Przechwyceni - ebook
Przechwyceni - ebook
Jedno jest pewne: w Polsce o amerykańskiej tragedii 11 września 2001 roku lepiej nie dywagować, jeśli nie czytało się książek Sławomira M. Kozaka.
"Autor ‘Przechwyconych’ (…) nie snuje żadnych „spiskowych teorii” – konsekwentnie skupia się na potwierdzonych źródłowo informacjach. Nie jest jego winą, że układają się one w czytelny wzorzec spiskowej... praktyki.
I jeszcze jedno: ustalenia Sławomira M. Kozaka, choć poczynione na materiale odległym w czasie i przestrzeni, mają niewątpliwe istotne znaczenie dla interpretacji sprawy kluczowej dziś dla kwestii polskiej: kłamstwa smoleńskiego. Bo też analogie do zamachu 10 kwietnia 2010 roku, a także praktyczne wnioski z tych analogii płynące, są w „Przechwyconych” tyleż czytelne, ile potencjalnie rewelacyjne."
Grzegorz Braun, scenarzysta i reżyser
Spis treści
Kategoria: | Powieść |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 978-83-936976-9-4 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Jedno jest pewne: w Polsce o amerykańskiej tragedii 11 września 2001 roku lepiej nie dywagować, jeśli nie czytało się książek Sławomira M. Kozaka. W tej sprawie bowiem, jak zresztą w każdej, warto odnosić się do elementarnych faktów – o których wzmianki próżno nieraz szukać w mediach głównego nurtu (czy, jak kto woli, głównego ścieku) – a których niestrudzonym rejestratorem i nieocenionym dostarczycielem jest właśnie autor „Przechwyconych”. Wraz z tym najnowszym – to już pół tuzina tytułów poświęconych bodaj najbardziej spektakularnemu „kłamstwu założycielskiemu” współczesnego porządku światowego.
Jako że mowa o serii zdarzeń, których właściwe rozpoznanie wymaga niewątpliwie szczególnych kompetencji m.in. w dziedzinie aeronautyki – warto pamiętać, że Sławomir M. Kozak, wysoko kwalifikowany kontroler ruchu w największym z polskich portów lotniczych, nie jest wszak dyletantem. Od lat wykonując zawód wymagający szczególnej skrupulatności i odpowiedzialności za słowa, nie zajmuje się wróżeniem z fusów – systematycznie ewidencjonuje i pracowicie analizuje dane, pochodzące zresztą najczęściej ze źródeł nie tylko całkowicie jawnych, ale wręcz oficjalnych, np. raportów administracji i służb USA.
Dodatkowym walorem publikacji Sławomira M. Kozaka jest udostępnienie polskiemu odbiorcy – m.in. w załączonych materiałach filmowych – dorobku dokumentacyjnego i ustaleń badawczych amerykańskiego stowarzyszenia „Piloci na rzecz prawdy o 9/11” . Wykazują one m.in. niezbicie, ni mniej, ni więcej, że tory lotów maszyn wykorzystanych w serii zamachów 9/11 – wedle parametrów podawanych w urzędowej korespondencji przez agendy rządu Stanów Zjednoczonych – tworzą kombinację niemożliwą (!) nie tylko z punktu widzenia pragmatyki służb lotniczych, ale i samych praw aerodynamiki.
Autor „Przechwyconych” w istocie nie snuje więc żadnych „spiskowych teorii” – konsekwentnie skupia się na potwierdzonych źródłowo informacjach. Nie jest jego winą, że układają się one w czytelny wzorzec spiskowej… praktyki.
I jeszcze jedno: ustalenia Sławomira M. Kozaka, choć poczynione na materiale odległym w czasie i przestrzeni, mają niewątpliwe istotne znaczenie dla interpretacji sprawy kluczowej dziś dla kwestii polskiej: kłamstwa smoleńskiego. Bo też analogie do zamachu 10 kwietnia 2010 roku, a także praktyczne wnioski z tych analogii płynące, są w „Przechwyconych” tyleż czytelne, ile potencjalnie rewelacyjne.
Jeśli np. dzięki zapisom depesz lotniczego systemu komunikacji cyfrowej ACARS (po szczegółowe, acz przystępne objaśnienia odsyłam właśnie do lektury „Przechwyconych”) można było dowodnie stwierdzić rozbieżność oficjalnej i realnej lokalizacji niektórych maszyn wykorzystanych w operacji 9/11 – to oznacza, że i w sprawie 4/10 nie jesteśmy bynajmniej do końca świata skazani na czyste hipotezy. To tylko kwestia dostępu do danych – a dzięki Sławomirowi M. Kozakowi, mamy przynajmniej pewność, że takie akurat dane gdzieś na pewno zostały zapisane. A przecież, by tak rzec modernizując stare porzekadło: serwery nie płoną. Inna rzecz, kto i kiedy zechce nam dostęp do nich łaskawie reglamentować – i aż strach pomyśleć, jakiejż to nowej operacji-prowokacji wrześniowej, czy kwietniowej będzie taki „kontrolowany przeciek” elementem…?
Grzegorz BraunJESTEŚMY TYLKO KIBICAMI
„Polacy albowiem używają powiedzenia
‘nie ma co mówić’ wtedy, gdy jest bardzo wiele do mówienia.”
(C.K. Norwid)
Udział polskich piłkarzy w Euro2012 zakończył się bardzo szybko, uzyskaniem najgorszego miejsca w najsłabszej grupie. Odnoszę zresztą wrażenie, że najważniejszy mecz odbywał się poza stadionami i brały w nim udział tylko dwie drużyny. Występ naszej reprezentacji nie zmienił mojej opinii o jej poziomie, acz zweryfikowałem swój pogląd na temat PZPN, o której to organizacji nigdy dotąd dobre słowo przejść mi przez usta nie chciało. A zmieniłem je, gdy zauważyłem, w jak doskonały sposób radzi sobie w Polsce jej mamusia, czyli UEFA. To jest dopiero grupa zorganizowana! Podczas mistrzostw działała w naszym kraju na zasadach państwa w państwie, traktowana en bloc, jak VIP, nie tylko na lotniskach, ulicach polskich miast i w hotelach, ale wyłączając spod polskiej jurysdykcji stadiony, nakazując zatrudnionym przez siebie ochroniarzom rewidować polskich policjantów i płacąc polskiemu Skarbowi Państwa podatki w wysokości napiwku. To kolejna ponadnarodowa korporacja. Oj, dużo się jeszcze jej córeczka musi nauczyć. Nie chcę tu jednak roztrząsać spraw polskiej piłki, mamy od tego kilka milionów ekspertów w Polsce, pragnę zaledwie wspomnieć o tym, że nie potrafię zrozumieć, jak można po tak kompromitującym występie futbolowej kadry, piłkarskiej elity, jedenastki wybranej spośród tysięcy zdolnych ludzi, po raz kolejny śpiewać, że przecież „nic się nie stało”. Otóż stało się i dopóki nie zaczniemy zdawać sobie z tego sprawy, że „staje się” tak wiele wokół nas, od tylu już dziesięcioleci, dopóty pozostawać będziemy tylko kibicami w swoim własnym kraju. Z hymnem na ustach, orłem na piersiach, ale tylko kibicami.
„Nowojorski miliarder, spekulant na rynku nieruchomości, Larry Silverstein został właścicielem WTC dwa miesiące (24 lipca) przed 11 września 2001 roku. Po raz pierwszy od 33 lat budynki zmieniły wówczas właściciela. Silverstein, który nabył je za 3,2 miliarda dolarów od New York Port Authority, zdążył za nie zapłacić pierwszą ratę w wysokości 124 milionów dolarów. Ale zdążył też je ubezpieczyć na kwotę 7 miliardów. W umowie tej nie zabrakło klauzuli ubezpieczającej WTC „od ataków terrorystycznych”, co w owym czasie nie było praktyką częstą. Po zawaleniu się wież, ubezpieczyciel – Swiss Re wypłacił mu zaledwie 2 miliardy dolarów twierdząc, że mimo ubezpieczenia dwóch wież, stały się one celem jednego ataku. Silverstein nie pogodził się oczywiście z taką interpretacją i rozpoczął się długoletni spór sądowy. Pięć lat po upadku budynków World Trade Center, sąd federalny uznał, że niektóre wydarzenia 11 września można potraktować, jako dwa ataki. Werdykt ten, ogłoszony 23 maja 2007 roku, otworzył drogę do wypłacenia dodatkowych 2 miliardów dolarów dzierżawcy kompleksu – firmie Silverstein Properties. Pieniądze wypłacą: Allianz, Employers Insurance Co. Of Wausau, Royal Indemnity Co., Swiss Re, Industrial Risk Insurers, Travelers Co. Inc., Zurich Financial Services AG. Według umowy, Silverstein otrzyma 56% z tej kwoty, natomiast 44% Port Authority of New York and New Jersey. Oznacza to, że Larry Silverstein dostanie prawie tyle, o ile zabiegał od początku. Zakończenie tego procesu pozwoli ruszyć z odbudową kompleksu. Powstanie on dokładnie w miejscu zburzonych budynków, przy udziale Silverstein Properties i korporacji Port Authority. Jeżeli więc chodzi o pieniądze, to uznać można, że Silverstein dopiero zacznie zarabiać na World Trade Center.”¹
Tak pisałem o owym jegomościu i jego zdolnościach biznesowych wiele lat temu. Jednak nie przyszłoby mi wówczas do głowy, że dziesięć lat później jego nazwisko pojawi się na łamach polskich gazet w zupełnie innym kontekście:
„Polska rajem dla deweloperów.
Potentat na nowojorskim rynku nieruchomości Larry Silverstein zainteresował się Polską. Według ekspertów jesteśmy obecnie najatrakcyjniejszym obecnie rynkiem Europy – pisze „Business Week”.
Były właściciel m.in. World Trade Center, podpisał z Janem Kulczykiem umowę deweloperską wartą 500 mln euro. Inwestor chce zbudować 130-metrowy wieżowiec Chmielna Tower w Warszawie, a przez najbliższe 5-7 lat kolejne kilkanaście biurowców za miliard euro.
Jak podaje Radio ZET Polska zdeklasowała nawet Rosję i stała się najatrakcyjniejszym rynkiem nieruchomości komercyjnych w Europie.
Wartość inwestycji zagranicznych w nieruchomości w Polsce w ostatnim roku wyniosła aż 3,4 mld dolarów (w Rosji 1,6 mld dolarów).
To zasługa bardzo stabilnej gospodarki. Warszawa ma duże szanse stać się finansową stolicą Europy Wschodniej – twierdzą eksperci z Silverstein Properties.”²
Skoro „eksperci z Silverstein Properties” tak twierdzą, to już nie ma odwrotu. W dzisiejszych, podłych czasach, nie należy się już zresztą niczemu dziwić. A jednak naiwność wciąż nam towarzyszy i zaskakuje szybkością, z jaką się odradza. Jeśli sam potentat „zainteresował się Polską” i zamierza w niej postawić budynek, to znaczy, że od roku 2007, kiedy to zmuszony blokadą wydawniczą, musiałem swą pierwszą książkę wydać sam, nic się w tej Polsce, pod innymi przecież rządami, nie zmieniło. Mam oczywiście na myśli rynek nieruchomości. Niestety, nieruchomości pod nazwą Polska. Jeżeli prący niczym taran, do wyjaśnienia zagadki największej tragedii lotniczej tej właśnie Polski, zwracają się o pomoc do ludzi, którzy nie potrafili wyjaśnić największej tragedii lotniczej w swoim własnym kraju, to i z tego powodu nic się w tej Polsce nie zmieniło. I, dopóki w tej właśnie Polsce, „Generałowie giną w czasie pokoju”³, dopóty nic się w niej nie zmieni.