Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Przebudzenie małych Samuelów - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 czerwca 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(3w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Przebudzenie małych Samuelów - ebook

Nowa aktualna książka ojca Augustyna Pelanowskiego

To bardzo prawdziwa i profetyczna książka o sytuacji w jakiej dziś znalazł się świat i Kościół.
Świat jest w ciemności, ale Bóg potrafi przebudzić swoich Samuelów, swoich proroków nowego pokolenia. Ludzi, którzy nie są medialni, ale za to prawdziwi. Chrześcijaństwo od początku było sekretem tego świata, duszą tego świata, ale duszą, której nie widać. Ojciec Nieba zstąpił w underground kosmosu i tam budzi swoich prawdziwych proroków, którym daje Ducha.

Wydawca: paganini

Rok wydania: czerwiec 2019

Kategoria: Wiara i religia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-89049-94-0
Rozmiar pliku: 1,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

Chciałbym zacząć tę książkę może trochę nietypowo: od zamkniętych drzwi, jak od zamkniętych okładek Biblii. Zamykam drzwi zwykle, kiedy kładę się spać – skończony rozdział losu przeżytego w ciągu dnia jest zapisany i okładki snu można zamknąć. Co się dzieje, gdy zacisnę również planetaria powiek, zarygluję usta, zamknę się w wewnątrz, we śnie jak w sztolni kopalni? Wydaje się, że sen jest najmniej ciekawym czasem doświadczenia duchowego, może nawet jawi się jako bez znaczenia dla życia wewnętrznego, ale jest zgoła inaczej. Zacznijmy od małej, zamkniętej izby:

Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie. Wy zatem tak się módlcie: «Ojcze nasz, który jesteś w niebie, niech się święci imię Twoje! Niech przyjdzie królestwo Twoje; niech Twoja wola spełnia się na ziemi, tak jak i w niebie. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj; i przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili; i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj od złego!». Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień (Mt 6, 5-15).

Dlaczego na sam początek wybrałem ten fragment Ewangelii o domkniętych szczelnie drzwiach? Istnieją w Kościele dwie przestrzenie, które działają w różny sposób: zewnętrzna i wewnętrzna; strefa medialna i ceremonialna oraz strefa ukryta, wydająca się marginalną. Zdarzało się nieraz, kiedy bywałem na bardzo uroczystych celebrach, że męczyło mnie zbyt wiele doznań estetycznych i oratorskich. A szczególnie te wszystkie laudacje, które sprawiały, że nie można było ani usłyszeć, ani nawet wyczuć obecności Boga.

Jakież to smutne, że coraz częściej wydarzenia w obrębie murów kościołów przypominają świeckie koncerty, festiwale przebierańców, terapeutyczne warsztaty, szkolenia coachingu, zloty, spędy, konkursy na najbardziej sztuczny uśmiech. Jeśli Kościół się przebudzi, to na pewno nie na arenie naszpikowanej kamerami, ale w ukryciu – w jednym Samuelu, który nie wie, że jest prorokiem, nie zaś w synach Helego, którzy paradują w procesjach z Arką na polach Eben-Azer. Mówią niektórzy, że pasterze Kościoła śpią, marzą sennie, wylegują się w zmowie milczenia. Odnosimy wrażenie, że cały Kościół pogrążył się w letargu, z którego nie ma nadziei na przebudzenie, ale nadzieja jest, w tym, w czym nikt nie spodziewałby się zmiany.

De tal palo, tal astilla ...

Bóg Ojciec oczekuje na pewno od ciebie, byś odciął się od wszystkiego, co przeszkadza ci Go usłyszeć. Ocalenie jest w selekcji doznań, a nawet zawężeniu ich do strumienia Jego głosu. Wsłuchaj się w to, co Bóg będzie mówił do ciebie, może niekoniecznie przez membranę tej książki. Może On powie ci coś wprost, ale przy okazji tego, co w tej książce przeczytasz? Zamknij najpierw drzwi! To jest wezwanie Pana Boga do ciebie, żeby ułatwić ci usłyszenie Go.

Wracam do fragmentu z Ewangelii Mateusza o klimacie modlitwy, która jest wdziana przez Boga w ukryciu. Na samym początku pojawia się słowo zagrożone w naszych czasach: „Ojciec”. Chodzi tu o spotkanie z Ojcem, które jest modlitwą – o modlitwę, która jest spotkaniem, a nie przeczytaniem jakiejkolwiek formuły. Odprawienie modlitwy czy odmówienie modlitwy może, niestety, być aktem zlekceważenia Boga. Gdyby ktoś zwrócił się do mnie w taki sposób, w jaki ja się niekiedy modliłem, poczułbym się obrażony.

Ty i ja czasem być może odmawiamy modlitwy w taki sposób, że sprzeciwiamy się spotkaniu Boga z nami, w tym samym momencie gdy wypowiadamy słowa modlitwy... Jak jednak się spotkać, jak poprowadzić tę rozmowę, mając tylko książkę pełną zapisanych słów? Słowo Boże jest słowem spisanym na cienkich jak bezmyślność kartkach, wydrukowane literkami na papierze jak japońskie tatuaże na skórze analfabety. Materialny korpus Biblii nie zapewnia gwarancji nawiązania kontaktu z Bogiem ukrytym, co najwyżej stanowi okazję do tego.

Jak może wyglądać rozmowa z Osobą, która zamiast mówić, ma wszystkie odpowiedzi w formie książki? To wielka sztuka, żeby rozmawiać z kimś, czytając odpowiedzi i pytania z książki. To właściwie nie tyle sztuka, ile wręcz dar: rozmawiać z Bogiem, kiedy ma się tylko Biblię. Sztuka jest efektem własnego doskonalenia, ale dar nie ma nic wspólnego z doskonaleniem, wyedukowaniem, jest po prostu nagłym uderzeniem pioruna, nie zaś kręceniem korbą prymitywnej prądnicy. Bóg sobie sam wybiera proroków, a nie prorocy wybierają siebie samych. Nie da się bowiem wyuczyć prorokowania i nie wystarczy nosić pod pachą Biblię ani ją czytać, by Duch Święty zaczął się objawiać w przebudzającym nas działaniu. Każdy charyzmat jest darem, a nie produktem wyedukowania, choćby i nauczycielem był Randy Clark.

Bo czytanie słowa Bożego na pewno jest żywym dialogiem z Ojcem, który widzi w ukryciu. Czyim Ojcem? Twoim i moim. Jezus mówi aż nazbyt wyraźnie: „Zamknij drzwi i módl się do Ojca twego”.

To uderzające, że w tym zdaniu nie ma zaimka: „naszego” – choć kilka wersów dalej, w pozostawionej przez Jezusa „instrukcji” modlitwy, pojawia się znane nam dobrze sformułowanie: „Ojcze nasz”. Dlaczego więc wcześniej jest „Ojciec twój”? On jest „nasz”, jednak najpierw jest „twój”. Jeśli nie będzie dziś „mój”, jutro nie będzie „nasz”. Modlitwa więc ma być odkryciem dla ciebie i dla mnie, że to jest Ojciec twój i mój.

Niektórzy z nas nie mieli ojca. Inni może go utracili w pewnym momencie... tak się dzieje, ojcowie nie chcą być ojcami, wolą być chłopcami, menadżerami, biznesmenami, nauczycielami, piwoszami, kolesiami, playboyami, sadownikami, kierowcami, spawaczami, lekarzami, kucharzami, informatykami, byleby tylko zdezerterować z pozycji ojcostwa. Niektórzy umierają na zawały serca, chorobę wieńcową, cukrzycę albo zapijają się na śmierć, albo nawet odbierają sobie życie. Szybko odchodzą w nieświadomość osierocenia w śmierci, za wolno przychodzą do świadomości ożywiającego ojcostwa. Umierają niekiedy przed śmiercią. Żyją jako mężczyźni, ale umarło w nich ojcostwo. Mój ojciec też nie żyje, lecz do końca był ojcem.

Dobrze by było, gdybyśmy zrozumieli, że ten Ojciec, który naprawdę jest naszym Ojcem, nie umiera. On nie bierze rozwodu. On nie odchodzi. On nie porzuca, nie chce być kimkolwiek innym, tylko właśnie ojcem. Nie chce, by się do Niego inaczej zwracano, tylko właśnie: Ojcze... najpierw: mój Ojcze, a potem: nasz Ojcze. Jeśli On nie będzie moim Ojcem, to nigdy nie stanie się naszym. Dlatego w tym tekście najpierw jest mowa o tym, by odkryć Boga jako mojego Ojca, za zamkniętymi drzwiami, a potem otworzyć te drzwi i modlić się z innymi słowami NASZ OJCZE! To jest iście kopernikańskie odkrycie. Ten Ojciec mój i twój nie odchodzi i nie porzuca ani mnie, ani ciebie, to znaczy, że jest zawsze przy mnie i przy tobie. Brzmi to tautologicznie, lecz tylko pozornie.

Boskie upodobanie grawituje w kosmicznym wstrzymaniu oddechu, oczekując, by Go nazywano Ojcem – wiemy to od Jezusa. Bóg proponuje nam gwarancję więzi najbliższej przez swojego Syna, który stał się dzieckiem ludzkiej Matki, objawia się jako troskliwie odpowiedzialny Ojciec, a Jego słowo nie jest zmienne, nie łamie swoich przysiąg nigdy. Jeśli On się tak właśnie objawia: jako Ojciec, a jeśli tego nie czuję, że On jest Ojcem, nie doświadczam Jego ojcostwa i nie jestem w zasięgu działania Jego ojcostwa, to musi być ze mną coś nie tak – nie wziąłem sobie do serca świadomości bycia dzieckiem Boga albo już w nie nie wierzę, albo może „wypisałem się” z Jego rodziny – a tak się dzieje tylko w grzechu ciężkim.

Dlaczego więc Jezus zaraz dodaje, że „Ojciec widzi w ukryciu”? Czemu On w ogóle jest w ukryciu? Bóg, który chce się objawiać, a jednocześnie się ukrywa...? Niby objawił się światu, ale weź Go zobacz oczami... Osobliwy ten Ojciec! Jest i nie ma Go zarazem. Tym bardziej teraz, kiedy wydaje się, że zło triumfuje, kiedy nastała mroczna epoka ateizacji, nocy pogrążającej populację ludzką w letargu demoralizacji. Ludzie nie widzą już żadnego światła na przyszłość – bez wieczności każda przyszłość jest bezcelowa. W Polsce każdego roku popełnianych jest ponad sześć tysięcy samobójstw, jednak prób samobójczych jest znacznie więcej. W naszym kraju więcej ludzi ginie z powodu samobójstw niż w wypadkach samochodowych. Boimy się coraz częściej zasnąć, bo lękamy się przebudzenia i następnego dnia – insomnia jest coraz częstszą chorobą. Interesujące zjawisko ostatnich dekad, to „nocne życie” – ulice ożywają dopiero po zmroku, w sztucznym świetle elektrycznym.

Świat jest w ciemności, ale Bóg potrafi przebudzić swoich Samuelów, swoich proroków nowego pokolenia. Ludzi, którzy nie są medialni, ale za to prawdziwi. Nikt nie jest aż tak naiwny, by myślał, iż wystarczy być reporterem na przykład strony demon.pl, by być wiarygodnym. Wręcz przeciwnie, jeśli ktoś staje się popularny, medialny, narzuca swoje swoiście cyniczne opinie tysiącom albo patrzy swoimi pinezkowymi oczami w ekran i wylewa się z niego ściek haseł – staje się podejrzany. Ci ludzie w ogóle nie śpią po nocach, nawet o szóstej rano nagrywają filmiki ze swojego łóżka i siedzą do rana, by napisać jadowity artykuł w imię miłosierdzia i rewolucji quasi-ewangelizacyjnej, są wszędzie tam, gdzie jest głośno, gdzie są tłumy, gdzie można doświadczyć hormonów szczęścia i gniewu. Dla bycia dostrzeżonym, choćby stać się obnażonym.

Prawdziwy świat w chrześcijaństwie zawsze drzemał w katakumbach, w podziemiach, bo w obszarze korzeni tkwi niewiadoma bycia radykalnym. Chrześcijaństwo od początku było sekretem tego świata, duszą tego świata, ale duszą, której nie widać. Ojciec Nieba zstąpił w underground kosmosu i tam budzi swoich prawdziwych proroków, którym daje Ducha, a nie tych fałszywych, którzy kończą fakultety prorokowania.

Jest bliski mojemu i twojemu sercu, a jednocześnie niedotykalny palcami, nieuchwytny wzrokiem. Całujemy Go ustami przy komunii świętej w policzek i nie widzimy Go. A skoro się Go nie widzi, to może nie tyle On jest ukryty, ile my jesteśmy ślepi? Ukrywa się pod postacią chleba. Odkryty i ukryty Bóg, objawiający się i zasłaniający. Dlaczego ten Bóg jest ukryty albo może tylko tak Go odbieramy, bo nasze możliwości optyczne są zbyt krótkowzroczne i dostrzegamy tylko Hostię? Gdyby był oczywisty, gdyby stanął w całym tym swoim majestacie obok ciebie, teraz, w tej chwili – gdyby nagle stanął pośród nas, wówczas nie mielibyśmy szans Go nie wybrać. Wtedy musielibyśmy Go wybrać, musielibyśmy wszystko przyjąć, cały pożar Jego obecności, i spłonęlibyśmy nie tylko ze wstydu. Nie zostawiłby nam wolności, nie mielibyśmy wyboru. Postawieni bylibyśmy wobec takiej oczywistości, że nie mielibyśmy szans, żeby Mu powiedzieć: „tak” albo „nie”. To byłby przymus, a Bóg nie jest Bogiem przemocy. Dzięki temu, że się ukrywa, mamy wybór. Czy tam gdzie jest przymus, można mówić o miłości? Czy raczej miłość ma szansę narodzić się tam, gdzie jest możliwy jakiś wybór? To dlatego On jest ukryty. Bóg się ukrył, bo chce być kochany, a nie budzić przerażenia, a potrafi przerażać: HORRENDUM EST INCIDERE IN MANUS DEUS VIVENTIS. Jego niewyczerpująca się nigdy potęga, zogniskowana intensywność istnienia, kondensacja miłości, kumulacja woli, soczewka skupienia spojrzenia zdolna przenikać nasze wnętrza od wewnątrz, spiętrzenie powściągniętych w sobie sił stwórczych, zagęszczenie szczerości aż do grawitacji prawdy, która unicestwia kłamstwo: byłoby to wszystko zbyt ciężkie do zniesienia, gdybyśmy stanęli oko w oko z tym Ojcem, który jest Bogiem. Ukrywa się, by nas nie wzdrygać przerażeniem; ukrywa się, by nam dać czas, żeby z kłamstw wylinieć do prawdy, by z ukrywania samych siebie przed samym sobą dojrzeć do nieukrywania siebie przed Nim, by Jego potęga nie zniosła nas z tego świata, bo jesteśmy tak lękliwi, iż potrafimy bać się nawet komara, myszy, snów, opinii ludzkich, jutra i swojego oblicza. Bo pragnie, żebyś Go pokochał w sposób świadomy i wolny, a nie został przymuszony do tego, żeby Go uznać za Ojca. Musi być ukryty z szacunku do naszej kruchości, choć nie do końca, bo skoro zaprasza do zamknięcia drzwi, do uszanowania jakiejś klauzury, to chyba też po to, by stać się ukrytym.

