- W empik go
Psy ras drobnych - ebook
Psy ras drobnych - ebook
Bohaterka: pacjentka (lat 28) depresyjna, bezczynna, zalegająca w łóżku, wycofana z relacji towarzyskich, przyjęta do szpitala psychiatrycznego z powodu pogarszania się stanu psychicznego i nadużywania leków. Cechuje ją postępująca apatia, spadek energii z zaleganiem w łóżku, utrata zainteresowań, gorsze skupienie i koncentracja uwagi, unikanie ludzi, płaczliwość z myślami i tendencjami samobójczymi. Pierwszej nocy w szpitalu płacze tak głośno i mruczy tak żałośnie, że pozostałe pacjentki w akcie zbiorowej zemsty okradają ją z gazety i mydła.
Miejsce wydarzeń: szpital w Kobierzynie, antyarka załadowana kobietami przeznaczonymi do wyginięcia, odrzuconymi egzemplarzami cechującymi się fatalną kombinacją genów.
Olga Hund zabiera nas w podróż przez lecznicę rozczarowania światem. Światem, w którym wszystko może być urojone, tylko przemoc jest prawdziwa. Sam szpital psychiatryczny to metafora systemu, w którym żyjemy. Jest lokalna waluta i jej zmienny kurs, władza i monopol na sprawowanie przemocy, kultura i sztuka. Jest też odpowiednik parlamentu i demokracji, które dają tak samo mało nadziei, jak te prawdziwe. Te „wczasy dla smutnych dzieci” są tylko po to, żeby przywrócić bohaterki do tego, co je tu przywiodło: do ojców, wujków, mężów, matek, Kościoła, rachunków, eksmisji i chwilówek. Do rozczarowania, które muszą nauczyć się przeżywać po cichu.
Katarzyna Rakowska, Inicjatywa Pracownicza
Czyta się z wypiekami, śmiechem i przerażeniem. Świetna na wakacje, do lasu, do autobusu, do grobu, na depresję i zbyt dobry humor. Wykręca mózg.
Ziemowit Szczerek
Kategoria: | Proza |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-65739-38-4 |
Rozmiar pliku: | 1,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Później starałam się uporządkować chorobę w czasie. Żeby przypomnieć sobie daty, zaglądałam do kart wypisowych, bo bez nich nic nie pamiętam. Ani w którym roku skończyłam studia, ani kiedy „to się zaczęło”, ani ile razy miałam załamanie nerwowe i zabierała mnie do szpitala karetka albo taksówka.
.
Do szpitala psychiatrycznego przybywa się tylko od poniedziałku do piątku. Przy jego drzwiach wejściowych stoją wtedy salowi. Otaczają psychiatryk jak armia pałac.
Karetki przyjeżdżają do szpitala zwykle nocą. W dzień tylko wtedy, kiedy przywożą samobójców z chirurgii albo toksykologii. Jest to prestiż, kiedy wysyłają cię do szpitala w karetce. Za to taksówki, którymi podjeżdżamy do szpitala, są zawsze tej samej firmy – najtańszej. I choć każdy wie, że na model oraz kolor zamawianego samochodu nie ma się wpływu, to nowego pacjenta pozostali oceniają najpierw po taksówce i kierowcy, bo przecież los albo pan bóg sprzyjają bogatym. Kategorie są dwie: wiek auta i uroda kierowcy. Jak z daewoo wysiada pizda o twarzy jaszczurki i nie pomaga z bagażami to pacjent ma, przynajmniej na początku, przejebane na oddziale.
A ja przyjechałam karetką. I specjalnie byłam wesoła, żeby pacjentom wyglądającym ciekawie przez okna wysłać sygnał: lubcie mnie! Jestem lepsza od reszty tych mułowatych kobył u was w szpitalu!
.
Wieźli mnie tam, do Kobierzyna, ulicą Dietla, w biało-niebieskiej karetce modelu Polonez. Miała zepsute sprzęgło i dwa razy zgasła. Raz na Dietla, drugi raz na Rondzie Kocmyrzowskim. Nie wiązali.
Oni z przodu walczyli ze sprzęgłem, ja z tyłu schylałam głowę w kapturze, żeby mnie ktoś znajomy nie dostrzegł przez szybkę. Żeby się z tego wszystkiego nie rozkleić, zaczęłam podskakiwać na siedzeniu jak na furmance, co pędzi po wertepach na jarmark. Miałam w tej furmance dwa konie i je poganiałam, i śmiałam się. Jechaliśmy, jechaliśmy. Minęliśmy Zakrzówek, Tesco. Potem była jakaś stadnina koni czy ranczo, co nawet pasowało do mojego udawania, że jedziemy na jarmark po miętuski.
.
Dotarliśmy więc. I tu się zaczyna moja opowieść. O tym, że szpital to wczasy dla smutnych dzieci. Żeby wszystkie były w jednym miejscu.
.
Przy wejściu kołysze się na wietrze skupisko burych roślin. Na kupie zdechłych pędów wyrosły drobne białe kwiatuszki i to wszystko razem szumi, wali się na siebie. Tutaj, zaobserwuję to później na sobie, kocha się rośliny, zwłaszcza gnijące albo schnące.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------