Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • Empik Go W empik go

Psierociniec. Ufopsiaki. Tom 5 - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
11 listopada 2020
19,99
1999 pkt
punktów Virtualo

Psierociniec. Ufopsiaki. Tom 5 - ebook

Piąta część uwielbianej serii Agaty Widzowskiej "Psierociniec".

Tym razem na niebie pojawia się niezidentyfikowany obiekt, a w mieście zaczynają się dziać dziwne rzeczy… Znikają fryzjerzy oraz potrzebujące opieki pieski. Kto za tym stoi? Czyżby przybysze z kosmosu? I czego chcą oni od Remika? Ostatnia już część PSIĘCIOKSIĘGU o niezwykłych przygodach wyjątkowych psów.

Ta mądra i ucząca empatii historia będzie doskonałym wyborem nie tylko dla miłośników psów. Zawarte w książce zabawne wierszyki i wzruszające historyjki z morałem stanowią duży walor edukacyjny dla dziecka.

Kategoria: Dzieci 3-5 lat
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-280-8574-9
Rozmiar pliku: 4,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Nad Psierocińcem wisiały burzowe chmury. Gorące powietrze wpadało do psich nosów wraz z kurzem i babim latem. Zmęczone upałem zwierzaki szukały odrobiny cienia i dostępu do wody. Część czworonogów leżała plackiem na zimnych kafelkach budynku i chłodziła sobie brzuchy. Inne wskakiwały do dmuchanego baseniku z wodą, a potem otrzepywały się na wszystkie strony, robiąc wróblom orzeźwiającą fontannę. Rudolf wykopał pod jabłonką dół, zwinął się w kłębek i czerpał z kojącego chłodu ziemi. Szczeniaki biegały wokół ustawionego w ogrodzie natrysku i łapały w pyszczki strugi wody. Rozgrzane psie grzbiety parowały, tworząc darmową saunę dla pcheł i much. Pestka wyciągnęła się pod łóżkiem, a Lotka bujała się w hamaku.

– Kiedy wreszcie spadnie deszcz…? – wzdychał Maniuś.

Nikt jednak nie miał siły na rozmowę. Toffik leniwie odganiał natrętne muchy i wciągał nosem zapach tymianku. „Tymianek – usypianek” – mówiła o tych ziołach pani Monika. Toffikowi kręciło się w głowie od upału. Najpierw zamknął prawe oko, a zaraz potem lewe. Cichutko zapadał w sen.

Chmury zasnuły całe niebo i przypominały granatowy ocean. Wyglądało to jednocześnie groźnie i pięknie. Ptaki latały nerwowo nad Psierocińcem, a z ich dziobów wydobywały się niezrozumiałe dźwięki. „Dlaczego tak piszczą, kraczą i trajkoczą? Czyżby bały się nadchodzącej nawałnicy? Do stu kiełbasek! Dlaczego tak hałasują?” – zastanawiały się psy. Nagle na niebie pojawił się jasny punkt, świecący mocniej niż lampy na stadionie, i do tego szybko się powiększał. W końcu osiągnął wielkość księżyca w pełni.

– Patrzcie! – krzyknął Toffik.

Świetlisty obiekt obrócił się dookoła własnej osi, rozbłysnął tysiącem iskier i z ogromną szybkością opadł na ziemię. Wszystkie psy poderwały się na równe łapy.

– Słyszeliście te dźwięki? – zapytała Pestka, która wybiegła na podwórko, poderwana dziwnymi świstami dobiegającymi zza okna.

– Aż mi uszy wykręciło na lewą stronę – powiedział Maniuś. – To było jak piosenka puszczona od tyłu.

– Zaśpiewaj.

– Brzmiało jakoś tak: ciachu, ciachu, ciachuuu! Taka piosenka.

– Jak pyszne ciacha z salcesonu?

– Tak.

– Dziwnie.

– Do si la sol fa mi re dooo! – zaśpiewała Lotka operowym głosem.

– Lasso? – zdziwił się szczeniaczek.

– Na lasso kowboje łapią konie, a ja zaśpiewałam muzyczną gamę od końca do początku. Czy mam zaśpiewać od początku do końca?

– Nieee! – wrzasnęły chórem psy.

– Nie to nie – prychnęła Lotka. – Jeszcze będziecie mnie prosić.

– Wybacz, ale to nie czas na śpiewy. Musimy sprawdzić, co spadło z nieba – powiedział Maniuś.

– Może to był psiamolot albo psielikoptel? I zlobił bach? – Szczeniaczek sypał pomysłami.

– Gdyby tak było, usłyszelibyśmy warkot zepsutego silnika i potężny huk, a to coś wylądowało cicho. To znaczy cicho dla ludzi, bo my słyszeliśmy dźwięki na innej częstotliwości – wytłumaczył Rudolf. – Pani Aneta nic nie słyszała, bo nadal siedzi przed laptopem i zamawia dla nas karmę, a pani Monika zaszywa dziury w kanapie, które wygryzł Toffik.

– Ja nic nie wygryzłem!

– Wygryzłeś! – upierał się Rudolf.

– A ty nie masz przednich zębów i nie wygryzłbyś nawet dziury w skarpecie! – odszczeknął Toffik.

– Przestańcie się kłócić! – zawołała Rita. – Musimy się dowiedzieć, co to było. Widzieliście jakiś dym?

– Nie, z pewnością nie było dymu, bo od dymu zawsze szczypią mnie oczy – powiedziała Lotka.

– Na mój węch to był jakiś talerz – oznajmił Maniuś.

– Och! Myślisz tylko o jedzeniu – westchnęła Rita.

– Moja droga, mam na myśli latający talerz, a nie półmisek z szaszłykami i salcesonem. Gdy się ściemni, mam zamiar to sprawdzić. Kto idzie ze mną?

– Ja!

– Ja też!

– Wszyscy!

– Nie możemy iść wszyscy, bo to zbyt niebezpieczne. Trzeba to dobrze przemyśleć i zaplanować każdy szczegół – powiedział Maniuś.

– Masz rację. A co zrobimy, jeśli okaże się, że przyleciały do nas jakieś ufopsiaki? – zapytała Pestka.

– I będą chciały zaznaczać swój teren – dodał ze zgrozą Rudolf.

– Jeszcze gorzej, gdyby to były ufokicie…

– Fuj! Tylko nie to! – odezwały się głosy z różnych stron.

– Proponuję wysłać zwiadowców, a reszta psów poczeka na ich powrót w Psierocińcu. Jeśli okaże się, że przybysze mają złe zamiary, będziemy musieli stanąć w obronie pani Anety i pani Moniki – powiedział Maniuś.

– One boją się nawet myszy i pająków! – Toffik zachichotał.

– I węzy – dorzucił wesoło szczeniaczek.

Do grupy zwiadowczej zgłosiły się najsilniejsze i najsprytniejsze psy o dobrym wzroku i jeszcze lepszym węchu. Wśród nich była Pestka, która odzyskała wiarę w siebie po tym, jak uratowała tonącego Remika. Postanowiono, że delegacja nie pójdzie z pustymi rękami i zabierze ze sobą pakiet powitalny, na który składały się:

Reprezentacja Psierocińca miała wyruszyć o świcie, kiedy opiekunki psów zwykle śpią. Rankiem umysły są wypoczęte, a łapy mają dużo siły do biegania, na wypadek gdyby trzeba było uciekać. W głębi serc psy trochę się bały spotkania z nieznanymi istotami, ale przecież były nastawione pokojowo. Ludzie w podobnej sytuacji wezwaliby żołnierzy, ustawili czołgi i naszykowali broń. Widocznie zwierzęta mają w sobie więcej zaufania i pozytywnych myśli. Każdy był też jednak ogromnie ciekawy, kto, jak i po co wylądował na ich terenie. Delegację wybrano jednogłośnie. W jej skład weszli: Maniuś, Oscar, Pestka, Lotka, Brutus oraz gościnnie Budzeł i Niepiesek.

– Nie wiadomo, kto wypełznie z tego statku. Może pająki? – Rita się niepokoiła.

– Eee tam. Pająki nie przyleciałyby żadnym latającym pojazdem, tylko spuściłyby się na kosmicznej pajęczynie z góry na dół – stwierdził Rudolf.

– A może to wcale nie są zwierzęta, tylko dziwne stwory niepodobne do nikogo – dorzucił swoje przemyślenia Maniuś. – Widziałem kiedyś w telewizji zielone ufoludki z oczami wielkimi jak psie miski.

– Dosyć zgadywania. Psiekonajmy się sami – ucięła dyskusję Pestka. – Proponuję, żeby powitać ich wierszem ułożonym przez Remika. Nawet jeśli kosmici mają złe zamiary, to poezja odmieni ich serca.

– A jeśli oni nie mają serc? Albo zamiast serc mają sprężyny? – zapytał ktoś.

– Cokolwiek mają, wiersz się przyda. Zawiadomię Remika, a wy poproście Budzeła, żeby do nas dołączył i wywąchał zapach obcych. Może pachną podobnie do nas.

– Czyli szprotkami, he, he… – zachichotał jeden z psów, który dwa dni wcześniej zakradł się do śmietnika i wymazał sobie pysk resztkami wędzonej ryby.

– Gdyby śmierdzieli, śmierdziałby już cały Psierociniec. Czujecie coś okropnego? Bo ja nie… – Lotka wciągnęła w nozdrza haust powietrza.

– Ja czuję zapach jedzenia – stwierdził Maniuś.

– A ja czuję pismo nosem – odpowiedział Pestka, która nie mogła się już doczekać spotkania z Remikiem, w którym była po uszy zakochana.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij