Randki z arystokratą - ebook
Randki z arystokratą - ebook
Ramon Velaquez, hiszpański arystokrata, dobrze zna swoje obowiązki. Ma poślubić odpowiednią, dobrze urodzoną kobietę i ma mieć syna. Nie spieszy mu się ani z jednym, ani z drugim, zwłaszcza odkąd poznał piękną prawniczkę, z którą jednak nie zamierza się żenić. Gdy Lauren dowiaduje się, że zawsze będzie tylko kochanką, porzuca go.
Ramon nie może przestać o niej myśleć. Dwa lata później odnajduje ją. Jednak Lauren wydaje mu się dziwnie obca…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-238-9056-0 |
Rozmiar pliku: | 578 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Prywatny samolot Ramona Velaqueza wylądował na lotnisku w Londynie dokładnie o czasie. Po załatwieniu formalności Ramon wyszedł prosto do czekającej na niego limuzyny.
– Witamy w domu, panie Velaquez. Mam nadzieję, że podróż się udała.
– Dziękuję, Paul. – Ramon z ulgą wsiadł do samochodu i oparł głowę o skórzany zagłówek, popijając przygotowaną dla niego whisky z wodą. – Dobrze być znów w domu.
Jego prawdziwym domem była Hiszpania, Castillo del Toro, a on sam w niedalekiej przyszłości miał zostać księciem de Velaquez, który spędzi resztę życia w wielkim zamku, otoczony kordonem służby.
Wiedział, że to przyszłe życie będzie zupełnie inne od tego, które wiódł do tej pory, z dala od hiszpańskich dziennikarzy i paparazzi.
Miał poczucie winy, że przyjechał do Londynu, a nie do Hiszpanii, ale na myśl o tym, że miałby wysłuchać kolejnego wykładu, że powinien założyć rodzinę, robiło mu się niedobrze. Powiedział, że interesy wzywają go do Londynu i przyjechał tu.
Bardzo wątpił w to, że ojciec byłby zadowolony, gdyby się dowiedział, że prawdziwym powodem jego przyjazdu do Anglii była kobieta.
Lauren siedziała przy biurku i czytała skomplikowaną umowę leasingową, kiedy zadzwonił telefon. Sięgnęła do torebki i uśmiechnęła się, kiedy odczytała, kto dzwoni. Przez cały dzień czekała na telefon od Ramona. Jak zakochana nastolatka.
Dzisiejszy dzień był wyjątkowy. Wciąż nie mogła dojść do siebie po szoku, jaki przeżyła tydzień temu. Nie mogła uwierzyć, że to prawda. Bardzo chciała zobaczyć Ramona i upewnić się, że ich związek to coś więcej niż tylko przelotny romans. Kiedy go poznała pół roku temu w nocnym klubie, jej przyjaciółka Amy powiedziała jej, że Ramon Velaquez ma reputację playboya, choć się z tym nie afiszuje. Pomna tych ostrzeżeń, Lauren bardzo uważała, żeby się zanadto nie zaangażować w związek z nim. Jednak w jej mniemaniu to, co ich łączyło, wykraczało poza ramy zwykłego romansu.
Ramon niechętnie opowiadał o swoim życiu. Wiedziała jedynie, że jego rodzina jest w posiadaniu słynnej winnicy w rejonie Rioja, w północnej Hiszpanii. Będąc z nim, nauczyła się jednego: Ramon nie lubił okazywania uczuć. Dlatego zachowała dla siebie fakt, że się w nim zakochała. Teraz jednak nie była w stanie się powstrzymać.
Kiedy usłyszała w słuchawce jego głos, po plecach przeszedł jej przyjemny dreszcz.
– Buenas tardes, Lauren.
– Ramon. Jak ci się udał wyjazd?
– Świetnie, jak zwykle. Znasz mnie na tyle dobrze, querida, żeby wiedzieć, że w moim przypadku nie może być inaczej.
Słysząc jej głos, uśmiechnął się. Na myśl o tym, że wkrótce będzie się z nią kochał, odczuł autentyczną radość. Był w Stanach ponad dwa tygodnie i naprawdę tęsknił już za swoją angielską różą. Myślał o niej częściej, niż by chciał, ale nie zamierzał dochodzić, dlaczego tak jest. Teraz liczyło się tylko to, że niedługo znajdą się w łóżku. Miał ochotę poprosić ją, by przyjechała po pracy prosto do jego mieszkania, ale zaniechał tego pomysłu. Kolacja w dobrej restauracji zwiększy jedynie przyjemność tego, co nastąpi później.
– Zarezerwowałem dla nas stolik w Vine na siódmą trzydzieści – oznajmił. Był niezwykle zadowolony ze swojej wyprawy do Stanów i zamierzał to uczcić. – Będziemy dziś świętować.
Lauren na chwilę przestała oddychać. Była jedyną osobą na świecie, która znała wynik swojego testu ciążowego. Ramon nie mógł wiedzieć, że spodziewa się jego dziecka. Jego propozycja musiała oznaczać, że pamiętał, że właśnie mijało pół roku, odkąd się poznali.
Spojrzała na jedwabny krawat, który kupiła po długich wahaniach, czy dać mu z tej okazji prezent, czy nie. Najwyraźniej podjęła słuszną decyzję. Dziś przy kolacji powie mu o dziecku.
– Cudownie – powiedziała pozornie obojętnym tonem, starając się ukryć uczucie radości, co nie przychodziło jej łatwo.
Ramon spojrzał na zegarek.
– Spotkamy się w restauracji za trzy godziny.
– Nie mogę się już doczekać – odparła zgodnie z prawdą. – Moje popołudniowe spotkanie będzie się ciągnąć w nieskończoność.
Ramon uświadomił sobie, że rzeczywiście za nią tęsknił. Jak dotąd nigdy nie tęsknił za żadną kobietą. Zdał sobie sprawę z tego, jak często myślał o Lauren, będąc z dala od niej. Nie zamierzał jednak mówić jej o tym. Nie chciał, aby nabrała przekonania, że jest dla niego kimś więcej niż zwykłą kochanką.
Pomyślał o ojcu, który miał nawrót choroby nowotworowej. Jego dni były policzone i coraz natarczywiej nalegał na to, aby Ramon wybrał sobie odpowiednią żonę. Z naciskiem na odpowiednią. Nieustannie powracał w rozmowach do osoby Cataliny Cortez, z którą Ramon się kiedyś spotykał. Stracił dla niej głowę, gdy miał osiemnaście lat, a ojciec wciąż przypominał mu, że kiedyś chciał poślubić tę piękną modelkę, której zdjęcia regularnie ukazywały się w magazynach mody.
Ramon nie był pierwszym człowiekiem, któremu miłość odebrała rozum, ale wyciągnął z tego doświadczenia wnioski. Catalinie zależało jedynie na jego pieniądzach, a w dodatku okazała się zwykłą dziwką, która zdradzała go na prawo i lewo. Upokorzyła go, ale też wiele nauczyła.
Wiedział, że rodzice byli nim rozczarowani, ale zapewniał ojca, że jest gotowy poślubić kobietę, która będzie odpowiednią osobą, by pełnić rolę duquesy i dać mu potomka. Jednak teraz zapewnienia już nie wystarczały. Ojciec umierał i pragnął ujrzeć syna żonatego. A to oznaczało konieczność zerwania związku z piękną Lauren, która tak przypadła mu do serca. Zamierzał być wiernym mężem, a to wykluczało kontynuowanie tej znajomości.
– Ramon, jesteś tam? – głos Lauren przywrócił go do rzeczywistości.
– Jestem. Do zobaczenia wieczorem.
Rozłączył się i wyjrzał przez okno na londyńską ulicę, zdając sobie sprawę, że jego dobre samopoczucie minęło bezpowrotnie.
Lauren dotarła do restauracji dziesięć minut przed czasem. Poszła do baru, by tam poczekać na Ramona. Nie mogła się doczekać, kiedy go zobaczy i powie mu o tym, co sama wiedziała zaledwie od tygodnia.
Nie musiała patrzeć na wejście, żeby wiedzieć, kiedy wszedł do środka. Wystarczyło spojrzeć na innych gości, żeby zorientować się, co jest powodem ich poruszenia.
Wysoki, przystojny, obdarzony niezwykłym magnetyzmem przyciągał spojrzenia wszystkich, a zwłaszcza kobiet. Wcale się im nie dziwiła. Ramon był niewiarygodnie przystojny. Ubrany w doskonale skrojony garnitur, wysoki, wysportowany, opalony na brąz wyglądał zachwycająco. Podszedł do Lauren, uśmiechając się szeroko.
Nie miała zamiaru się w nim zakochać. Nie wierzyła w miłość. Spotykała się z różnymi mężczyznami, ale żaden nie wzbudził w niej głębszych uczuć. Z Ramonem było inaczej. Już od początku ich znajomości doskonale czuła się w jego towarzystwie. Był dowcipny, inteligentny, lubiła z nim przebywać. Fakt, że był doskonałym kochankiem, również nie był bez znaczenia. Wiele się przy nim nauczyła i jej ciało zawsze reagowało żywo na jej obecność. Podobnie jak teraz. Był tak blisko, że poczuła znajomy zapach wody. Z trudem się powstrzymała, żeby nie rzucić mu się na szyję i nie obsypać pocałunkami. Wiedziała jednak, że taka demonstracja nie przypadłaby mu do gustu. Bardzo chronił swoją prywatność i niemal nigdy publicznie nie okazywał jej swoich uczuć.
– Wyglądasz wspaniale, querida – powitał ją. Obcisła czerwona spódnica i koronkowy top widoczny spod żakietu doskonale się na niej prezentowały. – I bardzo seksownie. Dziwię się, jak prawnicy w twojej firmie mogą skoncentrować się na pracy, kiedy jesteś w pobliżu.
– Do pracy zazwyczaj ubieram się nieco inaczej – zapewniła go. – Ale pomyślałam, że sprawię ci przyjemność, jak włożę coś nieco bardziej ekstrawaganckiego. – Na szyi zawiesiła ozdobny naszyjnik, który kosztował fortunę, ale wyraz twarzy Ramona upewnił ją w przekonaniu, że wart był każdego wydanego pensa.
– Nieco później pokażę ci, jak bardzo to doceniam – szepnął, pochylając głowę w jej stronę.
Ramon płonął z pożądania. Tęsknił za nią tak bardzo, że sam był zdziwiony intensywnością tego uczucia. Gdyby mógł, porwałby ją teraz w ramiona i okrył pocałunkami.
Nie tylko hiszpańscy paparazzi interesowali się losami syna jednego z najbogatszych ludzi w kraju. Również brytyjskie media okrzyknęły go mianem najlepszej partii w Europie. Wyobrażał już sobie, jakimi nagłówkami opatrzono by jego zdjęcia, na których całuje przy barze ponętną blondynkę. Oparł dłoń na jej plecach i ruszyli w kierunku restauracji.
– Mam nadzieję, że nasz stolik jest gotowy. Umieram z głodu i nie chcę tracić czasu na czekanie.
Lauren doskonale wiedziała, co ma na myśli. Po dwóch tygodniach rozłąki ona także nie mogła się doczekać, kiedy znajdą się w łóżku. Zanim jednak to nastąpi, musi podzielić się z nim radosną nowiną.
Nie miała pojęcia, jak Ramon zareaguje na wieść, że zostanie ojcem. Ona sama nie planowała macierzyństwa na tym etapie życia i przez ostatni tydzień miotały nią sprzeczne uczucia. Jednak kiedy ujrzała Ramona, dziecko, które nosiła pod sercem, stało się w jej świadomości realnym bytem, a nie tylko niebieskim paskiem na teście ciążowym. Było owocem miłości jej i Ramona. Mężczyzny, którego kochała.
Czy on przyjmie tę wiadomość podobnie? Nigdy nie wspominał o przyszłości i tak naprawdę nie wiedziała, co do niej czuje. Zaprosił ją dziś jednak na kolację, aby uczcić pół roku ich znajomości. To chyba musiało coś znaczyć?
Kelner przyjął zamówienie na drinki. Ramon nic nie powiedział, kiedy poprosiła o owocowy sok, wiedział bowiem, że nie przepadała za alkoholem. Lauren nigdy nikomu o tym nie mówiła, ale wspomnienie matki, która topiła żal po odejściu ojca w dżinie, skutecznie wyleczył ją z miłości do mocnych trunków.
Kiedy kelner przyniósł drinki, Ramon wziął do ręki kieliszek z szampanem i wzniósł toast.
– Chciałbym, żebyśmy wypili za kolejną udaną transakcję, jaką przeprowadziłem dla Velaquez Conglomerates.
Lauren zamarła.
– Och... tak, za Velaquez Conglomerates. – Uśmiechnęła się wymuszonym uśmiechem i stuknęła szklanką w kieliszek Ramona.
– Powiedz mi, co porabiałaś, gdy mnie nie było.
Zazwyczaj nie pytał o to swoich kochanek, ale Lauren nie była pustą kobietą, którą interesowały jedynie plotki i ciuchy. Była prawnikiem i pracowała w dużej firmie. Zawsze miał z nią o czym porozmawiać i zazwyczaj były to pasjonujące rozmowy.
Tym razem nie wiedziała, co odpowiedzieć. Sięgnęła do torebki i wyjęła z niej niewielką paczkę.
– Kupiłam ci mały drobiazg, żeby uczcić naszą rocznicę – oznajmiła, widząc jego zdumioną minę.
Ramon cały zesztywniał. Powróciło uczucie dziwnego niepokoju, które miał, rozmawiając z nią przez telefon.
– Rocznicę? – spytał zimno.
– Minęło sześć miesięcy, odkąd się poznaliśmy. Sądziłam, że dlatego właśnie zaprosiłeś mnie na kolację. – Przerwała, widząc wyraz jego twarzy. Najwyraźniej się pomyliła. – Myślałam, że pamiętałeś – dokończyła cicho, marząc o tym, żeby ziemia się pod nią rozstąpiła i pochłonęła ją razem z jej prezentem.
– Muszę przyznać, że nie.
Jak to możliwe, że minęło już pół roku, odkąd się znają? Lauren niepostrzeżenie stała się częścią jego życia i, w przeciwieństwie do innych kobiet, wcale mu się nie znudziła.
Dios! Był jej wierny już tak długo! Jak mógł pozwolić, by to tak długo trwało? Miał wrażenie, że to jej wina. Gdyby zaczęła go irytować albo, jak inne kobiety, wykazywać się zaborczością, natychmiast zakończyłby ten związek. Ona jednak była niewymagająca i bardzo dyskretna. Jednak chęć, by uczcić ich rocznicę, była przekroczeniem pewnej bariery.
– Zwykle nie obchodzę żadnych rocznic – oznajmił szorstko.
Z grzeczności otworzył paczkę i wyjął jedwabny krawat w odcieniach szarości i błękitu. Dokładnie taki by sobie wybrał, ale ta świadomość wcale nie poprawiła mu humoru.
Lauren patrzyła na niego wyczekująco.
– Bardzo ładny. Doskonały wybór. Gracias.
– Mówiłam, że to tylko drobiazg.
Nie chodziło jednak o wartość prezentu i oboje doskonale o tym wiedzieli. Chodziło o powód, dla którego mu go dała. Lauren nie miała tendencji do sentymentalizmu, choć teraz okazało się, że być może nie znał jej tak dobrze, jak sądził. Na szczęście w tej chwili nadszedł kelner z ich posiłkiem. Zajęli się jedzeniem i rozmową na temat nowej sztuki, którą wystawiano na West Endzie.
