- W empik go
Rapa Nui - ebook
Rapa Nui - ebook
Witajcie na wyspie tajemnic!
Rapa Nui, w Polsce bardziej znana pod nazwą Wyspy Wielkanocnej, jest poetycko opisywana jako najbardziej samotna wyspa świata. Sporo w tym prawdy – rzeczywiście leży ona w odległości ponad dwóch tysięcy kilometrów od najbliższej zamieszkanej wyspy! To również miejsce pełne tajemnic i magii, które fascynuje swoją pierwotną siłą.
Czy wśród mieszkańców Wyspy Wielkanocnej są kanibale? Jak z bananowca zrobić sanki? Czym jest aku-aku i gdzie je znaleźć? Odpowiedzi na te i mnóstwo innych pytań poznała autorka, która od dzieciństwa marzyła o wyprawie na Rapa Nui, a po wielu latach w końcu udało jej się to pragnienie spełnić. Teraz dzieli się z czytelnikami swoimi wrażeniami i opowiada o najważniejszych miejscach na wyspie. Znajdziecie tu nie tylko wszystkie niezbędne informacje na jej temat, ale też zdjęcia oraz mapy, które mogą stać się inspiracją do zaplanowania własnej podróży na ten odległy i jakże intrygujący ląd.
Czasy się zmieniły, kursy walut również. Polska znalazła się w Unii Europejskiej. Zaczęliśmy podróżować. Wzrosła konkurencja między liniami lotniczymi i nagle okazało się, że niespełnione marzenie z dzieciństwa staje się możliwe do spełnienia. Trzeba tylko wybrać termin, odpowiedni lot i lecieć. Od chwili przeczytania książki Heyerdahla minęły dwadzieścia dwa lata, a za dwadzieścia dwa tygodnie spełnię swoje marzenie. Bilety są już kupione, hotel zaklepany i opłacony. Przygotowania merytoryczne w toku. A kiedy zamykam oczy, widzę moai…
Kategoria: | Podróże |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8083-988-5 |
Rozmiar pliku: | 13 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Podeszliśmy pod ląd na tyle wcześnie, aby dojrzeć sfałdowane, szarozielone grzbiety gór, strome skały przy brzegu i daleko w głębi wyspy majaczące figury, które rozrzucone na zboczu wygasłego wulkanu odcinały się od czerwonego tła zachodniego nieba jak czarne ziarenka kminku.
Thor Heyerdahl „Aku-Aku”
1. Jak to się zaczęło?
Obsesja nie bierze się z niczego. Moja zaczęła się zupełnie zwyczajnie.
– A tę czytałaś? – Takie niewinne pytanie może nieźle namącić w czyimś życiu.
Mówi się, że dzieci powinny dużo czytać, by rozwijać wyobraźnię. Choć, słowo daję, nie mam pojęcia, jakiego rodzaju wyobraźnię rozwija taka bajka o Czerwonym Kapturku. Jednak Czerwony Kapturek nie jest groźny. Po przeczytaniu tej książki nikt nie chce zostać naiwną dziewczynką chodzącą samotnie po lesie, połkniętą babcią, czy tym bardziej rozpłatanym wilkiem (ostatecznie można zostać dzielnym myśliwym, który i tak z tej całej awantury nie ma nic poza satysfakcją). Są jednak książki, które potrafią działać na wyobraźnię, rozpalać ją, a potem dręczyć przez lata. Dla mnie taką książką była „Aku-Aku” Thora Heyerdahla, o Wyspie Wielkanocnej.
Przeczytałam ją po raz pierwszy, gdy miałam jedenaście lat i zaszczepiła we mnie uporczywą myśl: muszę tam pojechać! No po prostu muszę! Nie przeżyję, jeśli tego nie zrobię! Na pewno jakoś da się tam dotrzeć. Nie wierzę, że nie ma żadnej drogi. Przecież ludzie tam docierają. Mnie również się to uda!
Pomysły na to, jak można się znaleźć na tej najbardziej samotnej wyspie świata, były liczne. Najdłużej wytrwałam przy tym, by iść do szkoły morskiej. I pewnie zostałabym wilkiem morskim, gdyby nie wrodzona wada błędnika. Nie będę się zagłębiać w szczegóły. Powiem tylko, że wyjątkowo dobrze rozumiem Karola Darwina, który przez pięć lat rejsu na HMS Beagle był zielony na twarzy, wisiał przez reling i odżywał jedynie w portach. Zatem droga morska odpadała, a ja byłam święcie przekonana, że to jedyny sposób dotarcia na miejsce (należy pamiętać, że jedyne informacje, jakie miałam, pochodziły z książki pisanej w latach pięćdziesiątych, gdy realia były zupełnie inne i że nie miałam dostępu do Internetu – tak, były takie czasy – by zweryfikować swoją wiedzę). Sprawa wydawała się beznadziejna!
Byłam już w liceum, gdy wyczytałam w jednym z leksykonów geograficznych, że na moją wymarzoną wyspę docierają samoloty. Tu jednak ograniczeniem były koszty podróży. Wydawało mi się, że chwila, gdy uda mi się zebrać odpowiednią kwotę, nadejdzie gdzieś w okolicach emerytury (o ile będę sumiennie oszczędzać). W końcu niemożliwe, żeby lot na przeciwległą (i to podwójnie przeciwległą, bo i zachodnią, i południową) półkulę był dostępny dla zwykłych ludzi. Przez kilka lat Wyspa Wielkanocna (czyli Rapa Nui, bo jakoś nie przepadam za nazwami geograficznymi nadawanymi przez Europejczyków) pozostawała na marginesie moich zainteresowań. Musiałam przecież skończyć studia, pracować, pojawiły się inne pasje i zainteresowania. Niewielka wysepka na Pacyfiku objawiła się tylko w postaci zmodyfikowanej w moim adresie mailowym jako rapaiti.
Ale czasy się zmieniły, kursy walut również. Polska znalazła się w Unii Europejskiej. Zaczęliśmy podróżować. Wzrosła konkurencja między liniami lotniczymi i nagle okazało się, że niespełnione marzenie z dzieciństwa staje się możliwe do spełnienia. Trzeba tylko wybrać termin, odpowiedni lot i lecieć.
Od chwili przeczytania książki Heyerdahla minęły dwadzieścia dwa lata, a za dwadzieścia dwa tygodnie spełnię swoje marzenie. Bilety są już kupione, hotel zaklepany i opłacony. Przygotowania merytoryczne w toku. A kiedy zamykam oczy, widzę moai,.
2. Historie niezwykłe małej wysepki
Rapa Nui to wyspa tajemnic i wielu pytań bez odpowiedzi (albo z wieloma odpowiedziami i rzeszą spierających się naukowców, co na jedno wychodzi). Moim pierwszym „specjalistą” od wyspy był Thor Heyerdahl.
Czytając Heyerdahla, nie zastanawiałam się, czy ma on rację, czy błądzi. Niespecjalnie interesowały mnie zagadnienia naukowe, pochodzenie mieszkańców czy ostateczne ustalenie sposobu transportu moai. Fascynująca była tajemnica. Czający się na każdym kroku sekret. Tajemnicze posągi, tajemnicze jaskinie z tajemniczymi rzeźbami, tajemnice tajemniczych mieszkańców, tajemnicze pochodzenie roślin i tajemnicze mury w tajemniczych wulkanach. Obszary tabu i magia. Dla dzieciaka takie nagromadzenie tajemnic jest bardziej wciągające niż narkotyk. Przynajmniej dla dzieciaka, który uwielbia opowieści.
Oczywiście teorie o amerykańskim pochodzeniu Rapanuiczyków były fascynujące, ale ponieważ nic o nich nie wiedziałam, równie łatwo przekonano by mnie do teorii o pochodzeniu mieszkańców wyspy z Antarktydy, starożytnych Chin lub Australii. Bardziej interesowały mnie ich sekrety.
Ale człowiek dorasta i zmienia się jego postrzeganie świata. Niektórzy zmieniają się na plus, u innych pojawiają się cechy mniej pożądane. U mnie uwypukliła się cecha charakterystyczna dla dżdżownic i kretów: taki styl drążąco-ryjący. Jest to styl, który z założenia prowadzić ma do jednoznacznej odpowiedzi na pytanie: no bo jak to naprawdę jest z… (tu wstaw obszar zainteresowań). Ale w efekcie takie dążenie daje jeszcze gorszy galimatias. Informacje pozyskuje się bowiem z dzieł naukowych i książek popularnonaukowych, które teoretycznie powinny być swoistym kompendium wiedzy o wyspie, a praktycznie… niestety różnie to bywa.
Mała dygresja dotycząca pozyskiwania wiedzy ze źródeł popularnonaukowych. Gdy czyta się książki popularnonaukowe, człowiek ma jasny i klarowny obraz sytuacji. Większość autorów pisze je jako prawdy oczywiste. Namęczyli się w artykułach naukowych, opisując stopień prawdopodobieństwa, metody badawcze i stopień dokładności pomiarów, a często również swoje wątpliwości. Zmierzyli się z falą krytyki i recenzentami, którym musieli wyjaśniać, na ile procent mogą mieć rację, a na ile zapewne błądzą. W pracy popularnej unikają tego jak ognia. A zatem w książkach popularnonaukowych nie ma miejsca na wątpliwości. Okres kolizji kosmicznych wynosi równo dwadzieścia sześć milionów lat, dinozaury wyginęły jedynie w wyniku kolizji kosmicznej (lub wulkanizmu, zmiany diety itp. – wersja zależy od tego, czym przez większość życia zajmował się autor danej książki), a globalne ocieplenie prowadzi do niechybnej zagłady (chyba że, zgodnie z innymi teoriami, w ogóle nie istnieje). Kończę tę wyliczankę, bo można by tak ciągnąć w nieskończoność i każdy mógłby dorzucić swoje przykłady.
Kiedy człowiek czyta prace z dziedziny, o której ma jakiekolwiek pojęcie, potrafi je jakoś, przynajmniej dla własnych potrzeb, zweryfikować. Gdy zaczyna czytać coś, co odbiega od jego codziennych zainteresowań, musi zdać się na fachowców i autorytety. I tu następuje powrót do tego, co napisałam w akapicie o książkach popularnonaukowych, bo wszyscy autorzy są przekonani, że to oni mają rację, nawet gdy ich wyniki różnią się o sto osiemdziesiąt stopni (a zdarza się to nagminnie).
I jak przeciętny człowiek ma wyrobić sobie opinię na podstawie sprzecznych teorii?
W przypadku zagadnień dotyczących antropologii i archeologii zadanie jest o wiele trudniejsze, niż się wydaje. Aby być fachowcem, trzeba zdobyć ogromną wiedzę teoretyczną, ale ważniejsza jest praktyka. A ja, choćbym nie wiem ile literatury fachowej przeczytała, nigdy nie zdobędę wiedzy na takim poziomie jak wykształcony archeolog. Moje drążenie i rycie niewiele wnosi poza kolejną dawką faktów, bo nie potrafię ich zinterpretować, czyli na przykład porównać wyników uzyskanych na Rapa Nui do tych z innych obszarów wokół Pacyfiku. Pozostawiłam zatem drążenie i rycie tym, którzy wiedzą, co robią, z nadzieją na ich bezstronność (mimo iż jeszcze nie spotkałam bezstronnego naukowca). Najważniejszymi dla mnie fachowcami stali się John Flenley i Paul Bahn, którzy wykonali rzetelny przegląd literatury, a także własne badania – i przedstawili je w niesamowicie kompetentnej książce, trochę popularnej, ale głównie naukowej „Tajemnice Wyspy Wielkanocnej”. Wybrałam ich spośród wielu również dlatego, że mimo własnych przekonań nie prezentują w swojej publikacji nachalnej propagandy promującej tylko jeden punkt widzenia.
