Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Przysięgnij, że opowiesz - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
6 października 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Przysięgnij, że opowiesz - ebook

Wspomnienia Racheli Roth włączają się w wielką opowieść świadków o Holokauście. Spisane w latach siedemdziesiątych XX wieku są wypełnieniem przyrzeczenia złożonego nieznajomej więźniarce w Auschwitz i upamiętnieniem tych wszystkich, którzy bezimiennie cierpieli i ginęli. Rachela opowiada światu o tym, co przeżyła ona – ta, która cudem przetrwała, i co przeżyli ci, którzy umierali pobici, zagłodzeni, zamarznięci, rozstrzelani, zagazowani.

 

Rachela Roth do dziś przechowuje w domu bezcenną pamiątkę – rodzinne zdjęcie zrobione w warszawskim getcie latem 1941 roku podczas uroczystości zaślubin jej wuja. Wokół skromnie zastawionego stołu zgromadziło się dwadzieścia jeden osób. Z tego grona przeżyła tylko ona – dziewczyna na prawym skraju fotografii obejmująca troskliwie kilkuletniego chłopczyka – swojego braciszka. Pozostali – jej mama, siostry i brat, dziadkowie i kuzyni – zginęli w łapankach w getcie, w transportach do obozów zagłady, w komorach gazowych.

 

Rachela Roth (nazwisko rodowe Rotsztejn), urodzona w inteligenckiej żydowskiej rodzinie na warszawskiej Pradze, trafiła do warszawskiego getta, gdy była nastolatką. Przetransportowano ją z Umschlagplatzu do obozu w Majdanku. Jako więźniarka z numerem 48915 przeżyła Auschwitz. W obozie w Bergen-Belsen doczekała wyzwolenia. Po wojnie wyjechała do Brytyjskiego Mandatu Palestyny, skąd w latach sześćdziesiątych wraz z mężem wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych, gdzie mieszka do dziś.

Spis treści

WSTĘP

ROZDZIAŁ 1 POCZĄTEK

ROZDZIAŁ 2 GETTO

ROZDZIAŁ 3 PRZESIEDLENIE

ROZDZIAŁ 4 „KOCIOŁ”

ROZDZIAŁ 5 POWSTANIE W GETCIE WARSZAWSKIM

ROZDZIAŁ 6 MAJDANEK

ROZDZIAŁ 7 KL AUSCHWITZ-BIRKENAU

ROZDZIAŁ 8 OBÓZ BERGEN-BELSEN

ROZDZIAŁ 9 WYZWOLENIE

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8151-367-8
Rozmiar pliku: 3,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wy­bacz, Nie­zna­jo­ma,

że wcze­śniej nie wy­wią­za­łam się ze sło­wa da­ne­go To­bie

na dnie piekła o nazwie Majdanek.

Przyrzekłam,

że jeżeli dane mi będzie przeżyć tę gehennę,

opowiem światu, jak oni szatańsko znęcali się nad nami.

Wybacz,

wtedy po wyzwoleniu nie byłam jeszcze na to gotowa.

Jeszcze wciąż krwawiły otwarte rany.

Wiele razy zaczynałam pisać,

zalewając papier strumieniami nieposkromionych łez.

Po takim pełnym gorzkich wspomnień dniu

nawiedzały mnie nocą koszmary.

Śniłam, że Niemcy ścigają mnie,

chcą zabrać mi moje dzieci.

Budziłam się z krzykiem,

zlana zimnym potem.

Po wielu latach łzy wyschły.

Zagoiły się krwawe rany,

pozostały tylko blizny.

O zmierzchu życia utrwaliłam na papierze

grozę getta i obozów zagłady.Wstęp

Pu­er­to Rico, 2012 rok. Dla uczest­ni­ków sym­po­zjum na­uko­we­go z No­we­go Jor­ku zor­ga­ni­zo­wa­no we­lco­me par­ty. Pod­czas im­pre­zy do mo­je­go męża pod­szedł po­tęż­ny męż­czy­zna. Spoj­rzał na jego wi­zy­tów­kę z na­zwi­skiem i za­py­tał po an­giel­sku: „Mó­wisz po pol­sku?”. Mąż przy­tak­nął. „To su­per, przy­pro­wa­dzę tu swo­ją mamę”. Za chwi­lę męż­czy­zna wró­cił w to­wa­rzy­stwie drob­niut­kiej, ni­skiej osiem­dzie­się­cio­sze­ścio­let­niej pani, któ­ra ura­do­wa­na, z bły­skiem w oku za­wo­ła­ła: „Je­ste­ście z Pol­ski? Ach, to do­brze, to mo­że­my po­ga­dać!”. I tak roz­ma­wia­li­śmy z Romą kil­ka go­dzin. Wszy­scy się ro­ze­szli, a my do póź­nej nocy z cie­ka­wo­ścią słu­cha­li­śmy jej wspo­mnień, wier­szy, pio­se­nek i dow­ci­pów. Przez cały ty­dzień spo­ty­ka­li­śmy się przy ba­se­nie i roz­ma­wia­li­śmy o jej prze­ży­ciach, o bom­bar­do­wa­niu War­sza­wy w 1939 roku, get­cie, kom­ple­tach, o jej ro­dzi­nie.

Za­chwy­ci­ła nas pol­sz­czy­zna Romy, bo­ga­te słow­nic­two, bez śla­dów ob­ce­go ak­cen­tu (a prze­cież przed woj­ną Roma skoń­czy­ła tyl­ko sześć klas, a Pol­skę opu­ści­ła w 1944 roku, czy­li sześć­dzie­siąt osiem lat temu). Kon­cert Jan­kie­la, Odę do mło­do­ści zna­ła na pa­mięć; rów­nież wszyst­kie zwrot­ki i sło­wa hym­nu pol­skie­go. Jej ulu­bio­nym utwo­rem był Pan Ta­de­usz, a Mic­kie­wi­cza uwa­ża­ła za naj­wy­bit­niej­sze­go pol­skie­go po­etę.

Roma wspo­mi­na­ła swo­ją szko­łę i na­uczy­cie­li sprzed woj­ny, szcze­gól­nie na­uczy­ciel­kę pol­skie­go, pan­nę Cynk­ste­in, któ­ra bar­dzo czę­sto wzy­wa­ła ją do re­cy­ta­cji („Rotsz­tej­nów­na, do ta­bli­cy”). To po­twier­dza­ło sło­wa mo­jej mamy, któ­ra mó­wi­ła, że przed woj­ną wiel­kim sza­cun­kiem ob­da­rza­ni byli na­uczy­cie­le szcze­gól­nie wy­ma­ga­ją­cy.

Szko­ła, lek­cje, pra­ca do­mo­wa były naj­waż­niej­sze. Na­wet w get­cie, w cza­sie woj­ny, kie­dy pa­no­wa­ła po­wszech­na bie­da, głód, cia­sno­ta. Gdy Niem­cy za­mknę­li szko­ły i za­ka­za­li na­uki, ro­dzi­ce po­sy­ła­li dzie­ci na kom­ple­ty. Uczniom za udział w nich gro­zi­ła śmierć, a mimo to na­dal uczy­li się pol­skie­go, fran­cu­skie­go, ma­te­ma­ty­ki, che­mii.

Wspo­mnie­nia Romy były nie­sa­mo­wi­te: tyle szcze­gó­łów o ży­ciu w get­cie, o po­wsta­niu. Obo­je z mę­żem je­ste­śmy z War­sza­wy, z Mu­ra­no­wa, i do­kład­nie zna­my uli­ce, o któ­rych mó­wi­ła Roma: Miła, Dłu­ga, Mio­do­wa, Pa­wia, Ka­cza, Gę­sia.

Urze­kła nas po­go­da du­cha Romy, jej en­tu­zjazm, hu­mor i opo­wie­ści o ży­ciu przed woj­ną, trud­nych prze­ży­ciach w get­cie i obo­zach. Ni­g­dy wcze­śniej nie spo­tka­li­śmy ni­ko­go, kto prze­żył get­to war­szaw­skie, po­wsta­nie w nim, obóz Maj­da­nek albo Au­schwitz czy Ber­gen-Bel­sen.

Za­sko­czy­ła nas życz­li­wość Romy, ra­dość ży­cia, któ­ra z niej ema­nu­je i przy­cią­ga lu­dzi. Wie­lo­krot­nie przy­jeż­dża­łam do No­we­go Jor­ku, gdzie te­raz miesz­ka Roma. Kie­dy wy­cho­dzi­ły­śmy na spa­ce­ry, są­sie­dzi i zna­jo­mi za­trzy­my­wa­li nas, py­ta­jąc o zdro­wie i ro­dzi­nę. Romę cią­gle ktoś od­wie­dzał: są­siad­ka z kwia­ta­mi, mło­dy czło­wiek z cze­ko­lad­ka­mi, któ­ry wła­śnie przy­le­ciał z Bel­gii i spe­cjal­nie dla niej przy­wiózł je w pre­zen­cie.

Za­sta­na­wia­łam się nie­raz, jak to moż­li­we, że po ta­kim kosz­ma­rze wo­jen­nym Ro­mie uda­ło się za­mknąć ten roz­dział swo­je­go ży­cia, za­ło­żyć ro­dzi­nę, do­brze wy­cho­wać i wy­kształ­cić dzie­ci, nor­mal­nie żyć, pra­co­wać i za­cho­wać tyle życz­li­wo­ści, ra­do­ści i po­go­dy.

Po woj­nie i wy­zwo­le­niu Ber­gen-Bel­sen Roma i jej ciot­ka Hela tra­fi­ły do Pa­ry­ża. Tam na­wią­za­ły kon­takt z oj­cem Romy Sa­mu­elem, któ­re­mu w 1939 roku, po wkro­cze­niu Niem­ców do War­sza­wy uda­ło się uciec z kra­ju. Do­tarł do Pa­le­sty­ny, gdzie był ko­re­spon­den­tem pra­so­wym. W la­tach 60. wy­je­chał do USA.

Roma wy­szła za mąż w 1947 roku za Shlo­mo Chę­cin­skie­go, któ­re­go ro­dzi­na wy­emi­gro­wa­ła do Pa­le­sty­ny w 1935 roku. W Pol­sce zo­stał jego brat, Jó­zef, któ­ry był żoł­nie­rzem Po­gra­ni­cza. Shlo­mo był dla Romy naj­lep­szym przy­ja­cie­lem i po­cie­szy­cie­lem. Wspie­rał ją i uspo­ka­jał, gdy zla­na po­tem bu­dzi­ła się z noc­nych kosz­ma­rów. Spę­dzi­li ra­zem sześć­dzie­siąt pięć lat.

Roma uro­dzi­ła pię­cio­ro dzie­ci. Wspo­mi­na, że wy­cho­wa­ła je na so­kach i awo­ka­do (w tam­tych cza­sach nie­wie­le wię­cej było w Izra­elu do je­dze­nia). W 1967 roku z sied­mio­ma do­la­ra­mi w kie­sze­ni i z troj­giem dzie­ci wy­emi­gro­wa­ła do USA do ojca. Je­den naj­star­szy syn zo­stał w Izra­elu, żeby słu­żyć w tam­tej­szej ar­mii.

Na no­wo­jor­skim Bro­okly­nie ro­dzi­na Romy otwo­rzy­ła za­kład pro­duk­cji koł­der, z któ­re­go ko­rzy­sta­ło dużo klien­tów (szcze­gól­nie Wę­gie­rek za­chwy­ca­ją­cych się wy­ra­zi­sty­mi ko­lo­ra­mi).

Jak do­szło do na­pi­sa­nia tej książ­ki? Roma wspo­mi­na:

„Czę­sto mia­łam kosz­mar­ne sny, bom­bar­do­wa­nie, uciecz­kę. Niem­cy za­bie­ra­ją mi dzie­ci… Od 1970 roku za­czę­łam re­gu­lar­nie bu­dzić się o trze­ciej w nocy. Wte­dy za­czę­łam spi­sy­wać swo­je wspo­mnie­nia, tak jak przy­rze­kłam nie­zna­jo­mej więź­niar­ce w obo­zie na Maj­dan­ku. Wpa­da­łam w coś jak­by trans, za­le­wa­jąc się łza­mi, pi­sa­łam – bez pa­ra­gra­fów, bez prze­cin­ków. Chcia­łam jak naj­szyb­ciej opo­wie­dzieć świa­tu o tym, co prze­ży­łam ja, któ­ra cu­dem prze­trwa­łam, i o tym, co prze­ży­li ci wszy­scy, za­nim zgi­nę­li po­bi­ci, roz­strze­la­ni, za­gło­dze­ni, za­mar­z­nię­ci, za­ga­zo­wa­ni. Chcia­łam wy­rzu­cić z sie­bie te wspo­mnie­nia, tak jak obie­ca­łam tej kosz­mar­nej li­sto­pa­do­wej, przej­mu­ją­co zim­nej nocy spę­dzo­nej na ape­lu na Maj­dan­ku, pa­trząc na wi­szą­ce zwło­ki dziew­czy­ny z na­sze­go ba­ra­ku, któ­ra spró­bo­wa­ła uciecz­ki. Żeby prze­trwać tę po­twor­ną noc, za­czę­łam opo­wia­dać o mo­jej ro­dzi­nie – jak szy­ku­je­my się do uro­czy­stej ko­la­cji, jak mama przy­rzą­dza po­tra­wy, na­kry­wa stół. Noc mi­nę­ła i kie­dy roz­cho­dzi­ły­śmy się po ape­lu, po­de­szła do mnie star­sza ko­bie­ta, któ­ra po­wie­dzia­ła: «Ja już tego nie prze­ży­ję, ale ty przy­rzek­nij mi, że prze­trwasz to pie­kło i opo­wiesz świa­tu, co te be­stie z nami ro­bi­ły». I tak spi­sa­łam swo­je wspo­mnie­nia po pol­sku, w swo­im oj­czy­stym ję­zy­ku.

Od 1956 roku by­łam za­pra­sza­na przez róż­ne gru­py, od­wie­dza­łam szko­ły pod­sta­wo­we i śred­nie, pu­blicz­ne i pry­wat­ne, col­le­ge, uni­wer­sy­te­ty, sy­na­go­gi i opo­wia­da­łam o swo­ich prze­ży­ciach. Dzię­ki tym pre­zen­ta­cjom pro­wa­dzo­nym na te­re­nie ca­łe­go No­we­go Jor­ku spo­tka­łam mnó­stwo cie­ka­wych lu­dzi, mło­dzie­ży ży­dow­skiej, ale też ze wszyst­kich za­kąt­ków świa­ta, mło­dych lu­dzi z Ko­rei, Chin, Pu­er­to Rico. Do­sta­łam też od nich set­ki li­stów z po­dzię­ko­wa­nia­mi.

W cią­gu tych lat wie­le osób mó­wi­ło mi, że in­te­re­su­je się te­ma­ty­ką dru­giej woj­ny, Ho­lo­kau­stem, czy­ta na ten te­mat, ma zbio­ry hi­sto­rycz­ne li­czą­ce kil­ka­set ksią­żek, ale moje wspo­mnie­nia na­dal do nich bar­dzo prze­ma­wia­ją i po­zwa­la­ją (cho­ciaż­by w nie­wiel­kim stop­niu) wy­obra­zić so­bie opi­sy­wa­nie wy­da­rze­nia.

Dzię­ki tym wszyst­kim pre­zen­ta­cjom po­zna­łam Da­vi­da Hir­sha, pro­fe­so­ra Wy­dzia­łu An­gli­sty­ki i Stu­diów Ju­da­istycz­nych na Brown Uni­ver­si­ty, któ­ry za­pro­po­no­wał mi prze­tłu­ma­cze­nie mo­ich wspo­mnień na an­giel­ski. Dzię­ki jego za­an­ga­żo­wa­niu uda­ło się wy­dać mój tekst w USA po an­giel­sku pod ty­tu­łem Here The­re is No Why (Tu­taj nie ma dla­cze­go). Sło­wa te wy­po­wie­dział dok­tor Men­ge­le na py­ta­nie więź­niar­ki Au­schwitz «dla­cze­go nam to ro­bi­cie?». Na­dal, mimo że mi­nę­ło osiem­dzie­siąt lat od woj­ny, nie zna­la­złam od­po­wie­dzi na to py­ta­nie. Dla­cze­go przed­sta­wi­cie­le na­ro­du nie­miec­kie­go, z któ­re­go wy­wo­dzi się tylu wspa­nia­łych uczo­nych, no­bli­stów, in­ży­nie­rów, fi­lo­zo­fów, fi­lan­tro­pów, mu­zy­ków, kom­po­zy­to­rów i pi­sa­rzy, po­sta­no­wi­li znisz­czyć, za­mor­do­wać z peł­ną pre­me­dy­ta­cją i we­dług do­kład­nych pla­nów mi­lio­ny nie­win­nych lu­dzi, ko­biet, dzie­ci i star­szych?

Książ­ka zo­sta­ła już prze­tłu­ma­czo­na na ję­zyk hisz­pań­ski i he­braj­ski. Wresz­cie w 2000 roku chcia­łam wy­dać książ­kę w Pol­sce, ale wy­daw­nic­two za­żą­da­ło ogrom­nej sumy, któ­rej nie mia­łam. Ma­nu­skrypt w koń­cu za­gu­bi­li, ko­pia le­ża­ła w szu­fla­dzie do­brych kil­ka lat, aż do 2012 roku. Cie­szę się, że te­raz książ­ka uka­że się po pol­sku. Wie­le osób mówi, że moja opo­wieść po­win­na być we wszyst­kich bi­blio­te­kach i zna­leźć się na li­ście lek­tur szkol­nych. Mam na­dzie­ję, że tra­fi do sze­ro­kie­go gro­na od­bior­ców”.

Cza­sem lu­dzie zwra­ca­ją uwa­gę na wy­ta­tu­owa­ny na ra­mie­niu Romy nu­mer 48915. Py­ta­ją, czy była tam i to prze­ży­ła. Kie­dy Roma zwie­dza mu­zea, szcze­gól­nie Tre­blin­kę, Maj­da­nek, Au­schwitz, wzbu­dza za­in­te­re­so­wa­nie, bo nie­wie­lu zo­sta­ło na­ocz­nych świad­ków tych wy­da­rzeń.

Z Romą nie moż­na się nu­dzić. Mimo swo­je­go wie­ku jest bar­dzo spraw­na fi­zycz­nie i psy­chicz­nie. Co­dzien­nie się gim­na­sty­ku­je i pły­wa: z sa­me­go rana za­kła­da ko­stium, go­gle i je­dzie na trzy­dzie­ste pię­tro bu­dyn­ku, na któ­rym jest ba­sen z ta­ra­sem i pięk­nym wi­do­kiem na cały Nowy Jork. Roma nie od­pusz­cza pły­wa­nia na­wet w po­dró­ży – bywa, że pły­wa w oce­anie. Spa­ce­ru­je po Cen­tral Par­ku, a je­śli musi zgło­sić się do le­ka­rza pięt­na­ście ulic da­lej, idzie pie­szo. Ra­zem cho­dzi­my do kina, na wy­kła­dy i kon­cer­ty. Udzie­la­my się w cen­trach dla se­nio­rów.

Roma co­dzien­nie czy­ta – od de­ski do de­ski – „New York Ti­mes”. Oglą­da CNN, po­chła­nia wie­le ksią­żek. Pew­nej nocy za­uwa­ży­łam, że w jej sy­pial­ni świe­ci się świa­tło. Za­glą­dam ukrad­kiem – wśród pie­rzyn nie wi­dzę Romy, tyl­ko wiel­ką, gru­bą książ­kę De­kla­ra­cja Bal­fo­ura o an­giel­skim man­da­cie w Pa­le­sty­nie w 1917 roku.

W każ­dy czwar­tek u Romy roz­dzwa­nia­ją się te­le­fo­ny, Sky­pe itp. z ca­łe­go świa­ta (z Izra­ela, RPA, Eu­ro­py) – od zna­jo­mych, przy­ja­ciół, ku­zy­nów, pię­cior­ga dzie­ci, osiem­na­ścior­ga wnu­cząt, w imie­niu pra­wie czter­dzie­ścior­ga pra­wnu­cząt, tak­że od zię­ciów i sy­no­wych z ży­cze­nia­mi zdro­wia i do­brych świąt: Sza­bat sza­lom!

Ży­cze­nia skła­da też Hela, to­wa­rzysz­ka lat ge­hen­ny. To ona uchro­ni­ła Romę od śmier­ci, od sa­mo­bój­stwa, opie­ko­wa­ła się nią w cza­sie cho­ro­by i po po­bi­ciu, dzie­li­ła się ostat­nim kę­sem chle­ba i ły­kiem wody, sta­ła za nią w cza­sie se­lek­cji i szep­ta­ła: „Roma wy­pro­stuj się. Nie drżyj, nie bój się, je­stem z tobą”. „Cio­cia Hela to moja Mat­ka, moja Sio­stra, moja Przy­ja­ciół­ka, mój Anioł Stróż. Dzię­ki niej prze­trwa­łam” – mówi Roma.

Je­śli z ja­kie­goś po­wo­du ro­dzi­na nie może być ra­zem pod­czas piąt­ko­wej ko­la­cji, przy­cho­dzą zna­jo­mi syna Romy z przy­go­to­wa­ny­mi da­nia­mi. I wte­dy Roma zmie­nia swój spor­to­wy strój na dłu­gą suk­nię, za­kła­da ko­ron­ko­wy cze­pek, na stół kła­dzie świe­ży śnież­no­bia­ły ob­rus, sta­wia srebr­ne kan­de­la­bry i pięk­ne kwia­ty. To jest za­wsze wy­jąt­ko­wy wie­czór.

Na ob­cho­dach 75. rocz­ni­cy wy­zwo­le­nia Au­schwitz, na któ­rą Roma zo­sta­ła za­pro­szo­na, jej ro­dzi­na li­czą­ca czter­dzie­ści osób była naj­więk­sza.

Ja­dwi­ga Szu­miń­ska

maj 2020

------------------------------------------------------------------------

„Przy urodzeniu nadano mi imiona Ruchama Rachela Rothste­in. Ro­dzi­ce i ko­le­żan­ki uży­wa­li spo­lsz­czo­ne­go imie­nia Roma. Na­zwi­sko w spo­lsz­czo­nej wer­sji brzmi Rotsz­tejn lub Rotsz­tajn. Gdy wy­szłam za mąż, za­czę­łam uży­wać na­zwi­ska po mężu (Chen­cin­ski). Po przy­jeź­dzie do USA skró­ci­łam na­zwi­sko ro­do­we do Roth, żeby uła­twić so­bie i in­nym ży­cie. Nie chcia­łam, by cią­gle py­ta­li „jak to się pi­sze?”.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: