Przyjaciele w baletkach. Dante i zwycięski taniec. Tom 3 - ebook
Przyjaciele w baletkach. Dante i zwycięski taniec. Tom 3 - ebook
Zakręć się i wpadnij do studia baletowego Błysk i Blask!
Dante kocha piłkę nożną i balet. Niestety koledzy z drużyny piłkarskiej nie rozumieją, że można pogodzić obie pasje, i wciąż mu dokuczają…
Pewnego dnia chłopiec trafia na informację o konkursie tanecznym i postanawia namówić przyjaciół do wzięcia w nim udziału. Upatruje w tym okazji pokazania wszystkim, jaki wspaniały jest balet!
Czy połączenie baletu Piękna i Bestia z elementami hiphopowymi zapewni młodym tancerzom ze studia Błysk i Blask kolejny sukces?
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Dzieci 6-12 |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8425-215-4 |
| Rozmiar pliku: | 8,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Rozpoczął się pierwszy tydzień nauki po feriach zimowych. Lekcje trwały dopiero od trzech dni, a w czwartek rano Dante odniósł wrażenie, że ferie to jakaś odległa przeszłość. Dochodziło dopiero wpół do ósmej, a głowę zaprzątały mu już dzisiejsza szkoła, balet oraz piłka nożna. W czwartek miał najwięcej zajęć, ale Dantemu się to podobało. Zaczynał od porannego treningu piłki nożnej, a kończył na lekcji baletu – co było o wiele lepsze niż w poprzednim półroczu, kiedy piłka zaczynała się tuż po balecie. Nieraz więc musiał pędzić na zajęcia baletowe w przepoconych ciuchach.
– Mamo! Lecę na piłkę! – zawołał, sięgając do miski z owocami po banana.
Mama Dantego zeszła na dół wyszykowana już do pracy. Uczyła projektowania mody w liceum, które znajdowało się tuż obok szkoły syna. Zwykle była jeszcze bardziej zabiegana niż on. Udzielała uczniom korepetycji, była też wolontariuszką w ośrodku kultury i w kościele, a w przydomowym garażu prowadziła dodatkowo własną firmę odzieżową.
– Dzień dobry, synku! – Mama przywitała Dantego z uśmiechem. – Miłego treningu! W przyszły weekend ważny mecz, prawda?
– O tak! Mam nadzieję, że trener Wild wystawi mnie na pozycji napastnika – oświadczył chłopiec, przybijając mamie piątkę.
Pani Barrett była bardzo zaangażowana i interesowała się wszystkim, co robił, ale jednocześnie nie wtrącała się ani nie wypytywała. Bo też nie musiała. Dante z rodzicami dzielił się praktycznie wszystkim.
– Tylko bądźmy ciszej! Tata ma właśnie poranną naradę ze swoimi współpracownikami – powiedziała i nieco zniżyła głos. – Siedzi w sypialni i rozmawia z oddziałem zagranicznym.
Dante pobiegł cichutko na górę, uchylił drzwi do sypialni i pomachał tacie na pożegnanie, wypowiadając bezgłośne „pa!”. Następnie zbiegł schodami do przedpokoju, podniósł plecak i przejrzał się w lustrze, przyjmując pozę baletową.
– Bardzo ładnie! – pochwaliła go z uśmiechem mama. – Ach, prawie bym zapomniała! Po zajęciach koniecznie zajrzyj do babci. Ciocia Shanice akurat wyjechała i byłoby miło, gdybyśmy zjedli kolację z babcią.
Dante skinął głową, nie przerywając demonstrowania przed lustrem kolejnych póz tanecznych, i zapytał:
– A czy babcia przygotuje swoje curry z fasolką i pudding z batatów?
Mama się roześmiała.
– Przestań, bo na samą myśl o tych przysmakach leci człowiekowi ślinka! I teraz zamiast skupić się na pracy, będę rozmyślała o babcinych smakołykach.
Dante posłał mamie szeroki uśmiech i sięgnął po strój piłkarski dokładnie w chwili, gdy zadzwonił dzwonek.
– Dobra, lecę! Pa, mamo! – pożegnał się, już otwierając drzwi.
– Kocham cię, synku!
– Dzień dobry, pani Barrett! – wykrzyknął Charlie, kiedy Dante był już na zewnątrz.
– Miłego dnia, chłopaki! – zawołała, machając.
Chociaż Charlie nie należał do drużyny piłkarskiej i tak często razem chodzili do szkoły. Charlie mieszkał po sąsiedzku i kiedy Dante miał trening, zostawał w świetlicy, by popracować nad obrazem albo rzeźbą – w zależności od tego, czym się akurat zajmował. A we wtorki, w czwartki i soboty dołączała do nich Momoka i szli we trójkę na zajęcia baletowe. Dante uwielbiał taniec. Podobnie jak wszyscy członkowie jego rodziny – rodzinne spotkania zawsze upływały pod znakiem dobrego jedzenia, głośnej muzyki reggae i hip-hopu, no i przede wszystkim tańców. O palmę pierwszeństwa w tej kategorii Dante rywalizował ze swoją mamą. Chłopak jednak nie pomyślał o nauce baletu aż do chwili, kiedy pierwszy raz zobaczył prawdziwe przedstawienie baletowe na scenie. Wybrali się razem z mamą obejrzeć w jej szkole spektakl, a Dante był oczarowany!
Kiedy więc Charlie i Momoka zapisali się na zajęcia baletowe do pani Diamond w szkole Błysk i Blask, Dante postanowił do nich dołączyć. Jego rodzice nie wahali się ani przez moment.
– Idź, synu, za marzeniami – oświadczył ojciec Dantego. – Zapisz się na jeden semestr i sam zobacz, czy to coś dla ciebie.
I Dante pokochał balet z całego serca. Co więcej, odkrył, że balet i piłka nożna to po prostu dwie strony tego samego medalu. Obie te dyscypliny wymagają dość złożonych ruchów stóp oraz całego ciała – a on świetnie się w tym czuł! Czasami kumple ze szkółki piłkarskiej dokuczali mu, gdy biegł prosto z treningu na zajęcia baletowe. Ale Dante miał to w nosie. Rodzina była z niego dumna.
– Jeśli czujesz, że postępujesz właściwie – podkreślał często jego tato – nie przejmuj się tym, co mówią inni.
Tego ranka, zaraz po treningu piłki nożnej, wziął prysznic i włożył szkolny mundurek. Czekały go jeszcze lekcje, ale wprost nie mógł się już doczekać zajęć tanecznych. Tyle tylko że właśnie w tej chwili padła propozycja rozegrania meczu towarzyskiego – dzisiaj po południu w parku.
– Zagrasz z nami po szkole, Dante?
– Nie dam rady. Mam wtedy balet – odpowiedział chłopiec, na co jego koledzy wybuchnęli głośnym śmiechem.
– Nadal chodzisz na te pląsy? Stary, co to w ogóle za pomysł? – powiedział zaczepnie Carlton.
– Chcesz kiedyś grać w Premier League czy nie? – dodał Ronnie.
– No właśnie, stary! Piłkarze nie tańczą! – Carlton kpił sobie dalej z Dantego.
Dante tylko machnął ręką.
– Cóż, w takim razie będę pierwszym tancerzem wśród piłkarzy – oświadczył. – A w ogóle to sami powinniście spróbować. Może nauka tańca usprawniłaby waszą grę na boisku.
Koledzy zaśmiali się z niedowierzaniem, lecz Dante ich zignorował, sięgnął po plecak i wyszedł na zajęcia. Zupełnie nie obchodziło go, co myślą inni. Balet mu pomagał na wiele sposobów w nauce gry w piłkę nożną, a piłka – w nauce tańca. Uwielbiał jedno i drugie, więc dlaczego miałby z czegoś rezygnować? Zadał sobie to pytanie w myślach i pokręcił głową.
Kiedy popołudniem po lekcjach Charlie, Momoka i Dante szli w kierunku studia Błysk i Blask na zajęcia baletowe, koledzy Dantego ze szkółki piłkarskiej znów zaczęli go wyśmiewać, kopiąc piłkę przez ulicę.
– O co im właściwie chodzi? – zainteresował się Charlie.
– O nic – odparł Dante. – Już nie mogę się doczekać dzisiejszych zajęć. A wy?
Momoka skinęła głową z uśmiechem.
– O tak! Ciekawe, czego będziemy się uczyć w tym semestrze…
– No i czy będziemy mieć kolejny występ? Do tej pory wystawialiśmy spektakl na koniec zajęć – powiedział Dante.
Szkoła tańca, którą prowadziła pani Diamond, nosiła nazwę Błysk i Blask. Z kolei studio należało do pani C. – czyli Audrey Clougston-Willmott, która w poprzednim semestrze zorganizowała remont lokalu. Pomagał jej w tym syn – Gus. Był on jednocześnie najlepszym kolegą pani Diamond, nauczycielki tańca, i prowadził sklep ze strojami i z akcesoriami tanecznymi przy głównej ulicy miasteczka.
Dante czuł się częścią zespołu Błysku i Blasku. Jego członków tyle łączyło – Charlie, Dante, Indu, Momoka i Klara bardzo się zaprzyjaźnili podczas zajęć.
– Nawet sobie nie wyobrażam, że przedstawienie semestralne mogłoby się nie odbyć – oświadczył Charlie. – To przecież gwóźdź programu.
– No właśnie! – wykrzyknęli równocześnie Dante i Momoka i głośno się zaśmiali.
Chwilę potem stali już przed studiem. Dante dostrzegł przy samych drzwiach Indu i Klarę.
– Och, miło was widzieć! – zawołała Indu.
Gdy weszli do środka, powitał ich gwar wielu głosów. Wszyscy próbowali nadgonić zaległości po feriach. Co prawda Dante widział się ze znajomymi raz czy dwa w prowadzonej przez mamę Klary, panią Madani, cukierni Cza-czarlotka, wysyłali sobie również esemesy, jednak powrót na zajęcia oraz wspólny trening to coś zupełnie innego niż pogawędki przy ciastkach.
Ciastka!
Dante na samą tę myśl od razu przypomniał sobie o babcinym puddingu z batatów…
– Witaj! – zwróciła się do Dantego pani Diamond.
Miała na sobie typowy dla siebie strój: czarny trykot i białą szyfonową spódnicę do kolan. A na twarzy – znajomy szeroki uśmiech!
– Dzień dobry, pani D. – odpowiedział chłopiec.
– Jak minęły ci ferie, Dante?
– Dziękuję, były bardzo udane. Spędziłem trochę czasu u babci, nasłuchałem się rodzinnych opowieści i zajadałem się łakociami.
Pani Diamond głośno się roześmiała.
– Widzę, że jeśli chodzi o twoją słabość do słodyczy, nic się nie zmieniło!
– O, tak! I niczego nie zamierzam zmieniać! Gdy chodzę na zajęcia z baletu i treningi piłki nożnej, mógłbym jeść bez przerwy!
Pani Diamond posłała mu uśmiech i wskazała ręką szatnię.
– To do dzieła! Przygotujcie się do zajęć. Zaraz zaczynamy.