Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Randki z Tindera - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
24 marca 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Randki z Tindera - ebook

Szukasz miłości życia na Tinderze? Uważaj, bo księcia na białym koniu tu nie znajdziesz. Już większa szansa, że trafisz na ropucha i nie pomoże nawet namiętny pocałunek…

Przekonało się o tym sześć odważnych kobiet, które postanowiły wziąć los w swoje ręce i skosztować internetowych łowów. Okazało się jednak, że popularna randkowa aplikacja, zamiast wielkich uniesień, przyniosła im wielkie rozczarowanie. Czując, że zostały wykorzystane, zaliczone i odrzucone, postanawiają dokonać zemsty w najlepszym wydaniu tego słowa. Czyny, do których się posuną, pokazują tylko, że ich inwencja w wymyślaniu sposobów na utarcie nosa tym, którzy je zranili, nie zna granic!

Oto historie, które mogły przydarzyć się również tobie. Trochę śmieszne, trochę straszne, ale przede wszystkim – prawdziwe. Opowiedziane szczerze i bez pruderii, ku pocieszeniu i przestrodze. A jeśli myślisz, że pechowe randki to domena kobiet, już wkrótce się dowiesz, jak brzmi odpowiedź z ust facetów…

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8219-242-1
Rozmiar pliku: 669 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WPROWADZENIE

Randki zawsze kojarzyły mi się z wprowadzeniem w nieznane, zauroczeniem i ogromnym stresem. Każda z nas zawsze chce się zaprezentować w jak najlepszy sposób, zrobić to pierwsze, najważniejsze wrażenie, żeby rzucić na kolana osobnika, którego poznała. Też tak miałam, ale po co? Kiedyś wychodziłam z założenia, że pierwsza randka jest tą najważniejszą, że każda następna jest wyjątkowa na swój własny sposób. Teraz jednak myślę inaczej. Dlaczego? Bo na pierwszej randce się kończy. Tak, nie jest to nic zaskakującego dla mężczyzn, ale dla kobiet? Wiele pewnie uzna, że to zwykłe puszczalstwo, chociaż każda zapewne marzy o chociaż jednym takim niezobowiązującym spotkaniu i seksie.

Zaczynajmy. Wszystko zmieniło się w chwili, w której zdałam sobie sprawę, że miłość to… wielkie, przereklamowane słowo.

Oto historie dziewczyn, które przeżyły wykorzystanie przez facetów i odpłaciły się tak, jak umiały najlepiej. Czy czekają na tego jedynego? Pewnie większość tak, jednak jeśli raz już zaczniesz, jest to jak uzależnienie i ciężko ci będzie skończyć. Na nieszczęście kobiet każda jest kurewsko złakniona adoracji, zainteresowania, a ci napaleni faceci, aby tylko doprowadzić do seksu, zrobią i powiedzą wszystko, co taka laska chce usłyszeć. Nie potępiam i nie polecam, ale na pewno zachęcam do przeczytania, bo będzie zabawnie.

***

To niczym niewyróżniająca się dziewczyna – zwyczajne życie, praca, dom, znajomi, sporadyczne imprezy. Jednak zawsze w życiu przychodzi taki moment, że chcesz coś odmienić, czegoś spróbować. Obracała się ostatnio w towarzystwie samych kobiet, syciła się ich życiem, ich opowieściami, aż nagle przed jej oczami stanął świat, jakiego do tej pory nie miała szansy poznać. Słyszała o nim, czytała o nim, ale dopiero poznanie osób, które rzeczywiście miały takie przygody i przeżyły takie historie, obudziło w niej coś, czego sama Lisa nie mogła zrozumieć.

Ten dzień w zasadzie nie różnił się niczym znaczącym od innych, może z wyjątkiem tego, że jakiś rozdział jej życia się zamknął i potrzebowała odmiany. Postawiła wszystko na jedną kartę i weszła w to całkowicie, ale czy wyszło jej to na dobre, to się jeszcze okaże.

