Pudełko Pana Beneyto - ebook
„Pudełko Pana Beneyto” to szóste spotkanie z niedocenionym myślicielem Panem Beneyto i jego serdecznym przyjacielem Panem Boo.
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Proza |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8414-859-4 |
| Rozmiar pliku: | 2,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Ewa Golińska — Pisarkiewicz
(z d. Mazurowska)
Urodzona w Sieradzu malarka i ilustratorka.
Uczęszczała do Liceum Ogólnokształcącego w Złoczewie.
Podstaw malarstwa uczyła się u legendarnego ks. kan. Henryka Wieczorka w Sieradzu.
Ukończyła studia wyższe w Instytucie Artystycznym Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Częstochowie (obecnie Uniwersytet Jana Długosza) — Dyplom z malarstwa uzyskała w Pracowni Malarstwa Wincentego Maszkowskiego.
Pracę magisterską pod tytułem „Portret w malarstwie a sztuka dziecka — analiza postaw twórczych w portrecie psychologicznym” napisała pod kierunkiem art. plast., doc. Andrzeja Niekrasza.
Wielokrotnie uczestniczyła w międzynarodowych plenerach rzeźbiarsko — malarskich „Pole Sztuk” organizowanych w Rodowie przez gdańską Akademię Sztuk Pięknych.
Prezentowała swoje obrazy na 24 wystawach autorskich i ponad 150 zbiorowych w Polsce, USA, Rosji, Niemczech, Włoszech, Belgii, na Słowacji i Ukrainie.
W latach 2022 — 2025 eksponowała na terenie kraju autorski cykl o wspólnej nazwie „Dotyk”, który był wystawiany m.in. w Galerii „Metamorfozy” w Warszawie, w Galerii Biura Wystaw Artystycznych w Sieradzu oraz w Galerii Artystycznej im. Prof. Andrzeja Niekrasza w Kaliszu znajdującej się na Wydziale Pedagogiczno — Artystycznym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza.
Artystka zaprojektowała okładki oraz ilustracje do kilkudziesięciu książek i czasopism.
Mieszka i tworzy w Sieradzu.
Mirosław Pisarkiewicz
Nieplanowanie urodzony w Zgierzu Łęczycanin mieszkający w Sieradzu.
Mirosław Pisarkiewicz, fot: Ewa Golińska — PisarkiewiczPan Beneyto i wiatr
Pan Boo przyszedł nie wiadomo skąd i przyniósł garść ptasich piórek.
— Chcę być ptakiem jak ptak — oznajmił.
— Tak? — zainteresował się uprzejmie Pan Beneyto.
— Chcę polecieć. Czy pomoże mi pan zrobić skrzydła? — wskazał na piórka.
Pan Beneyto przyglądał się przez chwilę Panu Boo. W końcu odrzekł:
— Skrzydła można pożyczyć, wynająć lub ukraść. Ale Panu nie są potrzebne skrzydła, ale wiatr. Każdy musi mieć swój wiatr.
— Muszę zbudować wiatr? — zdziwił się Pan Boo.Pan Beneyto i gołąb Pana Boo
Gdy zwykły, osiedlowy gołąb przysiadł na balustradzie balkonu na jego grzbiet wskoczył energicznie Pan Boo wołając:
— Do Paryża proszę!!
— Gru Grru — odpowiedział zadziwiony gołąb.
— Nie chcę do Gru Grru. Nawet nie wiem, gdzie to jest.
— Gru Grru — usłyszał od gołębia.
— Proszę, leć do Paryża!
— Gru Grru — odparł gołąb.
— No tak … ty lecisz tylko do Gru Grru — zrezygnowany Pan Boo zeskoczył z ptaka.
