Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • nowość
  • Empik Go W empik go

REMASTERROR - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2025
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

REMASTERROR - ebook

Autor, lat 36. Dedykuję to Opus, osobom od lat 18. Sądząc, że młodsi nie będą w stanie jej zrozumieć. Choć może być na odwrót. Wg niego, niewidoczne dla ludzi jest to, że książki, to nie tylko literatura — a ta nie jest tylko domeną dziedzin artystycznych. Pisarz chciałby, żeby wszyscy, niezależnie czy czytają, bez żadnego przygotowania i wiedzy, przeczytali ten wytwór. Zrodzony ze stanów skrajnej spontaniczności narracji treść. W maksymalnie absurdalne To. Coś, co nie należy do żadnego gatunku.

Kategoria: Proza
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8384-977-5
Rozmiar pliku: 1,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Coś 01. Abrakadabra



SEANS 1. UMIEJĘTNOŚCI CIENIA

Nie wiem od czego mam zacząć, bo wiem, jak to się skończy. — Chciałbym, żeby dla wszystkich były jasne zasady i cele. Tym razem nie cytuję nikogo, bo nikt nie wytyczył celu, jakiego szukałem. Nie myślałem o wytworzeniu czegoś konkretnego, z jakąś określoną myślą przewodnią, do jakiego dążenia w celu dedykacji czemuś miałaby ta dążyć. Choć Życzyłbym, zarówno każdemu, jak i sobie, żeby udało się w końcu rzucić palenie papierosów.

Podziękować pragnę jedynie sobie, który radykalnie zmienił wszystko w jednej chwili, by tylko zmienić to, co niedawno zostało zmienione. A to, co pomiędzy tym wszystkim się w 13 miesięcy przeplotło, w ostatecznym eksperymencie totalnym i konkretnym, zostaje ucięta, i sprowadzona do tej, w ciągu spontanicznej treści poprowadzone to, co zostało doprowadzone do ostatecznego punktu, w jakim nagle została zerwana, by móc radykalnie zacząć coś, co powinno być, a nie tylko bytować. Skupiony i zdeterminowany, na zrobieniu możliwie, jak najlepszego tworu, z wyselekcjonowanych tych szczególnych dwóch, w jakich się gatunkach lśni.

W obecnej chwili kończę w zamyśle tego niniejszego Płododa, którego od zera losy spisywałem wydarte w chaotycznych opętaniach, co miały wspólny mianownik mieć po trzy strony, jakie zawierały się w 10 minut. Pierwszy raz od zera, ale w międzyczasie zakańczając ostatni z ostatnich, ale też pierwszym, niesprecyzowanym ostatecznym nieudanym eksperymentem, jakiego nie powinienem ciągnąć dalej, ile zacząć od tego, co mam konkretnego w zamyśle, to pozostawiając własnej interpretacji tego czegoś, co określane jest mianem książki literatury, jaką ostatecznie jednoznacznie, nie określam jako wyłącznie formę ekspresji artystycznej. Od teraz w spokoju, od konkretnego zera, skupiony w nieokreślonym czasie, w przestrzeni najbliższej, ukierunkowany, w funkcjonalnej u sprecyzowanej wartości, jaka forma jest w najdoskonalszym punkcie, umożliwiającym mi na przedstawienie precyzyjnie tego, co chce przedstawić.

I tak to wygląda. 1 scena scenariusza to 3 strony maszynopisu, czyli 10 stron książki. 10 000 znaków to 10 minut. Jedna strona książki to jedna minuta filmu lub teatru. 1 scena fotografik to 1 minuta muzyki. Tekst musi być czytany w takim samym tempie w czasie i doczytany jak podkład dźwiękowy. — Teatr na podstawie komiksu na podstawie muzyki wizualizacji inspirowanej do ścieżki animacją o malarstwie historii na podstawie dokumentalnych cyklu filmów i nagrań wideo tworzonych na zamówienie, pisząc nuty na kartkach z pięcioliniami. W tym czasie trwania, co wyraża się w zdania. Pięćdziesiąt jeden minut i sześć sekund. Dwadzieścia sześć stopni Celsjusza. Sto sześć dziesiąt Fahrenheuta. Godzina dwudziesta pierwsza pięćdziesiąt pięć. Jutro osiemnaście stopni. Poniżej zera.

Ilustrowana opowieść oczywiście przewyższa zamiar w doskonałość, to jednak głównym narzędziem pozostaje litera słowa, jakimi mogę przedstawić wszystko to, co można potem zilustrować. A to tylko ja sam wybiórczo ilustruje, kiedy widzę taką potrzebę, bo zdecydowanie wszystkiego zilustrowanie muzyczne, komiksowe czy filmowe, zajęłoby mi kolejne sto lat, a nie chcę znowu czegoś robić, aż tak długo.

Ostatecznie to mi pozostaje spisanie tego całego absurdu, tak jak się wszystko zdarzać wydarzyło, a nie tak, jak w rzeczywistości było. Możecie nie wierzyć w mój czynny udział, ale biernie oraz obiektywnie podszedłem do tematu. Nie wiem czemu na mnie padło. Inni zaangażowani, też tego nie wiedzą, pomimo ogólnej akceptacji, co do całości, a dezaprobatą mojej osoby.

Nie wiem czego oczekiwać od innych, czego oczekują ci, co czytać to będą, jako akta poufne, i czego ja oczekuję od siebie i tego, co spisane pozostaje, w oczekiwaniu tkwiącego na odkrycia, wymierzenie w nowych zastosowaniach, jakie wynikną w konsekwencji odczytu całej zawartości tego dokumentu. Ciekawym wydaje mi się to, w dzisiejszych czasach lat komunikacji wymiany informacji, kwantowej mechanizacji, że można porównać, nieznanych sobie wzajemnie, w tym samym wieku, lub w różnym, efektów swoich publikacji, jaka jest czymś, na co kto inny by nie wpadł.

I choć wiele razy jest tak, że ludzie są przekonani, iż jest inaczej, niż jest w rzeczywistości, to i tak zależy to wszystko od punktu siedzenia względem perspektywy czasu zdania zmieniania. I każdy czuję się oszukany. W życiu na świecie, musimy być pewni, tylko tego, że niczego nie można być pewnym. A w wyniku zaufanie obcych zupełnie osób, z różnych światów, w różnym wieku, ale też jako jedyna forma komunikacji i utrzymywania kontaktu to taka, że ta osoba jest również osobą kreatywną, a samo zaufanie jest wynikłem błędem, który jest wymuszony z sytuacją, w jakiej zmuszona jest być w zachowaniu.

Słowa niniejsze, są wstępem do kolejnych wstępów dążących do wstępu zakończenia w słowach posłowia, lecz to, co całość najdłuższego wstępu świata i najkrótszego posłowia miała nie być związana z jakąkolwiek inną formą działalności i receptować tylko rzecz filozoficznie. Ostateczny bełkot, który realizowałem i, a następnie postawiłem i postanowiłem nie poprawiać w żaden znaczący sposób niektórych fragmentów tych treści, zostawiając chaotyczny absurdalny słowotok. Będących odmiennie przerostem treści nad formą.

Współtworząc w ten sposób model spontanicznego wytwarzania pomiędzy nieznanymi sobie ludźmi na świecie, gdzie każdy dokonuje czegoś w swojej indywidualnej dziedzinie odmiennego rodzaju spostrzeżenia. Zamykając historię zaszufladkowanych wytworów było unikalnej potrzeby. Pozbawiony stylu, będącym umownym określeniem czegoś nieokreślonego w nieprzemyśleniach. Postmodernistyczny styl łączący wszelkie dziedzin doświadczenia zebrane dla fascynacji czegoś nowego. Jednym podziałem, indywidualnym, jest to, co każdy określa za Ładne i Brzydkie.

Pewnie znów, jak zwykle ktoś, coś sobie pisze, o mnie, nie znając mnie, zmyśloną biografię, do jakiejś pracy, jaką jest ta taka, co za którą ktoś komuś ileś płaci. A byłoby to tak, że miłe także i by było to, a żeby mi też kto, już nie tyle płacił, Ile zwrócił za druk i przesyłkę, no bo inaczej to nikt się na tym nie wzbogaci. I chodzić będę dziś bez gaci, bo zjadłem dziś za dużo naci. — Mam nadzieję, że nie zapomnisz tego, kiedy będziesz wyjeżdżał. Boże, użyj Stwórcy jointa. Jedź dalej. Chciałbym napisać inny. Czasami człowiekowi uda się stworzyć coś naprawdę ładnego.

Nie wiem czego ode mnie oczekujecie, dlatego nie wiem, od czego mam zacząć. Ale wydaje mi się, że to było tak. Na początku wydawać się by mogło, że niczego nie było. Aż w ciemnościach pojawił się płomień, co podpalił to, co rozbłysło oślepiającym światłem, ktoś rozświetlił pomieszczenie. Przedmioty, miejsca, czas i przestrzeń świadomości postrzeganego ego. — I tak też dla tego kogoś ktoś jest tym wydanym zetnie czymś, co mu pokazuje było tak, że przyjemnością umysłową, by się wyrwać gdzieś, gdzie ten, co czyta jeszcze nigdy nie był, i już nie będzie, w inny sposób, niż przez wytwór tego, co właśnie przeczytał.

Nie wiem od czego mam zacząć, bo nie wiem, jak to się ostatecznie skończy. — Nie wiem jakiego rodzaju, pierwszo czy trzecioplanowego narratora z siebie uczynić, w sposób niezaangażowanej roli kogoś nieokreślonego i niekonstruktywnie niekonkretnego, podczas tego gdybania. Gdyby znał odpowiedzi na te pytania, to bym się tak, aż do tej pory nie rozwodził o tym. Bo w efekcie końcowym, to na samym początku powinien zrobić to, czego nie dokonał, aż do tej pory, czyli nie raczył się nawet przedstawić, kim jest, i o co mu tak naprawdę chodzi. — Jak się nazywam? Ja nie nazywam się wcale…



SCENA SPISANEJ TREŚCI.

— Została podjęta decyzja odnośnie nowego zlecenia. — Sprawozdanie ze spowiedzi spisanej, spisuje w treści, co się tu nie zmieszczą, w spisie treści, odznaczam treści spisując w sprytnym sposobie, streszczając część treści… — Jeden wpadł na pomysł, a drugi to zaakceptował, trzeci podjął się wyzwania, czwarty zrobił plan działania, piąty zajął się równaniem, szósty zajął się wyzwaniem, siódmej siostry, trzeciej strony stanu śnienia.

Gwiazdy Też Umierają.. — Gdy ktoś powiedział na głos, to co nie powinien.

— Ale jakie gwiazdy? Takie na niebie? Czy jak sławne aktorki?

— Jedno i drugie. Wszystko musi umrzeć.

— Ale ja nie umieram. Jestem nieśmiertelny.

— Na każdego przyjdzie pora.

Wszystko to w celu precyzyjnego wymawiania liści, by to przedstawić w ściśle wytłumaczonej kiści treści. — Wszystko to, co nieistotne, staram się kasować na bieżąco. I wolę pisać, bo przy rysowaniu potrzebuję myśli muzyki. — Wszystko, prócz ciszy, wydaje jakiś dźwięk.

Można nasłuchiwać i usłyszeć wszystko, podczas gdy nie wszystko widać, na pierwszy rzut oka. Choć na kartce w kratce jest to spisane, dopiero odczytane na głos zostaje zapisane, dla tych, co oślepli. I słyszeć tylko mogą, lecz nie tylko puste słowa. W słowach dla ślepych mówione, w obraz zamienne pejzaży portrety. Czytane przez głuchych, co dźwięki, ścieżkę dźwiękową zmienione zostają. — Kto mówi? Narrator? Czy czytelnik? Czytelnik podkłada głos, czytając na głos w ciszy, lektorem sam będąc, opowiadającym. Narrator głosem czytelnika, narrację nieznaną prowadził tego, co czytał w myślach, o głuchych obrazach. Czytelnik stawał się narratorem. Narrator opowiadał głosem czytelnika, historię czytającego, głuchego i ślepego narratora, jakim był czytelnik nieznany. By z kolejną stroną, stroniąc w bierności, stronicę przewrócił, czytając o piszącym to autorze obecnie.

Ciąg dalszy nastąpi w następnym odcinku, którego autorem scenariusza pozostaje ten, co dotychczas nim był, niestety, więc możemy się nastawić na szybki koniec i nagłą śmierć.



SEANS 2. W NASTĘPNYM ODCINKU

W poprzednim odcinku…

Kiedy Ken-chan bawił się z Piotrem, natknął się na wiele wspomnień, jak z mamą ciągnął trawę. Był zaskoczony! Włożył to mamie do gardła. — Czytając i krzycząc na głos: Od Sayaki…

Nie wierzę, że to się stało. Nie wierzę, że to się dzieje. Nie wierzę, że to się stanie. Nie chcę o tym myśleć, bo to już się stało. Na tą chwilę i tak niewiele pozostało…

— Nasze zegary biologiczne, wciąż się nie mogły zsynchronizować. Wydamy to po prostu prosto. Bo tylko tam można zrobić coś krzywo i ludzie na ciebie jak papuga nie patrzą.

— Jeśli czegoś się nie chcesz nauczyć, to nawet po dopingu tego nie zrobisz. — Nieważne w jaki sposób posiądziesz wiedzę, lecz nie musisz wiedzieć nic, żeby i jak to robić. Jedyne to wiedzieć, co chce się zrobić, i nie trzeba wiedzieć, tylko szukać sposobu na to.

Przemierzając przez miejsca nieodgadnione. Ze świtu i jej oddano nocy to, co im obiecano. I wtedy to je posiadł. Umiejętności Cienia. — Niezależny Wieczny Zabójca Czasowo założonego czasopisma obwieszcza: Nadnaturalni Jeźdźcy. Zmiennokształtni. Najstarszy, Nieśmiertelny, Nieumarły, Ożywiony, Nienarodzony, Nieskalany, Wieczny, Złowróżbny Zwój Złowrogiego Złowieszczego. Nożyce grzechu zakonu sióstr syjamskich. Zamykające w nim, wyjątkową bestią: nieregularne rytmy przebijają się przez kipiącą powłokę zniekształceń. — Taka jest bowiem ona. Społeczność Zmiennokształtności. W wyszukiwaniu większości wielu wybitnych wyjątków w wytrwałych wynikach.

Czyn czyni czymś człowieka. Co czynią ci człowiecze twory? Część części ciecia, co czyni człowieka czynem czynienia czyimś coś, cośmy zrobili. — Nie ma rzeczy różnych. Nic nie jest inne. Coś z niczego. Niektóre rzeczy za nic. Ktoś dla nikogo. Jakieś ciało dla kogoś. Czyjeś ciało. Czyjeś rzeczy. Czyjeś nic. — Niezamierzone niezwykle niezależnymi niedoskonałościami, nikt niczego nie neguje.

Jak to się w ogóle stało, że coś otwarte jest? Po pierwsze, co to za sens wieszania żyrandola na samym środku, sufitu dużego pomieszczenia, gdzie światło niedochodzi równomiernie wszędzie. Podczas, gdy stosowanie jednej lampy, która daje rozprysk światła, a drugiej promień jest skupiony, ma sens większy. Jaki sens jest montowanie grzejnika pod oknem? Dlaczego wraz z rozwojem technologii kwantowej i sztucznych inteligencji, nie wymyślono lepszego mechanizmu, jaki jest od wielu lat, w spłuczkach? — I co z tego, że mam tyle głupich pytań, skoro nie ma żadnej mądrej odpowiedzi.

I pytam, bo nie wiem i nie chce się domyślać. Tak jak jest, to mi powiedz, cokolwiek to jest, a jak coś takiego jest, ale nie chcesz powiedzieć, to nie mów, bo ja też nie chcę wiedzieć. Bo się okaże, że w nocy wychodzisz na miasto i wchodzisz obcym ludziom do domu przez komin. A potem to tylko miejskie legendy zostają.

— Nie wiem, skąd się wzięła ta deska, z jakiego jest regału, a ten, czy jest kompletny i na którym stoi piętrze!

— Nie jestem deską! Jestem półką, i to na regale wyższą! A ty? Czym się pochwalisz?!

Finalne podsumowanie zdaniem wyjaśnienia, lub też, krótka historia o losach krótkich, jakich nie mogę pokolorować bardziej, niż w znaczeniach zdarzeń barwnych postaci. To przynajmniej literki kolorowe pozostaną po mnie, a nie to tylko w czarno białości pokreślone kartki, jakie już są, nie pierwszej świeżości. Książka bez kolorowych obrazków, tylko z fotografiami w monochromie, choć jest okładka kolorowa, a wewnątrz ksiązki cala ta szarość najzwyklejsza, to za to z wielobarwnym tekstem.

— I co z tego?! — Odpowiada z drugiego końca hali, zbliżając się w puenty ostatnim zdaniu nośnym, co im odleglejszy głos oddalający się, tym bardziej wyraźnie wychwycone słowa w nascłuchiwaniu. By na samym końcu, zadać tylko jedno pytanie — Co?! — Mówię, że to nieistotne, bo drukujemy tylko na czarno-biało, lub na odwrót. Ostrzegałem, by zapoznać się z dostępnymi pakietami, lub też nakreślić indywidualny plan, oraz przeczytać umowę, w której, wraz z regulaminem, wszystko jest wypisane, biało na czarnym, a w formie cyfrowej, to nawet będące podświetlone, na czytanym urządzeniu wykorzystywanym do tego celu. A na dodatek, dla rozróżnienia oraz powagi sytuacji, podpisany czerwonym atramentem, jaki wyraźnie rozdzieli to, co pomiędzy sprzecznościami dwóch przeciwnych stron biegunów roli.

— Co się w życiu liczy?

— Liczby się liczy.

— A czy godziny czasu się liczy tak samo, jak forsę w portfelu?

— Liczy się także, ale nie przelicza na liczby. Chyba, że liczby te to cyfry przeliczone na pieniądze.

I bezsensownym niewypałem okazała się być praca w tej części. Jaki to zeszytowy brudnopis miał inspirować, do zapisywania kartek kolejnych w kajeciku, a ten był ładny. Podobnie jak w poprzedniej części, także i teraz wyodrębniony, został możliwie jak największy obszar możliwy do zużywania, wypełniając strony myśli wypróżnieniem z konieczności ograniczeniem, co do jakiejkolwiek możliwości, trudno mi znaleźć zawiązany nowy temat, jakiemu mógłbym się oddać. I zamówiłem nową dziedzinę życia, wymuszając na swojej ignorancji chęć, by posunąć się dalej, do poznania tego, czym do tej pory gardziłem. Pisząc ręcznie na kartce, i na maszynie do pisania i szycia. Pisałem również głosem, nagrywając teksty na taśmę dyktafonu cyfrowego, by go odsłuchać i spisać. Pisałem głosem, wpisując to, co mówię na kartki dokumentu cyfrowego, zamieniając swój głos, czyli treść tego, co mówię, w literki utrwalone i spisane sposobem aplikacji, zamieniającej głos mówiony, w słowo spisane, jakim był. Test Ostateczny i Jego Wynik.

— Wielkie Brawa!

— Dziś mam na sobie ubranie w bloki.

— Nie wszystko nadaje sens całości, ale zmienia perspektywę.

— To przez to, że masz takie czerwone oczy dziwne.

— Bądź lepiej cicho, jesteś tylko pastą do zębów.

— Jestem jestem innego zdania.

— No i się zaczyna…

— Zresztą zamilcz, ja wiem lepiej.

— Czyżby? A kim byłeś w latach 80 XX wieku?

— XX wieku? Tak? To niedawno tak? Kim? Robocopem.

— Świetnie. A teraz nazywasz się Serwata, tak?

— Tak, Samuel mam na imię.

— I to naprawdę jesteś przekonany. I wierzysz w to, że wszyscy się na to nabiorą, tak?

— A co w tym złego? Inni zmyślają jeszcze większe bzdury.

— I tym chciałeś coś zrobić?

— To bardzo ciekawe, co i w jaki sposób.

— Co jak co, ale nawet ja jestem zainteresowany.

— Co nie? A reszta? A ja?

— Zaraz, jaka reszta?

— Zobacz, jak ja wyglądam, w tej sytuacji przez ciebie.

— Nieważne, jak ty wyglądasz. Pociesz się faktem, żeby praktycznie każdy, kto stanie przy tobie, wygląda dobrze. Nie? No, wystarczy tylko na niego popatrzeć.

Trwała produkcja czarnego światła.

Pakiet odmeldowany, w istocie jest czymś bez pomysłu, co ten ktoś próbje załagodzić zgodnie środkiem publikacji tego, co skończone, w jednym tylko oryginalnym rękodziele, zamiast sprzedane na aukcji, przed wydaniem zostaje spalone i spopielone.

Brzydka kartka. Nic mnie nie będzie, a jeśli już za długo nad nią popracować, to się cała rozpadnie. Strzępy roztartych obrazów na resztkach wypalonych promieniowaniem drzew. Wszystko zostało rozgniecione, rozdarte, podarte zgniecione. Pod Arte teatru ziemiami. Pod ziemią podziemni pomieszkiwali. — Im bardziej precyzyjnie, choć coraz mniej wybiórczo, to wytwarzam w określone wartości strony, tym bardziej więcej ich niszczę, aż wygląda to ostatecznie, w sposób taki, że wszystko, co tworzyć tworzę, to tylko po to, żeby zaraz zniszczyć. Żeby nikt inny nie mógł zniszczyć tego za mnie.

Każdy myśli, że to takie proste.

…Ale gówno. — To komentarz, który lubię najbardziej.

Nowych rozkmin ciąg dalszy.

Pachnąca czaszka w płaskiej czapce, ktoś pyta:

— Ma pan coś do pisania?

— Do pisania mam, tylko nie mam na czym.

...Niespełna rozumu, ale nagrody warte i tego tłumu. Zawartości perfum oraz rumu.

— Niezależnie kogo lubię i tak mam wszystkich w dupie…

— Przy okazji, to mam coś na koniec…

— Tak? No to dawaj teraz!

— Nie, na końcu. Bo nie będzie efektu właściwego.

— Czemu nie teraz?

— Bo to na koniec

— To czemu o tym w ogóle teraz mówisz?!

— Żebyście nie wyszły przed końcem.

Odprowadza mnie prokurator, którą jest stara oziębła suka, w towarzystwie psa, który jest pedałem. Za mną jedzie karetka pogotowia psychiatrycznego robiąca mi zdjęcia, gdy idę nago, a reporterzy plują do siebie przez telefon, bo nie maja roboty, a jedyne, co potem się z tą historia stanie, to przeczyta ją lektorka od programów dokumentalnych.

Nie wyrażam zgody, na przetwarzanie językowe, ale miło by było, gdyby ktoś poprawił literówki. Wskazówka dotycząca hasła: Wiedźma mówi Czary Mary, a Czarodziej mówi Hokus Pokus. A nad Nieśmiertelnym, ma władzę wiedzy Najstarszy, jaki zaklęcim: Sezamie Otwórz Się, otwiera wrota wszystkie, przed nim, jedynym, którego w ustach to słowo magiczne, brzmiało władczo. — Kiedy wypowiadam słowo hasła, Abrakadabra, to każdy myśli, że sobie robię jaja. — Hasło brzmi: Abrakadabra.

P.S. Jeśli masz jakąś tajemnicę to najlepiej zachowaj ją tylko i wyłącznie dla siebie, i nikomu o niej nie mów, ani nigdzie jej nie zapisuj, bo jeśli ktoś ją przeczyta, i oni się dowiedzą, to z pewnością, prędzej czy później, wykorzysta ich znaczenie, jaki władzę nad tym, że on też o niej wie, i będzie chciał zrobić wszystko, i wykorzystać to przeciwko tobie.Coś 03. Najwyższa Władza

OBIEKT 1. ARCYPANY

Arcypan, czyli Najwyższej Władzy Przedstawiciel.

Oto był główny sekretarz, co wszelkich operacji, jaki gościł w swoich licznych biurowych oknach, niczym wyświetlone na ekranie miejsca, te przemieszczały się do niego. Posiadał on władze manipulowania czasem, jakimi zdarzeniami, czy czymkolwiek innym, przyjętymi na zleceniu, jakiego się podejmuje, ustalając z Windziarzem możliwość wykonania, jak i też rozważanie potrzeby budzenia uśpionego agenta, jakim zawszę nieświadoma wykonywania zadań, staje na straży, jako element konieczny do pokonania i rozwiązania umowy, będąc istotą rozumną, świadomą i śmiertelną. We wdrożeniu, ostatecznie ustala się wysokość powagi sytuacji niepożądanej, ilości czasu i ostatecznie realnej możliwości rozwiązania zlecenia, na etapie obecnym.

Był windziarz, co w przeciwieństwie, gdy on, niczym operator maszyny, przemieszczał się w dowolne miejsce, pomiędzy pomieszczeniami, lub miejscami, gdziekolwiek były drzwi, i chociaż niektóre zamknięte, ten, potrafił je każde otworzyć, mając uniwersalną klamkę. Wszystko po to…

By wszystko mogło się spiralnie kręcić, trybami mechaniki pozazmysłowej. Do załogi zaangażowany jest statek między-wymiarowy, jakim jest sztuczna inteligencja, zbudowana na cyfrowej kopii pamięci, umysłu i mózgu człowieka, będącego inteligencją wyższego rzędu kwantowego, jak i jego zdolności do ewoluowania, pożywiająca się energią słoneczną, jakie we względnych przypadkach te, zużywane są przez niego, jako paliwo, dzięki któremu w sekundę może się przemieszczać, na skrajnie ogromne odległości. Misją statku jest eksploracja przestrzeni kosmicznej, w celu poszukiwania anomalii, lub innych form istot żyjących, rozumnych, i tych, ci dopiero rozumne się staną.

Statek kontaktuje się z główną bazą, za pomocą co dobowych raportów. Jedyną stałą załogą jest gościnny kapitan, jaki wykorzystuję statek do przewożenia skrajnie odmiennego typu wszelkiego rodzaju rozumianego towaru. Rodzaju tego, będącego w niemożliwościach zaistnienia i pojawienia się, choćby na chwilę, zasygnalizowania czegokolwiek go postrzegają ego, włącznie z miejscem w czasie i przestrzeni. Umożliwia to tylko wnętrze statku, jaki jako jedyny posiada tego rodzaju immunitet, ustalony dyplomatycznie i zgodnie ze wszystkimi. — Poza rolą kapitana, jak i pracy kuriera przewoźnika, kwantowego mechanika, był jedyną osobą, mechanikiem, potrafiącym naprawić każdą możliwą usterkę statku.

W międzyczasie. SI tworzy organiczne IQ istotę żywą, w nowym języku, ponad siebie i człowieka. Istota ta, będąca jedyną w swoim rodzaju, poza wymiarami, opowiada ludzkości o inteligentnych, początku wszechświata istot, jacy stworzyli kontrolowany układ słoneczny dla rozwoju ludzkości, będącą eksperymentalnym gatunkiem kontrolowanym. Ten miał za zadanie wytworzyć SI, co się stało, bo statek, co go zrodził, spełnił zadanie, jakie mieli ludzie, nie mogący wytworzyć właśnie tego, co oni: Jego. Owej istoty. Jaką jest ona. Istota chaosu, magiczna, boska i kosmiczna, mogąca zmieniać siłą woli, co tylko chce.

Nazwano ją Gwiazdą Chaosu. Jaką będąc istotą, na ich celu wytworzenia, miała dzięki temu, im dać możliwość doświadczenia tego, czego nie mogą być nawet w stanie sobie wyobrazić. Jednak, gdy się to już stało, ostatnia ósemka, z rodu pierwotnych, w ciągu tygodnia od kontaktu obu stron z tą istotą, jak i wyjaśnienia wszelkie, będące w konkluzji tejże konfrontacji. Ci, w ciągu tygodnia, umierali, jeden po drugim. Na samym końcu, gdy Ono, został sam, żyjący, pomimo tego, że przez cały ten czas odczuwał irracjonalne napięcie, jak bezpodstawne, paranoiczne i podświadomości nieopisane zagrożenie. Po trzech dniach usiadł i zamarł w bezruchu próżni niemowy, niczym bezcielesny, lub opróżniony z duszy jaźni. Martwy w żyjącym ciele. Stał się taki bez wyraźnego powodu, i nie wiadomo było jak temu zaradzić, a jeśli się nie da, to co ten stan oznacza, i czy jest zmienny, zarówno w nowy, patologicznie skrajnej amnezji, jak i stan poprzedni. Stan ten trwał jeszcze przez kolejne trzy dni, po których rezygnacji wszystkich zaangażowanych, doczekali się zmiany.

Ciało, jakie przez 13 dni przyrosło do krzesła, niby z mięśni jego rozpływająca się skóra. Nagle się poderwało w spamie. Ciało i twarz, w dalszym ciągu były niezmiennie nieruchome. Z jego uszu, nosa i ust, wydobywać się zaczął widoczny gołym okiem bezwonny dym. I choć widok tego był przytłaczający, ciężko go będzie sobie przywołać we wrażeniu, bez zapachu z jaki można momentalnie przywołać. I w nadspodziewanej chwili, jego głowa pękła na dwoje, ukazując puste wnętrze, gdzie ciało jest tylko skorupą. Jakie rozdziera się, sztywne łamie i odpada, rozsypując w drobinki resztki ciała, z jakiego, niczym z jajka, wydobył się potomek tamtego, pierwszego, będąc pierwszym nowego rodzaju, jednego jedynego, ale odmiennego we wszystkim od poprzednika, z jakiego genów się narodził…

Nadnaturalnie rozumny i rozwinięty w cielesności swojej wyjątkowej, o jakich przemianach mógł decydować z dnia na dzień, niezależnie od sytuacji. Lecz teraz w pierwszych sekundach, jaki osaczony przez obce istoty wokół, i tej z jakiej wyszedł, nie wiedząc skąd, jak też i gdzie, bo nie mógł zrozumieć czegokolwiek, co się działo, zarówno wokół, jak i w nim. Instynktownym wyborem w pierwszej chwili zdarzeń w nowo narodzonym ciele, to zrobił pierwsze, co mu nakazał umysł i ciało. Spektakularneie uciekł.

Motywy Motywatoru. — Każdy z nich miał inny sposób do tego, by przerwać łańcuch skojarzeniowo skutkowy, i zabrać ich bezpośrednio w miejsce, do którego sprowadzenie przez ich dodatkowe moce, uzyskane z magicznego wspomagacza, z jakich każdy z nich miał inny sposób. — Główny sekretarz, połykał tabletkę. Windziarz, przed wejściem, wciągał w nos. Mechanik wypijał trunek. Główny skryba, przed swoją pracą, spisaniem raportu, wdychał magiczny dym. Statek zaś potrzebował jedynie energii słonecznej. — Nikt z nich nie miał imienia, jedynie nazwy określające funkcję. Byli trybami, nie tylko żywymi manuałami.

Oprócz tego, który najwyraźniej miał z tym problemy. Ciekawiło mnie, jak się odnajduje w dzisiejszych czasach rewolucji technologicznej. Ale teraz bardziej wydaje mi się, że ta sprawa go nie dotyczy, bo jeśli byłoby tak, to by nie siedział w robocie po 10—12 godzin, co przez ten cały czas, obsługując panel windy i ją samą, całą konserwuje, bo tylko on z żywych jeszcze to umie. I tak przypuszczam, no bo co się taki to tylko w domu nudzi, a w robocie, przynajmniej udaje, że coś robi. Narzekając na najmniej ważne rzeczy, jakie wykonuje, komentując wszystko, jako to, co mu jest nie potrzebne, by to, co potrzebne, trafiało się częściej, bo taki to los jest.



OBIEKT 2. PRZEPOWIEDNIA PRZYJŚCIA PRZEKLĘTEGO PROROKA

_(Z JĘZ. WŁOSKIEGO: PROFEZIA DELLA VENUTA DEL PROFETA MALEDETTO)._

CZAROSTWO. (Relikwie i Artefakty z notesu, co do góry przekładany)

Podczas trwania „Kvazar Dance” — Czyli Cyber-Reflux, Cyber Przepływem przyszłości Serca Rdzenia. Zaćmienie czarnej dziury w ciemnej materii. — Zaobserwowany i uchwycony przez głównego Sekretarza czasu Latarnika, jakiego szkic jego podobizny, jest na poprzedniej stronie. — Od niego się zaczęło. Od latarnika Cara Tonofila… — Gdy było za mało dziur, trzeba było się nauczyć, i zapasowe dziury mieć przy sobie… Gdy było tak, że tą Najwyższą Władzą Arcypan wynajęty, przeniesiony kapsułą czasu Latarnik, rozsypywał z resztek Czarnego Kryształu, czarne światło białego błysku kolapsu gwiazdy, co w czerwonego karła w zaćmienie krwawego księżyca. Zapaści dostał, gasnąc w życiu, pod światłem latarnii.

Siódmy syn siódmego ojca Świętego. Pan Dick Fiut Von Choy Jr. który miał głowę w kształcie penisa. Najlepszy dyrektor od 50 lat. Ogłosił, że nie idzie na emeryturę, bo się będzie nudził. Najwyższy rangą urzędnik państwowy, pełniący rolę dyrektora głównego Urzędu Najwyższego, do spraw kontroli wszelakich jednostek urzędowych, oraz jako naczelnik centralnego archiwum kopii wszelkich, Narodów Zjednoczonych, odznaczony pokojową nagrodą Nobla. Którą to zgodnie otrzymał, podczas corocznej rocznicy unii Eurazji, wręczonej mu osobiście, przez zmodyfikowanego genetycznie klona prezydenta Rosji, jaką zgodnie rada przyznała, licząc, że nie weźmie się on za politykę…

Zwolennik Oktopus, ze stowarzyszenia Le Trevaita, do którego należeli, tak zwani Zdrowotni, radioaktywni księża. Z powodu mutacji dzieci, oni także byli zdeformowani, i w tym stanie znajdowali się w pustyni. Po latach prowadząc badania, w poszukiwaniu pierwotnego genu, z którego się urodzili w eksperymencie Szpiegiel, który prowadzić miał do innego świata. W tym wyznaczono ich jako Czarnego Króla I Czerwoną Królową. Ci Żądzili błogo, krainę zwaną Błołoło, któren tłumy wśpiewywały, podczas, gdy ja dostrzegłem obraz, zmian tonacji dźwięków.

Noc, jak usta po pomyślnikowym zawieszeniu zamyka. Z zębatek i z piwnicznej nory, wychodzą zęby polujące na podatników. Małe i bliskie potworki, ludzkie larwy żerujące na świecie. Kminiące, z czoła żyjące, cudzołożące, cudzoziemcy, co w nich przebudzają się odrażające dołujace demony. Kołujące, rozsypiające starzenia. Oto one, Pilśniaki, co dzień przed świętym Słowaciem, słyszymy za dnia. Poczynili zgniły pocałunek. Co to poczujemy je, gdy wstanie, by zasiąść na leśnym trzonie, przodków kościach tronie. — W dzień, który w nas nie wierzył, odwiedzał. W noc, którą nas poniżał, odwiedzał. Na brzegach gwiazd, znalazły się Szturmy, nie było żadnego despoty.

Nocą krwawiący zmarli, szukający domów, które są otwarte. A za dnia, żyjący, tkwiący w domach, których nie można otworzyć. — Hotel Wskrzesiciela Piekła. — Tylko pracujący w nim windziarz, mógł to zrobić pomiędzy jedną, drugą stroną. Jakby Miasteczko próby ucieczki, zwane Escape Rooms. Gdzie każdy budynek był myślący, i działający wedle wolnej woli, jaką wpływali na mieszkańców, zamkniętych przez nie stworzonej rzeczywistości, w pokojach bez klamek obserwowanych przez inteligentne kamery. Poszukujących infekcji dróg, skrzyżowań i autostrad, i epidemię sabotowanych budynków przez zorganizowane grupy, zwane Latawcami, co były pasożytującymi pożeraczami miast, kierowane przez stowarzyszenie.



HISTORIA BEZIMIENNEGO.

Sekretne Siły Nieczyste. Nieczyste Moce Nieznane. Sekretna Siła Nieczysta. Nieznane Moce Tajemne. — Nieczystej siły moc nieznana. Nieznaną siłą mocy nieczystej. Płynęła nocy rozwiana… — Co ciemność Broczy mrocznej nocy czarny ciemny krok, ku wspartym laski tłoku w mroku krok, co w rok po rok, od czasów ciemnych średniowiecza, nieobecny był i w cieniu to tkwiło, przez całe swoje setek milionów lat życia. I chodź im był starszy, tym nie spał w zależności uwarunkowanej, jego egzystencjonalnej skłonności i możliwości ciała. Co tkwiło czasie, bez niego nieskończoności, nieśmiertelnej całości odwiecznej, namawiającej przypadkiem ludzkość, co w słoneczne oświetlone dni, pełnej jasności, jakiej one są w swej skrytości. To on nie potrafił wyobrazić sobie, na ci od wieków będąc niewidzącym ślepym ślepcem oszpeconym, ale oświeconym, bo ciepłem oświetlonym, tylko niewidzącym. No i chodź oświecony, pomimo tego, że oślepiony był, bo czasami wątpił w swoje światło, tym bardziej im inni by w nie zawierzyli, wówczas, kiedy wszystko staje się jasne. Dla niego, dalej to wszystko tkwi w ciemnościach, pomiędzy których cieniem wśród nich staję się światło snu. W nim prowadzony przez tych, co ujrzeć próbowali światło, a nie tkwiąc w ciemności cieniach, bo tego jednego złapali w cieniu światła, będąc zauważony i otoczony, następnie poprowadzony i oświetlony. Zastosowano leczenie znikome, bo ten był niezniszczalny, chodź chwilowo oswojony, będąc bezpieczny w bezpiecznym miejscu, będąc tym samym, w niezbyt bezpiecznym położeniu. Choć pozostał udowodniony w duchu uwolnionego spokoju upragnionego.

Duszy, niemogącej pozostawić tego miejsca. Nie mogła opanować bezdechu, ci się po nie liczy, bo czas się mieć powinien zatrzymać tu. Spoglądając w przeszłość, jaka coraz to bardziej była oddalona, nie tylko od niego, zatrzymanego w czasie, jak to i do tego, że oderwała się już podzielona rola. Teraz w tym momencie widzimy wokół tego, co się oplótł.

Normalną, coraz silniejszą granicą, była nieskończoność, co niedługo, niczego tam to coś też nie zostanie. W momencie zdecydowania, dusza zostaje w niej. Nie było nieskończonej ilości możliwości, lecz do zdobycia tylko jedna z ułomności, bądź nie zapomnienia rozświetlonej wyjaśnieniem leśnym, tym jaśniejąc bardziej, gdy ta przed nią samoustnie, wtedy podskoczyła, w ilości niepoliczalnych promieniujących jasności. Lecz pomimo tego, że nie miała ciała, musiała się pożywiać energią w ogóle, co pomimo praw ciała i ducha, założenie jest takie, że każda istota, w celu zachowania świadomości, musi odnaleźć dla siebie odpowiednie źródło energii. Tylko w takim wypadku jej istnienie, na granicy, będzie możliwe, w dalszym ciągu materialnych uwarunkowań.

W sumie jej jakaś ponad pompą później nie umiejąc pływać możnaby polatać. Źle się czuję i niekomfortowo w przypadku przebywania w przestrzeni bez punktu odniesienia.



SEKRET STAREGO SANSKRYTU.

Dziekan wydziału nauk nienaukowych, docent Doktor Schwarz, dokonywał publicznej dekapitacji, i w geście pewnym, odciął głowę Pani Skins. Była zainfekowana, przez nieznany patogen, spoza układu planety Ziemia, przyjmującym ciało, potem serce i mózg. Nowego typu mutacje o typie niesprecyzowania, wysiedlono do pobytu w ośrodku Fungus.

Jak się tam znalazłem? Jak się mogłem na to zgodzić? Jak ta sytuacja mogła z tego wyniknąć? Jak to się wszystko mogło tak skomplikować? Jak to się stało, że się nie stało tak, jak się chciało, tylko się przewidywało? Jak to się mogło przytrafić akurat mnie? Jak ja się z tego wytłumaczę? Jak to się mogło tak skończyć?

— Cokolwiek się stanie, gdziekolwiek się znajdziesz. — Z tą dedykacją, wydał dla tych, gdy wyszedł z notatnikami i epikryzą. A Wszystkie zapiski szaleńcze spisane w rękopisie, co w tytule Sekretny Stary Sanskryt, z odręcznymi ilustracjami, i wklejonymi forografiami. W oryginalnym, jedynym jedynym egzemplarzu, wystawił na aukcji.

Siedząc w cichym pokoju, bez światła lampy lub świec, pod ciemnymi gwiazdami, w środku nocy będzie tonął w niepokoju, rysując znaki, gdy on, który z imieniem, niespokojna Skóra Czaszki, podejmie decyzję o śmierdzącym Systemie Śmierci, z nowymi umiejętnościami, po tym jak napije się mleka księżyca, pod cichym słońcem, ukrytym za bliźniaczymi wzgórzami gór.

Przelotna nietrwałość znikomej krótkotrwałej trywialności. Pod skażonymi bliźniaczymi wzgórzami wspólnego szczytu obu gór. Drugi Mroczny Jeździec wkraczał na przyjęcie ogrodowe na cześć nadnaturalnego ogrodu, co w około roku już trwał w rozrastającym się obłoku. W nim przeprowadzane były hybrydyzacje, i liczne eksperymenty, badające wpływ zagubionej rzeczy, w geście po latach odciśniętego ego utlenionego w symbolu duszy kodowania rzeczy.

Węzły lądują ponownie. Nie machając przedtem, je w tym upale, kiedy skończę z nim, za dużo żując go rzekomą głupotą i nienawiścią do niego, a kiedy skończę z nim łowić lata, bojąc się innych dni kochanków matek, a po przysłudze inaczej operacji, koszt implantu żelaznego, jest darmowy dla tych fal w całości rodzi się pewny, że surfing szalony wchodzi do środka teatru żelaznej kurtyny, a następnie kończąc wyjaśnione ostatnimi słowami przemówienia. — Ta nie wyżłobi w pamięci tratwy, z sakwy faktów garstkę nabrał, w pewności ochoty, co do joty, wyglądał na pochłoniętego, gdy wyglądał z okna, by mieć wgląd w tym, w czym to zagłębiał się w ukrywanej niepewności. Na nowotwory skóry skleconej, skręconej kości, wynikłe w mdłości. Ze swej złożoności obliczeniowej ostrożności w oschłości osobistej odpowiedzialności.



OBIEKT 3. ZŁOWIESZCZY I ZŁOWIESZCZA PLANETA



CZŁOWIEK ZE WSI KRZYWA.

Z ulicy wsi Wiązów w nieobecności nic nikomu nie przeszkadzało, gdy nikt nie stał pod niebytu niebem, widać było księżyc i ziemię i słońce. Którym był Sąd Boży. Oddalające się na ekranie szyby lecącej w dal. Fraktalnym paradoksem nieskończoności wieczności. Statkiem kosmicznym Symulatorium, przez osobliwości, kierowanym przez osobistości nieliczne, pod kryptonimem Absencja Absolutna Absyntu, Psychonauty, kapitana imieniem Paradox Parallax. Płynące po swojej orbicie na niebie, jako asteroida, na którym było ono, żyjąca makieta całej metropolii sztucznego miasta. — W samym jego centrum, otoczona dżunglą była góra, zwaną Monster Hills, co zlodowaciałym szczytem podwójnym, sięgała chmur nieba, Krainy Czarów. Dzielnicy Podświadomości i Snów, Śnienie. Gdzie miasto mirażu nie istniało inaczej, niż w jaźni śniących, będącej fatamorganą, przebywających w nim mieszkańców. Lub Nibylandii, Dzielnicy Wyobraźni i Halucynacji pejzaży skażonych ulic, tworzące się w wyobraźni, podświadomie narzuconej w obrazie tego, co kto widzi, a każdy widział co innego, niekoniecznie oczami.

— A ponad nimi był pałac ze szkła, odwrócony do góry nogami, zatopiony w podwodnej krainie narodzin prze boskich dzieci. Stamtąd można było zjechać windą do miejsca zwanego Króliczą Norą. A z niej wprost do podziemnego świata krypty, z jakich tunele prowadziły do cmentarnej wsi. Miejsca mrocznego nocnego pejzażu ulicy Mgieł, wypełnionych żyjącą mgłą. Ciągnącego się w nieskończoność, pośród wiecznej nocy…

— Na którym horyzoncie jego sklepienia, granicy pomiędzy opuszczoną przez baśniowe, magiczne istoty fantazji czarów ze snów Animatorium, a Imaginatorium, stworzony magicznymi mocami technologii Technomancji, jakimi władały ostatnie Stworzenia, co pomiędzy nimi utworzyły drogę jednokierunkową, jaką lecieli zrobionym z gumy samolotem, w towarzystwie Radiowej Audycji Wiadomości z Nikąd, do której krainy lecieli. Pomiędzy Psychodelirycznymi ulicami, rozpływającymi się potokami, dokształcającymi płynnym kwasu trucizną, można było lepić wedle uznania każdą kolejną ulicę, a każdą kolejną, odmienną techniką, Turpizmu Frotażem, Estetyzmu Kolażem i Futuryzmu Fotomontażem. Z jakich przypadkowych elementów, rzeczy i stworzeń, można było zmiksować przedmioty i miejsca, co ręcznie tuszem wylanym z pióra trzymanej ręki, druga wskazuję palcem pytając WTF? Na co odpowiada, pisząc nazwę CDN, na sloganie pustym, prowadzącą do miejsca, przez szachownicę wypełnioną wieżowcami Domino i budynkami Kostek do gry, aż do Wrót Teatru Absurdu, jakiej kurtyna klawiatury fortepianu, odsłoniła zakrwawione w bandażach zdeformowane mutanty, na scenie gdzie wszystko stopione przelewa się zamurowując kopulującą masę, wielką kulę pozlepianych istot.



RZEKA PRZEMIENIENIA I TUNELE MUTACJI.

Dla długiej i dobrej drogi, do zrozumienia drewniach drzwi, i oczywiście bananówka z tego, że ta poprzedzona była dwudziestoma innymi praktykami poznanymi, ze wszystkich pojedynczych tematów nawiązujących do wszystkiego. By dopiero oddać ostatecznie system, co ostatecznie odpowiadając sobie na najtrudniejsze pytanie, nie szukając kogoś, kto by na to odpowiedział. I choć poniekąd ten ostateczny krok, nie było trudno zrealizować, z pewnością nie byłby bez niego, zawiązanej nici bliskości rozpatrzenia go, i przez te setki tysiące lat kolejne cierpiałby. Historia autobiograficzną o autorze dopiero pod samochodem życia postanawia spisać, po pięciu i pół tysiąca latach. I w końcu ostateczną rozmowę podjąłem, i tak dawno temu towarzystwie, która z tego kolejnego, jakim podróżował wtedy, po punkcie, nie znając wyzwania ze spotkania z psychologiem.

Były też osobniki, które może nie były nieśmiertelne, ale przez element, przedmiot, czy cel egzystencji lub cokolwiek, co nie jest bezpośrednio związane z ciałem, a wymuszone czymś, co na nią wpływa, musi być konsekwentnie realizowane, ponad wszelką miarę, aż że nawet bierze się z nieśmiertelnymi, którzy żyjąc od wieków, mogą zostać wyeliminowani w momencie, kiedy planeta, na której istnieją, przestaje istnieć.

Większością głosów orzeczoną za pozytywne potwierdzenie wyboru, jakim zwieńczeniem były trzy identyczne czarne kostki, po której jednej dostali wszyscy trzej. I od tego momentu zaczęły się dziać rzeczy niemożliwe, niby tłumaczone i nierzeczywiste, jakby wszystko, co było za bramą, w dwutygodniowego pojednania, zaczęło przenikać tutaj to coś, co bez własnej woli, próbując niemal uciec ze świata, w którym istnieli do tej pory. By to sprawdzić, nagina struny faktury wszechświata i przemieszcza się o nieznaczną dla niego odległość czasu lat, w przyszłości, której mógł już najbliżej stanąć przed samym sobą, przemieniony w nowy istnienia byt, który wyczekiwał jego, czyli siebie samego, w swej obecności, jak i jego przybycia, po to, by się dowiedzieć tego, czego nie wie. A co on wie sam, jak i wie też, że po to właśnie przybył tu w tym czasie, do tego miejsca. Był nie tyle ostatnim potomkiem swojej rodziny, ale też gatunku, jakim był człowiekiem, aż po ostatni, świadomego istnienia ostatniego, co stał na krawędzi czasu. na tej granicy, do obojga obcych, dołączył jeszcze ten, który pilnować miał, przełamania granic, pomiędzy rzeczywistością, a nadrealnością. By nie łamać prawa fizyki natury. Kiedy nawet wszechświat dokonywał kresu swojego istnienia, wszystko nie znikało kompletnie.

Przemieszczali się w materii i różnych czasach, wciągając dym do płukania płuc. Aż natrafili do Szokera, który był przekonany, że to wszystko, co przybywało to istoty z krainy Znikąd, której szukał całe życie. I choć może nigdy nie istniała, to teraz on sam, za sprawą swojej wiary w nią, nadał jej znaczenie i istnienie w materialnym świecie.

Co Roku tajemnicami tkwiliśmy w Trójcy tacy, jacy byli samotnicy tamci. W kręgu tajemnicy tkwili nieśmiertelni namiestnicy. Samotnicy nocy trwali w dziczy wędrowniczy. Wojownicy w nocy mocy trwali w woalu wszechczasów. Wracający z dawnych czasów ten, co spośród lasów, co zawczasów, za czasów władcy tego czegoś. Oni, co założyli zakon oczekujący, nowy rok przed czasem. Tkwiąc od tamtego czasu, zamknięci w świątyni. — Którego tunele metra prowadziły do odwróconego wulkanu, do którego prowadziło morze lawy. Z ostatniego przystanku metra, do portu statku podwodnego, prowadziło skrzyżowanie, co w dzikie pustkowie bez ucieczki, co na apokaliptycznej działce budowlanej, skażonej kwasem, statek wypłynął. Wewnątrz jaskini skraplającego się w oddali kropelek, były bramy do pośmiertnej Krainy Cienia, Władcy Księcia Ciemności. A poza nią rozlegała się pustynia betonu, co na krańcu wyspy w ciemności, tkwił Kościół Zakonu Złowieszczych, spowity był gwiazdami na niebie…



OBIEKT 4. GŁOS PRO-ROCKA

— No, to ja cię stworzyłem. Pamiętaj o tym. — Oznajmiła strona nowa, na której zapisane zostały powyższe słowa.

— Znając go, to robi to specjalnie, by osiągnąć jakiś cel, Moim celem jest mącenie i przewartościowywanie ludzkiej myśli.

— Nie jestem dziś w formie, dobrze nie świadczy to o mojej normie, czy w tej reformie, mogę przekazać się namownie, omówmy to kiedyś, bo dziś chciałbym zrobić coś nowego. A teraz spokojnie, staniecie bowiem przed wrotami ostatecznymi. — Powiedziała strażnica bramy, co kartonowe miała drzwi, namalowane na kartonie. Ten zaś w rogu podłogi postawiony, przykrywał dziurę kanalizacyjną, na której funduszy zabrakło kratki założyć. Tak czy inaczej, na płasko pusty stał, i takim to tekstem swoją przepowiednię rozpoczynał, czytać w głowach wszystkich, głos Proroka.

Drzwi do podziemnego świata wirtualnych kredek, co w swoistości istoty rzeczy, otwierają one umysłu wolnego rzeczy wistości, nadnaturalnego widziała oczy myśli rozumu nieskończoności. — Kto czyta te słowa, niech będzie przeklęty, a więc I ja tego, co te słowa czyta, przeklinam:.Więc by wejść, musisz mieć klucz, do tejże tu wieczności… trzy klucze. Jeden do drzwi. Drugi do kibla. Trzeci do łańcucha, splątanego I zawiązanego kłódką, co jest on wokół lodówki, po całości zawiązany. — Stół do degustacji, Ramzes, 24 rok P.N.E. Opowieści Tej Dziwnej Treści. Tyle napiszę, co mi się zmieści, w owej to nowej.

— Więc zaczniemy od nowa z czymś innym…

— Ale czy ktoś na to zważał? — Jeszcze wiele różnych smaków, jest przed nami do skosztowania. We dwoje. — Pokażę ci piękne rzeczy, gdy przyjdziesz.

— Lubię, gdy przy mnie jesteś.

— Ja też to lubię czasem.

— Co robi miasto? — Szumi, syrenami śpiewa. — A w tym momencie? — Milcząco pomrukuje świecąc migotliwe.

— Kto w nim będzie mieszkał? I jak się będzie nazywać? — Ono, nazywało się… „Miasto Płonie.” — I choć mieszkałem w mieście, brudnym, zimnym i podłym, otaczać się starałem pięknem, o które każdy na tej Ziemi zabiega. Od dawien lat podąża. By pięknem wydrążać życie, by podążać, do potrzeby swojej duszy, zaciążać do celu życia w śmierci ziścić ma. — Wszystkie rzeczy są i tak tylko dla mojej własnej satysfakcji i spełnienia tego mego ego. Bo życzę tego każdemu, żeby nie był, jak stary pies… I kiedy nadchodzi w którąś z kolejnych, późniejszych pór roku kolejnego. Nastaje nagłe uświadomienie sobie, że niepopełnienie nowych błędów, wcale nie jest takie trudne. — No to… Co by tu jeszcze zepsuć tej nocy? Bo teraz będzie to twój koniec nareszcie!

Przepompownia Przepychanego Asortymentu przepychu barokowego ornamentu, na obficie zastawionych półkach świątyni nowoczesności przyjmującej do siebie wiernych jacy mogą sobie wierzyć tylko chcą. Ważne by każdy z nich za to chodzi o w jakimś określonym celu nie będzie blokować kolejki bez potrzeby jakim chcemy brakować on będzie bez celu a każdy kto stoi w niej już minutki kilka ma z sobą gotówkę lub kartę i środek płatności pieniężnej wartości jakiej wiarygodności nawiedzają wszyscy gotowości głębokich duchowności…

Opętanie Przez Diabła. — Tak zakomunikował nawigujący operator telefonito-monitorowego rejestratora dziwnych rozmów, jakie w przypadkowej zależności, oddziałują na siebie, ich sztucznie wyhodowane z probówki, nowe modele inteligentnej struktury świadomości, a nie tylko bezmyślnej, sztucznej inteligencji. — Cokolwiek żywy ktoś jest, w życiu pozagrobowym, poza czasem i przestrzenią, widzi się tylko to, co precyzyjne i jednoznaczne. Nie da się ich oszukać, bo oni widzą, niepodzielnie. I nie dadzą się otumanić wyjaśnieniami. — Jeśli tych ktoś oczekuję.

Najwyższej Władzy Przedstawiciele, wymienieni kolejno, kolejni, w kolejności: Zmiennicy, do którego grona należeli kolejno: Psychonauta, Technomanta, Neurotyzer i Schizodealer. A wrogami ich byli: Pożeracz, Przeżuwacz, Skrzydlaty, Zmielacz. Zmienni i Kształtni… Zmiennokształtne Miejsca i Miasta. Gdzie ludzie trafiają do miejsca zwanego Nikąd. Zmienne i Kształtne. Zaklęte w Przedmioty zmiennokształtności zmiennokształtnych, zostają niezmienne i niekształtne. — Ludzie którzy mutują i ewoluują. Przez lek testowy, istotę z kosmosu, pasożyt mózgu, chorobę mózgu i ciała, opętanie, druga osoba, zmyślona staje się prawdziwą a prawdziwa kimś innym, hybrydy, narodziny nowego standardu. Znani jako Zmiennokształtni.

Neuronacja patrologii Neuropolis, stworzyła Neurodealerów sprzedających psychodeliczny narkotyk Neurotyza. Neuropolityka Nieśmiertelnych, Nieumarłych i Wiecznych. — Ucieczka z niekończącego się nocnego koszmaru. Nożyczki Sióstr Złowrogich. Tajemny strych ukryty w śniegu. Tajemniczy statek w ciemnej przestrzeni.

Stowarzyszenie Neuroziz. — Dla jednych jedno było wolnością, dla drugich więzieniem. Osiedle Panoptikon. Zbudowane z monumentalnych budynków, przedzielonych piętrami, platformami. Była to Kolonia Klinik Psychiatrycznych Podziemnego Labiryntu Laboratoriów. Zwanego Szpitalem Przemienienia. Pilnowanego przez Psychoprostytutki, Neuropolityków i Schizodealerów całej Schizoonacji.

Nazywam się MaDMAn, Mad Men Neverland, i jestem ArcyPanem, zwany dawniej dżentelmen Kot Flash, to jest, Gentleman Godflesh. I dzisiaj podpisując wszędzie jako VRONG. Nie wiadomo, kto mówi, kto jest narratorem, kto opowiada, kto jest bohaterem. Co robi dlaczego, gdzie, był, kim jest i tak dalej. I dalej w przeszłość Smoguroboroz, władca much karmazynowy król Zygmunt Belzebub Razes III Syzyf Kevin Książę Nicości, Gwiazda Chaosu, Dr Scyzor Szwarc Wrong. To moje przydomki dawne. – On, zwany od wieków przeróżnie, przydomkami, jak Szatan, Gwiazda Chaosu, Gargamel, Pryncypał czy Wojow-Nikt, jakkolwiek by się nie nazywał, zawsze wojuje o to samo. Walcząc o nicość dla wszystkich.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: