Przypływy i odpływy - ebook
Intrygujący debiut wnuczki Krystyny Siesickiej – autorki kultowej Zapałki na zakręcie.
Historia skomplikowanej relacji i opowieść o odkrywaniu prawdy o sobie z bohaterką zagubioną w gąszczu traum i wyobrażeń. Choć nie brakuje w niej surferskiego luzu, słońca i gorących uniesień, przede wszystkim mówi o tym, co kryje się pod powierzchnią.
Karolina, trzydziestoletnia pracownica korporacji ucieka na Hel, by odnaleźć sens życia i spokój. Poznaje tam Maxa – dużo młodszego od siebie instruktora windsurfingu. Chłopak niepostrzeżenie staje się jej najbliższą osobą, lecz oboje w obawie przed odrzuceniem starają się ukryć rodzące się między nimi silne uczucie. Ich relacja zdaje się być skazana na ten sam los, co nieuchronnie kończące się lato. Kiedy Max wyjeżdża, Karolina nie potrafi o nim zapomnieć. Wkrótce będzie musiała zmierzyć się z własną przeszłością, wynikającymi z niej lękami i podjąć jedną z najtrudniejszych decyzji w życiu…
| Kategoria: | Romans |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8343-501-5 |
| Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
_Ilekroć widzę za szybą cukierni idealnie przyozdobione babeczki, finezyjne torty i inne cukiernicze arcydzieła, wyobrażam sobie ich obłędny smak, który – bez najmniejszej wątpliwości – wprawiłby mnie w niemal narkotyczny stan. Chciałabym. Och, jak ja bym je chciała!_
_Ale chcę mieć też wąską talię, smukłe pośladki i za nic, ale to za nic nie chcę mieć raka, a przecież wiadomo, że cukier go karmi. Dlatego tak stoję i patrzę, i podziwiam, i marzę, podsycając mój głód słodyczy, aż w końcu – z ciężkim sercem – odchodzę, obchodząc się smakiem._
_Zwykle zaraz zapominam, ale zdarza się, że mi się to nie udaje – wtedy mam w zwyczaju wybierać swoje drogi tak, żeby „przypadkiem” zahaczały o miejsce, gdzie mam upatrzony smakołyk. Karmię oczy i znów uruchamiam wyobraźnię._
_Kiedyś, gdy byłam młodsza, a moja przemiana materii znacznie lepsza, pozwalałam sobie na jedzenie tych fantastycznych specjałów. Bywało różnie. Zwykle te ładne babeczki z budyniem i owocami smakowały tak samo dobrze, jak wyglądały. Ta prawidłowość nie do końca jednak sprawdzała się w przypadku najpiękniejszych, niemal artystycznych dzieł, gdzie cukiernictwo przestawało być rzemiosłem, a przeobrażało się w sztukę – tu okazywało się, że ilość masła, cukru, lukru i innych składników potrzebnych do uzyskania idealnej w kształcie kreacji sprawiała, że choć jadalne, to okazywały się zupełnie nie do zjedzenia. Kilka razy zdarzyło mi się naciąć, ale w końcu nauczyłam się, że niektóre słodycze są tylko dla oczu._
_Z kolei te, które smakują najlepiej, często nie imponują wyglądem i żeby ich zakosztować, musimy zaufać, że w całkiem zwykłej formie może kryć się niezwykłe wnętrze, stworzone z unikatowego połączenia składników. Tak znalazłam napoleonkę i babeczkę śmietankową, nie ma dla mnie lepszych._
_Żeby odkryć, co dobre, trzeba próbować. A wiadomo, że chętniej sięgamy po to, co kusi wyglądem czy zapachem – co uruchamia zmysły._