- W empik go
Przeszłość powraca - ebook
Przeszłość powraca - ebook
Marzenia o szczęściu.
Po trudnych przejściach Jagoda, dziewczyna z bidula, postanawia stawić czoło przeszłości. Nie jest to łatwe, bo musi się zmierzyć nie tylko z dawnymi gnębicielami, ale też z własnymi emocjami. Czy uda się jej zaufać odnalezionej rodzinie? Jak potoczą się jej losy?
„Przeszłość powraca” to wzruszająca opowieść o losach molestowanej i wykorzystywanej dziewczyny, która cudem ratuje się z opresji, by teraz szukać drogi do szczęścia.
Justyna Typańska – autorka powieści „Zaczynam od listu, kochanie” i „Dziewczyna z bidula”, wielbicielka powieści obyczajowych i romansów.
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-67204-96-5 |
Rozmiar pliku: | 649 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Pożegnanie
Życie Jagody zmieniło się w ciągu ostatniej wiosny. Przeszłość została daleko za nią i teraz zaczynała nowy etap. Czekała ją przeprowadzka do Jacka, z której ogromnie się cieszyła. Jego mieszkanie przy kolejce już było jej miejscem na ziemi, a teraz miała zamieszkać tam na stałe. Była szczęśliwa, w końcu zaczęła oddychać pełną piersią, a co najważniejsze – przestała się bać.
Musiała pożegnać pracę w księgarni u Mikołaja, zamknąć na głucho kawalerkę matki, zostawić Poznań i wrócić do Środy. Praca w księgarni jej się podobała. Mikołaj wprowadził ją w zasady funkcjonowania sklepu. Jednak to nie było to, co Jagoda chciała robić w życiu.
Mikołaj był sympatycznym mężczyzną i dziewczyna od razu wpadła mu w oko. Bardzo chciał ją poznać bliżej. Żałował, że wkrótce musi wyjechać na jakiś czas. Postanowił też działać szybko, pragnął, aby Jagoda odwzajemniła jego uczucia. Liczył na to, że uda mu się ją namówić, żeby z nim wyjechała. Ona również go polubiła, był inteligentny i zabawny, a co najważniejsze – nie narzucał się jej. Czegoś jej jednak brakowało – nie był Jackiem.
Mikołaj dwoił się i troił, jak jeszcze bardziej ją sobą zainteresować. Po kilku tygodniach pracy i po wielu prośbach zgodziła się pójść z nim do kina i na kolację. Po filmie udali się do restauracji, gdzie miło gawędzili. Po czym chłopak odwiózł ją do mieszkania i odprowadził pod drzwi. Ten gest przypomniał jej Jacka. Pozwolił sobie również delikatnie pocałować ją w policzek. Nie spodziewała się tego, ale też nic nie poczuła. Nie dało się tak łatwo wyrzucić Jacka z pamięci.
Tymczasem Mikołaj grzecznie wrócił do auta i pojechał do domu. Tak było jakiś czas temu, ale jeszcze kilkakrotnie próbował zbliżyć się do Jagody. Jego starania nie dały efektu, dziewczyna nadal traktowała go tylko jak przyjaciela.
Właśnie rozpoczął się jej ostatni tydzień w księgarni i w mieszkaniu matki. Po pracy umówiła się z Mikołajem na obiad. Choć niechętnie się tam wybierała, czuła, że była mu to winna. Mężczyzna chciał z nią porozmawiać i upewnić się ostatecznie, na czym stoi. Za chwilę miał wyjechać na jakiś czas do Anglii, ale to wcale nie znaczyło, że nie miał zamiaru ostatni raz o nią powalczyć. Początkowo nie wiedział, jak zacząć tę rozmowę, ale postanowił nie bawić się w podchody i zapytał wprost:
– Czy ty i ten twój były szef jesteście parą?
Jagodę zdziwiło to pytanie.
– Jakby ci to powiedzieć. To trochę skomplikowane, ale jesteśmy ze sobą blisko. Dlaczego pytasz?
– Jagoda, dobrze wiesz, że bardzo mi się podobasz i chciałbym wiedzieć, czy mam u ciebie jakieś szanse. Jeśli nie, powiedz, a już nigdy nie wrócę do tego tematu.
– Nie będę cię oszukiwać. Jesteś przemiłym sympatycznym i przystojnym mężczyzną, ale z mojej strony możesz liczyć tylko na przyjaźń. Przykro mi. Bardzo cię lubię, ale tylko tyle – odpowiedziała Jagoda.
– Rozumiem. Dziękuję, że jesteś ze mną szczera. Choć miałem nadzieję, że może jednak…
– Przepraszam, Mikołaj – odpowiedziała, kładąc dłoń na jego dłoni.
– To nic, ale bardzo żałuję, że to nie ja skradłem ci serce. Już od samego początku mi się spodobałaś. Przy pierwszym spotkaniu w księgarni coś mnie w tobie zaintrygowało. Niestety redaktorek mnie ubiegł.
Jagoda uśmiechnęła się, redaktorek już dużo wcześniej zajmował jej myśli. Nawet kiedy ją przekreślił, nie mogła wyrzucić go ze swojej pamięci.
– Nie mów tak. Między mną a Jackiem iskrzyło od dawna. Potem wszystko stanęło na głowie. Dlatego przyjechałam – powiedziała, a potem dodała: – To mój ostatni tydzień tutaj, wracam do Środy.
– I ja wkrótce wyjeżdżam. Bratowa zajmie się księgarnią pod moją nieobecność. Jeśli jednak będziesz chciała wrócić do księgarni, daj mi znać.
– Wiesz, że nie wrócę – odpowiedziała Jagoda.
– Jestem zdesperowany, więc walczę do końca – zaśmiał się Mikołaj. – To co, zamówmy coś w końcu, skoro już wszystko sobie wyjaśniliśmy? Szkoda, że to nie ja jestem tym szczęśliwcem, którego wybrałaś.
– Przestań. Nie dokonałam żadnego wyboru.
– Jak wam nie wyjdzie, odezwij się do mnie – dodał.
– Chyba oszalałeś. Nigdy nie potraktowałabym cię jak kogoś na zastępstwo.
– A gdybym chciał zostać kimś takim? – zapytał.
– Wiesz, że ta rozmowa do niczego nas nie zaprowadzi – westchnęła Jagoda.
– Dobrze, musiałem spróbować. Przepraszam, nie powinienem tego mówić.
– To prawda, nie powinieneś.
Zjedli obiad i rozmawiali jeszcze chwilę. Potem Mikołaj odprowadził Jagodę do domu, a sam załamany wrócił do siebie. Dlaczego kiedy trafi mu się prześliczna, inteligentna i do tego wreszcie normalna dziewczyna, to musi być zajęta? Westchnął i zamknął za sobą drzwi od mieszkania.
Następnego dnia Jagoda z trudem wstała z łóżka. Nie mogła zasnąć, a kiedy jej się to udało, śnili jej się na przemian Jacek i Mikołaj. Obudziła się za późno i ubrała w pośpiechu. Pokrzepiła się kawą, która była niezwykle ważnym napojem w jej życiu. Od rana stawiała ją na nogi, a po południu delektowała się nią w towarzystwie słodkości. Najbardziej lubiła sernik, ale gdy takowego nie było, wystarczały jej ciasteczka z supermarketu lub lody truskawkowe, które pysznie smakowały popijane kawą.
Śniadania zjeść nie zdążyła, więc kupiła drożdżówkę z jabłkiem po drodze i w pośpiechu ruszyła do pracy. Ulice powitały ją zapachem spalin oraz ledwo przebijającym się przez nie zapachem letniego poranka. W księgarni w poniedziałki z reguły nie było dużo pracy. Klienci zjawiali się dopiero koło południa. Może kiedyś i o moją książkę będą pytali – pomyślała. Pisanie szło jej znakomicie, nie miała z tym problemów. Po prostu siadała, a słowa same układały jej się w zdania. Pisząc, niejednokrotnie traciła poczucie czasu.
Czekając na pierwszych klientów, zjadła kupioną wcześniej drożdżówkę. Potem zaczęła przeglądać regał z nowościami i snuła marzenia o karierze pisarskiej. Jej myśli przerwał Mikołaj, który wparował do środka z siłą wodospadu.
– Coś się stało? Pali się? – zapytała.
– Nie, ale za trzy godziny mam samolot, a chciałem się przed wyjazdem z tobą zobaczyć.
– To już dziś? Mówiłeś, że to niedługo, ale nie pomyślałam, że aż tak szybko – odpowiedziała trochę zaskoczona.
– Udało mi się przebukować bilet. Zastanawiam się też, czy nie zostanę tam na dłużej. Księgarnię, jak mówiłem, poprowadzi bratowa, a mnie nic tu nie trzyma. Chyba że ty zostaniesz.
– Wiesz, że nie. Już sobie to wyjaśniliśmy. Wracam do Środy. Jest mi naprawdę trudno, polubiłam cię.
– Przepraszam – powiedział. – Wiem, głupek ze mnie. Już wczoraj jasno powiedziałaś mi, że nic z tego nie będzie. Chciałbym cię tylko przytulić na pożegnanie.
– Dobrze – zgodziła się.
Przysunął się do niej, chowając twarz w jej rozpuszczonych włosach i wdychając ich zapach. Cudownie było ją trzymać w ramionach. Bardzo żałował, że to nie jego wybrała. Oddałby za to wszystko. Chciał przedłużyć tę chwilę w nieskończoność, ale wiedział, że nie może tego zrobić. Ona należała do innego mężczyzny. Szepnął tylko:
– Kocham cię i pamiętaj o tym, co ci wczoraj powiedziałem: wystarczy jeden telefon…
Po tych słowach wyszedł. Jagoda została sama w księgarni, nie wiedząc, jak się zachować. Była poruszona wyznaniem Mikołaja. Nie znali się zbyt długo i nie zdawała sobie sprawy, że aż tak mu na niej zależało. Chciała, żeby znalazł swoją miłość. Zasługiwał na to. Może w innych okolicznościach, gdyby wcześniej nie poznała Jacka, mogliby być ze sobą. W obecnej sytuacji mógł liczyć wyłącznie na przyjaźń z jej strony. Nie dawała mu żadnych sygnałów, że jest nim zainteresowana. Zachowywała się normalnie. Nie kokietowała i do niczego nie zachęcała. Nie w głowie były jej romanse. Nie miała więc pojęcia, czym go urzekła. Polubiła go i był jedyną bliższą jej osobą w Poznaniu. Jedyną, którą znała i do której mogła się zwrócić. Może zbyt często dawała mu się namówić na wspólne wyjścia do kina. Nie sądziła, że to może zajść aż tak daleko. Skupiając się na sobie i na swoich problemach, nie zauważyła, kiedy się w niej zakochał. Teraz było za późno i choć nic mu nie obiecywała, i tak zaczęła czuć się winna.
DALSZA CZĘŚĆ DOSTĘPNA W WERSJI PEŁNEJ