Jedzenie w Vine zawsze było wyśmienite, ale Lauren nie pamiętała, co jadła. Zamówiła na koniec herbatkę z rumianku, starając się nie zwracać uwagi na drażniący ją zapach kawy Ramona. Lubiła kawę, ale ostatnio jej aromat wywoływał u niej mdłości. Poranne mdłości były dowodem tego, że ciąża nie jest jedynie wytworem jej wyobraźni. „Powiedz Ramonowi o dziecku”, mówił jej jakiś głos w głowie. Nie mogła jednak zapomnieć jego ostrego tonu, którym oznajmił jej, że nie obchodzi żadnych rocznic. Wyznanie, że jest z nim w ciąży, nie mogło przejść jej przez gardło.
Jego reakcja na prezent, jaki mu zrobiła, także była daleka od tego, czego się spodziewała. Najwyraźniej nie przywiązywał do ich związku takiej wagi jak ona. Niemniej fakt pozostawał faktem. Spodziewała się dziecka i prędzej czy później będzie musiała mu o tym powiedzieć.
Podczas kolacji starała się prowadzić z nim normalną rozmowę, próbując zapomnieć o tym, że ich rocznica nie miała dla niego żadnego znaczenia. Jednak kiedy objął ją w samochodzie i polecił kierowcy, żeby jechał do jego mieszkania, powoli zaczęła budzić się w niej złość.
Kiedy znaleźli się w windzie, natychmiast ją objął.
– Nareszcie sami – mruknął, wdychając z lubością zapach jej perfum.
Wsunął palce w jej gęste włosy opadające na ramiona. Nigdy się nią nie nasyci. Zaczął ją niecierpliwie całować, a Lauren natychmiast odpowiedziała na pocałunek. Nie byłoby mu łatwo, gdyby musiał zakończyć znajomość z nią. Ale nie mógł pozwolić na to, żeby obchodzili jakieś rocznice. Jak bowiem można świętować rocznicę związku opartego tylko na seksie? Do tej pory uważał, że Lauren zaakceptowała zasady. I chyba rzeczywiście tak było, ponieważ ani razu nie wspomniała już o tym, jak długo ze sobą są.
Nie przestając jej całować, ściągnął z niej żakiet i zaczął rozpinać seksowny koronkowy top. Jak mogła mu się oprzeć? Kiedy zdjął koszulę, ukazując nagi, umięśniony i opalony tors pokryty ciemnymi gęstymi włosami, była zgubiona.
Ramon był jej całym światem.
Tyle tylko że ona nie była całym jego światem. Ta myśl nie dawała jej spokoju.
– Tęskniłem za tobą, querida.
Nie wiedzieć czemu, jego słowa wywołały w niej niechęć. Odsunęła się.
– Tęskniłeś za mną czy za seksem ze mną? – spytała, spoglądając w jego szare oczy.
– Nie graj ze mną w te gierki – rzucił. – To jedno i to samo. Oczywiście, że tęskniłem za seksem z tobą. W końcu jesteś moją kochanką.
Krew odpłynęła jej z twarzy, a serce niemal przestało bić.
– Nie jestem twoją kochanką – oznajmiła przez zaciśnięte zęby. – Nie utrzymujesz mnie, mam swoją pracę, mieszkanie i sama na siebie zarabiam.
– Kiedy jestem w Londynie, mieszkasz u mnie – odparł zniecierpliwiony. Traciła czas, podczas gdy on mógł myśleć tylko o jednym.
– To prawda. Ale to ja robię zakupy, i to nie byle jakie, i zawożę twoje garnitury do pralni. Wiem, że to są nieistotne rzeczy, ale staram się dzielić koszty utrzymania na pół.
Ramon przejechał ręką po włosach. Jak mógł dopuścić do tego, żeby związek z Lauren nabrał takiego charakteru? Momentami była dla niego bardziej jak żona niż jak kochanka. I skąd ta rozmowa, skoro przed chwilą prawie się kochali? Uprawiali seks, poprawił się w myślach. To prawda, stała się dla niego ważna i to bardziej, niż myślał. Ale nie zmieniało to faktu, że była tylko jego kochanką. Zważywszy na to, kim był i jaka przyszłość była mu pisana, nie mogła zostać nikim więcej.
Atmosfera między nimi stała się napięta. Lauren nie mogła zapomnieć jego słów.
– Ja... muszę wiedzieć, dokąd zmierzamy.
Jego ciemne brwi uniosły się w wyrazie rozbawienia.
– Sądziłem, że do łóżka.
Dostrzegł w jej oczach ból i zganił się w duchu za te słowa. Ale po co zaczynała tę rozmowę? Miał ochotę wziąć ją w ramiona i zamknąć usta pocałunkiem. Wyglądała dziś tak delikatnie, że zaczął się zastanawiać, czy nie jest chora.
– Mam na myśli nasz związek – powiedziała cicho Lauren.
W normalnych okolicznościach zapewne nie naciskałaby tak na niego, ale to nie były normalne okoliczności. Spodziewała się dziecka i jego dobro było dla niej ważniejsze niż duma czy poczucie własnej godności.
– Powiedz mi, czy widzisz przed nami jakąkolwiek przyszłość? Czy raczej jestem dla ciebie jedynie kolejną blondynką, która dzieli z tobą łóżko?
Cisza, jaka zapadła po jej słowach, wystarczyła za odpowiedź.
– Nigdy ci niczego nie obiecywałem. Nigdy nie zachowywałem się tak, jakbym chciał czegoś więcej niż tylko luźnej znajomości. Dla ciebie zawsze najważniejsza była kariera i uznałem, że taki rodzaj związku zadowala nas oboje.
Rzeczywiście, niczego nie oczekiwała, ale sądziła, że coś dla niego znaczy. Jak mogła być tak głupia? Miłość do Ramona zupełnie ją zaślepiła. Teraz wiedziała już, że dla niego liczyło się tylko jej ciało, nic ponadto.
– Rozumiem. Nic nie jest stałe. Życie toczy się dalej i trzeba ten fakt zaakceptować. Powiedz mi, Ramon, jak wyobrażasz sobie swoją przyszłość? To znaczy, czy kiedykolwiek zamierzasz się ożenić?
Nie tak wyobrażał sobie swój pierwszy wieczór w Londynie. Cały czas miał nadzieję, że ta nowa, wymagająca Lauren przeobrazi się na powrót w uroczą, spolegliwą Lauren, która zawsze starała się go zadowolić i nie zadawała zbędnych pytań.
– Rodzina Velaquez należy do najstarszych rodów w Hiszpanii. Jej korzenie sięgają jedenastego wieku. Jestem jedynym dziedzicem i spadkobiercą i jako taki muszę poślubić kobietę z równie arystokratycznego rodu i spłodzić z nią potomka.
– Chcesz powiedzieć, że jesteś synem księcia? – spytała słabym głosem. Powinna się była domyśleć. Jego zachowanie, które czasem brała za arogancję, było w rzeczywistości przejawem jego arystokratycznego pochodzenia.
– Odziedziczę tytuł po śmierci ojca – oznajmił krótko, z bólem myśląc o tym, że dni jego ojca są policzone. Choć ojciec nie był ciepłym człowiekiem i wychowywał syna w chłodny, formalny sposób, Ramon kochał go i szanował. Tym bardziej zależało mu na tym, żeby wypełnić swój obowiązek i poślubić kobietę, która będzie godna nosić tytuł księżnej.
Zirytował go wyraz bólu, jaki ostrzegł w oczach Lauren. Dlaczego nie mogła zadowolić się tym, co mieli? Zamiast kontynuować tę bezcelową rozmowę, powinni oddać się pasji, która ogarnęła ich, gdy tylko się poznali.
Zrobił głęboki wdech. Może, jeśli będzie cierpliwy, uda mu się ocalić ten wieczór. Nie widział powodu, dla którego ich znajomość nie miałaby być kontynuowana.
– Po co zamartwiać się przyszłością, skoro teraźniejszość jest taka wspaniała? – spytał, odgarniając z jej czoła kosmyk włosów. Lauren odruchowo cofnęła się przed jego dotykiem.
Dla niej przyszłość była sprawą priorytetową.
– Wyjaśnijmy to sobie ostatecznie. Zamierzasz poślubić kobietę, niekoniecznie z miłości, za to dobrze urodzoną, po to, aby ci dała potomka, tak?
Ramon z trudem opanował zniecierpliwienie.
– Wyjaśniłem ci, że zapewnienie ciągłości rodu Velaquezów jest moim obowiązkiem. Kiedy mój ojciec umrze, zamieszkam w Castillo del Toro. Muszę mieć dziedzica, który zapewni naszej rodzinie ciągłość.
– Mieszkasz w pałacu! – Miała nadzieję, że to jakiś koszmarny sen, z którego wkrótce się obudzi i odzyska swojego dawnego Ramona, dla którego zwykła prawniczka ze Swindon była odpowiednią towarzyszką.
Ramon nie sprawiał wrażenia człowieka pragnącego zostać ojcem, ale takiego, dla którego jest to konieczność. Czy chciałby mieć dziecko, które nosiła w sobie? Czy raczej zaproponowałby jej pieniądze na jego usunięcie? A może zdecydowałby się utrzymywać ją i swoje nieślubne dziecko, składając im okazjonalne wizyty?
Popatrzyła na niego tak, jakby widziała go po raz pierwszy w życiu. Miała przed sobą milionera, biznesmena i dziedzica wielkiej fortuny. Jak mało o nim wiedziała. Jest cudownym kochankiem, ale na tym kończyła się znajomość jego osoby. Nie wiedziała nic o jego prawdziwym życiu, rodzinie, domu. Postanowiła, że nie powie mu o dziecku. Ramon chciał mieć potomka, który zapewni ciągłość rodzinie, ale jej dziecko potrzebowało ojca, który będzie je kochał bezwarunkowo. Lepiej nie mieć ojca w ogóle, niż mieć takiego, który nie będzie kochał.
Ramon, którego cierpliwość nie była najmocniejszą stroną, miał już dość tej rozmowy.
– Czy masz jakiś szczególny powód, żeby o tym rozmawiać? – spytał gwałtownie.
Zawahała się.
– Myślę, że tak. Uznałam, że nadszedł czas, aby określić charakter związku, jaki nas łączy. Najwyraźniej nasze oczekiwania w tym względzie są zupełnie różne. Nie uważam się za twoją kochankę.
– W takim razie dlaczego ubierasz się w taki sposób? – spytał, spoglądając wymownie na jej koronkowy stanik, który ledwo przykrywał jej piersi. – Możesz być dla mnie tylko kochanką, querida.
Zacisnęła zęby, żeby się przed nim nie rozpłakać. Na to będzie miała jeszcze dużo czasu.
– W takim razie, chciałabym wrócić do domu. Nie będę już tu przyjeżdżać.
Ramon nie posiadał się ze zdumienia. Jeszcze żadna kobieta go nie rzuciła, choć on sam zerwał niezliczoną ilość związków.
– Dios! Czego ty się po mnie spodziewasz? Wolałabyś, żebym składał ci obietnice, których nigdy nie będę mógł dotrzymać?
Nie chciał jej stracić, ale też nie zamierzał błagać, by została. Na pewno znajdzie się mnóstwo kobiet chętnych zająć jej miejsce w jego łóżku.
– Jeśli naprawdę tego chcesz, zamówię kierowcę, żeby cię odwiózł. Ale pamiętaj, że jak raz odejdziesz, nie będzie już powrotu.
– Chcę stąd jechać – oznajmiła, unosząc głowę i spoglądając mu w oczy. Przez moment miała wrażenie, że ją pocałuje, ale on tylko zaklął pod nosem i odsunął ją od siebie.
– W takim razie jedź.
Lauren bez słowa zebrała swoje rzeczy i wyszła, cicho zamykając za sobą drzwi.