- W empik go
Refleksje pisane piórem anioła - ebook
Refleksje pisane piórem anioła - ebook
Ten debiutancki tomik jest zbiorem refleksji na temat rodziny, życia i aniołów, które nam towarzyszą. W książce znajdują się wiersze, które wyszły spod pióra czterdziestolatki. Jednak osoby w różnym wieku znajdą w nich cząstkę siebie. Wiersze, mimo wyczuwalnego ładunku emocjonalnego, napisane są prostym i zrozumiałym językiem, co sprawia, że czyta się je lekko i przyjemnie.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8155-203-5 |
Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Dla wszystkich, którzy marzą i mają nadzieję.
Dla wszystkich wrażliwych i niedocenionych.
Dla wszystkich pragnących szczęścia i miłości.
Dla wszystkich tkwiących w marazmie życia.
Dla wszystkich wyjątkowych i niepojętych.
Dla wszystkich wierzących i nieco wątpiących.
Każdemu wsparcie i zrozumienie.
Każdemu słowa pociechy i ukojenia.
Każdemu zachęta do zmiany.
Każdemu natchnienie do działania.
Każdemu odsłaniam swoją duszę.
Każdemu odrobina refleksji.
***
Trudne jest życie wierszoklety,
nikt go nie rozumie.
Jedynie jeden drugiego słowem wspiera.
Społeczeństwo ubogie w wyobraźnię,
zamknięte duchem.
A nie dla siebie poeta pisze,
nie do szuflady.
Dla czytelnika przecież,
by dać pogodę ducha,
okazać zrozumienie,
dodać otuchy.
Smutne jest życie wierszoklety,
nikt go nie docenia.
***
Śmieją się ze słowa pisanego,
bo cóż ono znaczy.
Poezja
oświecenie umysłu przy blasku świecy,
snucie marzeń na przyszłość w bezsenną noc.
A tak niewiele potrzeba,
by napisać co się czuje,
dźwięk skrzypiec,
zachód słońca,
szum morza.
Śmieją się ze słowa pisanego,
bo na co ono komu.
Poezja
zapisana pośpiesznie emocja,
myśl,
tęsknota za tym co minęło
i za tym czego nigdy nie było.
Tak mało potrzeba,
by napisać co się ma w sercu,
dźwięk fortepianu,
wschód słońca,
rześki podmuch wiatru.
***
O czym mam napisać?
O kropelkach rosy,
purpurowym niebie podczas zachodu słońca,
szumie morskiej fali,
bryzie na twarzy,
o łabędziach na spokojnej tafli jeziora,
górskich potokach,
krzyżu na Giewoncie,
naiwnej radości dziecka
i pięknym jego licu,
o porzuconej nadziei
i nieszczęśliwej miłości,
pożądaniu
i szaleńczym zauroczeniu,
prostej codzienności,
beznadziei tego świata.
O czym,
przecież to wszystko już było.
Jakim wielkim trzeba być poetą,
by pisać pięknie,
wzruszająco,
jak Wisława Szymborska.
Zmysłowo,
mistycznie,
jak Przerwa-Tetmajer.
A ze mnie żaden poeta,
ot,
kronikarz własnych myśli.
***
Coś się rozpoczęło,
jakiś etap w życiu.
Nie rozumie nikt,
ale to nie szkodzi.
Daj się ponieść chwili,
zamknij oczy,
wczuj się we wnętrze swojej duszy,
jako niepowtarzalny,
wyjątkowy Ktoś,
drobny element układanki tego świata,
skoro jesteś tu i teraz,
jesteś ważny!
***
Czym jest
smutek?
Kawałkiem trawnika zdeptanego,
pomimo tabliczki „nie deptać trawników”.
Bezsilność
kwiatem zwiędniętym z braku deszczu.
Zagubienie
żołędziem ukrytym przez wiewiórkę
i nigdy nie odnalezionym.
Bezradność
suchą gałązką porwaną przez prąd rzeki.
Czym ja jestem w obliczu nieszczęść tego świata?
Okruszkiem zdmuchniętym ze stołu.
A czym Ty jesteś?
***
Odrobina luksusu,
niezachwiany spokój,
dogłębna radość,
poważanie i szacunek.
Zamyślam się.
Sfera luksusu poza zasięgiem,
spokojem duszy cieszyć się będę na tamtym świecie,
radość chwilowa,
nie sięga do głębi,
na szacunek i poważanie stale pracuję
i co mi pozostaje?
Zamyślić się.
***
Spośród targanych przez wiatr gałęzi drzew,
spośród śnieżycy,
niepokoju pogody,
wyłuskać jeden mały element,
malutki listek,
drobną śnieżynkę.
W tym gąszczu dzikich trosk,
liany owiniętej jak pętli na szyi,
żyć
jak gdyby ten listek,
ta śnieżynka,
były niczym niezachwianym spokojem.
***
Gdy na starość siądę w bujanym fotelu,
wezmę do ręki stary album,
zobaczę w nim niewyraźne twarze,
oczy patrzące jak żywe.
Co będę pamiętać?
Wspomnienie.
To nie tylko pożółkła buzia w starym albumie,
to wrażenie, że widziałam Cię wczoraj,
to uczucie tęsknoty płynące prosto z serca.
Już dziś tworzę swoją prywatną historię,
zapisuję w pamięci obrazy na całe życie.
Nieważne czym się otaczam w tym momencie,
co teraz czuję,
ważne co zapamiętam na zawsze.
Dziś pamiętam,
kiedyś wspomnę.
***
Różne mną myśli targają,
jak wicher wielkie drzewa.
Pada deszcz za oknem,
zalewa melancholią moją duszę.
Nie wystarczy słońce na niebie,
by mieć promienne serce.
Odwieczne pytania,
stale te same.
Nikt mi odpowiedzi nie daje.
Nie będę sama szukać.
Będę żyć jak natura kazała,
zmagając się z wiatrem,
chroniąc się przed deszczem,
wystawiając twarz do słońca.
Po co mi pytania bez odpowiedzi.
***
Biegam, uciekam, gonię,
szukam, błądzę, gubię,
schody, las, szkoła, woda,
pociąg, tory… i od nowa.
Nie wiem, sen to czy jawa?
Budzę się wreszcie, choć zmęczona,
psychicznie i fizycznie wykończona.
A może nie budzę się jeszcze?
Niby już nie śpię, a jednak półsen
wraca jak echo, jak piosenki refren:
biegam, uciekam, gonię,
szukam, błądzę, gubię,
schody, las, szkoła, woda,
pociąg, tory… wciąż od nowa.
Niech mnie ktoś obudzi wreszcie!
***
Niekiedy nie umiem wyrazić co czuję.
Niby wiem,
smutek serce mi rozrywa,
żal łkając zalewa mą duszę,
niezrozumienie i samotność.
Przecież nie jestem sama,
inni też to czują,
jest nas wielu.
Dlaczego nie możemy posiedzieć w milczeniu,
wzajemnie otrzeć sobie łzy,
serdecznie objąć.
Czegoś mi brak,
nie umiem wyrazić słowami.
Mam wrażenie, że sama miłość nie wystarczy.
Nie musimy sobie mówić „kocham”,
obdarzać komplementami patrząc w oczy.
Piszemy SMS,
e-maila
i obowiązek spełniony.
Powiemy czasem coś miłego przez telefon,
robiąc jednoczenie kilka innych rzeczy.
Wszechogarniająca melancholia,
nostalgia,
śmierć słowa,
upadek naszych czasów.
Może nam brak
zwyczajnej bliskości,
subtelności dotyku.
Po prostu zatrzymajmy się na chwilę,
spójrzmy w głębię oczu,
co widać?
***
Lubię chwile,
gdy będąc sama dla siebie,
zamykam oczy,
w tle delikatna muzyka,
zatracam się w zadumie,
czuję wzruszenie,
i nic się nie dzieje,
jedynie ja,
muzyka i łzy.
To nic,
tylko uczucia się wyrywają.
Emocje szukają wyjścia z więzienia duszy.
Tak lubię te chwile.
Modlitwa
Oddalam się.
Dokąd idę i po co?
Od kogo i czego uciekam?
Może od siebie samej,
swych myśli zbłąkanych pomiędzy realną troską,
a marzeniem.
Od osób mniej i bardziej mi bliskich,
którym kiedyś wiele mówiłam,
a dziś nic.
Od pracy,
zajęć domowych,
spraw, do których miałam kiedyś wiele serca.
Wreszcie od Boga i istot anielskich,
dla których nie znajduję minuty przed snem.
Przecież wcale nie jest mi z tym dobrze.
Aniele Boży, czyżbym się bała?
Pokory mi trzeba,
pokory mądrej.
Zgodzę się na plany Pana,
w ciemno,
na oślep.
Opuszczam więc powieki,
by nie widzieć oczami lecz duszą.
Panie!
Pokory mi trzeba.
***
Różnie się w życiu układało,
wicher targał jak jesiennym liściem,
spadła na głowę lawina,
mimo letniej aury,
skała przywaliła jedyne wyjście z sytuacji,
grzmoty i błyski zwiastowały niepokój.
Tylko czasem wyszło promienne słońce,
ogrzało zmęczoną,
zatroskaną twarz,
piękno tęczy dało nadzieję na lepszy czas,
orzeźwienie przyniósł lekki podmuch.
U ciebie jaka dziś pogoda?
***
Proście, a będzie wam dane — pisali,
ale właściwie co, gwiazdka z nieba?
Tego oczekujemy błagając o pomoc,
tego pragniemy w porywach serca.
Prosimy o karetę, bo inni też mają,
taką z szoferem w złotych pantoflach.
Dostajemy lichy drewniany powóz,
musimy się nauczyć powozić to licho.
Prosimy więc mocno o zdolność nauki,
by koła nie urwało na wyboistej drodze.
Dają nam bat do ręki i każą prowadzić,
rozgoryczenie i żal w tym nie pomagają.
Prosimy o litość, wciąż pytamy dlaczego,
tak trudno zrozumieć oczywistą kwestię.
Nie prośmy nigdy o karetę i złote pantofle,
lecz o mądrość i powóz, dalej damy radę.
***