Pułapka namiętności - ebook
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Pułapka namiętności - ebook
Kira doskonale wie, że Quinn jest nałogowym kobieciarzem i pozbawionym sumienia cynikiem. W jego obecności jednak wszystkie te myśli znikają, a ją ogarnia niedające się opanować pożądanie...
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-1852-8 |
Rozmiar pliku: | 701 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Mówią, że za każdy dobry uczynek czeka nas kara.
Kiedy ja się tego nauczę? – zastanawiała się Kira. Pewnie nigdy.
Siedziała w poczekalni biura potentata naftowego Quinna Sullivana, zbyt zdenerwowana, aby się skupić na trzymanym w rękach kolorowym magazynie. Nie wiedziała, czy zechce ją przyjąć. Może ją uzna za jednego z wrogów, którym ten okropny człowiek poprzysiągł zemstę.
A jeśli nawet udzieli jej audiencji, to czy zdoła go odwieść od zamiaru zniszczenia rodzinnej firmy Murray Oil i poślubienia Jaycee?
Człowiek, który od dwudziestu lat żywi do jej ojca śmiertelną urazę, musi mieć serce twarde jak kamień.
Słysząc stukot pantofli na obcasie, gwałtownie podniosła głowę.
– Bardzo panią przepraszam, ale wbrew temu, co powiedziałam wcześniej, okazuje się, że pan Sullivan jeszcze nie wyszedł. I zaprasza panią do gabinetu – oświadczyła elegancka sekretarka.
W jej głosie pobrzmiewała nutka zdziwienia.
– Naprawdę? – zawołała Kira, zrywając się w nagłej panice z krzesła. – Już, zaraz?
Sekretarka skinęła głową, odsłaniając w sztucznym uśmiechu olśniewająco białe zęby.
Kira poczuła suchość w gardle. Zdała sobie sprawę, iż w głębi serca liczyła na to, że Sullivan nie zechce jej przyjąć. Co było dziwne, skoro z własnej woli przyszła do jego biura, aby mu wyłożyć, co myśli o jego planach poślubienia jej młodszej siostry.
Raz się już spotkali, przypadkowo i dosyć niefortunnie. Nieco wcześniej Sullivan wyraził chęć poślubienia jednej z panien Murray. Chodziło o to, by przejęciu przez niego firmy Murray Oil nadać mniej wrogi charakter.
W odpowiedzi na propozycję Quinna Sullivana ojciec Kiry skłonił swą ulubioną młodszą córkę, Jaycee, do przyjęcia oferty i przyszły narzeczony został zaproszony do domu Murrayów na uroczystą kolację.
W oczekiwaniu na jego przyjazd matka Kiry ostro skrytykowała strój starszej córki:
– Chcesz się pokazać w dżinsach i wygniecionej bluzce? – zapytała z oburzeniem. – Okazać lekceważenie człowiekowi, którego przychylność jest tak ważna dla naszej rodziny?
W rzeczywistości Kira nie zdążyła się przebrać, gdyż wróciła do domu w ostatniej chwili z restauracji przyjaciółki, u której pracowała tymczasowo jako kelnerka w trakcie szukania posady kuratorki. Obrażona na matkę, która nie chciała słuchać jej tłumaczeń, odwróciła się na pięcie i wyszła z domu, zabierając na spacer dwa ukochane spaniele ojca.
Biegnąc za trzymanymi na smyczy psami w oślepiających promieniach zachodzącego słońca, nie zauważyła w porę wyłaniającej się zza zakrętu eleganckiej limuzyny. Quinn Sullivan dostrzegł ją dosłownie w ostatniej chwili. Gwałtownie zahamował i skręcił, omijając Kirę o dobry metr.
Tymczasem Kira potknęła się o jednego z psów i runęła jak długa w wielką kałużę, wypuszczając z rąk obie smycze, na co spaniele z głośnym szczekaniem pobiegły z powrotem do domu.
Ociekająca brudną wodą Kira została sam na sam z elegancko ubranym Quinnem, który natychmiast wyskoczył z samochodu.
– Nic się pani nie stało? – zapytał.
Stał nad nią, wysoki i niezwykle przystojny, mierząc nieszczęsną Kirę gniewnym wzrokiem. Pochylił się i pomógł jej wstać. Mimo że zrobił to dość brutalnie, zaciskając ręce na jej ramionach, bliski kontakt z nim sprawił Kirze trudną do zrozumienia, niechcianą przyjemność.
– Przecież pani nie potrąciłem! Proszę coś powiedzieć!
– Niech pan na mnie nie krzyczy! – zaprotestowała.
– Przepraszam. Wszystko w porządku? – zapytał znacznie łagodniejszym tonem.
W jego oczach Kira dostrzegła przebłysk autentycznego zatroskania. Czy wtedy to się zaczęło?
Na litość boską, bądź choć raz z sobą szczera! Czy możesz zaprzeczyć, że właśnie w tamtej chwili zadurzyłaś się w przyszłym narzeczonym własnej siostry i największym wrogu całej twojej rodziny?
On też nosił dżinsy, które jednak leżały na nim nieporównanie lepiej niż na niej. Stroju tego olśniewającego mężczyzny dopełniały nieskazitelnie biała koszula i lekka kaszmirowa marynarka. Wszystko jej się w nim podobało – kruczoczarne włosy i smagła cera, nie mówiąc już o unoszącej się wokół aurze zmysłowości.
Zaskoczona urodą swego największego wroga, zapomniała języka w ustach.
– Pytam po raz trzeci, czy nic się pani nie stało? – powtórzył.
– Nic a nic, w każdym razie dopóki nie chwycił mnie pan za ramiona. Na pewno będę miała siniaki. Proszę mnie wreszcie puścić.
– Przepraszam – odparł, opuszczając ręce, nadal jednak świdrował ją spojrzeniem. – Kim pani właściwie jest?
– Nieważne.
– Zaraz, zaraz… – mruknął, marszcząc brwi. – Tak, widziałem pani zdjęcie. Jest pani starszą siostrą Jaycee. Kelnerką.
– Tylko chwilowo, dopóki nie znajdę posady kuratora muzeum.
– Ach, prawda. Straciła pani pracę.
– To wersja ojca. W istocie rzeczy władze muzeum nie doceniły moich kwalifikacji zawodowych i zostałam zwolniona z powodu cięć budżetowych.
– Pani siostra mówi o pani w samych superlatywach.
– Mam czasami wrażenie, że z całej rodziny tylko ona jedna naprawdę mnie lubi.
– Od dawna chciałem panią poznać – oznajmił Quinn Sullivan, otulając Kirę swoją marynarką. – Jeszcze się pani zaziębi. Proszę wsiadać, odwiozę panią do domu.
Serce Kiry biło o wiele za szybko. Jak to możliwe, że perspektywa spędzenia paru minut w samochodzie człowieka, który usiłuje zniszczyć jej rodzinę, wydaje jej się tak podniecająca?
– Dziękuję, ale jestem strasznie ubłocona.
Nie zwracając uwagi na jego protesty, odwróciła się i ruszyła na przełaj w kierunku domu.
Jakież było jej zdziwienie, kiedy wychynąwszy zza ostatniej kępy drzew, ujrzała swego niebezpiecznego prześladowcę trzymającego na smyczy poszczekujące spaniele. Skonsternowana podziękowała za przytrzymanie psów, ale wymówiła się wyglądem od udziału w przyjęciu, w którego trakcie ojciec miał ogłosić zaręczyny swej młodszej córki.
Główną jednak przyczyną tej odmowy była nie tyle niechęć do udziału w kolacji na cześć człowieka, którego uważała za wroga rodziny, lecz obawa, aby ostatecznie nie zawrócił jej w głowie.
Od tamtego przypadkowego spotkania minęło kilka tygodni, ale jego wspomnienie nie opuszczało Kiry ani na chwilę, budząc w niej nieustanny wstyd i poczucie winy.
Teraz, podnosząc magazyn, który spadł na podłogę, gdy podrywała się z krzesła, z trudem opanowywała zdenerwowanie. Chociaż przez cały dzień zastanawiała się, jak poprowadzić rozmowę z człowiekiem znanym z arogancji i dyktatorskich zapędów, to jednak nie zdołała ułożyć żadnego planu. Nie wiedziała nawet, jak zacząć rozmowę.
Z trudem nadążając za prowadzącą ją do gabinetu sekretarką, zdążyła zauważyć kilka wiszących na ścianach korytarza bardzo dobrych nowoczesnych obrazów. Więc choć zmuszała się, by myśleć o nim jak najgorzej, musiała wbrew sobie przyznać, że ma wyjątkowo dobry gust. O ile, oczywiście, osobiście wybierał te obrazy.
Przed udaniem się do jego biura przeprowadziła dochodzenie, z którego wynikało, iż Quinn Sullivan żyje w przekonaniu, że jej ojciec, przejmując przed laty od jego ojca wspólnie prowadzoną firmę, wykorzystał wspólnika i, jakby tego było mało, walnie się przyczynił do jego samobójstwa. Co prawda nigdy nie zostało ostatecznie ustalone, czy Sullivan senior rzeczywiście sam odebrał sobie życie.
Młody Sullivan, który w młodości musiał się wyrzekać wielu rzeczy, zawziął się, by zdobyć majątek i od wielu lat ostentacyjnie się nim popisywał, między innymi pojawiając się na wielkich galach i innych publicznych uroczystościach ze znanymi blond pięknościami. Poza tym cieszył się opinią znawcy i kolekcjonera sztuki.
Na podstawie uzyskanych różnymi drogami informacji doszła do wniosku, że jest to człowiek opanowany chęcią posiadania i imponowania, mało liczący się z uczuciami innych. I do tego zaprzysięgły kobieciarz. Wszystko to nie powinno jej obchodzić, gdyby w grę nie wchodziło szczęście Jaycee.
Kira nie umiała walczyć o swoje, stąd między innymi brały się jej liczne niepowodzenia zawodowe, więc na pewno nie przyszłoby jej do głowy walczyć z tak potężnym przeciwnikiem, gdyby nie troska o przyszły los ślicznej, nadmiernie łagodnej i uległej młodszej siostry.
Kira nawet nie próbowała zgłębić finansowych aspektów przejęcia przez Quinna ich rodzinnej firmy, jednak ojciec chyba sądził, że nowy właściciel będzie znakomitym menedżerem. Ponadto oboje z matką dowodzili, że małżeństwo z Jaycee skłoni Quinna do złagodzenia warunków transakcji. Poza tym pracownicy nabiorą do niego większego zaufania. Uważano bowiem powszechnie, że Quinn Sullivan nie znosi zarówno Earla Murraya, jak i jego firmy. Jeśli zatem rozejdzie się wieść o jego ślubie z córką dotychczasowego wroga, wszyscy uwierzą w polubowne zakończenie wieloletniego sporu.
I dlatego Kira biegła teraz za sekretarką długim korytarzem. Musiała zmierzyć się z Quinnem Sullivanem i zmusić go do rezygnacji z poślubienia Jaycee.
W tym momencie sekretarka otworzyła drzwi gabinetu, a z jego wnętrza wydobył się piękny i głęboki męski głos, który zabrzmiał w uszach Kiry jak najpiękniejsza muzyka. Stanęła w progu na uginających się nogach.
Szybko się jednak opanowała, przywołując do pamięci niedawno zdobyte informacje świadczące o podłym charakterze Quinna.
Odetchnęła głęboko i weszła do gabinetu, ale dopiero po chwili pozwoliła sobie podnieść oczy na siedzącego za biurkiem w niedbałej pozie, odwróconego teraz plecami do drzwi, fascynującego łajdaka. Za nic na świecie nie ulegnie jego urokowi, przyrzekła sobie w duchu.
Na biurku Quinna dostrzegła oprawione w srebrną ramkę zdjęcie starszego pana, najpewniej jego ojca, na co wyraźnie wskazywało uderzające podobieństwo. Czy Quinn trzyma fotografię ojca przez sentyment, czy po to, by podsycało w jego sercu chęć zemsty?
– Kupuj i już, Habib, ile razy mam ci powtarzać – rzucił do słuchawki ostrym rozkazującym głosem. – Rób, co powiedziałem, i nie zawracaj mi więcej głowy.
Gdy sekretarka dyskretnie chrząknęła, odwrócił się z gniewną miną razem z fotelem, ale na widok Kiry jego twarz nagle się zmieniła. Ruchem głowy odprawił sekretarkę.
Ciemne włosy, smagła cera, błyszczące, przenikliwie patrzące oczy… i wzruszający dołek na policzku, gdy leciutko się uśmiechnął. Kira stała i gapiła się jak zaczarowana. Był wręcz nieprzyzwoicie przystojny. Odniosła wrażenie, że w jego oczach dostrzegła przez moment dziwną mieszaninę bólu i cierpienia z nieoczekiwaną domieszką humoru, więc choć natychmiast przybrały surowy oficjalny wyraz, była przekonana, że przez krótki moment coś się między innymi zawiązało. Jakby nawzajem zajrzeli sobie w duszę i odnaleźli wspólne obojgu tęsknoty.
Jej brakowało bezwarunkowej miłości i akceptacji rodziców, którzy wytykali jej stale, że ma trudny charakter i ciągle ich rozczarowuje. Jego drążyła tęsknota, której ani bogactwo, ani pokonanie przeciwnika nie zdołały ukoić.
Czyżby mieli z sobą coś wspólnego? Czyżby budziła w nim podobne uczucia, jak on w niej? Nie, to niemożliwe.
Więc dlaczego opuściło ją na moment dojmujące uczucie osamotnienia?
Quinn tymczasem przyglądał się Kirze spod ściągniętych brwi.
– Jestem pani winien przeprosiny – odezwał się w końcu. – Jadąc do państwa tamtego wieczoru, byłem mocno zdenerwowany, zależało mi, żeby zrobić na pani rodzicach dobre wrażenie i w rezultacie zauważyłem panią dopiero w ostatniej chwili. O mało pani nie zabiłem, i tak mnie to rozzłościło, że zachowałem się niezbyt uprzejmie. Jeszcze raz gorąco przepraszam.
– Nie musi mnie pan przepraszać – odburknęła Kira, która właśnie sobie przypomniała, że ma do czynienia z osobistym wrogiem.
