- W empik go
Quidam - ebook
Quidam - ebook
Uznawany za czwartego polskiego wieszcza romantycznego, niezrozumiany za życia, zapomniany po śmierci. Ponownie odkrył go dopiero Zenon Przesmycki-Miriam w okresie Młodej Polski. Zajmował się wieloma dziedzinami sztuki: pisał poezje, formy prozatorskie, dramaty, eseje, był też grafikiem, rzeźbiarzem, malarzem i filozofem. „Quidam” ma formę przypowieści osadzonej w starożytności, pełnej wieloznacznych odniesień do literatury, religii i kultury.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8217-843-2 |
Rozmiar pliku: | 3,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Czytałeś, i nawet, czego nie spodziałem się był, dawałeś do czytania ten rękopism PRZYPOWIEŚCI mojej, nazwany _QUIDAM__._ Uważałeś zapewne, że dziełu temu dałem nazwę PRZYPOWIEŚCI, nie zaś POWIEŚCI, a to z przyczyny, że intrygi i węzła dramatycznego, właściwego powieściom, wielce się tu wystrzegałem – nie o to mi szło, ale właśnie że o to raczej głównie, co zazwyczaj tylko pobocznie z właściwych powieści wyciągamy.
Dlatego to i bohater jest tylko KTOŚ – JAKIŚ TAM CZŁOWIEK – _QUIDAM!_ Nic on nie działa, szuka tylko i pragnie dobra i prawdy, to jest, jak to mówią: nic właściwie nie robi – cierpi wiele, a zabity jest prawie że przypadkiem, i to w jatkach!
Jest tam i drugi QUIDAM, któremu to nazwisko przeszło było w imię własne, ale i ten jest tylko jakiś ogrodnik, jeden z miliona chrześcijan! Zali to jest tragiczne? – pozwalam Ci wątpić, wielki poeto!
Ale Ty, którego ś.p. Juliusz Słowacki nazwał POETĄ-RUIN, i który jak nikt nigdzie umiałeś świat ruin opiewać, pozwól mi w zamian powiedzieć Ci, że w przypowieści tej mojej pomiędzy jej żywymi postaciami, lubo nie ma arków połamanych i rozrzuconych kolumn, nie mniej smętny, jakkolwiek z właściwego mi punktu oglądany, krajobraz ruin się przedstawia. Serce tej Zofii, tak czarującej talentami, a tak nerwami i wolą do siebie nienależnej, może właśnie całej jednej ŚWIĄTYNI-WIEDZY jest ruiną?
Cywilizacja, według wszelkiego podobieństwa, do dziś jeszcze podobna jest do tego kościoła, który za Kapitolem tyle razy przy księżyca świetle oglądałeś – do tego kościoła, co w kwadracie kolumn świątyni starożytnej, jako gołąb w rozłamanej klatce, przesuwa, tak iż, mszy świętej idąc słuchać, przechodzi się owdzie przez Jowiszowy przysionek. Daruj mi więc, wielki poeto, że z niektórych tylko korzystałem uwag Twoich co do kształtowania się tej mojej przypowieści, inne za niebyłe uważając. Cywilizacja składa się z nabytków wiedzy IZRAELSKIEJ – GRECKIEJ – RZYMSKIEJ, a łono Jej chrześcijańskie, czy myślisz, że w świadomej siebie rzeczywistości już tryumfalnie rozbłysło? MAG jest ŻYD – ARTEMIDOR I ZOFIA są GREKOWIE – znajdziesz tam i RZYM, lubo Tobie, wielki poeto, inaczej i gdzie indziej, nie zaś w mniej plastycznych sferach, ruiny oglądać i sławić przystało. Szczęśliwszym byłeś.
CYPRIAN NORWID
Pisałem 1859I
Przypłynął młodzian z górnego Epiru
Do miasta Regium, na rzymskim okręcie;
Grek był, lecz matki ród się wiódł z Iliru;
Krwi też dwoistej wzajem przeniknięcie
Na twarzy jego dostrzec można było,
W sposób, iż profil z greckich miał medali,
A w oczy patrząc: skroń nabrzmiałą siłą,
I włos mniej ciemny – i usta z korali.
Z Regium, jak długi brzeg, ku Puteoli
W konnej i gwarnej jechał karawanie,
Czas to był, kiedy z imperialnej woli
Poczęto wielkie o drogach staranie,
I częste mosty, z gładkiego kamienia,
Skałę ze skałą wiązały ogniwem –
I różni ludzie, i różne cierpienia
Żelazem granit obrabiały krzywem:
Adryjan, cesarz w sztuce wszelkiej biegły,
Doglądać lubił kamienie i cegły.
Od Puteoli, po appijskim bruku,
Epirski młodzian zdążał już do Komy,
A Romę marzył podobną do łuku
Tryumfalnego, którego ogromy
U samych niebios swój początek biorą,
Lub samych niebios stały się podporą.
Wszakże on jeden z całej karawany
Marzył – gdy inni toczyli rozmowę,
Jak świat na nowo został popisany?
O ile prawo carskie lub ludowe? –
Gdzie: w wstępnym Rynku albo w Trastubernae –
Osły i konie zanocować wierne? –
Jest coś wśród wielkich miast i naokoło,
Zwłaszcza pod wieczór, zwłaszcza dla pielgrzyma,
Co wypogadza lub zachmurza czoło,
Ziejąc nań niby westchnienie olbrzyma –
Jest coś w tym szmerze, co pierwszy dolata,
Skoro się miejskich bram rozemknie krata.
To coś – Epirczyk nasz poczuwał w chwili,
Kiedy się kupcy z celnikiem wadzili
O jucznych osłów porządek zmięszany –
O kilka asów na lampę u ściany.
Nareszcie w miasto weszła karawana,
Wielkimi juki chmurna i leniwa,
Raz jeszcze widzieć dając twarz młodziana,
Gdzie się ulica okręcała krzywa,
A strażnik z włócznią stojący brązową:
„Ktoś jest?” – latyńską zapytywał mową.
„Syn Aleksandra z Epiru” – i dalej
Osły a konie szły – – i znów pytali.II
Minął rok całym dni i godzin tokiem –
Za Awentynem słońce czerwieniało.
Przez plac dwóch ludzi szło swobodnym krokiem,
Zbliżonych k’sobie jak dwugłowne ciało.
Wieczór był cichy, cichością jedyną,
Samemu tylko właściwą Rzymowi.
Ni wieś, ni miasto – tu cię woły miną,
A tam wykwintna biga zastanowi;
Tłumy z jakiegoś wracają igrzyska,
Po wzgórzach warty obchodzą WIGILIE –
Chłopięta śmietnik zmieniają w ogniska,
Cyprysy milczą – woń roznoszą lilie –
Syn Aleksandra, wstrzymawszy się nieco,
Do gramatyka rzymskiego te słowa
Mówił: „Te światła, co u wnijścia świecą,
Gdzie właśnie nocna przelatuje sowa,
Rok temu, skoro zapalano, pomnę:
Wjeżdżałem obcy w to miasto ogromne”.
„Któż by zgadł? – na to Gramatyk odrzecze –
Że oto w czasie tak krótkim, zaiste,
Nieokrzesane straciwszy narzecze,
Latyńskie słowo wypowiadasz czyste!
Co więcej! mądrość mający na celu,
Kto by zgadł, mówię, że w wjazdu rocznicę
Zwiedzić już myślisz, młody przyjacielu,
Artemidora mądrości świątnicę?” –
„W czasie tak krótkim, powiadasz – pociecha!”
Epirczyk odrzekł z westchnieniem głębokiem.III
I szli. – Rok minął dni i godzin tokiem.
Artemidora ogród oświecony:
_Fastigium_ domu nad skrawym obłokiem
Czerni się w trójkąt; niżej biust złocony,
Z framugi ciężkie wychyliwszy czoło,
Rzekłbyś, iż chyłkiem pogląda wokoło.
ZOFIJĘ Z KNIDOS mędrzec miał u siebie.
– Uczniowie w laurów ciennikach siedzieli,
Czekając: gwiazdy aż błysną na niebie,
Czekając: pomoc aż ich rozweseli
To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.