Pycha i upadek - ebook
Pycha i upadek - ebook
Upadek władzy – oto temat tej książki. Upadek bardzo władzy bardzo konkretnej, partii zwanej Platformą Obywatelską, w bardzo konkretnym państwie, zwanym III Rzeczpospolitą. Ale nie poświęcałbym konkretnej zmianie rządów tak wiele uwagi, gdybym nie miał nadziei, że przez jej szczegółowy opis powiem coś o upadku władzy w ogóle.
Upadek władzy to bowiem coś takiego, jak śmierć.
Upadek władzy zaskakuje nawet bardzo uważnych komentatorów.
Jakimi prawami kierują się demokratyczne rewolucje? Jak im się udaje niepostrzeżenie narodzić, wezbrać, dlaczego zawsze jesteśmy nimi zaskoczeni, nawet jeśli się ich od dawna spodziewaliśmy, dlaczego każdy polityk, partia czy innego rodzaju elita(1) reaguje na nią tak samo głupio – wyparciem, niezrozumieniem, groteskowym droczeniem się z rzeczywistością?
Nie wiem. Ale próbuję zrozumieć. Spróbujcie razem ze mną. Jeśli nawet nadal nie zrozumiemy, to przynajmniej zafundujemy sobie trochę złośliwej radości, rozpamiętując dzień pod dniu, jak pycha została pokarana upadkiem, a upadek uwieńczony śmiesznością.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7964-100-0 |
Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Zastanawiam się teraz, kiedy sam zauważyłem, że władza, która od lat wydawała się nie do ruszenia, zaczyna się sypać. Pamiętam dopiero moment, kiedy nabrałem co do tego pewności: pomiędzy pierwszą a drugą turą wyborów prezydenckich, właściwie nazajutrz po pierwszej turze, gdy Bronisław Komorowski ogłosił rozpaczliwe referendum w sprawie jednomandatowych okręgów wyborczych.
Upadek władzy – oto temat tej książki. Upadek władzy bardzo konkretnej, partii zwanej Platformą Obywatelską, w bardzo konkretnym państwie, zwanym iii Rzeczpospolitą. Ale nie poświęcałbym konkretnej zmianie rządów tak wiele uwagi, gdybym nie miał nadziei, że przez jej szczegółowy opis powiem coś o upadku władzy w ogóle.
Upadek władzy bowiem to coś takiego jak śmierć. By przywołać znane słowa Bułhakowowskiego Wolanda – wszyscy wiemy, że człowiek jest śmiertelny, a jednak to, że jest śmiertelny, zawsze okazuje się nagle. Upadek władzy zaskakuje nawet bardzo uważnych komentatorów. Spodziewałem się schyłku Polski Tuska, oczekiwałem tego, nie mówiąc już, że jak parę milionów Polaków, kierujących się w ocenie życia publicznego dobrem Polski i naszymi tradycyjnymi wartościami – życzyłem sobie. A jednak gdy lawina rzeczywiście ruszyła, tak jak wszyscy dałem się zaskoczyć. Dlatego po części odtwarzać muszę bieg wydarzeń z pamięci, posiłkując się notatkami do felietonów i publikacjami z ostatnich miesięcy.
Upadek władzy – proces, którego uważnym obserwatorem byłem już kilkakrotnie, a wciąż nie mogę go zrozumieć. Ta książka, poza oczywistymi celami każdej politycznej publicystyki – objaśnienia Czytelnikowi mechanizmów i prawidłowości, wymierzenia sprawiedliwości ludziom i środowiskom odpowiedzialnym za nasz los – ma również to dodatkowe, prywatne zadanie. Pozwolić także samemu autorowi przeżyć to i przemyśleć jeszcze raz. Stąd nowa w moim pisaniu technika montażu tego, co rodziło się na żywo, z tym, co widzę z dystansu.
Jakimi prawami kierują się demokratyczne rewolucje? Jak im się udaje niepostrzeżenie narodzić, wezbrać, dlaczego zawsze jesteśmy nimi zaskoczeni, nawet jeśli się ich od dawna spodziewaliśmy, dlaczego każdy polityk, każda partia czy innego rodzaju elita reaguje na nie tak samo głupio – wyparciem, niezrozumieniem, groteskowym droczeniem się z rzeczywistością?
Nie wiem. Ale próbuję zrozumieć. Spróbujcie Państwo razem ze mną. Jeśli nawet nadal nie zrozumiemy, to przynajmniej zafundujemy sobie trochę złośliwej radości, rozpamiętując dzień po dniu, jak pycha została pokarana upadkiem, a upadek uwieńczony śmiesznością.
------------------------------------------------------------------------
1 › Słowo to zawsze sprawia komunikacyjne kłopoty, bo pomimo naszych historycznych doświadczeń w potocznej polszczyźnie wciąż ma skojarzenie godnościowe: elita, czyli ci lepsi. Dlatego stale zmuszony jestem wyjaśniać, że używam słowa „elita” – jeśli nie zaznaczę wyraźnie odmiennego przypadku – wyłącznie w znaczeniu technicznym: elita, a więc ci, którzy zarządzają; państwem, jakąś dziedziną życia publicznego, korporacjami zawodowymi et cetera. To, co nazywam tu „elitą iii rp”, jest nią w takim samym sensie, w jakim „elitę prl” stanowiła partyjna nomenklatura, od której się zresztą wywodzi. Zastrzeżenie proszę uznać za obowiązujące w całej tej książce.