- promocja
Przypływ. O emocjach i seksualności dojrzałych kobiet - ebook
Przypływ. O emocjach i seksualności dojrzałych kobiet - ebook
Nietypowa wersja edukacji psychoseksualnej dla dojrzałych kobiet w postaci książki-przewodniczki, która będzie ci towarzyszyć na drodze ku kolejnemu etapowi dojrzewania.
Alicja Długołęcka, specjalistka od kobiecej seksualności, zaprasza do kobiecego kręólnie ze swoimi bohaterkami odkrywa różne oblicza i doświadczenia menopauzy oraz przekonuje, że to kolejny naturalny proces życiowej zmiany i dojrzewania.W refleksyjnych, pogłębionych rozmowach autorka rozprawia się ze stereotypem „starej baby z uderzeniami fal gorąca”, upomina się o dojrzałą kobiecą seksualność i udowadnia, że jeśli masz 50 lat, to jeszcze wiele dobrego przed tobą.
Przygotuj się na jeden z najbardziej wyzwalających okresów w twoim życiu! Autorka oraz jej rozmówczynie poprowadzą cię przez swoje najbardziej osobiste doświadczenia i pokażą, jak możesz:
· poradzić sobie ze stratą i syndromem opuszczonego gniazda,
· zrewidować swoje potrzeby i z autentyczną troską wreszcie zająć się sobą,
· zadbać o swoje zdrowie seksualne,
· poznać swoje ciało i nauczyć się czerpać przyjemność z życia,
· przepracować relację z partnerem/partnerką, poznać smak nowej miłości albo zrobić miejsce na poszukiwanie samej siebie,
· eksperymentować ze swoją seksualnością,
· podjąć nowe wyzwania samorozwojowe i zawodowe.
Ile kobiet, tyle doświadczeń, dróg i emocji… I chociaż nie ma gotowych odpowiedzi, ta książka może okazać się pomocna w odnalezieniu ich w samej sobie.
Rozmówczynie Alicji Długołęckiej: Agnieszka Czapczyńska, Katarzyna Skórzewska, Iwona Demko, Izabela Cisek, Izabela Dziugieł, Agnieszka Graff, Maria Beisert, Magdalena Środa, Ewa Woydyłło, Wirginia Szmyt „DJ Wika”.
„Edukacja psychoseksualna dla dojrzałych kobiet może jedynie przybrać formę antyporadnika. Przemyślałam to i właśnie taką decyzję podjęłam.
Ta książka powstaje jako wyraz buntu przeciw byciu wciskaną w ogłupiający schemat potulnej, nudnej starszej pani, tłumiącej to, kim jest i kim może się stawać. Kobiety pozbawianej seksualności, którą próbuje się kontrolować, przypinając jej łatkę niestosowności i śmieszności, kiedy wymyka się utartym wyobrażeniom. To sprzeciw wobec traktowania dojrzałej kobiety jak przezroczystej i niewidzialnej „baby” – konstruktu będącego obiektem społecznej irytacji, lęków i drwin. Baby, którą diabeł posyła tam, gdzie sam nie może, która schodzi z wozu, żeby koniom było lżej, jest pośmiewiskiem za kierownicą i przychodzi do lekarza ku uciesze innych. Baby, która wysiaduje w poczekalni życia.
Susan Sontag już pięćdziesiąt lat temu w swoim tekście The Double Standard of Aging pisała o tym, że kobiety mogą się starzeć wbrew stereotypom bez zażenowania. Warto o tym pomyśleć jak najwcześniej i świadomie porzucić bycie miłą, usłużną i pełną wdzięku, a zamiast tego rozwijać w sobie mądrość, kompetencje i siłę. Nie musimy być młode tak długo, jak to tylko możliwe, możemy być dojrzałe i pozwalać, żeby nasze twarze i ciała były świadectwem naszych przeżyć. Autentyczność to kwestia decyzji, na którą możemy być gotowe już w młodości albo właśnie teraz.
Do 2025 roku liczba kobiet po pięćdziesiątym roku życia na całym świecie osiągnie 1,1 miliarda. W 1900 roku średnia życia Amerykanek wynosiła czterdzieści osiem lat, a obecnie to osiemdziesiąt . Z kolei według statystyk w 2020 roku polscy mężczyźni żyli przeciętnie 72,6, natomiast kobiety – 80,7 lat .Te dane pokazują, że wiele z nas po menopauzie ma przed sobą jeszcze jakieś trzydzieści–trzydzieści pięć lat życia. To więcej niż jedna trzecia całego czasu, jaki jest nam dany! Christiane Northrup w Mądrości menopauzy przywołuje badania, z których jasno wynika, że wielu ludzi realizuje trzy różne kariery w trakcie całego swojego życia: pierwszą w wieku trzydziestu–czterdziestu lat, drugą w wieku pięćdziesięciu–sześćdziesięciu lat i trzecią w wieku siedemdziesięciu. U prawie połowy badanych szczyt możliwości twórczych rozpoczynał się w okolicach pięćdziesiątki i trwał przez następne dwadzieścia pięć lat. Oznacza to, że w uwspółcześnionej perspektywie wiek średni mieści się w przedziale pięćdziesiąt–osiemdziesiąt lat…
Moją podstawową motywacją do nadania takiego, a nie innego kształtu tej publikacji jest mój stosunek do Was, Drogie Czytelniczki. Radzenie innym z pozycji autorytetu karmi ego i w istocie niesie przekaz „Niewiele wiesz, więc nie ufaj sobie, lecz mnie, ponieważ wiem lepiej”. Nie ma we mnie na coś takiego zgody. Jestem przekonana, że edukacja dojrzałych kobiet polega przede wszystkim na odwoływaniu się do ufności wobec siebie. Chodzi w niej o to, by poruszać czułe struny, wytrącać z utartego toru myślenia, złościć się i wzruszać, by dotykać granic, które dla każdej z nas leżą gdzie indziej. Dojrzałość postrzegam jako otwartość na nieustające stawianie pytań, gotowość do dokonywania wyborów, zdolność do pomieszczenia w sobie bardzo różnych uczuć i przemyśleń. Czuję, że to ciekawa i kojąca perspektywa.”
/fragment książki/
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-240-9329-8 |
Rozmiar pliku: | 9,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Edukacja psychoseksualna dla dojrzałych kobiet może przybrać jedynie formę antyporadnika. Przemyślałam to i właśnie taką decyzję podjęłam.
Ta książka powstaje jako wyraz buntu przeciw byciu wciskaną w ogłupiający schemat potulnej, nudnej starszej pani, tłumiącej to, kim jest i kim może się stawać. Kobiety pozbawianej seksualności, którą próbuje się kontrolować, przypinając jej łatkę niestosowności i śmieszności, kiedy wymyka się utartym wyobrażeniom. To sprzeciw wobec traktowania dojrzałej kobiety jak przezroczystej i niewidzialnej „baby” – konstruktu będącego obiektem społecznej irytacji, lęków i drwin. Baby, którą diabeł posyła tam, gdzie sam nie może, która schodzi z wozu, żeby koniom było lżej, jest pośmiewiskiem za kierownicą i przychodzi do lekarza ku uciesze innych. Baby, która wysiaduje w poczekalni życia.
Susan Sontag już pięćdziesiąt lat temu w swoim tekście _The Double Standard of Aging_¹ pisała o tym, że kobiety mogą się starzeć wbrew stereotypom bez zażenowania. Warto o tym pomyśleć jak najwcześniej i świadomie porzucić bycie miłą, usłużną i pełną wdzięku, a zamiast tego rozwijać w sobie mądrość, kompetencje i siłę. Nie musimy być młode tak długo, jak to tylko możliwe, możemy być dojrzałe i pozwalać, żeby nasze twarze i ciała były świadectwem naszych przeżyć. Autentyczność to kwestia decyzji, na którą możemy być gotowe już w młodości albo właśnie teraz.
Do 2025 roku liczba kobiet po pięćdziesiątym roku życia na całym świecie osiągnie 1,1 miliarda. W 1900 roku średnia życia Amerykanek wynosiła czterdzieści osiem lat, a obecnie to osiemdziesiąt lat ². Z kolei według statystyk w 2020 roku polscy mężczyźni żyli przeciętnie 72,6 roku, natomiast kobiety – 80,7 roku³. Te dane pokazują, że wiele z nas po menopauzie ma przed sobą jeszcze jakieś trzydzieści–trzydzieści pięć lat życia. To więcej niż jedna trzecia całego czasu, jaki jest nam dany! Christiane Northrup w _Mądrości menopauzy_ ⁴ przywołuje badania, z których jasno wynika, że wielu ludzi realizuje trzy różne kariery w trakcie całego swojego życia: pierwszą w wieku trzydziestu–czterdziestu lat, drugą w wieku pięćdziesięciu–sześćdziesięciu lat i trzecią w wieku siedemdziesięciu. U prawie połowy badanych szczyt możliwości twórczych rozpoczynał się w okolicach pięćdziesiątki i trwał przez następne dwadzieścia pięć lat. Oznacza to, że w uwspółcześnionej perspektywie wiek średni mieści się w przedziale pięćdziesiąt–osiemdziesiąt lat…
Moją podstawową motywacją do nadania takiego, a nie innego kształtu tej publikacji jest mój stosunek do Was, Drogie Czytelniczki. Radzenie innym z pozycji autorytetu karmi ego i w istocie niesie przekaz: „Niewiele wiesz, więc nie ufaj sobie, lecz mnie, ponieważ wiem lepiej”. Nie ma we mnie na coś takiego zgody. Jestem przekonana, że edukacja dojrzałych kobiet polega przede wszystkim na odwoływaniu się do ufności wobec siebie. Chodzi w niej o to, by poruszać czułe struny, wytrącać z utartego toru myślenia, złościć się i wzruszać, by dotykać granic, które dla każdej z nas leżą gdzie indziej. Dojrzałość postrzegam jako otwartość na nieustające stawianie pytań, gotowość do dokonywania wyborów, zdolność do pomieszczenia w sobie bardzo różnych uczuć i przemyśleń. Czuję, że to ciekawa i kojąca perspektywa.
Podążając za słowami Wisławy Szymborskiej: „Jak żyć – spytał mnie w liście ktoś, kogo ja zamierzałam spytać o to samo”⁵, od samego początku wiedziałam, że _Przypływ_ powstanie w wyniku spotkań z kobietami w zbliżonym do mnie wieku lub starszymi, będącymi w procesie klimakterium lub po jego przejściu. Postanowiłam porozmawiać z tymi, które budzą moją ciekawość i od których mogę się czegoś nauczyć. Ich opowieści są dla mnie ważne. Chcę nimi przesiąkać i obserwować, jak będą we mnie rezonować. Pragnę świętować otwartość, zadawać pytania, kwestionować, dokonywać różnych wyborów i z zaciekawieniem przyglądać się zachodzącej we mnie zmianie, ponieważ doświadczam jej w życiu tylko raz. Dlatego będzie to bardzo osobista książka, która – mam taką nadzieję – zostawi Was w pewnego rodzaju twórczej dezorientacji. Tworzę ów projekt z przekonaniem, że każda z Czytelniczek weźmie z niego to, czego potrzebuje.
Odrzucam wszelkie z góry założone tezy i jakiekolwiek pewniki dotyczące poszczególnych etapów dojrzałości. Liczę na frapujące odkrycia. Idąc za podpowiedzią Tiziana TerzaniegoI, bez wahania zakładam, że na samym początku mogę nie wiedzieć, czego szukam, licząc na to, że po drodze znajdę właśnie to, czego nawet nie szukałam. Oczywiście najwygodniej byłoby bazować na tym, co znane, przywdziać eksperckie ubranko i pójść utartą ścieżką. Wybieram jednak rozległe pole, na którym mój swawolny umysł będzie miał szansę sobie pohulać. Bez tej darowanej sobie wolności pewnie nigdy nie odnalazłabym motywacji wewnętrznej do napisania książki „o menopauzie”, tym bardziej że postrzegam tę fazę swojego życia o wiele szerzej. Niech również dla Was będzie to ekscytująca podróż w nieznane.
PROLOG O JESIENI
Życie – jedyny sposób,
żeby obrastać liśćmi,
łapać oddech na piasku,
wzlatywać na skrzydłach;
być psem,
albo głaskać go po ciepłej sierści;
odróżniać ból
od wszystkiego, co nim nie jest;
mieścić się w wydarzeniach,
podziewać w widokach,
poszukiwać najmniejszej między omyłkami.
Wyjątkowa okazja,
żeby przez chwilę pamiętać,
o czym się rozmawiało
przy zgaszonej lampie;
i żeby raz przynajmniej
potknąć się o kamień,
zmoknąć na którymś deszczu,
zgubić klucze w trawie;
i wodzić wzrokiem za iskrą na wietrze;
i bez ustanku czegoś ważnego
nie wiedzieć.
Wisława Szymborska, _Notatka_⁶
Wybrany przeze mnie sposób przekazu zdaje się odzwierciedlać jeden z przejawów starzenia się. Chodzi o specyficzny rodzaj wolności, o którym słyszałam od dużo starszych ode mnie kobiet. Jego cechą jest przekierowanie uwagi na to, co istotne, i pewnego rodzaju zobojętnienie wobec tego, co zbyteczne. Czuję, jak radykalnie i bezpowrotnie zmienia się moje podejście do życia! Tak jakby przesuwały się kontynenty w moim wewnętrznym krajobrazie. Czyjeś opinie i racje, oczekiwania, powinności i wewnętrzny przymus przeglądania się w cudzych oczach odchodzą na dalszy plan. Rejestruję je niczym filmowe kadry, jednocześnie o wiele wyraźniej dostrzegając to, co zwyczajnie nadzwyczajne: przemiany wynikające z cykliczności przyrody, które obserwuję podczas spaceru nad rzeką, przebłyski uśmiechu w oczach innych, powstrzymywane łzy, czyjeś zaciekawienie światem, odciski psich albo kocich łapek na zabłoconej drodze i niepowtarzalną transformację chmur. Mam wrażenie, jakby pozyskiwane i gromadzone przez lata informacje łączyły się w moim umyśle w jakieś ruchome, dopasowujące się do zmienności chwili konfiguracje, które nieustannie się aktualizują. Włączam tryb zwany ulotnością.
Każdego ranka podchodzę do okna i spoglądam na rozłożyste dęby, które codziennie postrzegam nieco inaczej. Co rusz odkrywam nowe faktury, podglądam pieszczoty światła i liści, szukam zapomnianych cieni i próbuję zapamiętać te, które na moich oczach znikają. Kiedy sobie uświadamiam, że zarówno te dęby, jak i zasadzone w tym roku tamaryszki z pewnością mnie przeżyją, i przyjmuję od nich opowieść o nieprzerwanej ciągłości, mogę zdecydowanie spokojniej rozpocząć kolejny dzień. Z tej perspektywy mogę łagodniej spojrzeć na siebie i innych, znaleźć w sobie więcej miejsca na czucie i rozumienie.
Jestem. Współżywa, współczynna, współwinna. Współzielona, współdrzewna.
Współistnieję. Ty jeszcze nie wiesz co to znaczy. Obdarowana przenikaniem.
Znikam jestem. Współtrwam (z Tobą) w tym szklistym dniu (z tym szklistym
dniem w którym znikam) który znika ze mną tak lekko. Nie wiem co to
znaczy. Współotwarta z oknem, współpłynna z rzeką. Jestem żeby wiedzieć
znikam? Znikam żeby wiedzieć jestem? Cała ale całej nigdzie nie ma.
Współprzelatująca, współniebna. Pół wieku żyłam po to!
Krystyna Miłobędzka, _Jestem_⁷
Zachodząca we mnie zmiana jest też opowieścią o ego, które niczym gruba, utkana z tysięcy włókien zasłona zostaje odwrócone wzorem do środka. Nie służy już tak bardzo zewnętrznej ekspresji i przekonywaniu świata do siebie, lecz zaczyna łączyć się z niezliczoną liczbą kombinacji, by móc pozostawać w półmroku, eksponując jedynie jakieś fragmenty, albo mienić się bez celu.
Porą dojrzałości jest jesień, a jesienią rozkwita uważność. Wszechobecne złocistość, purpura i pomarańcz zachęcają do zatrzymania się przy tym, co tu i teraz. Kiedy to piszę, myślę o tym, że w buddyzmie szafranowy to kolor mniszych szat, który nawiązuje do nieustającej wewnętrznej przemiany i rozwoju. Tak właśnie postrzegam jesień. Jest symbolem odchodzenia od pełni zieloności i kwitnienia i znamionuje etap wchodzenia w fazę kumulowania energii. To czas, gdy robi się znacznie wilgotniej i chłodniej, co z jednej strony sprzyja procesowi nieuchronnego przemijania, a z drugiej zdaje się go spowalniać, tak jakby jesień dawała nam czas. Nadchodzi okres, w którym nasza psychika ogranicza zainteresowanie tym, co zewnętrzne, i kieruje się do wewnątrz. Jednocześnie zyskujemy umiejętność patrzenia na siebie z pozycji obserwatora.
Jako że w naszej kulturze rozwój często bywa kojarzony z nieustannym wzrostem, parciem naprzód oraz wyznaczaniem sobie nowych zadań i obowiązków, może nam być trudno rozpoznać te okresy, które wychodzą poza stereotypowe postrzeganie tego procesu. A przecież rozwój może przybierać różnorodne formy. Czasami pojawia się pod postacią melancholii, która odzwierciedla wewnętrzne zmiany. Dostrajanie się do jesieni dopuszcza smutek, zapraszając, by wymościł sobie miejsce w naszej psychice i poczuł się tam jak u siebie.
Wewnętrzny wzrost to odpuszczanie i odcinanie tego, co zbędne, zakłócające, obciążające. To zrzucanie balastu, który wstrzymuje rozwój lub mu nie służy. Ten proces nierzadko polega na kontaktowaniu się z żalem i złością, które wyznaczają całkiem nowe perspektywy, kształtują odmienne spojrzenie na wiele spraw i obnażają granice pomiędzy Ja i nie-Ja. W samorozwoju chodzi też o wybieranie wszystkiego, co karmi nasz dobrostan, a także pozostaje w zgodzie z naszymi potrzebami i wartościami.
Jesień przynosi spokój i ciszę. Wraz z nią nadchodzą szarugi i mgły, krajobraz rozmywa się w szarościach, a domowa przytulność nabiera nowych znaczeń. To dobry klimat na reset wewnętrznego dysku, porządki, wyrzucanie wszystkiego, co niepotrzebne, układanie tego, co może się jeszcze przydać. Doskonała pora na domykanie różnych spraw. W tym jesiennym okresie łatwiej wziąć głębszy oddech przed podróżą i usłyszeć przesiąkniętą zapachami ciszę. Można wyczuć, jak hipnotyzująca woń grzybów i igliwia rozprzestrzenia się w nucie głowy, jak w nucie serca królują wilgotna ziemia i wonne jabłka, które na nią spadły, żeby chwilę potem, głębiej, w przemieszanych ze sobą zapachach opadłych liści i przekwitających nawłoci utworzyć kojącą nutę bazy.
I Na początek bardzo polecam książkę Tiziana Terzaniego _Koniec jest moim początkiem_, przeł. Iwona Banach, Poznań: Wydawnictwo Zysk i S-ka, 2010. Publikacja jest swoistym testamentem terminalnie chorego autora stanowiącym zapis jego korespondencji z synem Folco.
1 Susan Sontag, _The Double Standard of Aging_, _The Other Within Us_, red. Marilyn Pearsall, New York: Routledge, 1997.
2 Dane pochodzą z książki: Christiane Northrup, _Ciało kobiety, mądrość kobiety. Jak odzyskać i zachować fizyczne i emocjonalne zdrowie_, przeł. Katarzyna Emilia Bogdan, Warszawa: Wydawnictwo CoJaNaTo, 2019.
3 _Komunikat Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego z dnia 25 marca 2021 r. w sprawie tablicy średniego dalszego trwania życia kobiet i mężczyzn_, https://stat.gov.pl/sygnalne/komunikaty-i-obwieszczenia/lista-komunikatow-i-obwieszczen/komunikat-w-sprawie-tablicy-sredniego-dalszego-trwania-zycia-kobiet-i-mezczyzn,285,9.html (dostęp: 26.05.2022).
4 Christiane Northrup, _Mądrość menopauzy. Jak stworzyć i zachować fizyczne i emocjonalne zdrowie w trakcie zmiany_, przeł. Wojciech Zacharek, Warszawa: CoJaNaTo, 2020.
5 Wisława Szymborska, _Schyłek wieku_, tejże, _Ludzie na moście_, Warszawa: Wydawnictwo Czytelnik, 1986, s. 24–25.
6 Wisława Szymborska, _Notatka_, tejże, _Chwila_, Kraków: Wydawnictwo Znak, 2002, s. 40–41.
7 Krystyna Miłobędzka, _Jestem_, tejże, _Pamiętam. Zapisy stanu wojennego_, Wrocław: Wydawnictwo A, 1992, s. 187.ROZDZIAŁ 1
STRATY. POŻEGNANIE LATA (AGNIESZKA)
Rozbierz się z Krystyny
z dziecka matki kobiety
lokatorki kochanki turystki żony
zostaje rozbieranie
smugi zrzucanych ubrań
lekkie ruchy, nic więcej
Krystyna Miłobędzka, _zbierane, gubione 1960–2010_ ¹
Czas przejścia z jednej fazy życia do kolejnej może nam uzmysłowić nasz stosunek do zmian jako takich. Zrzucanie dotychczasowych ról, masek i nawyków jest jak pozbywanie się znoszonych i niepasujących ubrań, odsłania psychiczną nagość, pokazuje nas takimi, jakie jesteśmy. Na ile jestem gotowa na tak osobistą konfrontację?
Zasadniczo lubię zmiany, należę do osób z niskim poziomem lęku. Życie raczej mnie zaciekawia, niż przeraża, nawet jeśli mam naprawdę wiele do stracenia. Oczywiście w granicach zdrowego rozsądku, z dużym marginesem na pytania i eksperymenty w kwestii granic. Jednak kiedy w intensywny sposób zaczyna wyłaniać się świadomość przechodzenia w kolejną fazę naszej cielesnej obecności w świecie, w której kres pulsującej, czerwonej linii życia, choć wciąż odległy, zarysowuje się już na horyzoncie, przełykam ślinę i napinam mięśnie jak do skoku.
1 Krystyna Miłobędzka, _zbierane, gubione 1960–2010_, Wrocław: Biuro Literackie, 2010, s. 319.