-
W empik go
Reinkarnacja dusz ludzkich według starożytnych pisarzy chrześcijańskich. Odrzucenie reinkarnacji w myśli chrześcijańskiej - ebook
Reinkarnacja dusz ludzkich według starożytnych pisarzy chrześcijańskich. Odrzucenie reinkarnacji w myśli chrześcijańskiej - ebook
Ks. Alojzy Bukowski SJ – Reinkarnacja dusz ludzkich według starożytnych pisarzy chrześcijańskich. Z komentarzem redakcyjnym: Odrzucenie reinkarnacji w myśli chrześcijańskiej. Czy nauka o wędrówce dusz rzeczywiście miała swoje miejsce w wierze pierwszych chrześcijan? Czy można mówić o reinkarnacji jako części dziedzictwa Kościoła? Ta książka to klarowna, oparta na źródłach odpowiedź na pytania, które od lat wzbudzają kontrowersje w kręgach religijnych i ezoterycznych. Ks. Alojzy Bukowski SJ, wnikliwy badacz tradycji wczesnochrześcijańskiej, obala popularne twierdzenia o rzekomym istnieniu idei reinkarnacji w pismach Ojców Kościoła. W swojej pracy opiera się na solidnej analizie tekstów źródłowych i ustaleniach patrologii, ukazując, że przypisywanie tej koncepcji chrześcijaństwu pierwszych wieków to nadużycie współczesnych interpretatorów. Uzupełniona o obszerny komentarz redakcyjny, publikacja ta stanowi kompendium wiedzy dla tych, którzy chcą oddzielić legendy od faktów. To obowiązkowa lektura nie tylko dla teologów i historyków, ale również dla wszystkich, którzy szukają rzetelnego ujęcia tematu życia po śmierci w nauczaniu chrześcijańskim. Ta książka nie tylko porządkuje pojęcia – ona przywraca głos tym, którzy kształtowali chrześcijańską myśl u samych jej początków.
| Kategoria: | Wiara i religia |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-7639-772-6 |
| Rozmiar pliku: | 151 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Nowocześni propagatorowie nie nowej idei przechodzenia dusz z jednego ciała w drugie powołują się z emfazą na wielką liczbę i powagę wyznawców tej opinii. Między innymi zaliczają do nich także ogół chrześcijan pierwszych wieków i stąd wyprowadzają wniosek o zgodności wierzenia w wielokrotne wcielanie się dusz z nauką Chrystusową. Tak twierdzi np. prezydentka międzynarodowego Towarzystwa Teozoficznego Annie Besant, że "z pism niektórych Ojców Kościoła można przytoczyć dużo miejsc opartych na wierze w reinkarnację" (Uralte Weisheit, wyd. 2, Lipsk 1924, str. 24). Podobnie mówi prof. Wincenty Lutosławski, jako o rzeczy nie ulegającej żadnej wątpliwości, że "Ojcowie Kościoła grecko-rzymski dogmat palingenezy przyjmowali" (Nieśmiertelność dusz, wyd. 3, Warszawa 1925, str. 293). A Otton Penzig, profesor uniwersytetu w Genui nie waha się pisać, że "w pierwszych wiekach chrześcijańskiej ery nauka o reinkarnacji była powszechnie także przez chrześcijan uznaną" (Die Theosophie und die Theosophische Gesellschaft, Düsseldorf 1921, str. 24).
Lecz krytyczny czytelnik, który pragnie poznać dowody, na których twierdzenia te się opierają, na próżno szuka takich dowodów u wspomnianych pisarzy. Nie można ich też gdzieindziej znaleźć. Przeciwnie jeśli weźmiemy do ręki dzieła fachowe, zajmujące się specjalnie nauką starożytnych pisarzy chrześcijańskich, znajdujemy zaprzeczenie owych twierdzeń. Teologowie i patrologowie zaręczają ogólnie, że Ojcowie Kościoła doktrynę o wielokrotnym wcielaniu się dusz zgodnie odrzucali; nie przytaczają jednak albo żadnych albo mało tylko szczegółowych dowodów. Nawet w osobnej, 400 stronic obejmującej, pracy o reinkarnacji Busnelli'ego (La reincarnazione, 2 wyd., Rzym 1915) jest tylko Orygenes bliżej uwzględniony; poza tym zaledwie z trzech Ojców Kościoła podane są krótkie cytaty. Jedynie w pewnym niemieckim czasopiśmie teologicznym ("Theologie und Glaube", Paderborn 1915, str. 228 n.) napotkałem obszerniejsze przedstawienie wywodów dwóch starochrześcijańskich apologetów o reinkarnacji.
Jednak ważność sprawy samej w sobie, a szczególnie wielkie zainteresowanie, jakie ona w ostatnim czasie budzi, wydały mi się racją wystarczającą, by dokładniejszemu zbadaniu stanowiska starożytnych pisarzy chrześcijańskich względem doktryny o reinkarnacji nieco czasu poświęcić i w tym celu wedle możności całą ogromną bibliotekę, jaką dzieła Ojców Kościoła tworzą, przeglądnąć. Wynik mych poszukiwań pragnę w obecnym odczycie w krótkim streszczeniu przedstawić.
Lecz zanim przystąpię do mego właściwego zadania, uważam za wskazane, dać krótki rzut oka na historię doktryny o reinkarnacji w czasach przedchrześcijańskich, by na tym tle wywody pisarzy chrześcijańskich lepiej były zrozumiałe.1. Rzut oka na historię doktryny o reinkarnacji w czasach przedchrześcijańskich
Gdzie, kiedy i w jaki sposób myśl o przechodzeniu dusz z jednego ciała w drugie po raz pierwszy powstała, trudno ustalić. Jednak z naciskiem trzeba zaznaczyć, że spotykane niekiedy twierdzenie, jakoby wiara w wędrówkę dusz albo reinkarnację należała do najstarszych ongi powszechnych przekonań ludzkości, tylko tyle zawiera prawdy, że niektóre założenia owego mniemania, mianowicie przeświadczenie o nieśmiertelności duszy oraz o doniosłości czynów człowieka dla losu jego po śmierci, są wspólne wszystkim ludom. Nadto etnologia podaje dość liczne przykłady mniej lub więcej wyraźnych wierzeń ludów pierwotnych w przechodzenie dusz zmarłych ludzi w nowe ciała ludzkie lub zwierzęce, albo nawet roślinne.
Powstanie tych wierzeń wyprowadzają uczeni przeważnie z zapatrywań animistycznych, z niedostatecznego zrozumienia różnicy między człowiekiem a innymi istotami żyjącymi, oraz z trudności pojęcia życia zupełnie bezcielesnego. Inni upatrują ich źródło w usiłowaniu wytłumaczenia zjawisk atawizmu, czyli powtarzania się niektórych właściwości przodków w pośrednich ich potomkach.
Lecz ujęcie owych naiwnych wierzeń ludowych w ścisłą teorię o długim, albo wprost nieskończonym szeregu wcieleń, wewnętrznie koniecznych i według pewnego prawa i w pewnym celu się odbywających, jak to głosi właściwa doktryna metempsychozy, mogło nastąpić dopiero pod wpływem innych jeszcze czynników.
Taka teoria powstała najpierw, o ile nam wiadomo, w Indiach. Wprawdzie dziejopisarz grecki Herodot twierdzi, że pierwsi Egipcjanie wierzyli w wędrówkę i periodycznie powtarzające się wcielanie dusz ludzkich (Historia, ks. II, r. 123). Lecz nowsi uczeni uważają tę wiadomość za mylną. Albowiem to, co z udostępnionych nam obecnie bezpośrednich źródeł egipskich wiemy, nie potwierdza bynajmniej zdania Herodota, lecz ujawnia wierzenia wprost przeciwne. Jeśli zaś przypuszczali także możliwość przechodzenia dusz ludzkich w ciała zwierzęce, lub przybierania ich kształtów, to nie przypisywali oni temu celu oczyszczenia, udoskonalenia się, co należy do istoty teorii metempsychozy.
Także w najstarszych źródłach indyjskich nie znajdujemy jeszcze wiary w reinkarnację. Zjawia się ona dopiero równocześnie z ową doniosłą ewolucją myśli indyjskiej, znaną pod nazwą brahmanizmu, która dokonała się około osiemset lat przed Chrystusem. Pierwsze bowiem wzmianki o powrotnym wcieleniu dusz ludzkich dla ponownego odbywania pielgrzymki ziemskiej spotykamy w Upaniszadach, zawierających panteistyczny system Braminów. Najstarszym pomnikom literatury indyjskiej, zwanym Wedami, tego rodzaju myśl jest jeszcze obcą. Przeciwnie śmierć przedstawiona jest tam jako stanowczy kres życia ludzkiego na ziemi, w którym los człowieka rozstrzyga się na zawsze (Por. Oldenburg, Buddha. Sein Leben, seine Lehre, seine Gemeinde. Wyd. 4, Stuttgart 1921, str. 47).
Według Rigwedy dusze ludzkie po rozstaniu się z ciałem odchodzą w inny świat, w królestwo duchów, gdzie wierni czciciele bogów, w złączeniu z ojcami i bogami, dostępują zupełnego szczęścia i odzyskują także swoje dawne ciało, odnowione i wolne od wszystkich ułomności. Jako władców onego świata czczono bogów Warunę i Jamę, a boga ognia Agni wzywano jako tego, który dusze z tego świata na tamten przeprowadza, ponieważ jemu powierzano ciała zmarłych na spalenie.
W jednej z pieśni pogrzebowych Rigwedy, mianowicie w hymnie szesnastym księgi dziewiątej, modli się poeta w następujący sposób, według tłumaczenia Stanisława Michalskiego:
1. Nie pal go Agni, nie susz go płomieniem,
Nie skręcaj skóry i nie skwiercz mu ciała;
Lecz kiedy stlisz go, wielki istot znawco,
Do ojców wówczas zaprowadź go prędko!
2. Gdy go już całkiem stlisz, o istot znawco,
Oddaj w opiekę go ojcom umarłym –
Kiedy odejdzie w królestwo duchów,
Niechaj potęgą z bogami się zrówna.
5. Puść go, o Agni, na powrót do ojców,
On poświęcony wśród ofiar, wędruje –
Życie zdobywszy niech wejdzie w swe szczątki,
Niech się połączy z ciałem, istot znawco.
(Czterdzieści pieśni Rigwedy. Przełożył Stanisław Michalski, Warszawa- Kraków 1912, str. 53. Por. też Rigw. X, 14)
Bezbożnych, przekraczających prawa ustanowione przez bogów, czeka po śmierci zamknięcie w ciemnym podziemnym więzieniu. Tak uczą Wedy.
Upaniszady głoszą tak samo, że każdego człowieka spotka kara lub nagroda według uczynków jego; ale głównej odpłaty nie przenoszą, jak Wedy, w inny świat, lecz miejsce jej upatrują na ziemi; twierdzą bowiem, że dusza, wyszedłszy przy śmierci z swego ciała, musi wejść w inne ziemskie ciało, by w nim ponieść następstwa poprzedniego żywota.
Druga różnica polega na tym, że Upaniszady wymiaru nagrody i kary nie odnoszą do Boga, lecz uważają za dzieło samego człowieka. Takim bowiem rzecz objaśniają porównaniem: "Jak gąsienica doszedłszy do końca liścia, chwyta inny i sama się nań przenosi, tak dusza, złożywszy ciało, chwyta inne i sama w nie wstępuje". Albo: "Jak niewiasta z jednej tkaniny bierze materię i nową tkaninę wyrabia, tak dusza przy śmierci porzuca swe ciało i tworzy sobie nowe" ("Brahmana 100 dróg". Por. Oldenburg, dzieło przyt., str. 51).
Ściślej mówiąc, nie sama dusza tworzy bezpośrednio nowe ciało, lecz dawne jej czyny. Albowiem w przytoczonym miejscu czytamy dalej: "Jak kto działa i postępuje, takim się staje. Kto dobrze czyni, staje się dobrą istotą, kto źle czyni, złą istotą... I jakie czyny człowiek spełnia, do takiego istnienia przychodzi", to znaczy takim na nowo się rodzi.
To jest owo słynne prawo zwane po sanskrycku "karma", czyli dosłownie czyn, ponieważ opiewa, że każdy czyn musi z bezwzględną koniecznością mieć swoje następstwo. Prawo to trafnie nazwano wszechpotężnym mechanizmem świata; albowiem według pojęcia Brahmanów reguluje ono cały rozwój świata, podtrzymuje porządek tak fizyczny jak i moralny; nakreśla także drogę wędrówek dusz ludzkich, ponieważ mocą tegoż prawa dusza otrzymuje coraz to inne ciało odpowiadające dokładnie czynom, spełnionym w poprzednim życiu.
Działanie "karmy" przyjmują Brahmani także w odniesieniu do losów człowieka, zupełnie na sposób sił przyrody, w szczególności na sposób sił, ujawniających się w świecie roślinnym. Każdy czyn i sumę czynów człowieka uważają oni za nasienie, które dusza, rozstając się przy śmierci z ciałem, zabiera z sobą, z którego automatycznie powstaje nowe ciało, odpowiadające we wszystkim dawniejszym czynom.
W najstarszym tekście, w którym jest wyraźnie mowa o reinkarnacji czytamy dosłownie: "Wszyscy, którzy świat porzucają – idą na księżyc. W pierwszej części miesiąca (jasnej) księżyc rośnie od ich tchnień życiowych; w drugiej połowie (ciemnej) podsyca ich do odrodzin. Księżyc – to wrota krainy niebieskiej. Przepuszcza swobodnie tego, co umie odpowiedzieć na pytanie; kto nie odpowie, tego strąca na ziemię w postaci deszczu. Istoty odepchnięte odradzają się, podług swych dzieł i wiedzy – w postaci robaka, mola, ryby, ptaka, lwa, wieprza, dzikiego osła, tygrysa, człowieka i innych istot" (P. D. Chantepie de la Saussaye, Historia religij, przekł. polski Warszawa 1917, str. 256).
Tyle o zasadniczej myśli najstarszej teorii reinkarnacji. Bliższe jej szczegóły, jako też ocenę muszę obecnie, by nie zabrakło czasu dla mego właściwego tematu, pominąć. Z Brahmanizmu przeszła nauka o wielokrotnym wcielaniu się dusz, chociaż z pewnymi zmianami, do Buddyzmu, powstałego, jak wiadomo, w VI wieku przed Chrystusem. Mniej więcej w tym samym czasie znajdujemy wyznawców wędrówki dusz także na zachodzie, w Grecji i południowej Italii. Najpierw przyjęła się ta doktryna, jak się zdaje, w misteriach orfickich. Potem głośnym jej orędownikiem był Pitagoras, który rodem z Samos po opuszczeniu swego rodzinnego kraju nauczał głównie w Krotonie, na wschodnim brzegu południowej Italii i umarł około 497 r. Jednak co do miejsca, jakie metempsychoza w filozoficznym systemie Pitagorasa zajmuje, zdania uczonych jeszcze po dziś dzień są podzielone. Wiadomo tylko, że uczniowie jego powoływali się w tym względzie na rzekome objawienia swego mistrza, oraz na jego zdolność przypominania sobie dawniejszych form istnienia. Opowiadali między innymi, że mistrz zobaczywszy raz w starej zbrojowni pewną tarczę rozpłakał się, ponieważ przypomniał sobie, że on sam kiedyś tej tarczy używał, gdy jako Euforbos walczył przy oblężeniu Troi, gdzie z rąk Menelausa śmierć poniósł; co Owidiusz w znany sposób uwiecznił w swych Metamorfozach (Metamorfozy (I, 15)). Nieco późniejszy od Pitagorasa filozof grecki Empedokles († około 430 r.) bronił także wędrówki dusz, owszem rozciągał ją nawet na świat roślinny i twierdził o sobie, jak zachowany nam pewien fragment świadczy, że żył już uprzednio jako młodzieniec, dziewica, krzak, ptak i ryba (Friedrich Ueberweg, Grundriss der Geschichte der Philosophie des Altertums. Wyd. 11, Berlin 1920, str. 109).
Także Platon włączył do swego filozoficznego systemu naukę o metempsychozie. Podobnie jak Pitagoras uważał i on połączenie duszy z ciałem jako karę za jakieś, bliżej nieokreślone przewinienie w uprzednim życiu. Dlatego musi wcielenie poszczególnych dusz tak długo się powtarzać, aż z swojej winy zupełnie się oczyszczą. Tylko całkiem już czyste dusze mogą wstąpić na powrót do Boga i świata idei; inne muszą po pewnym okresie pobytu w hadesie wrócić na ziemię, by dzieło swego oczyszczenia dalej prowadzić. W tym celu łączy się każda z takim ciałem, które odpowiada jej dyspozycji; te, które się oddawały niskim skłonnościom muszą wstępować aż w ciała zwierzęce, zupełnie zaś złe będą na wieki potępione. Lecz po dłuższym okresie wszystkie dusze zostaną przywrócone do pierwotnego stanu; wtedy rozpocznie się nowa epoka świata, której przebieg będzie podobny do poprzedniej. Jednak w szczegółach swych wywody Platona są bardzo niejasne i bywają po dziś dzień przez uczonych różnie rozumiane, ponieważ nie wiadomo, co jest tylko mitem, a co właściwą nauką autora.
Wielki uczeń Platona Arystoteles w konsekwencji swego zdania o naturalnym i substancjalnym połączeniu duszy z ciałem myśl o wędrówce dusz odrzucał stanowczo. Mimo to teoria ta nie poszła, nawet z upadkiem pitagoreizmu i platonizmu, całkiem w zapomnienie; a z wskrzeszeniem staropitagorejskich idej w tak zwanym neopitagoreizmie w ostatnim wieku przed Chrystusem znalazła nowych obrońców, których szeregi się pomnożyły w trzecim wieku naszej ery przez Neoplatończyków.
Pod wpływem wspomnianych kierunków filozoficznych przyjęli też niektórzy Gnostycy metempsychozę do swych filozoficzno-teologicznych systemów, w których usiłowali filozofię pogańską pogodzić z nauką chrześcijańską. To dało pisarzom kościelnym powód do zajęcia wyraźnego stanowiska względem doktryny o wędrówce dusz.2. Reinkarnacja według chrześcijańskich pisarzy II i III wieku
Pierwszym z Ojców Kościoła, który tę doktrynę wyraźnie wspomina jest św. Justyn, noszący od najdawniejszych czasów podwójny przydomek filozofa i męczennika, ponieważ nawet jako chrześcijanin nie rozstawał się z płaszczem filozofów i umarł śmiercią męczeńską za wiarę około 165 r. Szukając przed przyjęciem chrztu prawdy kolejno w szkołach filozoficznych Stoików, Perypatetyków, Pitagorejczyków i Platoników, musiał Justyn tam także teorię metempsychozy poznać i widocznie wyrobił sobie już przez własne rozważanie ujemny o niej sąd; albowiem odrzuca ją na podstawie samych racyj rozumowych tylko, bez powoływania się na naukę objawioną; co tym bardziej jest uwagi godnym, ponieważ właśnie w tym dziele, w którym o metempsychozie mówi, jest to dialog z Tryphonem, w szerokim zakresie używa argumentacji zaczerpniętej z Biblii. Zresztą cała wzmianka św. Justyna o metempsychozie jest bardzo krótka tylko, ale w kilku słowach odsłania najistotniejszy błąd tej teorii. Kara w właściwym tego słowa znaczeniu, mówi apologeta, zwłaszcza kara oczyszczająca, suponuje świadomość przestępstwa, za które kara została nałożona. Ponieważ dusza człowieka tej świadomości nie posiada, nie może ona połączenia z ciałem uważać za karę ani żadnych z tego powodu doznawać oczyszczających skutków (Dialogus cum Tryphone, c. 4, Migne, Patrologia Graeca, 6, 485).
Nawet metempsychozę ograniczoną do ciał ludzkich uważa św. Justyn za całkiem niemożliwą. Albowiem dowodząc Boskiego ustanowienia sakramentu chrztu z słów Chrystusa, powiedzianych do Nikodema "Jeśli się ktoś nie odrodzi itd." (Jan 3, 5) wykazuje, że słowa te tylko o chrzcie rozumiane być mogą, ponieważ – tak dodaje dosłownie – "dla wszystkich oczywistym jest, że ci, którzy się raz narodzili do łona matek ponownie wejść nie mogą" (Apologia, I, 61, 4. Migne, Patrologia Graeca, 6, 420).
Obszerniej wypowiedział się o metempsychozie, tak ze stanowiska rozumu jak i wiary, św. Ireneusz, biskup lyoński, w swym wielkim dziele o herezjach, napisanym pod koniec drugiego wieku. Widząc coraz silniejsze wciskanie się błędów filozofii pogańskiej w umysły chrześcijan, postanowił św. biskup, w serdecznej trosce o zachowanie nauki apostolskiej w nieskalanej czystości, dokładnie przedstawić wszystkie do owych czasów powstałe herezje i zawarte w nich błędy odeprzeć. Otóż między innymi herezjami wymienia on, zaraz w pierwszej księdze wspomnianego dzieła, metempsychozę jako błąd gnostyckiej sekty Karpokratesa (Adversus haereses, I, 25. Migne, Patrologia Graeca, 7, 680 n.).
Karpokrates, pochodzący z Aleksandrii, nauczał w połowie drugiego wieku, że początkiem wszystkiego jest istota niezbadana i bezimienna. Z niej powstały przez emanację szeregi duchów. Część ich zbuntowała się i stworzyła świat widzialny. Dusze ludzkie początkowo prowadziły żywot bezcielesny. Dopiero na skutek upadku zostały za karę zamknięte w ciałach ludzkich. Do szczęścia mogą jedynie dojść przez powrót do pierwotnego sposobu istnienia. Środkiem do tego jest przypominanie sobie dawniejszego stanu i wzgarda wszystkich praw świata widzialnego, ustanowionych przez demonów. Dlatego każda dusza ludzka musi doświadczyć wszelkich przeżyć i wyćwiczyć się we wszystkich czynnościach, nie wyłączając tych, które uchodzą za złe i za najgorsze; albowiem istotnej różnicy między złem i dobrem moralnym nie ma, taka istnieje tylko w mniemaniu ludzkim. O ile dusza w jednym życiu ziemskim nie doświadczy wszystkiego, musi, opuściwszy przy śmierci jedno ciało, wejść do drugiego i tak długo się wcielać, dopóki nie wypłaci się do ostatniego szeląga. W tych słowach Chrystusa chciał Karpokrates znajdować pozytywne potwierdzenie swej teorii (Adversus haereses, I, 25; II, 52. Migne, Patrologia Graeca, 7, 680, 826 n.).
Św. Ireneusz, stosując się do metody przeciwnika, opiera swą krytykę częściowo na racjach rozumowych, a częściowo na tekstach biblijnych. Dla odparcia antynomistycznej zasady Karpokratesa, zaprzeczającej istotną różnicę między dobrem i złem, uważa św. biskup za wystarczające wskazać na to, że Chrystus niektóre uczynki, nawet pragnienie i pożądanie ich, bezwzględnie zakazał i wiecznym potępieniem zagroził, innym znów wieczną nagrodę obiecał (Tamże, II, 32).
Zaś przeciwko samej teorii reinkarnacji powołuje się najpierw na doświadczenie, mianowicie na znany z doświadczenia zupełny brak wszelkiej pamięci o rzekomym uprzednim życiu. Gdyby dusze rzeczywiście przechodziły z jednego ciała w drugie, musiałyby posiadać pamięć dawniejszego życia wraz z jego szczegółami; inaczej bowiem byłyby narażone na bezpożyteczne powtarzanie tego, co już wykonały i na daremne mozolenie się tym samym trudem.
Ten brak pamięci byłby też zupełnie niezrozumiały. Przecież człowiek pamięta nawet co mu się śniło, chociaż niekiedy sen był bardzo krótki; tym więcej musiałby pamiętać czym się zajmował na jawie przez całe ubiegłe życie.
Platon usiłował wprawdzie to zapomnienie wytłumaczyć przez tajemniczy napój lete, który demony duszom, powracającym do ziemskiego żywota podają do wypicia. Lecz tłumaczenie to jest nie tylko bezpodstawne, ale nawet samo z sobą sprzeczne. Albowiem jeśli napój ów odbiera pamięć całej przeszłości, skądże ty wiesz, tak odzywa się św. Ireneusz do Platona, żeś taki napój pił. Gdybyś, jak twierdzisz, pamiętał napój, który ci podano, to powinieneś pamiętać i inne rzeczy; a jeśli, jak wyznajesz, ich nie pamiętasz, to najlepszym dowodem jest, że cała historia owego napoju jest zmyślona.
Przyczyny zupełnego zapomnienia przeszłości nie można też, jak niektórzy chcą, w ciele albo w złączeniu duszy z ciałem upatrywać. Wtedy bowiem musielibyśmy być pamięci zupełnie pozbawieni. A przecież pamiętamy nie tylko to, cośmy zmysłami widzieli i słyszeli, lecz także prawdy samym rozumem poznane. Nawet prorocy pamiętają to, co w ekstazie poznali i ogłaszają je innym. Sam zresztą Platon przyznawał duszy zdolność przypominania sobie idei, w uprzednim życiu poznanych.
Więc z tego, że o uprzednim życiu zgoła nic nie pamiętamy, wynika, tak wnioskuje apologeta, żeśmy przedtem nie istnieli i wszelkie twierdzenia o takim uprzednim życiu są fałszywe.
Inny dowód przeciwko reinkarnacji bierze Ireneusz stąd, że ciało razem z duszą stanowi i na wieki stanowić będzie indywidualność i osobę człowieka. Albowiem każdy z nas otrzymuje za sprawą Boga jak swoje ciało, tak samo też i swoją duszę. Wszak Bóg nie jest tak ubogi, żeby nie mógł każdemu ciału dać własnej duszy. Po czasowym rozłączeniu przy śmierci, nastąpi znów połączenie duszy i ciała. Gdy się wypełni ustanowiona przez Boga liczba, wszyscy zmartwychwstaną, tak źli jak i dobrzy i każdy będzie na wieki miał swoją duszę i swoje ciało (Tamże, II, 33.
Sam Chrystus Pan nauczał najjaśniej, szczególnie w przypowieści o bogaczu i Łazarzu, że dusze ludzkie nie tracą swej indywidualności przez przechodzenie z jednego ciała w drugie, lecz po śmierci człowieka trwają niezmienione i posiadają też pamięć tego, co podczas życia w ciele czyniły i co opuściły.
Ci, którzy podczas krótkiego życia ziemskiego okazali się za ten dar wdzięcznymi względem Boga, dostąpią wiecznego szczęścia; ci zaś, którzy podczas tego życia byli względem Boga niewdzięcznymi, będą sprawiedliwym wyrokiem wiecznego szczęścia pozbawieni. Tym uroczystym zapewnieniem kończy nasz apologeta swe wywody przeciwko reinkarnacji (Tamże, II, 34)....................3. Reinkarnacja według chrześcijańskich pisarzy IV i V wieku
Jeśli postąpimy w historii naprzód i zbadamy najpierw dzieła greckich pisarzy IV wieku, to przekonamy się, że wszyscy Ojcowie Wschodniego Kościoła oświadczają się bez wyjątku jak najwyraźniej przeciwko reinkarnacji.
Ojcowie Kościoła
Św. Bazyli Wielki († 379) robi obrońcom tej doktryny ostre wyrzuty, że nie wstydzą się duszy ludzkiej na równi stawiać z duszą zwierząt, twierdząc, że sami byli kiedyś zwierzętami (Dzisiejsi teozofowie przekształcanie się i przechodzenie dusz zwierzęcych w ciała ludzkie podają nie tylko jako pewnik, ale opisują też sposób, w jaki ono ma się odbywać. W n. 5 "Przeglądu Teozoficznego" (r. 1922 n. 1-2) str. 8 był podany następujący arcyciekawy opis: "Gdy ewolucja dochodzi do zwierząt o dużej inteligencji, będących w nieustannym kontakcie z człowiekiem, jak np. koty, psy lub słonie oswojone, dusza grupy ożywia już tylko jedno zwierzęce ciało. Pies mądry i wierny jest istotą, która się reinkarnuje, stojącą u progu królestwa ludzkiego, gotową do przekroczenia progu, a jednak nie ma jeszcze duszy człowieczej; posiada wprawdzie ciało astralne, a mentalne w zaczątku, oba są cząstkami duszy-grupy, lecz braknie mu jeszcze ciała przyczynowego, ożywionego przez nieśmiertelnego i wiernego Ducha... Brak mu duchowego pierwiastka. Aby go zdobyć, musi przyciągnąć prąd żywej energii ze świata duchowego. Jakże to może się dokonać? Oto w chwili najwyższego napięcia uczuciowego (np. przywiązania do swego pana, lub poświęcenia swego życia dla człowieka) lub też najintensywniejszego natężenia «intelektu» dla zrozumienia podawanej mu nauki (np. konie Elberfeldzkie uczące się czytania i matematyki), zwierzę wznosi się do najwyższego poziomu, na jaki je stać i tym wzlotem zbliża się do świata duchowego, wówczas tworzy się jakby wir, kształtem przypominający trąbę morską w materii tej wysokiej sfery i spuszcza się nagle, otaczając całe ciało mentalne zwierzęce. W chwilę później, gdy wir ucisza się i opada, można dojrzeć delikatne, prawie bezbarwne, tylko co utworzone – ciało przyczynowe. W następnej inkarnacji będzie to już człowiek".). Ja, mówi św. Doktor, nie powiedziałbym, że oni byli kiedyś zwierzętami; ale to z największą stanowczością twierdzę, że głosząc taką naukę byli więcej aniżeli zwierzęta pozbawieni rozumu (Homil. VIII in hexaem., n. 71).
Św. Grzegorz Nazjanzeński († 340), cieszący się tak wielką powagą, że powszechny Sobór Chalcedoński przyznał mu honorowy tytuł "Teologa", określa metempsychozę krótko, jako błędną opinię ludzi niemądrych (Carmen VIII, 32. Migne, Patrologia Graeca, 37, 449).
Św. Grzegorz Nysseński († ca 345), młodszy brat św. Bazylego, nazywa opowiadania o rzekomym uzdolnieniu niektórych ludzi do przypominania sobie dawniejszych reinkarnacyj baśniami, a ich teorię niedorzecznością. Źródło tego błędu upatruje on w fałszywym przypuszczeniu uprzedniego istnienia dusz, oraz w zapoznaniu istotnej różnicy między rozumnymi i bezrozumnymi istotami (De hominis opificio, c. 28. Migne, Patrologia Graeca, 44, 229 n.). Twórców i obrońców nauki o przechodzeniu dusz z ciał zwierzęcych do ciał ludzkich oskarża o wyrządzenie zniewagi całemu rodzajowi ludzkiemu. Prawdę w ich zdaniu uznaje tylko tę, że dusza po rozstaniu się z ciałem kiedyś do niego wróci, jednak nie do innego, ale tylko do tego samego ciała (De anima et resurrectione. Migne, Patrologia Graeca, 46, 108 n.).
Słynny historiograf herezyj, św. Epifaniusz († 403), wylicza między innymi herezjami także teorię metempsychozy, ale nie zbija jej szczegółowo, lecz poprzestaje na powiedzeniu, że każdy człowiek o zdrowym sądzie poznaje jej niedorzeczność (Adversus haereses, l. I haer. 27. Migne, Patrologia Graeca, 41, 364 n.).
Także św. Jan Chryzostom († 407) w licznych i obszernych swych pismach potrąca kilkakrotnie o metempsychozę, lecz upatruje w niej tylko hipotezę w najwyższym stopniu nierozumną i haniebną (In Joa. homil 2, n. 2. Migne, Patrologia Graeca, 59, 30 n.). Opowiadań o przechodzeniu dusz z ludzi w zwierzęta albo z zwierząt w ciała ludzkie nie bierze on na serio i pomija je żartem. Jeśli czytamy, mówi, że dusza filozofa stała się muchą, to nie należy sądzić, że dusza filozofa przemieniła się w muchę, lecz że mucha usiadła na duszy filozofa i pobudziła go do takich żartów (In Act. Apost. hom. 4, n. 4. Migne, Patrologia Graeca, 60, 48.). Zanotowania godnym jest jeszcze to, że złotousty mówca mógł w jednej z homilij powiedzieć, że doktryna o metempsychozie przez chrześcijaństwo zniweczoną i wyplenioną została, tak że już prawie całkiem poszła w zapomnienie i większej części chrześcijan nawet z nazwy nie jest znaną (In Joa. homil. 2, n. 2. Migne, Patrologia Graeca, 59, 31).
Potwierdzenie tego świadectwa znalazłem w tym, że u późniejszych pisarzy greckich szukałem już na próżno choćby krótkiej wzmianki o reinkarnacji. Widocznie nie uważano już za potrzebne zajmować się tą kwestią. Także św. Jan Damasceński, który podaje syntezę nauki wszystkich Ojców Wschodniego Kościoła, poprzestaje na pozytywnym wyłożeniu nauki biblijnej, że człowiek raz tylko żyje na ziemi i że śmierć jego los rozstrzyga na wieki; o przeciwnej hipotezie wielokrotnego powracania do życia ziemskiego św. Doktor wcale nie wspomina (De fide orthodoxa, l. II, 4. Migne, Patrologia Graeca, 114, 864, 877. Contra Manichaeos, 37, 75. Migne, Patrologia Graeca, 114, 1544, 1573).
W Kościele Zachodnim rzecz ma się podobnie. I tu ślady zwalczania reinkarnacji zmniejszają się i z czasem znikają zupełnie – chociaż nieco później niż na Wschodzie – równolegle z postępującym zwycięstwem i rozpowszechnieniem się chrześcijaństwa.
Laktancjusz, największy apologeta łaciński na przełomie 3-go i 4-go wieku, dla pięknego języka i stylu zwany chrześcijańskim Cyceronem, wspomina o reinkarnacji kilkakrotnie. Opowiadania o ponownych wcieleniach nazywa bajkami dla łatwowiernych dzieci (Divinae Institutiones, l. III, c. 18-19. Migne, Patrologia Latina, 6, 409 n.). Próby naukowego uzasadnienia reinkarnacji uważa za niedorzeczne i tak mało poważne, że właściwie nie był powinien nikt nigdy ich na serio zbijać, by nie wywołać wrażenia, jakoby mógł ktoś w tę teorię uwierzyć (Divinae Institutiones, l. VII, c. 12. c. 22. Migne, Patrologia Latina, 6, 776 n., 806 n.; Epitome divinarum Institutionum, c. 36. Migne, Patrologia Latina, 6, 1044).
Św. Ambroży († 397) sądzi, że wszystkie opowiadania o wędrówce dusz trzeba rozumieć w znaczeniu przenośnym albo ironicznym (De excessu fratris sui Satyri, lib. II, n. 127. Migne, Patrologia Latina, 16, 1352), gdyż w dosłownym rozumieniu rzecz jest niemożliwą już w porządku naturalnym, a bardziej jeszcze w porządku nadnaturalnym, w którym z łaski Bożej się znajdujemy a metempsychozy nie dopuszcza natura, a gdyby dopuściła natura to nie dopuściłaby jej łaska, oto jego słowa (Tamże, n. 130. Migne, Patrologia Latina, 16, 1354).
U św. Hieronima († 419) znajdujemy najpierw cenne świadectwo o zupełnym prawie zaniku wiary w wędrówkę dusz pod koniec czwartego wieku. W liście do Demetriady pisze bowiem św. Doktor, że ta bezbożna doktryna obecnie tylko w ukryciu u bardzo niewielu się utrzymuje ("Haec impia et scelerata doctrina olim in Aegypto et Orientis partibus versabatur et nunc abscondite serpit in paucis", Migne, Patrologia Latina, 22, 1120). Oprócz tego ten najsławniejszy tłumacz i egzegeta Pisma św. daje mistrzowskie objaśnienie tekstów biblijnych, odnoszących się do Eliasza, w których zwolennicy reinkarnacji aż po dziś dzień szukają potwierdzenia swej teorii (Por. "Przegląd Teozoficzny", n. 2, str. 42). Otóż św. Hieronim wyjaśnia, że Jan Chrzciciel nazwany jest Eliaszem, nie jakoby był tegoż reinkarnacją, lecz dlatego, że obdarzony był łaską i mocą w podobnym stopniu jak Eliasz; po wtóre dla podobieństwa surowości życia, jakie prowadził i po trzecie ze względu na podobne powołania, ponieważ miał ludzkość przysposobić na pierwsze przyjście Chrystusa jak Eliasz ma ją przygotować na drugie przyjście Zbawiciela (In Evangelium secundum Matthaeum, l. II, c. 11. Migne, Patrologia Latina, 26, 72)........................