- W empik go
Przekroczyć granicę ciemności - ebook
Przekroczyć granicę ciemności - ebook
Dla nastoletniej Mai zaczyna się czas, w którym będzie musiała dokonać najważniejszych w swoim życiu wyborów. Właśnie dowiedziała się, że jej chłopak, Piotrek, miał ciężki wypadek na motocyklu, a z nią samą zaczyna się dziać coś dziwnego. Dziewczyna traci wzrok i trafia do miejsca, z którego może wydostać się tylko na dwa sposoby: albo zawalczyć o to, by przekroczyć granicę i wrócić do domu, albo poddać się i umrzeć. Zostało jej zaledwie siedem dni, aby się uratować, ale Maja wie, że musi podjąć tę próbę i stanąć twarzą w twarz ze swoimi największymi lękami. Czy w otaczającej ją ciemności znajdzie kogoś, komu będzie mogła zaufać? Czy uda jej się ponownie przenieść się do świata, w którym zostawiła wszystko, co kocha?
Kategoria: | Young Adult |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8147-659-1 |
Rozmiar pliku: | 1 017 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kiedyś kochała ciemność. Sądziła, że to właśnie ona jest jej najlepszą przyjaciółką. Przecież tak było… prawda? Tylko ona była w stanie jej wysłuchać. Gdy wszyscy odchodzili, ciemność niespodziewanie się pojawiała, otulała ją całą, cierpliwie czekała, aż się wypłacze.
A teraz?
Nastolatka tak bardzo ją znienawidziła. Każdy mrok był dla niej oznaką, jak niesprawiedliwe jest życie. Ciemność nigdy nie była taka, jaka się wydawała. Czy można więc powiedzieć, że ciemność ją zdradziła?
Leżała sama pod cieniutkim kocykiem, który miał służyć za kołdrę. Jej ciało było przypięte do maszyn, które sprawdzały stan dziewczyny. Cały ten sprzęt doprowadzał ją do szaleństwa. Była z boku, chociaż bardzo dobrze zdawała sobie sprawę z tego, co się wokoło niej dzieje. Słyszała, jak lekarz tłumaczył jej rodzicom, że nie obudzi się ze śpiączki, dopóki jej psychika nie będzie na to gotowa. Że nie powróci do świata żywych do momentu, gdy w pełni nie pogodzi się z wydarzeniami ostatnich dni. Czuła, gdy mama delikatnie dotykała jej malutkiej i obolałej ręki, która teraz była zimna i bezwładna. Widziała płacz rodzeństwa oraz przyjaciół, którzy przychodzili ją odwiedzić. W tym tłumie ludzi brakowało jednej osoby. Osoby, której prawdopodobnie nigdy już nie zobaczy.
Nastolatka nigdy nie przypuszczała, że można tak kochać. Od zawsze wyśmiewała wszystkich zakochanych, uważając, że miłość jest tylko fikcją, złudzeniem, które wywołują ludzie, by nie czuć się samotnymi. Jednak chwila, kiedy spotkała Piotrka, zmieniła całe jej życie. Nawet ona nie spodziewała się, że miłość doprowadzi ich do tego momentu…ROZDZIAŁ 1
Zima nigdy nie była tak piękna… Wszystko jest piękniejsze, gdy ma się przy sobie osobę, z którą chce się spędzić całe swoje życie. Biały puch dawno okrył ziemię swoją śnieżną kołderką. W sklepach od dłuższego czasu panował chaos, spowodowany zbliżającymi się świętami. W domu mama próbowała zmusić resztę rodziny do wspólnej pracy, ale oni mieli lepsze plany i ciągle wymyślali coraz bardziej absurdalne wymówki. Dziewięciolatek stwierdził, że musi odebrać poród renifera. Córka wymawiała się jutrzejszym sprawdzianem, na który musi się nauczyć, choć od kilku dni trwała przerwa świąteczna. Natomiast ojciec uparcie twierdził, że szuka odpowiedniej choinki na święta, bo chyba nie do końca zdawał sobie sprawę, że przystrojone drzewko świąteczne stoi od dłuższego czasu w salonie. Tak więc mama zabiegana, ojciec zwariowany, rodzeństwo skutecznie próbujące uniknąć świątecznych obowiązków. W całym tym zamieszaniu nikt nawet nie zauważył, że wyszłam z domu.
