-
W empik go
Przez kolejne świty - ebook
Przez kolejne świty - ebook
Kolejny tomik wierszy lirycznych tej autorki. Miłość, tęsknota, samotność, upływ czasu w kontekście otaczającej przyrody — to najważniejsze motywy tego wyboru. Wiersze urzekająco lekkie, pokazujące jak niezwykła może być codzienność.
| Kategoria: | Proza |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8351-522-9 |
| Rozmiar pliku: | 1,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Przez kolejne świty
Już jesień sypie pożółkłymi liśćmi
A wrzesień kradnie dojrzałe kasztany
Długowłose wierzby stroją się złociście
Znów poranek senny mgłami zadumany
Już dzikie wino w sieć promienie chwyta
Zapalając czerwień w zielonej gęstwinie
W parkowej alejce smakujemy lato
Póki nasza jesień nie zmieni się w zimę
Zmierzchy bezlitosne dla dni coraz krótszych
Chowają godziny w smugach światłocieni
My w marzeniach zawsze cudnie długowieczni
Gdy do wspólnych wspomnień czule przytuleni
Nasza jesień włosy czasem pobieliła
Wyrzeźbiła twarze mapą lat przeżytych
Po wyrytych drogach jak po drogowskazach
Idziemy do siebie przez kolejne świty***
Jeszcze kasztanowiec płatków nie pogubił
Jaśminy zapachem nie oczarowały
A już się szykują na witanie lata
Miodnych lip lipcowe kwietne wodospady
Jeszcze się ciepłe dni nie rozgościły
Słońce w zachmurzonym niebie się ukrywa
A letnie sukienki na wieszakach tańczą
Z myślą której przeczy głowa całkiem siwa
Może to te lipy do lata spieszące
Może bez odwieczny wiosenny marzyciel
Może dni majowe od wspomnień gorące
Odmłodziły stare poszarpane życieLato
Patrzysz na mnie
oczami chabrów i nieśmiertelników
spod łąki szmaragdowych rzęs
Fioletem drobnych kwiatków
kusisz i przyciągasz wzrok
Czarujesz tańcem błękitnych motyli
Obdarzasz złotem przydrożnych dziurawców
Kładziesz się cieniem wśród konarów drzew
Jesteś w magii obłoków
i grozie rodzącej się burzy
Bogactwie nieskoszonych pól
W miodnych lip pachnących kaskadach
I w kałuży po ulewnym deszczu
Skromnie pod wiejskim płotem mieszkasz
W rozgrzanym zbożu zanurzam dłoń
By poczuć twój dotyk
Lato
Już jesień sypie pożółkłymi liśćmi
A wrzesień kradnie dojrzałe kasztany
Długowłose wierzby stroją się złociście
Znów poranek senny mgłami zadumany
Już dzikie wino w sieć promienie chwyta
Zapalając czerwień w zielonej gęstwinie
W parkowej alejce smakujemy lato
Póki nasza jesień nie zmieni się w zimę
Zmierzchy bezlitosne dla dni coraz krótszych
Chowają godziny w smugach światłocieni
My w marzeniach zawsze cudnie długowieczni
Gdy do wspólnych wspomnień czule przytuleni
Nasza jesień włosy czasem pobieliła
Wyrzeźbiła twarze mapą lat przeżytych
Po wyrytych drogach jak po drogowskazach
Idziemy do siebie przez kolejne świty***
Jeszcze kasztanowiec płatków nie pogubił
Jaśminy zapachem nie oczarowały
A już się szykują na witanie lata
Miodnych lip lipcowe kwietne wodospady
Jeszcze się ciepłe dni nie rozgościły
Słońce w zachmurzonym niebie się ukrywa
A letnie sukienki na wieszakach tańczą
Z myślą której przeczy głowa całkiem siwa
Może to te lipy do lata spieszące
Może bez odwieczny wiosenny marzyciel
Może dni majowe od wspomnień gorące
Odmłodziły stare poszarpane życieLato
Patrzysz na mnie
oczami chabrów i nieśmiertelników
spod łąki szmaragdowych rzęs
Fioletem drobnych kwiatków
kusisz i przyciągasz wzrok
Czarujesz tańcem błękitnych motyli
Obdarzasz złotem przydrożnych dziurawców
Kładziesz się cieniem wśród konarów drzew
Jesteś w magii obłoków
i grozie rodzącej się burzy
Bogactwie nieskoszonych pól
W miodnych lip pachnących kaskadach
I w kałuży po ulewnym deszczu
Skromnie pod wiejskim płotem mieszkasz
W rozgrzanym zbożu zanurzam dłoń
By poczuć twój dotyk
Lato
więcej..