- nowość
Przyszłość właśnie się zaczyna - ebook
Wydawnictwo:
Tłumacz:
Seria:
Data wydania:
28 listopada 2024
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Przyszłość właśnie się zaczyna - ebook
Ariana Killane chce uratować kuzynkę przed niechcianym małżeństwem. Z tego powodu wywołuje skandal, oświadczając, że jest w ciąży z panem młodym Lucą Farnesem. Bierze na siebie złość Luki za zrujnowanie jego życiowych planów. Nie przewidziała jednak, jakie będą konsekwencje jej szalonego pomysłu…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8342-916-8 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
PROLOG
Romański kościół skąpany był w promieniach słońca, które docierały w każdy zakątek placu niedużego miasteczka w środkowych Włoszech. Był ciepły dzień, ale Ariana wcale tego nie czuła. Dygotała z zimna i strachu przed tym, co miała zamiar zrobić.
Z twarzą ukrytą za woalką, wpiętą w strojny i szalenie drogi kapelusz, pasujący do eleganckiego i równie drogiego kostiumu, który opinał jej kształtną figurę, wbiegła po schodach, trzymając w dłoni zaproszenie.
Msza już się zaczęła i przywitał ją śpiew chóru. Usiadła w ostatniej ławce, uważając, by nie zwracać na siebie uwagi. Było jej niedobrze z nerwów, a marzyła tylko o tym, by uciec z kościoła. Tego jednak nie mogła zrobić.
Schyliła głowę, udając, że jest pogrążona w modlitwie, ale tak naprawdę nie chciała patrzeć na elegancko ubranych gości zgromadzonych w kościele ani tym bardziej na parę przy ołtarzu.
Psalm zakończył się i zastąpił go szelest wykwintnych kreacji. Duchowny rozpoczął ceremonię. Arianie zakręciło się w głowie, serce trzepotało jej w piersi.
Nadchodził moment, którego najbardziej się bała. i słowa, po których zazwyczaj panowała cisza.
Pytanie duchownego wybrzmiało w pełnym ludzi kościele.
Ariana wstała i wyszła na środek. Słyszała swoje kroki i dźwięk własnego głosu wypowiadającego słowa, których wcześniej nauczyła się na pamięć. Słowa, które zabrzmiały jak świętokradztwo. Słowa, których nie powinno się mówić w tej sytuacji.
– Ja znam powód, dla którego to małżeństwo nie może dojść do skutku!
Zobaczyła odwracające się w jej stronę głowy. Obcasy wystukiwały upiorny rytm na kamiennej podłodze. W kościele podniósł się szum. Nie powstrzymało jej to. Zmierzała w stronę narzeczonych stojących przed ołtarzem.
Panna młoda, cała w bieli, nie poruszyła się nawet. Jej twarz była ukryta za welonem. Za to pan młody obrócił się powoli ruchem czujnego drapieżnika spodziewającego się ataku.
Ariana poczuła lodowaty chłód, który wypełniał ją od środka. Jedynym jej życzeniem było zawrócić i uciec. Ale musiała odegrać swoją rolę do końca.
Zwężone gniewem oczy zmierzyły ją od stóp do głów. Tylko je teraz widziała.
Nie mężczyznę, który prowadził pannę młodą do ołtarza. Nie samą pannę młodą, która zastygła w bezruchu, przypominając posąg. Nie drużbę i sześć druhen, dziewczynki z kwiatkami i towarzyszących im chłopców ubranych w odświętne stroje. Nawet nie duchownego, który udzielał ślubu i który wyszedł do przodu z zafrasowaną miną, ponieważ to on musiał podjąć decyzję, co dalej. Ani tłumu, który zaczynał się burzyć wobec tak skandalicznego _faux pas_.
Duchowny otworzył usta, by zażądać wytłumaczenia, ale zdążyła go uprzedzić. Zatrzymała się przy pierwszym rzędzie ławek i odrzuciła do tyłu krótką woalkę.
Zwężone dotąd oczy rozszerzyły się w zdumieniu.
Rozpoznał ją.
Przez ułamek sekundy w jego oczach pojawił się płomień, czarny jak rozszerzone źrenice. I zaraz zgasł, zastąpiony przez ostre jak brzytwa spojrzenie pełne wściekłości. Ruszył do przodu, ale Ariana znów zaczęła mówić, a jej mocny głos niósł się po świątyni niczym dzwony w samo w południe.
Wyciągnęła przed siebie dłoń, modląc się w duchu, by nikt nie widział, jak drży. Skierowała palec wskazujący na pana młodego, by ostatecznie powstrzymać to szaleństwo.
– On nie może się z nią ożenić! – krzyknęła. – Jestem z nim w ciąży!
Romański kościół skąpany był w promieniach słońca, które docierały w każdy zakątek placu niedużego miasteczka w środkowych Włoszech. Był ciepły dzień, ale Ariana wcale tego nie czuła. Dygotała z zimna i strachu przed tym, co miała zamiar zrobić.
Z twarzą ukrytą za woalką, wpiętą w strojny i szalenie drogi kapelusz, pasujący do eleganckiego i równie drogiego kostiumu, który opinał jej kształtną figurę, wbiegła po schodach, trzymając w dłoni zaproszenie.
Msza już się zaczęła i przywitał ją śpiew chóru. Usiadła w ostatniej ławce, uważając, by nie zwracać na siebie uwagi. Było jej niedobrze z nerwów, a marzyła tylko o tym, by uciec z kościoła. Tego jednak nie mogła zrobić.
Schyliła głowę, udając, że jest pogrążona w modlitwie, ale tak naprawdę nie chciała patrzeć na elegancko ubranych gości zgromadzonych w kościele ani tym bardziej na parę przy ołtarzu.
Psalm zakończył się i zastąpił go szelest wykwintnych kreacji. Duchowny rozpoczął ceremonię. Arianie zakręciło się w głowie, serce trzepotało jej w piersi.
Nadchodził moment, którego najbardziej się bała. i słowa, po których zazwyczaj panowała cisza.
Pytanie duchownego wybrzmiało w pełnym ludzi kościele.
Ariana wstała i wyszła na środek. Słyszała swoje kroki i dźwięk własnego głosu wypowiadającego słowa, których wcześniej nauczyła się na pamięć. Słowa, które zabrzmiały jak świętokradztwo. Słowa, których nie powinno się mówić w tej sytuacji.
– Ja znam powód, dla którego to małżeństwo nie może dojść do skutku!
Zobaczyła odwracające się w jej stronę głowy. Obcasy wystukiwały upiorny rytm na kamiennej podłodze. W kościele podniósł się szum. Nie powstrzymało jej to. Zmierzała w stronę narzeczonych stojących przed ołtarzem.
Panna młoda, cała w bieli, nie poruszyła się nawet. Jej twarz była ukryta za welonem. Za to pan młody obrócił się powoli ruchem czujnego drapieżnika spodziewającego się ataku.
Ariana poczuła lodowaty chłód, który wypełniał ją od środka. Jedynym jej życzeniem było zawrócić i uciec. Ale musiała odegrać swoją rolę do końca.
Zwężone gniewem oczy zmierzyły ją od stóp do głów. Tylko je teraz widziała.
Nie mężczyznę, który prowadził pannę młodą do ołtarza. Nie samą pannę młodą, która zastygła w bezruchu, przypominając posąg. Nie drużbę i sześć druhen, dziewczynki z kwiatkami i towarzyszących im chłopców ubranych w odświętne stroje. Nawet nie duchownego, który udzielał ślubu i który wyszedł do przodu z zafrasowaną miną, ponieważ to on musiał podjąć decyzję, co dalej. Ani tłumu, który zaczynał się burzyć wobec tak skandalicznego _faux pas_.
Duchowny otworzył usta, by zażądać wytłumaczenia, ale zdążyła go uprzedzić. Zatrzymała się przy pierwszym rzędzie ławek i odrzuciła do tyłu krótką woalkę.
Zwężone dotąd oczy rozszerzyły się w zdumieniu.
Rozpoznał ją.
Przez ułamek sekundy w jego oczach pojawił się płomień, czarny jak rozszerzone źrenice. I zaraz zgasł, zastąpiony przez ostre jak brzytwa spojrzenie pełne wściekłości. Ruszył do przodu, ale Ariana znów zaczęła mówić, a jej mocny głos niósł się po świątyni niczym dzwony w samo w południe.
Wyciągnęła przed siebie dłoń, modląc się w duchu, by nikt nie widział, jak drży. Skierowała palec wskazujący na pana młodego, by ostatecznie powstrzymać to szaleństwo.
– On nie może się z nią ożenić! – krzyknęła. – Jestem z nim w ciąży!
więcej..