Umówiłam się z chłopakiem pod moim liceum. Chwilę później zobaczyłam, że czeka na mnie w umówionym miejscu. Przyglądał mi się uważnie, opierając się o swoją maszynę, której tak bardzo nienawidziłam.
Nie jeden raz prosiłam go, by dał sobie spokój z motorami w zimie. Obiecywał mi, że na ten czas przestanie jeździć. Od zawsze byłam przeciwniczką motocykli, on natomiast od urodzenia pasjonował się nimi. Jego hobby było naszą kością niezgody i niszczyło to piękne uczucie, które próbowaliśmy zbudować.
Nie chciałam się z nim kłócić. Przynajmniej nie parę godzin przed Wigilią. Próbowałam ukryć swoją złość, jednak chłopak doskonale mnie znał, więc z łatwością zauważył, że coś jest nie tak. Napięcie między nami wzrastało, aż w końcu stało się nie do wytrzymania.
– Nie mów mi, że jesteś o to zła. – Wskazał na motor.
– Ja? Pewnie, że nie – prychnęłam.
Byłam wściekła. Tłumaczyłam, prosiłam, a on? Nic sobie z tego nie robił.
– Nie rozumiesz, że się o ciebie martwię?
– Nie. Ciągle wracasz do tego, co się wydarzyło. Naiwne.
– Uważasz, że jestem naiwna, tak? To nie ty musisz żyć z poczuciem winy. To nie ty wstajesz codziennie rano i masz na ustach jego imię!
Bolało mnie to, co mówił. Kochałam go, a te słowa tak bardzo raniły. W kącikach oczu zbierały mi się łzy.
– Kiedy ty się wreszcie pogodzisz z przeszłością? Przez całe życie będziesz patrzeć tylko wstecz?
– Nigdy nie zrozumiesz tego, co czuję.
– Daj spokój. Nie mam siły użerać się z dzieckiem, które nie potrafi uszanować czyjejś pasji. Przestań ciągle się zasłaniać tym, co się wydarzyło!
Był zły tak samo jak ja. Mierzyliśmy się spojrzeniem. Nie mogłam dłużej wytrzymać tego, jak na mnie patrzył. Odwróciłam wzrok. Patrząc na ośnieżoną drogę, zapytałam:
– A więc jestem dzieckiem? – Nic nie odpowiedział, tylko wpatrywał się we mnie. Spojrzałam w jego tęczówki, miały ciemny odcień zieleni, a to nie wróżyło nic dobrego. Odwróciłam się na pięcie i chciałam odejść, ale chłopak złapał mnie za nadgarstek.
Spojrzałam w jego stronę. Nic nie mówił.
– Wiesz – zaczęłam – ja też nie mam siły. Myślę sobie, że dużo lepiej byłoby, gdybyśmy się nigdy nie poznali. Ten związek był… błędem – ostatnie słowa wypowiedziałam prawie niesłyszalnie i odeszłam.
W domu przywitała mnie cisza. Zmęczona i wściekła powędrowałam do swojego pokoju. Wtedy jeszcze nie docierało do mnie, co właśnie zrobiłam. Byłam przekonana, że za kilka minut Piotrek pojawi się w moich drzwiach i będzie jak zawsze. Gdy tylko położyłam się na łóżku, usłyszałam znajomy dźwięk oznaczający, że ktoś próbuje się ze mną skontaktować. Leniwie podeszłam do biurka, które znajdowało się w drugim końcu pokoju. Spojrzałam na wyświetlacz, dzwoniła mama Piotrka. Byłam zdziwiona. Nie myśląc długo, odebrałam.
– M… Maja? – usłyszałam słaby, a jednocześnie zdenerwowany głos kobiety.
– Tak, stało się coś?
– Piotrek jest w szpitalu, w bardzo ciężkim stanie… Miał wypadek. Lekarze wprowadzili go w śpiączkę farmakologiczną… Nie jest pewne, czy się wybudzi… – kobieta była roztrzęsiona.
– To wszystko moja wina – wyszeptałam, po czym się rozłączyłam.
Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Początkowo miałam nadzieję, że Piotrek zaraz zadzwoni do drzwi i powie, że to był tylko głupi żart, ale nic takiego się nie stało. Z każdą chwilą wydarzenia dzisiejszego dnia bolały coraz bardziej, a prawda stawała się nie do wytrzymania.
– To nie tak miało być – szepnęłam, przyciskając głowę do zimnej szyby.
Otworzyłam na oścież okno i weszłam na parapet. Świat przyśpieszył. Wszystko działo się tak szybko. Wystarczył krok. Stałam. Patrzyłam. Podmuchy wiatru schładzały moją twarz. Łzy lały się strumieniami.
Nagle poczułam się słabo. Nogi się pode mną ugięły. Nie wiedziałam, co się dzieje. Wiedziałam tylko, że spadam.
Uderzenie.
Ból.
I świadomość, że to moja wina.
***
Znowu byłam w sali. Obraz tego dnia nadal we mnie żył. To wszystko było takie świeże. Tak bardzo bolało. Nagle poczułam się senna. „Obudziłam” się w szpitalu i patrzyłam na swoje ciało, które leżało w bezruchu. Byłam zdezorientowana. Nie wiedziałam, co się dzieje. Świat tracił ostrość. Moje oczy powoli się zamykały. Ostatnie, co zarejestrował mój mózg, to moment, w którym lekarz wbiega do sali, a za nim moja rodzina.
Ciemność.
Ona wróciła.
Znowu mnie zabiera.
A ja bez problemu oddaję się jej.
Ale niech zwróci mi Piotrka.
Jego śpiączka to moja wina.
To wszystko jest moją winą.ROZDZIAŁ 2
Czułam, że ktoś ściska moją rękę, słyszałam szloch, ale nie miałam siły zmusić się, by otworzyć oczy. Miałam wrażenie, że jestem uwięziona we własnym ciele, co lekko mnie przerażało, a dodatkowo irytowało. W moim świecie od długiego czasu panowała ciemność. Moje oczy uparcie prosiły o światło, a ja nie mogłam nic z tym zrobić. Nienawidzę stanu bezradności, nie potrafię poradzić sobie z tym.
Normalność była na swój sposób piękna, wyjątkowa, jednak wystarczyło kilka minut, by zniszczyć mój wewnętrzny spokój. – Siostrzyczko, spójrz w lustro – usłyszałam cichutki głos mojego starszego brata.
Moje serce rozdzierało się na malutkie kawałeczki, gdy słyszałam, jak cierpi. Tyle razy się z nim kłóciłam, ale zawsze byłam. Nie raz widziałam, jak płakał, słuchałam o jego problemach. Gdy moja młodsza siostra i brat wpadali na nieobliczalne pomysły, my zawsze staliśmy za sobą murem. Tak bardzo chciałabym go zobaczyć, usłyszeć cichą obietnicę, że będzie dobrze. Jest jeden problem – nie może mi tego powiedzieć, bo tylko ode mnie zależy, czy się obudzę. To ja muszę znaleźć wyjście z tej sytuacji.
– Spójrz w lustro – usłyszałam cichy szept, a potem kroki, które z każdą sekundą cichły.
Wspaniale, ja tutaj cierpię, a on mi o lustrze mówi. Jestem naprawdę ciekawa, czy on zdaje sobie sprawę, że jedyne, co widzę, to ciemność. Nagle usłyszałam otwierające się drzwi, ktoś podszedł do mnie i dotknął mojej ręki.
– Kilka lat temu podobała mi się dziewczyna – Kornelia…
***
Początek wakacji od wielu lat wyglądał tak samo. Aleks i ja wracaliśmy ze szkoły ze świadectwami i nagrodami za konkursy, które odbywały się w ciągu roku szkolnego. Potem w rodzinnym gronie zjadaliśmy pizzę, oglądając komedię. Tym razem jednak nie wszystko było takie, jak zaplanowałam.
Dzień był wyjątkowo słoneczny, a ja od rana siedziałam ze stosem ubrań, nie mogąc się zdecydować, który strój będzie odpowiedni. Ostatecznie wybór padł na czarną sukienkę z białym zamkiem. Usiadłam przed lustrem z zamiarem pomalowania się.
Wszystko było idealnie zaplanowane, każdy szczegół dopracowany. Dzisiaj mój brat miał ostatni raz przekroczyć próg gimnazjum, a moja klasa miała go pożegnać. Wszystko musiało wyjść idealnie. Nie było mowy o jakiejkolwiek pomyłce.
Spojrzałam na zegarek, zostało pół godziny. Przestraszona tak szybko upływającym czasem, zabrałam wcześniej przygotowaną torbę i wyszłam z pokoju. Mijając pokój mojego starszego brata, postanowiłam do niego zajrzeć i zobaczyć, czy już jest gotowy. Zapukałam raz, drugi, trzeci, za każdym razem odpowiadała mi cisza. Pomyślałam, że pewnie już wyszedł, więc włączając muzykę w telefonie, skierowałam swoje kroki w stronę szkoły. Przed wejściem do budynku czekały już na mnie Emilka i Klara. Uśmiechnęłam się, widząc moje przyjaciółki.
– Gdzie jest twój brat? – zatrzymała mnie przed wejściem na salę gimnastyczną Hanka, najlepsza koleżanka Aleksa z klasy.
– Nie ma go tutaj? – zapytałam, zaskoczona takim obrotem sprawy.
– Nie, myślałam, że jest z tobą – przyznała.
– Więc inne pytanie, gdzie może być?
Dziewczyna popatrzyła na moje koleżanki, a następnie wzruszyła ramionami i odeszła. Przez chwilę patrzyłam jeszcze w miejsce, gdzie przed chwilą stała Hanka, a następnie podjęłam szybką decyzję.
– Wychodzę! – zawołałam do przyjaciółek.
– Nie – zatrzymała mnie Emilka. Spojrzałam na nią pytająco. – Nie znajdziesz go, a akademia już się zaczyna.
Miała rację, nauczyciele kończyli sprawdzać obecności w swoich klasach, a dyrektorka wyszła już na środek. Pociągnęłam dziewczyny w stronę naszej klasy. Wychowawczyni spojrzała na nas gniewnie, a ja dla złagodzenia sytuacji zdobyłam się na wymuszony uśmiech. Kobieta, kręcąc głową, odwróciła się przodem do występującej właśnie dyrektorki. Podczas jej przemowy, co kilka minut spoglądałam na wejście do sali gimnastycznej. Uparcie nie chciała pojawić się osoba, na którą czekałam.
Wyjęłam z torebki komórkę i napisałam.
Do: Aleksander
Gdzie ty jesteś? Akademia się już zaczęła!
Po chwili nauczycielka kazała nam się przygotować do przedstawienia.
Konsekwencją tego był wielki gwar i szum na sali. Ludzie z mojej klasy nagle mieli sobie bardzo dużo do powiedzenia, tak samo zresztą, jak i wszyscy inni zgromadzeni na sali. Wyszliśmy wszyscy, podczas gdy dyrektorka usiłowała uspokoić zgromadzenie. Chyba się jej udało, bo gdy wnosiliśmy rekwizyty i maskotki, wszyscy już siedzieli cicho jak myszy pod miotłą. Spojrzałam na puste miejsce obok Hanki. Aleksa nadal nie było.
Żałowałam, że zostawiłam na krześle telefon. Po głowie chodziły mi coraz czarniejsze myśli. Nie mogłam pozbyć się wrażenia, że coś się stało. Od dłuższego czasu zachowywał się dziwnie, przychodził do domu pijany, wracał późno, ale zawsze przychodził na ważne wydarzenia.
Wreszcie nadeszła moja kolej. Ledwo oddychając, weszłam na środek sali, zabierając przy tym zabawkę, którą podał mi mój przyjaciel, Paweł.
– Nigdy nie był idealny. Popsuł gaśnicę w szkole, biegał za autobusem. Na jednej z lekcji WOS-u stanął na ławce, tłumacząc że chce zostać prezydentem i musi być wyżej od reszty. Z całą pewnością nie jest normalny. Ale dzisiaj trzecia klasa gimnazjum opuszcza mury tej szkoły, dlatego chciałabym wręczyć Aleksowi tę maskotkę małpki jako symbol tych trzech przeżytych tutaj lat.
Rozejrzałam się jeszcze raz. Nie było go. Trzymając pluszaka, zeszłam ze sceny. Wierszyk był tak dziwny, że aż mi było wstyd za niego. Jednak zignorowałam ten fakt. Od niechcenia spojrzałam w stronę drzwi. Stał tam! Uśmiechnęłam się, widząc że jest cały i zdrowy, jednak on zignorował mój uśmiech i odwrócił wzrok.
Potem rozdanie świadectw i rozejście się do klas. Nie oszukujmy się, nauczyciele również marzyli, by już rozpocząć wakacje, więc nie trzymali nas zbyt długo w klasie. Nasza wychowawczyni ujęła to w kilku słowach.
– Miłych wakacji! Nie róbcie głupot, jasne? Chcę was wszystkich widzieć w wrześniu. Do zobaczenia!
Wszyscy staliśmy i patrzyliśmy na nią, myśląc, że sobie z nas żartuje, jednak jej mina była śmiertelnie poważna.
– No co tak stoicie? Do domów, ale jak mi się ktoś upije, to ma pałę na semestr!
– Ale pani wie, że właśnie dostaliśmy świadectwa?
– Oczywiście, że wiem! Na nowy semestr pałka!
– Ale tak nie można! Według statutu szkoły podpunktu trzydziestego ósmego, paragrafu siedemdziesiątego szóstego…
– Kowalski, ja ci zaraz pokażę! Wynocha z klasy, ja też chcę wakacji!
Śmiejąc się, wyszliśmy ze szkoły. Zdziwił mnie jednak fakt, że mój brat na mnie nie zaczekał. Pomyślałam, że pewnie poszedł do domu. Jednak gdy tylko przekroczyłam próg, zrozumiałam że w budynku nikogo nie ma.
Pobiegłam na górę, by się przebrać, po czym skierowałam swoje kroki w stronę ogródka.
– Gdzie jest twój brat? – zapytał tata, próbując rozpalić grilla.
– Nie wiem. Nie ma go w domu?
– Nie – przyznała mama.
Mijały godziny, a mój brat nie wracał. W końcu nasze świętowanie się zakończyło i rozeszliśmy się.
Leżąc w łóżku, nie mogłam zasnąć, co kilka minut sprawdzałam telefon.
Dopiero grubo po drugiej w nocy usłyszałam kroki i krzyk rodziców.
Poczekałam, aż wszystko ucichnie i zakradłam się do pokoju brata.
– Możesz mi powiedzieć, co się z tobą dzieje? – zapytałam, zamykając za sobą drzwi.
– Wyjdź.
– Nie – odpowiedziałam, starając się, by głos mi nie zadrżał. – Chcę znać prawdę.
– Idź sobie.
– Wiesz co? Mam dość! Przez cały dzień się o ciebie martwię. Zmieniłeś się, nie poznaję cię. Może ty już nie jesteś moim bratem? – zapytałam, spoglądając mu w oczy i natychmiast pożałowałam tych słów. – Cześć.
Chciałam wyjść, ale zatrzymała mnie jego ręka, oplatająca mój nadgarstek. Zmusił mnie, bym usiadła obok niego i zaczął opowiadać.
– Kilka miesięcy temu poznałem dziewczynę, a ona lubuje się w takich wiesz… sama w sumie nie jest grzeczna. No i się zaczęło: kłótnie, picie, narkotyki. Wszystko. Wiesz dlaczego nie pojawiłem się na akademii? Bo byłem z nią. Ale ja nie chcę takiego życia, a teraz nie mam pojęcia, jak się z tego wyplątać. A rodzice? Nie chcą ze mną nawet gadać, tylko krzyk.
Przytuliłam się mocno do brata. To, co usłyszałam, sprawiło, że teraz sama płakałam.
– Razem sobie poradzimy – wyszeptałam, nie przestając go przytulać.
***
– Rozmawialiśmy coraz częściej. Krytykowałaś za każdy krok w bok, ale nie odeszłaś. Majka, jesteś moją siostrą. Wtedy powiedziałaś, że mam zrobić wszystko, by móc spojrzeć w lustro, ty także to zrób. Dobranoc. – Pocałował mnie w czoło i odszedł.
Chciałam płakać, ale nie potrafiłam. Chciałam krzyczeć, ale nie mogłam. Chciałam go przytulić, ale byłam uwięziona. Chciałam spojrzeć w oczy, ale byłam we władzy ciemności. Jestem marionetką w świecie ciemności, pionkiem w jej grze, w której stawką jest moje życie. Najwidoczniej moja przyjaciółka znalazła sobie nową zabawkę, ale co się stanie, gdy ja jej się znudzę? Czy mnie porzuci i pozwoli wrócić do normalności? Czy moje życie będzie polegało na cierpieniu w odmętach Hadesu?
Żyję w dolinie ciemności, z której nie ma ucieczki bez konfrontacji z jej panią. Złe wspomnienia, momenty cierpienia, moje błędy mnie niszczą, nie pozwalają żyć normalnie, a ona to wykorzystuje.
Z każdą minutą moje myśli zdawały się uciekać, mieszać się z sobą, moje wyobrażenia znikały, a ona znowu mnie obejmowała… Zasnęłam. Nie wiedziałam wtedy jeszcze, że na tak długo.
To był początek końca…