Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • Empik Go W empik go

Psiarek - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
1 stycznia 2011
0,00
0 pkt
punktów Virtualo

Psiarek - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 149 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wzię­to go do dwo­ru przez mi­ło­sier­dzie. Mat­ki nie miał daw­no, oj­ciec się pu­ścił na że­bry i jemu się ka­zał pro­wa­dzić, bo cho­ciaż nie oślepł zu­peł­nie, ale mało co wi­dział, a ro­bić nic już nie zdą­żał.

Cho­dził więc boso, głod­ny, od wsi do wsi, od cha­ty do cha­ty, ży­jąc su­chym chle­ba ka­wał­kiem i wodą.

Sy­pia­li la­tem pod pło­tem, zimą po szo­pach, rzad­ko w cie­płej izbie.

Psom się mu­siał opę­dzać, a oj­ciec znędz­nia­ły, zbo­la­ły, nie oszczę­dzał dziec­ka.

Jed­ne­go dnia za­nie­mógł idąc na go­ściń­cu, po­ło­żył się w ro­wie, przy­krył sier­mię­gą, otu­lił jak do snu, stęk­nął parę razy i nie wstał wię­cej.

Chło­pak sie­dział przy nim, bu­dził go na­za­jutrz próż­no, pła­kał, aż urzęd­nik nad­je­chał. Sta­re­go po­cho­wa­no, a jego wzię­to, aby od­sta­wić do miej­sca uro­dze­nia.

Wo­dzi­li go dłu­go, nim się tam do­stał, i rzu­co­no sie­ro­tę na ła­skę gro­ma­dy. Krew­nych, ta­kich, co by się do nie­go przy­zna­li, nie było. Do­nie­sio­no do dwo­ru; nie wia­do­mo, kto się tam zli­to­wał – ka­za­no wziąć go na fol­wark.

Po­słu­gi­wa­li się nim wszy­scy, bo na­wet psom pań­skim on osyp­kę da­wać mu­siał: stróż, stróż­ka, a cóż do­pie­ro eko­nom, eko­no­mo­wa, ofi­cja­li­ści…

Byle przy­siadł, ktoś już wo­łał i ka­zał mu gdzieś iść lub coś ro­bić.

Do­bre­go sło­wa dać nikt nig­dy nie my­ślał, a stra­wę i odzież do­sta­wał ja­kimś za­wsze przy­pad­kiem; co dru­dzy nie po­je­dli lub nie do­no­si­li – ochłap­ki i łach­ma­ny.

O du­szycz­kę, w tym bied­nym cie­le za­mknię­tą nie­wol­ni­cę, któż by się trosz­czył? Że Iwaś mó­wić umiał, za­wdzię­czał to po­czci­wej na­tu­rze czło­wie­ka, któ­ra na­śla­do­wać lubi i musi, po­wta­rza i prze­drzeź­nia jak ptasz­ki, co się śpie­wać uczą. Jed­nak­że w tej ży­cia jego do­bie, kto by był so­bie za­dał pra­cę po­li­czyć wy­ra­zy, któ­re w skarb­cu swo­im miał Iwaś – zna­la­zł­by ich na po­dziw mało.

Z tych pew­nie trze­cia część była dla nie­go pu­stym dźwię­kiem, bez zna­cze­nia. Wiel­ką roz­ko­szą był cza­sem sen – bo jest jak­by śmierć chwi­lo­wa, i chleb, gdy był głod­ny.

Przy­sma­ków wo­nią tyl­ko mógł się na­pa­wać. Z przy­ja­ciół miał na­ów­czas jed­ne­go sta­re­go psa, z któ­rym się cza­sem su­chym chle­bem dzie­lił.

Na fol­war­ku, przy kuch­ni, po­tem w staj­ni, gdzie pod­ściół wy­mia­tał, do­szedł lat kil­ku­na­stu. Był chu­dy, osma­lo­ny, ale sil­ny i zręcz­ny.

Za­bra­kło we dwo­rze chłop­ca przy kre­den­sie, bo ostat­ni umarł do­staw­szy ospy. W prze­wie­trzo­ne jego odzie­nie przy­oble­czo­no Iwa­sia.

Służ­ba była nowa, któ­rej uczyć się mu­siał, ale ko­rzy­ści jej tak ogrom­ne, że chło­piec miał się za naj­szczę­śli­we­go z lu­dzi.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij