- W empik go
Pugaczew - ebook
Pugaczew - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 183 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Iwan Pugaczew uwieziony w niemowlęctwie z Wołynia, w jednym z częstych najazdów, któremi hordy Zaporożców trapiły południowi; Polskę, wychowany w wierze i w obyczajach Kozaków Jajku czyli Uralskich, posłany zosta] do Petersburga jako poseł skrzywdzonej Siczy. – Tam z przyczyny dobrze nie wyjawionej, skazanym został na Sybir; z kąd się cudem wydostawszy, i pałający zemstą ku Katarzynie, podniósł w 1773 r. sztandar rokoszu pod imieniem i znakami Piotra III, o którego śmierci nigdy dwór Petersburski hord południowej Rossji przekonać nie zdołał, – Na czele dwóch kroć stotysięcy Kozaków, Tatarów, Kurdów, Baszkirów, Kirgizów, Czerkiesów i więzniów Polskich i Moskiewskich wydobytych z kopalni Uralu i ze step Irtysza i Leny, rozbił trzy armije moskiewskie, rozlał się od Irtyszu do Dniestru i od morza czarnego do Kazano. – Wstrząśnięty tron mężobójczyni oparł się na szańcach Orenburga, których niedoświadczony w sztuce oblężeń Pugaczew zdobyć nie umiał. – Naparty nad Samarą przez ostatki moskiewskiej potęgi, zakopał siebie i Moskwę pod trupami obu wojsk. – Mówią powszechnie że uszedł z kilką kozakami tej niesłychanej zagładzie; ale zdania względem jego śmierci są podzielone. – – Pugaczew którego uroczyście na rozkaz Katarzyny, rozćwierlowano w Moskwie, był zmyślonym Pugaczewem. –PUGACZEW. SPIÉW PIÉRWSZY.
"O Mamo! Mamo! jaka ona sprzeczna."
– Nieprawda Mamo! to Jasiek zaczyna
"Brzydal do włosów przytyka mi świecę."
– " Mamo Egisia nie słucha, niegrzeczna,
"Znów drąg od miotły biczykiem zacina,
"Trzeba ją spalić, bo gra w czarownicę"
– "Obaczysz dziewczę, że dostaniesz w skórę!….
"Któż znowu widział jechać na ożogu?
"Klęczyć mi zaraz uparty brzydalu!…."
Biedna Egisia rączkę wzniosła w górę,
Potem kolankiem uklękła na progu;
I łzy się w oczach kręciły od żalu.
"Mamo! mnie Antek garbusem nazywa!…
I palcem na złość marchewkę mi skrobie"
– "Cóż to się znaczy…? Precz za drzwi smarkacze!"
– "Mówi że palcem mi w bucie nakiwa"
O jej! jej! jej! jej! wszak ja nic nie robię!…"
I zbity chłopak wrzeszczy, szlocha, płacze.
Ledwo za drzwiami, Antek szturcha brata;
Jaś mu pazurem zaorał po oku,
Za łby się oba rączkami porwali.
Buch! paf! masz hundswot: to twoja zapłata;
Ten chytra nogę podstawia mu z boku,
Kułakiem tłucze i o ziemię wali.
W Antosiu zręczność, chociaż w Jasiu siła;
Antek ładniejszy, wyszczekawszy w mowie;
Jaś brzydki, garbus, krnąbrny i ponury.
Matka wybiegła, bębnów rozdzieliła,
Jasieńka z guzem podniosła na głowie.
Antek okrutnej lękając się bury,
Chciał zemknąć w ogród – Mama zadyszana
Woła urwisa, za urwisem leci,
Za ręce jedno i drugie i trzecie
Bierze, i wszystkie sadza na kolana:
I ze łzą w oku – "O niedobre dzieci!
Nigdyż się kochać szczerze nie będziecie?
Jak mama umrze, któżże was pogodzi?
Kto zimnym guzy wasze zatrze nożem?
Kto was bułeczką montową obdzieli?
Dziecinna sprzeczka później zbrodnie rodzi."
– "Mamo już zgoda. I spać się położem;
Na jednej we trzech prześpiem się pościeli."
I już umilkły skargi, szlochy, krzyki;
Jaś się do Antka ospały przyciska.
Ale Egisia coś mruczy i ziewa,
A obu chłopców maleńkie języki
Przez sen na siebie miotają przezwiska –
Mama kołysze i cichaczem śpiewa.
Gdy mama z dala
Rózgę podnosi,
Gach płacze prosi
La! la! la! la! la!
Gdy gach się wala,
Rącząt nie myje,
Mama obije.
La! la! la! la! la!
Kiedy nie wiela
W świętość pacierzy
Rozpustnik wierzy.
La! la! la! la! la!
Gdy mama kocha
Baje powieści,
Niedobre pieści.
Ha! ha! ha! ha! ha!
Gdy mama gacha
W pieluszki stroi
I mleczkiem poi.
Ha! ha! ha! ha! ha!
Kiedy ze stracha,
Mama się śmieje
Dziecię się śmieje.
Ha! ha! ha! ha! ha!
… I coś łysnęło!!! I po jakimś gwarze,
Zamek czerwonym zajaśniał obłokiem;
Wrzask długi, straszny, rozległ się do kota,
I dzikie, płaskie, poorane twarze
Piekielnym w okno wystrzeliły wzrokiem.
Drzwi zgruchotane!…. Herszt na swoich woła,
Matkę na łożu spiących synów męczą,
Kładą w kibitkę powiązane dzieci,
I gdzieś tam w stepy uwożą od razu…
I pusto w zamku!… Tylko wichry jęczą.
A kędy smętna skarga wichru leci,
Szemrze: że grabież z carskiego rozkazu.
* * *
Lat dziesięć mija…..mchem porosły głazy.
Na gruzach obóz Barskich hufców leży;
Hufcom przewodzi starzec osiwiały;
Przy nim Puławski wydaje rozkazy.
Zamek z gruzami do starca należy.
Mech, grób i wolność starcowi zostały.
Grobem, wolnością, Polską, Naczelnikiem
Głupi los igra… I po obcych ziemiach
Błądzą stępione, kulawe bagnety.
Lat cztery mija, starzec pustelnikiem,
Puławski więźniem w Uralskich podziemiach,
Konfederatów rozwiane szkielety!…
* * *
Kozactwo sztandar rokoszu podnosi;
Horda rozpaczą z nad Dniepru przegnana,
Po trupach Moskwy gna nad brzegi Donu:
Pop w świętej Cerkwi w imię Boga głosi
Ze Gubernator powiesił Hetmana.
" A kto poniesie skargę do stóp tronu? "
" Ja! Jan Pugaczew! " krzyknął silnym głosem.
I wszystkie głosy na niego się zlały.
Bracia żegnają, on nieodpowiada,
Tylko się ciężkim opasuje trzosem;
Sztylecik jakiś za pas chowa mały,
I karej klaczy u progu dosiada.
Jeden mu tylko jeździec towarzyszy,
Uzbrojon burką, kołczanem i strzałą.
Cóś ma z baszkiera, z tatara i z żyda.
On jeden dzika pojmuje i słyszy,
On jeden ufność jego posiadł całą,
On jeden pana tajemnic niewyda.
Konie cwałują, ale droga długa,
Przez puste, śnieżne przekrada się góry.
Z rozmowy jeźdzców ktoś by byt wybadał,
Co to za jedni, z kąd pan i z kąd sługa? –
W siczy, nikt nie wie – Pugaczew ponury
Nigdy o sobie z kozactwem nie gadał;
Nigdy w gawendy nie wchodził ze zgrają.
Z resztą zyz straszny, pysk krzywy, szyderczy,
Barki sążniowe, garb jak żagiel wzdęty,