Jeden dzień, jedna noc. Niczym niewyróżniające się babskie spotkanie, zakrapiane dużą ilością alkoholu. Tego dnia wkroczyła w świat randek z Tindera. Ten wypad mieścił się w kategorii wiekowej dwadzieścia pięć plus, ale nie więcej niż trzydzieści dwa, z wyjątkiem jednego dojrzałego pana. Czyli młode gąski, jak się później dowiedziała. Pełna kultura, mały stoliczek nakryty gustownie deską serów, winogron i małymi kanapeczkami oraz oczywiście winem. Takie typowe babskie pogaduszki, chociaż opowieści, które popłynęły, powinny mieć podszycie z wódki, ogórka i śledzia z cebulką.

Na początku bardzo nieśmiało, każda starała się zachować twarz, aby jedna drugiej nie nazwała puszczalską bądź też gorzej. Chociaż – spójrzmy prawdzie w oczy – skoro kobiety o tym rozmawiają, to co dopiero robią faceci? Chyba wyciągają swoje notatki i kalendarze i pokazują sobie wzajemnie rubryki pełne zaliczonych lasek. Mylę się? Nie sądzę. Zatem wróćmy do tego, jak takie wyścigi wyglądają u kobiet. Każda poukładana, z osiągniętą zawodową pozycją, skrywająca tajemnice niczym opowieści czerwonego pokoju, jeśli wiecie, który pokój mam na myśli. Chwilowe pogawędki o pracy, o typowych pierdołach, by po chwili skończyła się pierwsza butelka wina. Jej koniec otworzył wrota do jaskini diabła.

Elena przyjechała na babski wieczór specjalnie z Wrocławia, gdzie na co dzień pracuje jako analityk finansowy, pod maską ścisłowca, wieczorami zaś zawodzi wszystkich napalonych na nią facetów. Jedno trzeba jej przyznać: na pewno nie należy do tych, które długo utrzymują w mocy słowo „nie”. Liczba randek, które odbyła, przyprawia o zawrót głowy, jednak należy wyciągnąć kilka smaczków wartych opowiedzenia, bo wydaje mi się, że nawet największy bajkopisarz nie byłby w stanie wymyślić takich bajeczek, jakie miały miejsce w rzeczywistości.

Szczupła blondynka o trochę nieproporcjonalnym nosie, ale z oczami wartymi każdego grzechu. Wzorowa uczennica, pragnąca zasmakować życia w wielkim mieście, z dala od rodziny. Jej wyborem był Wrocław, bo to miasto tętniące życiem i imprezami. Dla osoby tak ekspresyjnej nie ma lepszego miejsca na ziemi. Jednak jak najlepiej poznać nowych przyjaciół? Jak sprawić, by wieczory nie były takie nudne i samotne? Bóg, a raczej zawodowi spece od randkowania zesłali aplikację Tinder, mającą na pierwszy rzut oka łączyć ze sobą ludzi w pary i sprawiać, by żyli długo i szczęśliwie, ale, jak to w życiu bywa, wyszło odwrotnie. Aplikacja Tinder to miejsce umawiania się na szybki seks, chociaż i on nie zawsze się udaje, ale o tym później, bo też miałam szczęście poznać kilka osób, które rzeczywiście są teraz w związku, choć niechlubne wspomnienie „poznaliśmy się na Tinderze” zostało. Ważne, że kolejne pokolenie już nie będzie zbytnio rozumieć, co to takiego, i uzna Tindera za wyjątkowo romantyczne miejsce spotkań. Sama jestem rozbawiona swoim tokiem myślenia, ale optymizm jest wysoce wskazany.

Zatem Elena, którą udało mi się poznać dzięki mojej przyjaciółce Weronice na jednym z babskich wyjazdów, od razu okazała się osobowością całkowicie odbiegającą od wizualnego wrażenia, które sprawiała. Patrząc na nią, myślisz sobie: skromna, spokojna. Jednak do momentu, gdy nie postawią koło niej alkoholu, a jego woń nie zacznie się unosić w powietrzu, żeby otworzyć wszystkie kłódki do tajemniczych doznań erotycznych. Sącząc ostatni łyk swojego czerwonego wina, coraz mniej zarumieniona, budowała napięcie, jakby miała opowiedzieć historię grozy.

Elena wyhaczyła sobie kolesia na tej apce zwanej Tinder, a z jej słowotoku wynikało, że nie jest zbyt wybredna. Wystarczy ładne zdjęcie, które być może nie zawsze jest prawdziwe, aby szybko przesunęła w prawo, dając tym samym znak, że jest na tak. Chwila pisania, krótka wymiana zdań, nic, co można by uznać za prawdziwą chęć poznania drugiego człowieka. Zarówno ona, jak i on bardzo szybko przechodzą do konkretów, nie marnując czasu na owijanie w bawełnę.

– Spotkanie?

– Jasne! Powiedz tylko kiedy, a będę gotowa! – prawie krzyczała.

– Dzisiaj wieczorem, umówmy się na mieście, może coś zjemy i napijemy się dobrego wina.

– Brzmi całkiem fajnie jak na pierwszą randkę.

Chociaż w wydaniu Eleny bardziej jak na pierwszą, a zarazem ostatnią.

– Dziewczyny, ja wam mówię, szykowałam się jak na spotkanie z bogiem. Godzinę wybierałam, w co powinnam się ubrać, żeby wyglądać elegancko, ale też seksownie i pociągająco. Ten koleś jest po prostu niesamowicie przystojny, wysoki, dobrze zbudowany, kaloryfer na brzuchu, a do tego wszystkiego bogaty. Normalnie nie biorę dzisiaj portfela, bo w końcu trafił się jakiś dżentelmen, który nie postawi jedynie słabego lanego piwa w barze. Ubrałam się w tę, wiecie, moją niebieską sukienkę z cekinami, niesamowicie dopasowaną, a do tego wszystkiego tak napompowaną push-upem, że cycki od razu zyskały dwa dodatkowe rozmiary bez ingerencji chirurga. – Śmiech. – Gorzej, jak mi ją ściągnie, wtedy chyba będzie jedno wielkie rozczarowanie. Dobra, dziewczyny, słuchajcie, bo to jest normalnie sztos, co tam się odjebało na tej pseudorandce, aż muszę się napić. Przychodzę do tej knajpki, w której się umówiliśmy. Tak sobie idę i myślę, czy on już jest, czy będę pierwsza. Bo trochę przypałowo przyjść pierwszej. Zaczaiłam się za rogiem i patrzę, czy ten koleś już siedzi, żeby zrobić sobie wejście wielkiej królowej. Widzę, że siedzi przy stoliku prawie na środku sali, odwalony, jakby miał iść na procesję w Boże Ciało. – Śmiech. – Koszula wyprasowana w kant, z lekkim niebieskim zabarwieniem. Pasek od razu widać, że za miliony monet, tak jak i zegarek. Włoski układane pewnie dłużej, niż malowałam kreskę na oku, normalnie szał ciał mi tam siedział. Podchodzę do niego, żeby się przywitać. Dość nieśmiało mówię „cześć”, bo przecież, kurwa, wrażenie pierwszej damy musiałam odjebać, żeby padł na kolana. A tu dupa, nie ma buziaka na przywitanie, jedynie przyjacielski uścisk, jakby szedł z kolegami na mecz. Na spokojnie myślę sobie: Weź, laska, nie pękaj, przecież to może być stres. Siadam i czekam, aż podejdzie kelner, żeby zamówić coś do picia. Generalnie koleś jest niesamowicie przystojny, lepszy niż na wszystkich fotkach, które mi wysłał. No i się zaczęło. Gadka się, kurwa, od początku nie za bardzo kleiła i nie mam pojęcia, o co chodziło. Zamawiam kolejny kieliszek wina, bo przecież już chyba na trzeźwo nie zniosę takiej żenady. Koleś zamiast wina zaczął sobie zamawiać whisky. Najprawdopodobniej chyba też wiedział, że lepiej szło, jak pisaliśmy. Najlepsze, kumajcie pajaca, mówi do mnie: Słuchaj, fajna z ciebie laska, ale na żywo to mi się tak nie podobasz, bo wyglądasz inaczej. Znowu mój wewnętrzny głos mówi: Uspokój się. Dlatego sobie myślę: No, koleś, kurwa, nie zapędzaj się. Przecież co on sobie myślał? Że wyślę mu jakąś fotkę bez wcześniejszego wygładzania twarzy czy co? – Śmiech. – Mówię mu bardzo grzecznie, że to niemiłe, co do mnie powiedział, i że w takim razie nie rozumiem, co on tu jeszcze robi. Dlaczego w dalszym ciągu wciąż razem spędzamy ten wieczór? To on mówi: Jak już jestem, to możemy sobie posiedzieć i popić, bo i tak zmarnowałem wieczór. Dziewczyny, spokojnie! Wiem, że kompromitacja niesamowita, ale on mi się dalej podobał i generalnie nie spieszyło mi się do domu, bo i tak piłam za jego. Czułam w pewnym momencie, że mam już dość, że jeszcze jeden kieliszek zwali mnie z nóg i koleś będzie musiał targać zwłoki, na dodatek takie, które mu się nie podobają. – Śmiech. – Uwaga! Ku mojemu zaskoczeniu nie okazał się skończonym dupkiem, bo zaproponował, że odprowadzi mnie do domu. Dlaczego nie? Przynajmniej będzie mi się raźniej wracało. Wtedy