- W empik go
Rajski blef - ebook
Rajski blef - ebook
Powraca bohater cyklu nominowanego do Bestsellerów Empiku!
Komisarz Hektor Cichy ponownie doświadcza zmian, ale tym razem na lepsze. Jest w związku z kobietą, którą darzy silnym uczuciem. Wrócił do wydziału kryminalnego, otrzymał awans i zyskał nowych przyjaciół. Po raz pierwszy od długiego czasu jest szczęśliwy i optymistycznie patrzy w przyszłość.
Jedynym jego zmartwieniem jest Pola Ostrowska, która nie akceptuje nowego związku Hektora i zaczyna obsesyjne interesować się jego życiem. O pomoc w rozwiązaniu tego problemu mężczyzna prosi prokurator Annę Wiedźmińską, gdyż sam jest zajęty rozpoczętym właśnie nietypowym śledztwem.
Dobrze znany policji Dante rozkręcił narkobiznes i staje się coraz bardziej bezlitosny. Jego ofiarami padają pracujące dla niego kobiety. Umierają w cierpieniach. Hektor podejmuje więc ryzykowną grę – z pomocą znajomego dilera Grincha dołącza do grupy Dantego i rozpoczyna śledztwo pod przykryciem.
Czy poradzi sobie psychicznie z zadaniem, balansując na granicy bezprawia, zanurzając się w świecie narkotyków, alkoholu i pięknych kobiet. Czy w Raju Dantego nie powróci do nałogu?
Kategoria: | Kryminał |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-67013-18-5 |
Rozmiar pliku: | 1,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
13 LUTEGO 2017 ROKU. PONIEDZIAŁEK
Leżała na łóżku, sącząc wino z kieliszka. Chociaż równie dobrze mogłaby pić z gwinta. Była sama, więc nikt o tym by nie wiedział. Zresztą było jej wszystko jedno. Dookoła niej i tak panował bałagan. Od tygodni nie zawracała sobie głowy sprzątaniem – nie przyjmowała gości, dlatego nie musiała się przejmować tym, aby choć jedno pomieszczenie w mieszkaniu było reprezentacyjne. Od miesięcy, jeśli nie musiała iść do pracy, poruszała się pomiędzy kuchnią, łazienką i sypialnią. Dwa pozostałe pokoje stały nieużywane. Nie miała potrzeby do nich zaglądać. Zwłaszcza do gabinetu Marcela, który wywoływał w niej skrajną rozpacz. Kiedy kilka razy tam weszła, wydawało jej się, że jej życie dobiegło końca. Marcela nie było, więc i jej nie powinno być. Odszedł, zniknął z jej życia w ciągu jednego dnia. Nie mogła się z tym pogodzić. Nie widziała przyszłości bez niego. Takie rozważania snuła od kilku miesięcy i przez to nie potrafiła zmusić się do działania, do wzięcia się w garść.
Dźwięk dzwonka do drzwi przywołał ją do rzeczywistości. Choć w pierwszej chwili nie wiedziała, czy na pewno go słyszy, czy był marą jej umysłu, któremu od dwóch godzin dostarczała nową dawkę alkoholu. Kiedy jednak dzwonek rozbrzmiał ponownie, z niechęcią podniosła się i wyszła do przedpokoju, zamykając za sobą drzwi sypialni, choć nie sądziła, że wpuści do mieszkania kogokolwiek.
Spojrzała przez wizjer. Zobaczyła starszą sąsiadkę mieszkającą piętro niżej. Wydawała się zdenerwowana.
Dzwonek rozległ się ponownie.
Spojrzała w lustro. Wyglądała źle. Miała rozczochrane włosy i była ubrana w stary dres. Dodatkowo zdawała sobie sprawę, że czuć od niej alkohol. Sąsiedzi nie widywali jej w takim stanie. Nie chciała zdradzać, jak fatalnie się czuje i że nie może poradzić sobie z tym, co ją spotkało. Na zewnątrz musiała być twarda, tego ją uczono.
Dzwonek zabrzmiał ponownie. Musiało zdarzyć się coś ważnego, skoro kobieta nie odpuszczała. Mimo wszystko postanowiła jej otworzyć.
– Dzień dobry – powiedziała sąsiadka ze wschodnim akcentem. – Pani pracuje w policji, prawda? – zapytała i patrzyła wyczekująco.
– Powiedzmy – odparła oględnie, starając się panować nad ruchami, gdyż nie była pewna, czy jednak nie wypiła za dużo.
– Przepraszam, że panią niepokoję, ale nie wiem, kto mógłby mi pomóc – mówiła sąsiadka. Była przejęta i roztrzęsiona.
– O co chodzi? – dopytała bez większego zainteresowania.
– Moja córka zniknęła – oznajmiła kobieta. – Wyszła z domu do pracy w piątek rano i do dziś nie wróciła – wyjaśniła sąsiadka.
Zmrużyła oczy, próbując przypomnieć sobie, jaki jest dziś dzień. Od dawna każdy dzień był dla niej taki sam, nie rozróżniała ich. Nie miało dla niej znaczenia, czy jest weekend, czy dzień powszedni.
– Minęły trzy doby, może pani zgłosić oficjalne zawiadomienie – poinformowała ją w końcu, ale sąsiadka się skrzywiła.
– Nie jestem tu legalnie – dodała ciszej. – Kristina też nie była – dodała i spojrzała błagalnie. – Zostałyśmy same z wnuczką, nie wiem, co robić. Boję się.
Przypomniała sobie, że młoda dziewczyna mieszkająca piętro niżej ma dziecko, może trzy-, czteroletnie.
– Niech pani wejdzie – skapitulowała. – Przepraszam za bałagan, ale…
Machnęła ręką, próbując obyć się bez słów, a sąsiadka poklepała ją po ramieniu. Cała klatka wiedziała, co ją spotkało kilka miesięcy temu. Dlatego osądzanie jej w tym momencie byłoby niesprawiedliwością.
– Gdzie mała? – zapytała, gdy starsza kobieta znalazła się w przedpokoju.
– Ogląda bajki – odparła sąsiadka.
– Proszę po nią iść – zdecydowała. – U mnie też może oglądać, a będziemy mieć ją na oku.
Kobieta kiwnęła głową i poszła po wnuczkę. Po niespełna pięciu minutach wróciła z uroczą blondyneczką, która trzymała pod pachą pokaźną maskotkę. Gospodyni zaprowadziła dziecko do salonu, w którym od dawna nie była, i włączyła telewizor na kanał z bajkami. Zastanawiała się, czy ma coś dobrego do jedzenia, czym mogłaby poczęstować dziewczynkę, lecz szczerze w to wątpiła. Od miesięcy nie zrobiła normalnych zakupów. Kupowała chleb, coś do niego i alkohol. Sąsiadkę zaprosiła do kuchni, w której też panował nieporządek, ale zgarnęła wszystko ze stołu na bok i go przetarła.
– Zrobię nam kawy – oświadczyła.
Pora była późna, ale obie potrzebowały wzmocnienia. Nalała wodę do elektrycznego czajnika, wyjęła dwa czyste kubki z szafki i wysypała resztki rozpuszczalnej kawy. Nie była pewna, czy jest dobra. Kupił ją jeszcze Marcel, a jego już trochę nie było.
– Proszę powiedzieć, gdzie córka pracuje i jaki miała plan na dzień, w którym zniknęła – poprosiła, kiedy postawiła przed nimi gorący napój.
– Kristina pracuje w klubie jako kelnerka – powiedziała z żalem kobieta. – Przyjechałyśmy tu, bo u nas nie było perspektyw. Córka została sama z Sofią. Chciała zapewnić dziecku lepszą przyszłość.
Kiwnęła głową. To była historia jak wiele innych.
– Szukała pracy w różnych miejscach, ale albo odmawiano jej z powodu słabego polskiego, albo oferowano grosze. W końcu dostała pracę w klubie i nasze życie się poprawiło.
Sąsiadka przetarła dłonią oko, gdyż pojawiła się w nim łza.
– W jakim klubie pracuje?
– Raj Dantego.
Zmarszczyła brwi. Nie znała takiego lokalu. Nic o nim nie wiedziała.
– W piątek jak zawsze wyszła do pracy i nie wróciła? – nawiązała do pierwszej informacji, którą usłyszała od sąsiadki, ale zanim kobieta odpowiedziała, minęła chwila ciężkiej ciszy.
– Miała pracę wyjazdową. Dodatkowe zlecenie – wyjaśniła w końcu.
Ponownie zmarszczyła brwi. Nie brzmiało to jak zajęcie kelnerki.
– Raz w miesiącu szef ją wysyła poza lokal do pracy, a w zamian ma dobrą premię – tłumaczyła matka Kristiny.
Już wiedziała, że kobieta nie była zwykłą kelnerką. Była albo panią do towarzystwa, albo tancerką erotyczną. Tylko takie warianty przychodziły jej do głowy.
– Była pani kiedyś w klubie, w którym pracuje córka? – zapytała, a sąsiadka pokręciła głową. – Na pewno dzwoniła pani do niej wiele razy – stwierdziła więc i tym razem kobieta przytaknęła.
– Od wczoraj włącza się poczta – westchnęła. – Byłam nawet wczoraj przed tym klubem, ale mnie nie wpuścili, bo zabrałam Sofię. Powiedzieli, że dzieci nie wolno wprowadzać.
Od razu stało się jasne, że zajęcie Kristiny nie ograniczało się do kelnerowania.
– Przepraszam, ale muszę zadać to pytanie – zaczęła, patrząc na sąsiadkę przepraszającym wzrokiem. – Może Kristina kogoś poznała i z nim uciekła?
– Nie zrobiłaby tak – zapewniła zapalczywie sąsiadka. – Miała dość mężczyzn. Każdy, którego poznała, ją krzywdził. Po urodzeniu Sofii przyrzekła sobie, że już żadnemu nie zaufa – wyjaśniła. – Do tej pory wracała zaraz po pracy, a cały wolny czas poświęca Sofii. Jest z nią szczęśliwa – oznajmiła.
– Czyli nie przychodzi pani do głowy, co mogło się stać? – podsumowała, a sąsiadka pokręciła głową.
Brzmiało to wszystko niepokojąco, a ponieważ nie miała nic lepszego do roboty, mogła pomóc sąsiadce. Było to lepsze niż leżenie i użalanie się. Być może choć na chwilę zajmie myśli czym innym.
– Pomogę pani – oświadczyła, a sąsiadka złapała ją za rękę ze łzami w oczach. – Najpierw sprawdzimy szpitale, bo może zdarzył się wypadek i Kristina leży gdzieś jako NN. Sprawdzę system policyjny, czy nie było zgłoszenia, które mogłoby nam coś podpowiedzieć. Jeśli to nie przyniesie efektów, pójdę do tego klubu i zobaczę, co się tam dzieje. – Najwyraźniej mocna kawa wypita niemal duszkiem była dobrym otrzeźwieniem.
– Dziękuję – rzuciła sąsiadka z ulgą. – Sofia ciągle pyta o Kristinę. Nie wiem, co jej powiedzieć…
– Dowiem się, co się stało i gdzie jest.
Spojrzała przez otwarte drzwi na siedzącą na kanapie małą dziewczynkę. Dziecko wpatrywało się w ekran telewizora jak zahipnotyzowane, co chwilę chichocząc, kiedy pojawił się jego ulubiony bohater. Bezbronność małej ściskającej pluszaka sprawiła, że po raz pierwszy od miesięcy poczuła potrzebę działania – Sofia bez dwóch zdań potrzebowała mamy.