Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Przyjęcie w Singapurze - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
1 maja 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
10,99

Przyjęcie w Singapurze - ebook

James Drummond musi się szybko ożenić. Wizerunek odpowiedzialnego mężczyzny ma mu pomóc w podpisaniu ważnej umowy. Na przyjęciu w Singapurze poznaje piękną i przedsiębiorczą Fionę Lam, dostrzega w niej idealną kandydatkę na żonę i zaprasza ją do swego zamku w Szkocji. Cieszy się, gdy Fiona przyjmuje jego oświadczyny, i nie przychodzi mu do głowy, że to on padł ofiarą manipulacji…

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-276-1920-4
Rozmiar pliku: 756 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Jej wróg był przystojny. Miał szare oczy, czarne włosy, arystokratyczne rysy i wyglądał w każdym calu na szkockiego bogatego właściciela ziemskiego.

Podała mu rękę.

– Miło mi pana poznać. Jestem Fiona Lam.

– A ja nazywam się James Drummond.

Wiem, pomyślała. Miał mocny uścisk dłoni. Nagle przestała zwracać uwagę na gwar gości wytwornego przyjęcia wydanego przez międzynarodowy bank.

– Dopiero od niedawna przebywam w Singapurze – oznajmiła. – Sprzedałam moją pierwszą firmę w San Diego, przeniosłam się tutaj i rozglądam się za nowymi możliwościami. Czy pan tu pracuje?

– Czasami – odrzekł, wciąż trzymając jej dłoń. – Mam dom w Szkocji.

Słyszała o tej wspaniałej rezydencji. Stanowczo uwolniła rękę.

– Podobno Szkocja jest bardzo piękna.

– O ile lubi się mgły i wrzosowiska – powiedział.

Wpatrywał się w nią stalowym, niewzruszonym wzrokiem. Nic dziwnego, że budził lęk w swych biznesowych rywalach.

– Pan nie lubi?

Wzruszył ramionami.

– Odziedziczyłem tę posiadłość. Mogę przynieść pani coś do picia?

– Może szampana – poprosiła.

Odetchnęła z ulgą, gdy odwrócił się, by poszukać kelnera. Ten facet sprawia wrażenie dość apodyktycznego. Ale nic nie szkodzi. Nie musiała go lubić. Chodziło jej tylko o to, by on polubił ją.

Wrócił z dwoma kieliszkami szampana i podał jej jeden. Fionę wprawiała w zakłopotanie jego uderzająca męska uroda. Bogaci przemysłowcy, z jakimi dotychczas się stykała, mieli zazwyczaj powyżej sześćdziesiątki i kępki włosów w uszach. Wypiła łyk szampana.

– Co sprowadziło panią do Singapuru? – zapytał.

– Rozważam parę projektów biznesowych.

– Ja także jestem biznesmenem. Czym się pani zajmuje?

– Założyłam i prowadziłam firmę Smileworks produkującą kalkomanie. Kiedy przestało mnie to bawić, pozbyłam się jej.

W oczach Drummonda błysnęło zaciekawienie.

– Czytałem o tej odsprzedaży akcji. Gratuluję, podobno była bardzo zyskowna.

– Owszem.

– I co planuje pani teraz?

– Jeszcze nie wiem. Czekam na natchnienie – odpowiedziała.

James Drummond w wykrochmalonej białej koszuli, eleganckim ciemnoszarym garniturze i krawacie sprawiał wrażenie tak akuratnego, że nagle ogarnęła ją pokusa, by zedrzeć z niego to ubranie i zmierzwić jego starannie uczesane włosy. Czy sypianie z wrogiem byłoby rozsądne? Prawdopodobnie nie, lecz odrobina flirtu nie zaszkodzi. Musi zdobyć zaufanie tego mężczyzny, a potem wymyślić jakiś sposób odebrania mu fabryczki jej ojca – drogą kupna lub kradzieży.

Tata jej potrzebuje, a ona zamierzała mu dowieść, że może na niej polegać. To nie jej wina, że przez dwie dekady dorastała z dala od niego i nazywała ojcem innego mężczyznę. Teraz jednak sama kierowała swoim życiem i pragnęła naprawić przynajmniej kilka spośród krzywd, jakie spotkały Waltera Chena. Poczynając od tych, które wyrządził mu James Drummond.

Razem wyszli z przyjęcia i szofer Jamesa zawiózł ich do niedawno otwartej wytwornej restauracji Rain.

– Świetny lokal – orzekła Fiona na widok minimalistycznego wystroju i chłodnego zielonkawego oświetlenia. – Nie miałam pojęcia, że w Singapurze kwitnie takie bogate nocne życie. Powinnam chyba częściej wychodzić z domu.

James siedział przy stoliku naprzeciwko niej, zadowolony z nieoczekiwanej okazji spędzenia wieczoru z piękną kobietą. Fiona Lam zaintrygowała go. Wiedział, że firma Smileworks zyskała międzynarodowy rozgłos dzięki zabawnej grafice i odkrywczym koncepcjom, i że jej odsprzedanie przyniosło właścicielce więcej pieniędzy niż większość ludzi zarabia przez całe życie.

W dodatku Fiona była równie piękna jak bystra. Miała czarne oczy, delikatnie zarysowane i brwi i kuszące, zmysłowe usta. Właśnie taką kobietę mógłby poślubić.

A koniecznie musiał się ożenić.

Kiedy kelner podał im menu, spytała Jamesa:

– Co pan poleca?

– Podobno tutaj wszystkie potrawy są smaczne. Osobiście radziłbym spróbować jeżowców.

– Nie wiedziałam, że w ogóle są jadalne, ale zaryzykuję – rzekła z uśmiechem.

Kelner przyniósł butelkę ulubionego wina Jamesa, a kiedy ten skinął głową, napełnił ich kieliszki. Fiona wypiła łyk.

– Bardzo dobre.

James uśmiechnął się lekko.

– Powinno takie być, skoro butelka kosztuje czterysta dolarów.

– Spędza pan więcej czasu w Singapurze niż w Szkocji?

– Owszem. Szkocja nie jest centrum światowego biznesu – odpowiedział. Dziwne, że ta kobieta nie spytała go nawet, czym się zajmuje. Przebywając w Singapurze od niedawna, najwidoczniej nie miała pojęcia o jego reputacji. Znużyło go już wyjaśnianie ludziom, że nie jest biznesowym rekinem bądź też że rekiny również są potrzebne. – Zresztą w dzisiejszych czasach można pracować, mieszkając gdziekolwiek. Większość moich interesów załatwiam przez internet.

– Ja także, jednak czasami nic nie zastąpi osobistych kontaktów – oświadczyła.

Uznał, że jest urocza. Miała gładką jasną cerę kontrastującą z bujnymi czarnymi włosami spływającymi na ramiona. Zapragnął zanurzyć palce w tych włosach. I zrobi to, jeśli wszystko pójdzie po jego myśli.

– Zabawne, że nosisz szkockie imię, chociaż nie jesteś Szkotką – zagadnął.

– Lubię stroje w szkocką kratę. A co w tobie jest ze Szkota?

– Dobre pytanie. Chyba nikt dotąd mi go nie zadał. Jestem jedyną znaną mi osobą, która lubi szkocką słodową whisky.

Fiona zmarszczyła nos.

– Spróbowałam jej raz i nigdy więcej nie powtórzę tego błędu.

– Ja traktuję ten trunek z należnym respektem, gdyż uśmiercił wielu moich przodków.

– Byli pijakami?

– Pijakami, zabijakami i ryzykantami. Należeli do rodzaju mężczyzn, którzy stale pakują się w kłopoty.

W oczach Fiony zamigotało zaciekawienie.

– A ty nie jesteś taki jak oni?

– Nie. Ja wolę sprawiać kłopoty innym – oznajmił.

Spodziewał się wybuchu śmiechu lub przynajmniej wyrazu rozbawienia, lecz Fiona po prostu przez chwilę rozważała jego słowa.

– To chyba wygodniejsze – rzekła wreszcie. – Obawiasz się, że skończysz tak jak twoi przodkowie?

– Tego bym nie powiedział. Chociaż stale dostaję mejle i listy od mojej amerykańskiej krewnej, która uznała za swą misję odzyskanie zagubionych trzech części zabytkowego rodzinnego kielicha mszalnego, co ma ponoć uwolnić ród Drummondów od pradawnej klątwy.

Fiona szeroko otworzyła oczy.

– Od klątwy? Czy sądzisz, że to prawda?

– Nie wierzę w takie bzdury. Uważam, że powodzenie człowieka zależy wyłącznie od ciężkiej pracy i kierowania się w życiu zdrowym rozsądkiem.

– Ale powiedziałeś, że twoi przodkowie stale wpadali w tarapaty. Może więc w tej legendzie tkwi jednak ziarno prawdy? Gdzie ma być ten kielich?

– Wedle ostatniej entuzjastycznej wiadomości od mojej kuzynki, odnalazła już dwie jego części. Jedną w rodzinnej rezydencji w Nowym Jorku, a drugą u wybrzeży wyspy na Florydzie, we wraku pirackiego statku zatopionego przed trzystu laty. Uważa, że trzeci fragment kielicha jeden z moich przodków przywiózł z Ameryki z powrotem do Szkocji.

– To bardzo intrygujące. – Fiona pochyliła się ku niemu i Jamesa owionął jej kuszący zapach. – Zamierzasz go odszukać?

Jej ekscytacja wzbudziła w nim zainteresowanie dla tego pomysłu. Ostatnio był tak zajęty, że nie pamiętał nawet, czy w ogóle odpowiedział na wiadomość od Katherine Drummond.

– Nie wiem. Myślisz, że powinienem?

– Oczywiście. To taka romantyczna historia!

– Kuzynka jest przekonana, że trzeci element kielicha ukryto gdzieś w mojej szkockiej posiadłości. Zaofiarowała nagrodę temu, kto go odnajdzie. Musiałem wynająć ochroniarzy, aby powstrzymać poszukiwaczy skarbów przed wdrapywaniem się na mury i ryciem w moich trawnikach.

Fiona się roześmiała.

– A ty nigdy nie próbowałeś go odszukać?

– Nie. Znam prostsze sposoby zarobienia kilku tysięcy dolarów.

– Ale to wygląda na wspaniałą przygodę – rzekła rozpromieniona. – Uważam, że powinieneś rozpocząć poszukiwania. Może ponowne złożenie w całość tego kielicha przyniesie ci szczęście.

– Jestem całkiem zadowolony z mojego obecnego życia.

– Założę się, że przynajmniej pod jednym względem mogłoby być lepsze.

Tak, potrzebuję żony, pomyślał, lecz nie zamierzał jej tego powiedzieć. W konserwatywnych kręgach przemysłowych Singapuru uważano za niestosowne, by trzydziestosześcioletni mężczyzna nadal był kawalerem. Zaczynało to negatywnie wpływać na jego interesy. Niedawno potencjalny partner biznesowy Jamesa Drummonda odstąpił od intratnej wspólnej inwestycji, gdyż nie aprobował jego stylu życia.

Nie brakowało kobiet chętnych, by go poślubić, zwłaszcza gdy zwietrzyły szkocką posiadłość i wielomilionowy majątek. Potrzebował trzeźwej, rozważnej żony, która stałaby się wiarygodną partnerką w owym prawnym układzie, jakim w dzisiejszych czasach jest małżeństwo.

Być może Fiona Lam okazałaby się odpowiednią kandydatką. Jest bardzo atrakcyjna, a jej bystra inteligencja pociągała go nawet bardziej niż uroda i zgrabna figura.

– A może się mylę? – dodała. – Czy istnieje coś, czego pragniesz, a jeszcze nie posiadasz?

– Naturalnie – odrzekł ze śmiechem. – Właśnie to napędza mnie każdego dnia i przyspiesza bicie mojego kapitalistycznego serca.

– Dreszcz polowania? Może więc jednak nie różnisz się aż tak bardzo od swoich szkockich przodków, a tylko ekscytują cię inne cele?

– Możliwe. Oni pragnęli upolować jelenia albo zdobyć posiadłość sąsiada, a mnie zależy na przejęciu jakiegoś międzynarodowego koncernu z obiecującym potencjałem wzrostu.

Przechyliła głowę na bok.

– Dlaczego nigdy się nie ożeniłeś?

– Ponieważ nigdy nie spotkałem odpowiedniej kobiety.

– Jesteś aż tak wybredny?

– Można to tak ująć. Małżeństwo to ryzykowna inwestycja, a wycofanie się z niej bywa trudne i nadzwyczaj kosztowne. To zniechęca rozsądnego biznesmena.

– Czyli jesteś zbyt ostrożny, by zdecydować się na ślub?

Skinął głową.

– Owszem. Albo może powodem jest ta rodzinna klątwa.

Fiona roześmiała się dźwięcznie.

– Uważam, że powinieneś odszukać ostatnią brakującą część tego kielicha. Potraktuj to jako rodzaj polowania.

Nagle w głowie Jamesa błysnęła szalona myśl.

– Pojedź ze mną, by jej poszukać.

– Jak to? – spytała oszołomiona i zaskoczona.

– Muszę odwiedzić Szkocję, by załatwić kilka spraw dotyczących posiadłości. Zrób sobie przerwę w wyścigu szczurów i odetchnij górskim powietrzem.

Przez długą chwilę Fiona w milczeniu rozważała tę propozycję. W końcu oczy jej rozbłysły i James pojął, że ten pomysł ją zaintrygował.

– Ale przecież w ogóle cię nie znam – rzuciła jednak.

– Jestem w tym mieście dość dobrze znany. Popytaj o mnie ludzi. Powiedzą ci, że gram według własnych reguł, lubię ryzykowne wyzwania, ale zawsze dotrzymuję słowa i można na mnie polegać – rzekł, celowo nie wspominając o swojej reputacji Casanovy.

Z bijącym sercem czekał na jej decyzję. Uświadomił sobie, jak bardzo zależy mu na tym, by się zgodziła. Nawet zazwyczaj odstręczająca perspektywa powrotu do wielkiego, ponurego zamczyska i stawienia czoła niekończącej się liście spraw do załatwienia przedstawionej przez zarządcę wydała mu się łatwiejsza do zniesienia w towarzystwie uroczej Fiony.

– Dobrze – rzekła wreszcie cicho, lecz zdecydowanie.

– Pojedziesz ze mną? – upewnił się z niedowierzaniem.

– Tak. Zawsze chciałam odwiedzić Szkocję. I podoba mi się pomysł poszukiwania starego zabytkowego przedmiotu.

Szybko omówili szczegóły, a gdy kelner podawał potrawy, James wysłał mejla do pilota swojego odrzutowca. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów odczuwał podekscytowanie czymś innym niż lukratywną umową biznesową.

– Zatem postanowione – powiedział. – Wylatujemy jutro.

– Świetnie – rzekła, lecz przy tym głos nieco jej zadrżał.

Wszystko to działo się w zawrotnym tempie. Przybyła do Singapuru głównie po to, by nawiązać relację z ojcem. W ciągu dziesięciu dni zdołali odbyć zaledwie jedną swobodniejszą rozmowę i oto teraz miała polecieć na drugi koniec świata z jego zaprzysięgłym wrogiem.

Będzie musiała wyjaśnić mu swój plan. Ojciec zrozumie, że robi to wyłącznie dla niego. Był taki szczęśliwy, gdy oznajmiła mu, że zamierza wyrwać jego fabryczkę z chciwych łap Jamesa Drummonda.

– Będziesz przebywał w zamku podczas moich poszukiwań? – spytała Jamesa.

– Tak. Tamtejsi mieszkańcy lubią, kiedy właściciel odwiedza swoje włości. Z jakiegoś powodu zależy im na tym, abym wydawał werdykty podczas wioskowych wystaw kwiatów i uczestniczył w przyjęciach wydawanych z okazji lokalnych świąt.

– To brzmi bardzo średniowiecznie. Czy każesz ścinać głowy swoim poddanym, jeśli ci się czymś narażą?

– Jak dotąd nie – odrzekł z lekkim uśmiechem. – Żaden aż tak mnie nie zirytował.

Ja mogłabym, pomyślała i uśmiechnęła się w duchu.

– A czy nalegają, żebyś znalazł sobie małżonkę?

James wybuchnął śmiechem.

– Nie ośmieliliby się. Wiedzą, że wówczas umknąłbym stamtąd i już nigdy nie wrócił.

Z pewnością nie uznaliby mnie za idealną kandydatkę na panią zamku, pomyślała. Amerykanka pochodząca z Singapuru. Niewątpliwie woleliby delikatną szkocką dziewczynę o rudych włosach i różowych policzkach, która uważałaby ustrajanie kwiatami kościelnego ołtarza za idealny sposób spędzania weekendu.

Co nie znaczy, że James sprowadza ją tam, aby zaproponować jej małżeństwo. W istocie nie miała pojęcia, dlaczego chciał, by z nim pojechała. Czy naprawdę chodzi mu o to, żeby odnalazła zagubiony fragment kielicha? A może chce z nią sypiać?

Zerknęła na niego i zmysłowy błysk w jego oczach utwierdził ją w tym ostatnim przypuszczeniu. James zapewne jest podrywaczem. Ale nie uda mu się dodać jej do listy swoich podbojów!

Zjadła kęs jeżowca. Zaskoczyło ją, że jest delikatny i pyszny.

– Bardzo smaczny – powiedziała.

– Mówiłem ci. Teraz wiesz, że możesz mi ufać.

Gdyby nie znała jego reputacji bezdusznego rekina biznesu, mogłaby uznać go za miłego faceta. Ale nie wolno jej ulec jego urokowi. Musi pamiętać o swoim celu: odzyskaniu fabryki ojca.

– Nie tak łatwo obdarzam kogoś zaufaniem. Ale lubię przygody i ta wyprawa do Szkocji mnie ekscytuje.

– Jeżeli odnajdziesz fragment pucharu, zdobędziesz nagrodę.

– Wówczas ofiaruję ją na cele dobroczynne. Po sprzedaży firmy Smileworks nie uskarżam się na brak pieniędzy.

– A co zamierzasz zrobić później?

Dowiesz się we właściwym czasie, pomyślała. Wzruszyła ramionami.

– Jeszcze nie wiem. Coś, co sprawi mi przyjemność. – Może zdoła nakłonić go, by odsprzedał jej fabrykę ojca za grosze? Nie miała pojęcia, po co w ogóle ją kupił. – A ty czym się ostatnio zajmujesz?

– Zainteresowałem się nieruchomościami. Prędzej czy później kryzys się skończy i ludzie znów zechcą nabywać olbrzymie posiadłości.

– A ty zamierzasz na tym zarobić?

Wypił łyk wina. Pomyślała, że jest zbyt przystojny jak na biznesmena. Powinien być sławnym gwiazdorem filmowym.

– Staram się wykorzystywać wszelkie nadarzające się okazje.

Fabryka jej ojca znajdowała się w starej dzielnicy przemysłowej, którą obecnie planowano przekształcić w raj dla pracowników korporacyjnych. Prosty sześcienny budynek pochodził z lat pięćdziesiątych dwudziestego wieku. Mieszcząca się w nim fabryczka jeszcze przed sześcioma tygodniami zatrudniała osiemnaście osób i stanowiła jedyne źródło dochodu dla ojca Fiony. Ale ostatnio James Drummond zdołał wykupić ją za bezcen. Fiona przypuszczała, że zawarł jakiś podejrzany układ z lokalnymi władzami. Pracowników zwolniono, a jej ojcu groziło bankructwo.

Kiedy była młodsza, tata posiadał sieć restauracji, lecz widocznie je stracił. Po przeprowadzce z matką do Stanów Zjednoczonych prawie nie utrzymywała z nim kontaktów i obecnie zaskoczyło ją, że zastała ojca niemal w skrajnej nędzy, bliskiego załamania. Rodzinna legenda przedstawiała go zawsze jako świetnie prosperującego potentata przemysłowego.

Serce jej się ścisnęło. Dorastała bez taty i nie chciała go teraz stracić.

– Ja też staram się korzystać z każdej okazji – rzekła do Jamesa. – Ale nie miałam pojęcia, że wybiorę się do Szkocji z kompletnie nieznajomym mężczyzną.

Uniósł kieliszek.

– A więc wypijmy za niespodzianki.

Trąciła się z nim i pomyślała: Gdybyś wiedział, jak wielka niespodzianka cię czeka!
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: