Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja
  • Empik Go W empik go

Prostytucja. Niezwykła historia - ebook

Data wydania:
25 kwietnia 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(3w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Prostytucja. Niezwykła historia - ebook

„Historia prostytucji w starożytności i w czasach kościoła chrześcijańskiego” to książka, która przybliża początki najstarszego zawodu świata. Autor omawia genezę prostytucji oraz rolę, jaką pełniła ona w pierwszych cywilizacjach. Opisuje obrzędy, które nierozerwalnie łączyły się z rozwiązłością seksualną oraz przytacza liczne jej przykłady z wielu zakątków świata.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-67563-48-2
Rozmiar pliku: 361 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZEDMOWA AUTORA

W czasach najodleglejszej starożytności, tam, dokąd tylko sięga historia ludzkości, u wszystkich ludów i po wszystkie czasy powtarza się jedno, mniej więcej jednakowe zjawisko: handel ciałem kobiecym dla zadowolenia zmysłowych zachcianek mężczyzny.

Od czasów Mojżesza aż do naszych dni, historia prostytucji zajmuje wybitne miejsce na kartach dziejów zarówno oddzielnych społeczeństw, jak i całych państw. Jedni mówią, że to plaga społeczna – drudzy, że to zjawisko konieczne w stosunkach międzyludzkich. Tak czy inaczej przybiera ono rozmaite postaci, dostosowując się odpowiednio do obyczajów i cywilizacyjnego poziomu rozwoju różnych ludów. To kryje się w zakątkach ogniska domowego, przywdziewając płaszczyk gościnności, to wstępuje do świątyń, mieszając się z kultem religijnym; to, nareszcie, w bardziej cywilizowanych państwach, zepchnięta na ostatni szczebel poniżenia albo trafia do domów publicznych i przytułków, albo zbiera zaszczyty w teatrach, na przechadzkach i zabawach, gdzie cieszy się z powszechnej tolerancji.

Prawnicy, politycy, filozofowie czy też lekarze Zachodu niejednokrotnie próbowali zbadać głębiej, a co za tym idzie, rozwiązać kwestię prostytucji, lecz mimo to można rzec, że pozostała ona w sferze problemów nierozstrzygniętych, zarówno dla nauki, jak i dla praktycznego życia, przynajmniej w dzisiejszych czasach. I jeżeli z upływem całych lat, a nawet stuleci, w tej kwestii zmieniło się stanowisko, to istota sprawy niewiele na tym zyskała; owiane tchem rozpustnego politeizmu pogaństwo, czy też osnute na pozaziemskich ideałach, nawołujące do powściągliwości i pokuty chrześcijaństwo, były świadkami niemalże jednakowych symptomów. Wrzód toczący organizm dzisiejszej cywilizacji, będąc wynikiem tradycyjnych czynników religijnych, socjalnych i ekonomicznych, może się oczywiście zmniejszyć, mniej lub bardziej ukryć, czy też pozornie ustąpić wraz z zaniknięciem lub zmianą wywołujących go przyczyn. A jednak dziś myśl o zupełnym wykorzenieniu prostytucji należy do utopii.

Jeszcze w XVIII wieku Maria Teresa austriacka marzyła o zupełnej zagładzie zła. Stworzona przez nią Constitutio criminalis Theresiana (z 1769 roku) niezwykle srodze piętnuje nie tylko publiczny nierząd, lecz i konkubinat, a nawet wszelkie pozamałżeńskie stosunki miłosne. Więzienie, kary cielesne – a przede wszystkim chłosta rózgami, kary pieniężne, zsyłanie statkami do Rumunii transportów prostytutek razem z przeróżnymi włóczęgami, w końcu także i ścięcie, jeżeli zbrodnia popełniona została przez wierzącą i niewierzącego – oto tylko niektóre środki walki z prostytucją w Austrii w latach 1750-1770. W niedzielę, kiedy tłumy po nabożeństwie rozchodziły się do domów, kat dokonywał egzekucji nad prostytutkami: rozbierano je do koszuli, wsadzano do worka, który zawiązywano pod szyją, głowę golono, smarowano dziegciem i sadzami – następnie tłum znęcał się nad nimi, obrzucał błotem i nieczystościami, po czym wyciągał je z worka, obijał rózgami po gołym ciele, a na koniec wywożono te kobiety za miasto, gdzie żegnano je gradem kamieni i błota. Takie procedury zdarzały się w Austrii jeszcze w pierwszej połowie XIX stulecia. Tymczasem, pomimo takich radykalnych zdawałoby się środków, potajemna prostytucja rozkwitła do tego stopnia, że w 1776 roku Maria Teresa zmuszona była ufundować specjalny szpital dla chorych wenerycznie, wobec niesłychanej ilości przypadków syfilisu i nieskuteczności wszelkich środków w walce z nim. Wiedeńskie pokojówki, zalotne i ponętne, a dostępne dla wszystkich, panienki usługujące w jadłodajniach, czy też nawet wiedeńskie mężatki kusiły cudzoziemców.

