzyli

POGROBOWCEM

– Wystarczy i tak już manowce

500 +

Były globulki i sprężyny

– System już prawie cały –

Aplikowały toto dziewczyny

Przestrogi na domiar miały

Z tradycją w zgodzie

Ta brzydsza płeć

Kondoma na co dzień

Lubiła mieć

Potwierdza życie

W nim multum praktyki

Z technik obyciem

Z rozwojem techniki

Boom kopulacji

Zagroził paradoksalnie

Stagnacją prokreacji

Omal nieodwracalnie

A że to – ludzie ludziska

– Zbędny frasunek

Wzięła nam władza bliska

Pod lupę stosunek*

Na zupki rozważa bony

I chrupki w zależności

Od możliwości strony

Szczególnie zaś płodności

W grę wchodzi podarunek

Gdzie trzeba – denaturat

Czy każdy inny trunek

Co pasuje – akurat

Warunek z władzy strony

Wywalić tabletki sprężyny

Globulki nawet kondomy

Na co dzień i w imieniny

Dla jego przestrzegania

Stosować myśli się drony

W celu monitorowania

Kopulacji z każdej strony

Bezwarunkowy to warunek

Czas nagli bo święta tuż tuż

Na drugie – 500 – obstalunek

Decyzja zapadła ... i już

*– Nie czytać: Lupę pod stosunek

..

Chociaż pamięć ledwie dyszy

Wspominamy towarzyszy

Jak to Słowian szanowali

Nawet Rosjan uznawali

(Chyba że się kto nawalił)

A że przyjaźń wyznawali

I gdzie ZOMO zawsze stali

Ot po prostu – byli mali

Ba przekrętów – zabraniali

(To i widać – zbaraniali)

Kto nie z Moskwą wiecie

I Moczarem Mieciem

Tego zmieciem było przecież

Najstarsi to znają ciecie

(A wtedy – najmłodsze dziecię)

Dzisiaj czasy odwrócone

– Tylko Stany Zjednoczone!

Głusi nawet ostro słyszą

– Na pohybel towarzyszom!

(Stany witać macie – ciszą)

Nie pasuje ich kochanie?

Awansujesz – góra cieciem

Plus co najmniej wyszydzanie

I tak dalej ... przecie wiecie

(Puszczą cię w jednej skarpecie)

NAPRAWA SŁUŻBY ZDROWIA

Od transformacji wydarzeń

Przeprowadziły protestów masę

– Tak pielęgniarki jak i salowe

Zaszczycali je z rzadka lekarze

Zwykle oni głównie o kasę

– One o igły jednorazowe

Nie było protestu ani pochodu

Bez troski o zdrowie narodu

– Przy okazji o bandaże

Po tenże system polemiczny

Sięgał personel medyczny

– Lekarze jednak o apanaże

Zastosowali z premedytacją

Protestów premedykację

– Pod siebie metodycznie

Tak naprawiali i się urządzali

Aż od pacjentów p/o/o/d/g/r/a/d/z/a/l/i

– Szczelnie miło ekonomicznie

Rozwijać zaczęto zasady sobie

Systemie – ty mnie a ja tobie

– I pacjent się tu nie wetnie

Z „przymusu” chorych pominięto

Poziom pod siebie osiągnięto

– Już głośno klniemy i szpetnie

Tak to zwieńczyli swoje lekarze

Personel nadal wygląda marzeń

– Szczególnie ten pomniejszy

Pełne nadziei nasze mniemanie

Na leczenie czy usprawnianie

– Musiano (bo chciano?) spieprzyć

Na trzeźwo ulżę sobie jeszcze

(Zanim kurwami zbeszczeszczę)

– Opluć co przyszło złowieszcze

Nadto rządzącym zadaję pytanie

Po co pierdoły głosicie tanie

– Powodujecie jedynie dreszcze!

Chwiejnie rozważam stąd chodu

Dwa kroki miękko do tyłu

– Jeden twardo do przodu

..

Myślę i myślę tak sobie

Trzeba by zacząć pić i pić

Za służby zdrowia zdrowie

Żeby przestała gnić i gnić

I oby żeby wnuczka lekarzem

Zechciała chcieć i mogła być

A rady i wady moich marzeń

Pozwolą zaprzestać wyć i wyć?

..

Sto lat a co toast trzeci – Cola

I ... będę przeciw!

TERAZ MAMY WYMARZONE

Ważną partią była jedna

W swoim czasie wredna

Radość nas rozpiera

Że ich wiele teraz

Bo ta niegdysiejsza

Ułomna i zakłamana

A każda dzisiejsza

Święcie pomazana

Może nie taka niezłomna

Ciut jedynie oszołomna

Będzie wiekopomna

No i jaka skromna!

NFZ

Sami modni

Pro i w stylu

Już zachodni

A jak brzydzą PRL-u?