miałam wrażenie, że i gadka nawet lepiej zaczęła się kleić. Stoimy przed moim blokiem, a on nic – ani cześć, ani do widzenia, ani pocałuj mnie w tyłek, tylko stoi. Zapytałam, czy wejdzie. Bez oporu. Na chwilę mogę wejść, powiedział. Zdążyłam już po drodze wytrzeźwieć. Noc była dość ciepła, więc mu mówię, że usiądziemy na balkonie i może jeszcze po lampce wina się napijemy. Zero sprzeciwu z jego strony, więc jako dobra gospodyni mojego domu nawet lekką przekąskę na szybko ogarnęłam i usiadłam z nim na balkonie. Po chwili mówię do niego, że już jest w zasadzie późno, że muszę rano wstać, więc jeśli chce, możemy się spotkać innym razem i dokończyć rozmowę. – Śmiech. – On mi wyskakuje z tekstem: Jestem strasznie zmęczony i dużo wypiłem, więc zostanę u ciebie na noc, a rano pojadę, bo zostawiłem samochód obok tej knajpki, w której byliśmy. Myślę sobie: No jak ja mam go wywalić, jak on nie chce wyjść? Normalnie powiem wam, dziewczyny, odjazd roku. Widzę, że nie jest jakiś skory do zbliżenia, więc jak kuzynowi robię łóżko w dużym pokoju i idę się położyć w sypialni. Mimo upojenia, w którym się znajdowałam, za nic w świecie nie byłam w stanie zasnąć, bo cały czas miałam w głowie myśl, że on leży w pokoju, gdzie trzymam całą biżuterię, komputer, tablet i wszystko, za co mogłabym od nowa ułożyć sobie życie. Co, gdybym zasnęła zbyt głęboko i nie słyszałabym, jak mi opędzlował chatę? Więc myślę, co tu zrobić. Na paluszkach idę do pokoju i kładę się koło niego ukradkiem. Mówię, że trochę chciałabym się do niego poprzytulać, jak już tu jest. Na szczęście znów zero oporów. – Śmiech. – Chyba znowu zaczęłam mu się podobać po tej ilości alkoholu, jaką w siebie wlał tego wieczoru. Ale wiecie, jak ja już tak leżałam koło niego, to sobie myślę, co jakiś koleś z Tindera będzie mnie obrażał, jak ja wyglądam. Przecież on leży w mojej chacie, w moim łóżku. Generalnie walić! Więc delikatnie rozpinam mu rozporek, a przy tym wyczuwam, czy mogę go pocałować. Znowu nie odmawia. W końcu całujemy się dość namiętnie i coraz głębiej sięgam do jego gaci w poszukiwaniu kolejnego osobnika tego wieczoru. Znalazłam go i nawet był dość gotowy. Myślę sobie: Dobra, najgorsze za nami i teraz to już pójdzie z górki. – Śmiech. – Rozochocił się dosyć mocno, jak ja, bo zaczął mnie też delikatnie rozbierać i ocierać się o mnie, sapiąc przy tym niczym maratończyk. Schodzę niżej i sobie myślę, że nigdy więcej już go nie zobaczę, więc w zasadzie nic strasznego, jak zrobię mu laskę. Przecież zostałam dzisiaj upokorzona na maksa, więc muszę to sobie jakoś odbić. Ciągnę, aż miło, po czym on szybko wyciąga mi swojego penisa z buzi i ściąga mnie niżej, zabierając się za ustną penetrację dolnej części mojego ciała. A potem to już same wiecie, kamasutra wymięka, nagle byłam aktorką w filmie biograficznym o gimnastyczkach, bo nawet nie wiedziałam, jak elastyczna mogę być. – Śmiech. – Wiecie, byłam dosyć zdziwiona, że nie był to jakiś krótki dystans, a nawet kilkanaście minut pociągnął, zanim wreszcie, wydawszy ostatni jęk, niczym Shrek w swojej kuwecie, odleciał do Krainy Oz. – Śmiech. – Wzięło się pajacowi na przytulanki i romantyczne uniesienia. Delikatnie muskając moje włosy i czoło, zaczął się zachowywać niczym zakochany szczeniak. Patrzyłam mu głęboko w oczy, delikatnie dotykając jego ramienia i… – Napięcie, wstrzymane oddechy wszystkich dziewczyn, co ona teraz powie. – Zapewne chciał usłyszeć, jaki to z niego niebiański ogier, jak potrafił mnie zaspokoić i jak to jest hojnie obdarzony przez naturę. Niestety dla niego, a ku chwale zwycięstwa dla mnie, mówię mu, seksownie zachrypniętym głosem: Wiesz, tak naprawdę to mi się wizualnie w dalszym ciągu bardzo podobasz i w ogóle nie odbiegasz wizerunkiem od tego, co było na zdjęciach. Ale nie potrafisz całować, a co najważniejsze, masz bardzo małego, chyba najmniejszego, jakiego w życiu widziałam, więc po prostu ubierz się i wypierdalaj. – Śmiech. – Szach-mat, moje panie, jednak wyszłam z twarzą i godnością z tej sytuacji – oznajmiła Elena, bardzo zadowolona z tego, jak z podniesioną głową, upojona swoją własną chwałą, przodowała w bardzo nierównej walce tego wieczoru.

Głośny śmiech i piski trwały bez końca. Elena została nazwana naczelną zdzirą tego wieczora i pozostawało tylko jedno pytanie: Czy ktoś będzie w stanie ją przyćmić swoją opowieścią? Rozpoczęły się pierwsze zakłady i przegadywania, która co stawia, jeśli przebije Elenę. Siedząc z boku i cały czas trawiąc jej opowieść, coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że będzie to bardzo ciężkie, a wręcz niemożliwe do wykonania. Chociaż wiecie, jak to w życiu bywa? Te najgłośniejsze najbardziej szczekają, ale to te ciche dają najbardziej popalić.

Z grupy wyrywa się Nadia, najbardziej nieśmiała i skryta dziewczyna, jaką miałam okazję w życiu poznać. Nadia to jedyna znana mi osoba, która tych historii ma najwięcej, a jej pech w miłości ujawnia się zazwyczaj już po kilku spotkaniach albo i w ich trakcie. Jej umiejętność przyciągania do siebie osobników o – dość delikatnie mówiąc – specyficznym usposobieniu sprawia, że wszystkie mamy wrażenie, że Nadia jest magnesem na turboidiotów albo i gorzej. To dziewczyna, która mierzy nie więcej niż metr siedemdziesiąt, ale jej talia osy przykuwa uwagę, co najlepsze, samych kobiet. Zazdrość widoczna na każdym kroku. Na co dzień dziewczyna spokojna, która odczuwa wyrzuty sumienia nawet z powodu tego, że przypadkowo zdeptała mrówkę na chodniku. Złote serce, obdarzone cichym, anielskim głosikiem. Pytająca o wszystko, byle tylko przypadkiem kogoś nie urazić. Nigdy na żadnej randce nie pyta o drugą osobę, by czasem przypadkowo nie naruszyć jej strefy komfortu oraz by, jak się zawsze śmiejemy, nie dowiedzieć się za dużo, bo przecież dobrze jest nie wiedzieć, z kim ma się do czynienia, ponieważ każda lubi trafiać na cichych, sadystycznych morderców. Taka właśnie jest Nadia. Ciemnowłosy aniołek, przepraszający, że w ogóle jest tu, gdzie jest.

W całym salonie rozbrzmiewają głosy, aby Nadia już rozpoczęła swoją opowieść. Elena razem z Sarą dolewają jej jeszcze więcej wina na odwagę, jakby mogło nas coś zadziwiać bardziej niż opowieść Eleny. W naszych głowach było to nie do przebicia. Nadia nerwowo przełyka ostatni łyk, przewraca oczami i zaczyna.

– Dobra, miejmy to za sobą, może stanę na podium tego wieczoru.

Elena wyrywa się i dodaje:

– Jeśli ci się uda, biegnę po wódkę, bo mam godną rywalkę.

Wszystkie w skupieniu wpatrują się w Nadię, a ta mówi:

– Opowiem wam kilka historii, bo w zasadzie to nie wiem, którą wybrać. Wszystkie miały okropne zakończenie i wszystkie to farsa. Same zadecydujecie, ale zaczynam od pana chirurga. – Śmiech.

– Cooo???

– Tak, od chirurga. Facet nie więcej niż trzydzieści pięć lat, dosyć przystojny. Fajnie nam się po prostu rozmawiało. Pisaliśmy ze sobą kilkanaście dni i nie od razu pobiegłam na randkę. Wiecie, mnie trzeba zdobywać.

Śmiech.

– Rozmawialiśmy o wszystkim. Zaczynając od pogody, a kończąc na delikatnym, bardzo wysmakowanym świntuszeniu. Jeszcze wtedy nawet nie było mowy o spotkaniu, więc serio, dziewczyny, myślałam, że może w końcu spotkałam faceta, który ma coś innego w głowie i z którym spędzę trochę więcej czasu. Przecież znam kilka osób, które na Tinderze zawiązały naprawdę trwałe relacje i są w związkach do dzisiaj. Betty jest jedną z nich, mimo że nic na początku na to nie wskazywało, prawda?

– Cichooo…

– Dobra, no i ten cały lekarz naprawdę wydawał się zainteresowany. Wypytywał każdego dnia o mój dzień, o to, jak się czuję, co robiłam. Wypytywał o moje plany na przyszłość. Niesamowicie poważna konwersacja dwojga dorosłych ludzi po przejściach. Ale wiecie, ja cały czas się zastanawiałam, co taki facet – fajny, miły, bardzo uprzejmy, z głową na karku, z fajną pracą – robi, że jest ciągle sam? Szybko się jednak okazało. Zanim to wszystko się zdarzyło, to raz go o to zapytałam i odpowiedział dosyć wymijająco: Jestem bardzo zajęty pracą, mam dużo dodatkowych zajęć, a poza tym jestem bardzo wymagający i mam swoje wyimaginowane podejście do związku i oczekiwania. No ale, myślę sobie, spoko, nie dopytuję, skoro tak wymijająco odpowiedział, to zapewne ma swoje powody. Dowiem się pewnie w swoim czasie. Kurwa, kogo ja oszukuję? Naszedł ten piękny dzień, kiedy pan doktor zaproponował spotkanie. Powiedział: Wydaje mi się, że to jest ten właśnie dzień, w którym w końcu powinniśmy się spotkać i poznać w realu i przejść na kolejny poziom. Wiecie, ja już w głowie miałam wizję, że od dzisiaj jestem jego dziewczyną i panią doktorową. – Śmiech. – Skromnie go zapytałam o miejsce spotkania, a wtedy zaproponował: W pierwszej kolejności spacer. Super, pierwszy plus! Nie chce od razu zaliczyć, miłe zaskoczenie po tych wszystkich historiach, które miałam. Spacerowaliśmy tak długo, że chyba przeszłam trasę Warszawa–Gdynia, Gdynia–Warszawa. Nogi wchodziły mi do dupy, miałam dość. Myślałam, że to będzie spacer zakończony może jakąś fajną kolacyjką. Włożyłam nie za wysokie szpileczki, ale za to niesamowicie niewygodne. Doszliśmy na koniec naszej trasy, więc zaciekawiona pytam, co teraz będziemy robić, i uzyskuję odpowiedź: Możemy robić to, na co tylko masz ochotę. Myślę sobie: Nooo, kurwa, bajka się przede mną właśnie otwiera. Nieśmiało dodaję: W zasadzie zgłodniałam i moglibyśmy coś zjeść, a tu niedaleko jest bardzo dobre miejsce. Pan doktor chwilę nic nie mówił, wpatrując się we mnie i sprawiając, że jeszcze bardziej zaczęłam odczuwać to wiercenie w brzuchu. Wzięło mnie na całego. Po chwili dodał: W zasadzie to racja i możemy coś zjeść, ale mam lepszy pomysł. Przygotuję coś albo coś zamówimy i możemy zjeść w domu. Szybkie „tak” z mojej strony. Raz, dwa, trzy i taksówka już stała, by nas zabrać do niego do domu. Chata, wiecie, jak u Carringtonów. Normalnie brakowało tylko czerwonych dywanów i zasłon z kaszmiru, Francja elegancja. Pan doktor czarujący, od samego progu pełna opieka nad gościem, czyli przyszłą panią doktorową. – Śmiech. – Na pierwszy rzut poszła woda, ale zaraz wjechało winko, bardzo schłodzone. Kto normalny trzyma wino w lodówce? Pewnie to sobie zaplanował. W głowie miałam jedną myśl: że idę dzisiaj na całość. Przecież od samego początku zaprezentował mi się jako ktoś całkiem inny niż wszyscy inni, których miałam okazję do tej pory poznać. Zamówiliśmy jedzenie i rozmawiając, siedzieliśmy na kanapie, czekając, aż w końcu przyjedzie kurier, bo robiłam się coraz bardziej głodna i nieprzyjemne burczenie w brzuchu dawało o sobie znać, wprawiając mnie w delikatne poczucie wstydu. Chociaż, dziewczyny, zaraz usłyszycie, co to wstyd, bo to, jakim psycholem okazał się pan doktor, sprawiło, że zaczęłam się zastanawiać, czy on jest chirurgiem, czy może byłym pacjentem psychiatrii. – Śmiech. – W końcu wjechało jedzenie i oczywiście nikt na takiej chacie nie będzie jadł z jednorazowych pojemników, nakłuwając jedzenie plastikowymi sztućcami. Wszystko poprzekładał na talerze, zapalił świece na stole i zaprosił mnie na posiłek. – Śmiech. – Bajka. Myślę, no już bardziej bajkowo być nie może, normalnie najlepsza randka, na jakiej byłam w życiu. Miałam nadzieję na jakieś niesamowite zakończenie tego dnia, no i oczywiście ono nastąpiło. A było to coś, z czego nie mogłam się otrząsnąć przez kilka dni. Jedliśmy, ciągle rozmawiając, tematy nam się nie kończyły, aż nagle powiedział: Jestem zmęczony, moglibyśmy się położyć. Po dżentelmeńsku proponując, bym została u niego na noc. Pełna gotowości na mój wymarzony, idealny seks, powiedziałam rozochocona, że dobrze, będzie miło. Delikatnie przesunęłam się w jego stronę z nadzieją, że może teraz jest ten moment, kiedy dojdzie do naszego bajkowego pocałunku. Na to w odpowiedzi otrzymałam: Połóżmy się w sypialni. Kiedy dochodziłam do tego pokoju, zobaczyłam niesamowite pomieszczenie z ogromnym łóżkiem i satynową pościelą, no kurwa, będzie się działo po królewsku. On zaczął się sam rozbierać, wprawiając mnie w niemałe zaskoczenie, dlaczego akurat robi to sam? No, ale spoko, może chce się zaprezentować w całej okazałości, żebym podziwiała, jakiego wspaniałego go natura stworzyła. No i co? Gówno. – Śmiech. – Mówi do mnie: Na co czekasz? Rozbieraj się! Wręcz użył tonu rozkazującego. Jak ta owieczka błądząca we mgle, przystąpiłam do działania, rozbieram się do bielizny i słyszę: U mnie to się nago sypia, zero piżamek. Wprawiona w niemałe osłupienie, myślę: O kurwa, co się tu dzieje? Przecież on zaraz wyciągnie piłę łańcuchową i zacznie mnie kroić na kawałeczki. Idąc za ciosem, dokończyłam rozbieranie i delikatnie wskoczyłam w tę satynową pościel, licząc, że może już teraz, w pełnej gotowości, roznegliżowani, przejdziemy do konsumpcji tego wieczoru, ale ponownie jedno wielkie rozczarowanie i wielkie chrapanie. Zasnął.

– Co, kurwa? I nic nie było?

_Dalsza część dostępna w wersji pełnej_
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: