Revers. Bracia Hendersonowie. Tom 1 - ebook
Revers. Bracia Hendersonowie. Tom 1 - ebook
Pierwszy romans dark queen love! Idealny facet dla królowej horrorów? Pracownik prosektorium! Bo królowa horrorów jest tylko jedna! Revers Henderson to jeden z czterech synów gwiazdy porno – Lucky Henderson. Revers pracuje w miejskim prosektorium, ale od zawsze był zafascynowany krwią i przemocą. Jego zdolności przydają się również do ochrony rodzinnych interesów. Peyton, Revers, Austin i Enzo wychowali się razem na farmie. Przez lata opiekowali się nimi dziadkowie, którym córka co jakiś czas podrzucała niemowlaki pod drzwi. Przystojni bracia, tak różni i tak bardzo chcący odciąć się od piętna matki, nauczyli się walczyć. Dziś są lojalni wobec siebie, zrobią wszystko, aby ochronić bliskich. Lilly Jackson, znana jako L.J. Jackson, od lat jest królową horrorów. Pisarka mrożących krew w żyłach powieści miała szczęście, że trafiła do małego miasteczka. Dzięki swojej przyjaciółce i managerce Cassie zadomowiła się w Covington, odcinając się od przeszłości. Prowadząc nocny tryb życia, często obserwuje sąsiadów, i to właśnie wtedy przyłapuje włamywacza, który co rano przyjeżdża do domu naprzeciwko z siekierą i torbą na zwłoki. Tak zaczyna się wielka przygoda Lilly i Reversa. Od początku ich związek jest pełen namiętności i pożądania, mrocznych fantazji i zabawnych sytuacji.
Kategoria: | Erotyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8290-631-8 |
Rozmiar pliku: | 1,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
CYKL Dogs of Hell
Mój do zapomnienia #1
On jest mój #2
Burza w nim #3
Wszystko oprócz niego #4
Bądź moim grzechem #5 (przygotowaniu)
CYKL Hiena z Kaprovicz
Hiena z Kaprovicz
Hiena z Kaprovicz. Nie latamy. Tom 2
POZOSTAŁE POZYCJE
Protegowana
Revers. Bracia Henderson #1
W PRZYGOTOWANIU
Jack Bad Demons MC
Hiena z Kaprovicz. Jeszcze nie latamy. Tom 3
Wszystkie pozycje dostępne również w formie e-bookaTa noc była złowieszcza.
Dick Evans otworzył zardzewiałą bramę prowadzącą do antycznego cmentarza w Lutomii. Zaskrzypiała, zapowiadając umarlakom jego obecność. Nagle zimny wiatr wtargnął na aleję cmentarza. Zawył w wąskim przejściu, z siłą i szybkością pędzącego pociągu zmierzając w kierunku mężczyzny. Sztuczne kwiaty, szarfy pogrzebowe i śmieci zostały porwane przez podmuchy, wirując przed nim, jakby w oku cyklonu. Dick szedł powoli, zaciskając pięści w kieszeniach płaszcza, czując gładkość metalu swoich pistoletów. Ciężar siekiery na plecach sprawiał, że Evans pewniej stawiał kroki. Blade światło padało na niego z góry, księżyc był jasny jak słońce, rzucając dzikie cienie na jego twarz oraz oświetlając wyraźne napięcie w jego ciele.
Musiał być gotów do walki, gdyby mieszkańcy nie chcieli przywitać go z honorami.
Jego skóra natomiast płonęła na przekór zimnym podmuchom i Dick pomyślał, że powodem tego bynajmniej nie jest strach. Niesamowite obezwładniające uczucie rosło z minuty na minutę, stawało się coraz silniejsze. Jego wzrok skupił się całkowicie na głównym punkcie cmentarza – na pagórku z samotnym krzyżem wbitym w ziemię.
Tak chowano wyklętych.
Złowieszcze oczy śledziły go zza płyt nagrobnych, duchów i upiorów zamieszkujących to miejsce. Wystraszył się ich pojawienia, lecz mógł rozdzielić każdy dźwięk: zapadającej się ziemi i zamykania wiek trumien.
Nagła cisza została przerwana przez skrzeczący głos.
– Gość – powiedział goblin siedzący na pomniku i jego skamieniałe cielsko zaczęło się odrywać od marmuru z trzaskiem.
W głosie stworzenia była taka głęboka nienawiść, że musiałby być kompletnie głuchy, żeby jej nie wychwycić.
– Czyżbym przeszkadzał? – zapytał Dick, nie przystając, aby poczekać na goblina.
Zbliżał się do pagórka, gdy goblin oderwał się od grobu i szybował teraz po niebie. Dick miał wrażenie, że jego ślepia bacznie śledziły go z góry. Ostrzegał kogoś o obecności intruza na tej ziemi. Nim Dick postawił stopę na bujnej trawie pagórka, kobieta wyszła z cienia grobu, a on miał wrażenie, że ogląda kadr złej jakości horroru. Potężne uczucie śmierci, którego źródło stanowiła kobieta, pozornie przybyła znikąd, opanowało jego zmysły. Była to nierozsądna reakcja, ale w tym spotkaniu zawierało się coś, co w niego uderzyło, sprawiając, że był zadowolony.
Długa, czarna peleryna okrywała jej ciało, sprawiając, że miało się wrażenie, jakby płynęła w powietrzu, unosząc się nad trawą. Wiatr nie poruszał jej ubraniem ani długimi kruczoczarnymi włosami. Chłód przebiegł przez jego kręgosłup w nagłym zrozumieniu. Wzrok Evansa wyostrzył się, kiedy kobieta zbliżyła się do niego, ale jej oddech był chrapliwy w narastającej ciszy.
Jej wyłupiaste oczy zmieniały się, iskrzyły i zapłonął w nich pomarańczowy ognik. Niewidoczna energia trzeszczała w powietrzu.
Dick wyjął dłonie z kieszeni. Przyciągnięty tym dźwiękiem duch spojrzał na niego po raz pierwszy. Evans usłyszał skwierczenie ognia piekielnego.
Mrocznie piękne, atramentowe włosy okalały twarz o ostrych rysach, ale pełne wargi były krwistoczerwone. Jej skóra była dość blada. Dick nieświadomie zrobił krok w przód i opuścił dłonie, aby pokazać, że nie ma broni. Powietrze uderzyło w jego odkrytą skórę. Kobieta uśmiechnęła się zmysłowo, mrożąc krew w jego żyłach, i skwierczenie ognia ustało.
– Jak leci? – zapytał ducha.
– Wszystko jest w doskonałym porządku, Dick – powiedział nagle duch, miękkim kuszącym głosem, zwracając swoją uwagę na niego, i pokazał swoje ostre uzębienie.
– Pestka Wodrakova – mruknął, sięgając po siekierę z uprzęży na plecach. Objął ją oburącz, nie chcąc wypuścić z dłoni w ewentualnej walce. – Marzyłem o tym dniu, krwawa królowo.
Dick Evans i krwawa królowa, L.J. Jackson1
Revers
Krew ściekała do zlewu z moich dłoni, a ja przypatrywałem się temu. Wirowała i znikała w odpływie. Zapomniałem o włożeniu rękawiczek lateksowych, ale to nie był mój największy kłopot.
Zapaliłem papierosa, a dym rozniósł się po pomieszczeniu, było to szczytem głupoty z mojej strony. Środki dezynfekujące były łatwopalne. Poczekałem, aż krew się zmyje, i zgasiłem papierosa w popielniczce. Odwracając się do trupa na stole, pomyślałem o tym, że mogłem jednak zostać chirurgiem. Pieprzonym lekarzem, który nie musi oglądać trupów co rano.
Pokochałem babranie się w krwi po wielu latach pracowania z dziadkiem Jackiem na farmie i dzięki mojemu kurewskiemu zamiłowaniu do uboju. Cholernie trudno było to wytłumaczyć, ale lubiłem śmierć. Każdy jej odcień i każdą przyczynę. Człowiek mógł umrzeć od uderzenia sztucznym penisem… albo, jak ta laska na stole sekcyjnym, od obcasa, którym zahaczyła o pedał gazu w priusie. Można mieć zły dzień. Ona go miała.
Wytarłem ręce w ręcznik papierowy i podniosłem wzrok na moich dwóch braci. Enzo udawał, że denatka przed nim jest tylko lalką, i nie musi oglądać, jak jej wnętrzności leżą na wierzchu. Oparł się o ścianę najbliżej drzwi i starał się nie zwymiotować. Złotowłosy Peyton Walker, najstarszy z nas wszystkich, był w czarnymi garniturze, stał bez ruchu nad ciałem i nawet się nie skrzywił. Wydawał się tylko wściekły, że zatrzymałem ich tu trochę dłużej.
Znalazłem rękawiczki lateksowe i włożyłem je.
– Po co ją kroisz, skoro mówiłeś, że to był wypadek samochodowy? – zapytał spod drzwi Enzo.
Zerknąłem na blondynkę.
Za życia musiała być niezłą partią i może nawet miałbym ochotę się z nią umówić.
Ale teraz była martwa. Zerknąłem do jej ucha, oglądając kilka siniaków i zadrapań.
– Bo prius, którym jechała, nie był jej, a żona faceta, który kupił jej te buty, została oskarżona o morderstwo – wyjaśniłem.
– To nie był wypadek?
– Ma złamany nos i kilka paskudnych siniaków. Ale to nie był wypadek – oceniłem. – A sekcja jest dla ubezpieczyciela auta.
Peyton parsknął, jego blond włosy opadły na kołnierz śnieżnobiałej koszuli.
– Miała niezłą twarz – zagadnął. – Szkoda takiego marnotrawstwa. Dobra, co zdecydowaliście w sprawie Zaydena? Tracę czas z wami.
Enzo, jak dupek, którym był, uniósł dłonie.
– Ja się nie nadaję. Nie potrzebuję kurewskiego dzieciaka.
Dzieciaka? Zayden był już nastolatkiem, więc trudno było o nim mówić „dzieciak”.
Dwa tygodnie temu dowiedzieliśmy się, że nasza szczęśliwa matka – gwiazda porno, Lucky Henderson – gdzieś między obciąganiem swojemu byłemu mężowi, Dixowi van Dertowi, a kolejną operacją plastyczną spłodziła nam następnego brata. Piątego.
Peyton, najstarszy z nas, był synem całkiem bogatego przedsiębiorcy z Montany, który jednak nie ożenił się z gwiazdeczką porno. Tylko wypłacał wysokie alimenty. Potem był Austin, dwa lata młodszy od Peytona, syn kolegi z planu naszej królowej cycków, nie była to potwierdzona plotka. I ja, Lucky. Nie potrafiła sobie przypomnieć, kogo zaciągnęła do łóżka i gdzie znajdował się ten bar dla motocyklistów, ale mogła określić, jaki ubaw miała, obsługując pięciu fanów na raz. Jednej nocy. Po mnie był Enzo, który imię otrzymał po znanym Enzu Larssonie, właścicielu małej restauracji w Nowym Orleanie, któremu zapłaciła numerkiem za obiad. I teraz znalazł się Zayden, a nasza stara, królowa melodramatów odszukała numer dziadka, by poinformować go, że prawdopodobnie Zayden jest jej, i poprosić, aby chłopcy się nim zajęli. Miałem ochotę udusić własną matkę.
– Rozmawiałeś z dziadkiem? – zapytałem Peytona, studiując uważnie płyn wyciekający z ucha denatki.
– Widzisz, gdybyś pogadał z moim ojcem, miałbyś szansę na dorwanie jej, zanim spłodziła Enza.
– Peyt, nie zadzieraj ze mną.
– Więc przestań głupio gadać. Austin może zabrać dzieciaka na farmę, ale on musi iść do szkoły. Najlepiej ulokować go gdzieś w tej okolicy.
– Sprawa załatwiona – odparłem, spoglądając na Peytona. – Mieszkasz w centrum. W przyjemnym apartamentowcu.
– I gdy ukradnie twoje zegarki i te drogie garnitury, nikt nie będzie płakać – dorzucił rozbawiony Enzo.
– Mieszkam z kobietą.
Nie określił jej „kochanką” ani „dziewczyną”.
– I teraz to mówisz? Cwaniaku, ja też mogę mieszkać z dziewczyną!
Westchnąłem, odkładać skalpel, i spojrzałem na nich obu.
– Wziąłbym go, ale mam sypialnię i salon. Jeden z nas, będzie musiał spać na kanapie, a Ralf Demolka nie lubi towarzystwa.
– To marne wytłumaczenie. Mogę wziąć Ralfa.
Zerknąłem wrogo na Enza, aby zrozumiał, co straci, jak dotknie mojego kota.
– Ciesz się, że ma lepszy humor, odkąd go zabrałeś z farmy. Austin miał dość jego zawodzenia nocami. Nie powiesz mi, że ten kot nie jest pierdoloną babcią Helen? Nawet ja boję się do niego podejść.
Uśmiechnąłem się pod nosem, pokazując im drzwi.
– Wynocha! – ryknąłem. – Włożę ją do zamrażarki i pogadamy.
Uprzykrzali mi życie. Gdy się urodziłem, moja matka zostawiła mnie u dziadka Jacka i babci Helen i zapomniała, że mnie poczęła. Dorastałem z Austinem, a po latach – z Peytonem i małym, zasmarkanym Enzo. Jeśli któryś z moich braci był czyimś wrogiem, należało liczyć się z niebezpieczeństwem i możliwością rozlewu krwi.
Peyton mógł jeszcze rozmawiać, lecz drogie buty i garnitur nie przeszkadzały skurwielowi w noszeniu noża w eleganckich spodniach. Austin wychował się na farmie, lata ciężkiej pracy wpłynęły na jego muskulaturę, nadal wygrywał nielegalne walki w klubach. Ja nie lubiłem gadać. Dawałem tylko ostrzeżenie, wierząc, że wróg grzecznie je przyjmie i nie będę musiał przypominać. Enzo zawsze był najmłodszy i najbardziej napalony z nas na uświadomienie wszystkim, że bracia Hendersonowie nie są osobami, z którymi ktokolwiek chce zadzierać.
Wszystko zaczęło się dziesięć lat temu po śmierci babci Helen. Nasza piątka ledwo mogła utrzymać farmę i podpadła miejscowym lichwiarzom. Mówiono, że chłopcy Cháveza kręcą się po okolicy, są zadłużeni w kartelu, ale dorabiają na bokach. I tak trafili na Austina.
Pewnego dnia wyciągnęli nas z klubu po wygranej walce, oświadczając, że Austin od teraz będzie ich. Dobrze się bił, a oni potrzebowali ochrony. Żaden z nas nie pozwoliłby, aby naszemu bratu coś się stało. Nie, póki byliśmy Hendersonami. Nasz dziadek nauczył nas, że są tylko dwie rzeczy, których ludzie się boją: śmierć i pieniądze.
Tamtej nocy zabiłem człowieka kluczem do kół, jego krew rozprysła się po ziemi. Nad ranem dziadek pomógł nam zakopać ciało. Wtedy staliśmy się przestępcami. Nigdy nie żałowałem wstąpienia na tę drogę.
Moi bracia żyli, a my uwolniliśmy świat od ludzi takich jak Chávez i jego imitacja kartelu. Zawsze byłem brutalnym sukinsynem, ale to Austin nas przerażał. Zostaliśmy wychowani, aby bronić tego, co nasze. To miasto mogło być stłamszone i uchodzić za spokojne, ale wszędzie znajdowały się jakieś szumowiny.
Włożyłem ciało do zamrażalnika, zdjąłem rękawiczki lateksowe, wrzuciłem je do kosza na śmieci i zabrałem papierosy, robiąc sobie kilka minut przerwy.
W ten sposób udało nam się przeżyć, będąc rodziną. Musieliśmy być silni, mądrzejsi i zarabiać pieniądze, taka nauka płynęła do nas każdego dnia, gdy wychodziliśmy do szkoły. Każdy dzieciak wiedział, że jesteśmy synami gwiazdy porno, która miała więcej fiutów niż jest ludzi w całym Covington w Luizjanie. Musieliśmy być gotowi na bójki.
Wyszedłem na parking z tyłu szpitala, porsche Peytona stało w cieniu drzew, a ciężarówka Enza zaparkowana było obok mojej, w pełnym słońcu. Uśmiechnąłem się krzywo, pokazując mu środkowy palec wytatuowany słowami, których nawet ja nie wypowiadałem. Usiadłem na pace jego ciężarówki, z logo autozłomu Enza, w który zainwestował i zapożyczył się u Peytona. Peyt, mając pieniądze ojca, nigdy ich nam nie skąpił. Urodzenie syna Dallasowi Walkerowi było jedyną dobrą inwestycją Lucky Henderson.
– Przyniosłem ci kanapkę, bracie.
W dłoni Enza ujrzałem torbę z Subwaya i zerknąłem na Peytona, który zdjąwszy marynarkę, wrzucił ją do swojego auta.