– Musiałem zrobić na pani jak najgorsze wrażenie, więc wcale się nie dziwię, że od tamtej pory starannie mnie pani unikała.
– Wcale pana nie unikałam – mruknęła pod nosem. Rzeczywiście go nie unikała, lecz z całkiem innego powodu. Bała się stracić dla niego głowę. – Byłam po prostu bardzo zajęta.
– W restauracji?
– Między innymi. Przede wszystkim szukam pracy w którymś z muzeów, a w wolnych chwilach kelneruję w restauracji przyjaciółki. Betty otworzyła niedawno swoją wymarzoną restaurację przy San Antonio River Walk, która nieoczekiwanie szybko zyskała popularność. Betty zabrakło kelnerek i poprosiła mnie o pomoc.
– To bardzo ładnie z pani strony, że pomaga pani przyjaciółce. Musi pani być do niej bardzo przywiązana.
– Razem się wychowywałyśmy. Betty jest córką naszej gospodyni. Matka miała co prawda nadzieję, że z wiekiem wyrosnę z tej przyjaźni, ale ojciec pomógł Betty uzyskać stypendium na dalszą naukę.
– Widzę, że jest pani osobą lojalną i wspaniałomyślną. – Quinn Sullivan jakby się zawahał. – Zdjęcia nie oddają sprawiedliwości pani urodzie, ani pani obraz, jaki zapamiętałem z naszego niefortunnego spotkania. – Patrzył na Kirę z uznaniem, może nawet z zachwytem.
– Nic dziwnego. Byłam cała umazana błotem – odparła, wywołując na jego twarzy wesoły uśmiech.
– Przyjaźń przyjaźnią, niemniej kelnerowanie nie jest chyba odpowiednim zajęciem dla historyczki sztuki, która ukończyła z wyróżnieniem studia na uniwersytecie w Princeton i ma za sobą praktykę w muzeum Metropolitan w Nowym Jorku – zauważył.
– Czy mój gadatliwy ojciec opowiedział panu również o moich zawodowych losach po ukończeniu studiów? – zapytała z pretensją w głosie. Wiedziała, jak bardzo irytowały ojca jej późniejsze niepowodzenia.
Quinn milczał przez chwilę, wreszcie rzekł:
– To ja wypytywałem go o panią. Byłem pani ciekaw.
– Wiec musiał się pan dowiedzieć o moich zatargach z paroma dyrektorami, którym nie chciałam się podporządkować.
– Niezupełnie.
– Na pewno sobie tego nie darował. Ojciec jest zwolennikiem rządów twardej ręki i z reguły staje po stronie szefów. Na moje nieszczęście zdarzyło się, że kiedy kończyłam przygotowywać nową wystawę, mój ostatni szef wybrał ten moment, aby podważyć moją opinię na temat nowego nabytku, a ja ośmieliłam się przypomnieć mu, że to on zamówił rzeczone dzieło. Łatwo się domyślić, kto wyleciał z pracy przy najbliższej redukcji etatów.
– Bardzo pani współczuję.
– Nieważne. Wiem, że jestem dobrym muzealnikiem i na pewno znajdę pracę. A do tego czasu dlaczego nie miałabym pomagać przyjaciółce? Mój ojciec jest niestety innego zdania. Rzadko się zgadzamy.
– W końcu to pani życie, nie jego.
Kira z niechęcią stwierdziła, że Quinn dobrze wyraził jej własne przekonanie.
Gdy rozmowa na moment zamarła, zauważyła, że Quinn Sullivan ma na sobie znakomicie skrojony garnitur i pożałowała, że nie zadbała bardziej o własny wygląd. Natychmiast jednak zganiła się w duchu za próżność, a raczej za chęć przypodobania się wrogowi.
Niemniej, czując na sobie jego jawnie taksujące spojrzenie, odetchnęła z ulgą na myśl, że luźna bluzka skutecznie osłania ciało przed zachłannym wzrokiem.
– Cieszę się, że dała mi pani okazję zrehabilitować się za niestosowne zachowanie podczas pierwszego spotkania – powiedział z uśmiechem, ujmując jej dłoń.
Kirze zrobiło się gorąco. Szybko cofnęła rękę.
– Przyszłam z całkiem innego powodu – odparła.
Zapytał, czy może jej zaproponować kawę albo jakiś chłodny napój, lecz Kira stanowczo podziękowała. Mówiąc to, nie patrzyła na niego, lecz na zachodzące za oknem nad San Antonio ostatnie promienie słońca. Bała się, że Quinn Sullivan wyczyta z jej oczu, jak bardzo jej się podoba i wykorzysta to przeciwko niej w trakcie dalszej rozmowy.
Złościło ją, że człowiek, którego ma wszelkie powody nienawidzić, robi na niej tak silne wrażenie. Skąd się bierze to irracjonalne magiczne oczarowanie?
On tymczasem podsunął jej krzesło, po czym wrócił za biurko i usiadł w swobodnej pozie, ale jego chłodno patrzące oczy nie przestawały wnikliwie jej się przyglądać.
– Czemu więc zawdzięczam pani dzisiejszą wizytę?
Wsłuchując się w jego melodyjny głos, Kira wyobraziła sobie, że płyną razem jego jachtem po rozległych wodach Zatoki Meksykańskiej. Niemal czuła rozwiewający jej włosy morski powiew.
– Nie musimy się spieszyć, nie mam dzisiaj więcej interesantów – odezwał się ponownie, nie doczekawszy się odpowiedzi.
Głupio zrobiłam, przychodząc pod koniec dnia, pomyślała. W dodatku zmierzch szybko zapadał, a na twarzy Quinna Sullivana kładły się długie cienie, nadając mu niemal diaboliczny wygląd. Miała ochotę zerwać się i uciec, na szczęście przypomniała sobie, że ma do załatwienia bardzo ważną sprawę.
– Nie chcę, żeby pan poślubił Jaycee – wypaliła bez zastanowienia.
Quinn Sullivan oparł łokcie na biurku i złożył palce obu rąk, jak do modlitwy.
– Pani mi tego zabrania? Jakie to dziwne! – powiedział, pochylając się w jej kierunku.
– Nie ma tym nic dziwnego. Nie możecie się pobrać. Po pierwsze, pan jej nie kocha, a po drugie, zupełnie do siebie nie pasujecie. Nigdy nie stworzycie prawdziwego małżeństwa.
Jego oczy pociemniały, nadając mu bardziej ludzki wyraz.
– Nie to miałem na myśli. Myślałem o pani i sobie… o tym, czy to nie dziwne, że… tak wiele to dla mnie znaczy. – Umilkł na moment. – Chociaż w gruncie rzeczy prawie się nie znamy.
Kiedy tak przenikał ją wzrokiem, Kira ponownie odniosła wrażenie, że przyciąga ich do siebie jakaś ślepa pierwotna siła.
– Proponując Murrayowi małżeństwo z jedną z jego córek, nie przewidziałem podobnej komplikacji – mruknął pod nosem, bardziej do siebie niż do niej.
Serce gwałtownie jej zabiło. Dawno temu uznała, że nie może podobać się mężczyznom: jest za wysoka, za szczupła, ma zanadto chłopięcą figurę. Czy to możliwe, by spodobała się właśnie jemu? Że jej oczarowanie nie jest jednostronne?
– Pan jej nie kocha – powtórzyła lekko łamiącym się głosem.
– To prawda. Nie kocham jej. Prawie jej nie znam.
– No widzi pan!
– No cóż, pani ojciec wybrał ją, a ona wyraziła zgodę.
– Bo Jaycee zawsze robi to, co ojciec jej każe.
– Jeśli dobrze zgaduję, pani nie byłaby aż tak posłuszna, prawda? – Po krótkim namyśle dodał: – Szczerze mówiąc, miłość albo jej brak nie mają dla mnie najmniejszego znaczenia. Ale muszę przyznać, że zaciekawiła mnie kwestia wyboru narzeczonej. A jeszcze bardziej ciekawi mnie… pani osoba. Chciałbym panią lepiej poznać.
Kirze przypomniało się zamieszczone w internecie zdjęcie sypialni Quinna Sullivana i wyobraziła sobie długi szereg seksownych blondynek czekających przed drzwiami na swoją kolej. Czy ten bezczelny człowiek daje do zrozumienia, że byłby gotów uwieść siostrę swojej przyszłej żony?
– Nigdy nie robił pan tajemnicy ze swojego stosunku do mojego ojca, a teraz chce się pan nagle ożenić z jego córką. Dlaczego?
– Z powodów biznesowych. Żeby uciszyć plotki, jakobym zamierzał doprowadzić firmę Murray Oil do upadku.
– Plotki w pełni uzasadnione – zauważyła.
– Bzdura. Miałbym za gigantyczne pieniądze kupować firmę tylko po to, żeby ją zniszczyć? To by nie miało sensu.
– Niemniej twierdzi pan, że mój ojciec celowo rzucił cień na opinię pańskiego ojca, aby wykupić za bezcen jego udziały w firmie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby chciał pan zniszczyć wszystko, co stworzył.
Twarz Quinna Sullivana stężała.
– To mój ojciec stworzył firmę. Pani ojciec tylko do niej dołączył. Pierwotnie nosiła nazwę Sullivan & Murray Oil. A kiedy w pewnym momencie mojemu ojcu powinęła się noga, pani ojciec bez pardonu wykorzystał okazję, aby wykupić jego udziały za jedną dwudziestą wartości.
– To on doprowadził firmę do rozkwitu.
– A ja zamierzam jeszcze bardziej ją rozwinąć. Zawarcie małżeństwa z córką obecnego właściciela pokaże pracownikom, że na czele firmy Murray Oil stanął ktoś z rodziny, a nie zaprzysięgły wróg.
– To nieprawda. Pan jest naszym zaprzysięgłym wrogiem, a nie kimś z rodziny.
– Ale będę nim. Za parę tygodni, kiedy moje małżeństwo z Jaycee stanie się faktem, będziemy rodziną.
– Nigdy! Po moim trupie! – zawołała Kira.
– Nie mogę znieść myśli, że tak piękna kobieta jak pani miałaby z mego powodu paść trupem – oświadczył Quinn Sullivan, mierząc ją tak jednoznacznym spojrzeniem, że Kirę oblała fala gorąca. – No dobrze – podjął po chwili – przyjmuję pani groźbę za dobrą monetę. Przyszła pani dzisiaj, aby nie dopuścić do mojego ślubu z Jaycee nawet za cenę własnego życia. Czy dobrze zrozumiałem?
– Można tak powiedzieć.
– A czy dla osiągnięcia celu byłaby pani gotowa ponieść inną, mniej radykalną, a także przyjemniejszą ofiarę?
– Nie rozumiem, do czego pan zmierza.
– Powiedzmy, że zgodzę się zrezygnować z małżeństwa z pani czarującą siostrą, która pani zdaniem nie byłaby ze mną szczęśliwa. Co otrzymałbym w zamian?
– Czy za wszystko oczekuje pan zapłaty?
Na twarzy Quinna pojawił się szeroki uśmiech.
– Oczywiście – odparł. – Moje hipotetyczne małżeństwo z pani siostrą to w gruncie rzeczy czysto biznesowy układ. A ja, jako człowiek interesu, mam prawo oczekiwać rekompensaty za niedotrzymanie porozumienia.
Co za okropny człowiek!
– Nie wystarczy panu poczucie, że pierwszy raz w życiu spełnił pan dobry uczynek?
– Cóż za oryginalna myśl! – zawołał ze śmiechem. – W dodatku wypowiedziana przez tak czarującą kobietę. Bardzo ciekawa. Ale cóż, jestem tylko człowiekiem i jako taki wolę korzystać z przyjemności życia, niż z nich rezygnować.
– Wydawało mi się, że to chciwość jest głównym motywem pańskiego postępowania. A ja nie mam pieniędzy.
– Nie zależy mi na pieniądzach.
– A na czym?
– Sądzę, że dobrze pani wie – powiedział uwodzicielskim tonem. – Pani… interesuje mnie pani… i to bardzo. Myślę, że w sprzyjających okolicznościach moglibyśmy… zapewnić sobie nawzajem wiele przyjemnych chwil.
Mówiąc to, patrzył na nią w tak niedwuznaczny sposób, że Kira oblała się rumieńcem.
– Sądzę, że oboje wiedzieliśmy o tym od pierwszego spotkania – dodał.
Chce się z nią przespać. Nic mu nie przeszkadza, że jest zaręczony z Jaycee. Czy przyszło mu do głowy, że biorąc do łóżka jej starszą, mniej atrakcyjną siostrę, nada swojej zemście dodatkowej pikanterii? A może nigdy sobie nie odmawia przygody z kobietą, która choć trochę mu się spodoba? W obu przypadkach wystawia sobie jak najgorsze świadectwo.
– Zbliża się wieczór, więc proponuję kolację, podczas której omówimy dokładniej pani ciekawą propozycję – podjął Quinn Sullivan.
– Nie ma mowy. Nie musi pan nic więcej mówić, żebym wiedziała, z kim mam do czynienia.
– Jest pani do mnie uprzedzona. Gdybym udał świętego, pani nadal uważałaby mnie za wcielonego diabła. A przecież nie może pani zaprzeczyć, że nie jestem pani obojętny.
– Stanowczo zaprzeczam.
Więc dlaczego z takim upodobaniem wpatruje się w ten wzruszający dołeczek na jego lewym policzku? – przemknęło Kirze przez głowę.
Quinn Sullivan roześmiał się.
– Jest pani z kimś związana? Albo umówiona na kolację?
– Nie – odparła bez zastanowienia.
– To znakomicie. Rzecz postanowiona – oświadczył z nieskrywanym zadowoleniem.
– Nie – powtórzyła, ale już bez przekonania.
– Czego się pani obawia? – zapytał tym swoim aksamitnym tonem, sugerującym, że ma na myśli coś więcej niż wspólną kolację. I który sprawiał, że byłaby gotowa rzucić mu się w ramiona, zapominając o Jaycee i jego niecnych planach wobec całej rodziny.
– Jeśli chce mnie pani przekonać, że nie powinienem żenić się z pani siostrą, to jestem do dyspozycji.
– W jakim sensie?
– Takim, że daję pani szansę uratowania siostry od zakusów złego wilka – odparł z bezczelnym uśmieszkiem.
Mówią, że za każdy dobry uczynek czeka nas kara.
Kiedy ja się tego nauczę? – zastanawiała się Kira. Pewnie nigdy.
Siedziała w poczekalni biura potentata naftowego Quinna Sullivana, zbyt zdenerwowana, aby się skupić na trzymanym w rękach kolorowym magazynie. Nie wiedziała, czy zechce ją przyjąć. Może ją uzna za jednego z wrogów, którym ten okropny człowiek poprzysiągł zemstę.
A jeśli nawet udzieli jej audiencji, to czy zdoła go odwieść od zamiaru zniszczenia rodzinnej firmy Murray Oil i poślubienia Jaycee?
Człowiek, który od dwudziestu lat żywi do jej ojca śmiertelną urazę, musi mieć serce twarde jak kamień.
Słysząc stukot pantofli na obcasie, gwałtownie podniosła głowę.
– Bardzo panią przepraszam, ale wbrew temu, co powiedziałam wcześniej, okazuje się, że pan Sullivan jeszcze nie wyszedł. I zaprasza panią do gabinetu – oświadczyła elegancka sekretarka.
W jej głosie pobrzmiewała nutka zdziwienia.
– Naprawdę? – zawołała Kira, zrywając się w nagłej panice z krzesła. – Już, zaraz?
Sekretarka skinęła głową, odsłaniając w sztucznym uśmiechu olśniewająco białe zęby.
Kira poczuła suchość w gardle. Zdała sobie sprawę, iż w głębi serca liczyła na to, że Sullivan nie zechce jej przyjąć. Co było dziwne, skoro z własnej woli przyszła do jego biura, aby mu wyłożyć, co myśli o jego planach poślubienia jej młodszej siostry.
Raz się już spotkali, przypadkowo i dosyć niefortunnie. Nieco wcześniej Sullivan wyraził chęć poślubienia jednej z panien Murray. Chodziło o to, by przejęciu przez niego firmy Murray Oil nadać mniej wrogi charakter.
W odpowiedzi na propozycję Quinna Sullivana ojciec Kiry skłonił swą ulubioną młodszą córkę, Jaycee, do przyjęcia oferty i przyszły narzeczony został zaproszony do domu Murrayów na uroczystą kolację.
W oczekiwaniu na jego przyjazd matka Kiry ostro skrytykowała strój starszej córki:
– Chcesz się pokazać w dżinsach i wygniecionej bluzce? – zapytała z oburzeniem. – Okazać lekceważenie człowiekowi, którego przychylność jest tak ważna dla naszej rodziny?
W rzeczywistości Kira nie zdążyła się przebrać, gdyż wróciła do domu w ostatniej chwili z restauracji przyjaciółki, u której pracowała tymczasowo jako kelnerka w trakcie szukania posady kuratorki. Obrażona na matkę, która nie chciała słuchać jej tłumaczeń, odwróciła się na pięcie i wyszła z domu, zabierając na spacer dwa ukochane spaniele ojca.
Biegnąc za trzymanymi na smyczy psami w oślepiających promieniach zachodzącego słońca, nie zauważyła w porę wyłaniającej się zza zakrętu eleganckiej limuzyny. Quinn Sullivan dostrzegł ją dosłownie w ostatniej chwili. Gwałtownie zahamował i skręcił, omijając Kirę o dobry metr.
Tymczasem Kira potknęła się o jednego z psów i runęła jak długa w wielką kałużę, wypuszczając z rąk obie smycze, na co spaniele z głośnym szczekaniem pobiegły z powrotem do domu.
Ociekająca brudną wodą Kira została sam na sam z elegancko ubranym Quinnem, który natychmiast wyskoczył z samochodu.
– Nic się pani nie stało? – zapytał.
Stał nad nią, wysoki i niezwykle przystojny, mierząc nieszczęsną Kirę gniewnym wzrokiem. Pochylił się i pomógł jej wstać. Mimo że zrobił to dość brutalnie, zaciskając ręce na jej ramionach, bliski kontakt z nim sprawił Kirze trudną do zrozumienia, niechcianą przyjemność.
– Przecież pani nie potrąciłem! Proszę coś powiedzieć!
– Niech pan na mnie nie krzyczy! – zaprotestowała.
– Przepraszam. Wszystko w porządku? – zapytał znacznie łagodniejszym tonem.
W jego oczach Kira dostrzegła przebłysk autentycznego zatroskania. Czy wtedy to się zaczęło?
Na litość boską, bądź choć raz z sobą szczera! Czy możesz zaprzeczyć, że właśnie w tamtej chwili zadurzyłaś się w przyszłym narzeczonym własnej siostry i największym wrogu całej twojej rodziny?
On też nosił dżinsy, które jednak leżały na nim nieporównanie lepiej niż na niej. Stroju tego olśniewającego mężczyzny dopełniały nieskazitelnie biała koszula i lekka kaszmirowa marynarka. Wszystko jej się w nim podobało – kruczoczarne włosy i smagła cera, nie mówiąc już o unoszącej się wokół aurze zmysłowości.
Zaskoczona urodą swego największego wroga, zapomniała języka w ustach.
– Pytam po raz trzeci, czy nic się pani nie stało? – powtórzył.
– Nic a nic, w każdym razie dopóki nie chwycił mnie pan za ramiona. Na pewno będę miała siniaki. Proszę mnie wreszcie puścić.
– Przepraszam – odparł, opuszczając ręce, nadal jednak świdrował ją spojrzeniem. – Kim pani właściwie jest?
– Nieważne.
– Zaraz, zaraz… – mruknął, marszcząc brwi. – Tak, widziałem pani zdjęcie. Jest pani starszą siostrą Jaycee. Kelnerką.
– Tylko chwilowo, dopóki nie znajdę posady kuratora muzeum.
– Ach, prawda. Straciła pani pracę.
– To wersja ojca. W istocie rzeczy władze muzeum nie doceniły moich kwalifikacji zawodowych i zostałam zwolniona z powodu cięć budżetowych.
– Pani siostra mówi o pani w samych superlatywach.
– Mam czasami wrażenie, że z całej rodziny tylko ona jedna naprawdę mnie lubi.
– Od dawna chciałem panią poznać – oznajmił Quinn Sullivan, otulając Kirę swoją marynarką. – Jeszcze się pani zaziębi. Proszę wsiadać, odwiozę panią do domu.
Serce Kiry biło o wiele za szybko. Jak to możliwe, że perspektywa spędzenia paru minut w samochodzie człowieka, który usiłuje zniszczyć jej rodzinę, wydaje jej się tak podniecająca?
– Dziękuję, ale jestem strasznie ubłocona.
Nie zwracając uwagi na jego protesty, odwróciła się i ruszyła na przełaj w kierunku domu.
Jakież było jej zdziwienie, kiedy wychynąwszy zza ostatniej kępy drzew, ujrzała swego niebezpiecznego prześladowcę trzymającego na smyczy poszczekujące spaniele. Skonsternowana podziękowała za przytrzymanie psów, ale wymówiła się wyglądem od udziału w przyjęciu, w którego trakcie ojciec miał ogłosić zaręczyny swej młodszej córki.
Główną jednak przyczyną tej odmowy była nie tyle niechęć do udziału w kolacji na cześć człowieka, którego uważała za wroga rodziny, lecz obawa, aby ostatecznie nie zawrócił jej w głowie.
Od tamtego przypadkowego spotkania minęło kilka tygodni, ale jego wspomnienie nie opuszczało Kiry ani na chwilę, budząc w niej nieustanny wstyd i poczucie winy.
Teraz, podnosząc magazyn, który spadł na podłogę, gdy podrywała się z krzesła, z trudem opanowywała zdenerwowanie. Chociaż przez cały dzień zastanawiała się, jak poprowadzić rozmowę z człowiekiem znanym z arogancji i dyktatorskich zapędów, to jednak nie zdołała ułożyć żadnego planu. Nie wiedziała nawet, jak zacząć rozmowę.
Z trudem nadążając za prowadzącą ją do gabinetu sekretarką, zdążyła zauważyć kilka wiszących na ścianach korytarza bardzo dobrych nowoczesnych obrazów. Więc choć zmuszała się, by myśleć o nim jak najgorzej, musiała wbrew sobie przyznać, że ma wyjątkowo dobry gust. O ile, oczywiście, osobiście wybierał te obrazy.
Przed udaniem się do jego biura przeprowadziła dochodzenie, z którego wynikało, iż Quinn Sullivan żyje w przekonaniu, że jej ojciec, przejmując przed laty od jego ojca wspólnie prowadzoną firmę, wykorzystał wspólnika i, jakby tego było mało, walnie się przyczynił do jego samobójstwa. Co prawda nigdy nie zostało ostatecznie ustalone, czy Sullivan senior rzeczywiście sam odebrał sobie życie.
Młody Sullivan, który w młodości musiał się wyrzekać wielu rzeczy, zawziął się, by zdobyć majątek i od wielu lat ostentacyjnie się nim popisywał, między innymi pojawiając się na wielkich galach i innych publicznych uroczystościach ze znanymi blond pięknościami. Poza tym cieszył się opinią znawcy i kolekcjonera sztuki.
Na podstawie uzyskanych różnymi drogami informacji doszła do wniosku, że jest to człowiek opanowany chęcią posiadania i imponowania, mało liczący się z uczuciami innych. I do tego zaprzysięgły kobieciarz. Wszystko to nie powinno jej obchodzić, gdyby w grę nie wchodziło szczęście Jaycee.
Kira nie umiała walczyć o swoje, stąd między innymi brały się jej liczne niepowodzenia zawodowe, więc na pewno nie przyszłoby jej do głowy walczyć z tak potężnym przeciwnikiem, gdyby nie troska o przyszły los ślicznej, nadmiernie łagodnej i uległej młodszej siostry.
Kira nawet nie próbowała zgłębić finansowych aspektów przejęcia przez Quinna ich rodzinnej firmy, jednak ojciec chyba sądził, że nowy właściciel będzie znakomitym menedżerem. Ponadto oboje z matką dowodzili, że małżeństwo z Jaycee skłoni Quinna do złagodzenia warunków transakcji. Poza tym pracownicy nabiorą do niego większego zaufania. Uważano bowiem powszechnie, że Quinn Sullivan nie znosi zarówno Earla Murraya, jak i jego firmy. Jeśli zatem rozejdzie się wieść o jego ślubie z córką dotychczasowego wroga, wszyscy uwierzą w polubowne zakończenie wieloletniego sporu.
I dlatego Kira biegła teraz za sekretarką długim korytarzem. Musiała zmierzyć się z Quinnem Sullivanem i zmusić go do rezygnacji z poślubienia Jaycee.
W tym momencie sekretarka otworzyła drzwi gabinetu, a z jego wnętrza wydobył się piękny i głęboki męski głos, który zabrzmiał w uszach Kiry jak najpiękniejsza muzyka. Stanęła w progu na uginających się nogach.
Szybko się jednak opanowała, przywołując do pamięci niedawno zdobyte informacje świadczące o podłym charakterze Quinna.
Odetchnęła głęboko i weszła do gabinetu, ale dopiero po chwili pozwoliła sobie podnieść oczy na siedzącego za biurkiem w niedbałej pozie, odwróconego teraz plecami do drzwi, fascynującego łajdaka. Za nic na świecie nie ulegnie jego urokowi, przyrzekła sobie w duchu.
Na biurku Quinna dostrzegła oprawione w srebrną ramkę zdjęcie starszego pana, najpewniej jego ojca, na co wyraźnie wskazywało uderzające podobieństwo. Czy Quinn trzyma fotografię ojca przez sentyment, czy po to, by podsycało w jego sercu chęć zemsty?
– Kupuj i już, Habib, ile razy mam ci powtarzać – rzucił do słuchawki ostrym rozkazującym głosem. – Rób, co powiedziałem, i nie zawracaj mi więcej głowy.
Gdy sekretarka dyskretnie chrząknęła, odwrócił się z gniewną miną razem z fotelem, ale na widok Kiry jego twarz nagle się zmieniła. Ruchem głowy odprawił sekretarkę.
Ciemne włosy, smagła cera, błyszczące, przenikliwie patrzące oczy… i wzruszający dołek na policzku, gdy leciutko się uśmiechnął. Kira stała i gapiła się jak zaczarowana. Był wręcz nieprzyzwoicie przystojny. Odniosła wrażenie, że w jego oczach dostrzegła przez moment dziwną mieszaninę bólu i cierpienia z nieoczekiwaną domieszką humoru, więc choć natychmiast przybrały surowy oficjalny wyraz, była przekonana, że przez krótki moment coś się między innymi zawiązało. Jakby nawzajem zajrzeli sobie w duszę i odnaleźli wspólne obojgu tęsknoty.
Jej brakowało bezwarunkowej miłości i akceptacji rodziców, którzy wytykali jej stale, że ma trudny charakter i ciągle ich rozczarowuje. Jego drążyła tęsknota, której ani bogactwo, ani pokonanie przeciwnika nie zdołały ukoić.
Czyżby mieli z sobą coś wspólnego? Czyżby budziła w nim podobne uczucia, jak on w niej? Nie, to niemożliwe.
Więc dlaczego opuściło ją na moment dojmujące uczucie osamotnienia?
Quinn tymczasem przyglądał się Kirze spod ściągniętych brwi.
– Jestem pani winien przeprosiny – odezwał się w końcu. – Jadąc do państwa tamtego wieczoru, byłem mocno zdenerwowany, zależało mi, żeby zrobić na pani rodzicach dobre wrażenie i w rezultacie zauważyłem panią dopiero w ostatniej chwili. O mało pani nie zabiłem, i tak mnie to rozzłościło, że zachowałem się niezbyt uprzejmie. Jeszcze raz gorąco przepraszam.
– Nie musi mnie pan przepraszać – odburknęła Kira, która właśnie sobie przypomniała, że ma do czynienia z osobistym wrogiem.
– Musiałem zrobić na pani jak najgorsze wrażenie, więc wcale się nie dziwię, że od tamtej pory starannie mnie pani unikała.
– Wcale pana nie unikałam – mruknęła pod nosem. Rzeczywiście go nie unikała, lecz z całkiem innego powodu. Bała się stracić dla niego głowę. – Byłam po prostu bardzo zajęta.
– W restauracji?
– Między innymi. Przede wszystkim szukam pracy w którymś z muzeów, a w wolnych chwilach kelneruję w restauracji przyjaciółki. Betty otworzyła niedawno swoją wymarzoną restaurację przy San Antonio River Walk, która nieoczekiwanie szybko zyskała popularność. Betty zabrakło kelnerek i poprosiła mnie o pomoc.
– To bardzo ładnie z pani strony, że pomaga pani przyjaciółce. Musi pani być do niej bardzo przywiązana.
– Razem się wychowywałyśmy. Betty jest córką naszej gospodyni. Matka miała co prawda nadzieję, że z wiekiem wyrosnę z tej przyjaźni, ale ojciec pomógł Betty uzyskać stypendium na dalszą naukę.
– Widzę, że jest pani osobą lojalną i wspaniałomyślną. – Quinn Sullivan jakby się zawahał. – Zdjęcia nie oddają sprawiedliwości pani urodzie, ani pani obraz, jaki zapamiętałem z naszego niefortunnego spotkania. – Patrzył na Kirę z uznaniem, może nawet z zachwytem.
– Nic dziwnego. Byłam cała umazana błotem – odparła, wywołując na jego twarzy wesoły uśmiech.
– Przyjaźń przyjaźnią, niemniej kelnerowanie nie jest chyba odpowiednim zajęciem dla historyczki sztuki, która ukończyła z wyróżnieniem studia na uniwersytecie w Princeton i ma za sobą praktykę w muzeum Metropolitan w Nowym Jorku – zauważył.
– Czy mój gadatliwy ojciec opowiedział panu również o moich zawodowych losach po ukończeniu studiów? – zapytała z pretensją w głosie. Wiedziała, jak bardzo irytowały ojca jej późniejsze niepowodzenia.
Quinn milczał przez chwilę, wreszcie rzekł:
– To ja wypytywałem go o panią. Byłem pani ciekaw.
– Wiec musiał się pan dowiedzieć o moich zatargach z paroma dyrektorami, którym nie chciałam się podporządkować.
– Niezupełnie.
– Na pewno sobie tego nie darował. Ojciec jest zwolennikiem rządów twardej ręki i z reguły staje po stronie szefów. Na moje nieszczęście zdarzyło się, że kiedy kończyłam przygotowywać nową wystawę, mój ostatni szef wybrał ten moment, aby podważyć moją opinię na temat nowego nabytku, a ja ośmieliłam się przypomnieć mu, że to on zamówił rzeczone dzieło. Łatwo się domyślić, kto wyleciał z pracy przy najbliższej redukcji etatów.
– Bardzo pani współczuję.
– Nieważne. Wiem, że jestem dobrym muzealnikiem i na pewno znajdę pracę. A do tego czasu dlaczego nie miałabym pomagać przyjaciółce? Mój ojciec jest niestety innego zdania. Rzadko się zgadzamy.
– W końcu to pani życie, nie jego.
Kira z niechęcią stwierdziła, że Quinn dobrze wyraził jej własne przekonanie.
Gdy rozmowa na moment zamarła, zauważyła, że Quinn Sullivan ma na sobie znakomicie skrojony garnitur i pożałowała, że nie zadbała bardziej o własny wygląd. Natychmiast jednak zganiła się w duchu za próżność, a raczej za chęć przypodobania się wrogowi.
Niemniej, czując na sobie jego jawnie taksujące spojrzenie, odetchnęła z ulgą na myśl, że luźna bluzka skutecznie osłania ciało przed zachłannym wzrokiem.
– Cieszę się, że dała mi pani okazję zrehabilitować się za niestosowne zachowanie podczas pierwszego spotkania – powiedział z uśmiechem, ujmując jej dłoń.
Kirze zrobiło się gorąco. Szybko cofnęła rękę.
– Przyszłam z całkiem innego powodu – odparła.
Zapytał, czy może jej zaproponować kawę albo jakiś chłodny napój, lecz Kira stanowczo podziękowała. Mówiąc to, nie patrzyła na niego, lecz na zachodzące za oknem nad San Antonio ostatnie promienie słońca. Bała się, że Quinn Sullivan wyczyta z jej oczu, jak bardzo jej się podoba i wykorzysta to przeciwko niej w trakcie dalszej rozmowy.
Złościło ją, że człowiek, którego ma wszelkie powody nienawidzić, robi na niej tak silne wrażenie. Skąd się bierze to irracjonalne magiczne oczarowanie?
On tymczasem podsunął jej krzesło, po czym wrócił za biurko i usiadł w swobodnej pozie, ale jego chłodno patrzące oczy nie przestawały wnikliwie jej się przyglądać.
– Czemu więc zawdzięczam pani dzisiejszą wizytę?
Wsłuchując się w jego melodyjny głos, Kira wyobraziła sobie, że płyną razem jego jachtem po rozległych wodach Zatoki Meksykańskiej. Niemal czuła rozwiewający jej włosy morski powiew.
– Nie musimy się spieszyć, nie mam dzisiaj więcej interesantów – odezwał się ponownie, nie doczekawszy się odpowiedzi.
Głupio zrobiłam, przychodząc pod koniec dnia, pomyślała. W dodatku zmierzch szybko zapadał, a na twarzy Quinna Sullivana kładły się długie cienie, nadając mu niemal diaboliczny wygląd. Miała ochotę zerwać się i uciec, na szczęście przypomniała sobie, że ma do załatwienia bardzo ważną sprawę.
– Nie chcę, żeby pan poślubił Jaycee – wypaliła bez zastanowienia.
Quinn Sullivan oparł łokcie na biurku i złożył palce obu rąk, jak do modlitwy.
– Pani mi tego zabrania? Jakie to dziwne! – powiedział, pochylając się w jej kierunku.
– Nie ma tym nic dziwnego. Nie możecie się pobrać. Po pierwsze, pan jej nie kocha, a po drugie, zupełnie do siebie nie pasujecie. Nigdy nie stworzycie prawdziwego małżeństwa.
Jego oczy pociemniały, nadając mu bardziej ludzki wyraz.
– Nie to miałem na myśli. Myślałem o pani i sobie… o tym, czy to nie dziwne, że… tak wiele to dla mnie znaczy. – Umilkł na moment. – Chociaż w gruncie rzeczy prawie się nie znamy.
Kiedy tak przenikał ją wzrokiem, Kira ponownie odniosła wrażenie, że przyciąga ich do siebie jakaś ślepa pierwotna siła.
– Proponując Murrayowi małżeństwo z jedną z jego córek, nie przewidziałem podobnej komplikacji – mruknął pod nosem, bardziej do siebie niż do niej.
Serce gwałtownie jej zabiło. Dawno temu uznała, że nie może podobać się mężczyznom: jest za wysoka, za szczupła, ma zanadto chłopięcą figurę. Czy to możliwe, by spodobała się właśnie jemu? Że jej oczarowanie nie jest jednostronne?
– Pan jej nie kocha – powtórzyła lekko łamiącym się głosem.
– To prawda. Nie kocham jej. Prawie jej nie znam.
– No widzi pan!
– No cóż, pani ojciec wybrał ją, a ona wyraziła zgodę.
– Bo Jaycee zawsze robi to, co ojciec jej każe.
– Jeśli dobrze zgaduję, pani nie byłaby aż tak posłuszna, prawda? – Po krótkim namyśle dodał: – Szczerze mówiąc, miłość albo jej brak nie mają dla mnie najmniejszego znaczenia. Ale muszę przyznać, że zaciekawiła mnie kwestia wyboru narzeczonej. A jeszcze bardziej ciekawi mnie… pani osoba. Chciałbym panią lepiej poznać.
Kirze przypomniało się zamieszczone w internecie zdjęcie sypialni Quinna Sullivana i wyobraziła sobie długi szereg seksownych blondynek czekających przed drzwiami na swoją kolej. Czy ten bezczelny człowiek daje do zrozumienia, że byłby gotów uwieść siostrę swojej przyszłej żony?
– Nigdy nie robił pan tajemnicy ze swojego stosunku do mojego ojca, a teraz chce się pan nagle ożenić z jego córką. Dlaczego?
– Z powodów biznesowych. Żeby uciszyć plotki, jakobym zamierzał doprowadzić firmę Murray Oil do upadku.
– Plotki w pełni uzasadnione – zauważyła.
– Bzdura. Miałbym za gigantyczne pieniądze kupować firmę tylko po to, żeby ją zniszczyć? To by nie miało sensu.
– Niemniej twierdzi pan, że mój ojciec celowo rzucił cień na opinię pańskiego ojca, aby wykupić za bezcen jego udziały w firmie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby chciał pan zniszczyć wszystko, co stworzył.
Twarz Quinna Sullivana stężała.
– To mój ojciec stworzył firmę. Pani ojciec tylko do niej dołączył. Pierwotnie nosiła nazwę Sullivan & Murray Oil. A kiedy w pewnym momencie mojemu ojcu powinęła się noga, pani ojciec bez pardonu wykorzystał okazję, aby wykupić jego udziały za jedną dwudziestą wartości.
– To on doprowadził firmę do rozkwitu.
– A ja zamierzam jeszcze bardziej ją rozwinąć. Zawarcie małżeństwa z córką obecnego właściciela pokaże pracownikom, że na czele firmy Murray Oil stanął ktoś z rodziny, a nie zaprzysięgły wróg.
– To nieprawda. Pan jest naszym zaprzysięgłym wrogiem, a nie kimś z rodziny.
– Ale będę nim. Za parę tygodni, kiedy moje małżeństwo z Jaycee stanie się faktem, będziemy rodziną.
– Nigdy! Po moim trupie! – zawołała Kira.
– Nie mogę znieść myśli, że tak piękna kobieta jak pani miałaby z mego powodu paść trupem – oświadczył Quinn Sullivan, mierząc ją tak jednoznacznym spojrzeniem, że Kirę oblała fala gorąca. – No dobrze – podjął po chwili – przyjmuję pani groźbę za dobrą monetę. Przyszła pani dzisiaj, aby nie dopuścić do mojego ślubu z Jaycee nawet za cenę własnego życia. Czy dobrze zrozumiałem?
– Można tak powiedzieć.
– A czy dla osiągnięcia celu byłaby pani gotowa ponieść inną, mniej radykalną, a także przyjemniejszą ofiarę?
– Nie rozumiem, do czego pan zmierza.
– Powiedzmy, że zgodzę się zrezygnować z małżeństwa z pani czarującą siostrą, która pani zdaniem nie byłaby ze mną szczęśliwa. Co otrzymałbym w zamian?
– Czy za wszystko oczekuje pan zapłaty?
Na twarzy Quinna pojawił się szeroki uśmiech.
– Oczywiście – odparł. – Moje hipotetyczne małżeństwo z pani siostrą to w gruncie rzeczy czysto biznesowy układ. A ja, jako człowiek interesu, mam prawo oczekiwać rekompensaty za niedotrzymanie porozumienia.
Co za okropny człowiek!
– Nie wystarczy panu poczucie, że pierwszy raz w życiu spełnił pan dobry uczynek?
– Cóż za oryginalna myśl! – zawołał ze śmiechem. – W dodatku wypowiedziana przez tak czarującą kobietę. Bardzo ciekawa. Ale cóż, jestem tylko człowiekiem i jako taki wolę korzystać z przyjemności życia, niż z nich rezygnować.
– Wydawało mi się, że to chciwość jest głównym motywem pańskiego postępowania. A ja nie mam pieniędzy.
– Nie zależy mi na pieniądzach.
– A na czym?
– Sądzę, że dobrze pani wie – powiedział uwodzicielskim tonem. – Pani… interesuje mnie pani… i to bardzo. Myślę, że w sprzyjających okolicznościach moglibyśmy… zapewnić sobie nawzajem wiele przyjemnych chwil.
Mówiąc to, patrzył na nią w tak niedwuznaczny sposób, że Kira oblała się rumieńcem.
– Sądzę, że oboje wiedzieliśmy o tym od pierwszego spotkania – dodał.
Chce się z nią przespać. Nic mu nie przeszkadza, że jest zaręczony z Jaycee. Czy przyszło mu do głowy, że biorąc do łóżka jej starszą, mniej atrakcyjną siostrę, nada swojej zemście dodatkowej pikanterii? A może nigdy sobie nie odmawia przygody z kobietą, która choć trochę mu się spodoba? W obu przypadkach wystawia sobie jak najgorsze świadectwo.
– Zbliża się wieczór, więc proponuję kolację, podczas której omówimy dokładniej pani ciekawą propozycję – podjął Quinn Sullivan.
– Nie ma mowy. Nie musi pan nic więcej mówić, żebym wiedziała, z kim mam do czynienia.
– Jest pani do mnie uprzedzona. Gdybym udał świętego, pani nadal uważałaby mnie za wcielonego diabła. A przecież nie może pani zaprzeczyć, że nie jestem pani obojętny.
– Stanowczo zaprzeczam.
Więc dlaczego z takim upodobaniem wpatruje się w ten wzruszający dołeczek na jego lewym policzku? – przemknęło Kirze przez głowę.
Quinn Sullivan roześmiał się.
– Jest pani z kimś związana? Albo umówiona na kolację?
– Nie – odparła bez zastanowienia.
– To znakomicie. Rzecz postanowiona – oświadczył z nieskrywanym zadowoleniem.
– Nie – powtórzyła, ale już bez przekonania.
– Czego się pani obawia? – zapytał tym swoim aksamitnym tonem, sugerującym, że ma na myśli coś więcej niż wspólną kolację. I który sprawiał, że byłaby gotowa rzucić mu się w ramiona, zapominając o Jaycee i jego niecnych planach wobec całej rodziny.
– Jeśli chce mnie pani przekonać, że nie powinienem żenić się z pani siostrą, to jestem do dyspozycji.
– W jakim sensie?
– Takim, że daję pani szansę uratowania siostry od zakusów złego wilka – odparł z bezczelnym uśmieszkiem.
więcej..