Randka z arlo - ebook
Randka z arlo - ebook
Ona na samo słowo „randka” czuje niechęć i ucieka gdzie pieprz rośnie. On po nieudanym małżeństwie unika poważnych relacji. Ona jest zatrudniona w rodzinnej firmie i próbuje zdobyć uznanie ojca. On prowadzi świetnie prosperujący klub nocny i nie lubi zmian. Ona ma prawdziwy talent do pakowania się w kłopoty, uwielbia superbohaterów i ma niewyparzony język. On musi mieć wszystko zaplanowane, ceni sobie prostotę, a po pracy odpoczywa w domowym zaciszu. Jedno pomyłkowe spotkanie wywraca życie Elli i Connora do góry nogami, a to, co ich połączy, sprawi, że będą zmuszeni zmienić hierarchię wyznawanych wartości. Przepełniona humorem opowieść o tym, że miłość potrafi namieszać w najmniej oczekiwanym momencie. Katarzyna Muszyńska – autorka powieści fantastycznych i romansów. Swoją karierę pisarską rozpoczęła od wydania osadzonych w świecie Płaskowyżu Tajemnicy Avinionu i Buntu. W 2020 roku ukazała się jej trzecia powieść Zielarka, a następnie Karczmarka oraz Uzdrowicielka, tworzące razem słowiańską serię. Jest autorką także romantycznych historii jak Wytrwaj przy mnie i Listy w kolorze purpury. Rodowita bydgoszczanka, absolwentka Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego na kierunku dziennikarstwo i komunikacja społeczna. Większość życia zawodowego spędziła w bydgoskich redakcjach, obecnie swoją kreatywność wykorzystuje na co dzień jako specjalistka ds. marketingu.
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 978-83-8290-261-7 |
Rozmiar pliku: | 1,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Słowniczek
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Od autorkiSłowniczek
Tony Stark – miliarder i wynalazca, członek legendarnej grupy superbohaterów Avengers. Dzięki specjalnej, nowoczesnej zbroi wciela się w Iron Mana.
Kapitan Ameryka – były żołnierz, który spędził siedemdziesiąt lat w bryle lodu, na skutek eksperymentów zyskał siłę i szybkość. Należy do grupy Avengers.
Loki – bóg podstępu, brat Thora, pochodzi z Asgradu.
Kilgrave – Kevin Thompson, czarny charakter znany z serialu Jessica Jones.
Czarna Wdowa – Natasha Romanoff, doskonały szpieg, należy do grupy Avengers.
Rocket – bohater serii filmów Strażnicy Galaktyki, genetycznie zmodyfikowany szop, który doskonale strzela i ma urocze poczucie humoru.
Moon Knight – alter ego Marca Spectora, w dzień pracuje w sklepie, nocą walczy z przestępcami.
Jane Foster – naukowczyni znana z filmów o przygodach Thora, której udało się zdobyć serce boga gromów.
Thor – nordycki bóg gromów, członek grupy Avengers, pochodzi z Asgardu.
Doktor Strange – doktor Steven Strange, światowej sławy były neurochirurg, po wypadku, który przekreślił jego medyczną karierę, zaczął zgłębiać mistyczną sztukę magii, co zaowocowało tym, że został Najwyższym Czarnoksiężnikiem.
Sokole Oko – Clinton Barton, genialny łucznik, członek grupy Avengers.
Hela – bogini śmierci, siostra Thora i Lokiego. Uwięziona przez swojego ojca na tysiące lat. Po wydostaniu się na wolność siała zniszczenie, starając się zdobyć władzę.
She-Hulk – kuzynka Hulka, w wyniku wypadku zyskała nadnaturalne zdolności.
Kree – inteligentna i mocno zaawansowana technologicznie rasa.
Kapitan Marvel – Carol Danvers, ziemska kobieta, która po kontakcie z obcą rasą zyskała supermoce. Członkini grupy Avengers.
Kingpin – Wilson Fisk, czarny charakter występujący w serii o Spider-Manie oraz w serialu o przygodach Sokolego Oka.
Quicksilver – Pietro Maximoff, brat bliźniak Wandy Maximoff, potrafi poruszać się z ogromną prędkością.
Avengers. Koniec Gry – film z 2019 roku na podstawie serii komiksów o superbohaterach wydawnictwa Marvel Comics.Rozdział 1
Ella
Wdech i wydech. Wdech i wydech. Wdech i wydech. Stałam przed dwuskrzydłowymi drzwiami, trzęsąc się jak osika i powtarzając w myślach te słowa niczym mantrę, jednocześnie próbując przypomnieć sobie, jak ważne było oddychanie. Wcale nie chciałam tu dzisiaj przyjść, więcej – w ogóle nie miałam zamiaru tego robić, ale moje drogie przyjaciółki, teraz już raczej byłe przyjaciółki, przewidziały dosłownie każdą wymówkę, którą je uraczyłam przez ostatni tydzień. Próbowałam wszystkiego, byle tylko nie pojawiać się na randce w ciemno ustawionej przez wróżko-swatkę, do której zostałam podstępem zaciągnięta. Ale kto odważyłby się pokazać, że nie podoba mu się prezent urodzinowy, i po prostu wyrzucić voucher do śmietnika? Możliwe, że istniały takie osoby, ja, na swoje nieszczęście, się do nich nie zaliczałam. Efektem tego był właśnie moment, w którym stałam, panikując przed wejściem do francuskiej restauracji, w samym centrum mojego rodzinnego miasta.
Wdech i wydech. Wdech i wydech, dawałam z siebie wszystko, aby zmusić organizm do współpracy, ale z marnym skutkiem. Skubany się uparł i postanowił przeciążyć i tak już nadwątlony układ nerwowy. Jeżeli przeżyję ten cholerny dzień, własnoręcznie je uduszę! Miałam trzydzieści pięć lat, a ten cały stres mógł poważnie zaszkodzić memu zdrowiu.
– Wchodzisz? – Za moimi plecami rozległ się szorstki głos.
Odwróciłam się powoli i spojrzałam na nieco zirytowanego mężczyznę, niewiele starszego ode mnie. Zaciskał wąskie usta w lekkim grymasie i mrużył ciemne oczy. Nie sprawiał wrażenia serdecznego, więc szybko przykleiłam mu łatkę gbura.
– Stoisz na środku, blokując wejście – ponaglił mnie, robiąc przy tym minę, jakby już uznał mnie za wariatkę.
W pierwszym odruchu chciałam zaprzeczyć, odsunąć się i wrócić do mieszkania. Obiecałam sobie jednak chociaż spróbować. Zrezygnowana kiwnęłam głową i złapałam za mosiężną klamkę. Oczywiście drzwi były ciężkie jak cholera, więc jęknęłam z wysiłku, co wywołało natychmiastową reakcję u nieznajomego. Zrównał się ze mną, położył szeroką dłoń na mojej i mocno szarpnął.
– Dziękuję – wymamrotałam teraz już podwójnie zawstydzona.
– Wyglądasz jak ktoś, kto bardzo nie chce tu być – skomentował, przepuszczając mnie w progu.
– Powiedzmy, że nie jestem tu z własnej woli – odparłam szczerze, nie zastanawiając się, jak to zabrzmi.
– Punkt za prawdomówność. – Mój rozmówca przyglądał się mi z coraz większym zainteresowaniem.
– Czy mają państwo rezerwację? – wtrącił kelner, zagradzając nam drogę.
– Tak, na siódmą – odparliśmy jednocześnie.
– Ale nie przyszliśmy razem – dodałam pospiesznie, by jakoś wyjaśnić tę sytuację.
Zapewne moja randka już gdzieś na mnie czekała, nerwowo spoglądając na zegarek. Niestety punktualność nie była moją najmocniejszą stroną, a konflikt z każdym czasomierzem trwał już od pierwszej klasy. Właśnie mijał kwadrans studencki oznaczający spóźnienie, które można było wybaczyć.
– Na jakie nazwiska? – dopytał się chłopak, spoglądając na trzymaną listę.
