- promocja
Pustkowia spokoju - ebook
Pustkowia spokoju - ebook
Tam, gdzie ludzka wiedza stawia bariery, dzika natura rozsiewa cuda. W spowitych mrokiem lasach Alaski dzika natura rządzi się własnymi prawami. Manipuluje z rozmysłem i przynosi nie tylko śmiech, lecz również łzy. Zaskakuje cudami, majestatycznymi widokami i splata drogi nieznajomych, mając w tym swój ukryty cel. Aistis – mężczyzna o wilczym wnętrzu. Sierota i podrzutek. Samotnik z coraz słabiej bijącym sercem. Krążą o nim tajemnicze historie związane z rękawiczkami, których nigdy nie zdejmuje. Izis – jagodowe tornado! Wyrzuca z siebie słowa z prędkością światła. Z powodu problemów z alkoholem ojciec wysyła ją na Alaskę, żeby uporządkowała swoje życie. Między bohaterami rodzi się namiętny romans i niecodzienne uczucie. Izis burzy spokój w życiu Aistisa i budzi uśpioną w nim dzikość, skrytą za jego różnobarwnymi tęczówkami. Dzięki niej mężczyzna podejmie walkę o życie. Wejdź do świata pełnego pożądania, miłości oraz magii. Poznaj tajemnice, które mogą zrujnować nawet najpiękniejsze uczucie. Wsłuchaj się w rytm matki natury, która pozwoli na wielkie tragedie, aby prawdziwa miłość mogła zwyciężyć. Mroczne lasy Alaski, mieszkający w odosobnieniu mężczyzna i ona - wulkan emocji. Kiedy zbiegają się drogi Izis i Aistisa, efekt może być tylko jeden: gorący romans, który topi lód, odgania ciemność i sprawia, że oboje na nowo rozbudzają w sobie miłość do świata. Odkryj namiętność, tajemnice oraz odrobinę magii ukryte na „Pustkowiach spokoju". Polecam, polecam, polecam! - D. B. Foryś, autorka powieści, m. in. „Mrocznej pokusy" Dzikie tereny Alaski i rodząca się na jej ziemiach miłość. Historia, która uwodzi, wywołuje uśmiech oraz łamie serce. - Ewa Pirce, autorka Anna Fobia stworzyła świetną historię. Koniecznie musicie przenieść się na Alaskę, by poznać jej bohaterów i pooddychać mroźnym powietrzem. Na pewno tam wrócę. Polecam! - Agata Bizuk, pisarka Anna Fobia zabiera nas w pełną emocji podróż na Alaskę i zaprasza na spotkanie z samotnikiem Aistisem, o którym krążą różne opowieści, oraz z wygadaną, mającą własne problemy Izis. Tych dwoje połączy niecodzienne uczucie. W nowej książce autorki „Anaid. Niezwykły zmysł" odnajdujemy nieprzewidywalność natury, magię, tajemnice mające wielką moc oraz pożądanie. Wszystko razem tworzy niezwykłą mieszankę. „Pustkowia spokoju" to przepiękna, bardzo klimatyczna historia, która skradła moje serce. Polecam! - Katarzyna Ewa Górka @katherine_the_bookworm Anna Fobia - Polska pisarka, która wydaje pod pseudonimem. Od lat mieszka w magicznej i zawsze zielonej Irlandii. W październiku 2019 roku zadebiutowała książką „Anaid. Niezwykły zmysł", która wkrótce doczeka się kontynuacji. Członkini dwóch grup literackich - Ailes oraz Piórem Czarownic, z którymi wydała antologie tematyczne. W wolnych chwilach lubi marzyć, pisać, czytać i planować podróże. „Pustkowia spokoju" - jej druga powieść - sprawiły, że zapragnęła odwiedzić Alaskę, gdzie toczy się akcja książki. Głęboko wierzy, że kiedyś się jej to uda.
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 978-83-8290-127-6 |
Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Drobne płomienie tańczyły w kominku, zamieniając w popiół nie tylko drwa, ale także gorzkie słowa niespełnionej obietnicy. Młoda kobieta przyglądała się temu spektaklowi i zastanawiała, co zrobiła w życiu źle. Otarła z policzków resztki łez i obiecała sobie, że już nigdy nie pokocha. Nie wiedziała jednak, że złamie dane słowo szybciej, niż byłaby to sobie w stanie wyobrazić. Los bowiem miał dla niej inne plany, chciał podarować jej miłość tak piękną i prawdziwą, jakiej nigdy dotąd nie doświadczyła.
Podarła ostatnią kartkę listu od mężczyzny, dla którego poświęciła wszystko, a on zostawił ją i odnalazł szczęście u boku innej kobiety. Wrzuciła podarte kawałki do kominka, a potem przysiadła na miękkiej kanapie, otulając się puszystym kocem zamiast jego ciepłymi ramionami, jak czyniła to wcześniej.
Gdy emocje powoli już opadały, a wraz z nimi wygasał ogień w kominku, usłyszała coś jakby płacz. Wyrywało ją to z letargu.
Szybko rozwarła spuchnięte powieki i nasłuchiwała, czy aby się nie przesłyszała.
Wyplątała się z koca i na bosaka ruszyła do okna, próbując ominąć skrzypiące stare deski na podłodze – te, które on obiecał naprawić.
Zerknęła przez szybę, ale w ciemnościach Alaski ciężko było cokolwiek zobaczyć, nie docierały już do niej również żadne dźwięki. Ziewnęła ze zmęczenia i pokręciła z zażenowaniem głową. Pomyślała, że głosy musiały być chyba wytworem jej wyobraźni. Odwróciła się w kierunku wąskiego holu i ruszyła do sypialni. Pragnęła zasnąć i już nigdy się nie obudzić. Po chwili jednak przystanęła. Znowu to usłyszała i tym razem była już pewna, że to nie mogły być omamy. Głośny płacz mieszał się z wyciem wilków. Zadrżała ze strachu. W panice podbiegła do drewnianej, starej skrzyni stojącej tuż przy drzwiach wejściowych i wyjęła z niej strzelbę, którą sprawdzała codziennie. Dom kobiety był oddalony o kilka kilometrów od najbliższej wioski i musiała się jakoś bronić przed dzikimi zwierzętami.
Włożyła na stopy ciepłe śniegowce ze skóry renifera i w samej koszulce wyszła na drewniane patio. Próbowała dostrzec cokolwiek w spowitym mrokiem lesie. Coś poruszyło się w pobliskich krzakach, a płacz nabrał smutnego tonu, co sprawiło, że pomimo strachu poczuła, że musi działać. Sięgnęła po małą latarkę wiszącą na haku obok schodów i uderzyła nią kilka razy w barierkę, modląc się, aby zadziałała. Wiedziała, że jej chłopak miał wymienić w niej poprzedniego dnia baterie, ale się nie pojawił, wysłał tylko list, oświadczając, że odchodzi.
Wycie wilków zmieniło się w ciche ujadanie, a potem w warczenie.
Ile może ich być? – pomyślała, a potem krzyknęła i prawie upadła, gdy światło latarki ją oślepiło. Odgłosy się zbliżały. Czuła, że wilki chcą zaatakować. Wycelowała latarkę w kierunku dochodzących dźwięków i zadrżała, gdy jasność odbiła się w białych ślepiach dwóch potężnych zwierząt. Ostre kły wystawały im z pysków, a nosy marszczyły się przy każdym oddechu. Pod kobietą ugięły się nogi, a lawina strachu wstrząsnęła jej ciałem. Wiedziała jednak, że nie może uciec, bo tuż za wilkami na śniegowej poduszce leżało zmarznięte niemowlę.
Krążąca w żyłach adrenalina dodała jej odwagi. Rzuciła na śnieg latarkę i szybko odbezpieczyła strzelbę. Oddała w niebo jeden strzał. Siła pocisku była tak potężna, że upadła z krzykiem. Wilki ucichły, płacz dziecka również, ale nie spowodowało to, że zwierzęta uciekły. W świetle latarki, na wpół przykrytej śniegiem, zobaczyła dwa cienie zbliżające się w jej kierunku. Próbowała przeczołgać się na łokciach do drzwi, ale bestie były szybsze. Dopadły ją. Przykryła twarz dłońmi, czując zbliżającą się śmierć.
– Dostanę to, o co niedawno poprosiłam – wyszeptała. – Śmierć. – Załkała.
Ale śmierć nie nadeszła. Poczuła za to zimne nosy na nagiej skórze nóg, a potem na policzkach. Wilki wąchały ją i lizały, ale żaden nie ruszył jej zębami. Zaskoczona odsłoniła twarz i zobaczyła, jak powoli się oddalają. Jeden z nich podniósł pyskiem latarkę i rzucił ją obok dwóch małych stworzeń. Potem zwierzęta zerknęły jej przelotnie w oczy i uciekły w las. Kobieta podniosła się, spojrzała w świetlistą łunę i zobaczyła młodego wilczka wtulonego w niemowlę. W dziecko, którego sama nie mogła urodzić.