Pomimo całej srogości praw ustanowionych przez Teresę i licznych środków do walki z prostytucją, w tym czasie liczba prostytutek w Wiedniu dochodziła do 10 tysięcy zwykłych i 4 tysięcy „wykwintniejszych”.

Muszę jeszcze zaznaczyć, że kwestia prostytucji, mając niezmiernie wielkie znaczenie zarówno dla ogólnospołecznej moralności i jej niższego lub wyższego poziomu, jak i dla zdrowotności publicznej, nie doczekała się jeszcze wszechstronnego i gruntownego rozpatrzenia. Jakiś fałszywy wstyd, jakiś niepojęty wstręt wstrzymywał specjalistów, zwłaszcza u nas, od ukazania całej doniosłości i wagi tego przedmiotu, poznania i rozpatrzenia kwestii nierządu publicznego, głośnego i otwartego przestrzegania młodzieży przed strasznymi skutkami, do których prowadzi prostytucja.

Kwestię tę pomijają mniej lub bardziej zręcznie – unikają jej, chowają w mrokach akt sanitarno-policyjnych – lecz nie walczą z nią otwarcie, w imieniu całego społeczeństwa, jak z potężnym i zdradliwym wrogiem. Tymczasem plaga, związana ściśle z istnieniem prostytucji – choroby weneryczne, a przede wszystkim syfilis – szerzy się z zastraszającą szybkością. Dość, że przytoczę zdanie urzędowych lekarzy wiedeńskich, którzy twierdzą, iż siedem procent populacji młodzieży szkół średnich – to już syfilitycy. Syfilis, będąc chorobą nie tylko nabywaną, lecz także dziedziczną, gdyż pociąga fatalne konsekwencje dla potomstwa – ma tym samym wielkie znaczenie społeczne. Jest on, pomimo swych bezpośrednich skutków, przyczyną ogromnej ilości innych chorób. Znaczna część schorzeń mózgu, oczu, nerek, wątroby, naczyń krwionośnych – przyczyna których dawniej była nieznana – swoje wytłumaczenie znajduje właśnie w skutkach syfilisu. Jeszcze od dwudziestu do trzydziestu lat temu syfilis mózgu uważany był przez lekarzy za zjawisko rzadkie, wyjątkowe: dziś jest on na porządku dziennym. W etiologii chorób nerwowych syfilis wskazywany jest jako jedna z główniejszych przyczyn. Co zaś do dziedzicznego syfilisu, to nieszczęśliwy chory od urodzenia całe życie zmuszony jest walczyć z chorobą, która w końcu przedwcześnie sprowadza go do grobu. „Syfilis rodziców” – mówi prof. Tarnowski – „ma wybitny wpływ, jako zasadniczy etiologiczny czynnik przy pojawianiu się na świecie całych rzesz najrozmaitszych zwyrodniałych typów ludzi, zaczynając od niedorozwiniętych umysłowo, dalej stopniowo aż do kretynów, idiotów, pomyleńców, a także neurasteników wszystkich gatunków i odcieni, stanowiących wieczne nieszczęście rodzin, a nawet całych społeczeństw. Długi szereg przeróżnych chorobliwych zboczeń i defektów – oto główne społeczne zło, stwarzane przez syfilis”.

Polska literatura obyczajowa jest nader skąpa w dzieła dotyczące prostytucji. Z tego powodu, jak również z uwagi na fakt, że materiały urzędowe w kwestii nierządu pozostają nietknięte i nieznane szerszemu ogółowi społeczeństwa, postanowiłem w miarę swoich sił i możliwości wykorzystać je. Jako że jednak wiele współczesnych objawów prostytucji lub związanych z nią poglądów ma swoje źródło i pochodzenie w zamierzchłej przeszłości, jak również trwa w ścisłym tradycyjnym związku z dawno zapomnianymi obyczajami – sądzę, że światło na istotę prostytucji, jak również na środki skutecznej walki z nią, może rzucić jedynie syntetyczne zestawienie jej całego dziejowego przebiegu. Stąd moją pracę postanowiłem rozpocząć zarysem historycznym, przedstawiającym zjawisko prostytucji od czasów najdawniejszych.

Niniejsza książka, będąc niejako wstępem do dziejów prostytucji, jest zarazem całością, samą w sobie zamkniętą, i obejmuje rys dziejów nierządu w świecie starożytnym i w pierwszych wiekach chrześcijaństwa.CHALDEA, BABILONIA, ARMENIA, LIDIA, PERSJA I INNE LUDY STAROŻYTNE

Pierwotnych śladów prostytucji należy szukać w Chaldei, starożytnej kolebce społeczeństw ludzkich. Wśród jej mieszkańców miała pojawić się prostytucja gościnna i religijna, która później, za rządów Nemroda, stała się charakterystyczną cechą kultu oddawanego bogini Wenerze albo Mylitcie.

Posłuchajmy, co na ten temat mówi ojciec historii, Herodot: „Babilończycy mają bardzo haniebny zwyczaj: każda zrodzona w tym kraju kobieta, zobowiązana jest choć raz w życiu udać się do świątyni Mylitty, żeby poświęcić się tam cudzoziemcowi. Kobiety wyższego urodzenia i bogatsze, nie chcąc się pospolitować z niższymi, przybywając przed świątynię w zakrytych lektykach, rozsiadają się na jej stopniach w towarzystwie dworzan i służących; ale większa część zwykle zajmuje miejsca na zielonych wzgórzach obok świątyni, z głowami przystrojonymi w lniane korony. Jedne tam przybywają, inne w tym czasie oddalają się stamtąd. Aleje ogrodu są we wszystkich kierunkach poprzecinane gęstymi szpalerami. Przechadzający się tam cudzoziemcy, wybierają najbardziej przypadające im do gustu niewiasty. Gdy kobieta zajmie miejsce w tych szpalerach, nie może uchylić się od zezwolenia na żądanie cudzoziemca, jeżeli ten, w imię bogini Mylitty, rzuci jej pieniądze na kolana. I jakkolwiek byłby skromny jego podarek, nie dozna odmownej odpowiedzi, gdyż prawo tego wyraźnie zabrania. Upominek taki traktowany jest z szacunkiem. Gdy niewiasta babilońska spłaci dług bogini, oddając się cudzoziemcowi, powraca do domu i potem nawet za najwyższe dary, nikt jej nie zdoła uwieść. Te, którym natura dała w udziale kształtną sylwetkę i piękność, przebywają w świątyni krótko; ale szpetne z konieczności muszą pozostawać tam dłużej, gdyż nie mogą szybko zadośćuczynić prawu. Są nawet takie, które mieszkają tam po trzy i cztery lata”.

Zachowywanie tak bezecnego zwyczaju potwierdza również naoczny świadek, geograf Strabon, mówiąc, że każda babilońska kobieta była posłuszną wyroczni, oddając swe ciało cudzoziemcowi, którego uważano za gościa. To samo wspomina prorok Baruch. Wkrótce liczba zbierających się czcicieli Bogini tak wzrosła, że świątynia Mylitty okazała się zbyt mała, by ich wszystkich pomieścić. W okalającym ją lasku założono wówczas altany, ciemne gaiki i niezliczone mnóstwo przybytków miłosnych, gęsto zarosłych wokoło bujną roślinnością i zamroczonych tajemniczym cieniem cyprysów. W tych poświęconych miejscach prostytucja religijna znalazła szerokie pole do popisu. Oddające się jej kobiety, były zabezpieczone przed okiem ojca lub męża, a nadto czyniły to pod opieką i w imię samej bogini.

Łatwo zrozumiemy, że ciągły widok prostytucji religijnej sprowadził zepsucie obyczajów w Babilonie. Wkrótce ten potężny gród, zaludniony kilkoma milionami mieszkańców na przestrzeni piętnastu mil kwadratowych, stał się jednym wielkim domem nierządu. Zdobycie go przez Persów w roku 539 p.n.e. nie sprowadziło bynajmniej poprawy obyczajów wśród wszystkich warstw społecznych, przesiąkłych do rdzenia zasadą powszechnej prostytucji. Aleksander Wielki, przybywszy do Babilonu, był niesłychanie przerażony jego rozpustą, w której sam na własne nieszczęście uczestnicząc, znalazł dla siebie rychłą śmierć. „Nigdy nie widziano większego zepsucia niż wśród tego narodu”, pisze jeden z historyków; „Nigdy nie widziano nic bardziej wyszukanego w sztuce wynajdywania nieznanych rozkoszy, nowych podniet i lubieżności. Ojcowie i matki obojętnie spoglądali, gdy ich własne córki oddawały się sprzedajnej rozpuście; mężowie również byli pod tym względem pobłażliwi dla swych żon. Na ucztach kobiety, odurzywszy się trunkiem, zrzucały z siebie suknie, całkiem obnażając swe wdzięki. A nie tylko postępowanie kobiet publicznych było tak gorszące, naśladowały je w tym wszystkie szanowne matrony wraz ze swoimi córkami”.

Kult bogini Mylitty rozpowszechnił się z Babilonu na Cypr, Fenicję, znaczną część Azji i Afryki, dosięgnąwszy nawet Egiptu, ale w każdym kraju bogini przybierała nową nazwę, a obrządki ukazywały się w nowych formach, mając przecież za wspólne tło prostytucję religijną.