Pan Beneyto obserwujący całą tę historię powiedział cicho:
— Czasem warto lecieć i do Gru Grru. Wtedy Paryż smakuje jeszcze bardziej.Pan Beneyto i informacja
Pan Boo upuścił talerzyk, który pękł na pół. Pan Boo rzucił nieparlamentarne słowo i podniósł zniszczony element porcelanowej zastawy, by kontempolować go przez dłuższą chwilę. W końcu zapytał:
— Natura to natura, ale co jest najtrwalszego z tego, co tworzą ludzie?
— Informacja — odrzekł Pan Beneyto.
— Jak to informacja? — zdziwił się Pan Boo.
— Nie ma od dawna ludzi, którzy żyli przed tysiącami czy setkami lat, ani wytworzonych przez nich przedmiotów, domów, wsi i miast. Ale wiemy o ich istnieniu. I to czasem całkiem sporo. Dlaczego? Ponieważ zostawili po sobie informacje. Ślady istnienia. Czasem na piśmie a często w innej postaci. Choćby swoich kości w grobach.
— Ale kto wytwarza informacje?
— Każdy Panie Boo, każdy — uśmiechnął się Pan Beneyto.Pan Beneyto i papier
— Powiedział Pan kiedyś, że najtrwalsza jest informacja. — wrócił do zakończonej jakiś czas temu rozmowy Pan Boo — A na czym najlepiej przechowuje się informacja?
— Moim zdaniem … na papierze — odpowiedział Pan Beneyto.
— Na papierze? — zdziwił się pan Boo — Przecież papier jest nietrwały.
— Tak może się wydawać, ale to na papierze spisano wszystko to, co nazywamy historią. Najczęściej po tym, co było kiedyś, zostały tylko zapiski na papierze i … absolutnie nic więcej.
— Bardzo to wszystko dziwne — zadumał się Pan Boo — najtrwalszy jest nie kamień, nie metal tylko papier … Buu …Pan Beneyto i wiara
— Denerwuje mnie to całe zamieszanie z księżmi i z tą całą Wiarą — zagaił Pan Boo.
— Dlaczego? — zapytał Pan Beneyto.
— Bo ja tego wszystkiego nie rozumiem. Kościół, Wiara, religia, Bóg, księża. I jeszcze te zakonnice!
— Najważniejsza jest Wiara.
— A ta reszta?
— Cóż … Kościół to instytucja, którą tworzą kapłani, czyli księża lub zakonnicy, zakonnice i przede wszystkim wierni.
— I po co ten Kościół? Żeby ludzie wierzyli w religię?
— Nie, nie wierzymy w religię. Religia to narzędzie Kościoła służące do szerzenia i podtrzymywania Wiary. To tylko narzędzie. Nie wierzymy w narzędzie. Zresztą … czasem to narzędzie jest używane nie do spraw związanych z Wiarą, lecz do zdobycia i utrzymania władzy, pieniędzy, sławy i zaszczytów.
— To co z tą całą Wiarą?
— Wiara to najpiękniejsza i najczystsza ze sfer, z którymi może zetknąć się człowiek. Nie Kościół i nie religia, nie księża i nie zakonnice ...choć i tu także bywają całe pokłady dobra i piękna. Ale liczy się tylko Wiara.
— Czemu? — dopytywał Pan Boo.
— Bo Wiara daje siłę i nadaje wszystkiemu sens, a tam gdzie go nie można znaleźć, daje nadzieję — powiedział Pan Beneyto.
Pan Boo zadumał się głęboko i wyjątkowo o nic więcej nie zapytał.Pan Beneyto i baner
Podekscytowany Pan Boo wrócił z miasta i z podnieceniem oznajmił:
— Widziałem baner jednego ze startowańców … startowatorów … startowaczy … Nie, chyba tych tam … starterów … O! Tych właśnie! Starterów w wyborach na kogoś tam, do czegoś tam. Była na nim facjata kandydata i wielki napis „Naprzód!”.
Tu Pan Boo zawiesił na chwilę głos, po czym już bardziej refleksyjnie dodał:
— Właściwie fajne hasło, ale … „Naprzód”, czyli … dokąd? I gdzie dokładnie „Naprzód” ma jakiś przód? O! I najważniejsze! Co, jeśli w tym „Naprzodzie” kryje się wielki, czarny dół?
Pan Beneyto milczał. I na tym poprzestał.Pan Beneyto i sens wszystkiego
Pan Beneyto siedział opodal Pana Boo w fotelu przed kominkiem, na którym płonął spokojnie ogień. W dłoni trzymał lampkę ulubionego wina z Alentejo.
— Kiedyś — zaczął opowieść — dawno … fascynowałem się filozofią. Wydawało mi się, że to nauka, która dąży do wytłumaczenia zasad, wyjaśnienia sensu wszystkiego. Wcześni filozofowie do tego zmierzali. Ale późniejsi zaczęli tworzyć coraz bardziej zawiłe teorie a ich następcy zajmowali się tłumaczeniem tych teorii i budowaniem na ich bazie własnych. Filozofia stała się sztuką samą w sobie. Oderwaną od prawdziwego świata. Niczego już nie wyjaśniała. Filozofia zaginęła w swej istocie w zawiłościach i komentarzach. A ja poszukiwałem rozwiązań tłumaczących istotę świata.
— I co Pan zrobił? — zapytał Pan Boo.
— Posłuchałem zwykłego człowieka, który kiedyś powiedział mi, że za dużo myślę i dał radę: „Nie komplikuj”. Wówczas odszukałem w trzech różnych opowieściach to, co wydało mi się ową istotą — sensem wszystkiego. Trzy filary. Bardzo proste, lecz zasadnicze.
— Trzy? — zdziwił się Pan Boo.
— Tak, tylko trzy. Pierwszy pochodzi z Biblii, która głosi, że Bóg stworzył Niebo i Ziemię. Zatem wszystko nie jest nasze, lecz jest nam jedynie UŻYCZONE. A my jesteśmy tutaj tylko GOŚĆMI.
Drugi określił Heraklit z Efezu, który napisał sławne „panta rhei” … wszystko płynie. Wszystko jest w ruchu, WSZYSTKO PRZEMIJA. I ludzie i obiekty ich pożądania.
Trzeci filar pochodzi od rabina Hillela. Ów uczony mąż skomentował pewien istotny, ale niezmiernie skomplikowany problem, prostą definicją … „NIE RÓB DRUGIEMU, CO TOBIE NIEMIŁE”. I dodał, że cała reszta wyjaśnień, to tylko komentarze.
TRZY FILARY … SKORO JESTEŚMY TU GOŚĆMI I MUSIMY STĄD ODEJŚĆ, TO BĘDĄC TU ZACHOWUJMY SIĘ PRZYZWOICIE WOBEC WSZYSTKICH I WSZYSTKIEGO.
I tylko tyle. Ale nawet tego nie potrafimy …
— Wszyscy muszą przeminąć? — zmartwił się Pan Boo — W takim razie i ja przeminę?
— Nie martw się Przyjacielu! — powiedział Pan Beneyto z pewnością w głosie — Dopóki ja jestem z Panem, na pewno Pan nie przeminie.Pan Beneyto i tajemnice
Pan Beneyto i Pan Boo siedzieli na podłodze oparci o szafę, jak już niejeden raz im się to zdarzało. Pan Boo twierdził, że skoro są tak nisko, to na pewno nie upadną. Ale Pan Beneyto spokojnie kontrował, że zawsze mogą się unieść. Pan Boo gryzł jabłko, a Pan Beneyto małym nożykiem odkrawał ze swojego kawałki i co pewien czas wkładał cząstki do ust.
Jak to miał w zwyczaju, zaczął opowieść. Czekał na nią Pan Boo, jak to miał w zwyczaju. Po to właśnie siadali na podłodze oparci o szafę. Dla opowieści.
*
— Działo się to zupełnie niedawno. W krainie ZYX …
— Krainie Zyks? — dopytał Pan Boo.
— Nie, Panie Boo! W krainie Z…Y…X
— A! W tej — pokiwał głową Pan Boo.
— Zatem … Pewnego razu …
— Zupełnie niedawno — dopowiedział Pan Boo.
(z d. Mazurowska)
Urodzona w Sieradzu malarka i ilustratorka.
Uczęszczała do Liceum Ogólnokształcącego w Złoczewie.
Podstaw malarstwa uczyła się u legendarnego ks. kan. Henryka Wieczorka w Sieradzu.
Ukończyła studia wyższe w Instytucie Artystycznym Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Częstochowie (obecnie Uniwersytet Jana Długosza) — Dyplom z malarstwa uzyskała w Pracowni Malarstwa Wincentego Maszkowskiego.
Pracę magisterską pod tytułem „Portret w malarstwie a sztuka dziecka — analiza postaw twórczych w portrecie psychologicznym” napisała pod kierunkiem art. plast., doc. Andrzeja Niekrasza.
Wielokrotnie uczestniczyła w międzynarodowych plenerach rzeźbiarsko — malarskich „Pole Sztuk” organizowanych w Rodowie przez gdańską Akademię Sztuk Pięknych.
Prezentowała swoje obrazy na 24 wystawach autorskich i ponad 150 zbiorowych w Polsce, USA, Rosji, Niemczech, Włoszech, Belgii, na Słowacji i Ukrainie.
W latach 2022 — 2025 eksponowała na terenie kraju autorski cykl o wspólnej nazwie „Dotyk”, który był wystawiany m.in. w Galerii „Metamorfozy” w Warszawie, w Galerii Biura Wystaw Artystycznych w Sieradzu oraz w Galerii Artystycznej im. Prof. Andrzeja Niekrasza w Kaliszu znajdującej się na Wydziale Pedagogiczno — Artystycznym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza.
Artystka zaprojektowała okładki oraz ilustracje do kilkudziesięciu książek i czasopism.
Mieszka i tworzy w Sieradzu.
Mirosław Pisarkiewicz
Nieplanowanie urodzony w Zgierzu Łęczycanin mieszkający w Sieradzu.
Mirosław Pisarkiewicz, fot: Ewa Golińska — PisarkiewiczPan Beneyto i wiatr
Pan Boo przyszedł nie wiadomo skąd i przyniósł garść ptasich piórek.
— Chcę być ptakiem jak ptak — oznajmił.
— Tak? — zainteresował się uprzejmie Pan Beneyto.
— Chcę polecieć. Czy pomoże mi pan zrobić skrzydła? — wskazał na piórka.
Pan Beneyto przyglądał się przez chwilę Panu Boo. W końcu odrzekł:
— Skrzydła można pożyczyć, wynająć lub ukraść. Ale Panu nie są potrzebne skrzydła, ale wiatr. Każdy musi mieć swój wiatr.
— Muszę zbudować wiatr? — zdziwił się Pan Boo.Pan Beneyto i gołąb Pana Boo
Gdy zwykły, osiedlowy gołąb przysiadł na balustradzie balkonu na jego grzbiet wskoczył energicznie Pan Boo wołając:
— Do Paryża proszę!!
— Gru Grru — odpowiedział zadziwiony gołąb.
— Nie chcę do Gru Grru. Nawet nie wiem, gdzie to jest.
— Gru Grru — usłyszał od gołębia.
— Proszę, leć do Paryża!
— Gru Grru — odparł gołąb.
— No tak … ty lecisz tylko do Gru Grru — zrezygnowany Pan Boo zeskoczył z ptaka.
Pan Beneyto obserwujący całą tę historię powiedział cicho:
— Czasem warto lecieć i do Gru Grru. Wtedy Paryż smakuje jeszcze bardziej.Pan Beneyto i informacja
Pan Boo upuścił talerzyk, który pękł na pół. Pan Boo rzucił nieparlamentarne słowo i podniósł zniszczony element porcelanowej zastawy, by kontempolować go przez dłuższą chwilę. W końcu zapytał:
— Natura to natura, ale co jest najtrwalszego z tego, co tworzą ludzie?
— Informacja — odrzekł Pan Beneyto.
— Jak to informacja? — zdziwił się Pan Boo.
— Nie ma od dawna ludzi, którzy żyli przed tysiącami czy setkami lat, ani wytworzonych przez nich przedmiotów, domów, wsi i miast. Ale wiemy o ich istnieniu. I to czasem całkiem sporo. Dlaczego? Ponieważ zostawili po sobie informacje. Ślady istnienia. Czasem na piśmie a często w innej postaci. Choćby swoich kości w grobach.
— Ale kto wytwarza informacje?
— Każdy Panie Boo, każdy — uśmiechnął się Pan Beneyto.Pan Beneyto i papier
— Powiedział Pan kiedyś, że najtrwalsza jest informacja. — wrócił do zakończonej jakiś czas temu rozmowy Pan Boo — A na czym najlepiej przechowuje się informacja?
— Moim zdaniem … na papierze — odpowiedział Pan Beneyto.
— Na papierze? — zdziwił się pan Boo — Przecież papier jest nietrwały.
— Tak może się wydawać, ale to na papierze spisano wszystko to, co nazywamy historią. Najczęściej po tym, co było kiedyś, zostały tylko zapiski na papierze i … absolutnie nic więcej.
— Bardzo to wszystko dziwne — zadumał się Pan Boo — najtrwalszy jest nie kamień, nie metal tylko papier … Buu …Pan Beneyto i wiara
— Denerwuje mnie to całe zamieszanie z księżmi i z tą całą Wiarą — zagaił Pan Boo.
— Dlaczego? — zapytał Pan Beneyto.
— Bo ja tego wszystkiego nie rozumiem. Kościół, Wiara, religia, Bóg, księża. I jeszcze te zakonnice!
— Najważniejsza jest Wiara.
— A ta reszta?
— Cóż … Kościół to instytucja, którą tworzą kapłani, czyli księża lub zakonnicy, zakonnice i przede wszystkim wierni.
— I po co ten Kościół? Żeby ludzie wierzyli w religię?
— Nie, nie wierzymy w religię. Religia to narzędzie Kościoła służące do szerzenia i podtrzymywania Wiary. To tylko narzędzie. Nie wierzymy w narzędzie. Zresztą … czasem to narzędzie jest używane nie do spraw związanych z Wiarą, lecz do zdobycia i utrzymania władzy, pieniędzy, sławy i zaszczytów.
— To co z tą całą Wiarą?
— Wiara to najpiękniejsza i najczystsza ze sfer, z którymi może zetknąć się człowiek. Nie Kościół i nie religia, nie księża i nie zakonnice ...choć i tu także bywają całe pokłady dobra i piękna. Ale liczy się tylko Wiara.
— Czemu? — dopytywał Pan Boo.
— Bo Wiara daje siłę i nadaje wszystkiemu sens, a tam gdzie go nie można znaleźć, daje nadzieję — powiedział Pan Beneyto.
Pan Boo zadumał się głęboko i wyjątkowo o nic więcej nie zapytał.Pan Beneyto i baner
Podekscytowany Pan Boo wrócił z miasta i z podnieceniem oznajmił:
— Widziałem baner jednego ze startowańców … startowatorów … startowaczy … Nie, chyba tych tam … starterów … O! Tych właśnie! Starterów w wyborach na kogoś tam, do czegoś tam. Była na nim facjata kandydata i wielki napis „Naprzód!”.
Tu Pan Boo zawiesił na chwilę głos, po czym już bardziej refleksyjnie dodał:
— Właściwie fajne hasło, ale … „Naprzód”, czyli … dokąd? I gdzie dokładnie „Naprzód” ma jakiś przód? O! I najważniejsze! Co, jeśli w tym „Naprzodzie” kryje się wielki, czarny dół?
Pan Beneyto milczał. I na tym poprzestał.Pan Beneyto i sens wszystkiego
Pan Beneyto siedział opodal Pana Boo w fotelu przed kominkiem, na którym płonął spokojnie ogień. W dłoni trzymał lampkę ulubionego wina z Alentejo.
— Kiedyś — zaczął opowieść — dawno … fascynowałem się filozofią. Wydawało mi się, że to nauka, która dąży do wytłumaczenia zasad, wyjaśnienia sensu wszystkiego. Wcześni filozofowie do tego zmierzali. Ale późniejsi zaczęli tworzyć coraz bardziej zawiłe teorie a ich następcy zajmowali się tłumaczeniem tych teorii i budowaniem na ich bazie własnych. Filozofia stała się sztuką samą w sobie. Oderwaną od prawdziwego świata. Niczego już nie wyjaśniała. Filozofia zaginęła w swej istocie w zawiłościach i komentarzach. A ja poszukiwałem rozwiązań tłumaczących istotę świata.
— I co Pan zrobił? — zapytał Pan Boo.
— Posłuchałem zwykłego człowieka, który kiedyś powiedział mi, że za dużo myślę i dał radę: „Nie komplikuj”. Wówczas odszukałem w trzech różnych opowieściach to, co wydało mi się ową istotą — sensem wszystkiego. Trzy filary. Bardzo proste, lecz zasadnicze.
— Trzy? — zdziwił się Pan Boo.
— Tak, tylko trzy. Pierwszy pochodzi z Biblii, która głosi, że Bóg stworzył Niebo i Ziemię. Zatem wszystko nie jest nasze, lecz jest nam jedynie UŻYCZONE. A my jesteśmy tutaj tylko GOŚĆMI.
Drugi określił Heraklit z Efezu, który napisał sławne „panta rhei” … wszystko płynie. Wszystko jest w ruchu, WSZYSTKO PRZEMIJA. I ludzie i obiekty ich pożądania.
Trzeci filar pochodzi od rabina Hillela. Ów uczony mąż skomentował pewien istotny, ale niezmiernie skomplikowany problem, prostą definicją … „NIE RÓB DRUGIEMU, CO TOBIE NIEMIŁE”. I dodał, że cała reszta wyjaśnień, to tylko komentarze.
TRZY FILARY … SKORO JESTEŚMY TU GOŚĆMI I MUSIMY STĄD ODEJŚĆ, TO BĘDĄC TU ZACHOWUJMY SIĘ PRZYZWOICIE WOBEC WSZYSTKICH I WSZYSTKIEGO.
I tylko tyle. Ale nawet tego nie potrafimy …
— Wszyscy muszą przeminąć? — zmartwił się Pan Boo — W takim razie i ja przeminę?
— Nie martw się Przyjacielu! — powiedział Pan Beneyto z pewnością w głosie — Dopóki ja jestem z Panem, na pewno Pan nie przeminie.Pan Beneyto i tajemnice
Pan Beneyto i Pan Boo siedzieli na podłodze oparci o szafę, jak już niejeden raz im się to zdarzało. Pan Boo twierdził, że skoro są tak nisko, to na pewno nie upadną. Ale Pan Beneyto spokojnie kontrował, że zawsze mogą się unieść. Pan Boo gryzł jabłko, a Pan Beneyto małym nożykiem odkrawał ze swojego kawałki i co pewien czas wkładał cząstki do ust.
Jak to miał w zwyczaju, zaczął opowieść. Czekał na nią Pan Boo, jak to miał w zwyczaju. Po to właśnie siadali na podłodze oparci o szafę. Dla opowieści.
*
— Działo się to zupełnie niedawno. W krainie ZYX …
— Krainie Zyks? — dopytał Pan Boo.
— Nie, Panie Boo! W krainie Z…Y…X
— A! W tej — pokiwał głową Pan Boo.
— Zatem … Pewnego razu …
— Zupełnie niedawno — dopowiedział Pan Boo.
więcej..