Przekreślony początek - ebook
Przekreślony początek - ebook
Nowy, autorski wybór 26 wierszy Ryszarda Krynickiego, w którym czytelnik odkryje przebudzenia w różnych czasach i okolicznościach, zgodę na ciągłe odkrywanie, przeżywanie starych błędów ludzkości od nowa. W wierszach wybranych przez Ryszarda Krynickiego widać motyw podróży, kwestie ciała, jego jednoczesnego wyzwalania i zniewalania, rozłąkę świata snów i rzeczywistości.
Spis treści
*** [nagi, obudziłem się nagle…]
Podróż pośmiertna (I)
Wigilia noc
Język, to dzikie mięso
Moja żona walczy o ochronę naturalnego środowiska człowieka
31 marca 1971, godzina 19.21
O wiele prostsze
Moja córeczka uczy się czytać
Podajcie dalej
Unoszone wiatrem
Skąd mogę wiedzieć
Światełko
Przekreślony początek
*** [w tym roku…]
*** [Ślepe? Głuche? Nieme?...]
Miasto
Fragmenty z roku 1989
Rue de Poitiers
Koty
stuk-puk
*** [Umarł Suckewer…]
"Muszę sobie tylko wyobrazić drzwi"
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-65358-24-0 |
Rozmiar pliku: | 954 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
* * *
Podróż pośmiertna (I)
Wigilia noc
Język, to dzikie mięso
Moja żona walczy o ochronę naturalnego środowiska człowieka
31 marca 1971, godzina 19.21
O wiele prostsze
Moja córeczka uczy się czytać
Podajcie dalej
Unoszone wiatrem
Skąd mogę wiedzieć
Światełko
Przekreślony początek
* * *
* * *
Miasto
Fragmenty z roku 1989
Rue de Poitiers
Koty
stuk-puk
* * *
„Muszę sobie tylko wyobrazić drzwi”Podróż pośmiertna (I)
światłe, nieskończone włosy
czesze przed posiwiałym lustrem
jakby bezsennie biegła przez swoje –
cudze ciało całopalące się we śnie,
zabłąkana
w białej zawiei skóry, która ją otacza,
więzi i wyzwala
lustro, odblask nicości, siwe z przerażenia
światło zgasłych gwiazd
jej cudzymi oczami spogląda
i nie przemija chwila, ślepa i jasnowidząca,
kiedy jedynie jest: ze ssącej pustki
wyłania się, rośnie
precyzyjnie oszlifowana powierzchnia
szkła
albo metalu
i ona, w rozłące podwójnie umarła,
śpiesznie, jakby się bała, że nie zdąży
na ostatni tramwaj
czesze swe włosyWigilia noc
dziś już nikogo nawet pustka
opuszcza pustynię
w śniegach pochodni zapada się przystań
trwa przechodzień mijającej godziny
lęka się lęk
stocznia potoku
ze zrywającego się do podziemnego lotu urwiska
stocznia poranka otoczona wojskami wieczoru
stocznia pochodu woła o pomoc
brzegi zawodzą spojrzenie
nieme oczy zachodzą łuną
zlodowaciałej nocy
w tę noc bez kresu noc nagich serc
i długich noży
idzie dziewczyna po ośnieżonej nicością drodze
kobieta zachodzi w podróż
wdowa świtu zamyka drzwi
śmierć plagiatorka chodzi po dworcach
ciało miasta odchodzi od kości
kto miał serce na dłoni
trzyma ręce głęboko w kieszeniach
wodospad ścina rzekę
ruchome piaski zasypują krew
we wiecznych lodach ulicy
zamarza dziecko nieznanego boga
plagiator śmierć
zachłannie szuka swojego nazwiska
w porannej gazecie