Nie przychodzą

Do przychodni

Medyków uwodzą

Nieustannie głodnych

Oni leczą się inaczej

Dużo wcześniej

Komercyjnie raczej

Daj Boże skutecznie

Tylko my ci zacofani

(Śmieją się na świecie)

Kajdanowi fani

Przecie wiecie – w NFZ-cie

Ile w nim od rzeczy

Wie się albo czuje

Czas tu głównie leczy

Niecierpliwy – symuluje

..

Diagnozują politycy

Jakie tętno na ulicy

Kiedy się podniesie

Wietrzą swoją jesień

Gdy gwałtownie skacze

Władza niemal płacze

Opozycja wręcz inaczej

Takie jej prawo sobacze

Kiedy gorycz i złość ludu

Z czary wzbiorą aż rozleją

Arogancja (nie ma cudów)

Chamstwo tupet ... wieją

..

Wasza prawica jest jak grzesznica

A jak dziewica nasza prawica

Za darmo damy atrament

Na waszych rządów testament

Zapewnimy też w przyszłości

Tylko od nas przykrości

I ograniczy się do rzadkości

Internowanym podłości

A wasz min sprawiedliwości

Jadał będzie pyszności

Ubogacimy też parlament

Na ... wieki wieków amen

O KUKLE CZY O KUKLI
BOJĘ SIĘ UWYPUKLIĆ
O MOŻLIWĄ ODMIANĘ
NIE BĘDZIEMY SIĘ TŁUKLI

Ci z Waszyngtonu

Może nawet Las Vegas

Zwerbowali po kryjomu

Wojskowego u nas... szpiega

Wnet wazeliniarze

Co to śmieją się do sera

Ze szmaty w szczycie marzeń

Uszyli kukłę – swoistego bohatera

Sprawa haniebna

Plus jej podły skutek

Grają nim razem też z osobna

Jak ten od rymu co strzela w słupek

Zdrajca naszą dumą?

Wzorcem w naśladowaniu?

Monitorowaną pozostanie dżumą

By truchło nie cuchło przy wspominaniu

..

Ty bogatych racje

Ja biednym szacunek

Ty złodziejską demokrację

Niekoniecznie ja komunę

Nie zachwalaj platformy

Bo przeciągasz strunę

Jestem niereformowalny

Ale wolny i frywolny

Ty niby globalny

A jakiś bezwolny

To świat i bajka Twoja

Nie mój i nie moja Takiś

Ty przyjaciel

Ciągle mi pierniczysz

Więc pierniczę i ja Cię

W tym głównie temacie

JASTRZĘBIE TO PRZY NICH GOŁĘBIE
28 MARCA 2016
FAKTY PO FAKTACH

Miecz Damoklesa nad nami

Na końskim włosie zawisł

Nie tylko z MON-u niby nasi

Ostro ku NATO poczęli się łasić

Telewizyjny kwartet w chórze

Zalecał się jak ta na rurze

Co moment było jak w mantrze

No i tym gorzej im dłużej

Atomowym silosem jak kagankiem

Ozdobić zachcieli wschodnią flankę

W Sokółce czy Ełku marzą by rynek

Zaszczytu doznał w nowej doktrynie

Spragnieni głowic jądrowych

Z jądrami pozamieniali głowy

Pewnie dostali dłużnicy Stanów

Akonto po worku + 5 bananów

Kraj można udupić podpalić

Byle na szklanej a cudzej fali

Wykazać się macho i to co kręci

– Tragi-komicy – przy tym nadęci

Wielce uczenie się popisywali

Umizgiwali – mało nie posikali

– Broń nuklearną żeby im dali –

Władcy z amerykańskiej centrali

A pan miluszek z logo w kajdanach

Wpuszczał malców dla nie stąd pana

Tak naiwnego strugał jak Niemiec

Aż pozazdrościłwby i sam Ziemiec

Jak to uwodził z Kowna Panienka

I Kozioł stary a nadal w spodenkach

Był i Zalewacz z angielska potakując

Niby że myślał – aaaaaa – eksponując

Załapał się przy nich Grek Lorbas

Całość jak koszmar Teatru Kobra

Kiedyś Piłsudski nawet Marszałek

Taki – jak ulał – ogłosił kawałek

„Wam kury szczać prowadzać

A nie politykę uprawiać”

– Powiem jak chleba zjadacz

Co rozum i dusza podpowiada

Chłopięce dla was podchody

Jeden z drugim – kolego*

I pancerne samochody

Najwyżej z klocków Lego!

Pogonić trzeba ich choćby za to

Jak szczują do wojny nas i NATO

Jak prowokują sąsiadów możliwych

Szczęśliwie – póki co – cierpliwych

Chcę zadać pytanie drodzy rodacy

Czy aby to byli polscy Polacy?

Może ojczyzną ich nie jest Polska

Jakaś stanowa może – bądź Wolska

Z każdym z tych niby panów

Na środku dokonam oceanu

Będąc w ratunkowej łodzi

Sabotażu – choć nie uchodzi

By nigdy nami taki nie dowodził

Co z własną głupotą się pogodził

I żeby nigdy szaleni w telewizji

A nawet przenigdy takich wizji

*– wyłącznie dla rymu
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij