Ręka pszczelarza - ebook
Ręka pszczelarza - ebook
W nocnym labiryncie zgiełku i neonowych świateł poeta szuka zbawienia. Zagląda w zaułki zamieszkane przez migrantów i uchodźców, błądzi ścieżkami ich lęków i frustracji. Gubi się między jawą a snem.
Ręka pszczelarza Tomasza Różyckiego to zbiór wierszy powstałych podczas pandemii, którą poeta spędził w Berlinie. Pełen plastycznych, rytmicznych obrazów utwór buzuje wielością sensów i znaczeń. Znajdziemy tu nawiązania do obrzędu starosłowiańskich dziadów, żydowskiego Jizkor, Sanatorium pod Klepsydrą Brunona Schulza czy Czarodziejskiej góry Tomasza Manna. Wejście do stanowiącego motyw przewodni tomu ogrodu zoologicznego, Tiergarten, to tajemnicza i mroczna wyprawa w głąb siebie.
Tomasz Różycki (ur. 1970) jest poetą i tłumaczem, choć nie stroni od prozy i eseistyki. Ma w dorobku dwanaście książek tłumaczonych na wiele języków. Najbardziej znanym jego dziełem jest poemat Dwanaście stacji (Nagroda im. Kościelskich). Dzisiaj jest on już członkiem jury Nagrody Fundacji im. Kościelskich, a także Nagrody Zbigniewa Herberta i szwajcarskiej Prix Jan Michalski. Jest też laureatem Nagrody im. Josifa Brodskiego przyznawanej przez „Zeszyty Literackie”, Northern California Book Awards, Nagrody im. Václava Buriana oraz finalistą prestiżowej Griffin Poetry Prize. Ostatnio wydał: Kapitan X (wiersze), Próba ognia (esej, uhonorowany tytułem Ambasador Nowej Europy przez Europejskie Centrum Solidarności) oraz poemat Ijasz. Mieszka w Opolu.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-240-6454-0 |
Rozmiar pliku: | 1,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
A najgorsza ze wszystkich jest poezja,
nikt jej nie lubi, a czytanie wierszy
to prawdziwy koszmar i nie wiesz nigdy,
co właściwie poeta miał na myśli.
Zamiast napisać to, co miał na myśli,
tak długo wymyśla, żeby napisać
w końcu absolutnie wszystko, z wyjątkiem
tego, co na myśli ma rzeczywiście
i z chytrą miną gryzmoli te swoje
Listy do Kamyka, Hamleta, Kota
w pustym mieszkaniu, do Ludożerców
albo do Biednej Mowy, ale nie chce
nic po ludzku do Ludzi, jak ty czy ja,
którzy kontakt z wierszem miewają w złych snach.SANATORIUM
A pokój wynająłem w sanatorium
na polecenie pewnego Doktora,
przy przelotówce prosto do Królewca,
gdzie dzikie świnie chodzą żreć żołędzie,
i tutaj będę spędzał kwarantannę,
zanim nadejdzie znów fala pandemii.
Codziennie sprawdza mnie tu funkcjonariusz,
mam się pojawić w oknie od ulicy,
lecz co dzień objawia mu się ktoś inny,
co dzień kły szczerzy w ramie inna postać.
Herr Doktor mówi, że to forma grypy,
a leczenie przebiega zgodnie z normą
i kiedy minie czternasty dzień z rzędu,
wtedy silniejsza nad inne zwycięży.