Jest taki piękny tekst w Księdze Powtórzonego Prawa, w rozdziale 26, który został w liturgii skojarzony z wezwaniem do miłowania wrogów, odczytywany na początku Wielkiego Postu (Pwt 26, 16-19 i Mt 5, 43-48). Brzmi tam urzekający akord: „będziecie moją szczególną własnością”, jaki wydaje się tworzyć dysonans z lekcją Ewangelii Mateusza, w której Jezus mówi o możliwości bycia tak doskonałym jak Ojciec w Niebie, jeśli tylko będziemy pragnąć miłować naszych wrogów. Co za skojarzenie! Czyżbym zapomniał, jak Jezus modlił się na krzyżu za mnie, kiedy mój sposób postępowania był jeszcze wrogi wobec Niego? On znosił mnie w latach, gdy ja Go jeszcze nie znosiłem i miał nadzieję we mnie, gdy ja w Niego wątpiłem, i był wyrozumiały, gdy Go oskarżałem o zły los. Widział we mnie przyszłość i zaszczyt bycia Jego „szczególną własnością” mimo że traktowałem Go jak marginalny obowiązek – a więc uważałem każdą próbę nawiązania z Nim kontaktu za stratę czasu. Nie doceniam jeszcze Jego Miłości tak, jak na to zasłużył, a przecież On docenia mnie, chociaż na to nie zasłużyłem.

„Szczególna własność” – co ukrywa się za kurtyną tego wyrażenia? Jaki spektakl umiłowania? Hebrajskie słowo: סְגֻלָּה, çᵉgullâh, jest rodzaju żeńskiego – ten pasywny imiesłów nieużywanego korzenia oznacza zamknięcie, bogactwo, które blisko siebie zamykam w jakimś schowku, sejfie. Jest to coś, co trzyma się najbliżej siebie ze względu na nieporównywalną wartość! Bezcenny klejnot, osobliwy skarb uczyniony przez jubilera w sposób nietuzinkowy; coś specjalnego: praeciosum! Uff, wystarczy, bym poświęcił Mu trochę czasu w zamknięciu, w oddzieleniu się od świata, by On poświęcił mi wieczność – z podziwem.

Zaczynam rozumieć owe osobliwe sformułowanie: Deus absconditus – Bóg ukryty! Ukryty, by mnie zaprosić do ukrycia, po to, bym był Jego skarbem! Przyszedł mi na myśl teraz opis stworzenia świata. Ta cała epopeja kosmiczna opisana w pierwszych dwóch rozdziałach Księgi Rodzaju, kiedy to Bóg stwarzał świat w sześciu dniach. Oczywiście rozumiemy, że są to pewne umowne okresy czasowe – przecież jeden dzień to może być nawet więcej niż 1000 lat u Pana. Jeden dzień, to, powiedzmy, jedna epoka. Prehistoria świata nie jest aż tak ukrytą tajemnicą, jak On sam jest ukryty: „Niech zaś dla was, umiłowani, nie będzie tajne to jedno, że jeden dzień u Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień” (2 P 3, 8). Skoro tak, to jeden dzień stwórczy mógł trwać około 700 miliardów albo milionów lat. Stwarzał więc Bóg wszystkie swe piękne i dobre dzieła, aż w końcu, szóstego dnia, stworzył człowieka. A w siódmy dzień, cóż zrealizował? Ukrył się. Jak tato, który kupuje przez sześć dni zabawki swemu dziecku i kiedy już cały pokój jest nimi wypełniony, nagle chowa się za szafę! I teraz Go odkryj, odnajdź! I cóż wybierzesz? To wszystko, co ci dał, czy Jego samego...? W takiej sytuacji został postawiony człowiek: między zabawkami, które mówią, że Ktoś musiał je kupić, a Tym Kimś, Kto musi być Ojcem, skoro zabawki kupił. Możesz przyjąć tylko prezenty albo możesz przyjąć Tego, który daje – Ojca. Tak... Ale dodajmy jeszcze coś: kiedy się przyglądam temu wyrażeniu: „Ojciec twój, który widzi w ukryciu”, odkrywam coś niesamowitego, zupełnie fantastycznego. Skoro On jest ukryty, to znaczy, że On widzi tych, którzy są ukryci, czyż nie? W ukryciu widzi tych, którzy pozostawiają zabawki i wchodzą za szafę, by w cieniu odkryć dawcę zabawek – Ojca. Na pewno w niejednej wspólnocie, nie tylko zakonnej, lub w rodzinie albo grupie modlitewnej są takie osoby, które noszą w sercu żal z tego powodu, że są pomijane i niedostrzegane, być może nawet lekceważone. Siostry ukryte, bracia ukryci – istoty jakby niewidzialne, traktowane we wspólnocie po macoszemu, na które się nie patrzy i których się nie zauważa, których się wstydzi i których się nie lubi, które się obmawia. Siostry, których pragnienia nikt nigdy nie uszanował; bracia, których nikt nigdy nie pochwalił; my wszyscy, którzy byliśmy skryci ze wstydu, my wszyscy, których się nie zauważa, których się ukrywa, by nas się nie wstydzić. Ileż w nas było bólu z powodu odrzucenia, które zepchnęło nas w zakurzony kąt jak drachmę, w cień jak Jonasza pod rycynusem, w pozycję wygnańca, który się ukrywa jak Dawid w En Gaddi? Wstydziliśmy się, ukrywaliśmy się przed innymi i nagle dopadł nas ten tekst jak strumień światła z halopaka albo reflektora estradowego: Bóg, który widzi w ukryciu, odda tobie! Czy to źle, że jesteś istotą niezauważaną? Skoro Bóg jest niezauważany i ukryty? Bóg okazuje się Ojcem wtedy, gdy jest w cieniu, w ukryciu, za szafą świata zewnętrznego – tam czeka na ciebie, gdzie cię zepchnięto. Przypomina mi się historia błogosławionej Małgorzaty a Castello. Na pewno wielu rodziców współczesnych nie chciałoby mieć córki takiej jak Małgorzata a Castello, garbatego karła z jedną nogą znacznie krótszą od drugiej. Jej rodzice nie za szafą ją ukryli, ale zamurowali ją w pomieszczeniu, które uniemożliwiało innym oglądanie jej zniekształconego ciała. W końcu ją porzucili jak chorego psa. Lecz to właśnie dzięki niej wielu ludzi zostało uzdrowionych i pojednanych ze sobą. Była geniuszem uzdrowienia i pokoju, jest patronką ubogich, inwalidów, porzuconych, niepotrzebnych i dzieci nienarodzonych. Gdyby się było konsekwentnym wobec wymogów eugeniki, trzeba by było unicestwiać zwolenników jej samej, ponieważ eugenika jest nienamolną aberracją ludzkiej etyki.

Świat nieustannie klasyfikuje i sortuje, bestialski rasizm daje o sobie znać, gdy czarne marsze wzywają do eksterminacji nienarodzonych. To są ostatnie godziny Antychrysta, dlatego nie może się już ukrywać, lecz szaleje, manifestując swoją absurdalną i niszczącą taktykę: jak bowiem można pojąć to, że z jednej strony wskazuje się na pedofilię kapłanów (Polska policja opublikowała statystyki za 2013 roku, z których wynika, że na prawie 1500 osób skazanych za pedofilię w Polsce przypada jeden ksiądz), a z drugiej strony, zgodnie z wytycznymi WHO, wymusza się wyrachowane zachowania seksualne na przedszkolakach, w istocie przygotowując je do wykorzystania przez pedofilów ?

W Niemczech, i nie tylko, seksedukacja od najmłodszych lat jest przymusowa. Rodzice protestują, jednak niewiele mogą. Przykład efektywności protestu znany jest z Nadrenii. Prasa podała, że pewnej dziewięcioletniej letniej uczennicy w czasie seksedukacji zrobiło się niedobrze – chciała uciec z lekcji. Nauczycielka siłą próbowała ją sprowadzić z powrotem, a gdy się to nie udało, dziewczynka została w pokoju nauczycielskim. Rodzice stanęli po stronie dziecka – sprawę skierowano do sądu, w efekcie rodzice skazani zostali na 40 dni odsiadki w więzieniu. Ile jeszcze jest takich zdrowych rodziców? Pojawiają się już inni, postludzcy „rodzice”, jak pani Jessica, mamusia dziesięcioletniego chłopca transwestyty z Kanady, Nemisa Quinn Mélançon-Goldena, który robi karierę jako ekspert od LBQT?

Potępienie spotyka teraz tych, co bronią prawa Bożego, jak na przykład księdza Paula Kalchika z Chicago, którego biskup wyrzucił z kościoła za to, że wezwał kardynała Cupicha do nieukrywania świństw homoseksualnych. Siedmiu braci z epoki Antiocha zostało zamęczonych tylko dlatego, że nie dało się zmusić do skosztowania wieprzowiny. Towarzyszyła im do ostatniej chwili matka. Nie było ojca. Ten brak ojca w chwili męczeństwa jest więcej niż wymowny, krzyczy o Ojca, który okaże się silniejszy niż zło świata. Wydaje mi się, że i dziś żyjemy w świecie, w którym wymusza się na milionach konsumpcję świństw destrukcyjnej cywilizacji. Owszem, nie wypada pisać tak wulgarnego słowa, ale nie da się użyć eufemizmów, gdy chodzi o zwyrodniałą rzeczywistość, w której wzrastamy. Istniały w historii ludzkości epoki, w których trzeba było wybawiać innych od przewrotności, jednak w końcu doczekaliśmy się takiej, w której już tylko Bóg Ojciec może nas wybawić od perfidii. Dziś modlitwa „Ojcze nasz” brzmi jak krzyk dzieci, które są zagrożone gwałtem i przemocą, krzywdą i śmiercią, a nie jedynie sieroctwem.

Święty Paweł w Drugim Liście do Tesaloniczan (2 Tes 2, 16-3, 5) prosi nowo nawróconych adresatów, by się usilnie modlili o rozszerzanie się Ewangelii, bo jedynie dzięki niezakłamanej ewangelizacji można być wybawionym z przewrotnego, chlewnego i kwiczącego pokolenia. Nikt sam nie może się uwolnić od przewrotnych ludzi, można tylko uprosić łaskę uwolnienia, która przychodzi przez Chrystusa Syna od Ojca Świateł. A nie można ani na chwilę zapomnieć, że wolność jest czymś nieskończenie większym niż uwolnienie do zniewolenia. Przewrotny człowiek to ktoś, kto powołuje się na wartości wyższe, by móc bezkarnie posługiwać się zbrodnią i kłamstwem.

Nie wiem, czy istnieje większa przewrotność niż eugenika. Selekcja, w imię której uniemożliwia się życie kalekim i brzydkim, sawantom i schizofrenikom, by promować zdrowych i doskonałych, inteligentnych i pięknych. Ileż pięknych umysłów zostało już abortowanych tylko dlatego, że zaklasyfikowano je jako niespełniające wydumanych wymogów ludzkiej doskonałości. Idąc za tymi wskazaniami, odmówiłoby się życia komuś takiemu jak Stephen Hawking, ponieważ był chory na stwardnienie rozsiane boczne, które sparaliżowało jego ciało. I choć był agnostykiem i człowiekiem sparaliżowanym o zniekształconym ciele, nikt nie wątpi, że wiele wniósł w naukę. Eugenika zapewne skazałaby na unicestwienie faraona Echnatona, ponieważ był chory na epilepsję skroniową i miał chromą nogę oraz cierpiał na ginekomastię. A jednak to on jako jedyny faraon wprowadził monoteizm do Egiptu i był inicjatorem wyjątkowego trendu kultury w swoim imperium. Cristiano Ronaldo jest ocaleńcem, gdyby lekarz, do którego zwróciła się jego matka, wykonał aborcję, nigdy nie przebiegłby boiska. Matka Aveiro, w trakcie prezentacji swej autobiografii, wyznała: „Powiedział mi: Patrz, mamo, chciałaś mnie usunąć, a teraz ja dbam w domu o kasę”. 19-letni Mariusz Kędzierski ze Świdnicy urodził się bez rąk, ale za to genialnie rysuje. Zapewne inni, posiadający dwie ręce nie potrafią tego robić tak wspaniale jak on. Od dziecka rysował w ukryciu, nie przechwalając się.

Jesteśmy zagubieni w społeczeństwie, które wmawia nam, że nie ma żadnego Ojca w Niebie, a ojcowie rodziny są już niepotrzebni. Ojciec dziś to inwalida społeczny, stygmatyzowany przez sam fakt posiadania dzieci, spychany na tor boczny, bo ma żonę, a nie partnera. Świat przewrócił słowo „Ojciec” do dołu głową, trzeba więc głęboko się zniżyć, ukryć, odejść, by spotkać Ojca. Na szczyty społeczeństwa, polityki, biznesu, sztuki, filmu, a nawet religii wspięły się hybrydy człowieczeństwa, analno-bezpłodni. Trzeba się więc wyrywać z tego pokolenia przewróconego do dołu głową.

Paweł mówi o wybawiającym wyrwaniu z pokolenia przewrotnego i złego, nazywa przewrotnych przymiotnikiem ATOPOS – czyli dosłownie: nie na miejscu. Kto naprawdę w tym świecie jest nie na swoim miejscu?

Wszystko się zmieniło w ciągu kilku lat: ci, co uważają się za normalnych, w istocie są nienormalnymi osobnikami postludzi, a ci, których się prześladuje, jak się okazuje, są zanikającym gatunkiem ludzkim. Światła pochwał i dźwięk oklasków skierowane są na to, co demoralizujące; cień, ukrycie, zmarginalizowanie, a nawet stygmatyzacja zostały dla tych, którzy poszli za deportowanym Bogiem Ojcem.

Bóg potrafi jednak i takie położenie, swoje i twoje, wykorzystać, by być z tobą. A może to właśnie ty jesteś osobą traktowaną tak, jakbyś był niewidoczny, jakby cię wcale nie było? Chcę ci więc teraz powiedzieć: Bóg dlatego tak czyni w twoim życiu, dopuszcza taką sytuację, żebyś złapał odpowiedni poziom do rozmowy z Nim. Jesteście podobni: On niewidzialny, a ty niezauważany! Do tej rozmowy prowadzonej w izdebce prowadzi wąska ścieżka bycia zepchniętym, spychanym, za zamkniętymi drzwiami, w ukryciu. Zbytnio zauważana osoba często nie zauważa Boga – czyż nie tak właśnie bywa? Dlatego że jest cała pochłonięta tym, czy ktoś zwraca na nią uwagę czy nie. Biada faworytkom i idolom, pupilom, fetyszom, celebrytom, VIP-om, amantom, seksbombom, modelkom, aktorom i pieszczochom. Jeśli więc jesteś faworytką wspólnoty i przełożonych – ucieknij w ukrycie. Wycofaj się z podlizywania się, celebrowania kogoś, by celebrował ciebie, z tego lansu, kreowania siebie na autorytet, na bryla youtuberskich pogadanek w kapturze w narracji diarrohea verborum, zdradzającej borderline. Nie podlizuj się ludziom, bo stracisz miłość Boga. Jeśli jesteś bardzo kochaną istotą we swojej wspólnocie, to startujesz z gorszej pozycji niż twoja współsiostra czy współbrat, którym wszyscy czynią przykrości. Tobie jest trudniej zauważyć Boga właśnie dlatego, że to ciebie już może ubóstwiają. A może jest jeszcze gorzej, może to ty kogoś ubóstwiasz? No więc muszę ci obwieścić: tu już nie ma miejsca dla ukrytego Boga.

Ten mój i twój Ojciec jest ukryty i widzi w ukryciu doskonale. I cóż ten „Ojciec, który widzi w ukryciu”, ma dla mnie czy dla ciebie? Jezus mówi, że „odda”, ale co odda...? Zawsze bardziej interesowało mnie to, co nie zostało napisane w Biblii, niż to, co zapisano. Interesowały mnie bardziej ukryte sekrety niż jawne stwierdzenia. Czy w tym tekście ewangelicznym jest napisane, co konkretnie Ojciec odda? Nie jest napisane. Czy święty Mateusz Ewangelista w tej akurat chwili miał moment nabrzmiałej zmęczeniem amnezji? A może Pan Jezus urwał w pół słowa swoją wypowiedź, bo rozproszyła Go przelatująca mucha? Słowo Boże jest zwięzłe, ale nie ograniczone, lakoniczne, ale nie skąpe, proste, ale nie prostackie, daje więcej do myślenia, niż informuje treścią czytaną.

Dlaczego zatem nie zapisano, co konkretnie odda Bóg? Myślałeś kiedyś o tym? To jest właśnie czas, żeby o tym pomyśleć. Po to się odprawia rekolekcje i dni skupienia, po to prowadzi się rozmyślania i czyta pobożne książki, żeby w świetle Ducha Świętego zacząć używać mózgu – bo przypominam, że każdy z nas go nosi, i to w najwyższej części ciała, jakby najważniejszej. Co zatem Pan Bóg odda tobie?

Jeśli odda, to znaczy, że kiedyś to miałeś i to straciłeś, tak? Albo, odwrotnie, nigdy tego nie miałeś, ale to ci się należy? Bo przecież oddaje się komuś to, co jest jego własnością. Ta własność może po prostu nigdy nie była w zasięgu twojej ręki, serca czy oczu – ale należy ci się, więc szukasz tej swojej własności i nie możesz jej znaleźć. I zaczynasz rozumieć, że jest tylko jedna osoba na świecie, która może ci to oddać. Kto? Ojciec – Tata Ukryty. A może jeszcze nie pojąłeś, że to w Jego rękach znajduje się to, czego szukasz, ale szukasz u innych osób, może szukasz w innych ludziach, może w rzeczach, uczuciach, nałogach...?

Szukasz tego czegoś, co ci zginęło, lecz nie wiesz sam czego – i nie wiesz, gdzie masz to odnaleźć... Jesteś zagubiony, ciągle czegoś głodny i nawet żadna świątynia konsumpcji nie jest w stanie tego czegoś ci dać, żaden hipermarket? Czego tak szukasz – i w czym? Co to jest, czego ci tak brakuje, co ci zginęło, a co tylko Bóg może ci oddać – i to jeszcze w ukryciu, w tajemnicy, by nikt inny tego nie zobaczył? Co to jest, co On może ci oddać tylko wtedy, kiedy nie jesteś w centrum uwagi wspólnoty, tylko na marginesie, pominięty, z boku i w cieniu?

Czemu Jezus tego nie powiedział jawnie? Kiedyś myślałem, że skoro Jezus nie powiedział, co odda tobie Ojciec, to znaczy, że może to jest niewyrażalne. Może tego się nie da w ogóle nazwać słowami i dlatego Ewangelia mówi: „Stop! Więcej nie jesteśmy w stanie napisać”. Nie ma takich liter, nie ma takiego słowa i należy zawiesić oddech. Może być niewyrażalne, bo ty też nie potrafisz powiedzieć, czego szukasz.

To wyrażenie brzmi: PRZYLGNIĘCIE DO OJCA. Nie chcę jedynie przyklaskiwać psychologom z uniwersytetu z Connecticut, którzy doszli do wniosku po licznych badaniach, że miłość ojca jest najważniejsza i decydująca, jak również odrzucenie przez ojca jest bardziej nabrzmiałe w skutki niż odrzucenie przez kogokolwiek innego. Jeśli tak jest między dzieckiem a ojcem biologicznym, to jak istotna jest miłość Boga Ojca dla każdego, kto jest Jego dzieckiem? Nie potrafię tego nazwać, nie znam słów, by wyrazić najwznioślejszą rolę tego przylgnięcia. Tu nie chodzi o relacje ani o akceptację, znajomość, świadomość obecności, ale o przylgnięcie.

To jest twoja najgłębsza tęsknota! Oczywiście, że tak właśnie jest! Przylgnięcie do Boga Ojca jest najistotniejszą więzią, jaką człowiek może przeżywać. Przecież to jest największa twoja tęsknota: oprzeć się na Nim nierozerwalnie na zawsze. Ile cierpienia, ile bólu, ile tęsknoty cię to kosztowało, by to odkryć? Myślisz, że o tym nie wiem? Wiem. Nawet jeśli teraz spuszczasz głowę i udajesz sam przed sobą, że to nie do ciebie piszę te słowa... Wiem skąd? Bo ja jestem taki sam, to jest moje najważniejsze odkrycie życia. Owo przylgnięcie jest możliwe jedynie w Chrystusie, Jego Synu Przedwiecznym, który zawsze spoczywa na Łonie Ojca, od wieków i poza wieki. Ja też tego potrzebuję, tak samo jak ty – i mnie też, tak samo jak tobie, nikt tego tu, na ziemi, nie da. Żaden człowiek, tylko Bóg może mnie wtulić w siebie na zawsze. On mi to odda – bo to jest moim przeznaczeniem, dziedzictwem, spadkiem zapisanym nawet nie w jednym, ale w dwóch Testamentach. Miłość, przylgnięcie, oparcie, spokój, bezpieczeństwo, świadomość, że jestem kochanym i mogę kochać bez lęku przed odrzuceniem, a nawet więcej – powiem brutalniej: bez strachu, że znów dostanę kopniaka, gdy tylko odważę się obdarzyć, wyjść naprzeciw Niego ze swoją miłością.

Fenomenalne uczucie, będące czymś więcej niż tylko zwykłym uczuciem, jest MIŁOŚCIĄ, KTÓRA STANOWI ESENCJĘ ISTNIENIA. Czy nie o tym właśnie marzymy? Jeśli nie uda się znaleźć tej bliskości z Bogiem Ojcem, ludzie będą skazani na szukanie po omacku i stanie się to o czym ostrzega List do Rzymian:

I zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy śmiertelnego człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów. Dlatego wydał ich Bóg poprzez pożądania ich serc na łup nieczystości, tak iż dopuszczali się bezczeszczenia własnych ciał. Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i stworzeniu oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen. Dlatego to wydał ich Bóg na pastwę bezecnych namiętności: mianowicie kobiety ich przemieniły pożycie zgodne z naturą na przeciwne naturze. Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie.A ponieważ nie uznali za słuszne zachować prawdziwego poznania Boga, wydał ich Bóg na pastwę na nic niezdatnego rozumu, tak że czynili to, co się nie godzi. Pełni są też wszelakiej nieprawości, przewrotności, chciwości, niegodziwości. Oddani zazdrości, zabójstwu, waśniom, podstępowi, złośliwości; potwarcy, oszczercy, nienawidzący Boga, zuchwali, pyszni, chełpliwi, w tym, co złe – pomysłowi, rodzicom nieposłuszni, bezrozumni, niestali, bez serca, bez litości. Oni to, mimo że dobrze znają wyrok Boży, iż ci, którzy się takich czynów dopuszczają, winni są śmierci, nie tylko je popełniają, ale nadto chwalą tych, którzy to czynią (Rz 1, 23-31).

Bóg Ojciec albo... zboczenia – oto przedostatni wybór przed człowiekiem dziś. Jutra może nie być.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: