Raymie - ebook
Raymie - ebook
Co zrobić, kiedy świat staje na głowie? Zmienić go, oczywiście. A przynajmniej spróbować. Pierwsza część cyklu o przygodach trzech przyjaciółek z niewielkiego amerykańskiego miasteczka to pełna humoru dziewczyńska historia o determinacji, zaufaniu i odwadze.
– Mam do was pytanie – odezwała się po chwili. – Czy miałyście kiedyś takie wrażenie, że wszystko, absolutnie wszystko zależy tylko od was? Raymie nawet nie musiała się zastanawiać nad odpowiedzią. – Tak – potwierdziła od razu. – Jasne – zawtórowała jej Beverly. – To straszne, prawda? – zapytała Louisiana.
Co mogłoby połączyć wrażliwą Raymie, żyjącą w świecie fantazji Louisianę i zadziorną Beverly? Nic. Zupełnie nic. Poza konkursem na Małą Miss Wulkanizacji Centralnej Florydy.
Każda z nich zgłasza się do niego z innego powodu: Raymie chce skłonić do powrotu ojca, który zostawił ją i mamę, Louisiana – zdobyć pieniądze dla siebie i babci i uniknąć pobytu w domu dziecka. Beverly natomiast zamierza storpedować całą imprezę. W świecie, w którym dorośli zawodzą, dziewczynki stają się oparciem dla siebie nawzajem. Gdy połączą siły, nikt i nic nie zdoła ich powstrzymać!
Raymie. Weź mnie za rękę to realistyczna i przenikliwa psychologicznie powieść obyczajowa z dziecięcymi przygodami i emocjami na pierwszym planie i całkiem poważnymi problemami w tle. Została przełożona na 16 języków, a w 2016 roku otrzymała nominację do National Book Award for Young People's Literature.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8150-551-2 |
Rozmiar pliku: | 1,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Nagle jedna z nich, ta w różowej sukience, stojąca tuż przy Raymie, zaszlochała.
– Im dłużej o tym myślę, tym bardziej się boję. Jestem przerażona! Nie dam rady! – odezwała się, przycisnęła pałeczkę do piersi i upadła na kolana.
Raymie spojrzała na nią ze zdumieniem i z podziwem. Ona sama też często była przerażona i przekonana, że nie da rady, ale nigdy nie powiedziała tego na głos. Dziewczynka w różowej sukience jęknęła i przewróciła się na bok. Jej powieki zatrzepotały, a potem znieruchomiały. Sekundę później szeroko otworzyła oczy.
– Archie, przepraszam! Przepraszam, że cię zdradziłam! – krzyknęła. I znów zamknęła oczy, ale za to otworzyła usta.
Raymie nigdy jeszcze nie widziała ani nie słyszała nic podobnego.
– Przepraszam – szepnęła. – Że cię zdradziłam.
Z jakiegoś powodu te słowa wydały się jej godne powtórzenia.
– Natychmiast przestań robić cyrk – zarządziła Ida Nee. Była instruktorką żonglowania pałeczką mażoretkową. Mimo co najmniej pięćdziesiątki na karku wciąż miała jaskrawożółte włosy. Chodziła w białych kozakach do kolan. – Ja nie żartuję – dodała.
Raymie jej wierzyła.
Ida Nee nie wyglądała jak ktoś, kto lubi żartować.
Słońce świeciło wysoko, wysoko na niebie – jak w westernie W samo południe. Tyle że to nie był western, ale zajęcia z żonglowania pałeczką, organizowane przez Idę Nee na podwórku za jej domem.
Było lato 1975 roku. Piąty czerwca.
Dwa dni wcześniej, trzeciego czerwca, ojciec Raymie Clarke uciekł z higienistką stomatologiczną.
Hit the road Jack… – słowa tej piosenki przychodziły Raymie do głowy za każdym razem, kiedy myślała o ojcu i higienistce. Nie śpiewała jej jednak na głos, bo mamę bardzo denerwowały wszelkie wzmianki o ruszaniu w drogę.
Bo to, co się wydarzyło, było prawdziwą tragedią. Tak mówiła mama Raymie.
– To prawdziwa tragedia – powiedziała. – A ty sobie podśpiewujesz, jak gdyby nigdy nic.
Tragedią było to, że ojciec Raymie okrył się niesławą. A także to, że Raymie została teraz bez ojca.
Na samą myśl o tym, że ona, Raymie Clarke, naprawdę nie ma już taty, za każdym razem przeszywał ją dotkliwy ból. I czasami Raymie czuła, że już nie da rady. Często miała ochotę upaść na kolana. Ale wtedy przypominała sobie, że przecież ma plan.– Wstawaj – zwróciła się Ida Nee do dziewczynki w różowej sukience.
– Ona zemdlała – wyjaśniła inna kursantka, Beverly Tapinski, której tata był policjantem.
Raymie o tym wiedziała, bo Beverly ogłosiła to wszem wobec na samym początku zajęć.
– Nazywam się Beverly Tapinski i mój tata jest policjantem, więc nie radzę ze mną zadzierać – powiedziała, patrząc gdzieś w dal.
Kto jak kto, ale Raymie z całą pewnością nie miała zamiaru z nią zadzierać.
– Wiele razy widywałam mdlejących ludzi – ciągnęła Beverly. – Bo jestem córką policjanta. Wtedy widuje się różne rzeczy. Właściwie wszystko.
– Cicho bądź, Tapinski – ucięła Ida Nee.
Słońce nadal wisiało wysoko na niebie. Ani drgnęło. Wydawało się, że ktoś przykleił je tam na stałe.
– Przepraszam – szepnęła Raymie. – Że cię zdradziłam.
Beverly Tapinski uklękła i wzięła twarz nieprzytomnej dziewczynki w dłonie.
– Co ty wyprawiasz? – zapytała Ida Nee.
Sosny zakołysały się na wietrze. Tafla Jeziora Clary – w którym sto lat temu utopiła się niejaka Clara Wingtip – lśniła w słońcu.
Jezioro sprawiało wrażenie głodnego.
Może liczyło na kolejną Clarę Wingtip.
Raymie ogarnęła potężna rozpacz.
Nie było czasu na żadne omdlenia. Musiała się jak najszybciej nauczyć żonglować pałeczką, bo dopiero wtedy będzie miała szansę powalczyć o tytuł Małej Miss Wulkanizacji Centralnej Florydy. A jeśli zostanie małą miss, tata zobaczy w gazecie jej zdjęcie i wróci do domu.
Taki właśnie plan obmyśliła Raymie.Raymie wyobrażała to sobie tak: jej ojciec siedzi w jakiejś restauracji w mieście, do którego uciekł. Oczywiście jest z nim Lee Ann Dickerson, ta higienistka stomatologiczna. Zajęli stolik w jednej z wnęk, ojciec pali papierosa i pije kawę, a Lee Ann robi coś głupiego i niestosownego – na przykład piłuje paznokcie (bo przecież nie robi się tego w miejscu publicznym). W którymś momencie ojciec gasi papierosa, otwiera gazetę, chrząka i mówi: „Zobaczmy, co my tu mamy” i trafia na zdjęcie Raymie.
Widzi swoją córkę w koronie na głowie i z bukietem w rękach, przepasaną ozdobną szarfą z napisem „Mała Miss Wulkanizacji Centralnej Florydy 1975”. I wtedy on, ojciec Raymie, Jim Clarke z firmy Ubezpieczenia Rodzinne Clarke, zwraca się do Lee Ann w te słowa: „Muszę natychmiast wracać do domu. Sytuacja się zmieniła. Moja córka jest teraz sławna. Zdobyła tytuł Małej Miss Wulkanizacji Centralnej Florydy”.
Lee Ann od razu przestaje piłować paznokcie. Wydaje z siebie okrzyk zaskoczenia i niezadowolenia (a także, jak można przypuszczać, zazdrości i podziwu).
Tak to sobie wyobrażała Raymie.
Prawdopodobnie tak by to wyglądało. Być może. Miejmy nadzieję.
Ale na początek musiała się nauczyć żonglować pałeczką. Tak przynajmniej powiedziała pani Sylvester.Pani Sylvester była sekretarką w firmie Ubezpieczenia Rodzinne Clarke.
Miała niesamowicie piskliwy głos. Mówiła jak ptaszek z kreskówki, a przez to cokolwiek powiedziała, brzmiało absurdalnie, a jednocześnie całkiem wiarygodnie.
Kiedy więc Raymie oznajmiła pani Sylvester, że chce wziąć udział w konkursie na Małą Miss Wulkanizacji Centralnej Florydy, sekretarka klasnęła w dłonie i zawołała:
– Wspaniały pomysł! Chodź no, poczęstuj się karmelkiem. Cukierek albo psikus!
Pani Sylvester zawsze trzymała na biurku wielki słój karmelków. Lubiła karmić ludzi. Zresztą nie tylko ludzi – łabędzie też. Każdego dnia podczas przerwy śniadaniowej brała torbę z karmą dla ptaków i szła nad staw obok szpitala.
Była niska, a łabędzie wielkie i długoszyje. Kiedy stawała między nimi w chustce na głowie i z wielką torbą ziarna w objęciach, wyglądała jak postać z bajki.
Tyle że Raymie nie miała pojęcia z której. Może tej bajki nikt jeszcze nie opowiedział.
Kiedy zapytała panią Sylvester, co myśli o tym, że Jim Clarke wyjechał z miasta w towarzystwie higienistki stomatologicznej, ta odparła:
– Wiesz, kochanie, mogę ci powiedzieć jedno: koniec końców większość spraw jakoś się układa.
Czyżby?
Raymie nie była tego taka pewna.
Dlatego też pomysł z udziałem w konkursie wydał jej się absurdalny. A jednocześnie nabrał całkiem wyraźnych kształtów, kiedy pani Sylvester oznajmiła tym swoim piskliwym głosikiem:
– Jeśli chcesz wygrać konkurs na Małą Miss Wulkanizacji Centralnej Florydy, to musisz się nauczyć żonglować pałeczką. A nikt nie zna się na tym lepiej niż Ida Nee. To mistrzyni świata.Polecamy także pozostałe tomy cyklu:
Louisiana. Powrót do domu
Dwunastoletnia Louisiana nieszczególnie się dziwi, kiedy babcia budzi ją w środku nocy i oświadcza, że muszą natychmiast opuścić dom. Babcia miewała już różne szalone pomysły, a mieszkanie z nią nigdy nie było łatwe ani przewidywalne. Ale tym razem chodzi o coś więcej: mają wyjechać i nigdy nie wrócić. I chociaż nic nie idzie zgodnie z planem, ta podróż w nieznane okazuje się dla dziewczynki początkiem drogi do poznania siebie.