Szlag! Nie miałam bladego pojęcia, jak nazywał się mój towarzysz, ponieważ najzwyczajniej w świecie w ogóle mnie to nie interesowało. Nie znałam również jego imienia, nie wiedziałam, jak wyglądał ani kim był z zawodu. Uroki tego, gdy spotkanie umawia swatka i niespecjalnie słucha się tego, co mówi.
– Czyli randka w ciemno? – Wyszczerzył się stojący za mną mężczyzna. – Wygląda na to, że jednak przyszliśmy razem. Rezerwacja na nazwisko Graham.
– Też nie wiesz, z kim się umówiłeś? – Odwróciłam się i natychmiast tego pożałowałam, ponieważ byłam zdecydowanie za blisko tej chodzącej reklamy męskości.
Uniosłam wzrok i głośno przełknęłam ślinę, gdyż moje usta znajdowały się idealnie przy szyi nieznajomego, przez co poczułam, jaką wodą toaletową się spryskał. Pech chciał, że bardzo lubiłam ten zapach i rozpoznałabym go wszędzie.
– Zapowiada się niezwykle interesujący wieczór – skomentował moje zachowanie.
Kelner zaprowadził nas do jednego ze stolików i jakoś niespecjalnie zdziwiło mnie to, że znajdował się na samym końcu sali, a do tego za gęsto oplecioną pnączami ścianką zapewniającą prywatność.
Restauracja była tak samo urocza w środku jak na zewnątrz. Utrzymana w rustykalnym stylu, sprawiała, że będąc tu, czuło się odrobinę Francji. Wiele lat wcześniej udało mi się odwiedzić Paryż, a jego magia zaczarowała również mnie, więc poprzysięgłam sobie tam wrócić. Idealną okazją ku temu wydawała się podróż poślubna, lecz z tych planów nic nie wynikło.
Graham pomógł mi ściągnąć cienki płaszcz, po czym błądził wzrokiem po moim stroju, ewidentnie walcząc z cisnącym się na usta komentarzem. Było to dość zabawne, ponieważ udało mu się zachować powagę. Nawet odsunął krzesło, bym mogła usiąść. Jego zachowanie zaskakiwało mnie na każdym kroku. Pewna byłam, że dżentelmeni wyginęli dekadę wcześniej, a tu takie niespodzianki.
– Connor Graham – przedstawił się, gdy już pochylaliśmy się nad menu, a jemu wrócił głos. – Wylądowałem tutaj za sprawą moich kumpli, którzy ze wszystkich sił starają się mi udowodnić, że bycie singlem wcale nie jest fajne.
– Ella Clarke. – Wyciągnęłam do niego rękę, a on ją delikatnie ujął.
Zaskoczyła mnie ta subtelność, po takich dłoniach spodziewałam się znacznie większej siły.
– A jak ty się tu znalazłaś?
– Zdaje się, że mam równie taktowne przyjaciółki.
Przemilczałam rolę swatki w całej tej intrydze.
Skoro Connor siedział naprzeciwko mnie, znaczyło to, że również został wmanewrowany w to wszystko nieco na siłę. Zastanawiające było, dlaczego w ogóle musiał korzystać z pomocy przy szukaniu drugiej połówki. Był przystojny, i to nawet bardzo. Chyba nigdy wcześniej nie spotykałam się z kimś równie urodziwym, zadbanym i najwidoczniej też obeznanym z dobrymi manierami. Byłam porządnie zaintrygowana tym nonszalanckim szatynem i nie podobało mi się to.
– Obiecywali, że tym razem wybrali kogoś, kto… mnie zaskoczy.
Zrobił taktowną pauzę, dzięki czemu wiedziałam, iż nie takich słów użyli. Ciekawe, że swatka pozwoliła im wskazać potencjalną partnerkę dla kumpla.
– Czyli zazwyczaj nie umawiasz się z wysokimi blondynkami, które niespecjalnie lubią wałęsać się po mieście, są fankami Marvela i nie wierzą w miłość? – zrzuciłam bombę.
Zazwyczaj po tym tekście mężczyźni tracili zainteresowanie, upewniając się, że coś ze mną jest nie tak. Może i sabotowałam wszystkie randki, na które mnie wysyłano, ale miałam ku temu ważny powód. A mianowicie życie nauczyło mnie tego, że nie należy nigdy ufać drugiej osobie, że każdy może zdradzić, gdy zbyt blisko go do siebie dopuścimy, a ludzie są mistrzami w zatajaniu prawdy.
Dlatego siedziałam w najbardziej eleganckiej restauracji w mieście w jeansowych ogrodniczkach i bluzie z Kapitan Marvel, Thorem, Iron Manem i Czarną Wdową, a na stopach miałam wysłużone trampki. Zrezygnowałam też z eleganckiego makijażu na rzecz podkładu, różu i maskary oraz eyelinera. Ten ostatni był moją słabością. Nigdzie nie ruszałam się bez idealnie wykonanych kresek, podkreślających moje zielone oczy. Za to włosy jedynie rozczesałam, więc były lekko pofalowane. Byłam naturalną blondynką i bardzo mnie to cieszyło.
– Przyznam, że jestem kompletnie skonfundowany – wyjąkał po kilku ładnych chwilach, których najwidoczniej potrzebował na zebranie myśli.
– Są dwa wyjścia, albo możemy już się pożegnać, albo zjemy jedno z tych niedorzecznie drogich dań i dopiero pójdziemy w swoje strony. Przecież widzisz tak samo dobrze jak ja, że nie ma szans, aby to wypaliło.
Była to szczera prawda. Byliśmy jak Wenus i Mars, jak woda i ogień, sól i pieprz, pies i kot, Tony Stark i Kapitan Ameryka. To po prostu nie mogło się udać.
– Zawsze tak szybko się poddajesz? – rozgryzł mnie bez problemu.
– Strata czasu, mówię serio. Wyglądasz na faceta, który nie może się opędzić od napalonych lasek, na pewno nim minie ósma, przygruchasz sobie całkiem niezłą sztukę i spędzisz z nią o wiele ciekawsze chwile niż z takim szarakiem jak ja. – Wzruszyłam ramionami i odłożyłam menu.
– Myślisz, że ubranie się jak dzieciak, nieuprzejme odzywki i nadąsana poza sprawią, że zrezygnuję? Błąd. Teraz dopiero jestem zaciekawiony.
Ostatnie zdanie wypowiedział takim tonem, że moje ciało przeszył dreszcz.
Kolejny raz starałam się przypomnieć sobie o oddychaniu, ale Connor na mnie działał, i to zdecydowanie zbyt mocno. Skąd ta cała swatka go wytrzasnęła? Poczułam, że zaschło mi w gardle. Tego już dawno nie grali. Ella Clarke straciła głos, i to na randce!
– Może więc zamówimy butelkę dobrego wina i przystawki, po czym zobaczymy, dokąd nas to zaprowadzi? – wyszeptał zmysłowo, a ja poczułam gęsią skórkę na ciele.
Z opresji niespodziewanie wybawił mnie jakiś natapirowany rudzielec, który stanął tuż przy naszym stoliku. Jeśli miałabym zgadywać, od całkiem niedawna mogła legalnie pić alkohol.
– Connor Graham? Jestem Betsy, to ze mną byłeś umówiony. Musiała zajść jakaś straszliwa pomyłka – zapiszczała, wydymając powiększone usta.
– Bardzo przepraszam, mówiłem tej pani, że już ma pan towarzystwo, ale się uparła. – Zaraz obok wyrósł przerażony kelner.
– O, wow, brakuje tylko pomponów – mruknęłam cicho na widok króciutkiej spódniczki oraz obcisłej bluzki, spod której wylewały się piersi dziewczyny, i podniosłam się z gracją. – Jest twój, do boju, Wolverins! – rzuciłam lekko, nawiązując do okrzyku miejscowej licealnej drużyny piłkarskiej, czym wywołałam parsknięcie u kelnera i coś na kształt uśmiechu u Connora.
Chwyciłam płaszcz i czmychnęłam do wyjścia, czując zarówno ulgę, jak i rozczarowanie z powodu tego, że to spotkanie właśnie w taki sposób się skończyło.