Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Rio. International Guy. Tom 11 - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Format:
EPUB
Data wydania:
12 września 2025
E-book: EPUB,
29,90 zł
Audiobook
29,90 zł
29,90
2990 pkt
punktów Virtualo

Rio. International Guy. Tom 11 - ebook

Opis:

Parker Ellis, dyrektor generalny w firmie International Guy Inc., udziela życiowych i miłosnych porad najbogatszym ludziom na świecie. Czasami angażuje się tak bardzo, że ląduje w łóżku ze swoimi klientkami.

Ten facet wie, że ma świat u swych stóp. Nie spodziewa się jednak, że gdzieś po drodze może natrafić na prawdziwą miłość…

Przyjaciel mojego brata prosi mnie o pomoc, ruszam zatem do Rio de Janeiro, które wydaje się kawałkiem raju i idealnym miejscem na odpoczynek po ostatnich wydarzeniach.

Niestety, im bardziej zgłębiamy sprawę, tym więcej tajemnic wychodzi na jaw. Ukryte motywy, urazy i wzajemne oskarżenia wydają się być na porządku dziennym w słonecznym Rio de Janeiro.

 

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Erotyka
Zabezpieczenie: brak
ISBN: 978-83-272-9495-1
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ 1
SKYLER

– Proszę, kochanie, ocknij się. Błagaaaam. Potrzebuję cię… Tak bardzo cię potrzebuję. – Oblizałam wyschnięte, popękane usta i skupiłam się ze wszystkich sił na twarzy Parkera. Na pięknych rysach i męskiej szczęce z dwudniowym zarostem; choć drażnił moją dłoń, nie mogłam powstrzymać się, aby go nie głaskać.

Potrzebowałam go dotykać. Brak możliwości fizycznego kontaktu z nim wykończyłby mnie, zamienił w drżącą kupkę nieszczęścia.

– Musisz się ocknąć. J-ja nie dam sobie rady sama. A ty przecież obie... – Wezbrane emocje sprawiły, że głos uwiązł mi w gardle. Po policzkach pociekły łzy, których nie byłam w stanie już opanować. – Obiecałeś mi, kochanie. Ty, ja i szczeniaczki. Tęsknią za tobą, ale wszystko z nimi w porządku, wyszły z eksplozji bez szwanku. Wendy świetnie się nimi opiekuje. I wiesz co, kochanie… – Przejechałam palcami po jego brwiach, dotykając wielki bandaż z boku czaszki, gdzie założono mu osiemnaście szwów. Do tego miał olbrzymiego guza z tyłu głowy, w miejscu, gdzie jego czaszka uderzyła o beton, wywołując wstrząs mózgu. Gdy stracił przytomność, upadł drugi raz i chociaż minęło sześć godzin, nadal się nie ocknął. Znieczulenie ogólne i środki przeciwbólowe powinny wkrótce przestać działać; lekarze zapewniali mnie, że jego wybudzenie się to tylko kwestia czasu. Skany mózgu nie wykazały niczego niepokojącego, ale w przypadku wstrząśnienia zawsze pozostaje pewna doza niepewności. Klatkę piersiową i żebra miał okropnie posiniaczone, ale nie odniósł żadnych obrażeń wewnętrznych. Odpoczynek powinien pozwolić mu dojść do siebie.

Gdyby tylko się ocknął!

Ujęłam go za rękę i pogładziłam, miałam nadzieję, kojąco i uspokajająco, od łokcia do dłoni. Byłam przekonana, że potrzebował wiedzieć, że jestem obok i czekam, aż otworzy oczy. Że nie opuściłam go nawet na chwilę.

W tym momencie otworzyły się drzwi za moimi plecami i do sali weszła Wendy.

– Hej. Jak się czuje? – Na jej zwykle radosnej twarzy malował się niepokój i smutek.

Pokręciłam głową.

– Bez zmian. Wen, dlaczego on się nie budzi? – wyrzuciłam z siebie, zakrywając usta dłonią, gdy emocje wzięły nade mną górę i zaczęłam łkać.

Podeszła szybko, objęła moje ramiona i usiadła na krześle obok.

– Jego ciało i umysł potrzebują odpocząć. Obudzi się, gdy będzie gotów. Zaliczył dwa mocne uderzenia, jedno w skroń, a drugie w tył głowy. Jego mózg i reszta ciała przestawiły się w tryb przetrwania. Daj mu trochę czasu. Lekarze mówią, że na pewno się ocknie, a ty sama wspomniałaś, że zanim zemdlał, pomagał Nate’owi. To dobry znak. – Ścisnęła lekko moje ramię. – Wszystko będzie dobrze.

Zamknęłam oczy i przytaknęłam jej, w duchu modląc się, żeby Parker z tego wyszedł. Tyle już osób straciłam w swoim życiu. Nie wytrzymałabym, gdybym straciła też jego.

– Wiadomo już, co z Natem? – zapytała Wendy.

Zalała mnie kolejna fala rozpaczy. Wtuliłam się w jej ramiona, płacząc.

– Nic nie wiem. Nadal go operują. To wszystko moja wina. Osłonił mnie…

Wendy ujęła mnie za policzki.

– Popatrz na mnie. To nie była twoja wina. Nate zrobił, co do niego należało, to jego praca. Zna ryzyko, które się z nią wiąże. Nie mogłaś wiedzieć, że jakiś wariat podpali twoje mieszkanie i podłoży bombę w mieszkaniu Parkera.

– Czyli to był zamach? – Zmrużyłam oczy i utkwiłam spojrzenie w błękitnych tęczówkach Wendy, tak kontrastujących z jej ogniście czerwonymi włosami i bladą skórą.

Przygryzła usta i zerknęła w stronę drzwi, jakby chciała się upewnić, że nikt jej nie słyszy.

– Pogrzebałam trochę w policyjnych komputerach. Pożar w twoim apartamencie powstał w wyniku podpalenia rozlanej na łóżku łatwopalnej substancji. Ale wybuch w mieszkaniu Parkera to już znacznie bardziej skomplikowana sprawa. W skrócie: zdaniem saperów i pirotechników osoba, która podłożyła bombę, znała się na rzeczy. Z jakiegoś powodu podejrzewają, że może mieć nawet doświadczenie wyniesione z pracy dla służb. Podobno budowa bomby i sposób instalacji są zbliżone do tego, czego uczy się żołnierzy i agentów CIA wysyłanych na tajne operacje wojskowe.

– CIA? Tajne operacje? – Przyłożyłam dłoń do czoła. – Nawet tak nie żartuj. Nie znam nikogo z rządu, nie wiem też, po co ktokolwiek szkolony do wykonywania misji pod przykrywką miałby chcieć śmierci mojej albo mojego chłopaka! – Podniosłam głos i poczułam, że zaczynam wpadać w panikę. Serce biło mi jak szalone, krew krążąca w moich żyłach zdawała się lodowato zimna, a całe moje ciało zaczęło drżeć.

– O, nie, nie, nie! Żadnego panikowania na mojej warcie! – Wendy pogłaskała mnie po ramionach i plecach. – Rozgryziemy tę sprawę. Eee… Właściwie to dzwoniłam już do Paula, brata Parkera, żeby ocenił jakość raportu. To on wyczytał z niego, że policja podejrzewa kogoś wyspecjalizowanego w prowadzeniu tego typu akcji oraz posiadającego znajomości na wysokich szczeblach rządu albo armii.

– Czy…

– Czy to zawodowy morderca? Być może. Paul nie ma pewności, ale mówi, że nie wygląda to dobrze. W tej chwili pilnuje wejścia do sali. Wiesz co, muszę ci powiedzieć, że ten facet jest naprawdę sexy. W tych swoich spodniach moro, wojskowych butach, czarnym obcisłym T-shircie i z nieśmiertelnikiem na piersi wygląda tak, że… – Wendy zagryzła pięść. – Ech, mogłabym go schrupać na śniadanie, obiad i kolację. Boże, to naprawdę gorący towar – stwierdziła i powachlowała się dłonią.

– Co ty pieprzysz? W takiej chwili zachwycasz się, jaki seksowny jest brat Parkera? Gdy wszystko się sypie? Gdy wszystko wokół mnie się wali? Wszyscy, których kocham, albo nie żyją, albo coś im grozi, albo są ranni, albo walczą o życie. – Głos mi się załamał. – Pieprzone CIA próbuje mnie nastraszyć i możliwe, że ktoś wynajął zamachowca, żeby zabić mnie albo Parkera, a może nas oboje… – Powoli traciłam nad sobą kontrolę. Wyprostowałam się. Ogarnął mnie czysty wkurw. Wstałam, warknęłam, opuszczone wzdłuż ciała ręce zacisnęłam w pięści i dałam się ponieść takiej furii, że z trudem byłam w stanie skupić na czymkolwiek wzrok. – I w takim momencie zaczynasz peany o tym, jakim ciachem jest brat Parkera!

Na twarzy Wendy wykwitł wielki uśmiech.

– Tak jest! – Klepnęła się mocno po udzie. – No, wreszcie wróciła moja wojownicza przyjaciółka. – Wendy uniosła teatralnie brwi. – Fiu! Już myślałam, że będę musiała wezwać posiłki, żeby cię wyciągnąć z tej twojej doliny żałości i z powrotem postawić na nogi, jak na bojową Irlandkę przystało! – Wyrzuciła pięść w górę, po czym otworzyła ją, żebym przybiła z nią piątkę.

– Nie jestem z Irlandii! – Wplotłam palce we włosy i pociągnęłam za nie mocno, jednocześnie odsuwając się od łóżka, żeby móc swobodnie chodzić po sali. Na Parka to zwykle działa, może mnie też pomoże się uspokoić. – Okej, okej. Kogo ja znam z naszego rządu? – Wyciągnęłam rękę w stronę Wendy. – Znamy Kendrę! – wypaliłam, jakbym właśnie wygrała milion na loterii.

Wendy zmarszczyła brwi.

– Nie. Sprawdziłam ją. Nie ma powiązań z CIA.

– CIA. A brat Parkera?

Jej usta wykrzywiły się zabawnie.

– No, tak, pewnie. Przecież od lat bierze udział w tajnych operacjach.

– Czy możliwe, że zamach był wycelowany w Parkera, a nie we mnie?

Ramiona Wendy opadły.

– Nie wydaje nam się. Wszystko wskazuje na to, że to ten sam wariat, co od SMS-ów. Policja zaangażowała profilera, który przeanalizował wiadomości i stworzył przybliżony rys charakterologiczny ich autora.

– Czy policja znalazła Benny’ego?

– Singletona? Jeszcze nie, ale jako że już wcześniej był podejrzany, a teraz doszedł do tego zamach bombowy, nie mówiąc już o wywołaniu pożaru w budynku mieszkalnym, służby błyskawicznie zdobyły nakaz i przeszukały jego mieszkanie. Nie znaleźli niczego, co miałoby związek z zamachem bombowym, ale na ścianach było pełno twoich zdjęć z różnych etapów kariery. Facet ewidentnie cię stalkował. Patrole policji już go szukają.

– Czyli może być zamachowcem, a z całą pewnością jest stalkerem.

Wendy wzruszyła ramionami.

– Na to wygląda. Póki nie pojawią się dodatkowe tropy, policja będzie prowadziła śledztwo właśnie w tym kierunku. Chcieliby też porozmawiać z tobą oraz z Parkerem, gdy się ocknie. Na razie lekarze trzymają ich z dala od was.

Gdy trochę się uspokoiłam, usiadłam ponownie obok łóżka Parkera.

– To potworne. Nie może do mnie dotrzeć, że to naprawdę się dzieje. Wszystko eskaluje tak szybko.

Drzwi za naszymi plecami otworzyły się ponownie i do środka weszli państwo Ellis. Gdy tylko zobaczyłam matkę Parkera, znów wybuchłam płaczem.

– Przepraszam, tak bardzo was przepraszam! – Schowałam twarz w dłoniach, ale natychmiast poczułam, jak otacza mnie ciepło i miłość. Spowił mnie zapach dzikich kwiatów, a ja przycisnęłam się do kobiety, która powoli zaczynała być dla mnie jak matka.

– Słońce, natychmiast przestań tak myśleć. – Cathy głaskała mnie po głowie, gdy ja wtulałam twarz w jej szyję, łkając ciężko.

Przez długi czas ta niesamowita kobieta po prostu mnie trzymała, szepcząc mi do ucha słowa pełne pocieszenia i miłości. Raz po raz powtarzała, że to nie moja wina i że złe rzeczy przytrafiają się dobrym ludziom przez cały czas. Powtarzała, że mnie kocha i że przejdziemy przez to razem, jako rodzina.

Rodzina.

Znowu to słowo. Nie znałam go zdecydowanie zbyt długo. Teraz jego przykłady miałam już wszędzie dookoła siebie: Parkera, jego rodziców, braci, Wendy, Micka, Rachel, Nate’a…

Moim ciałem znowu wstrząsnął szloch.

– Nate może umrzeć. – Nadal płakałam Cathy w ramię.

– No już, już… – uspokajała mnie. – Będziemy się ze wszystkich sił modlić do naszego Ojca w niebie, aby ulitował się nad tym biednym mężczyzną i uleczył go od ośrodka. Nic więcej nie możemy zrobić, Słońce.

Cofnęłam głowę, uwalniając ją od kojącego dotyku Cathy.

– Czy… Czy pomodlicie się ze mną? Za Nate’a? I Parkera?

Uśmiechnęła się lekko i ujęła mnie za policzki.

– Oczywiście, kochanie. – Przyciągnęła do siebie moją głowę i pocałowała mnie w czoło. Zamknęłam oczy i pozwoliłam, aby moja dusza nasiąknęła spokojem matczynej miłości.

Wendy odsunęła się, żeby Cathy mogła usiąść obok swojego syna, a ja obok niej. Jedną ręką ujęła dłoń Parkera, drugą zaś złapała moją i zamknęła oczy.

– Ojcze w niebie, przychodzimy do ciebie, aby prosić o Twoją miłość i łaskę. Błagamy, abyś pobłogosławił mojego syna Parkera oraz naszego przyjaciela Nathena łaską zdrowia i pomógł im dojść do siebie po tym okropnym ataku. Niechaj dzieje się wola Twoja, a my, Twoje dzieci, modlimy się o to, aby nasze pojmowanie pozwoliło nam zrozumieć decyzję, którą podjąłeś. O to prosimy w imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

– Amen – szepnęłam, ze wszystkich sił trzymając Cathy za rękę, bałam się ją bowiem puścić.

– Mamo? – Z łóżka dobiegł ochrypły głos. – Kochanie? – Głos Parkera brzmiał, jakby jego gardło ktoś przepuścił przez maszynkę do mielenia mięsa. – Dlaczego się za mnie modlicie? Jeszcze nie umarłem.

Zanim zdążyłam zareagować w jakikolwiek sposób, Cathy ścisnęła moją dłoń i powiedziała:

– Bóg działa szybko. – Uśmiechnęła się do sufitu i ponownie do swojego syna. – Prawie na śmierć wystraszyłeś tę biedną dziewczynę, nie mówiąc już o swojej matce.

– Sky, kochanie… – wychrypiał, bezskutecznie starając się odchrząknąć.

Rzuciłam się na niego tak szybko – chcąc pokazać mu, jaką ulgę czułam i jak bardzo go kochałam – że możliwe, iż odtrąciłam przy tym panią Ellis na bok. Oparłam się kolanem na łóżku, pochyliłam nad Parkerem, ujęłam za policzki i mocno pocałowałam w jego wyschnięte usta.

Odwzajemnił pocałunek, ale ja jeszcze nie skończyłam. Dotknęłam jego czoła własnym i odetchnęłam głęboko.

– Parkerze Jamesie Ellisie, nie waż mi się więcej tego robić – szepnęłam, z ustami przy jego ustach, po czym wycałowałam każdy centymetr jego twarzy, którego nie zakrywały bandaże, przy pocałunkach powtarzając „kocham cię”.

– Mój Boże, Słońce, pozwól chłopakowi złapać trochę powietrza! – Cathy poklepała mnie po plecach i pomogła zejść z łóżka, nie spuszczałam jednak wzroku z Parkera.

Uśmiechnął się sennie i napił wody z różowego kubeczka, który ojciec podsunął mu pod twarz. Pił, jakby przez kilka dni krążył po pustyni, a nie leżał przez kilka godzin w szpitalnym łóżku.

– Dzięki, tato.

Ojciec poklepał go po ramieniu i powiedział poważnym głosem:

– Dobrze widzieć, że jesteś przytomny i wracasz do sił, synu.

Cathy pochyliła się nad łóżkiem i pocałowała swoje dziecko w czoło.

– Mój syneczek. – Westchnęła i pogładziła go po brodzie. – Cieszę się, że znów jesteś z nami, kochanie.

Parker uniósł się na łóżku na pięściach, spróbował usiąść, jęknął głośno i skrzywił się.

– Jezu, ale boli. Czuję się, jakby walnęła we mnie ciężarówka, a w głowie wyje mi z tuzin klaksonów. – Uniósł rękę i dotknął bandaża owiniętego wokół głowy.

– Nie, nie ciężarówka. Eksplozja. Wstrząśnienie mózgu. Dwie rany głowy, w sumie osiemnaście szwów od skroni do włosów. – Wendy zaczęła wyliczać obrażenia Parkera, jakby odczytywała listę składników na obiad. – Żebra i klatka piersiowe poważnie obite, ale tu obyło się bez poważniejszych obrażeń.

– Tylko tyle? – zapytał Parker sucho.

Wendy uśmiechnęła się.

– Dobrze cię widzieć, szefie.

Parker westchnął i też się uśmiechnął, odkładając głowę z powrotem na poduszkę, którą poprawiła mu matka.

– Też się cieszę, że jestem z wami. Dobra, to kto mi powie, co z Natem?
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij