Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Pstra wstęga. The Adventure of the Speckled Band - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2014
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Pstra wstęga. The Adventure of the Speckled Band - ebook

Opowiadanie było także przekładane na język polski pod tytułami: Nakrapiana przepaska, Centkowana wstęga, Wstęga centkowana i Wzorzysta wstęga.

Panna Helena Stoner, mieszkająca u ojczyma, dr Roylotta, udaje się do Sherlocka Holmesa w sprawie tajemniczej śmierci swej siostry, Julii Stoner, która przed śmiercią wypowiedziała zagadkowe słowa: „To była przepaska! Nakrapiana przepaska!”. Do tego koło domu obóz założyli Cyganie, a w nocy słychać dziwne gwizdy. Czujne oko Holmesa dostrzega, iż petentka jest źle traktowana przez ojczyma. Wkrótce po wyjściu Heleny na Baker Street zjawia się sam Roylott. Zachowuje się agresywnie i wychodząc na znak swej siły wygina pogrzebacz, co skłania detektywa do pilniejszego zajęcia się sprawą. Sherlock Holmes i doktor Watson przybywają do posiadłości Roylotta i pod nieobecność antypatycznego gospodarza przeprowadzają wizję lokalną. Detektyw dochodzi do wniosku, że Julia padła ofiarą perfidnego morderstwa i zastawia pułapkę na sprawcę. (za Wikipedią).

Książka w dwóch wersjach językowych: polskiej i angielskiej. A dual Polish-English language edition.

 

Kategoria: Angielski
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7950-614-9
Rozmiar pliku: 79 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Pstra wstęga

Przeglądając moje notatki o siedmdziesięciu kilku wypadkach, w których przez ośm ostatnich lat miałem sposobność studyowania metod mego przyjaciela, Sherlocka Holmesa, zachodzę wiele spraw tragicznych, kilka komicznych, wielką ilość osobliwych, ale ani jednej pospolitej; ponieważ przyjaciel mój, pracując raczej z upodobania w swoim zawodzie, niż dla zyskania majątku, wzbraniał się podjąć dochodzenia, któreby nie miało jakiejś cechy niezwykłej, a nawet fantastycznej. Ale nie mogę sobie przypomnieć, żeby choć jeden z tych różnych wypadków posiadał więcej rysów osobliwych, niż ten, który wydarzył się uznanej w hrabstwie Surrey rodziny Roylott of Stake Morau. Zdarzenie, o które chodzi, zaszło w pierwszych latach mojej przyjaźni z Holmesem, kiedyśmy zajmowali nasze kawalerskie pomieszkanie na Baku-Street. Kto wie czy bym go nie podał wcześniej do wiadomości publicznej, ale obietnica dochowania tajemnicy wiązała mnie przez ten czas, a od zobowiązania tego uwolniła mnie dopiero w ostatnich miesiącach śmierć przedwczesna owej damy. A może i dobrze, że fakty te teraz wyjdą na jaw bo mam na to dowody, że o śmierci Dr. Grimesby Roylott obiegają pogłoski, które usiłują przedstawić ją w jeszcze bardziej ponurem świetle, niż była ona w rzeczywistości.

Jednego poranku, na początku kwietnia w r. 1883 obudziwszy się, zobaczyłem Sherlocka Holmesa zupełnie ubranego u boku mego łóżka. Holmes wstawał zwykle późno. Rzuciłem okiem na zegar stojący na kominku i, przekonałem się, że było dopiero kwadrans na ósmą, nic więc dziwnego, że spojrzałem na przyjaciela trochę zdumiony, a nawet zagniewany, bo nie prowadziłem nieregularnego życia.

— Przykro mi, że cię budzę, Watsonie przemówił, ale już tak dziś wypadło. Obudzono panią Hudson, ona przyszła do mnie w tym samym celu, a ja do ciebie.

— Cóż to? Czy się pali?

— Nie, klient przyszedł. Zdaje się, że jakaś młoda dama przybyła silnie rozdrażniona i pragnie widzieć się ze mną. Czeka teraz w bawialni. Ha, kiedy młode panny chodzą po mieście o tej godzinie rano i wyciągają śpiących ludzi z łóżka, to pewnie muszą mieć coś ważnego do powiedzenia. Jeżeli się pokaże, że to sprawa interesująca, to ty, pewny jestem tego, życzyłbyś sobie znać ją od początku. Pomyślałem więc, że w każdym razie powinienem cię wezwać i dać ci sposobność poznania sprawy.

— Mój drogi, nie opuściłbym jej za żadne skarby świata.

Nie miałem większej przyjemności jak iść za Holmesem krok w krok w jego dochodzeniach i podziwiać dar tak bystrej dedukcyi, równającej się intuicji, mimo to zawsze opartej na jakiejś logicznej podstawie, z jakim rozwiązywał, problemy sobie powierzone. Szybko włożyłem moje ubranie i w kilka minut gotów byłem udać się z moim przyjacielem do bawialni. Jakaś pani, ubrana czarno i gęsto zawelonowana, która siedziała przy oknie, powstała, gdyśmy weszli.

— Dzień dobry pani, powiedział wesoło Holmes. Jestem Sherlock Holmes. A to mój serdeczny przyjaciel i towarzysz doktor Watson, w obecności którego może pani mówić tak otwarcie jak wobec mnie. Aa! Z przyjemnością spostrzegam, że pani Hudson miała tę dobrą myśl, by zapalić w piecu. Proszę się przysunąć do kominka i zaraz każę pani przynieść szklankę gorącej kawy, bo widzę, że pani drży z zimna.

— To nie z zimna się trzęsę, mówiła kobieta cichym głosem, zmieniając swe miejsce.

— Z czegóż więc?

— To z obawy, Mr. Holmes. To ze zgrozy. Mówiąc to, podniosła swój welon i ujrzeliśmy, jak godnym politowania był jej stan. Twarz jej blada, oczy niespokojne i wystraszone jak u ściganego zwierza. Wyglądała na kobietę 30-letnią, ale włosy jej okryła przedwczesna siwizna tu i ówdzie, a postać znużona i wychudła.

Sherlock Holmes przebiegł ją swym bystrym, przenikliwym wzrokiem.

— Nie ma się czego pani obawiać, rzeki uspokajająco, pochylił się naprzód i dotknął lekko jej ramienia. Nie wątpię, że całą sprawę rychło przyprowadzimy do ładu. Jak widzę, przybyła pani pociągiem dziś rano.

— Czyżby mnie pan znał?

— Nie, ale widzę drugą połówkę biletu powrotnego, wystającego z rękawiczki na dłoni pani. Musiała pani wyruszyć wcześnie z domu, a mimo to miała pani ładną podróż dog-cartem po niewygodnych drogach, zanim pani przybyła na stacyę.

Dama poruszyła się gwałtownie i wypatrzyła się z podziwem na mego towarzysza.

— Niema tu nic tajemniczego moja pani, mówił uśmiechając się. Lewy rękaw żakietu jest obryzgany błotem dobre parę razy. Ślady są zupełnie świeże. Niema innego powozu, prócz dog-cartu, któryby bryzgał w ten sposób i to tylko wtedy, gdy pani siądzie na siedzeniu po lewej stronie powożącego.

— Nie wiem, z czego pan o tem wnioskuje, ale ma pan zupełną słuszność, rzekła. Wyruszyłam z domu przed szóstą, w 20 minut potem stanęłam na stacyi w Leatherhead i przybyłam pierwszym pociągiem na dworzec Waterlos. Panie, nie mogę dłużej znieść tej męki, oszaleję, jeżeli to będzie dalej trwało. Nie mam się do kogo udać, niema nikogo tylko jednego człowieka, który się troszczy o mnie, a ten biedny mało co mi może pomódz. Słyszałam o panu Mr. Holmes; słyszałam o panu od pani Farintosh, którą pan ratowałeś w ciężkim kłopocie. To od niej mam adres pana. Och! panie, czy nie sądzisz pan, żebyś mi mógł bardzo pomódz i ostatecznie rozjaśnić tę gęstą ciemność, jaka mnie otacza? Obecnie nie mogę pana wynagrodzić za pańskie usługi, lecz za miesiąc lub dwa wyjdę za mąż i będę sama rozporządzać moimi dochodami, a wtedy nie powie pan, żem była niewdzięczną.

Holmes zwrócił się do biurka, otworzył je i wyjął małą notatkę, którą zaczął przeglądać.

— Farintosh, mówił. Ach tak, przypominam sobie tę sprawę; tyczyła się ona opalowego dyademu. Sądzę, że to było jeszcze przed poznaniem się z tobą, Watsonie. Mogę powiedzieć tylko to, że z przyjemnością dołożę takich starań w tej sprawie jak i dla przyjaciółki pani. A co do nagrody, to zamiłowanie w zawodzie jest mi nagrodą; koszta zaś, które poniosę, pokryje pani, kiedy pani sama uzna. A teraz niech pani raczy przedstawić wszystkie szczegóły, które pomogą mi wyrobić sobie zdanie o tej sprawie.

— Niestety! odpowiedział nasz gość. Groza mego położenia polega na tem, że nie wiem sama, czego się mam lękać, a podejrzenia moje opierają się wyłącznie na drobnych szczegółach, że nawet ten, od którego przedewszystkiem mam prawo wyglądać pomocy i rady, zapatruje się na to wszystko, jak na przywidzenia nerwowej kobiety. Wprawdzie mi tego nie mówi, ale mogę poznać z jego uspokajających odpowiedzi i wyczytać z unikającego mnie wzroku. Ale słyszałam, Mr. Holmes, że umiesz głęboko wejrzeć i przeniknąć różnorodne nieprawości serca ludzkiego. Może mi pan poradzi, jak się mam zachować wobec niebezpieczeństw, które mnie otaczają.

— Słucham panią z całą uwagą.

— Nazywam się Helena Stones i mieszkam razem z moim ojczymem, który jest ostatnim i potomkiem jednego z najstarszych rodów saksońskich w Anglii, Roylott of Stoke Moran, w zachodniej części hrabstwa Surrey.

Holmes skinął głową i rzekł:

— Imię to jest mi znane.

— Rodzina zaliczała się w swoim czasie do najbogatszych w Anglii, a posiadłości jej rozciągały się poza granice Surrey na północ w Berkshire, a na zachód w Hampshire. W ostatniem jednak stuleciu czterech dziedziców miało usposobienie rozpustne i rozrzutne, a ruiny familii dokonał ostatecznie karciarz. Nie pozostało nic prócz kilku akrów ziemi i starego dwóchsetletniego dworu, który i tak upada pod ciężarem długów hipotecznych. Ostatni właściciel wlókł tam swój żywot, prowadząc życie arystokraty-nędzarza; ale jego jedyny syn, mój ojczym, widząc, że musi się sam zastosować do nowych warunków, pozyskał znaczną sumę pieniędzy od jakiegoś krewnego, co mu pozwoliło osiągnąć stopień lekarza, i wyjechał do Kalkuty, gdzie dzięki swej biegłości fachowej i sile charakteru zyskał wielką praktykę. Jednak w przystępie gniewu, z powodu kilku kradzieży, popełnionych w domu, pobił na śmierć swego lokaja tubylca i ledwo że uniknął kary śmierci. Kiedy to się stało, odsiedział długoletnie więzienie, a potem powrócił do Anglii, ale już jako człowiek zgryźliwy i zawiedziony.

Kiedy Dr. Roylott był w Indyach, ożenił się z moją matką, Mrs. Stoner, młodą wdową po generał-majorze Stonerze z artyleryi bengalskiej. Moja siostra Julia i ja, byłyśmy bliźniętami i miałyśmy ledwie po dwa lata, gdy moja matka wyszła powtórnie za mąż. Miała ona znaczną sumę pieniędzy, która przynosiła jej nie mniej jak 1000 funtów dochodu na rok, i tę przekazała ona zupełnie Dr. Roylottowi, dopóki będziemy z nim razem mieszkały, z tem zastrzeżeniem, że pewna część dochodu ma być wyznaczona dla każdej z nas, na wypadek naszego zamążpójścia. Wkrótce po naszym powrocie do Anglii matka moja umarła, zginęła 8 lat temu, podczas katastrofy kolejowej koło Crewe. Wówczas Dr. Roylott zaniechał usiłowań otworzenia własnej praktyki w Londynie i osiedliśmy w starym domu przodków w Stoke Morau. Pieniądze, które zostawiła moja matka, wystarczały na wszystkie nasze potrzeby i wydawało się, że nie było żadnej przeszkody do naszego szczęścia.

Ale straszna zmiana zaszła u naszego ojczyma w tym czasie. Zamiast nawiązywać znajomości i robić wizyty u naszych sąsiadów, którzy z początku byli uradowani powrotem Roylotta ze Stoke do dawnej siedziby przodków, zamknął się w swoim domu i rzadko kiedy wychodził, chyba po to, aby wszcząć kłótnię z kimkolwiekbądź, kto mu zaszedł w drogę. Gwałtowność temperamentu, granicząca z szaleństwem, była dziedziczną u członków tego rodu, a u mego ojczyma została zdaje mi się spotęgowana przez długi pobyt pod zwrotnikiem. Zaszedł szereg haniebnych zwad, z których dwie skończyły się w biurze policyjnem, aż w końcu ojczym mój stał się postrachem mieszkańców wsi, a ludzie uciekają na jego widok, bo to człowiek niezmiernie silny i niepohamowany w złości.

Ostatniego tygodnia cisnął miejscowego kowala przez parapet do rzeki i tylko pieniądzmi, jakie mogłam zebrać, uniknęłam nowego skandalu publicznego. Nie ma on wcale przyjaciół, oprócz wędrownych cyganów, i pozwala tym włóczęgom rozkładać się obozem na tych kilku akrach zachwaszczonego pola, które stanowią majątek rodzinny, i nawzajem przyjmuje gościnę w ich szałasach, włócząc się z nimi czasem całymi tygodniami. Ma także pasyę do zwierząt indyjskich, które mu posyła jakiś korespondent, a obecnie maczitę – wielkiego, dzikiego kota, podobnego do lamparta i pawiana, które spacerują swobodnie po jego majątku, wzbudzając u mieszkańców niemniejszy postrach od swego pana.

Może pan sobie wyobrazić z tego, com powiedziała, że moja biedna siostra Julia i ja, nie miałyśmy różami usłanego życia. Nie można było utrzymać służącego i przez długi czas spełniałyśmy same najgrubsze roboty w domu. Siostra moja miała ledwie trzydzieści lat, gdy umarła, a mimo to włosy jej zaczęły tak siwieć jak i moje.

— Więc siostra pani nie żyje?

— Umarła dwa lata temu i właśnie w sprawie jej śmierci pragnę z panem pomówić. Może pan zrozumieć, że pędząc takie życie, jakiem opisała, mało kiedy widziałyśmy kogo równego nam wiekiem i stanowiskiem. Miałyśmy jednak ciotkę, starą pannę, siostrę mojej matki, Miss Honoryę Westphail, która mieszka w Harrow, i czasem wolno nam było składać wizyty w jej domu. Julia pojechała tam na Boże Narodzenie, dwa lata temu, i poznała tam wysłużonego majora od marynarki, z którym się zaręczyła. Mój ojczym dowiedział się o tem, kiedy moja siostra powróciła, i nie stawiał żadnych przeszkód, ale na dwa tygodnie przed dniem wyznaczonym na wesele zaszedł straszny wypadek, który pozbawił mnie jedynej mojej...........The Adventure of the Speckled Band

On glancing over my notes of the seventy odd cases in which I have during the last eight years studied the methods of my friend Sherlock Holmes, I find many tragic, some comic, a large number merely strange, but none commonplace; for, working as he did rather for the love of his art than for the acquirement of wealth, he refused to associate himself with any investigation which did not tend towards the unusual, and even the fantastic. Of all these varied cases, however, I cannot recall any which presented more singular features than that which was associated with the well-known Surrey family of the Roylotts of Stoke Moran. The events in question occurred in the early days of my association with Holmes, when we were sharing rooms as bachelors in Baker Street. It is possible that I might have placed them upon record before, but a promise of secrecy was made at the time, from which I have only been freed during the last month by the untimely death of the lady to whom the pledge was given. It is perhaps as well that the facts should now come to light, for I have reasons to know that there are widespread rumours as to the death of Dr. Grimesby Roylott which tend to make the matter even more terrible than the truth.

It was early in April in the year '83 that I woke one morning to find Sherlock Holmes standing, fully dressed, by the side of my bed. He was a late riser, as a rule, and as the clock on the mantelpiece showed me that it was only a quarter-past seven, I blinked up at him in some surprise, and perhaps just a little resentment, for I was myself regular in my habits.

˝Very sorry to knock you up, Watson,˝ said he, ˝but it's the common lot this morning. Mrs. Hudson has been knocked up, she retorted upon me, and I on you.˝

˝What is it, then — a fire?˝

˝No; a client. It seems that a young lady has arrived in a considerable state of excitement, who insists upon seeing me. She is waiting now in the sitting-room. Now, when young ladies wander about the metropolis at this hour of the morning, and knock sleepy people up out of their beds, I presume that it is something very pressing which they have to communicate. Should it prove to be an interesting case, you would, I am sure, wish to follow it from the outset. I thought, at any rate, that I should call you and give you the chance.˝

˝My dear fellow, I would not miss it for anything.˝

I had no keener pleasure than in following Holmes in his professional investigations, and in admiring the rapid deductions, as swift as intuitions, and yet always founded on a logical basis with which he unravelled the problems which were submitted to him. I rapidly threw on my clothes and was ready in a few minutes to accompany my friend down to the sitting-room. A lady dressed in black and heavily veiled, who had been sitting in the window, rose as we entered.

˝Good-morning, madam,˝ said Holmes cheerily. ˝My name is Sherlock Holmes. This is my intimate friend and associate, Dr. Watson, before whom you can speak as freely as before myself. Ha! I am glad to see that Mrs. Hudson has had the good sense to light the fire. Pray draw up to it, and I shall order you a cup of hot coffee, for I observe that you are shivering.˝

˝It is not cold which makes me shiver,˝ said the woman in a low voice, changing her seat as requested.

˝What, then?˝

˝It is fear, Mr. Holmes. It is terror.˝ She raised her veil as she spoke, and we could see that she was indeed in a pitiable state of agitation, her face all drawn and gray, with restless frightened eyes, like those of some hunted animal. Her features and figure were those of a woman of thirty, but her hair was shot with premature gray, and her expression was weary and haggard. Sherlock Holmes ran her over with one of his quick, all-comprehensive glances.

˝You must not fear,˝ said he soothingly, bending forward and patting her forearm. ˝We shall soon set matters right, I have no doubt. You have come in by train this morning, I see.˝

˝You know me, then?˝

˝No, but I observe the second half of a return ticket in the palm of your left glove. You must have started early, and yet you had a good drive in a dog-cart, along heavy roads, before you reached the station.˝

The lady gave a violent start and stared in bewilderment at my companion.

˝There is no mystery, my dear madam,˝ said he, smiling. ˝The left arm of your jacket is spattered with mud in no less than seven places. The marks are perfectly fresh. There is no vehicle save a dog-cart which throws up mud in that way, and then only when you sit on the left-hand side of the driver.˝

˝Whatever your reasons may be, you are perfectly correct,˝ said she. ˝I started from home before six, reached Leatherhead at twenty past, and came in by the first train to Waterloo. Sir, I can stand this strain no longer; I shall go mad if it continues. I have no one to turn to — none, save only one, who cares for me, and he, poor fellow, can be of little aid. I have heard of you, Mr. Holmes; I have heard of you from Mrs. Farintosh, whom you helped in the hour of her sore need. It was from her that I had your address. Oh, sir, do you not think that you could help me, too, and at least throw a little light through the dense darkness which surrounds me? At present it is out of my power to reward you for your services, but in a month or six weeks I shall be married, with the control of my own income, and then at least you shall not find me ungrateful.˝

Holmes turned to his desk and, unlocking it, drew out a small case-book, which he consulted.

˝Farintosh,˝ said he. ˝Ah yes, I recall the case; it was concerned with an opal tiara. I think it was before your time, Watson. I can only say, madam, that I shall be happy to devote the same care to your case as I did to that of your friend. As to reward, my profession is its own reward; but you are at liberty to defray whatever expenses I may be put to, at the time which suits you best. And now I beg that you will lay before us everything that may help us in forming an opinion upon the matter.˝

˝Alas!˝ replied our visitor, ˝the very horror of my situation lies in the fact that my fears are so vague, and my suspicions depend so entirely upon small points, which might seem trivial to another, that even he to whom of all others I have a right to look for help and advice looks upon all that I tell him about it as the fancies of a nervous woman. He does not say so, but I can read it from his soothing answers and averted eyes. But I have heard, Mr. Holmes, that you can see deeply into the manifold wickedness of the human heart. You may advise me how to walk amid the dangers which encompass me.˝

˝I am all attention, madam.˝

˝My name is Helen Stoner, and I am living with my stepfather, who is the last survivor of one of the oldest Saxon families in England, the Roylotts of Stoke Moran, on the western border of Surrey.˝

Holmes nodded his head. ˝The name is familiar to me,˝ said he.

˝The family was at one time among the richest in England, and the estates extended over the borders into Berkshire in the north, and Hampshire in the west. In the last century, however, four successive heirs were of a dissolute and wasteful disposition, and the family ruin was eventually completed by a gambler in the days of the Regency. Nothing was left save a few acres of ground, and the two-hundred-year-old house, which is itself crushed under a heavy mortgage. The last squire dragged out his existence there, living the horrible life of an aristocratic pauper; but his only son, my stepfather, seeing that he must adapt himself to the new conditions, obtained an advance from a relative, which enabled him to take a medical degree and went out to Calcutta, where, by his professional skill and his force of character, he established a large practice. In a fit of anger, however, caused by some robberies which had been perpetrated in the house, he beat his native butler to death and narrowly escaped a capital sentence. As it was, he suffered a long term of imprisonment and afterwards returned to England a morose and disappointed man.

˝When Dr. Roylott was in India he married my mother, Mrs. Stoner, the young widow of Major-General Stoner, of the Bengal Artillery. My sister Julia and I were twins, and we were only two years old at the time of my mother's re-marriage. She had a considerable sum of money — not less than 1000 pounds a year — and this she bequeathed to Dr. Roylott entirely while we resided with him, with a provision that a certain annual sum should be allowed to each of us in the event of our marriage. Shortly after our return to England my mother died — she was killed eight years ago in a railway accident near Crewe. Dr. Roylott then abandoned his attempts to establish himself in practice in London and took us to live with him in the old ancestral house at Stoke Moran. The money which my mother had left was enough for all our wants, and there seemed to be no obstacle to our happiness.

˝But a terrible change came over our stepfather about this time. Instead of making friends and exchanging visits with our neighbours, who had at first been overjoyed to see a Roylott of Stoke Moran back in the old family seat, he shut himself up in his house and seldom came out save to indulge in ferocious quarrels with whoever might cross his path. Violence of temper approaching to mania has been hereditary in the men of the family, and in my stepfather's case it had, I believe, been intensified by his long residence in the tropics. A series of disgraceful brawls took place, two of which ended in the police court, until at last he became the terror of the village, and the folks would fly at his approach, for he is a man of immense strength, and absolutely uncontrollable in his anger.

˝Last week he hurled the local blacksmith over a parapet into a stream, and it was only by paying over all the money which I could gather together that I was able to avert another public exposure. He had no friends at all save the wandering gypsies, and he would give these vagabonds leave to encamp upon the few acres of bramble-covered land which represent the family estate, and would accept in return the hospitality of their tents, wandering away with them sometimes for weeks on end. He has a passion also for Indian animals, which are sent over to him by a correspondent, and he has at this moment a cheetah and a baboon, which wander freely over his grounds and are feared by the villagers almost as much as their master.

˝You can imagine from what I say that my poor sister Julia and I had no great pleasure in our lives. No servant would stay with us, and for a long time we did all the work of the house. She was but thirty at the time of her death, and yet her hair had already begun to whiten, even as mine has.˝

˝Your sister is dead, then?˝

˝She died just two years ago, and it is of her death that I wish to speak to you. You can understand that, living the life which I have described, we were little likely to see anyone of our own age and position. We had, however, an aunt, my mother's maiden sister, Miss Honoria Westphail, who lives near Harrow, and we were occasionally allowed to pay short visits at this lady's house. Julia went there at Christmas two years ago, and met there a half-pay major of marines, to whom she became engaged. My stepfather learned of the engagement when my sister returned and offered no objection to the marriage; but within a fortnight of the day which had been fixed for the wedding, the terrible event occurred which has deprived me of my only companion.˝

Sherlock Holmes had been leaning back in his chair with his eyes closed and his head sunk in a cushion, but he half opened his lids now and glanced across at his visitor.

˝Pray be precise as to details,˝ said he.

˝It is easy for me to be so, for every event of that dreadful time is seared into my memory. The manor-house is, as I have already said, very old, and only one wing is now inhabited. The bedrooms in this wing are on the ground floor, the sitting-rooms being in the central block of the buildings. Of these bedrooms the first is Dr. Roylott's, the second my sister's, and the third my own. There is no communication between them, but they all open out into the same corridor. Do I make myself plain?˝

˝Perfectly so.˝

˝The windows of the three rooms open out upon the lawn. That fatal night Dr. Roylott had gone to his room early, though we knew that he had not retired to rest, for my sister was troubled by the smell of the strong Indian cigars which it was his custom to smoke. She left her room, therefore, and came into mine, where she sat for some time, chatting about her approaching wedding. At eleven o'clock she rose to leave me, but she paused at the door and looked back.

˝ 'Tell me, Helen,' said she, 'have you ever heard anyone whistle in the dead of the night?'

˝ 'Never,' said I.

˝ 'I suppose that you could not possibly whistle, yourself, in your...........
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: