- W empik go
Przez 581 dni byłem tylko numerem - ebook
Przez 581 dni byłem tylko numerem - ebook
"Przez 581 dni byłem tylko numerem" to przejmujący obraz cierpienia i okrucieństwa, jakiego doświadczyli więźniowie obozów koncentracyjnych Oświęcim - Brzezinka i Mauthausen - Gusen w czasie II wojny światowej, zanim zmarli w potwornych warunkach, urągających godności ludzkiej.
Ci nieliczni, jak Franciszek Knapczyk którzy przeżyli, musieli każdego dnia bronić się przed próbami odczłowieczenia, jakie były stosowane w obozach (m.in. głodzenie, brak snu czy niewolnicza praca ponad ludzkie siły).
Od 2 października 1943 roku do 5 maja 1945 roku Franciszek Knapczyk był więźniem politycznym niemieckich obozów koncentracyjnych Oświęcim - Brzezinka oraz Mauthausen - Gusen.
Na podstawie jego wspomnień powstała książka wnuczki Agaty Pakuły "Przez 581 dni byłem tylko numerem", dzięki której możemy poczuć się jak naoczni świadkowie wszystkiego, czego doświadczył i co przeżył, będąc najpierw w więzieniu politycznym gestapo w Nowym Sączu, a następnie w obozach koncentracyjnych.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-971495-2-6 |
Rozmiar pliku: | 4,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Od 2 października 1943 roku do 5 maja 1945 roku więzień polityczny niemieckich obozów koncentracyjnych w czasie II wojny światowej Oświęcim‑Brzezinka (Auschwitz‑Birkenau) i Mauthausen‑Gusen.
Kim był dla mnie Franciszek Knapczyk? Po prostu kochanym dziadkiem. Gdy zmarł, byłam nastolatką.
***
Książka została napisana na podstawie _Wspomnień z okresu II wojny światowej z lat 1939–1945_. Franciszek Knapczyk spisał je osobiście na maszynie do pisania, bez pomocy osób trzecich, w czterech jednobrzmiących egzemplarzach. Każda strona została opatrzona parafą autora dla potwierdzenia autentyczności. Oryginał znajduje się w domu rodzinnym w Mszanie Dolnej. Jeden egzemplarz _Wspomnień…_ dostała od dziadka synowa, tj. moja mama, a od 2020 roku jest on w moim posiadaniu.
Pisanie wspomnień dziadek rozpoczął w 1975 roku, a zakończył rok później. Relacja opracowana została na podstawie zapisków sporządzonych w 1945 roku, po powrocie do domu oraz znajomości wypadków widzianych lub opowiadanych przez kolegów współwięźniów, a także relacji naocznych świadków. Warto zaznaczyć, że wydarzenia nie były notowane systematycznie na skutek niemożności prowadzenia notatek, głównie po aresztowaniu i zesłaniu do obozów koncentracyjnych.
Franciszek KnapczykWSTĘP
Są cyfry, choć dobrze znane – trzeba je jak najczęściej przypominać, aby ostrzegały, budziły zgrozę i świadczyły o cenie, jaką zapłaciliśmy za umiłowanie Ojczyzny i bezwzględną postawę wobec hitlerowskich okupantów w latach II wojny światowej.
Polska utraciła 6 028 000 mieszkańców, z 0,5 mln zginęło w czasie działań wojennych. Pozostali zaś ponieśli śmierć na skutek planowej działalności eksterminacyjnej i terroru okupanta. Każdej doby w ciągu 5 lat wojny ginęło z rąk Niemców 2900 Polaków. Wymordowano niemal całą ludność pochodzenia żydowskiego, tak bardzo znienawidzoną przez Adolfa Hitlera. W sumie było to 3,2 mln ludzi.
Na roboty przymusowe do III Rzeszy hitlerowcy wywieźli 2,5 mln Polaków. Z wywiezionych i przeznaczonych do germanizacji ponad 200 tys. dzieci, około 170 tys. nigdy nie wróciło do swoich polskich rodzin.CZĘŚĆ I
TERROR HITLEROWSKI W MSZANIE DOLNEJ
Działalność eksterminacyjna hitlerowskich władz okupacyjnych na terenie gminy Mszana Dolna objęła obywateli państwa polskiego, w tym Polaków, Żydów i Cyganów. Terror w różnych formach stosowany był od pierwszych dni okupacji, tj. od początku września 1939 roku. Głównym jego celem było biologiczne wyniszczenie narodu.
Wśród mieszkańców gminy Mszana Dolna, którzy ponieśli śmierć poprzez rozstrzelanie, dokonane przez Wehrmacht, byli m. in. rolnicy, robotnicy, szewcy, krawcy czy kupcy, a nawet uczniowie szkoły zawodowej.
***
19 sierpnia 1942 roku została przeprowadzona pierwsza na terenie województwa krakowskiego masowa egzekucja ludności żydowskiej w Mszanie Dolnej. Miała ona miejsce w dzielnicy Gronoszowa, na polach dworskich, pod dębami. Gestapo rozstrzelało 968 osób pochodzenia żydowskiego, przede wszystkim kobiety, dzieci i osoby starsze.
Miejsce zbiórki przed masową egzekucją znajdowało się po drugiej stronie drogi, w odległości około 100 metrów od okien mieszkania zajmowanego przez Franciszka Knapczyka, dlatego był on mimowolnym świadkiem tego, co się tam działo. 19 sierpnia, we wczesnych godzinach rannych, oprócz egzekucji miał nastąpić także wymarsz Żydów z Mszany Dolnej. Zarządzenie władz niemieckich przewidywało określoną wagę bagażu, jaki każda osoba mogła zabrać ze sobą. Dlatego całą noc z 18 na 19 sierpnia poświęcono na przygotowanie żywności i pakowanie najpotrzebniejszych rzeczy, wielokrotnie ważąc bagaż, by nie przekraczał maksymalnej wagi. Czynności te wykonywano bardzo skrupulatnie, co świadczyło o przekonaniu ludności, iż faktycznie nastąpi jej wymarsz z Mszany Dolnej. Wiadomo jednak, że do tego nigdy nie doszło.
Rano, gdy wszystkich zebrano na placu, z ogólnej grupy wyłączono kilkuset mężczyzn w sile wieku, których po odprowadzeniu pod eskortą do miasta wywieziono samochodami. Na placu pozostały kobiety, dzieci i starsze osoby. Wszystkim, którzy zostali, kazano złożyć bagaże w jedno miejsce oraz kucnąć i założyć ręce na tył głowy. Chorzy leżeli obok, lecz było ich niewielu.
Stopniowo z ogólnej grupy zabierano po kilkadziesiąt osób, które pod eskortą uzbrojonych funkcjonariuszy gestapo odprowadzano kilometr dalej. Tam dwóch gestapowców, po uprzednim nakazie rozebrania się, pojedynczymi strzałami z broni maszynowej rozstrzeliwało wszystkich. W ostatniej kolejności z placu furmanką przywieziono chorych, których spotkał ten sam los.
Pojedyncze strzały było wyraźnie słychać, ponieważ miejsce egzekucji w stosunku do miejsca zbiórki było wyżej usytuowane i odległość w linii prostej była krótsza niż kilometr.
Rozstrzelanych wrzucono do wcześniej wykopanej dużej, zbiorowej mogiły w zagłębieniu terenu, tworzącym rów. Zbyt płytko zasypana mogiła po kilku dniach zaczęła fermentować, powodując w całej okolicy niesamowity smród. Zmusiło to władze niemieckie do przykrycia jej warstwą niegaszonego wapna i dodatkową warstwą ziemi. Prace te wykonała ludność polska.
Egzekucję ukończono w godzinach popołudniowych (między 15:00 a 16:00). Całą akcję nadzorowało gestapo z udziałem niemieckiego burmistrza Władysława Gelba, zaś plac zbiórki obstawiony był policją granatową przy udziale kilku urzędników z Urzędu Gminy.
Mienie ludności żydowskiej, które zostało jej odebrane na miejscu zbiórki, przewożono furmankami do remizy Ochotniczej Straży Pożarnej w Mszanie Dolnej przy ul. Sadowej. Najpierw zostało ono posegregowane, a następnie wywiezione. Reszta mienia, pozostawiona w domach, została chwilowo zaplombowana, a następnie również wywieziona. Meble sprzedawano na miejscu.
Naruszenie mienia pożydowskiego było zagrożone karą śmierci. Dla przykładu oskarżono o takowe naruszenie Annę Burdel, którą gestapo rozstrzelało na rynku w Mszanie Dolnej.
***
Narzędziem ucisku i terroru w stosunku do ludności polskiej i żydowskiej w Mszanie Dolnej (a dokładniej na terenie gmin: Mszana Dolna I, Mszana Dolna II i Niedźwiedź) był wspomniany wyżej Władysław Gelb. Był on emerytowanym urzędnikiem skarbowym, zamieszkałym w Mszanie Dolnej na kilka lat przed wybuchem II wojny światowej. Żonaty z Otylią Bolina, bezdzietny. Zajmował się handlem i wypałem węgla drzewnego. Miał dużo wolnego czasu, więc podejmował się, na zlecenie proboszcza parafii księdza Józefa Stabrawy, sadzenia drzew i krzewów. Gelb był bezpośrednim sprawcą aresztowania i zesłania do obozu koncentracyjnego księdza Stabrawy.
Po zajęciu Mszany Dolnej w 1939 roku przez wojska niemieckie od razu podpisał volkslistę i pod koniec tegoż roku rozpoczął urzędowanie jako burmistrz, mianowany przez władze okupacyjne. W 1940 roku został aresztowany przez gestapo. Po kilkumiesięcznym pobycie w więzieniu został zwolniony. Gdy wrócił
Władysław Gelb – hitlerowski burmistrz Mszany Dolnej w latach 1939–1945
na stanowisko burmistrza, realizował ponownie politykę ucisku, z zastosowaniem aktów terroru w stosunku do ludności polskiej i żydowskiej.
Przejawiało się to m.in. w nakazach dostaw żywca, zboża, mleka, konfiskacie żywności w zagrodach chłopskich i w transporcie, zarządzaniu prac przymusowych przy wycince i zwózce drzewa z lasów, organizowaniu kolumn roboczych z ludności żydowskiej i nakładaniu na nią kontrybucji. Władysław Gelb był współorganizatorem wszystkich aresztowań i egzekucji zaplanowanych oraz przeprowadzonych przez gestapo.
Gdy został wydany na niego wyrok śmierci przez Polski Sąd Wojenny w Londynie, przeniósł się ze swojego domu przy ulicy Leśnej do budynku Sądu Grodzkiego, w którym był posterunek policji granatowej oraz niemieckiej żandarmerii. Dla lepszego zabezpieczenia rozkazał otoczyć budynek sądu zasiekami z drutu kolczastego, a okna piwnic zamurować i zrobić tam bunkry ze strzelnicami. W zawiązku z tym stale była wyznaczana duża liczba zakładników (po kilkadziesiąt osób) z mieszkańców Mszany Dolnej, którym grożono śmiercią w przypadku wykonania na nim wyroku śmierci. Nigdy go jednak nie wykonano.
Koniec Wersji Demonstracyjnej