- W empik go
Przypomnij o nas gwiazdom - ebook
Przypomnij o nas gwiazdom - ebook
Od powrotu Noah do Nowego Jorku mija kilka miesięcy. On i Maddy starają się unikać, choć nie jest to łatwe, gdyż wciąż mają wspólnych znajomych. Młodzi
z powodzeniem układają sobie życie, a dziewczyna wydaje się naprawdę szczęśliwa – studiuje, odnajduje się w wolontariacie i z radością urządza
w swoim pierwszym mieszkaniu.
Choć oboje wciąż czują w sercach tlące się uczucia, zmienili się i dojrzali. Szczególnie Madison wydaje się w końcu rozumieć, że jej szczęście i życie nie zależą od innych ludzi, lecz w dużej mierze od niej samej. Bardziej świadoma własnej wartości i uczuć zaczyna dostrzegać więcej. Konfrontuje się z Aidenem
i odkrywa prawdę, która wszystko zmienia.
Noah i Maddy w końcu dowiadują się, jak wielkie nieporozumienie rozdzieliło ich drogi, jednak czy jest sens wracać do tego, co było?
Czas leczy rany i zmienia ludzi, a także pokazuje nowe perspektywy. Może lepiej zamienić ryzykowną miłość w bezpieczną przyjaźń i zachować piękne wspomnienia...
Kategoria: | Young Adult |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-67558-02-0 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29Prolog
Miłość to raptem słowo. Słowo z kina, z książki, z kolorowego pisma. Tak wielu ludzi wierzy, że wystarczy je wypowiedzieć i już będzie dobrze, bo ono uleczy, uratuje, oczyści.
A to tylko słowo. Łatwo je wypowiedzieć, równie łatwo unieważnić. Ale spróbuj je przekształcić w prawdziwe, trwałe uczucie, zmień je w ściany domu, który stać będzie latami, niczym nie zagrożony i da ci szczęście, bezpieczeństwo, poczucie sensu i radości z każdej spędzonej wspólnie chwili. To jest trudne, a często niemożliwe. Niewielu to umie. Naucz się tego.
Dorota Terakowska1
1 Terakowska Dorota, Ono, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2003
Moment, w którym uświadomiłem sobie, że powinienem przestać ją kochać, był najbardziej bolesnym w moim życiu.
W jednej chwili dotarło do mnie, że najgorsze, co mógłbym zrobić, to przeszkodzenie Maddy w jej drodze do szczęścia. Zdmuchnąłbym wtedy jak kurz to, na co ciężko pracowała przez ostatnie miesiące. I wiem, że zapłaciłbym za to najwyższą cenę.
Przecież pragnąłem jej szczęścia. Dlaczego teraz tak strasznie przez to cierpiałem?
Mijaliśmy się. Na ulicy. W kawiarni. W parku. Mieszkając niedaleko siebie i dzieląc wspólnych znajomych, trudno było tego uniknąć. Jednak za każdym razem, gdy to się działo, nie robiliśmy nic – poza odwróceniem zbolałego wzroku.
Zupełnie jakbyśmy nigdy się nie poznali.
Mimo wszystko naprawdę się cieszyłem, że mogę na nią spojrzeć chociaż przez krótką chwilę. Przywrócić w ten sposób wspomnienia. Przypomnieć sobie, jak wyglądała czy choćby jak marszczył się jej nos za każdym razem, kiedy kąciki ust unosiły się w uśmiechu. To zresztą i tak miałem trwale wyryte w pamięci.
Nawet jeśli na naszym miejscu pojawi się ktoś inny. Nowy. Zawsze będę cię kochał…
Te słowa do mnie przylgnęły, ale im więcej mijało czasu, tym bardziej pragnąłem po prostu żyć. Dopadła mnie rzeczywistość, a wszystko dookoła zaczęło się zacierać. Myślałem o niej mniej i nawet nie zauważyłem, kiedy już nie potrafiłem przypomnieć sobie dźwięku jej głosu. Zapachu jej włosów. Śmiechu. Tego, co czułem, gdy patrzyła na mnie dużymi, zielonymi oczami, których kolor kochałem najbardziej na świecie. Jak koił mnie jej dotyk i jak miękka i delikatna była jej skóra.
Wszystkie te wspólne chwile stały się tylko mglistym wspomnieniem. Bolesną rzeczywistością, z którą przyszło mi żyć.
Byliśmy tylko głupimi, ślepo zakochanymi w sobie dzieciakami, które pozwoliły na to, żeby wszystkie myśli wraz z bólem spadły im na głowę.
To nawet zabawne, że od momentu naszego pierwszego spotkania minęło już tyle lat i do tej pory nie zdawałem sobie nawet sprawy, że moim umysłem zawładnie do tego stopnia trzynastoletnia wtedy dziewczynka. A teraz wszystko mi o niej przypominało. W koszmarach zaś nawiedzały mnie zarówno te dobre, jak i te złe chwile.
Madison Turner była jak czarne niebo obsypane najpiękniejszym srebrem. Jednym słowem, potrafiła coś zniszczyć i równocześnie załagodzić cały powstały z tego ból. Nauczyła mnie miłości i akceptacji, walki i zawziętości, za co już zawsze będę jej wdzięczny. Bo bez niej nie zaszedłbym tak daleko. Bałbym się żyć, a może nawet wcale by mnie tu nie było. Uratowała mnie i z pewnością doskonale zdawała sobie z tego sprawę.
Uwierzyłem w to, że jeśli nasze cierpienie wynikało z wzajemnej miłości, to jej brak w moim życiu powinienem potraktować jako życiową lekcję.
Po prostu zamieniłem swoje rany w siłę.
I bardzo chciałem uwierzyć, że ona również to zrobiła.