Żeby spełnić standardy książki podróżniczej, nie umieszczałam w tekście cytowań. Jeśli jednak ktoś jest ciekaw i chciałby doczytać coś więcej, to każdy rozdział i zagadnienie zostały omówione w rozdziale „Literatura – czyli skąd czerpać wiedzę” i w umieszczonym ma końcu książki spisie bibliograficznym.
Książkę podzieliłam na trzy części: przyrodniczą, społeczną i turystyczną. Można je czytać po kolei lub pomijać nieinteresujące Czytelnika fragmenty (nie każdy musi być np. fanem szczegółowych nazw łacińskich flory Rapa Nui).
Ostatnia część dotyczy informacji praktycznych i może być śmiertelnie nudna dla osób, które nie planują wyprawy na Wyspę Wielkanocną. Można ją zatem spokojnie pominąć. Zamieściłam te informacje tylko dlatego, że mnie ich brakowało, gdy byłam na wyspie. Brak oznaczeń z nazwami przy obiektach archeologicznych i drogowskazów pokazujących, gdzie jechać, a także porządnych map sprawia, że w wielu miejscach na wyspie nie wiemy, na co patrzymy. A jeśli mamy niewiele czasu, to możemy pominąć coś dla nas istotnego. Można później odtworzyć swoje trasy i próbować dopasować nazwy platform ceremonialnych do zrobionych zdjęć, ale jest to żmudna wielogodzinna praca (wiem coś o tym). Stąd część z propozycjami wycieczek i mapy ze zdjęciami znajdujących się po drodze obiektów (ze względu na rozmiar map nie dało się ich zamieścić w druku; w każdej chwili mogę je jednak dosłać – proszę o maile na adres [email protected]).ROZDZIAŁ 2 WSTĘP BARDZIEJ MERYTORYCZNY
Wstępy do książek o Rapa Nui zaczynają się dwojako. Poza częścią osobistą (a rzadko się zdarza, żeby autor nie miał do tej wyspy stosunku osobistego) pojawia się fragment dotyczący historii odkryć wyspy lub fragment dotyczący jej nazwy. Pozostanę wierna tej drugiej tradycji. Dobrze jest bowiem przedstawić, jak nazywa się miejsce, o którym marzyło się całe życie (no dobrze: dwie trzecie życia).
Wyspa Wielkanocna jest nazwą ogólnie przyjętą na świecie i raczej się jej nie pozbędziemy. Tym bardziej, że występuje w tłumaczeniach na każdy z obowiązujących języków, np.: Isla de Pascua po hiszpańsku, Easter Island po angielsku, Ostrov Paschy po rosyjsku, a nawet Paskinsulo w esperanto. Ja osobiście bardzo lubię wersję w suahili: Kisiwa cha Pasaka. Jednak dla mieszkających tam wyspiarzy jest to Rapa Nui. A ponieważ pierwsza zasada filologów brzmi: stosuj nazwy i odmiany przyjęte przez miejscowych, zatem ta nazwa będzie obowiązująca w poniższym tekście (czasami zastępowana wersją międzynarodową, żeby uniknąć powtórzeń). Ale mimo iż mieszkańcy wyspy uważają Rapa Nui (a raczej, po polinezyjsku, Rapanui) za nazwę właściwą, została ona nadana przez przybyszów z zewnątrz, a konkretnie przez Tahitańczyków, i to dopiero w XIX wieku. W ich języku Rapa Nui to po prostu Wielka Rapa.
Na Rapa Nui obowiązują również inne nazwy: Te Pito o Te Henua, czyli powszechnie znany „pępek świata” lub – według najnowszych tłumaczeń – „ziemia na końcu świata”, „koniec lądu” albo „fragment Ziemi”; poetyczne określenie Mata Ki Te Rangi – „wyspa, której oczy patrzą w niebo” i Tamariki – „wyspa szlachty (arystokracji)”. W XVIII wieku pojawiła się również nazwa Waihu (dziś napisalibyśmy raczej Vaihu), którą zanotowano w czasie wyprawy Cooka, a także dwie inne nazwy zanotowane przez innych członków jego wyprawy, czyli Tamareki (zapewne to angielska pisownia nazwy Tamariki) i Teapij.
Nazwa Te Pito o Te Henua jest nazwą miejscową, uznawaną za najstarszą. Pierwotnie jednak nie odnosiła się do całej wyspy, tylko do kraterów Rano Raraku i Rano Kau, które mają kształt pępka.
Istnieje również legenda, że nazwa ta wywodzi się od pępka świata. Pępek świata znajduje się na północnym wybrzeżu wyspy, na wschód od plaży Anakena. Jest to duży wypolerowany głaz – Te Pito Kura (tak naprawdę nazywa się „pępek światła”), zawierający siłę duchową: mana. Podobno został przywieziony przez pierwszego króla Hotu Matuę z jego rodzinnej wyspy i faktycznie ma ciekawe własności fizyczne związane ze znaczną zawartością żelaza. Po pierwsze ma własności magnetyczne, a po drugie nagrzewa się bardziej niż inne kamienie. Podobno można uszczknąć trochę tej energii, przykładając dłonie do kamienia. Trzeba jednak uważać, bo legenda mówi, że kamień zwiększa płodność!
Oprócz nazwy Wyspa Wielkanocna, przez krótki czas obowiązywała również nazwa Wyspa Davisa lub Ziemia Davisa, gdyż wszyscy podejrzewali, że jest to ląd odkryty przez tego pirata. Holendrzy, którzy zapuścili się na poszukiwanie opisywanej przez Davisa wyspy, trafili właśnie na Rapa Nui. W 1770 roku pojawiła się również nazwa Wyspa San Carlos, nadana przez Hiszpanów na cześć panującego wówczas króla Hiszpanii.
Obecnie obowiązują dwie nazwy: Wyspa Wielkanocna i Rapa Nui.
1. Literatura – czyli skąd czerpać wiedzę
Większość informacji dotyczących geografii i historii Rapa Nui zaczerpnęłam z książki „Tajemnice Wyspy Wielkanocnej” Bahna i Flenleya i znanej niemal wszystkim, którzy dotarli na wyspę książki ojca Sebastiana Englerta „La tierra de Hotu Matu’a”, a także książki Campbela „Mito y realidad de Rapanui”.
Teorię alternatywną rozwoju wyspy opisałam na podstawie książki napisanej przez jej twórców Terrego Hunta i Carla Lipo: „The Statues that Walked: Unraveling the Mystery of Easter Island”.
Część geologiczna powstała w oparciu o rozdział geologiczny napisany przez Andrzeja Paulo w dwujęzycznym wielkim dziele o jaskiniach „The Caves of Easter Island: Underground World of Rapa Nui / Las Cuevas de la Isla de Pascua: El Mundo Subterraneo de Rapa Nui”.
Nie ma chyba lepszego współczesnego dzieła opisującego roślinność wyspy i jej przemiany w ostatnich latach niż opracowany w 2013 roku wieloautorski przewodnik „Plantas de Rapa Nui”. Jest tam wszystko, co o roślinach na wyspie wiedzieć się powinno, i wiele, wiele więcej. Wprawdzie jest to książka po hiszpańsku, ale fachowe teksty nie najgorzej znoszą wrzucanie w translator (sprawdziłam – da się je zrozumieć, choć gramatyka sprawia, że włosy stają dęba).
Wiele informacji, i to zarówno dotyczących środowiska naturalnego, jak i mieszkańców i ich historii, a także ochrony zabytków i przyrody zaczerpnęłam z publikacji UNESCO: „Rapa Nui. Pasado, presente, futuro”.
Migracje i mieszanie się ludów Polinezji studiowano od dziesięcioleci i już w 1968 roku powstawały artykuły mówiące o polinezyjskich korzeniach Rapanuiczyków. Pisali o tym także Polacy, jak np. Aleksander Posern-Zieliński.
Rozdział na temat badań naukowych na wyspie został napisany na podstawie „Tajemnic Wyspy Wielkanocnej”, potężnego dzieła Zdzisława Jana Ryna „Wyspa Wielkanocna. Eskulap na Rapa Nui” , „Aku-Aku” Heyerdahla i książki Katherine Routledge „The Mystery of Easter Island”. A szczegóły dotyczące odkrycia Rapa Nui przez Europejczyków i wszystkich czterech wypraw na wyspę w XVIII wieku pochodzą z dwóch książek pani Zuzanny Jakubowskiej. Pierwszej pod tytułem „Odkryta przypadkiem, pojęta opacznie. Wyspa Wielkanocna w osiemnastowiecznych relacjach podróżników na tle rozważań o spotkaniu kultur” i drugiej „Wciąż odkrywana. Wyspa Wielkanocna w nieznanym rękopisie Forsterów z XVIII wieku”. Stamtąd pochodzą również wszystkie cytaty z dzienników pokładowych, pamiętników i relacji z wypraw.
Polskie badania speleologiczne zostały opisane na podstawie „Eskulapa na Rapa Nui” i artykułu „The underground world of Easter Island. Polish exploration 2001–2008”. Dopiero ostatnio udało mi się dotrzeć do całości książki „The Caves of Easter Island: Underground World of Rapa Nui / Las Cuevas de la Isla de Pascua: El Mundo Subterraneo de Rapa Nui”, która jest najbardziej kompletnym tekstem dotyczącym jaskiń wyspy.
Informacje o piśmie rongo-rongo pochodzą z książki Fischera o tym samym tytule. Gdyby ktoś chciał poćwiczyć współczesny język rapanui, to istnieją podręczniki, takie jak np. „Rapanui. Descriptive Grammars”, z którego korzystałam, opisując ten język; z kolei dane dotyczące grup językowych zostały zaczerpnięte ze strony internetowej ethnologue.com.
Sztuka materialna Rapa Nui i jej przykłady (wraz z fotografiami, które często mówią więcej niż słowa) została opisana w bardzo przystępnej książeczce „Splendid isolation. Art of Easter Island”.
Temat ochrony zabytków opisany został przez Wiesława Domasłowskiego w nie najnowszej już, ale niestety wciąż aktualnej pozycji literatury „Problematyka konserwatorska Kolosów z Wyspy Wielkanocnej”, a także niemal w każdym z wymienionych wyżej tekstów. Problemy ochrony moai nie zmieniły się przez te wszystkie lata. Jedynie przybrały na sile.
Legendy i mity Rapa Nui zaczerpnęłam z artykułu „Mitos y leyendas en la Isla de Pascua” Camili Laureani i klasycznego już dzieła Sebastiana Englerta o legendach wyspy „Leyendas de Isla de Pascua”.
Bardzo przydatne są również strony internetowe dotyczące wyspy. Wiele informacji uzyskałam ze strony: imaginaisladepascua.com (ogromna ilość informacji przedstawionych w formie przystępnej dla turysty w dwóch językach: hiszpańskim i angielskim) i z nieocenionej Wikipedii (dotyczy to głównie informacji biograficznych, botanicznych i zoologicznych), a także ze strony archeologicznej terevaka.net, która pomogła mi uporządkować zdjęcia i nazwy moai.
Ogromną wiedzę można zaczerpnąć również z ogólnodostępnych filmów dokumentalnych zamieszczonych w serwisie YouTube. Jednak podczas korzystania z informacji zamieszczonych w internecie i książkach popularnonaukowych trzeba zachować zdrowy rozsądek. Wiadomo, że lepiej sprzedają się tajemnice i zagadki niż odpowiedzi na nie! Ten zarzut dotyczy głównie informacji z internetu. Natomiast niektóre książki popularnonaukowe niestety roją się od błędów. Straszne jest to, że nawet mnie, zupełnemu laikowi, udało się wyłapać szereg błędów merytorycznych(!). Zastanawiam się, ilu błędów nie zauważyłam, a ilu nie byłam w stanie zweryfikować. Najbardziej boli mnie to, że osoby piszące książki o Rapa Nui uznają siebie za specjalistów z każdej dziedziny i nie sprawdzają zamieszczanych przez siebie informacji (nawet jeśli bibliografia zajmuje kilka stron).
Jest dla mnie oczywiste, że geograf może mieć problemy z łacińskimi nazwami roślin. Rozsądny geograf powinien zatem sprawdzić poprawność pisowni tych nazw (zwłaszcza że książki popularne nie są recenzowane i nikt za nas tego nie zrobi). Nie twierdzę, że błędy pozostawiono celowo, jestem jednak rozżalona, że niektórym autorom nie chciało się sprawdzić krytycznie tego, co napisali. Podczas pisania książki nie uniknie się błędów, ale należałoby robić wszystko, by było ich jak najmniej.
Jeżeli w poniższym tekście zauważą Państwo jakieś błędy (a trafią się one na pewno), to bardzo proszę o informację.ROZDZIAŁ 3 ŚRODOWISKO RAPA NUI – MINIATURA CAŁEJ PLANETY
Zmiany zachodzące na Wyspie Wielkanocnej często były przedstawiane jako model zmian zachodzących na całym globie ziemskim. Wielu naukowców (ekonomistów, statystyków, ekologów) traktowało tę odizolowaną wyspę jako teren analiz, które odzwierciedlały również warunki panujące na odizolowanej planecie, jaką jest Ziemia. A wnioski wysnuwane na podstawie zmian zachodzących na Rapa Nui nie były pocieszające. Wyspa przez kilka setek lat była odcięta od reszty świata, a jej mieszkańcy doprowadzili do kryzysu ekologicznego, zaś w rezultacie również do kryzysu gospodarczego i społecznego. Ponieważ nie mieli szans stamtąd uciec, musieli zmierzyć się z konsekwencjami swojego postępowania.
Niech to będzie dla nas wskazówką i ostrzeżeniem.
1. Geografia Wyspy Wielkanocnej
Ze względu na Położenie, Rapa Nui jest opisywane najczęściej w sposób poetycki jako najbardziej samotna wyspa świata. Opis poetycki nie odbiega od rzeczywistości. Wyspa Wielkanocna jest położona na Pacyfiku (27°S i 109°W) w odległości 2 092 km od najbliższej zamieszkanej wyspy Pitkairn (jest to odległość porównywalna z odległością Warszawa–Barcelona), 3 599 km od Chile, 3 474 km od Wysp Galapagos i niecałe 400 km od najbliższego lądu (niezamieszkanych wysepek Sala y Gomez). Odległość geograficzna sprawiła, że Rapa Nui została zasiedlona najpóźniej w całej Polinezji.
Rozmiary Rapa Nui są niewielkie. Tworzy ona trójkąt o bokach 22–18–16 km, co daje powierzchnię około 170 km2 (patrz: rysunek 3.1). Najwyższy szczyt na wyspie, Terevaka, ma 511 m n.p.m.
Rapa Nui nie jest archipelagiem, lecz samotną wysepką otoczoną jedynie przez niezamieszkane i pozbawione zbiorników słodkiej wody skały. Od południowego zachodu są to trzy wysepki: Motu Nui (duża wysepka), Motu Iti (mała wysepka) i Motu Kao Kao (wąska/spiczasta wysepka), od zachodu wystaje skała Motu Tautara, z kolei od południa na wysokości wulkanu Poike znajduje się wysoki ostaniec Motu Marotiri. Na wszystkich wymienionych wyżej wysepkach oprócz Tautara są siedliska ptaków morskich. Jeżeli „motu” faktycznie oznacza wysepkę (co wynika z powyższych tłumaczeń) i twórcy map wiedzą o tym (za co nie dam głowy), to istnieją również Motu Kaviti, Tapu, Vai Tare i Hitara otaczające wulkan Rano Kau, a także Motu O Oki, Roa, Oru, O Papa i Mariu wzdłuż południowego brzegu między Rano Kau a Poike. Wzdłuż północnego wybrzeża nie znalazłam żadnych „motu”, a wzdłuż zachodniego (oprócz wymienionej już wysepki Tautara) jest skała na wysokości plaży Anekena – Motu Tavake. Są to jednak tylko niewielkie zalewane przez fale skały, na których nawet ptaki nie gniazdują. Pozostałe skały nie mają na mapach nazw (a przynajmniej ja do nich nie dotarłam). Na zamieszczonych dalej mapach umieściłam tylko tych pięć najważniejszych wysepek.
Istnieje również wiele zatok, które można zidentyfikować po słowie „hanga” oznaczającym właśnie zatokę. Na niektórych mapach największa zatoka na południu wyspy nazwana została Morzem Chilijskim, ale to chyba raczej radosna twórczość rysującego ją Chilijczyka, bo nigdzie indziej takiej nazwy nie spotkałam. Zatem wszystkie „hanga” na mapie 3.1 to zatoki.
Rysunek 3.1: Orientacyjna mapa wybrzeża Rapa Nui i krain na wyspie.
Najbardziej znane zatoki to Hanga Roa (od której wzięła się również nazwa wsi), HangaTe’e (na brzegu której znajduje się jedno z najbardziej znanych miejsc archeologicznych – Vaihu) i Hanga Hoonu (Zatoka La Perouse’a).
Oprócz tego w nazwach geograficznych pojawia się słówko „one”. Nie należy go czytać z angielska, ponieważ jest to jak najbardziej rapanuiska nazwa oznaczająca piasek. Choć szczerze mówiąc, nie zauważyłam go na tych straszliwych szpiczastych skałach Punta One Tea ani przy Ahu One Makihi. Ale może jestem mało spostrzegawcza.
Mapa 3.1 przedstawia obecnie obowiązujące nazewnictwo. Ale nazwy zmieniały się i nawet teraz funkcjonuje kilka równolegle istniejących określeń tego samego miejsca. Przykładem może być Zatoka La Perouse’a. Jej nazwa miejscowa brzmi Hanga-hoonu (Hanga Hoonu), co oznacza „zatokę żółwia”. Jednak w czasie pierwszych wypraw na wyspę określano ją również jako Zatokę Gonzalesa (od Gonzalesa Haedo, dowódcy wyprawy hiszpańskiej z 1770 roku) i Zatoką Hiszpanów (bo właśnie tam kotwiczyli w 1770). Obecnie obowiązująca nazwa pochodzi od dowódcy wyprawy francuskiej z 1786 roku, który również wybrał tę zatokę jako dogodne miejsce do zakotwiczenia statku.
Na różnych mapach pojawiają się różne nazwy. Czasem wynika to z podwójnego lokalnego nazewnictwa, a czasem z tego, że autor nie ma bladego pojęcia albo o wyspie, albo o mapach.
Szczyty dwóch największych wulkanów i krainy geograficzne mają te same nazwy: Terevaka to zarówno góra, jak i konkretny stożek na jej szczycie, z kolei wulkan Poike zwany jest również Półwyspem Poike (ale nie ma konkretnego stożka o tej właśnie nazwie).
Dokładniejszy opis geograficzny znajduje się w kolejnych podrozdziałach.
1.1. Kontynent czy wyspa?
Koncepcje dotyczące tej kwestii, formułowane w oparciu o badania geologiczne Rapa Nui, są niemniej pasjonujące niż historia wyspy i jej mieszkańców. A to za sprawą różnej maści miłośników legend (a tacy zdarzają się również wśród naukowców, czego przykładem był np. nowozelandzki archeolog John MacMillan Brown), którzy utrzymywali, że wyspa stanowiła niegdyś fragment większej całości – legendarnego kontynentu rozciągającego się na ogromnym obszarze Pacyfiku od Hawajów, poprzez Mariany Północne, Mikronezję, Polinezję, aż po Rapa Nui, nazwanego Mu (lub Lemuria). Zależnie od koncepcji miała ona być taką pacyficzną Atlantydą lub kontynentem zamieszkiwanym przez inny (o wiele wyższy i potężniejszy – chyba żeby miał siłę transportować wielkie rzeźby) gatunek ludzki.
Ku rozczarowaniu tych osób Wyspa Wielkanocna okazała się… wyspą. Taką, jakich wiele na Pacyfiku, czyli powstałą podczas wybuchów wulkanów. Nie ma na niej śladu skał charakterystycznych dla skorupy kontynentalnej (takich jak np. granity). Badania geologiczne sugerują, że Rapa Nui (czyli część ponad powierzchnią oceanu) wyłoniła się około siedmiuset tysięcy lat temu, ale jej początki (czyli rdzeń wyspy) mogą sięgać nawet trzech milionów lat.
Sprawdzanie, czy Rapa Nui jest kontynentem czy wyspą, często miało charakter bezpośredni. Utkwił mi w pamięci opis sceny z „Aku-Aku”, gdy nurek z wyprawy Heyerdahla zszedł do wody po zbudowanej przez dawnych wyspiarzy kamiennej rampie (w rapanui zwanej apapa). Istniało wszak prawdopodobieństwo, podsycane wspomnianymi wcześniej legendami, że wyspa miała kiedyś większą powierzchnię i rampa jest fragmentem prowadzącej dokądś drogi. Rzeczony nurek po przejściu pod wodą niewielkiego dystansu nagle się zatrzymał. Dalej oczyszczona droga kończyła się i były tylko skały i rafy. Czyli nie był to jednak zatopiony ląd.
Wyspa Wielkanocna utworzyła się nad plamą gorąca (po angielsku: hot spot). Plamy gorąca są to obszary o ciągle nieustalonej genezie, w których znajdują się stosunkowo płytkie zbiorniki rozgrzanej magmy, przemieszczającej się pionowo w górę pod wpływem temperatury (tzw. prąd konwekcyjny). Rozgrzana magma dociera do skorupy ziemskiej, przetapia ją, wypływa na powierzchnię i staje się widoczna w postaci wulkanu. Interesujący nas wulkan ma w sumie prawie trzy i pół tysiąca metrów, tyle tylko, że jego większa część (prawie trzy tysiące metrów) znajduje się pod wodą. Podstawa wulkanu jest w kształcie trapezu o bokach długości: 130, 9, 60 i 100 km.
W przypadku Rapa Nui plama gorąca znajduje się na krawędzi płyty Nazca. Płyta Nazca przemieszcza się z prędkością 10–15 cm na rok, a Wyspa Wielkanocna przemieszcza się wraz z nią. Oznacza to, że obecnie Rapa Nui odjechała od swojego źródła energii (czyli plamy gorąca) około 330 km na wschód, ale z każdą chwilą zbliża się do Ameryki Południowej. Gdyby płyta Nazca przemieszczała się wolniej lub plama gorąca była bardziej aktywna, za Rapa Nui powstałby łańcuch wysp jak na Hawajach. A tak, wszyscy potencjalni towarzysze Wyspy Wielkanocnej nazwani: Moai, Tupa, Pukao, Umu i Ahu znajdują się pod wodą. Ahu jest stożkiem najmłodszym i najbardziej oddalonym od Rapa Nui (za to znajdującym się najbliżej plamy gorąca), a Moai najstarszym z nich i najbliższym. Wyspa Wielkanocna jest najwyższym z wymienionych stożków wulkanicznych i jedynym (poza wysepkami Sala y Gomez), który jest wyniesiony ponad powierzchnię oceanu. Powstała w czasie siedmiu etapów lub cykli erupcji (nie pojedynczych wybuchów, tylko okresów, w których nasilał się wulkanizm). Uproszczony obraz rozwoju geologicznego wyspy widoczny jest na rysunku 3.2.
Ogromny stożek wulkaniczny na powierzchni rozdziela się na kilka mniejszych wulkanów, które również mają stożki poboczne (rys. 3.3). W sumie na wyspie jest około siedemdziesięciu stożków. Najstarszy wulkan na wyspie (czyli ten, który wynurzył się z oceanu jako pierwszy, ale również wygasł jako pierwszy) to wulkan Poike (określany również jako półwysep Poike). Liczy on około pięciuset tysięcy lat. Druga pod względem wieku góra, Terevaka, ma czterysta tysięcy lat (jednak wynurzyła się z oceanu jako ostatnia), wulkan Rano Kau ma mniej niż trzysta tysięcy lat, ale wynurzył się jako drugi.
Rysunek 3.2: Etapy rozwoju geologicznego wyspy.
Rysunek 3.3: Najważniejsze wulkany Wyspy Wielkanocnej.
Najmłodsza wydatowana erupcja miała miejsce na zboczach Terevaki około dwunastu tysięcy lat temu, ale niewykluczone, że niewielkie erupcje występowały jeszcze dwa tysiące lat temu.
Na powierzchni wyspy można wyróżnić kilka grup litostratygraficznych: grupa Poike (najstarsza), Rano Kau, Tereveka (jako cały wielki kompleks wulkanów, a nie sam szczyt), ryftowa, Tangaroa, Rano Aroi i Hiva Hiva (najmłodsza).
W grupie Poike do tej pory zrekonstruowano sześćdziesiąt erupcji wulkanicznych. Wiek najstarszej eksplozji określono na trzy miliony lat, najmłodszej na najwyżej sześćset dziesięć tysięcy lat (lub – jak już napisałam – około pięciuset tysięcy lat). Stożki Rano Raraku i Toa Toa to stożki pasożytnicze stożka Poike.
Motu Nui (Duża Wysepka), Motu Iti (Mała Wysepka) i Motu Kao Kao (Szpiczasta Wysepka).
Motu Marotiri. Samotna wysepka zamieszkana tylko przez ptaki.
Na zalewanej falami Motu Tautara mogą mieszkać tylko kraby.
Łagodnie opadająca piaszczysta plaża Anakena…
…i maleńka plaża Ovahe – to jedyne miejsca, gdzie można poleżeć na piasku (są też dwie usypane sztucznie plaże we wsi Hanga Roa, ale tam wejście do oceanu jest niestety kamieniste).
Wiekszość wybrzeża wygląda jednak tak…
…tak…
…lub tak.
A czasem nawet tak. (To tylko 300 metrów niemal pionowo w dół).
Rano Kau…
…Rano Raraku…
…i Rano Aroi to jedyne powierzchniowe zbiorniki wody słodkiej na wyspie (nawet jeśli w tym ostatnim nie widać wody, bo zarósł trzciną totora).
Wąwóz Vai Pu z południowej strony Maunga Terevaka…
…i straszliwie stromy wąwóz bez nazwy po jej północnej stronie (te maleńkie białe kropeczki u podnórza stoku to krowy).
Przypisy
Na temat rzeźb z Wyspy Wielkanocnej, czyli moai, jest cały obszerny rozdział, więc nie będę się teraz o nich rozpisywać.
Przypisy pojawiające się w tekście służą tłumaczeniu nazw i określeń, które mogłyby sprawiać problemy, prezentowaniu osobistych komentarzy lub przedstawianiu informacji, które zakłóciłyby (moim zdaniem) płynność danego akapitu, ale zostały uznane za istotne.
A także dla całej rzeszy ludzi docierających na ten najbardziej samotny skrawek lądu i piszących o nim książki. Wystarczy spojrzeć na tytuły. Same „tajemnice” i „sekrety”.
Albo wcale się nie męczyli, tylko od razu uznali się za guru od Rapa Nui. Tacy są najgorsi, oni nigdy nie miewają wątpliwości.
Co nie znaczy, że nie mogę wyciągać własnych wniosków na podstawie danych, które są mi prezentowane przez autorów licznych publikacji.
A nie mówiłam? Znowu tajemnice.
Rapa lub Rapa Iti (Mała Rapa) to wyspa należąca do archipelagu Tubuai (Polinezja Francuska). Jest to wyspa wulkaniczna, równie wietrzna jak Rapa Nui i o porównywalnych temperaturach. Być może te czynniki spowodowały, że Tahitańczycy nazwali Wyspę Wielkanocną Rapa Nui, gdyż na pewno nie wynikało to z podobieństwa zewnętrznego, w przeciwieństwie bowiem do Rapa Nui, Rapa Iti porośnięta jest lasami.
Istnieje podejrzenie, że nazwa ta powstała w wyniku międzyjęzykowego „głuchego telefonu”. Wersja anglojęzyczna brzmi Easter Island, czego Rapanuiczycy nie byli w stanie wymówić. Wymawiali je jako Hitia Rangi. Europejczycy uznali, że jest to rapanuiska nazwa: Mata Ki Te Rangi, co z kolei tłumaczy się na angielski jako oczy patrzące w niebo. Uff… Ale galimatias!
Oczy występujące w tej nazwie to oczy posągów, a nie ludzi czy wyspy. I rzeczywiście zrekonstruowane oczy moai zerkają w niebo.
Obecnie uważa się jednak, że dotyczyła ona jedynie fragmentu wyspy, a nie całości. Vaihu to fragment wyspy położony na południe od Maunga O Tu’u (patrz: mapa 3.1).
Jeśli chodzi o ostatnią nazwę, to kapitan Cook ufał jej najbardziej, gdyż została uzyskana przez człowieka, który znał zbliżony do rapanuiskiego język tahitański i był w stanie dogadać się z Rapanuiczykami.
Nie mam pojęcia, dlaczego tylko te dwa kratery miały niby mieć kształt pępka. Moim zdaniem wszystkie mają taki kształt. Wystarczy wejść na Maunga Terevaka i rozejrzeć się wokół.
Muszę uczciwie powiedzieć, że obecnie to moja ulubiona książka o Rapa Nui i na dodatek dostępna jest w języku polskim (w antykwariatach).
Prawdę mówiąc, podczas czytania tej i innych książek o Rapa Nui odkryłam, że w części dotyczącej historii, życia codziennego, moai, legend i zwyczajów wszystkie opierają się na dziełach ojca Englerta.
Polecam to dzieło największym pasjonatom Rapa Nui i miłośnikom historii.
„Niestety”, bo przez tyle lat problem ten powinien był zniknąć.
Na szczęście nie wszystkie. Jeżeli pisane są przez osoby, które zajmują się wyspą jako naukowcy i prowadzą na niej badania ze swojej dziedziny, wówczas można uznać je za nieco spopularyzowane, ale rzetelne książki naukowe.
Choć miejscowi upierają się (moim zdaniem słusznie), że nie jest samotna, tylko jest z dala od wszystkiego. Takie hasło zamieszczono nawet w muzeum Wyspy Wielkanocnej.
Jest to odległość do najbliższego wybrzeża. Jednak samolotem z Santiago jest 4 500 kilometrów.
Podkreślam to już w pierwszym zdaniu, gdyż z męczącą regularnością słyszałam pytanie: O, to jedziesz na Wyspy Wielkanocne? I za każdym razem musiałam korygować, że Wyspa Wielkanocna jest tylko jedna!
O problemach z mapami i stosowanymi na nich nazwami będzie jeszcze okazja powiedzieć kilka słów.
Mapa platform, czyli ahu, znajduje się w części dotyczącej moai.
O ile istnieje jakieś obowiązujące nazewnictwo, bo z map to nie wynika.
Taka nazwa obowiązuje na mapach międzynarodowych i dlatego taką umieściłam. Nazwy obcojęzyczne (czyli praktycznie wszystkie) zostawiłam w wersji oryginalnej. Oznacza to, że nie przekładałam np. San Juan na „Święty Jan”.
Nie mówiąc już o pisowni. Mam trzy mapy i na każdej z nich jeden ze szczytów ma inaczej napisaną nazwę. Na jednej to Maunga Vai O Hao, na drugiej Maunga Vaiohao, a na trzeciej Maunga Vai O’Hao. Każdy z zapisów sprawia, że pojawiają się różnice w wymowie tych nazw (przynajmniej u turystów, bo miejscowi map nie potrzebują) i mają w związku z tym problem z zapytaniem o drogę.
Wiele ahu ma dwie nazwy. Przykładem może być Ahu Vaihu zwane również Ahu Hanga Te’e, ale dotyczy to też wielu innych miejsc.
Nieszczęściem na mapach jest też to, że do różnych rzeczy stosowane są te same czcionki. Czyli mamy serię podpisów, z których część dotyczy ahu, część jaskiń, część wysepek, a część nie wiadomo czego, a wszystko położone jest na wybrzeżu. Turysta nie jest się w stanie sam domyślić, czego dotyczy dana nazwa, skoro nawet strażnicy z parku nie wiedzą czasami, o jakie miejsce chodzi.
Mu to zarówno nazwa kontynentu, jak i jego władczyni. Mieszkańców tego kontynentu nazwano Naacalami. Legenda mówi, że rozwój cywilizacji Mu zakończył się wraz z zatonięciem kontynentu. Jednak ślady świetności nie zniknęły. Królowa Mu uciekła na kontynent afrykański i wraz ze swoim dworem założyła cywilizację Egiptu. W Egipcie zmieniła imię na Isis, czyli Izyda, i nauczyła Egipcjan wznoszenia ogromnych konstrukcji, takich jak piramidy. Umiejętności rzeźbiarskie mieszkańców Rapa Nui i innych wysp Pacyfiku również pochodzą z Mu.
Niektórzy uważają, że plamy gorąca to miejsca rozgałęziania się szczelin ryftowych (czyli tych obszarów, w których zachodzi proces rozsuwania się płyt litosfery), inni, że są to niezależne twory powstające nad pióropuszami magmy, które tworzą się nad anomaliami termicznymi na powierzchni jądra Ziemi. Zapewne w literaturze fachowej istnieją jeszcze inne wyjaśnienia i niewykluczone, że w zależności od plamy gorąca prawdziwe może być każde z nich.
Płyta Nazca jest oceaniczną płytą tektoniczną, czyli fragmentem skorupy ziemskiej. Graniczy z płytami: Południowoamerykańską, Kokosową, Antarktyczną i Pacyficzną. Na granicach płyt znajdują się obszary, w których skorupa ziemska przyrasta i rozsuwa się (grzbiety oceaniczne ze szczelinami ryftowymi), obszary wsuwania się jednej płyty pod drugą – strefy subdukcji – i obszary, na których płyty „szurają” o siebie, jak np. uskok San Andreas.
Wiele z nich, choć wyraźnie się wyróżnia w terenie, nie ma nazw na mapach turystycznych.
Z nieznanych mi bliżej przyczyn w „Aku-aku” określają go jako płaskowyż. Bardzo chciałabym, żeby mi ktoś pokazał jakiś płaski fragment tego stożka. Ale może to wina tłumacza, a nie autora.