Przyjaciel - ebook
Wiele dróg, wielu bohaterów i zagadek z poprzednich tomików rzuca światło na dotychczasowe dzieło w sposób tajemniczy i poruszający. Treść tomiku to proza poetycka z charakterystycznym akcentem na czas i aranżacje dotychczasowej twórczości autora.
| Kategoria: | Proza |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8351-645-5 |
| Rozmiar pliku: | 2,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Ogród I
Przechadzałem się po ogrodzie tej nocy.
Byłaś zbyt blisko, twe spojrzenie
przeszyło mnie i odebrało mi wszystkie
zmysły i siłę.
Zostałem uderzony, zostawiony
na pewną śmierć, kamienie nie krzyczały,
więc rzekłem przeciwnikowi
owładnięty iluzją: „Wszystko stracisz”.
Ten splunął na mnie i zaczął zadawać
ciosy w krainie mroku. Śmiali się prosto
w moją twarz, potem nałożyli na mnie
brzemię i odeszli pewni mojego
wiecznego potępienia w ciemnościach.
Mijały lata bez umysłu i ciała.
Po dekadzie straciłem nadzieję w kajdanach
nekromanty.
W kolejnych latach ujął się przyjaciel, który
walczył o moje imię i uwolnił z jarzma
przeklętych.
Bez wyrazu człowieka startego w pył
uczył mnie w cichości siły natury,
która stała się sercem i tarczą.
Kolejna dekada nauk sprawiła,
że wróciła do mnie wola życia.
Tak po dwudziestu latach znów zasiadłem
na swoim tronie.
Byty cienia przegrały, zostały schwytane,
a liczba ciosów wymierzonych we mnie
w liczbie czterdziestu tysięcy została
im spotęgowana i oddana, zaś moje
królestwo zostało podwojone dzięki
najwierniejszemu przyjacielowi,
którego mianowałem prawą ręką.Sklepienie
Chyli się słońce pod horyzont.
Tak wiele pożegnań oglądało
zakochanych.
Tak wiele łez zabrało ze sobą
w mrok, który krzyczy z bólu.
Księżyc w swej wędrówce
nie raz gestem współczucia
je zasłonił.
„Dżentelmen z niego” — pomyślałem
raz sobie i oto gwiazdy zaczęły
swój taniec, a niebo ciepło je
żegnało wszelkimi kolorami
zorzy. Piękny to widok,
w takt ten urok i wielce
szanowne towarzystwo
na tę nadchodzącą noc.
Przechadzałem się po ogrodzie tej nocy.
Byłaś zbyt blisko, twe spojrzenie
przeszyło mnie i odebrało mi wszystkie
zmysły i siłę.
Zostałem uderzony, zostawiony
na pewną śmierć, kamienie nie krzyczały,
więc rzekłem przeciwnikowi
owładnięty iluzją: „Wszystko stracisz”.
Ten splunął na mnie i zaczął zadawać
ciosy w krainie mroku. Śmiali się prosto
w moją twarz, potem nałożyli na mnie
brzemię i odeszli pewni mojego
wiecznego potępienia w ciemnościach.
Mijały lata bez umysłu i ciała.
Po dekadzie straciłem nadzieję w kajdanach
nekromanty.
W kolejnych latach ujął się przyjaciel, który
walczył o moje imię i uwolnił z jarzma
przeklętych.
Bez wyrazu człowieka startego w pył
uczył mnie w cichości siły natury,
która stała się sercem i tarczą.
Kolejna dekada nauk sprawiła,
że wróciła do mnie wola życia.
Tak po dwudziestu latach znów zasiadłem
na swoim tronie.
Byty cienia przegrały, zostały schwytane,
a liczba ciosów wymierzonych we mnie
w liczbie czterdziestu tysięcy została
im spotęgowana i oddana, zaś moje
królestwo zostało podwojone dzięki
najwierniejszemu przyjacielowi,
którego mianowałem prawą ręką.Sklepienie
Chyli się słońce pod horyzont.
Tak wiele pożegnań oglądało
zakochanych.
Tak wiele łez zabrało ze sobą
w mrok, który krzyczy z bólu.
Księżyc w swej wędrówce
nie raz gestem współczucia
je zasłonił.
„Dżentelmen z niego” — pomyślałem
raz sobie i oto gwiazdy zaczęły
swój taniec, a niebo ciepło je
żegnało wszelkimi kolorami
zorzy. Piękny to widok,
w takt ten urok i wielce
szanowne towarzystwo
na tę nadchodzącą noc.
więcej..
W empik go