W Armenii czczono Wenerę pod imieniem Anajtis. Wzniesiono jej świątynię otoczoną wspaniałymi pałacami, gdzie mieszkali kapłani i ofiarnice, poświęceni na usługi bogini. Tylko cudzoziemcy mieli prawo przestępować progi tych serajów obojga płci i żądać miłosnej gościnności, czego im nigdy nie odmawiano. Służebnice bogini pochodziły z najznakomitszych rodzin w kraju i sprawowały obowiązki kapłanek przez czas krótszy lub dłuższy, wedle ślubów uczynionych przez rodziców. Kiedy owe „westalki” opuszczały świątynię, nie okazywano im bynajmniej pogardy – owszem, żarliwe poświęcenie się na cześć niebiańskiej boginki zjednywało im natychmiast mężów, którzy starannie dowiadywali się poprzednio w świątyni o gorliwość religijną swych przyszłych małżonek. Słowem te, które zdołały zadowolić największą liczbę cudzoziemców, posiadały najliczniejsze tłumy konkurentów, ubiegających się na wyścigi o ich rękę, jako poświęcone i wyuczone przez tak szlachetne ofiary.

Zmysłowy kult religijny zapanował w całej Syrii. Cześć oddawana Wenerze pod rozmaitymi nazwami uosabiała i ubóstwiała kobiecy organ płciowy jako symbol rozkoszy i płodności, poczęcia i w ogóle natury żeńskiej. Dla uzupełnienia tego kultu, wyłącznie żeńskiego, któremu hołdowali mężczyźni, dodano kult męski, polegający na czci oddawanej zasadzie życia i organom przeznaczonym do rozmnażania, któremu kłaniały się kobiety. Odbywały się uroczystości na cześć Adonisa, które wkrótce przerodziły się w obrządki na cześć Priapa. W Państwach starożytnych, szczególnie w Fenicji, te dwa kulty były zmieszane z sobą. Fenicka Wenus nazywana Astartą, miała w Tyrze, Sydonie i głównych miastach tego kraju świątynie, z których najsławniejsze były w Heliopolis w Syrii i w Afaku, niedaleko góry Libanu, gdzie przedstawiano ją w posągach w postaci dwupłciowej, ażeby uosabiała jednocześnie Wenerę i Adonisa. Podobne zespolenie płci, jeszcze wyraźniej przedstawiano poprzez symboliczne ubieranie się mężczyzn na wzór kobiecy, a kobiet po męsku. Pod osłoną takiej maskarady w czasie nocnych uroczystości ku czci bogini dopuszczano się najbardziej wyuzdanych scen rozpusty. Niegodziwe ceremonie dokonywały się pod okiem samych kapłanów, przy dźwiękach oszałamiających instrumentów muzycznych. Wkrótce ołtarze Astarty i obchodzenie bezecnych procesji, wprowadzone zostały przez Fenicjan do osad handlowych na Cyprze, które tak dobrze je przyjęły, że z czasem wzniesiono tam na cześć bogini kilkadziesiąt świątyń, dokąd tłumnie zbiegali się rozpustnicy obojga płci składać ofiary bezwstydu. Ponadto młode Cypryjki, na wpół obnażone, z gestami zapraszającymi do rozpusty, przechadzały się wieczorami po morskich wybrzeżach, by nęcić swymi powabami bogatych cudzoziemców, przybywających na wyspę, zbierając sobie z tego źródła dochodu na posag, z którym później nie bacząc na nic wychodziły za mąż. Ten oryginalny zwyczaj zachował się aż do drugiego wieku ery chrześcijańskiej.

Religijne obrządki i kult Astarty z Cypru powodzią rozlały się po wszystkich wyspach morza Śródziemnego, dosięgnęły nawet Grecji i Italii: marynarka handlowa Fenicjan szybko rozniosła je po wszystkich wybrzeżach i przystaniach, dokąd zawijała w celu zbytu swych rękodzieł. W osadach fenickich prostytucja religijna zachowała cechy merkantylizmu i wyzysku. W Sikka-Weneryi i na terytorium Kartaginy, w świątyniach bogini miłości, młode dziewice oddawały się rozpuście w celu zebrania sobie potrzebnego posagu. Święte księgi wspominają nam, że świątynie Astarty w Sydonie i w Askalonie były otoczone licznymi namiotami, w których młode Kartaginki czyniły ofiary fenickiej Wenerze. Zbierały się one tam tak licznie ze wszystkich zakątków kraju, że powstająca stąd olbrzymia konkurencja zmuszała je do wzajemnego wydzierania sobie klientów, ażeby móc powrócić z uciułanym zasobem pieniężnym na wiano. Świątynie Wenery budowane były zwykle na wzgórzach, z widokiem otwartym od strony morza, ażeby marynarze i podróżni, znużeni długą żeglugą, mogli z dala spostrzec biały przybytek bogini, nęcący ich obietnicą spoczynku i rozkoszy. Łatwo stąd zrozumieć, że prostytucja gościnna praktykowana była przede wszystkim dla marynarzy, wzdłuż wybrzeży morskich, gdzie przybijały statki handlowe, a później przedzierzgnęła się w religijną, gdy kapłani, którym zachciało się również ciągnąć z niej zyski, okryli ją zasłoną świętości, boskim pokrewieństwem i protekcją. Święty Augustyn w Mieście Bożym określił główny charakter fenickiego kultu Wenery, twierdząc, że czczono trzy Wenery: jedną dziewiczą, drugą niewiast zamężnych, a trzecią zalotnic albo boginię bezwstydną, której Fenicjanie poświęcali cześć niewieścią swych córek, przed ich wyjściem za mąż.

Cała Azja mniejsza skwapliwie przyjęła kult, ubóstwiający zmysłowość i pożądliwość cielesną. W Poncie szczególnie słynęły dwie świątynie Wenery, ściągające na swe uroczystości niezliczone tłumy gorliwych czcicieli i zbierające w skarbce swe niesłychane bogactwa z rozpusty wiernych pielgrzymów obojga płci. „W czasie obchodu uroczystości” – powiada Strabon – „gościniec wiodący do świątyni zdawał się być jednym potężnym obozowiskiem, złożonym z różnych narodowości i przedstawiającym dziwaczną mieszaninę różnorodnych języków i ubiorów. Kobiety, ofiarujące się bogini i zarobkujące własnym ciałem, były tak liczne jak w Koryncie, dodaje tenże Strabon, będący świadkiem owych zgromadzeń”. Podobnie działo się w Suzie i Ekbatanie, w Medyi i u Partów, współzawodniczących z Persami w rozkoszach i rozwiązłości. Lecz dopiero w Lidii prostytucja religijna najściślej zespoliła się z obyczajami i najgłębiej przeniknęła wszystkie zasady moralne tego narodu. Lidyjczycy pogrążyli się w nieznanej naszym czasom zniewieściałości. Czcili oni Wenus ze wszystkimi praktykami jej kultu, a ich córki oddawały się najbardziej wyuzdanemu nierządowi. „Zarabiały sobie na posag”, powiada Herodot, „prowadząc to rzemiosło aż do zamążpójścia”. Posag, nabyty tak bezecną drogą, pozwalał wybierać im wedle swego uznania małżonka, który nie miał prawa odrzucenia zaszczytu, jaki spadał na niego wraz z podobnym wyborem.

Lidyjczycy, stawszy się zdobyczą Persów, udzielili swym zwycięzcom zarazy rozpusty. Towarzyszki ich wojsk – tłumy tancerek i muzykantek, wyćwiczonych w bezwstydnych praktykach zalotniczego zawodu – szalenie roznamiętniały wojownicze hordy Persów, dzielnie pomagając sobie w tym stosowną muzyką. Nie było żadnej uczty, na której upojenie i dionizyjski szał nie byłyby podniecane przez te zalotnice dźwiękami muzyki, sprośnymi pieśniami i szatańskim drażnieniem zmysłów. Wkrótce bowiem, niesłychane zepsucie tak się zaszczepiło pośród Persów, że rozwiązłością przewyższyli oni swych nauczycieli. Nie oszczędzali wstrętnych widowisk rozpusty przed wzrokiem obecnych na orgiach swych żon i córek, zamykanych dawniej w niedostępnych haremach. Rozpłomienione winem, rozkołysane muzyką, roznamiętnione lubieżnymi pantominami muzykantek i tancerek, dziewice, matrony, małżonki perskie, na oczach ojców i mężów, z pienistym pucharem w ręku, pozwalały sobie na nadzwyczajną wolność gestów zachęcających do rozwiązłości. Niebawem wściekły szał ogarniał wszystkich: wiek, płeć i stanowiska gości mieszały się z sobą; hulaszczy zapał, śpiewy, wrzaski i tańce zdwajały się. Kobiety, zasłoniwszy twarz fałdami sukni, w szalonym zamieszaniu oddawały się z ucztującymi najbardziej wyuzdanym wybrykom. Bankiety, przeplatane lubieżnymi scenami, przeciągały się, dopóki jutrzenka nie przyćmiła blasku pochodni, a biesiadujący nie popadali w nieładzie na swych srebrnych łożach z kości słoniowej”. Tak nam opowiada Makrobiusz o tych perskich ucztach, które Plutarch stara się rehabilitować, przyznając, że Persowie tylko naśladowali Partów, znanych z namiętnego oddawania się porywom muzyki i odurzeniu winem.EGIPT

Pomimo że życie Egipcjan niby było dumaniem nad śmiercią, a cały kraj olbrzymim cmentarzem, skąd grobowy lęk owionął wszystkie sprawy i zjawiska społeczne; pomimo surowej moralności głoszonej temu narodowi przez jego kapłanów, nie mógł się on uchronić od plagi prostytucji. Do obrządków religijnych w świątyniach wmieszało się bardzo wiele z pierwiastka zmysłowości, oddającego hołd naturze fizycznej. Potężniej przecież, aniżeli w przybytku świątyni, zapanowała prostytucja w życiu publicznym. Nie była to prostytucja gościnna, gdyż ognisko domowe Egipcjan pozostało niedostępnym dla cudzoziemców; nie była to również prostytucja religijna, gdyż oddające się jej kobiety nie wypełniały przez to praktyk religijnych: była to prostytucja legalna, tolerowana w całej swej pierwotnej naiwności. Prawa upoważniały, protegowały, a nawet usprawiedliwiały to haniebne rzemiosło. Obok tego gorący klimat tego kraju podniecał mieszkańców do ustawicznej rozpusty. Płomienie palącego słońca rozżarzały zmysłowym ogniem członki cór Egiptu. Starożytni pisarze podają, iż posiadały one niezrównany talent drażnienia i zaspokajania lubieżnych szałów udających się do nich rozpustników. Ich ustalona pod tym względem reputacja, osławiona przez dawnych poetów, przetrwała aż po dziś dzień.

Religia egipska, jak inne kulty starożytności, ubóstwiała naturę męską i niewieścią. Surowy sędzia zmarłych, Ozyrys, którego słońce symbolizowało męską żywotność, i jego małżonka Izys, wszechmacierz, albo Ziemia, otwierająca swe łono, aby przyjąć jego ożywcze nasienie – wszystko to wyrażało egipską naturę. Podczas uroczystości tych bóstw młode dziewice, kapłanki Izydy, triumfalnie obnosiły na procesjach Phallusa (wyobrażenie członka męskiego), „godny obraz najwyższego bóstwa i narzędzie niedocieczonych tajemnic”, jak mówi Herodot.

Podobne uroczystości otwierały szerokie pole prostytucji religijnej, zostającej – przynajmniej w pierwszych wiekach po ich wprowadzeniu – wyłącznie w ręku kapłanów, ciągnących z niej zyski na korzyść ołtarza. Bóstwa oddały ją w rozporządzenie swych służebników, którzy zamieniwszy ją w złotodajną dla siebie kopalnię, poświęcali neofitów obojga płci w plugawych obrzędach, zaznajamiając ich z tajemnicami rozpusty. Herodot wspomina, jak sposobiono się na uroczystości Izydy, czczonej w mieście Bubastis, pod wezwaniem Diany, pisał on: „W tłumnym nieładzie przeprawiają się przez wodę niewiasty i mężczyźni; każda łódź unosi w sobie mnóstwo osób obojga płci. W czasie żeglugi kilku mężczyzn wygrywa na fletach, a kobiety wybijają takt kastanietami; reszta mężczyzn i kobiet nuci pieśni i klaszcze w ręce. Kiedy przepływają pod jakimś miastem, statek zbliża się do samych brzegów. Spomiędzy kobiet, jedne dalej uderzają w kastaniety, krzyczą z całych sił na nadbrzeżne mieszkanki miasta i, lżąc je, zaczynają nieprzyzwoicie tańczyć; tamte zaś, przystanąwszy, odginają nieprzystojnie swe suknie”. Było to tylko wstępem do bezeceństw, jakie odbywały się na miejscu wokoło świątyni, gdzie każdego roku siedmiokroć sto tysięcy pielgrzymów dopuszczało się publicznie najsprośniejszych wybryków lubieżności.

Niesłychana rozpusta, podczas której składano ofiary na cześć Izydy, starannie skryta była w podziemnych przybytkach świątyń, gdzie niepoświęceni nie mogli być przyjęci, póki nie przeszli określonej ilości prób i obrzędów. Herodot, powiernik kapłanów i naoczny świadek tych tajemnic, nie mówi wyraźnie, co się tam działo, lecz między innymi przytacza: „Sądzą , iż rzecz tak się ma z ludźmi jak ze wszystkimi zwierzętami. Zdarza się bowiem widzieć zwierzęta i różne gatunki ptaków, oddające się miłosnym związkom pod stropem świątyń i w gajach poświęconych bogom; gdyby pieszczoty takie nie zgadzały się z wolą bóstw, stworzenia te nie dopuszczałyby się tego”. Herodot, niezgadzający się z tymi dowodami, wstrzymuje się wyraźnie od zdradzenia tajemnic kapłanów, z którymi w czasie pobytu w Memfis, Heliopolis i Tebach łączyła go ścisła zażyłość, i dlatego tylko pobieżnie wspomina o zepsuciu tego ludu. Przytaczają oni jeden rys, pozwalający poznać, jaki stopień osiągnęło wyuzdanie. Oto trupy pięknych i młodych kobiet oddawano do nabalsamowania nie prędzej niż po trzech lub czterech dniach, czyli kiedy już zgnilizna występowała na ciało, a to z obawy, by trudniący się balsamowaniem, w porywie namiętności, nie posunęli się do znieważenia umarłych.

Tenże Herodot w historii królów Egiptu przytacza nam dwie dziwne przygody dowodzące istnienia prostytucji tolerowanej u Egipcjan. Król Rampsenit, panujący blisko dwa tysiące lat p.n.e., uwziąwszy się, by koniecznie wykryć ślad przebiegłego złodzieja, który zrabował jego skarbiec, wpadł na taki pomysł: rozkazał własnej córce zasiąść na miejscu rozpusty i przyjmować bez różnicy wszystkich przychodzących mężczyzn, pod warunkiem, aby przed zezwoleniem na ich żądanie, wymogła na każdym, żeby opowiedział jej swoją najbardziej wstydliwą, a zarazem najdowcipniejszą historię. Przebiegły sprawca kradzieży dowiedziawszy się, co się święci, także postanowił przybyć; uciął wówczas rękę trupa od samego ramienia, wziął ją pod płaszcz, poszedł do królewny i tam zaczął się przechwalać swą zbrodnią. Królewna chwyciła go za rękę, chcąc ją przytrzymać; ale jakież było jej zdziwienie, gdy złodziej uciekł, a ucięta ręka pozostała w jej mocy. Tym nowym figlem sprytny filut wzbudził dla siebie taki podziw i uwielbienie króla Rampsenita, że ten darował mu karę i ożenił go z tą, która pierwszy raz dała mu się poznać w domu nierządu. Przynajmniej tej księżniczce udało się szczęśliwie załatwić rozkazy ojca i wyjść z nich bez szwanku, w przeciwieństwie do córki faraona Cheopsa, królującego na dwanaście wieków p.n.e. Ów władca kazał dźwignąć niebotyczną piramidę, na którą poświęcono dwadzieścia lat pracy i niesłychane skarby; a obciążywszy budżet państwowy takimi wydatkami, dodaje Herodot, „do tego stopnia się poniżył, że wydał własną córkę na nierząd, poleciwszy jej ściągać od każdego z kochanków z góry oznaczoną sumę za swe wdzięki. Córka nie tylko zadośćuczyniła rozkazom ojca, ale nadto sama, na własną rękę zamierzała wznieść podobny granitowy twór: uprosiła więc każdego ze swych adoratorów, żeby dostarczył jej w tym celu po jednym stosownych rozmiarów kamieniu. Z tych głazów, mówili mi kapłani, zbudowano piramidę, która wznosi się pośrodku trzech innych”. Dotąd jeszcze nie obliczono, ile potrzeba było kamieni na tę olbrzymią budowlę; jednak ze wszystkich dostępnych informacji, z niezmiernej jej wysokości sądzić można o mnóstwie łask okazanych przez fundatorów. Powyższe podanie uważać można za hipotezę, gdyż niektórzy historycy twierdzą, że ogrom tej budowli przewyższał środki kurtyzany; dlatego, wbrew chronologii i dziejom, przypuszczają, że owa piramida poświęcona została małżonce Amazysa, a poprzednio zalotnicy Rodopei. Była ona rodem z Tracji, została przywieziona do Egiptu jako niewolnica przez Ksantusa z Samos i przeznaczona na rozpustę publiczną. Swymi wdziękami tak zasłynęła w całych Tebach, iż najznamienitsza młodzież stolicy dobijała się o jej względy. Urodziwy Charaksus, brat słynnej Safony, ujęty pięknością Rodopei, obdarzył ją znaczną kwotą na wykupienie się z niewoli, a następnie wywiózł ją do miasta Naukratis, dokąd często przybywał w odwiedziny. Pewnego razu, w czasie nieobecności swego kochanka, Rodopea siadłszy na wyniosłym tarasie, tęsknie wodząc wzrokiem po modrych wodach Nilu, wyglądała, czy nie zbliża się statek wiozący jej ulubieńca. Tak niecierpliwie oczekując, nie spostrzegła, iż z jej rozkosznej nóżki na kobierzec tarasu zsunął się pantofelek. Wtem zlatuje orzeł, chwyta w szpony maleńki pantofelek i unosi w obłoki, a szybując ponad Naukratis, upuszcza swą zdobycz na kolana króla Amazysa, który właśnie bawił w tym mieście ze swym dworem. Faraon szalał za pięknymi i drobnymi nóżkami; spostrzegłszy tak cudownie mały pantofelek, rozkazał szukać jego właścicielki po całym kraju, a gdy ją znaleziono, odurzony jej pięknością, zakochawszy się w niej na zabój, posadził ją obok siebie na tronie. Tu dopiero Rodopea, zyskawszy dostęp do monarszych dostatków, poczęła je przeznaczać na budowanie piramidy. Przy tym wszystkim, kochanka Amazysa nie zrzekła się swego dawnego Charaksusa, a Grecja w pieśniach swych poetów wysławia miłostki ich obojga. Pansidip poświęca jej następujący epigramat: „Jedwabna przepaska zdobiła twe długie włosy, wonie rozkoszy tchnęły z twej powiewnej sukni; tak urocza jak w czarach pieniący się nektar, w czarownych uściskach uciech tonęłaś z pięknym Charaksusem. Pienia Safony wzniosą ci pomnik wiekuisty. Miasto Naukratis zostanie wiernym wspomnieniu o tobie, dopóki choć jeden statek szybować będzie po turkusowych falach wspaniałego Nilu”.

I rzeczywiście Naukratis stało się wkrótce miastem kurtyzan: te, które stamtąd pochodziły, zdawały się korzystać z postępowania Rodopei. Ich wdzięczna uroda i ponętność wsławiły się w całej Grecji, która wyprawiała tam swych bogatych rozpustników, opowiadających po powrocie do kraju cuda o miłosnych pieszczotach owych rozkosznic. Po Rodepei zdobyła sobie niezmierny rozgłos inna kurtyzana, imieniem Archidicea, chociaż wedle Herodota nie dorównywała swej poprzedniczce. Wiadomo tylko tyle, że nakładała tak wysokie ceny za swe wdzięki, że najbogatsi wkrótce się rujnowali, a wielu tym sposobem doprowadziło się do zupełnego upadku. Pewien młody Egipcjanin, zakochawszy się zapamiętale w tej kurtyzanie, zapragnął się dla niej zrujnować, lecz ponieważ nie szczycił się wielkim majątkiem, Archidicea odrzuciła jego ofiarę. Ten nie zraził się odmową: złożył ofiary Wenerze, a bogini zaopiekowała się nim, bezpłatnie zesławszy mu w lubieżnym sennym marzeniu to, co chciał w rzeczywistości zdobyć za tak wysoką cenę; nie naprzykrzał się już więcej owej nierządnicy. Ona zaś, dowiedziawszy się o tym, co zaszło, pozwała przed sąd swego niewypłacalnego dłużnika, żądając zapłaty za sen. Sędziowie rozstrzygnęli tę sporną sprawę z wielkim taktem: zalecili bowiem Archidicei śnić, że jej zapłacono, i tak skwitować swe żądanie.

Wielka epoka w dziejach kurtyzan w Egipcie rozbłysnęła wraz z nastaniem okresu panowania Ptolemeuszy na trzy wieki p.n.e. Wiele spomiędzy sławnych w owym czasie zalotnic pochodziło z Grecji i Azji, a prawie wszystkie zaczynały swą karierę od skromnego zawodu flecistek. Ptolemeusz Filadelf utrzymywał ich na swym dworze całe mnóstwo i obsadzał nimi różne urzędy dworskie. Jedna z nich, Kleina, piastowała godność podczaszego i na jej cześć kazał wznieść statuę, na której ukazano ją w przezroczystej tunice z pucharem w ręku. Druga, Mnesida, była jego ulubioną muzykantką. Potyna zachwycała gości wdziękiem i umiejętną rozmową, a Myrcyona, wyniesiona na urząd dworski z najniższego domu publicznego Aleksandrii, przeznaczonego dla uciechy flisaków z Nilu, upajała go swymi lubieżnymi pieszczotami. Ptolemeusz hojnie wynagradzał niesione mu usługi: Greczynce Stratonice, która zostawiła mu w pamięci wspomnienia dawnych rozkoszy, kazał wznieść przepiękny grobowiec. Nie żywił pogardy dla cór Grecji, jak to czynili niektórzy jego poprzednicy. Zawezwał z Argos piękną Bilistykę, pochodzącą z nieprzyjaznego rodu Atrydów, a ta, w wirze zabaw i miłości, rychło zapomniała o swym pochodzeniu. Filopator, również pochodzący z rodu Ptolemeuszów, oddał się w ręce zręcznej zalotnicy Agatokli, która w jego imieniu rządziła całym Egiptem. Ta sławna ze swego przepychu i rozwiązłości dynastia zakończyła się na głośnej Kleopatrze, która ujrzała u swych stóp dwóch panów świata: Cezara i Antoniusza i chciała zwabić jeszcze trzeciego, ale August nią pogardził. „Mówią, że do tego stopnia posunęła rozpustę, iż przebierała się w suknie kobiet publicznych, aby wyszedłszy nocą w miejsce nierządu, mogła się nacieszyć z przeszło setką mężczyzn, z których wielu okupiło życiem względy tej mistrzyni kokieterii”.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: