Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja
  • Empik Go W empik go

Przybysze - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
25 lutego 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Przybysze - ebook

Rodzeństwo z Dzikiego Zachodu, płatny morderca z Chicago Ala Capone, diler narkotyków z Seattle – każdy z nich ma coś na sumieniu.

I może właśnie dlatego wszyscy trafili na Bezdroża, do tajemniczego świata pełnego kurzu, potworów, magii i istot, którym nie można ufać. Razem tworzą grupę Przybyszów, których zadaniem jest ochrona mieszkańców przed groźnymi bestiami. I przed Ajanim, samozwańczym i zagadkowym władcą Bezdroży, tworzącym własną armię z tych Przybyszów, którzy zdecydowali się zamienić wierność ideałom na nieśmiertelność i wygodę. Gdy do tego pełnego niebezpieczeństw świata z 2010 roku trafia Chloe, alkoholiczka, sytuacja robi się jeszcze bardziej napięta. Czy nowa dziewczyna okaże się wyjątkowym Przybyszem, na którego od dawna czeka Ajani? I co ważniejsze, czyją stronę wybierze?

W świecie, gdzie miłość, strach i chciwość łączą ludzi skomplikowanymi więzami, zdrada jest na porządku dziennym, a każdy skrywa sekrety z przeszłości, o których wolałby nigdy nie mówić, żaden wybór nie jest prosty. A pytanie o to, dlaczego Przybysze trafili na Bezdroża, wciąż pozostaje otwarte…

Kategoria: Fantastyka
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-280-1739-9
Rozmiar pliku: 513 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział 1

Kitty widziała, jak pociski wgryzają się w ciało Mary. Patrzyła na czerwone plamy rozlewające się po kwiecistej sukience, którą niedawno pozszywała dla najlepszej przyjaciółki, a jej pierwszym spostrzeżeniem było to, że nie naprawi jej już za żadne skarby. Sukienka była zmarnowana. Dopiero po chwili naszła ją myśl: „Ktoś musi zabić tego drania, który zastrzelił Mary”.

Spotkanie miało przebiegać w pokojowej atmosferze. Zamierzali rozmówić się z przedstawicielami miejscowego klasztoru w sprawie płatności. Z całą pewnością nie liczyli się z tym, że któryś z mnichów będzie miał ochotę pociągnąć za spust. Rzeczywistość jednakże rozminęła się z oczekiwaniami jakieś kilkanaście minut i parę trupów temu, gdy mnisi wyciągnęli spluwy spod szarych szat. Co gorsza, gdy Kitty sięgnęła po własnego sześciostrzałowca, usłyszała szeptane przez nich atonalne modlitwy.

Wsunęła z powrotem broń do kabury. Wolałaby strzelać aniżeli zajmować się czarami, ale kule i magia kłóciły się ze sobą. Jej partner Edgar rzucił Kitty nóż. Złapała go w locie i ruszyła przed siebie, rozglądając się uważnie. Miała gdzieś przed sobą dwóch modlących się mnichów, a dwoma innymi zajmował się teraz jej brat Jack. Był gdzieś jeszcze jeden, którego straciła z oczu podczas pierwszej wymiany ognia. Nie mogła strzelać do modlących się, a Jackiem nie musiała się przejmować. Jej zadaniem było odnalezienie owego brakującego mnicha, tego, który zabił Mary. To on musiał umrzeć. Trzeba było jakoś wywabić go z ukrycia. Strzelanie na oślep nie miało sensu. Kitty zatrzymała się więc i zaczęła wpatrywać się w miejsce ukrycia ofiary i czekając, aż mnich coś zrobi.

Edgar był spięty. Nie przepadał za sytuacjami, kiedy Kitty popisywała się odwagą. Ona na jego miejscu denerwowałaby się o wiele bardziej. Odwróciła więc spojrzenie i już miała wskoczyć do zacienionego wnętrza najbliższego budynku, gdy nadleciał pocisk i drasnął ją w ramię.

– Mam cię! – szepnęła, gdy drugi pocisk trafił w ziemię tuż obok niej.

Mnich zdradził już pozycję i dalsze ukrywanie się nie miało sensu. Wyszedł z budynku, a ona w tej samej chwili rzuciła się na niego. Ten zamknął oczy i dołączył do inkantacji swoich konfratrów, wzywających na pomoc demona. Mówił jednakże szybciej i powietrze wokół niego nagle stało się naelektryzowane. Przybliżająca się błyskawicznie Kitty uświadomiła sobie, że mnich użycza ciała demonowi.

Wbiła mu ostrze w gardło i obróciła je w ranie, a potem wepchnęła własną wolę w jego ciało i skupiła się na słowach. Krew mnicha, gorąca niczym wrzątek, kapała na jej twarz i przedramiona.

Mężczyzna otworzył oczy i Kitty dostrzegła zmiany w ich kolorze, które oznaczały, że demon wślizguje się w jego krwawiące ciało. Mnich nie był już w stanie dokończyć zaklęcia, ale jej nie udało się go w porę zatrzymać. Ostatnią rzeczą, którą chciała teraz ujrzeć, był demon w zakrwawionej szacie martwego mnicha.

– Magia – oznajmiła.

Mnich cofnął się o krok, próbując się od niej uwolnić. Jego usta nadal się poruszały, choć nie słyszała żadnych słów. Być może wyszeptane zaklęcie było nieskutecznie, ale nie miała zamiaru ryzykować.

– Przestajesz mówić!

Wyciągnęła nóż z jego gardła i wbiła mu ostrze w lewe oko, a potem w prawe.

– Przestajesz widzieć!

Gdy uwolniła broń, mnich zaczął osuwać się na piaszczystą ziemię. Wyswobodziła własną wolę z jego ciała, by życie wyciekło mu przez rany, a potem błyskawicznie padła na kolana przy nim i z całej siły wbiła nóż w jego klatkę piersiową.

– Przestajesz żyć!

Edgar stanął za nią. Jego cień padł na trupa i przez moment dziewczynę kusiło, by poprosić mężczyznę o pomoc. Nie zrobiła tego jednak, a on nie nachylił się, by pomóc jej wstać. Przypuszczalnie dlatego, że naskoczyła na niego, gdy zrobił to ostatnio.

Kitty podniosła się ostrożnie i zatoczyła się lekko, gdy uderzyła w nią fala magii krwi.

– Nic mi nie jest – skłamała, nim Edgar zdołał cokolwiek powiedzieć.

Nie dotknął jej, ale oboje wiedzieli, że stoi blisko i złapie ją, gdyby zaczęła osuwać się na ziemię. Nie była drobną kobietą, ale Edgar miał żelazne mięśnie i uniósłby ją niczym piórko. Nie oznaczało to bynajmniej, że Kitty miała na to ochotę. Utrzymanie się na nogach po użyciu magii było dla niej sprawą honoru.

Odwróciła się ku niemu powoli.

– Masz krew na spodniach.

– Zgadza się. – Edgar wpatrywał się w nią i odczytywał znaczenie każdego ruchu i każdej chwili ciszy z wprawą, która przychodziła po latach wspólnego życia. Znali się bardzo, bardzo długo. – Nie jesteś w stanie sama chodzić.

Kitty zacisnęła usta. Była jedyną spośród Przybyszów, która potrafiła używać magii tak jak mieszkańcy Bezdroży, ale za każdym razem, gdy się nią posłużyła, czuła się, jakby ktoś ją rozszarpał na kawałki. Siła, która wyrwała ich z rodzimych czasów oraz miejsc, a potem wrzuciła do tego świata, zmieniła ją całkowicie. Kitty przypominała mieszkańców Bezdroży o wiele bardziej, niż jej się to podobało, ale nie na tyle, by móc rzucać czary bez konsekwencji.

Po chwili oparła się lekko o Edgara.

– Nienawidzę czarów.

– Idzie ci łatwiej czy po prostu nabrałaś wprawy w maskowaniu bólu?

– Jakiego bólu? – zażartowała, ale wtedy ustąpiło odrętwienie wywołanie adrenaliną oraz magią.

Poparzenia na twarzy i ramionach bolały jak diabli, ale o wiele gorszy był piekący ból, wywołany przez zignorowaną wcześniej ranę postrzałową. Po policzkach Kitty spływała krew, ale tylko ostatni idiota otarłby oczy dłońmi zbroczonymi krwią mnicha. Pozostawało więc tylko pochylić głowę. Kilka niesfornych kosmyków opadło w dół, pomagając ukryć łzy. Usiłując opanować drżenie rąk, Kitty sięgnęła po nóż i z przesadną troską otarła go o szarą tunikę mnicha.

Nie zdołała jednakże ukryć bólu. Może ta sztuka udałaby się przy innych, ale Edgar był znakomitym obserwatorem i mało co umykało jego uwadze. Gdy wstała, trzymał już jedną ze swoich batystowych chusteczek.

– Chwila wytchnienia nie przynosi nikomu wstydu – rzekł i odsunął jej loki, by otrzeć łzy i krew z jej policzków.

– Nie muszę odpoczywać – powiedziała, ale mimo to oparła dłoń o jego pierś.

Wiedziała, że ból kiedyś się skończy, a rany się zagoją. Musiała jedynie przeczekać najgorsze chwile.

Edgar nie skomentował tego, że się trzęsła.

– Jack zajął się pozostałymi dwoma – rzekł. – Zaczekajmy tu, aż sam dojdę do siebie.

Kitty pokręciła głową. O Edgarze można było powiedzieć wiele, ale nie to, że bójka z kilkoma mnichami wywarła na nim jakiekolwiek wrażenie. Gdyby nie skutki czaru, i ona bez trudu odzyskałaby siły.

– Jack na pewno się na to nie zgodzi – odparła Kitty. Jej ciało nadal drżało, walcząc z efektami zaklęcia. – Bez wątpienia są jeszcze inni mnisi. Będzie nalegał, byśmy wyruszyli w drogę.

Edgar otoczył ją ramieniem i przytrzymał mocno, gdy jej drgawki stały się silniejsze.

– Niech szlag trafi Jacka.

Kitty oparła głowę o jego pierś.

– Nic mi nie jest. Odpocznę wieczorem w zajeździe i rano, gdy ruszymy do obozu, będę jak nowa.

Edgar nie powiedział ani słowa, ale jego pochmurne spojrzenie zdradziło jej, co myślał na ten temat. Gdyby naprawdę nie nadawała się do podróży, powiedziałaby im o tym, ale przecież była w stanie dotrzeć do Szubienicy. Nie chciała doprowadzić do kłótni między dwoma mężczyznami, którzy opiekowali się ich grupą. Przez moment opierała się o Edgara, a potem odsunęła się od niego.

Gdy się odwróciła, ujrzała, że Jack i Francis przyglądają się jej. Francis stał nieruchomo i starannie maskował wszelkie uczucia, przez co z wyglądu przypominał ostrożnego, nieco sponiewieranego stracha na wróble. Jego długi, postrzępiony kucyk był przypalony na końcu, a przez skroń mężczyzny biegła smuga krwi.

Kitty uśmiechnęła się do niego pogodnie, a potem przeniosła spojrzenie na swego brata. Bez względu na to, jakie rozmiary osiągał konflikt i ilu spośród nich zginęło bądź odniosło rany, Jack zawsze był nieprzejednany. Przewodził ich grupie i stale utrzymywał, że należy się skupiać na chwili bieżącej. Od wielu lat wyglądał tak samo – przypominał skrzyżowanie kaznodziei z banitą. Miał szczupłe, zahartowane w walkach ciało i błękitne, wręcz anielskie oczy, dzięki którym dobrze by wyglądał podczas wygłaszania kazań. W tej chwili przyglądał się jej uważnie.

Tulił teraz Mary w ramionach i Kitty, by nie patrzeć w oczy martwej przyjaciółki, wolała nawiązać kontakt wzrokowy z bratem, co nie przyszło jej łatwo. Nie przyniosło jej to wielkiej pociechy, ale wciąż żywiła dziecięcą nadzieję, że jej brat zdoła to wszystko jakoś naprawić. Niestety, nie mógł, a już na pewno nie tego dnia.

Znała prawdę i nikt nie musiał jej tego oznajmiać, ale Jack mimo to rzekł:

– Ona nie żyje, Katherine.

– Domyśliłam się.

Nawet wypowiedzenie tych słów bardzo ją zabolało, ale nie mogła dłużej udawać. Mary nie żyła. Pozostało im teraz tylko czekać i zaplanować zemstę. Kitty podeszła do Jacka i musnęła dłonią włosy zabitej.

Ruszyli w stronę miasta. Edgar i Francis przyglądali się oknom spalonego klasztoru i wszelkim kryjówkom, w których mogliby się czaić ich przeciwnicy. Mnisi co prawda powiedzieli, że są jedynymi mieszkańcami w okolicy, ale rzekli również, że chcą w pokoju przełamać się chlebem.

Cienie stawały się coraz dłuższe i Kitty zastanawiała się, czy klasztor nie będzie bezpieczniejszym miejscem od mroku, w którym mogły się czaić najróżniejsze zagrożenia. Nie była w stanie uzmysłowić sobie liczby niebezpieczeństw kryjących się w tym świecie, a ich grupa zdawała się popadać w coraz większe kłopoty.

– Możemy zaczekać tu na nadejście nocy – zasugerowała. – Wszyscy jesteśmy zmęczeni, a potwory mają w mroku zbyt wielką przewagę nad nami.

– Nie – rzekł Jack. – Nie wolno się nam zatrzymywać.

Kitty udała, że nie widzi nieprzyjaznego spojrzenia, którym Edgar obrzucił Jacka. Doskonale zdawał sobie sprawę, że jest słabsza, niż dawała po sobie poznać, ale Jack musiał myśleć o wszystkim. Postanowiła, że zrobi to, co postanowi jej brat.

Francis nie protestował jak zwykle, lecz jedynie przyjrzał się jej, by ocenić rany. Wiedziała, że rankiem przyniesie jej jakąś nalewkę, maść lub paskudnie smakującą herbatę. Bezustannie wypróbowywał wszelkie remedia sprzedawane przez obwoźnych handlarzy lub mieszał własne eksperymentalne lekarstwa. Wiele ze stworzonych przez niego wywarów okazywało się w miarę pomocnych, choć niejeden smakował tak paskudnie, że pacjent wolałby dłużej cierpieć, zamiast wypić całą porcję.

– Hej, Francis! Przyda mi się jedna z tych twoich maści na obite mięśnie, gdy wrócimy do Szubienicy – powiedziała i położyła na moment rękę na jego przedramieniu.

Zatrzymał się, a wtedy uniosła dłoń, by zetrzeć krew z jego skroni, a potem poklepać go z czułością po policzku.

– Nie możemy dziś zatrzymać się w zajeździe, Katherine. Zrobiło się niebezpiecznie. Udamy się prosto do obozu – rzekł Jack, który również przystanął.

Jej brat nie miał zamiaru przyznać, że widzi, jak bardzo jest zmęczona, ale z pewnością zamierzał iść na tyle wolno, by nie musiała się uskarżać.

Uśmiechnęła się do niego. Była w stanie dotrzeć do Szubienicy, ale przejście dodatkowych mil stanowiło zbyt wielkie wyzwanie.

– Nie – sprzeciwiła się. – Zatrzymajmy się w Szubienicy.

– Zajazd nie jest już bezpiecznym miejscem! – Jack nigdy nie robił niczego, co naraziłoby grupę na niebezpieczeństwo, nawet dla niej. – Dotrzemy na miejsce, spakujemy się i przed zapadnięciem zmroku wyruszymy w drogę.

– Jutro – powiedziała.

– Bractwo ma tam zapewne swoich ludzi. Damy radę dotrzeć dziś do obozu. Zajazd nie jest…

– Będę miał oko na Kit – przerwał mu Edgar. – Ty i Francis możecie zabrać Mary do obozu.

– Ale… – zaczęli równocześnie Kitty i Jack.

– Kit musi odpocząć – odparł Edgar spokojnym głosem.

– Nie powinniśmy się rozdzielać – upierał się Jack.

Edgar wbił w niego groźne spojrzenie.

– Już prawie jesteśmy w Szubienicy, Jack! Albo zostaniemy tam wszyscy, albo się rozdzielimy. Kit nie ma zamiaru się do tego przyznać, ale z pewnością potrzebuje odpoczynku.

Przez moment Jack przyglądał się Kitty osobliwym, przenikliwym spojrzeniem, na widok którego miała ochotę zacząć kłamać. Nieczęsto jej się to udawało, ale czuła się teraz jak ostatnia ofiara. Nie chciała, by przez nią znalazł się w takiej sytuacji. Jack po prostu nie rozumiał, ile kosztowało ją używanie magii śmierci.

Zapragnęła skłamać i rzec, że w ogóle nie jest wyczerpana i obolała, że wcale nie ma ochoty porzucić Mary i że jest gotowa do podróży przez noc. Ubiegł ją Edgar, który oznajmił absurdalnie poważnym tonem:

– Mary nie żyje, Kit, a ty nikomu się w tym stanie nie przydasz. Mary zaś nie obudzi się przez sześć dni!

– O ile w ogóle do tego dojdzie – dodał Jack.

Dziewczyna była pewna, że postanowił odpowiedzieć nieco inaczej po tym, jak się jej przyjrzał.

– W rzeczy samej – zgodził się Edgar.

Jack pokiwał głową i wszyscy zamilkli, idąc dalej przed siebie. Nie było zresztą wiele do powiedzenia. Mary miała się przebudzić albo nie. Nikt nie wiedział, dlaczego Przybysze czasami budzili się po śmierci. Większość z nich czyniła to kilkakrotnie, ale próżno było dopatrywać się w tym jakichkolwiek prawidłowości czy reguł. Truto ich, szpikowano kulami, wypruwano im flaki, topiono, zabijano na dziesiątki sposobów, ale mimo to szóstego dnia zrywali się niczym po drzemce, zdrowi na ciele i duchu. Chyba że los chciał inaczej.

Gdy dotarli do skrzyżowania, na którym mieli się rozstać, Jack powrócił do tematu:

– Może Francis powinien iść z wa…

– Nie – przerwała mu Kitty. – Nie dość, że niesiesz Mary, to jeszcze masz dłuższą drogę do przebycia. Jeśli wpadniesz w tarapaty, będziesz go potrzebował.

– Ale uważajcie na siebie, dobrze?

– Sądzisz, że Edgar pozwoli mi zrobić cokolwiek głupiego, gdy znajduję się w takim stanie?

Kitty spróbowała się uśmiechnąć, by dodać mu otuchy.

– A rano wrócicie prosto do obozu? – naciskał Jack.

Kitty miała ochotę ofuknąć go za namolność, ale wiedziała, że zasługuje na jego podejrzliwość, a ponadto była zbyt zmęczona na kłótnie.

– Obiecuję – powiedziała i skinęła głową.

Francis i Edgar nie odezwali się, ale dziewczyna była pewna, że zawsze posłuchają rozkazu Jacka. Choć za nic w świecie nie powiedziałaby tego na głos, wiedziała, że powinni być mu posłuszni. Po tylu latach na Bezdrożach nie wierzyła już w nic z wyjątkiem tego, że Jacka warto było słuchać. To przekonanie było dla niej święte niczym religia. Poszłaby za nim do samego piekła bez chwili wahania. Przez pierwszych kilka lat po przybyciu na Bezdroża była zresztą przekonana, że tak właśnie się stało. Żyła tu bowiem i oddychała niezliczona ilość niewiarygodnych istot. Tymczasem jedynym, co łączyło wszystkich mieszkańców Bezdroży, było przeświadczenie, że Przybysze byli najbardziej nienaturalnymi istotami na świecie. Czasami Kitty skłonna była się z nimi zgodzić.

Tej nocy jednakże stanowili po prostu grupę zabłąkanych, znużonych ludzi. Kitty patrzyła, jak Jack, nadal dźwigając Mary, oddala się, a Francis rozgląda się w poszukiwaniu zagrożeń. Miała nadzieję, że rano wszyscy nadal będą żyli, a za sześć dni powróci do nich Mary.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: